Dzień drugi
Psalm 29
Przyznajcie Panu, synowie Boży,
przyznajcie Panu chwałę i potęgę!
Przyznajcie Panu chwałę Jego imienia,
na świętym dziedzińcu wielbijcie Pana!Głos Pański ponad wodami,
zagrzmiał Bóg majestatu:
Pan ponad wodami niezmierzonymi!
Głos Pana pełen potęgi!
Głos Pana pełen dostojeństwa!
Głos Pana łamie cedry,
Pan łamie cedry Libanu,
sprawia, że Liban skacze niby cielec
i Sirion niby młody bawół.Głos Pana rozsiewa ogniste strzały,
głos Pana wstrząsa pustynią,
Pan wstrząsa pustynią Kadesz.
Głos Pana sprawia bolesny poród kozic
i ronienie owiec,
a w Jego pałacu wszystko woła: „Chwała!”Pan zasiadł [na tronie] nad potopem
i Pan zasiada jako Król na wieki.
Niech Pan udzieli mocy swojemu ludowi,
niech Pan błogosławi swój lud, darząc go pokojem.Psalm 68 (29-36)
O Boże, okaż Twoją potęgę,
potęgę Bożą, z jaką działałeś dla nas
z Twej świątyni nad Jeruzalem!
Niech królowie złożą Tobie dary!
Napełnij grozą dzikiego zwierza w sitowiu
i stada bawołów, wraz z cielcami narodów.
Niech padną na twarz ze sztabami srebra;
rozprosz narody, co z wojen się cieszą.
Niechaj z Egiptu nadejdą możnowładcy,
niech Kusz wyciągnie swe ręce do Boga.Śpiewajcie Bogu, królestwa ziemi,
zagrajcie Panu,
który przemierza niebo, niebo odwieczne.
Oto wydał głos swój, głos potężny:
„Uznajcie moc Bożą!”
Jego majestat jest nad Izraelem,
a Jego potęga w obłokach.
Grozę sieje Bóg ze swej świątyni, Bóg Izraela;
On sam swojemu ludowi daje potęgę i siłę.
Niech będzie Bóg błogosławiony!
Konferencja o doświadczeniu Boga
Doświadczenie Boga to doświadczenie, które obejmuje człowieka ze wszystkich stron i we wszystkich sferach jego istoty. To doświadczenie wszechogarniające – doświadczenie siły i mocy, wielkości i potęgi, ale jednocześnie ciszy, doświadczenie niemocy; doświadczenie czegoś, czego człowiek nie jest w stanie nawet nazwać, a jego umysł nie potrafi zrozumieć.
Pragniemy doświadczyć Boga, pragniemy Go dotknąć. Dobrze, bo On pragnie nam to dać. On pragnie z nami się spotkać. Chce, byśmy doświadczyli Jego obecności. A czym jest ta obecność? Choćbyśmy każdego dnia, do końca swoich dni tu na ziemi rozważali Bożą obecność i jej różne przejawy, za każdym razem zobaczylibyśmy tę Obecność od innej strony. Doświadczalibyśmy Boga inaczej. Za każdym razem, jeśli serce jest otwarte, doświadczyłoby pełni i za każdym razem zakrzyknęłoby, że oto właśnie to jest Bóg, że właśnie taki jest Bóg. Następnego dnia to doświadczenie byłoby zupełnie inne i wtedy serce by zakrzyknęło: Tak, teraz już wiem, Bóg jest właśnie tu! Bóg jest właśnie taki! A to doświadczenie z wczorajszego dnia i z dzisiejszego staje się pełnią. Ale trzeciego dnia objawienie Boże byłoby jeszcze inne. I zrozumielibyśmy, że te trzy dni razem dają pełnię naszemu sercu na ten czas, bo w innym czasie doświadczenie Boga będzie inne i pełnia będzie inna.
