Rozważania

Nr. 80  Dni skupienia w Gietrzwałdzie, kwiecień 2013 – czystość serca

Wprowadzenie do dni
skupienia. 
Zwrócimy dzisiaj uwagę na czystość serca, co
jest bardzo istotne w relacji z Bogiem.
Chociaż mówimy o tym stale, krocząc
maleńką drogą miłości, chociaż sam Jezus przypomina nam poprzez sł. B. s. Konsolate
Betrone i przekazane przez nią „Orędzie miłości Serca Jezusa do świata” o „dziewictwie
serca”, to jednak nadal jest to temat nie do końca zgłębiony i często zapominamy,
jak jest ważnym. 
Jezus Zmartwychwstał. Przeżywamy radość
Jego Zmartwychwstania od czasu Świąt Wielkanocnych, a jednak w sercach często
doświadczamy różnych uczuć: smutku i przygnębienia, często trudności zamykają nas
na obecność Jezusa Zmartwychwstałego. Dlaczego dusza nie doświadcza pełnej
radości ze spotkania z Jezusem Zmartwychwstałym? Dlaczego w nas tej radości
nie ma? Dlaczego nasze dusze nie przybliżyły się do Jezusa Zmartwychwstałego?
Dlaczego nie doświadczają bliskości Jezusa, tak jak byśmy i my sami tego pragnęli? 
Przyczyną bardzo często jest brak czystości
serca.
Często dusze bagatelizują tę sprawę. A czystość serca bierze
się z tego, czy dusza jest zamknięta na świat zewnętrzny a otwarta na ducha;
czystość bierze się z kontroli samej siebie, duszy, w jej relacjach ze
światem; czystość serca bierze się z posłuszeństwa, jakie okazuje dusza
Bogu; czystość bierze się z ciągłej relacji z Bogiem, z powracania
ciągłego do Boga; czystość serca bierze się z czystości Serca Bożego, a ta jest
tylko wtedy otrzymywana od Boga, gdy dusza jest blisko Niego. Dlatego będziemy
dzisiaj ponownie rozważać, na czym polegać ma czystość serca, byśmy mogli
doświadczać radości z obecności Boga w nas, byśmy mogli doświadczać bliskości
Jezusa, byśmy mogli słuchać Go, by nasza dusza odczuwała tę niezwykłą obecność.
Wcześniej mówiliśmy już o tym, iż Bóg
pragnie, aby każda dusza otwierała się na świat ducha i wchodziła w ten świat,
by korzystała ze wszystkich darów, jakie otrzymuje od Boga.
Do tego potrzeba
odwagi, ale do tego potrzeba też czystości serca. Potrzeba nam,
jakże wiele nam potrzeba i odwagi, i wiary, i ufności. Potrzeba nam odnowienia
świadomości, czym jest czyste serce; potrzeba nam powrotu do tego, co przecież
niejako rozpoczynało naszą drogę, drogę naszej wspólnoty. A więc dzisiaj
będziemy rozważać jak ważne jest czyste serce i na czym ma polegać relacja
duszy z Bogiem. 
Na czas tej
posługi, czas zbliżania się do Boga, czas przebywania z Nim, a więc czas
święty, błogosławię was – w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Kazanie
Dusza, która żyje Bogiem w sposób
szczególnie głęboki doświadcza Jego obecności.
Będąc duszą żyjącą w
Kościele uczestniczy w życiu Kościoła i to, co dzieje się w Kościele, to, co
dzieje się w danym momencie Roku Liturgicznego, tym dusza żyje. 
Teraz przeżywamy okres Wielkanocny. Dusza,
która żyje w zjednoczeniu z Bogiem doświadcza Zmartwychwstania Jezusa i Jego
obecności w sobie. Dusza taka przeżywa wszystko to, co było udziałem Apostołów
i przyjaciół Jezusa i uczestniczy w tych wszystkich wydarzeniach, angażując w
to serce, będąc niejako pośród nich. Sama staje się jednym z nich i cieszy się
Zmartwychwstałym Jezusem. Dusza taka żyje radością Zmartwychwstania, żyje
radością z obecności Jezusa Zmartwychwstałego, autentycznie przeżywa wielką
radość. W czasie Wielkiego Postu jednoczyła się z Jezusem umęczonym, Jezusem
cierpiącym, konającym. Teraz przeżywa radość z powodu tego, iż Jezus
Zmartwychwstał i objawia się jej. Ona w swoim sercu spotyka Jezusa. I tak jak
Jezus przychodził do uczniów, tak i przychodzi do niej mówiąc: Pokój tobie! 
Tego doświadcza dusza żyjąca w zjednoczeniu
z Bogiem.
To, co dzieje się w Kościele ma swoje odzwierciedlenie w niej. I
autentycznie ona przeżywa kolejne okresy Roku Liturgicznego zagłębiając się w
życie samego Boga. Dzięki temu lepiej rozumie wszystkie te wydarzenia i otwiera
się na poznanie Boga. Każdy dzień jest krokiem zbliżającym do niego, jest coraz
ściślejszym zjednoczeniem z Bogiem. 
Czy my doświadczamy właśnie takiej radości?
Czy żyjemy ze świadomością, iż Jezus Zmartwychwstał? Czy w swoim sercu witamy
Go, gdy On przychodzi do nas? Czy przyjmujemy Jego pokój? Czy może nasze serca
tej radości nie doznają? Może już zapomnieliśmy, że Jezus Zmartwychwstał? Może
jesteśmy przygnębieni jakimiś sprawami, trudnościami, problemami i nie możemy w
pełni cieszyć się obecnością Jezusa? Dlaczego tak się dzieje, że dusza bardzo
często nie może doświadczać pełni tej radości? Dlaczego tak wiele dusz bardzo
szybko przechodzi w swoich sercach do okresu zwykłego, choć nadal trwa okres
Wielkanocny? Dlaczego tak niewiele dusz doświadcza głębi życia duchowego?
Dlaczego tak mało dzisiaj dusz żyje w jedności z Duchem Świętym? Dlaczego nie
poddają się dusze temu cudownemu działaniu Ducha Świętego, jak miało to miejsce
u Apostołów, u pierwszych chrześcijan? Dlaczego dusze nawet nie pragną takiego
życia, twierdząc, że to owszem było kiedyś, ale nie teraz? Tych pytań
„dlaczego?” można by mnożyć. Można też podawać przeróżne przyczyny, dla których
jest właśnie taki stan rzeczy. Jedną podstawową jest brak czystości serca. 
