Wigilia Bożego Narodzenia 2011
Witam was, Dusze
Najmniejsze! Jak dobrze jest być razem, jak to dobrze, że razem możemy
oczekiwać Narodzin Jezusa. Jakże się cieszę, że podjęliśmy ten wysiłek, aby być
tutaj, że poświęciliśmy swój czas. Cieszę się, że uwierzyliśmy słowu, iż
najważniejsze jest przygotowanie serca. Zupełnie inaczej będziemy przeżywać ten
czas, gdyż serca nasze doświadczą obecności Nowonarodzonego Jezusa. Wtedy
zupełnie inaczej patrzeć będziemy na nasze rodzinne spotkania, na przygotowania
do tych spotkań, bowiem będziemy znali prawdziwą wartość Bożego Narodzenia.
Będziemy wiedzieli, co rzeczywiście jest skarbem, a co tylko oprawą, dodatkiem.
Dzisiaj razem
przeżywać będziemy ten czas, doświadczać tego, co najważniejsze. Dzisiaj Bóg zleje
na nas całą swoją Pełnię. Pełnia Jego łaski spocznie w każdym z nas. Zostało
już niewiele czasu, postarajmy się, aby nasze serca do końca zostały
przygotowane. Teraz nie rozmyślajmy nad tym co nam się udało, a czego nie
zrobiliśmy, co nam się nie udało, na ile nasze słabości wzięły nad nami górę. Moi
kochani, pozwólmy poprowadzić się w cudowny Świat Duchowy, w czas, kiedy Jezus
w Maryi dawał już sygnały, że pragnie ujrzeć światło dzienne, kiedy Maryja z
Józefem spieszyli się bardzo, aby znaleźć miejsce, by Jezus mógł się narodzić,
aby znalazł godne miejsce. To są ostatnie chwile i teraz najważniejsze jest,
abyś ty wszedł w ten Świat Ducha, w ten czas, jaki Maryja razem z Józefem
przeżywają. I czy twoje serce w czasie Adwentu otworzyło się szeroko, czy tylko
troszeczkę, to nieważne, nie myśl o tym. Bóg daje swoją łaskę, teraz daje
łaskę. Nie myśl o tym co straciłeś, bo nie trwałeś w akcie miłości, bo nie
jednoczyłeś się z Bogiem. Zostaw wszystko, przyznaj od razu na początku, że
jesteś słaby i twoje słabości wzięły górę nad tobą, ale teraz jesteś tutaj.
Oczami serca zobacz św. Józefa, jak z wielką troską puka od drzwi do drzwi
szukając dla Świętej Rodziny miejsca. Zobacz jego zmartwioną minę, zobacz Maryję
zmęczoną po dalekiej drodze, oczekującą i bądź razem z nimi, abyś był blisko,
gdy na świat przyjdzie Boży Syn, abyś był tak blisko, kiedy dokona się coś
niesamowitego, coś cudownego, kiedy Niebo przyjdzie na ziemię, prawdziwie. Całe
Niebo zejdzie do maleńkiej groty. Całe Niebo otoczy Betlejem i wszystkie Chóry
Anielskie zgromadzą się wokół tak niepozornego miejsca, aby uwielbić Króla.
I ty możesz
być razem z Maryją właśnie w tym miejscu. Zapragnij całym sercem, abyś widział,
doświadczał, abyś wziął udział w tych Narodzinach, abyś spotkał Jezusa.
Wystarczy pragnąć, a otrzymasz łaskę, łaskę od Boga – Syn Boży będzie zrodzony
w twoim sercu. Ty tylko zapragnij. Bóg jest hojny, Bóg kocha ciebie. I dlatego,
że ukochał ciebie, zdecydował się dać swojego Syna ludziom. Tak więc uwierz, że
Maryja zaprasza nas do wspólnego oczekiwania, do tego nakłaniania swojego
serca, by coraz bardziej otwierały się na Świat Boga, na rzeczywistość, która
jako jedyna jest prawdziwa i wieczna. Módlmy się razem.