W Psalmach mamy zaproszenie i wezwanie do uwielbienia Boga w Jego potędze, w Jego Majestacie, w Jego sile i w Jego stworzeniu. We wszystkim, w czym przejawia się moc przyrody możemy uwielbiać Boga. W ten sposób Psalmiści pokazują to, co tak trudno jest opisać. Starają się ukazać, jaki jest Bóg. Ale to wszystko to tylko próby na miarę ludzkich możliwości, bo przecież Bóg wymyka się ludzkim możliwościom pojmowania, objęcia Go, zrozumienia. Jest Kimś więcej niż stworzenie, dlatego człowiek nie jest w stanie zrozumieć, dosięgnąć Boga. A jednak Bóg zaprasza. Zaprasza, by podejść do Niego. Pragnie, by każdy z nas doświadczył Jego obecności. Ale nie dla samej obecności, dla samego niezwykłego doświadczenia, On pragnie, aby każdy z nas poprzez to doświadczenie poznał Bożą miłość, aby każdy z nas doświadczył miłości, bo ona jest istotą Boga. Ona jest sensem istnienia człowieka. To ona jest wszystkim. Ten, kto poznał miłość, poznał Boga. Kto doświadczył miłości, doświadczył Boga. Kogo dotknęła miłość, tego dotknął Bóg. Kto otworzył się na to dotknięcie, otworzył się na Boga.
Dzisiaj próbujmy rozważać tę potęgę Boga, Jego Majestat objawiający się w stworzeniu, w siłach przyrody, we wszystkim, co jest wokół, w całym cudzie stworzenia. Zachwyćmy się tym, co stworzył Bóg i we wszystkim zobaczmy Jego piękno, Jego potęgę, Jego mądrość. W ten sposób też otwierajmy swoje serca na Jego obecność, która w tym wszystkim jest, która wszystko przenika. Otwierajmy się na Boga, który nas otacza i który nas przenika, w którym my przebywamy, w którym się poruszamy i w którym oddychamy. A oddychamy Jego Duchem. Chcemy doświadczyć Boga, a tak często zachowujemy się jak małe pisklęta w skorupkach, które siedzą tam zamknięte i myślą, że to jest cały świat. My, takie małe pisklęta, siedzimy w swoich skorupkach i wołamy do Boga, że nie daje nam się poznać, że Go nie doświadczamy. To my mamy tę skorupkę przebić i wyjść na świat, bo to nie Bóg od nas gdzieś daleko odszedł, to nie On się ukrył, to my jesteśmy pisklętami w skorupkach. Bóg nas otacza, trzeba tylko wyjść z tej skorupki, aby się z Nim spotkać. Chcemy jak Tomasz Apostoł dotknąć ran Jezusa, włożyć w te rany palec, całą rękę. A przecież każdego dnia na Ołtarzu przed nami staje Bóg, Jezus z ranami i nie tylko daje się dotknąć, ale karmi nas swoim Ciałem. Doświadczamy wtedy więcej niż Tomasz, bo jednoczymy się ze swoim Bogiem jak żadne inne stworzenie. To zjednoczenie jest tak piękne i tak niezwykłe, tak niepojęte, doskonałe – Bóg i człowiek staje się jedno. Bóg przebóstwia człowieka przemieniając całą jego istotę.
Trzeba przebić swoją skorupkę, aby zrozumieć, że my żyjemy w obecności Boga, że On jest pośród nas, tylko nasza ślepota nie pozwala nam Go dostrzec, a serca zamknięte nie potrafią Go doświadczyć, poczuć. Bóg staje między nami, ukazuje swoje rany i mówi: Włóż palec, włóż rękę swoją w bok Mój. To wszystko dzieje się. Trzeba mocno zapragnąć, trzeba oczekiwać z niecierpliwością, trzeba wpatrywać się w swego Boga, trzeba wołać do Niego, rozmawiać z Nim. Trzeba Go w końcu zacząć traktować jak kogoś bliskiego, z którym żyje się codziennie, w każdym momencie, a nie tylko w kaplicy, w kościele, na wspólnej modlitwie, ale zawsze i wszędzie. Wtedy serce będzie w stanie przyjąć tę łaskę doświadczenia Bożej obecności. Wtedy w sercu głęboko będzie pewność, że oto Bóg jest. W sercu będzie miłość, która wszędzie rozpozna Boga i we wszystkim zobaczy Jego miłość do człowieka.