Podczas wczorajszej Liturgii Mszy św. rozważaliśmy
niezwykłość wydarzeń, jakie miały miejsce w życiu Filipa
(Dz 8,26nn). On poddawał się Duchowi Świętemu,
który go prowadził, a nawet przenosił na różne miejsca. Czytając Pismo św.,
Dzieje Apostolskie (ale nie tylko) możemy zauważyć, iż ludzie ci żyli z
Bogiem w jakiejś niezwykłej relacji. Bóg mówił, oni słuchali, wypełniali
Jego prośby, polecenia i działy się niezwykłe rzeczy. Mówiliśmy też podczas wczorajszego
naszego spotkania o konieczności wiary, ufności, o otwieraniu serca na
działanie Ducha Świętego. Dzisiaj zwracamy szczególną uwagę na czystość serca. Dlaczego
tak ważna jest czystość serca? Na czym ona polega? Przecież, ktoś mógłby
powiedzieć chociażby dzisiejszy bohater czytania – Szaweł – takiego serca
czystego nie miał, a jednak Jezus uczynił Go swoim Apostołem, wielkim (por. Dz
9,1nn). Na czym ma polegać ta czystość serca?
Każdy z nas, każda dusza ma taki czas,
kiedy Bóg udziela szczególnej łaski nawrócenia.
Każdy może mieć inny moment,
inny czas i w inny sposób Bóg do tej duszy dociera. U Szawła, który potem stał
się Pawłem, było to wydarzenie niezwykłe. U wielu świętych również są to
zadziwiające zjawiska; bardzo nieraz widoczne momenty, konkretne momenty życia,
kiedy Bóg człowieka powala na kolana. Ale często też są to dłuższe procesy,
kiedy człowiek dojrzewa do nawrócenia. Nie o takim jednak czasie chcemy dzisiaj
mówić. 
Chcemy mówić o czystości serca dusz, które
już kroczą od jakiegoś czasu drogą pewnej formacji.
Nasza Wspólnota kroczy maleńką
drogą miłości. Każdy z nas już na tę drogę wszedł; jedni są dopiero na
początku, inni przeszli „parę metrów”. Na tej drodze Pan Jezus mówił sł. B. s.
Konsolacie Betrone o konieczności zachowania potrójnej czystości, w tym
czystości serca (patrz „Orędzie miłości Serca Jezusa do świata”). I o tym już
mówiliśmy wielokrotnie, a jednak należy do tego powracać, ponieważ ten temat
jest spłycany i odchodzi w niepamięć.
Czystość serca! Czystość serca bierze
się między innymi z tego, co człowiek przyjmuje, bądź też nie przyjmuje czegoś
z zewnątrz.
W zależności od tego, gdzie się obraca, czym się zajmuje, czym
się interesuje, na co patrzy – to ma swoje odzwierciedlenie, odbicie we wnętrzu
człowieka; to zapada gdzieś w jego pamięć, w jego świadomość, koduje się w
podświadomości; to wpływa na pewne uczucia i zalega w sercu. Ma ogromny wpływ
na to, co się w sercu dzieje. Żeby serce mogło być czyste, żeby w sercu było
tylko to, co Boże, człowiek musi karmić się tym, co Boże. A więc ma patrzeć
na to, co Boże, oglądać to, co Boże, słuchać to, co Boże,
natomiast odgradzać się od tego, co nie jest Boże, co nie jest miłością
doskonałą, co nie jest dobrem. 
Wiadomo, że każdy żyje w jakimś środowisku,
wykonuje zawód, ma rodzinę, otaczany jest ludźmi.
Na wiele rzeczy nie mamy
wpływu. Na przykład idąc ulicą nie mamy wpływu na to, jakie reklamy będą nas
bombardować. Nie mamy wpływu na wiele wydarzeń, w których przyjdzie nam
uczestniczyć. Jednak można ograniczyć wpływ świata zewnętrznego na serce, na
umysł. Chodzi tutaj o świadomość tego, iż wybieram to, co Boże, a
odgradzam się od tego, co nie pochodzi od Boga. Wiąże się to z walką
wewnętrzną, bowiem nie zawsze łatwo jest nie patrzeć, nie słuchać, żyć
tylko Bogiem, gdy świat zewnętrzny tak bardzo wdziera się do wnętrza człowieka.
Dotyka go, atakuje, człowiek jest z wieloma sprawami związany, ma swoje
obowiązki, które musi wykonywać i w związku z tym nieustannie otwiera się na
przeróżne relacje – nie zawsze święte, naznaczone miłością – otwiera się na
różne zdarzenia i dlatego to wszystko ma wpływ na jego umysł, jego pamięć, jego
serce. Jednak może temu się przeciwstawiać, może z tym walczyć, może stawiać
granice.
Kiedy wchodzimy na drogę duchową zgodnie z Orędziem miłości, przekazanym przez sł. B. s. Konsolatę Betrone, dostrzegamy
pewne niejako zasady mówiące, jak tą drogą należy kroczyć.
Słuchając także
kolejnych katechez, uczymy się jak postępować na tej drodze. Gdy jednak próbujemy
zastosować różne zalecenia w praktyce nie zawsze to nam wychodzi. Staramy się,
ale upadamy. Słabości okazują się mocniejsze od nas. Bóg pozwala nam
doświadczyć tych słabości, byśmy zobaczyli, jak bardzo one panują nad nami; jak
bardzo my sami z siebie nie możemy właściwie uczynić nic dobrego. To
doświadczenie ogromnej słabości, niemożności czynienia dobra, doświadczenie
niemożności kochania prawdziwą, doskonałą miłością, to doświadczenie często
boleśnie przeżywane w rodzinie, w jakimś takim bliskim otoczeniu, kiedy
człowiek podejmuje wysiłki, a wszystko jak gdyby sprzeciwiało się temu – to
doświadczenie jest bardzo ważne. Człowiek doświadcza samego siebie, widzi różne
swoje niedomagania. Widzi, iż nie potrafi sam sobie ze wszystkim poradzić.
Wtedy zaczyna zwracać się do Boga jako Źródła czystej miłości, Źródła dobra,
jako Źródła właściwych relacji, jako Źródła mocy czynienia dobra, jako Źródła,
z którego można czerpać miłość i nią żyć. I to jest naszym doświadczeniem. A
jednak nadal ulegamy różnym wątpliwościom, przygnębieniu, smutkowi, a radość
Zmartwychwstania nie gości w nas zbyt długo. Choć pojawiła się w Poranek
Wielkanocny, to bardzo szybko przygasła. A więc droga, którą już przeszliśmy
jeszcze nie stała się gwarancją, taką mechaniczną, że gdy na nią wejdziemy od
razu wszystko będzie szło jak z płatka. 
Na drodze duchowej człowiek przechodzi różne
etapy.
Jednym z etapów jest doświadczenie, jakie daje Bóg duszy, pomagając
jej zobaczyć, na co dzień w zwykłych sytuacjach, gdzie nie ma w niej czystości.