Wprowadzenie do modlitwy różańcowej
Moi kochani!
Spotkanie z Bogiem, bliskie spotkanie z Bogiem przynosi wielkie owoce.
Przyjęcie Boga skutkuje wzrostem Kościoła. Maryja chciałaby, byśmy dzisiaj
sobie uświadomili bardzo istotną rzecz. Jej otwarcie na powołanie, otwarcie na
miłość Bożą, przyjęcie planów Bożych wobec Niej i wypełnianie tych planów
przyniosło niesamowite skutki, bowiem Jezus przyszedł na ziemię, zbawił
ludzkość, zrodzony został Kościół i dzięki temu my w tym Kościele możemy
wzrastać, żyć i jednoczyć się z Bogiem. Wystarczyło jedno, jedno życie duszy,
która wiernie odpowiedziała na Boże powołanie, by dokonało się coś tak
wielkiego. Dokonane zostało mocą Bożą, nie mocą małej duszy. Ale spójrzmy ile
Bóg składa w samej duszy. Bóg daje swoją propozycję, udziela łaski. Decyzja zaś
należy do duszy. A odpowiedź jej, otwartość i pójście za głosem powołania
przynosi najpiękniejsze owoce.
My żyjemy w
Kościele, we wspólnocie Kościoła i nasze życie, nasza odpowiedź na powołanie
jakim obdarza nas Bóg skutkuje również wielkimi owocami. Każda dusza ma swoje
zadanie do wypełnienia. Każdy z nas będąc cząstką Kościoła pełni bardzo ważne
zadanie i jakość życia Kościoła. Świętość, wzrost, rozwój – zależy od każdego z
nas. Dlatego dzisiaj miejmy świadomość, iż spotkanie z Jezusem, to oczekiwanie
na Jezusa, a potem przyjęcie Go do serca nie jest jedynie w planach Bożych ze
względu na nas, ale Bóg ma plan wobec całego Kościoła. I to, na ile ty
odpowiesz na cudowną łaskę, jaką Bóg teraz ciebie obdarza zależy w jaki sposób
Kościół dalej będzie żył, rozwijał się, w jakim kierunku pójdzie, na ile się
będzie doskonalił i uświęcał, na ile poprawi się jakość życia chrześcijan na
świecie, ile dusz nawróci się, ile umrze pogodzonych z Bogiem. Postaraj się
zatem otwierać serce nie tylko ze względu na siebie, na to, że pragniesz
spotkać się z Jezusem, chociaż to jest najważniejsze spotkanie, ale otwieraj
się na to również z tą świadomością bycia cząstką Kościoła. Z tym poczuciem
odpowiedzialności, choć niby w niewielkim wymiarze, a jednak twoje maleńkie
życie dla ciebie wydaje się, że ma znaczenie naprawdę niewielkie, tylko dla
ciebie, tylko dla rodziny. Moje też wydawało się, iż jest ważne tylko dla mnie
i dla Józefa.
Rozważając różaniec,
tajemnice radosne, mimo, że jest czwartek, starajmy się zrozumieć wagę spotkania
duszy z Bogiem i wpływ tego spotkania zarówno na życie tej duszy, jak i na
życie całego Kościoła.
Tajemnica I – Zwiastowanie
O Zwiastowaniu
było już tyle słów, a jednak to spotkanie z Posłańcem samego Boga przyniosło
wielkie konsekwencje. Każdy z nas spotyka tego Posłańca. Każdy z nas w swoim
sercu ma wezwanie Boże. Każdy z nas, gdy otworzy serce codziennie może słyszeć
głos, który zaprasza do uczestnictwa w wielkim dziele zbawczym. Owszem, są to
wielkie słowa. Bóg zaprasza do miłości. Bóg zaprasza do spotkania ze sobą, do
przyjęcia Go. I słyszymy to w swoim sercu. Nie są to słowa dokładnie te same,
które usłyszała Maryja. Słyszymy to w różnych sytuacjach. Jest to wezwanie do
wykonania czegoś. Wezwanie, które czynimy sercem, Bóg daje łaskę, by zrozumieć,
ale często wahamy się, obawiamy się, mamy wątpliwości. I odbywa się jedynie
pierwsza część spotkania, kiedy słyszymy powołanie, tak jak i Maryja słyszała.