Konferencja cz. 2
(Mt 14, 22-36)
Gdy tłum został nasycony, zaraz Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już o wiele stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: „Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!”.
Na to odezwał się Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”.
A On rzekł: „Przyjdź!”. Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie!”.
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: „Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?”
Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym”.Gdy się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, posłali po całej tamtejszej okolicy i znieśli do Niego wszystkich chorych, prosząc, żeby [ci] przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.
(Łk 12, 32-34)
Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę. Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze.
Doświadczenie Boga sercem, a poprzez serce i całą istotą ludzką jest możliwe wtedy, kiedy człowiek otwiera się całkowicie na to, co niepoznawalne, co nieosiągalne, co wydaje się być nie do przebycia. Gdy człowiek uwierzy, gdy niejako zaryzykuje, że chce wejść w nieznany sobie świat, aby spotkać się z Bogiem, jeśli trwa na modlitwie, jeśli prosi, pragnie, jeśli krok po kroku przeżywa kolejny dzień w pokorze, w otwartości, z Bogiem, otrzymuje od Boga doświadczenie Jego obecności. Otrzymuje od Boga dar objawienia miłości. Jednak myli się każdy, kto uważa, iż spełniając pewne warunki, trzymając się pewnych reguł, sztywnych ram można dojść do poznania Boga. Poznanie Boga jest Jego wyjściem do człowieka, Jego darem dla człowieka. To nie jest wiedza, to nie są studia, gdzie po przeczytaniu pewnych książek, nauczeniu się pewnych rzeczy na pamięć można zaliczyć ćwiczenia, zdać egzamin i posiąść. W relacji z Bogiem liczy się pragnienie człowieka, by spotkać Boga. Liczy się jego pokora oraz jego próby, by pozostawiając wszystko wejść w nieznany sobie świat – świat tajemniczy; świat, który ze względu na swoją tajemniczość może budzić obawy, a zazwyczaj też budzi wiele ludzkich wątpliwości. Potrzeba duszy odwagi i wytrwałości, potrzeba determinacji. Potrzeba podjęcia decyzji, że oto chcę. Potrzeba zaryzykowania, wystawienia siebie w ludzkich oczach na śmieszność, aby rzucić się w niezwykłą, cudowną i niepojętą przepaść Boskich ramion, aby spotkać się z Bogiem.
Jak się ma dzisiejsze rozważanie Boskiego Majestatu, piękna stworzenia, przejawiającej się mocy Boskiej we wszystkim, co nas otacza do tego, o czym teraz mówimy? Człowiek został stworzony przez Boga i żyje w Bogu. A więc, mówiąc obrazowo, został umiejscowiony w Sercu Bożym i otoczony jest Bogiem. Nie ma takiego miejsca, żeby człowiek mógł znaleźć się poza Bogiem. Zatem wzrok, spojrzenie człowieka zawsze pada na dzieło Boże, na stworzenia, które On uczynił. Czy tego chce czy nie, człowiek nieustannie obraca się w Bogu, oddycha Bogiem. Otrzymawszy od Boga umysł, rozmyślając posługuje się darem Bożym. Wszystkie pojęcia otrzymał od Boga. Język to również dzieło Boże. Człowiek cały stworzony jest przez Boga. Wszystko, każda część jego ciała, każda cząstka jego duszy, jego serce i psychika, wszystko w najdrobniejszym elemencie, atomie i jądrze jest z Boga. Dlatego człowiek powinien nieustannie otwierać się na tę prawdę, chociażby poprzez rozważanie Bożego daru – daru stworzenia. A patrząc na przyrodę, na różne zjawiska pogodowe, patrząc też, co się dzieje na ziemi, widząc różne siły przyrody ma widzieć w tym potęgę Stwórcy, Jego mądrość, Jego miłość, która w ten sposób urzeczywistniła się dla człowieka i która nieustannie wylewa się na całe stworzenie, ciągle je odradzając, na nowo dając życie.