Dusza, dzięki Bożemu światłu zaczyna dostrzegać we własnych różnych
czynnościach, które wykonuje, we własnych myślach, słowach, które wypowiada
brak czystości, chociażby brak czystości intencji. Zaczyna dostrzegać, iż to,
co myśli, bądź też to, co mówi, czy to, co robi lub chce zrobić nie jest
wypełnione miłością. Natomiast często jest skażone egoizmem albo pychą, albo
zarozumiałością, a więc czymś przeciwnym miłości. Jeżeli dusza to zaczyna
dostrzegać to znaczy, że Bóg pragnie pracować wraz z duszą nad czystością jej
serca. 
Dlaczego Bogu tak bardzo zależy na
czystości serca?
Dlatego, że aby spotkać się z Bogiem twarzą w twarz,
trzeba być czystym; aby opadły wszystkie zasłony trzeba być czystym. To
doskonałe oglądanie Boga twarzą w twarz będzie po śmierci, ale teraz już za
życia na ziemi Bóg pragnie spotykać się z duszą, pragnie się z nią jednoczyć. Im
czystsza dusza, tym bliższe spotkanie, tym ściślejsze zjednoczenie, tym głębsze
poznanie Boga, tym lepsze rozumienie Jego uczuć, Jego pragnień, Jego woli; tym
lepsze odczytywanie tego, co jest wolą Bożą.
Zatem, gdy doświadczamy w swoim życiu
takiego czasu, że zaczynamy dostrzegać w sobie, w swoich myślach, w swoich
słowach i czynach nieczyste intencje, to znak, że Bóg chce oczyścić nasze serce
i zaprosić nas do ściślejszego zjednoczenia.
Wszelkie słabości oddzielają
od Boga. Wszelka nieczysta intencja jest kolejną przesłoną, która nie pozwala
oglądać Boga twarzą w twarz. Zatem Bóg pokazuje nam to, co pragnie, abyśmy w
swoim wnętrzu oczyścili, pozostawili, odrzucili, nad czym chce, byśmy
pracowali. Zwraca nam uwagę, więc należy cieszyć się, że dostrzegamy w sobie te
rzeczy, ponieważ do tej pory nie byliśmy tego świadomi. To Bóg, to Jego łaska
pokazuje nam.
Im głębsze zjednoczenie, powołanie do
ściślejszego zjednoczenia, tym więcej Bóg pokazuje i coraz drobniejszymi
niejako sprawami Bóg zajmuje się w naszym sercu.
Chce oczyścić je z
najdrobniejszego pyłku. Można sprzątać mieszkanie po prostu układając rzeczy na
swoim miejscu, można zrobić trochę gruntowniejsze porządki, a więc porządkując
szafy, odkurzając, segregując jakieś rzeczy, wyrzucając to, co niepotrzebne, ale
można zrobić również gruntowny remont mieszkania. Można wszystko z tego
mieszkania wynieść, odnowić mieszkanie, a nawet meble kupić nowe. Można tak
posprzątać, żeby nie było w nim żadnego pyłku. Wszystko lśni i błyszczy się.
W zależności od powołania, jakie Bóg daje
duszy te porządki mają różny stopień.
Im ściślejsze ma być zjednoczenie,
tym te porządki będą większe, tym drobniejszymi sprawami Bóg będzie się
zajmował w naszych duszach. I tak jak u tzw. niedzielnego katolika grzechy
powszednie będą tymi, które Boga ranią, tak w duszy, która dąży ku
doskonałości, powołana jest do ścisłego zjednoczenia z Bogiem grzechów takich
powszednich niedzielnego katolika już nie ma. Ale Bóg pokazuje duszy drobiazgi,
które ranią Go więcej nawet niż grzechy powszednie niedzielnego katolika,
ponieważ Bóg duszę tę wybrał, obdarzył łaską, chce zjednoczyć ze Sobą, darzy
niezwykłą miłością oblubieńczą. W takiej miłości dusza musi się jeszcze
wydoskonalić, uświęcić, oczyścić, aby mogła stać się tą jedyną, wybraną oblubienicą
Boga.
Kiedy dusza dba o czystość szybkimi krokami
zbliża się do Bożego Serca.
Już nie ma przeszkód, granic, zasłon, murów,
które odgradzały ją od Boga. I miłość może płynąć bez żadnych przeszkód w
stronę duszy. Wszystko, co ta miłość niesie dociera do duszy. Ona żyje w
bliskości Boga i zaczyna rozumieć Bożą wolę lepiej niż dotychczas; rozumie
cierpienie Bożego Serca, rozumie wiele z Bożych tajemnic. A otwierając się na
Boga, na Jego Ducha, gdy podejmuje z wiarą i ufnością Boże natchnienia, zaczyna
pełnić Jego wolę w sposób doskonalszy niż dotychczas. Bóg poprzez tę duszę może
czynić cuda. Może dokonywać swego Dzieła Odkupienia człowieka, może dzięki tej
jednej duszy rozlewać swoją miłość i dotykać tą miłością wiele, wiele dusz.
Dusza, gdy pracuje nad czystością swego
serca zaczyna widzieć lepiej, co zagraża czystości.
Widzieć nie zawsze
oznacza mieć siły, by pokonywać pokusy, jednak dusza widzi. Jej zadaniem jest
ze wszystkich sił podejmować walkę, by nie ulegać zagrożeniom, by ich nie
dopuszczać do siebie. 
Czystość serca, do której Bóg prowadzi
duszę, pozwala duszy rozumieć więcej nie tylko z Bożych tajemnic i z Istoty
Boga, ale dzięki temu, że życie Boże jest w niej, Boże natchnienie, Boża miłość
i Boże spojrzenie, ona również otoczenie inaczej przyjmuje i rozumie.
Bóg
daje jej możliwość przenikania duchowego w inne dusze, w istotę spraw, rzeczy,
które się dzieją. Ona lepiej rozumie, choć nie oznacza to, że potrafi w sposób
naukowy, logiczny uzasadnić, dlaczego czuje takie, czy inne rzeczy, dlaczego ma
takie odczucia w stosunku do innych dusz, czy w stosunku do jakichś wydarzeń,
czy sytuacji. To Bóg w niej, w jej wnętrzu, w jej czystym sercu żyjący pokazuje
jej, bo Jego życie jest w niej i nie jest ono przesłonięte, zakryte, zakopane
pod stertą wielu, wielu słabości; bo dusza stara się z każdą najdrobniejszą
sprawą walczyć, odsuwać na bok, odrzucać.
Czystość serca jest ważna, by można było
przeżywać w pełni kolejne etapy Roku Liturgicznego Kościoła, by można było żyć
życiem Boga, by można było doświadczać tego, co było doświadczeniem Apostołów.

By można było rozumieć lepiej historię narodu wybranego, rozumieć lepiej
prowadzenie Boże tego narodu, istotę tego prowadzenia. By można było lepiej rozumieć
całe Dzieło Zbawcze, by można lepiej rozumieć sens przyjścia Jezusa na ziemię,
by można było lepiej rozumieć, poznać, przyjąć miłość Boga. By można było tak
zjednoczyć się z Bogiem, aby dusza prawdziwie żyła tylko Nim stając się
duchową, ponieważ człowiek przede wszystkim jest cielesny. A przecież Bóg dał
mu niezwykłą cząstkę ze swej Istoty, ze swego Bytu – duszę. Ta Boska cząstka to
potęga w człowieku. W porównaniu z tym, co cielesne ta cząstka Boska jest
wielka i nieskończona, a jednak w człowieku jakże często przeważa strona
cielesna. 