Ale nie ma tej drugiej części. Nie ma: Niech
mi się stanie według Twego Słowa.
Bóg zaprasza każdego z nas, pozornie do codzienności, pozornie do zwykłych
spraw i obowiązków, a tak naprawdę za tym jest cała głębia, głębia Jego
miłości, głębia spotkania z Nim, bowiem odpowiadając tak, odpowiadasz na Bożą wolę, godząc się na nią spotykasz się z
Bogiem. I twoje serce doświadcza przemiany. Realizując zaś Jego wolę bierzesz
udział w Jego dziele, uczestniczysz w Bożych planach, w Bożym dziele, włączony
jesteś w ten nurt, idziesz z Nim dzięki powiedzeniu tak. Kościół zyskuje, Kościół odradza się, Kościół wzrasta, Kościół
ubogaca się. Tak Maryi przyczyniło
się do zrodzenia Kościoła, twoje tak
może ten Kościół uświęcić.
Tajemnica II – Nawiedzenie świętej
Elżbiety
Kiedy dusza odpowiada na Boże wezwanie, kiedy stara się iść drogą powołania,
to niesie w sobie Boga. I gdziekolwiek jest, gdziekolwiek przebywa, zawsze jest
z Bogiem i zawsze tego Boga niesie ludziom. Niekoniecznie musi być świadoma
tego faktu, a jednak są takie chwile, momenty kiedy inna dusza doświadczy Bożej
obecności dzięki nam. Tak stało się również z Elżbietą, gdy spotkała się z
Maryj. Maryja mając pod sercem Jezusa, św. Elżbieta mając pod sercem Jana,
dokonało się coś wielkiego. Obecność Boga w Maryi oddziaływała na św. Elżbietę
i na Jana. Oni doświadczyli Bożej obecności. Św. Elżbieta od razu zrozumiała kogo
nosi pod sercem. Jan, choć takie maleństwo, dzieciątko w łonie matki, został
napełniony Duchem Świętym. Czy rozumiemy znaczenie, tak wielkie znaczenie
samego faktu, iż dusza odpowiedziała na Boże wezwanie, żyje z Bogiem i niesie
Boga innym? Jakie to ma skutki dla innych, nie tylko dla niej samej. To
spotkanie z Elżbietą i z Janem zaważyło na ich życiu. Gdyby takiego spotkania
nie było Jan nie byłby tym, kim potem został. Byłby zwykłym człowiekiem, o
którym nic byśmy nie wiedzieli. Jest Świętym. To jedno spotkanie skierowało
jego życie na właściwe tory. I życie Elżbiety nabrało również innego wymiaru,
choć i wtedy była już świętą kobietą. Nasza odpowiedź na Boże powołanie, nasze
staranie by żyć z Bogiem w sercu, również może przynieść tak znaczące
konsekwencje dla innych dusz i dla Kościoła. O czym nie musimy za każdym razem
wiedzieć. Mamy wierzyć i ufać, że tak jest. Naszym zadaniem jest żyć z Bogiem,
spotykać się z Nim w swoim sercu, słuchać Go i starać się realizować Jego wolę.
A skutki, jakże zbawienne, odczuje Kościół.