Jednak człowiek będąc małym, słabym, nawet wtedy, gdy przez moment otworzy się na przyjęcie łaski zobaczenia daru Bożego, nawet jeśli zachwyci się Bogiem, po chwili powraca do swojej słabości. Tak było chociażby z uczniami, którzy uczestniczyli w cudzie rozmnożenia chleba, ale w nocy po tym wydarzeniu, gdy ujrzeli Jezusa kroczącego po wodzie ponownie nie było w nich wiary w tak niezwykłe możliwości Jezusa. Znowu byli tylko ludźmi. Tylko ludźmi! Jezus ich uspokaja. Piotr w przypływie miłości do Boga ponownie zapragnął znaleźć się blisko Jezusa, a otwarty na łaskę idzie po wodzie. Ta otwartość na łaskę jest chwilą, bo za moment ujawnia się jego słabość, jego człowieczeństwo. Wieje wiatr, a Piotr znowu opierając się na własnych siłach, jak każdy zwykły człowiek, tonie. Woła do Jezusa. Będąc już w łodzi uczniowie znowu rozumieją wielkość Jezusa i padają przed Nim na twarz, bo oto Bóg na nowo im się objawił, a oni otworzyli się na tę łaskę, by potem znowu być zwykłymi ludźmi. Tam, gdzie dotarli są następni ludzie potrzebujący, pragnący, wyczekujący Jezusa, mówiący, żeby chociaż frędzli płaszcza Jezusa mogli się dotknąć, a zostaną uzdrowieni. Wierzą w to mocno i zostają uzdrowieni. Uczniowie znowu otwierają się na łaskę chwili.
Pragniemy doświadczyć Boga. Wydaje nam się, że wystarczy raz zachwycić się Bogiem i człowiek potem już będzie żył tylko wiarą, miłością, ufnością. Będzie żył jak święty w Niebie. Owszem, wybranym duszom czasem Bóg i takiej łaski udziela. Ale zazwyczaj jest tak, że Bóg udzielając łaski doświadczenia Jego obecności, Jego miłości czyni to po to, aby pobudzić duszę, by cały czas Go szukała, aby rozbudzić tęsknotę w duszy, pragnienie Boga. Wtedy człowiek pragnąc, tęskniąc za Bogiem, choć już nie doświadczając nieustannie niezwykłej obecności, w taki cudowny sposób, dąży do Boga. Szuka Go, tęskni i podejmuje działania. Ma siły, które otrzymał od Boga, by rozważać Jego Słowo, bo w Słowie znajduje obecność Boga. Modli się, bo na modlitwie spotyka się z Bogiem. Idzie na Eucharystię, bo tam w sposób cudowny i niepojęty jednoczy się ze swoim Bogiem, karmiony Jego Ciałem i Krwią. W tych momentach Bóg daje Siebie, odsłania, objawia Siebie. I znowu człowiek może dotknąć Jego Ran, włożyć palec w dziury po gwoździach, włożyć rękę do Rany w boku. To doświadczenie, które nie musi trwać długo, może to być moment, daje kolejne siły, jest kolejnym pobudzeniem dla duszy, która żyje Bogiem, która ma siły, aby iść w codzienności znosząc przeciwności. Ma siły, aby odrywać się od tego, co ziemskie i patrzeć w górę, w Niebo i by radować się Bogiem. To jest trud duszy. Dusza ta nie chodzi nieustannie po wodzie, bo i Piotr nie chodził nieustannie po wodzie. Po wodzie Piotr szedł krótko. Ale dusza otrzymuje siły, by próbować. Otrzymuje jasność w swoim wnętrzu, co ma czynić i biegnie do tego źródła, które znajduje w kościele, na Eucharystii, które znajduje w Piśmie Świętym. Zanurza się w sobie, bo tam czeka na nią Ten, który ją wzywa po imieniu. Do tego potrzebne jest doświadczenie Boga.
