2. Co czynić, aby Skarb stał się codziennością serca?
Oto nadal parę słów na temat oczekiwania. Ludzkie serce jest bardzo słabe, ludzkie serce nie ma w sobie ani za grosz wytrwałości, porywane jest emocjami, a kiedy emocje opadają, to i serce zwraca się ku czemuś innemu. Ludzkie serce, tak małe, tak słabe. Wydawać by się mogło, że właściwie do niczego nie jest przydatne. Przeżywa jedynie zawody i cierpienie, a jednak Bóg stworzył ludzkie serce, aby w nim mogła gościć miłość.
- Dlaczego zatem ludzkie serce jest tak słabe, skoro ma posiadać tak cudowny skarb?
- Co czynić, aby rzeczywistość tego skarbu stała się codziennością serca?
Wiemy dobrze, że nasze słabości nas pokonują. Wiemy dobrze, poznaliśmy już swoją nędzę, swoją nicość, poznajemy powoli samych siebie. A dokonuje się to dzięki temu, że otwieramy się na Boga, na Jego Objawienie. I to poznawanie Boga sprawia, że zaczynamy również widzieć lepiej siebie. Prawda o Bogu staje się jednocześnie prawdą o nas. A jakim jest Bóg? Wszechmocnym. Jest Miłością, jest Prawdą, a człowiek – przeciwieństwem. Aby człowiek mógł otrzymać ten cudowny skarb do swojego serca powinien otworzyć się na Boga i prosić Go o to, czego człowiekowi brakuje. Tak więc prosić o wytrwałość, o siłę, prosić o miłość, prosić o prawdę. Bez Boga, bez Jego łaski nie jesteśmy w stanie nic uczynić. Bez Jego błogosławieństwa nie możemy ani odrobiny otworzyć serca, ani zobaczyć i przyjąć przychodzącego Jezusa. Nie jesteśmy w stanie czekać na Niego i wypatrywać Go, nie jesteśmy w stanie Go przywoływać, zapraszać, nie jesteśmy w stanie o Nim nawet pomyśleć.
Bez łaski po prostu nie istniejemy. Bez łaski, umieramy. Jak wielką Bóg okazuje łaskę człowiekowi już w samym fakcie, że człowiek żyje, rodzi się i żyje na ziemi. Jakże to wielka łaska. Bez niej nie byłoby możliwe nasze życie, nasze istnienie. Ale teraz chodzi o to,
- aby jakość tego istnienia była inna,
- aby nasze istnienie toczyło się w wielkiej bliskości Boga,
- aby nabrało wartości, do jakiej powołuje Bóg każdego z nas.
I to może dokonywać się tylko dzięki kolejnej łasce. Już samo to, że otrzymujemy pouczenie o naszej słabości i wszechmocy Boga, o tym, iż należy prosić. To już jest łaska Jego. Już otrzymujemy łaskę. To dowód, iż Bóg patrzy na nas z wielką czułością, troską i poucza nas czego potrzebujemy i co mamy czynić. A my mamy prosić.
I znowu kolejna łaska. Bez pomocy Ducha Świętego nie jesteśmy w stanie prosić, wzywać Bożego Imienia. To Duch Święty daje nam te możliwości. Dzięki Niemu modlimy się, dzięki Niemu prosimy, dzięki Niemu przywołujemy. A prosić mamy o otwartość serca. Prosić mamy o przejrzenie, o to, by nasze oczy i uszy nie były ślepe, nie były głuche, abyśmy mogli widzieć, słyszeć i całym sercem przyjmować.
Kolejna łaska. Wiemy o co mamy się modlić i otrzymujemy siły ku temu, by o to prosić, a prosimy o to, co Bóg chce dać, i Bóg daje kolejną łaskę. Nasze serca zaczynają pragnąć, zaczynają tęsknić i jeszcze więcej proszą, i jeszcze więcej pragną. Oczy nasze otwierają się i uszy zaczynają słyszeć, i my w swoim otoczeniu zauważamy to, czego do tej pory nie widzieliśmy. Nasze spojrzenie nabiera jasności i czystości. Dostrzegamy prawdę. Prawdę o sobie, o drugim człowieku, o Bogu.
Kolejne łaski. Dzięki tym łaskom pragniemy trwać przy Bogu, powracamy do Niego, pomimo upadków. I modlimy się, i otrzymujemy kolejne łaski. Nieustannie zlewane są na nas kolejne łaski. I pomimo tego, iż nasze serca, nasze dusze są przeraźliwie słabe, pomimo tego, iż nasze serca znajdują się właściwie w wielkiej niemocy czynienia czegokolwiek, to jednak dzięki tym łaskom, które płyną z Nieba nieustannie, zaczynamy otwierać się na Bożą rzeczywistość, dostrzegać ją, napełniać się nią. Zaczynamy nią oddychać i nią żyć. A to jest przygotowaniem do tej największej, najcudowniejszej łaski, do tego Skarbu nad skarbami – do narodzin Boga w nas.