By mogła pojawić się moc duchowa w każdym z
nas, by dusza prawdziwie mogła żyć duchem, byśmy przemieniali się w duchowych
spróbujmy z nową siłą pracować nad czystością swoich serc.
By mogło mieć
miejsce spotkanie Jezusa z każdym z nas w naszym sercu, Jezusa
Zmartwychwstałego – pracujmy nad czystością serca! Byśmy mogli doświadczać
ogromnej radości Zmartwychwstania – pracujmy nad czystością serca! Byśmy mogli
doświadczać działania Ducha Świętego, byśmy doświadczyli mocy Zesłania Ducha
Świętego – pracujmy nad czystością serca! By kolejne wydarzenia, o których
będzie mówił Kościół, które będzie przeżywał Kościół mogły stawać się żywymi w nas
– pracujmy nad czystością serca! Ponieważ chociażby Wielki Post, Wielkanoc,
Zesłanie Ducha Świętego nie są dane przez Kościół wiernym, by wspominali
jedynie te wydarzenia; dane są po to, aby na nowo dusza mogła w nich
uczestniczyć, aby żyła tymi wydarzeniami, ich doświadczała; by mogło mieć to
miejsce – dusza musi pracować nad czystością serca! By narodził się w niej
Jezus – musi pracować nad czystością serca. By Jezus mógł w niej nauczać, by w
niej mógł przeżywać swoją Mękę, by w niej mógł zmartwychwstać, by w niej mógł
wstępować do Nieba – musi dusza pracować nad czystością serca! By te wszystkie
wydarzenia były żywe, by nie spowszedniało jej życie w Bogu, życie wiarą, życie
we wspólnocie – trzeba pracować nad czystością serca! By nie popaść w
przygnębienie, smutek, w marazm – trzeba pracować! By nie ulec temu, co świat
daje, co proponuje, czym zarzuca, czym bombarduje i czym wdziera się w głąb – trzeba
pracować nad czystością serca! By wiara była żywa, by na nowo człowiek
zachwycał się Bogiem, by na nowo zachwycał się spotkaniem, chociażby dzisiaj,
by wraz z Szawłem został powalony na kolana i doświadczył spotkania z Jezusem –
trzeba pracować nad czystością serca! By nasza wiara była żywa, autentyczna,
prawdziwa i droga, po której idziemy – nasza droga – rzeczywiście niosła nas ku
Niebu, byśmy nie stali w miejscu, a szli do Nieba – trzeba pracować nad
czystością serca!
Zatem połóżmy serca
dzisiaj na Ołtarzu.
Ofiarujmy wraz z Jezusem prosząc Boga, by oświecił je tak
jak dał światło Szawłowi, by dał moc tak jak Szawłowi. Niech Bóg da nowe życie naszym
sercom, nowe siły, wytrwałość, wiarę, ufność, przede wszystkim miłość, byśmy
potrafili rozpocząć od nowa kroczenie tą drogą, byśmy rozumieli, na czym ma
polegać praca nad czystością serca. Gdy przyjmiemy Jezusa to czyńmy to z wielką
ufnością, że Bóg odpowiedział na nasze ofiarowanie się, na naszą prośbę, bo On
pragnie tego samego. On chce czystych serc, aby z nimi się zjednoczyć i uczynić
nas najszczęśliwszymi.
Dziękczynienie 
Mój Jezu!
Dusza jest bardzo mała i bardzo słaba. A Ty objawiasz jej tak wielką swoją
miłość i zapraszasz ją do cudownej bliskości swojej, dajesz łaskę. Dusza
rozumie, że aby móc być blisko Ciebie powinna starać się o swoją czystość.
Proszę więc, dawaj duszy to światło, aby widziała w każdym momencie, kiedy jej
myśli, jej słowa, jej postawy, jej czyny nie są czyste. Pomagaj jej rozumieć,
kiedy należy do Ciebie, a kiedy do samej siebie; kiedy oddaje się Tobie
prawdziwie, a kiedy oddaje siebie komuś innemu lub czemuś innemu.
Czystość
duszy, czystość serca to świętość i Ty pragniesz by każdy z nas był święty. Ty
sam jesteś Najświętszy, Ty sam jesteś Doskonały, Czysty i pragniesz dzielić z
nami swoją czystość, świętość. Zapraszasz nas do tego. To wielka łaska i wielki
dar Twojej miłości. W naszych sercach rodzi się pragnienie, by na to
zaproszenie odpowiedzieć. Pomagaj nam rozumieć, w czym jeszcze nasze serca nie
są czyste? W czym jeszcze nie należą do Ciebie? W czym, nasze serca zajmują się
tym, czym nie powinny? Pomóż nam Jezu, bo bardzo, bardzo pragniemy odpowiedzieć
na Twoje zaproszenie miłości, miłości oblubieńczej, kiedy oblubienica należy
cała do Oblubieńca; kiedy to każda jej cząstka jest już własnością Oblubieńca i
kiedy każda cząstka Jego należy do niej. Jawisz nam się jako Najpiękniejszy
Oblubieniec i wiemy, że Twoje piękno bije z Twojej świętości, czystości. Chcemy
również Tobie się podobać, a więc tez pragniemy być czyści i święci.
Dziękujemy Ci,
że przychodzisz do naszych serc, że obdarzasz nas Sobą, że nas przebóstwiasz;
że na tę chwilę, kiedy Ty Jezus Eucharystyczny przychodzisz do nas, w Twojej
obecności wszystko zostaje oczyszczone, uświęcone. I stajemy się Twoimi
świętymi. Nasze dusze jaśnieją niebiańskim blaskiem. To Twoja obecność tak je
rozjaśnia, czyni pięknymi. Pozostań w nas! Niech Twoje piękno bije z naszych
serc! Twoja świętość niech nas czyni świętymi, bo chcemy należeć do Ciebie,
kochać Ciebie. Nasze serca są już Twoje, a Ty utwierdzaj nas w przekonaniu, że
pragniesz naszych dusz na własność. 
Adoracja
Najświętszego Sakramentu
  (1) 
Dziękujemy Ci Jezu! Znowu zaprosiłeś nas,
abyśmy mogli przebywać w Twojej Obecności.