Nie wyobrażajmy sobie, że Bóg dotknie nas i będziemy trwać w tym dotknięciu już przez całe swoje życie, przez wiele, wiele lat. Ale wiedzmy, że gdy Bóg nas dotknie, to mocą tego dotyku, doświadczenia Bożej miłości będziemy mogli iść w swojej codzienności. I w tej codzienności będziemy zauważać Jego obecność, tęsknić za Nim i Jego szukać. W tej codzienności zrozumiemy, że On jest tak blisko, że trudno to wyrazić słowami, bo jest w nas, zjednoczony z nami tak bardzo, że przeżywa nasze życie razem z nami. Doświadcza wszystkiego będąc w nas. On czuje naszą radość i doświadcza naszych przykrości. On cierpi, doświadcza naszych chorób, bo jest w nas. Do tego dusza dojrzewa, dochodzi, otrzymuje łaskę.
Módlmy się, byśmy doświadczyli tej Bożej obecności, która nasze serca porwie mocą swojej miłości, bowiem umiłował nas Bóg. Mówi do nas, jako do swojej małej trzódki, bo spodobało się Jemu właśnie nam, tym małym, słabym podarować Królestwo Niebieskie. Spodobało się Bogu właśnie nam objawiać miłość Bożą i tajemnice swoje. Ale potrzeba wszystko zostawić, aby swój skarb znaleźć w Nim i w Nim osadzić całe swoje życie. Aby serce już tylko w Nim spoczęło, bo dopiero wtedy prawdziwie zaczniemy żyć z Bogiem w zjednoczeniu. Prawdziwie żyć!
Medytacja o Krzyżu
Czy zwróciliśmy uwagę, z jaką czułością Bóg zwraca się do nas we fragmencie Ewangelii według św. Łukasza: „Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo”? Bóg człowiekowi, właśnie nam, przekazuje swoje Królestwo. Czyni człowieka dziedzicem tego Królestwa. Z jednej strony człowiek pragnie doświadczyć Bożej obecności, a jednocześnie nie potrafi tego zrobić, nie potrafi się na nią otworzyć, jest słaby i upadający, człowiek, który nie zna Bożej miłości, nie rozumie jej, chociaż ją pragnie i bez niej żyć nie może. A z drugiej tak niezwykłe obdarowanie i tak czułe słowa: „mała trzódko”, którymi Bóg nazywa każdego z nas; słowa, w których zapewnia, iż każdy z nas jest dziedzicem Królestwa Niebieskiego.
Jak połączyć te dwa światy: świat doświadczany przez człowieka – doświadczenie grzeszności, słabości, bezsilności, brak umiejętności, możliwości otwarcia się na obecność Boga, brak kontaktu, którego człowiek pragnie, lecz nie potrafi się na niego otworzyć. I z drugiej strony obietnica Boga i cudowne słowa, iż już jesteśmy dziedzicami. Już Królestwo Niebieskie należy do nas, mamy się nie lękać, mamy się nie bać. Słowa te mają być zwróceniem naszej uwagi na prawdę, na realną rzeczywistość zaplanowaną od wieków, rzeczywistość odwieczną. Bóg przeznaczył nas, byśmy żyli w Królestwie Niebieskim. Zanim stworzył człowieka już zaplanował, że będzie on żył w Królestwie Niebieskim i dzielił z Bogiem Jego życie.
Skąd, zatem te lęki, skąd cierpienie, nieudolność, skąd oddalenie od Boga i poczucie osamotnienia? Skąd ta niemożność otwarcia się na obecność Boga, na Jego Słowo? Dlaczego człowiek nie może w taki zwykły sposób rozmawiać z Bogiem, poznawać Go? Skąd takie oddalenie, które sprawia, że człowiek przestaje rozumieć, do czego został stworzony, przestaje żyć w prawdzie, do której został powołany i w której jest osadzony, od której się teraz odwraca, na którą się zamyka? Skąd to wszystko?