Tajemnica III – Narodzenie Jezusa
Jakże cudowna
tajemnica, niepojęta. Tajemnica niepoznana. Kościół rozważa, rozmyśla, a jednak
do końca nie poznał, nie rozumie wielkości tej tajemnicy. W tę tajemnicę dzisiaj
staramy się wchodzić i każdy z nas dotknie tej tajemnicy, a właściwie to ta
tajemnica dotknie każdego z nas. W przypadku Maryi odpowiedź Bogu sprawiła, iż
narodził się Syn dla wszystkich ludzi. Ona dała Syna wszystkim ludziom. Poprzez
Jej tak do każdego z nas przyszedł
Jezus i poprzez tak każdego z nas
może przyjść Jezus do naszych bliskich, do naszego środowiska. I to przyjście
może całkowicie zmienić bieg historii. Tak
wypowiedziane w ciszy przez Maryję, wypowiedziane bez ludzkich świadków,
tylko wobec Boga, przemieniło całkowicie Jej jestestwo. Poczęło Boga w Maryi i
skierowało Jej życie na drogę zbawienia. Maryja zanurzona została w życiu
samego Boga i w Jego planach. Jezus, który został zrodzony z Maryi zmienił
całkowicie historię ludzkości. Odmienił życie, dając każdemu człowiekowi
wieczność. Nasza zgoda, uczyniona też w ciszy serca, dokonuje zmian w nas, ale
te zmiany skutkują zrodzeniem Jezusa dla innych. Skutkują Jego obecnością w nas
dla innych. Skutkują przemianą życia innych ludzi. To nic, że nie widzisz wielu
rzeczy. My nie musimy widzieć tych zmian. Bóg często chroni nasze dusze przed
zobaczeniem tych zmian, bo jesteśmy słabymi duszami i moglibyśmy popaść w
pychę. Natomiast walka ciągła duszy, ciągłe podejmowanie od nowa swego
powołania w doświadczaniu swoich słabości, doskonali duszę. Tak więc mówmy tak, aby dokonała się nie tylko
przemiana nas samych, ale by zmieniła się historia ludzkości. Aby to Kościół
doznał tej przemiany, aby to Kościół został uświęcony.
Tajemnica IV – Ofiarowanie Jezusa
Odkąd narodził się Jezus Maryja mogła razem z Nim uczestniczyć w Jego życiu.
Najpierw jednak Ona ofiarowała Go Bogu Ojcu. W ten sposób Maryja ofiarowała
całe swoje życie, swoje powołanie do macierzyństwa, oddała siebie Bogu jako Matka.
Oddała wszystko, bowiem Jezus był wszystkim. Od chwili, gdy pojawił się Jezus
nie było już Maryi. To życie Jezusa było Jej życiem, oddech Jezusa Jej oddechem.
Maryja patrzyła tam, gdzie Jezus patrzył, szła tam, gdzie On. Czyniła wszystko
ze względu na Jezusa. I życie Maryi i Jezusa, gdy przyjmiemy swoje powołanie,
może nabrać takiego wymiaru w naszym życiu. Kiedy wszystko co nasze bierze
udział w Bożym życiu, wszystko co czynimy ma ten inny wymiar, ma znaczenie
inne, i zapisane wręcz jest w Niebie, wtedy każdy nasz oddech ma znaczenie dla
całego Kościoła, bowiem nie żyjemy dla siebie, tylko dla Boga, który zrodził
Kościół, który tego Kościoła jest Głową. Tak więc Bóg, niejako dysponuje nami,
a więc członkami swojego Kościoła. Spotkanie w Świątyni z Symeonem i Anną też
było wynikiem przyjęcia Boga, zarówno przyjęcia powołania przez te osoby, jak i
przez Maryję. My w swoim życiu czasem też spotykamy takie osoby, które
wypowiadając słowa czynią to z natchnienia Bożego. Nie zawsze są świadome tego
natchnienia. Czasem tak. Maryja w swoim sercu czuła ogromną wagę słów, które
usłyszała. I chociaż jeszcze nie znała dokładnego wymiaru realizacji planów
Bożych, nie znała konkretów, które przyjdzie Jej doświadczać, przeżywać, to
serce Maryi czuło ważność słów i czuło prawdę tych słów. I my również możemy
doświadczyć takich spotkań z ludźmi, którzy sami żyjąc Bogiem wypowiadać będą
wobec nas słowa Boże. I choć nie będziemy rozumieć ich do końca, to jednak
serca nasze będą czuć wagę tych słów, wewnętrznie będziemy doświadczać prawdy
tych słów, wagi tych słów. Spotkanie z tymi osobami nie było przypadkowe, zatem
skoro Bóg, niejako zaaranżował to spotkanie, było ono ważne. Ważne są takie
spotkania również dla nas. Również i z tego względu starajmy się żyć Bogiem, by
nie minąć takich osób, by nie być głuchymi na te osoby, by w ten sposób głos
samego Boga dotarł i do nas, jednocześnie, byśmy my mogli rozradować te osoby
Bogiem, którego przynosimy. Zauważmy, każda ta tajemnica ma odzwierciedlenie w naszym
życiu i w życiu Kościoła.