Dziękujemy Ci, że zapraszasz
nas, aby tak szczególnie obdarzać miłością. Dziękujemy Ci, że Twoja miłość
obejmuje nas, że Twoja miłość dotyka nas. Dziękujemy Ci Jezu! To jest
niezwykle, że Ty Bóg, Święty, Doskonały pochylasz się nad duszą, nad takim nic,
by obdarzać ja całym Sobą, wszystkim. Dziękujemy Ci za to niezwykle wybranie,
za to niezwykłe zaproszenie. Dziękujemy Ci Jezu za miłość, która podnosi
maleńką duszę do Twojego Serca. Dziękujemy Ci! To cudowne móc przebywać w
Tobie, w Twoim Sercu, w Twojej miłości. Tym bardziej niezwykle, że niczym,
absolutnie niczym nie zasłużyliśmy sobie na taką miłość. Dziękujemy Ci Jezu za
Dar Twojej Obecności, za dar Twojej miłości, za zaproszenie do bycia w Twoim
Sercu. Dziękujemy Ci za to wybranie, za to, że chcesz, aby dusze nasze były
czyste, aby jednoczyły się z Tobą. Dziękujemy Ci za to prowadzenie naszych dusz,
za to, że dałeś nam Maleńką Drogę Miłości. Na tej drodze pouczasz, pokazujesz
każdy kolejny krok jak mamy czynić. Dziękujemy Ci Jezu! Dziękujemy Ci!
Jesteśmy zadziwieni. Twoja miłość nas
zadziwia, nas zachwyca.
Pragnęlibyśmy odpowiedzieć na Twoją miłość również
miłością, tylko, że nasze serca są jeszcze tak słabe. Nie potrafią kochać.
Nasze serca są ślepe i głuche. Potrzebują, Jezu, Twego Ducha, potrzebują
Ciebie. Bez Twego Ducha, Jezu, nie są w stanie modlić się, wzywać Ciebie. Nie
są zdolne do niczego. Ty możesz je uzdolnić. Ty możesz sprawić, ze będą wielbić
Ciebie. Ty możesz sprawić, że zapragną żyć w wielkiej czystości. Ty możesz
sprawić, że będą miały siłę podjąć walkę z każdą słabością. Tylko Ty możesz to
sprawić. Prosimy więc, udziel nam swojego Ducha!
Jezu, moja Miłości! Dusza moja spragniona
jest Ciebie.
Moja dusza tęskni za Tobą. Wyglądam za Tobą, czekam. Jakże
pragnę, abyś gościł we mnie, abyś dotykał mego serca, abyś jednoczył mnie ze
swoim. I wiem Jezu, że Ty też tego pragniesz. Gdyby tak nie było, przecież nie
poszedłbyś na Krzyż za mnie, nie dokonałbyś Zbawienia. A Ty zbawiłeś mnie, abym
mogła żyć w doskonałym zjednoczeniu z Tobą, w Tobie, Twoim życiem przemieniona.
Chcę już teraz tutaj na ziemi żyć Twoim życiem, żyć Tobą. Pragnę Jezu cała w
Tobie zatonąć, zniknąć. Moje serce, jakże ono pragnie całe przemienić się w
miłość. Jakże chciałabym Jezu poczuć bicie Twojego serca, być tak blisko.
Budzisz we mnie te pragnienia. Dziękuję Ci, bo to upewnia mnie jeszcze w tym,
że to Ty pragniesz zjednoczenia, że to Ty wychodzisz naprzeciw, że to Ty
wyciągasz ręce, otwierasz Serce i zapraszasz. Ale Jezu, Ty jesteś sprawcą
wszystkiego dobrego we mnie, natomiast ja sama nic uczynić nie mogę w Twoim
kierunku, jeśli mi nie pomożesz. Dzięki Tobie zapragnęłam miłości, dzięki Tobie
zapragnęłam żyć w wielkiej jedności z Tobą. Ale to, że dzięki Tobie Jezu
zaczynam dostrzegać w sobie różne słabości, kiedy próbuję je przełamywać,
pokonywać, doświadczam niemocy, braku sił. Jezu mój, nie potrafię! Ty wołasz,
zapraszasz, przyzywasz mnie, a ja stale się potykam i upadam i nie mogę dojść
do Ciebie. Widzę Jezu, dzięki Twojej łasce jak bardzo Ciebie zasmucam, jak
bardzo Ciebie ranię. Panie mój! Ileż słabości dostrzegam w sobie. W Twoim
świetle Boże, widzę je wyraźniej. Potrzebuję Boże Twojej pomocy. Sama nie
poradzę sobie z niczym. Weź proszę mnie za rękę i poprowadź. Przecież wiesz, że
jestem tylko dzieckiem, bardzo małym, bezradnym; dzieckiem, któremu ukazujesz
wielkie rzeczy i które zapraszasz do wielkich rzeczy. Pomóż mi przejść kolejne
kroki, aby móc zanurzyć się całkowicie w Twoim Sercu, w Twoim świecie Jezu, w
Twoim Królestwie. Proszę Jezu, podaj m i swoją dłoń i poprowadź mnie.
Jezu mój! Pociągasz moją duszę zapraszając
ją do niezwykłej relacji z Tobą, do zjednoczenia.
Pokazujesz słabości,
jakie są we mnie i wzbudzasz wielkie pragnienie czystości serca. Mój Panie!
Tłumaczysz również, na czym ta czystość polega. Widzę w moim zachowaniu, widzę
w moich myślach, w moich słowach, widzę dokładnie Jezu intencje. Zaczynam
dostrzegać i dobro i zło. Panie mój! Pragniesz, aby moje serce we wszystkim
całkowicie należało do Ciebie i mówisz, że właśnie na tym polega czystość
serca, kiedy serce we wszystkim spoczywa w Bogu, należy do Niego. Cokolwiek
czynię mam należeć do Ciebie, w każdej czynności mam być Twoja. A więc intencje
tych czynności mają być czyste, pochodzić z miłości. Mam dokonywać wszystko
myśląc o Tobie, oddając Tobie, z miłości do Ciebie. Mam pilnować swoich myśli.
Jeśli by pojawiały się myśli bez miłości, mam natychmiast z nich rezygnować,
walczyć z nimi, aby wszystkie moje myśli należały do Ciebie. Kiedy zaś
wypowiadam słowa, mają to być tylko słowa miłości; słowa, które Ty chciałbyś
abym wypowiadała; słowa które niosą miłość; słowa, które budują, które
wzmacniają, które pocieszają, które budzą wiarę, ufność; słowa, poprzez które
Ty w duszach ludzkich będziesz budził miłość. Panie mój! Chcę, aby wszystko: i
moje słowa, moje myśli, moje serce, aby moje pragnienia należały do Ciebie.
Chcę tego. Chcę, aby były czyste, święte. Jakże tego pragnę! Kocham Ciebie Boże
i pragnę kochać czystą miłością, świętą miłością, doskonałą miłością, tak jak
Ty ukochałeś mnie. Pomóż mi należeć do Ciebie i pełnić Twoją wolę. Pomóż mojemu
sercu, mojej duszy, by w każdej swojej cząstce były Twoimi, tylko Twoimi.