Grzech zamknął człowieka na tę niezwykłą i cudowną rzeczywistość duchową. Sprawił, że człowiek nie widząc i nie słysząc zapomniał i przestał wierzyć w rzeczywistość, do której został stworzony i w której tak naprawdę przecież przebywa. Grzech osłabił wszystkie duchowe zmysły ludzkie i sprawił, że człowiek nie dostrzega, nie przeżywa i nie doświadcza rzeczywistości, w której jest. Dlatego tak trudno nam otworzyć się na obecność Boga i doświadczyć tej Obecności. Jednak Bóg przypomina nam, że Królestwo Niebieskie jest dla nas, że w Niebie są przygotowane miejsca dla wszystkich, że Bóg oczekuje nas.
Gdzie znaleźć drogę, którędy dojść? Jaka jest najkrótsza droga dojścia do spotkania z Bogiem? Bóg to Królestwo umiejscowił bardzo blisko. Ono jest w nas. Czyniąc nas Jego dziedzicami, osadził nasze dusze w tym Królestwie. Wewnętrzne otwarcie się na Boga jest otwarciem się na Królestwo Boże, a jednak jest to trudne. Świadomość obecności Boga w duszy i osadzenia Królestwa w duszy ma pomóc człowiekowi, ale człowiek nadal nie może uwierzyć. Powątpiewa, chodzi smutny, szuka w różnych miejscach i czuje się samotny.
Gdzie znaleźć zapewnienie, że rzeczywiście to Boże Królestwo należy do nas? Zapewnieniem jest Krzyż. Innego zapewnienia nie mamy. Innego świadectwa, które byłoby tak namacalne, widoczne, nie mamy. Krzyż jest niezaprzeczalnym znakiem umiejscowionym w historii. Żaden naukowiec nie może zaprzeczyć Krzyżowi Jezusa Chrystusa. Właśnie Jezus cierpiący i umierający na Krzyżu jest znakiem zapewniającym nas o naszym dziedzictwie; o tym, że Bóg nas uczynił swoimi dziećmi, królewiczami, królewnami; że właśnie nam podarował wszystko, co należy do Niego. Krzyż jest tego zapewnieniem, a klękanie pod Krzyżem, trwanie, wpatrywanie się w Krzyż, rozważanie Męki Jezusa pozwala człowiekowi w szybki sposób przybliżyć się i spotkać się z Bogiem. Krzyż otwiera przestrzenie w duszy ludzkiej, których człowiek sam nie rozpoznaje, o których istnieniu nawet często nie wie. Krzyż jest bramą, przez którą Bóg przyszedł do człowieka i przez którą jednocześnie człowiek idzie do Boga. W Krzyżu spotyka się człowiek i Bóg. Rzeczywistość Krzyża dotykając serca ludzkiego dokonuje w tym sercu niezwykłych zmian. Otwiera to serce na świat duchowy, na obecność Boga. Sprawia, że dusza ta po prostu obcuje z Bogiem. A w zależności od łaski, jakiej Bóg udziela, ta bliskość z Bogiem jest większa lub mniejsza, ale zawsze jest to bliskość, jest to spotkanie, przebywanie w Bogu.
(Ez 41, 1-4)
(Jest to fragment, w którym Anioł oprowadza Proroka, pokazując nową świątynię. Ma przyrząd mierniczy, określa co jest jakiej wielkości.)
Potem wprowadził mnie do głównej budowli i zmierzył filary: były szerokie na sześć łokci z jednej i na sześć łokci z drugiej strony. Szerokość drzwi: dziesięć łokci, a boczne ściany drzwi miały pięć łokci z jednej i pięć łokci z drugiej strony; i zmierzył jej długość: czterdzieści łokci, oraz jej szerokość: dwadzieścia łokci.
