Dz. 1453 |
Dziś święto Nowego Roku. Rano czułam się tak źle, że zaledwie poszłam do sąsiedniej celi do Komunii św. Na mszę św. iść nie mogłam, robiło mi się niedobrze, toteż dziękczynienie odprawiłam w łóżku. Tak bardzo pragnęłam iść na mszę św., a po niej iść do spowiedzi do ojca Andrasza; jednak czułam się tak źle, że ani na mszę św., ani do spowiedzi iść nie mogłam, z tego powodu wiele dusza moja cierpiała. Po śniadaniu przyszła s. infirmerka 368 z zapytaniem: Czemu siostra nie poszła na mszę św.? — Odpowiedziałam, że nie mogłam. Pokiwała głową lekceważąco i powiedziała: Takie święto, a siostra nie idzie na mszę — i wyszła z mojej celi. Dwa dni leżałam wijąc się w boleściach, nie odwiedziła mnie, a na trzeci dzień, kiedy przyszła, (64) nie zapytała się nawet, czy mogę wstać, od razu głosem podniesionym: dlaczego nie wstałam na mszę św.? — Kiedy pozostałam sama, zaczęłam próbować wstać, jednak znowu zrobiło mi się niedobrze, więc pozostałam z całym spokojem w łóżku. Jednak serce moje wiele miało do ofiarowania Panu, łącząc się duchem w drugiej mszy św. z Panem. Po drugiej mszy św. przychodzi do mnie s. infirmerka, ale już z termometrem — jako infirmerka. Jednak gorączki nie miałam, a jestem ciężko chora, nie mogę się podnieść. Teraz znowu nowe kazanie — że nie powinnam się poddawać chorobie. — Odpowiedziałam jej, że ja wiem, że u nas uważa się za ciężko chorą wtenczas, jak już jest konającą. Jednak, widząc wiele jej morałów, odpowiedziałam, że obecnie zachęty do gorliwości nie potrzebuję, i znowu pozostałam sama w swej celi. Ból ścisnął mi serce i gorycz mi zalała duszę, i powtórzyłam te słowa: Witaj, Roku Nowy, witaj kielichu goryczy. Mój Jezu, serce moje rwie się do Ciebie, a jednak ciężkość choroby nie pozwala mi wziąć fizycznie (65) udziału w nabożeństwach, i jestem posądzana o lenistwo. Cierpienie się zwiększyło. Po spożyciu obiadu na chwilę wstąpiła do mnie matka przełożona, ale zaraz poszła. Miałam zamiar poprosić, aby przyszedł ojciec Andrasz do celi, abym mogła się wyspowiadać; jednak powstrzymałam się od tej prośby z dwóch względów: pierwsze, aby nie dawać powodu do szemrania, jak to było powyżej ze mszą św., drugie to — że nawet wyspowiadać bym się nie mogła, bo czułam, że bym się rozpłakała jak małe dziecko. Po chwili przychodzi jedna z sióstr i znowu robi mi uwagę, że w piecu stoi mleko z masłem — czemu siostra nie pije? — Odpowiedziałam, że nie ma mi kto go przynieść. |
Licencja Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia 2009 Pełny tekst „Dzienniczka” na stronie: www.faustyna.pl