O mój Jezu! Zbliżasz się do mnie coraz
bardziej. Zdejmujesz zasłony z moich oczu. Widzę Ciebie, jakże pięknego!

Moja Miłości! Tyś moim Oblubieńcem. Zachwycam się Twoim pięknem. Żaden cud
świata, żaden cud natury nie jest w stanie równać się z Tobą Boże. Wszystko
wobec Ciebie wydaje się być śmieciem. O Panie mój! Jakże to, Jezu, tak piękny,
tak Święty przychodzisz do mnie, aby uczynić moją duszę swoją oblubienicą!
Panie, we mnie jeszcze jest pamięć mojej słabości. Bardzo mocno jeszcze
doświadczam tego bólu upadków, a Ty już zapraszasz mnie do zjednoczenia. Na
razie Jezu ja jedynie wiem, na czym ma polegać moje przynależenie do Ciebie.
Jedynie widzę, nad czym mam pracować, ale Jezu jeszcze nic nie zrobiłam. Ale Ty
Boże mówisz mi, że Ty będziesz moją świętością, że Ty będziesz czystością mego
serca, że Ty bierzesz moje serce i łączysz ze swoim, że Ty mocą swej miłości
obmywasz je i zespalasz w jedno, że to Twoja miłość łączy nas, że To Twoja
miłość wywyższa, że to Twoja miłość czyni wszystko. Mnie pozostaje jedynie
przyjąć. Wobec takiego daru Jezu, daru Twojej miłości milkną wszystkie słowa.
Dusza ze wzruszenia drży i płacze, bo nie wiem Panie, jak mam Ci podziękować,
nie wiem jak mogę wyrazić wdzięczność wobec takiej miłości. Kłaniam Ci się Jezu
do samej ziemi i wyznaję Ci miłość. A Ty podnosisz mnie do swojego Serca i
tulisz w ramionach. Dusza moja zaznaje szczęścia. Uwielbiam Ciebie Jezu!
Mój Jezu! Najsłodszy mój Oblubieńcu!
Czynisz moją duszę swoją własnością. Czynisz ją swoją oblubienicą.
Trudno
mi pojąć, Panie mój, ten niezwykły dar. Tym bardziej, że jako do swojej
oblubienicy Ty Jezu przemawiasz do mnie najcudowniejszymi słowami miłości. Ty
mówisz o pięknie mojej duszy. Ty wywyższasz moją duszę pokazując swoim Świętym
i Aniołom, a dusza moja zawstydzona klęka przed Tobą, i zniża się coraz
bardziej. Onieśmielona Twoją miłością już nie wie Panie, co ma czynić. Twoja
miłość w mym sercu rośnie, wypełnia je całe. Ale Tobie Boże to nie wystarcza.
Ty chcesz dać pełnię miłości i nadal wlewasz w moje serce swoją miłość. I
wydaje się, że moje serce nie jest w stanie przyjąć tak wielką miłość. Doznaję
szczęścia Boże, a jednocześnie cierpię, bo zbyt mała jestem, aby pomieścić taki
bezmiar miłości.
Dziękuję Ci Jezu! Pragnę kochać Ciebie
największą miłością.
Pragnę kochać Ciebie, jak jeszcze nigdy nikt Ciebie nie
kochał. Pragnę Jezu całą siebie w tej miłości oddać. Pragnę Jezu, by każda
cząstka mnie należała do Ciebie i Ciebie kochała. Pragnę Jezu wszystko czynić
dla Ciebie z miłości. W każdej sekundzie mego życia chcę żyć tylko dla Ciebie,
tylko o Tobie myśleć. Chcę Jezu, żeby wszystko – każde słowo, każda czynność,
każda myśl, każde pragnienie – chcę, aby wyrażało miłość do Ciebie. Chcę dla
Ciebie oddychać Jezu, chcę dla Ciebie przyjmować wszystko, cierpieć z miłości
do Ciebie. Jezu! Wszystkie moje obowiązki, te zwykłe, codzienne, te
najdrobniejsze i te większe od tej pory czynię z tą intencją by Ciebie miłować
najgorętszą miłością. Wszystko Boże czynić będę z miłości do Ciebie, w
relacjach z innymi będę myśleć o Tobie i Ciebie kochać. Patrzeć będę na
wszystkich Twoimi oczami, aby i oni mogli doświadczać miłości, a ja abym mogła
w każdym z nich również zobaczyć Twoje Oblicze. Abym też mogła widzieć w nich
Twoje oblubienice – umiłowane dzieci. O mój Boże, codziennie rano będę ponawiać
te intencje, że wszystko Ci oddaję z miłości, a wieczorem Boże, prosić będę, by
mój sen chwalił Ciebie, wielbił Ciebie i był wyrazem mojej miłości do Ciebie.
Stale będę prosić Anioła Stróża, aby On pilnował mego serca i pomagał mi żyć
tylko dla Ciebie. Będę powierzać się wszystkim Świętym, by prowadzili mnie do
Ciebie, udzielając przeróżnych łask, każdy wedle swojej miary, swojej świętości
i swego charyzmatu. Polecać się też będę duszom czyśćcowym, za które i ja będę
się modlić, aby one wypraszały mi nieustanne trwanie przy Twoim Sercu i
wpatrywanie się w Ciebie. Prosić też będę wszystkich Aniołów, by strzegli mnie,
by odgradzali mnie murem od działania szatana, by pomagali pokonywać wszelkie
pokusy, a kierować się ku dobremu. Jezu mój! Kocham Ciebie i do Ciebie należę.
Jestem Twoja i tylko Twoja. 
Panie mój! Niczego innego już nie pragnę,
jak być z Tobą i kochać Ciebie i być kochanym.
Moją radością i moim
szczęściem jest wpatrywać się w Ciebie i żyć dla Ciebie. Proszę, udziel swego
błogosławieństwa duszy, którą poślubiasz, którą wybierasz, którą kochasz.
Udziel nam Jezu swego błogosławieństwa. Niech nasze serca odczują dotyk
miłości. Pobłogosław nas Jezu.
Wprowadzenie w 2
dzień
Boża hojność jest nieskończona. Będziemy
dzisiaj dziękować Bogu za Jego nieskończoną miłość i wielbić Go w Jego
darach, we wszystkim czym obdarza duszę. Nie szkodzi, że dusza wiele nie
rozumie i nie dostrzega. Należy dziękować. Bezmiar tej hojności będziemy poznawać
w wieczności. Ale już teraz trzeba dziękować. Dusza nie wie i nie pojmuje, jak
wielkim bogactwem jest obdarzana, co Bóg składa w jej sercu; jak wielką jest to
miłością i dobrocią Bożego Serca. 
O tej miłości świadczy fakt, iż Bóg bez
względu na stan duszy i na stopień jej rozumienia daje tak wiele.