Tajemnica V – Odnalezienie Jezusa w
Świątyni
W tej tajemnicy bardzo ważne są słowa Jezusa, słowa mówiące o tym, iż
przecież On jest tu w sprawach swojego Ojca. Zawsze, kiedy wydaje się nam, iż
się troszkę pogubiliśmy, mamy bardzo szybko z powrotem odnaleźć Jezusa. Ta tajemnica,
której Maryja wraz z Józefem doświadczyli bardzo boleśnie w swoich sercach,
była specjalnie dla nas, dla każdego człowieka, aby zobaczył, iż można stracić
z oczu Jezusa. I w takich momentach odnajdzie się Go od razu, jeśli pójdzie się
we właściwe miejsce. Tym właściwym miejscem jest Kościół. Kościół zarówno jako
wspólnota wielu, wielu dusz, jak i Kościół, wewnątrz którego znajduje się
Najświętszy Sakrament, a tam sam Bóg. Odnajdziemy również Jezusa w swojej
własnej duszy. Tam również On zamieszkuje, tam przecież uczynił sobie miejsce,
po to stworzył naszą duszę. Chodzi jedynie o to, by pamiętać o słowach Jezusa
za każdym razem. By nie roztrząsać własnych upadków, własnych słabości, ale by
iść do Jezusa. Ludzie często popełniają ten błąd, upadają w błoto i w tym
błocie siedzą, ciągle rozpryskując to błoto, tarzając się w tym błocie,
taplając się. A przecież, jak najszybciej trzeba odnaleźć Jezusa, aby Jego
miłość, Jego miłosierdzie obmyło nas z tego błota. Aby to błoto nie pozostawiło
po sobie trwalszych śladów, aby nasza dusza była cenną dla Kościoła i
przyczyniała się do jego świętości, a nie do zupełnie czegoś innego. Stan
każdej duszy wpływa na stan Kościoła. Tak często ludzie narzekają na to, co się
teraz dzieje w świecie i naprawiają świat zapominając o sobie. Trzeba naprawić
siebie, aby został naprawiony świat. Trzeba uświęcić swoje serce, aby i Kościół
się uświęcił.
Kiedy teraz mamy już jako taką świadomość swego uczestnictwa w życiu
Kościoła, wpływu naszego życia na życie Kościoła, możemy z większą otwartością,
z większym zaangażowaniem i miłością czekać na Jezusa. Od momentu, na który tak
czekamy, dzielą nas już naprawdę chwile. Abyśmy mieli jeszcze większą
świadomość, iż Jezus już przychodzi, patrząc na Niego, jeszcze bardziej
zapragnijmy przyjąć Go do serca. Stan błogosławiony Maryi wskazuje na to, iż
już nadchodzi czas rozwiązania. Maryja jest pośród nas, z wielką radością
oczekując Narodzin Jezusa. Jeśli adorować będziemy Jezusa na ołtarzu, uświadomimy
sobie jeszcze bardziej, iż On już jest. To prawda, w Maryi, ale niedługo ujrzy
światło dzienne, narodzi się w nas, bo Maryja w nas zrodzi Jezusa. I nam Go
przekaże. Zatem, trwajmy na modlitwie, w Adoracji przychodzącego Boga. Razem z
Maryją będziemy na Niego czekać.