Potem wstąpił do wnętrza i zmierzył filar przy wejściu: dwa łokcie, oraz szerokość wejścia: sześć łokci, i boczne ściany wejścia: siedem łokci z jednej i z drugiej strony. I zmierzył jego długość: dwadzieścia łokci, oraz szerokość: dwadzieścia łokci po przedniej stronie głównej budowli. I powiedział do mnie: „Jest to Miejsce Najświętsze”.
Wprowadzenie do Adoracji Najświętszego Sakramentu
Miejsce najświętsze, czyli miejsce, w którym mieszka Bóg. Ten fragment wraz z całym opisem, gdzie Anioł oprowadza Proroka po nowej świątyni w Jerozolimie niech będzie obrazem naszych dusz. Bóg pragnie każdego z nas wprowadzić do wnętrza naszych dusz i doprowadzić do miejsca, które jest miejscem najświętszym w duszy, bo miejscem zamieszkałym przez Boga. Każdy z nas niech poszukuje w swoim wnętrzu tego miejsca, by spotkać się z Bogiem, by jeszcze bardziej doświadczyć Jego obecności, by zjednoczyć się z Nim.
Podczas Adoracji spróbujmy, prosząc na początku Ducha Świętego, wejść we własną duszę, wyłączyć się całkowicie ze świata zewnętrznego, aby spotkać się w swoim wnętrzu z Bogiem. Dajmy się poprowadzić Duchowi Świętemu, poprośmy swoich Aniołów Stróżów. A i Maryja pragnie być razem z nami podczas tej Adoracji, by podprowadzić nas i wypraszać nam potrzebne łaski ku temu, aby doszło do spotkania każdego z nas z Bogiem. Ta Adoracja może być cudowną przygodą dla każdego z nas, jeśli wyrazimy takie pragnienie, jeśli będziemy się starać ze wszystkich sił, by pozostawić cały świat i wyrazić wolę wejścia w świątynię swej duszy. W różny sposób Bóg poprowadzi dusze, różne będą odczucia, jednak bardzo ważne jest, aby nie przewidywać i nie nastawiać się, jak ma wyglądać ta wędrówka i to spotkanie. Należy przekazać inicjatywę Bogu, aby to On poprowadził i On do tego spotkania doprowadził. Bądźmy otwarci na to, co Bóg pragnie dać i na to, w jaki sposób chce spotkać się z każdym z nas. Ta otwartość pozwala Bogu dotykać duszę. Natomiast ci, którzy oczekują czegoś konkretnego, wyobrażają sobie lub też powracają do dawnych doświadczeń, bo w jakiś sposób Bóg kiedyś się z nimi spotkał, uniemożliwiają Bogu dzisiejsze spotkanie. Ograniczają Go stawiając pewne wymagania, warunki. Są to mury, które odgradzają nas od Boga. Każdy z nas niech po prostu stanie przed Bogiem i niech pozwoli, by to On zajrzał do naszych wnętrz niczym światło słoneczne, które przez otwarte okna wchodzi do pomieszczenia i oświetla całe wnętrze.
Podsumowanie dnia
Starajmy się żyć z Bogiem we wnętrzu swojej duszy. Starajmy się o nieustanny kontakt z Nim. Prawdziwie ta dusza żyje w zjednoczeniu z Bogiem, która nie opuszcza swego wnętrza, która nieustannie wypatruje swego Boga. A gdy Go spotka nieustannie wpatruje się w Jego Oblicze, ciągle nasłuchuje, ciągle jest czujna i gotowa. Pragnie z Jego ust, z Jego oczu, z całej Jego postaci wyczytać wszystko.
Bogaty jest cały opis świątyni w Księdze Ezechiela. Ukazuje wielkość tej świątyni i świetność. My wybraliśmy tylko mały fragment, ale najważniejszy. Fragment ten symbolizuje wnętrze duszy, najważniejsze miejsce, w którym człowiek może prawdziwie spotkać się z Bogiem. Człowiek powinien dążyć do tego spotkania nieustannie.
I my, aby doświadczać miłości Bożej, aby poznawać Boga, odkrywać nowe Jego Oblicze też musimy ciągle dążyć w głąb swojej duszy do spotkania z Nim.