I
prowadzi swoją łaską. Każdy z nas otrzymuje ogrom darów – i ten komu wydaje
się, że niczego nie doświadcza, i ten kto uważa, że doświadcza wiele. Wszystkie
dusze obdarowywane są nader hojnie. Niech naszą odpowiedzią będzie pragnienie
czystości serca. Czystym sercem człowiek otwiera się na Bożą rzeczywistość,
doświadcza bliskości Boga, zaczyna widzieć więcej. Zauważa dobroć Boga
i Jego miłość. Czystym sercem może odpowiadać na Boże wezwanie, bo wie, jak
to czynić. Czystym sercem sprawia radość Bogu. Takie serce wielbi Go samą
czystością, wychwala swą świętością. 
Starajmy się o czystość naszych serc.
Serce czyste cieszy się i raduje Bogiem. Smutki, problemy i trudności nie
przesłaniają mu Jego miłości. Czyste serce potrafi przechodzić ponad tym co
ziemskie, by we wszystkim radować się Bogiem.
Błogosławię
was – W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Adoracja Najświętszego Sakramentu (2) 
Panie mój, jak cudowna jest Twoja miłość.
Są chwile, kiedy na moment odsłaniasz przede mną tajemnice swojego Serca.
Udzielasz łaski i moje serce doświadcza ogromnego szczęścia. Wtedy widzę, czym
jest Twoja miłość i doznaję zachwytu – tak wielkiego, że nie może się on
pomieścić w moim sercu. Dajesz mi, Panie krótkie chwile tego szczęści, wiesz
bowiem, że moje serce nie wytrzymałoby tego ogromu, tej potęgi, ale i tego
piękna. Gdy pozostawiasz mnie, Boże, moim własnym siłom, nie rozumiem nic, nie
widzę, jestem ślepa. Trudno mi nawet dostrzec okruchy Twojej miłości. Dlatego
proszę Cię, abyś dzisiaj pozwolił nam zobaczyć więcej; byś dziś odsłaniał przed
nami to, co zazwyczaj jest zakryte. Miłość Twoja jest tak wielka, że serce
ludzkie samo nie jest w stanie jej zobaczyć i zrozumieć. Potrzebuje Twojej
pomocy. A ty, Boże, wlewasz w nas pragnienie kochania. W ten sposób zapraszasz
do bliskości ze sobą. I budzi się w nas tęsknota, by widzieć Ciebie, Twoją
miłość i lepiej na nią odpowiadać. Mówisz nam, że potrzeba serca czystego.
Ale wiesz przecież, że my sami nie możemy oczyścić serca. Prosimy, udzielaj nam
swojego Ducha, który pokaże nam, co mamy Tobie oddać, co złożyć w ofierze; za
co, Jezu, mamy gorąco przepraszać i żałować. Chcemy oddać wszystko i mieć
czyste serca, aby móc z Tobą się spotkać tak, jak nigdy dotąd.
Jezu, moja Miłości, budzisz w mym sercu tak
niepojęte pragnienia.
Jakże moja dusza – tak mała, słaba – może objąć sobą
samego Boga? Jakże ma kochać w tak doskonały sposób? A jednak Ty sprawiasz, że
tęsknię, nie mogę bez Ciebie żyć. Wyrywa się ze mnie moja dusza i zaczynam
cierpieć. Bardzo mocno uświadamiam sobie, Boże, iż nadal żyję na ziemi.
Dlaczego więc tak bardzo pociągasz moją duszę, że chce się wyrwać ze mnie, by z
Tobą się połączyć. Wiesz, Panie, że ona jest tak słaba, naznaczona licznymi
słabościami. Gdyby teraz miała połączyć się z Tobą, to Twoja miłość, czystość,
doskonałość, świętość, mogłyby ją zabić. Czemu, Boże, tak mocno porywasz mnie
ku sobie, odrywając od mojego świata, tej ziemi, wiedząc, że to jeszcze nie ten
czas. Dlaczego budzisz we mnie tak wielką tęsknotę za sobą i tak wielkie
pragnienie miłości, że zaczynam cierpieć, nie mogąc zaspokoić ich. Boże mój,
dajesz mi światło i poznaję w mojej duszy każdą słabość. Dajesz mi zrozumieć
intencje każdej mojej myśli, słowa i czynu. I doznaję przerażenia w obliczu
Twojej czystości, świętości, w świetle Twej miłości. Jakże wszystko co moje
jest brudne. Również to, co wydawało mi się dobrem z mojej strony, czynem
miłości, słowem czystym, okazuje się brudem największym, jest nic nie warte.
Jakże teraz, Boże mój, pojąć to wszystko, co czynisz we mnie. Doświadczam
Twojej miłości – miłości jakiej nie zna świat, jakiej nigdy nie spotkałam. A
jednocześnie tak mocno doznaję swojej nicości i nędzy. Czy rzeczywiście
pragniesz mnie, skoro jestem prochem i niczym? Jakże to możliwe, Boże? I
dlaczego nadal moje serce wyrywa się do Ciebie. Dlaczego moja dusza pragnie
ulecieć i połączyć się z Tobą? Przecież nie jest godna – tak brudna, tak
nędzna! Pomóż mi, Boże, zrozumieć, dlaczego to wszystko czynisz, jaki jest tego
cel? Ja już nie mogę żyć bez Ciebie, choć widzę, że niczym jestem i nie
zasługuję nawet na chwilę Twego spojrzenia na mnie. A Ty obdarzasz mnie swą
obecnością. Nie tylko patrzysz, ale bierzesz moją duszę w swoje dłonie i
przytulasz do swego Serca. Jakże to, Boże? Udziel mi, proszę, swojego Ducha,
oświeć mnie swoją miłością i pomóż, bo umrę widząc to wszystko w sobie, a
jednocześnie tęskniąc ogromnie za Tobą.
Jezu mój, nie wiem już, jak Ci dziękować.
Czuję nad sobą Twoją miłość.
W dodatku przychodzisz do mnie jako mój
Oblubieniec. Serce ze wzruszenia płacze, bo Ty przychodzisz, by zaprosić mą
duszę do zjednoczenia, do miłości oblubieńczej, do zaślubin. Nie mam słów,
Jezu. Moje serce wypełnia wzruszenie, wielka miłość, tęsknota, a jednocześnie
świadomość, że jestem nędznym robakiem. A Ty przychodzisz! Panie, mój, znowu
padam do stóp Twoich, pragnąc ucałować je. Chylę pokornie moje czoło. I znowu,
Jezu, Ty podnosisz mnie, aby wprowadzić do swojej komnaty. Obejmujesz moje
serce i wyznajesz wielką miłość. Jakże pragnę, Jezu, odpowiedzieć na tę miłość.
Pragnę kochać Ciebie największą miłością. Rodzi się we mnie nieznane mi dotąd
ogromne pragnienie bycia czystą  – w
każdym calu. Jakże pragnę każdy dostrzeżony okruch brudu od razu zanurzać w
Twoim Sercu. Pragnę, za każdym razem gdy zobaczę nędzę swoją w słowach myślach
czy czynach, prosić Ciebie, byś choć kroplą swojej krwi obmywał mnie, abym
mogła stawać przed Tobą czysta. Pragnę, Jezu tej czystości nie dla niej samej,
ale ze względu na Ciebie. Choć nie rozumiem, Jezu, to wiem, że moja czystość
najbardziej Cię raduje, uwielbia Ciebie i dodaje Ci chwały. Dlatego też chcę,
by od tej pory moje serce, myśli, słowa były najczystsze. Pragnę Ciebie prosić,
Jezu, aby nieustannie spływała na mnie kropla po kropli Twoja Krew; bym była
obmywana sekunda po sekundzie. Bo widzę – dzięki Twojej łasce – że zasmucam
Ciebie, obrażam i ranię nieustannie. Nie ma chwili wolnej od tego brudu. Więc i
Ty, Panie mój, nie skąp mi swojej Krwi. Niech z każdym moim brudem od razu
pojawia się Twoja Krew. Abym w każdej sekundzie mogła stawać przed Tobą czysta
i święta i w ten sposób, bym mogła Ciebie wielbić i wyznawać swoją miłość.
Tylko Ty możesz uczynić mnie godną swojej miłości. Tylko Ty, Jezu, możesz
uczynić czystą swoją oblubienicę – moją duszę. Tylko Ty możesz przystroić ją
godnymi szatami, klejnotami. Tylko Ty. Dlatego pragnę prosić Ciebie o to. Sama
nie uczynię niczego, bo nie potrafię, bo nie mam sił. To Ty jesteś źródłem
piękna, czystości i świętości; źródłem miłości. Nieustannie więc klęczeć będę
przed Tobą, Boże – źródłem mego wszystkiego – by posiąść Ciebie całego na
zawsze. A Ty, Panie, proszę, posiądź mnie. Oddaję się Tobie cała, taka jaka
jestem, z wielką ufnością że Ty uczynisz wszystko, przemienisz mnie w siebie;
porwiesz mnie, zjednoczysz ze sobą i sprawisz, że zupełnie w Tobie zniknę,
stając się miłością Twoją.
Umiłowany mój, Miłości moja, pragnę prosić
Ciebie, abyś pomagał mojemu sercu stale dbać o czystość.
Potrzebuję Twego
światła, aby widzieć w moich słowach i czynach prawdziwe intencje. Chcę, Jezu,
widzieć dobrze, co jest w mojej duszy, aby wszystko Tobie oddawać i od Ciebie
czerpać moc do wybierania dobra. Nie chcę, Jezu, ranić Ciebie najdrobniejszą
słabością. Żadnym okruchem nie chcę Ciebie zasmucać. Chciałabym całym swoim
życiem, każdym dniem, każdą sekundą w ciągu dnia wyznawać Ci miłość i uwielbiać
Ciebie. Dałeś mi, Boże, zrozumienie, że najlepiej wielbię i kocham czystym
sercem gdy dbam o to, by wszystko we mnie było czyste. Proszę więc, pomóż mi.
Udzielaj światła i siły, dawaj wytrwałość. Wspieraj, gdy ogarniać mnie będzie
zniechęcenie, pomagaj walczyć ze wszystkimi wątpliwościami. I nieustannie,
Boże, ukazuj moim oczom cel – zjednoczenie z Tobą. Dzisiaj jawisz mi się.
Panie, jako przepiękny Oblubieniec, zapraszający mnie do zjednoczenia ze sobą. Nie
pozwól mi zapomnieć, Kim jesteś. Nie pozwól zapomnieć, do czego mnie wzywasz.
Udziel mojej słabej duszy swego błogosławieństwa, bo sama czuję się niczym.
Jestem pyłkiem i najdrobniejszy podmuch wiatru poryw mnie i niesie, gdzie chce.
Ty, Boże, Ty mnie umocnij, pobłogosław, poprowadź.
Konferencja 
Aby dusza żyła w wielkiej bliskości Boga,
by mogła żyć Bogiem niejako ponad sprawami tego świata, musi dbać o czystość
swojego serca, bo to w nim spotyka się z Panem.
Im większa czystość,
tym większa bliskość, pełniejsze poznanie. Brak czystości jest niczym mur.
Jeżeli odgradzają nas mury – z kamienia czy cegły – nie możemy nic zobaczyć.
Bariera ze szkła też może być przybrudzona, ale może być i czysta. W zależności
od tego jaki jest mur, na tyle możemy widzieć lub nie widzieć; na tyle możemy
mieć kontakt z tą drugą stroną. 
Podobnie jest z sercem ludzkim i bliskością
z Bogiem.
Im większa czystość, tym pełniejsze poznanie, jaśniejsze widzenie,
lepsze doświadczenie, odczuwanie; tym bliższy kontakt. Dusza lepiej słyszy
i może żyć Bogiem. Wtedy radość poranka wielkanocnego przeciąga się na cały
okres Wielkanocy. Nie trwa tylko jedną godzinę czy dzień. Dusza prawdziwie żyje
życiem Boga w Kościele. I przez jej serce przechodzi Boża łaska na cały
Kościół. To jest jedność – Dusza, Bóg i Kościół. Kościół i dusza w Bogu, a Bóg
przenika duszę i Kościół. Do tego trzeba dążyć, starać się o to.
Czystość serca nie jest celem samym w
sobie.
Dusza ma dążyć do niej ze względu na Boga, ponieważ czystym sercem
może śmiele się do niego zbliżać. Raduje Boga i wielbi Go. Nieczyste serce Boga
zasmuca, rani, obraża. Dlatego dusza ma dążyć do czystości – by Bóg został
uwielbiony. Dusza ma rozmiłować się w Bogu. Miłość pomaga duszy zrozumieć cel
i sens różnych działań dla Boga i Bożych oczekiwań. Miłość ukierunkowuje
intencje, z którymi dusza stara się kroczyć właśnie drogą miłości. Bez
niej dochodzi do skrzywienia, ponieważ wkradają się własne pragnienia i
słabości. Zatem nieustannie powracamy do miłości.
Ona jest wszystkim. Jedynie miłość zapewnia czystość, świętość, wieczność.
Zakończenie
Żyjemy po to, aby oddawać chwałę Bogu, aby Go kochać i wielbić.
Najlepiej czyni to serce czyste i przez sam fakt swojej czystości oddaje Mu
chwałę. Starajmy się więc o czystość serca, by należało ono tylko do Boga – we
wszystkim, w każdej sferze naszego życia. Całymi sobą uwielbiajmy Boga, niech nasze
życie będzie pieśnią miłości; świadectwem miłości, które pociągać będzie inne
dusze. Na tej drodze Matka Najświętsza jest z nami i błogosławi wszystkim
duszom maleńkim.


<-- Powrót