I Bóg obdarzył nas i tą łaską, iż świadomi wagi tych wydarzeń zaprosiliśmy Matkę Boga do swoich serc. I bez względu na to w jaki sposób przebiegało nasze oczekiwanie, na ile nasze serca były usposobione, zapatrzone w Boga, Maryja dzięki łasce Boga mieszka w każdym z nas i w każdym z nas oczekuje Jezusa. Pielęgnuje Go, adoruje, przemawia do Niego słowami miłości w sercu każdego z nas. Jezus przyjmuje to, z jednej strony jako słowa Maryi, ale z drugiej jako wypowiadane za nas, w naszym imieniu. I otrzymujemy Boże błogosławieństwo. Uczestniczymy w cudownym oczekiwaniu Maryi na narodzenie Jezusa w Jej stanie błogosławionym, które staje się również dla was błogosławieństwem. Uczestniczymy w czymś niebywałym, co tak trudno jest pojąć człowiekowi, a co jedynie w wymiarze ducha można rozpatrywać. I Maryja żyje w nas dzięki nieskończonej łasce Boga. I przygotowuje nasze dusze, nasze serca do przyjęcia Mesjasza. I chociaż nie zawsze jesteśmy tego świadomi, chociaż nie w każdym momencie myślimy o Maryi, o Jezusie, to w każdym momencie Ona oczekuje Go w nas, za nas i w każdym momencie kocha Go i adoruje, a to zlewa na nas kolejne łaski. Jak wielkie jest Boże błogosławieństwo nad człowiekiem, jak wielka miłość jest nad nami. Hojność Bożego Serca jest nieprzebrana. My po prostu skąpani jesteśmy w tych łaskach, w tej miłości. Wszystko dzięki Bogu. Wszystko dzięki Jego miłości do nas.
Jezus we wnętrzu Maryi rośnie, w Niej rozwija się. Chociaż od początku Bóg Ją całą wypełnił, to można powiedzieć, że z sekundy na sekundę jeszcze bardziej Maryja wypełnia się Bogiem. Jego łaską, Jego błogosławieństwem, Nim samym, jaśniejąc w naszych sercach przecudownym światłem samego Boga. Och! Gdybyż nasze oczy nie miały bielma na sobie, patrząc na siebie nawzajem, widzielibyśmy w miejscu naszych serc cudowne światło. To Jezus poczęty w Maryi, rozwijający się w Niej, a Maryja w nas – jest, żyje i oczekuje Go. Zatem Maryja razem z Jezusem są w nas. Maryja razem z nami czeka na Niego. I każdy z nas dostąpił już łaski goszczenia w sobie Matki i Syna. W sposób niebywały dopełni się to z chwilą Jego narodzin. Wtedy w nas zrodzone zostanie nowe życie. My przejdziemy do nowego życia, objęci zostaniemy Bożym życiem.
Modlitwa po Komunii św.
Jezu mój! Ty, który jesteś w moim wnętrzu, który czynisz nowym moje życie. Uwielbiam Ciebie. Moje serce przepełnione radością czeka na Ciebie niecierpliwie. W moim sercu powstaje tyle czułości do Ciebie, Jezu. Moim sercem obejmuję Ciebie, który jesteś we mnie, z wielką czułością i delikatnością. Z wielką troską – razem z Maryją – w moim sercu tulę Ciebie, pieszczotliwie dotykając Twoich policzków, Twoich rączek i nóżek. Razem z Matką w moim sercu wylewam całą miłość na Ciebie, wraz ze łzami wzruszenia, że jesteś, w tak cudowny i niepojęty sposób. Uwielbiam Ciebie, który mnie wypełniasz swoją świętością, swoim światłem, blaskiem, doskonałością, nieskończonością, wiecznością, mocą ,zwycięstwem, prawdą. Uwielbiam Ciebie, który cały wypełniasz Maryję, a zatem i mnie łaską i błogosławieństwem swoim, czyniąc mnie narzędziem swojej łaski i swego błogosławieństwa. Uwielbiam Ciebie, który włączasz mnie w swoje życie, w swoje plany, w swoje dzieło zbawcze. Uwielbiam Ciebie, który czynisz mnie cząstką siebie, jednocząc z Tobą, który sprawiasz, że moja dusza przemieniona w Ciebie znika zupełnie, cała będąc Tobą, w Tobie, żyjąc i czując to co Ty. Uwielbiam Ciebie, który zrodziłeś mnie od nowa, który przemieniłeś wszystko co moje i sprawiłeś, że zaistniałem w Twojej rzeczywistości, w Twoim świecie, w Twoim bycie. Pojawiłem się dzięki Tobie. Uwielbiam Ciebie, który sprawiłeś, że zniknąłem całkowicie dla tego świata, dla samego siebie. Ty sprawiłeś, że wszystko nabrało innego wyglądu i stało się prawdą i realizacją Twoich odwiecznych planów. Uwielbiam Ciebie, Który jesteś, byłeś i będziesz.
Bądź uwielbiony, który jesteś w każdym sercu. Bądź uwielbiony Ty, który rozjaśniasz każdą duszę. Bądź uwielbiony, który przyszedłeś do dusz najmniejszych, aby w łonie Matki, pod Jej Sercem rozwijać się i narodzić się, aby dać nowe życie każdej najmniejszej duszy. Bądź uwielbiony w tym cudzie Twojego życia, które już jest w każdej duszy, w tym tętniącym Życiu, w tym bijącym Sercu, które jest w każdej duszy. Bądź uwielbiony w tej rzeczywistości, której nie da się opisać słowami, a która już jest i wypełnia dusze najmniejsze. Bądź uwielbiony.
Proszę, niech Twoja obecność rozlewa błogosławieństwo na nasze życie, na naszych bliskich, na nas samych i zbliża nas do Ciebie. Niech jeszcze bardziej otwiera nasze dusze na Ciebie. Niech sprawi, że znikną „ściany” dusz, aby każda dusza najmniejsza cała zatopiła się w Tobie. Udziel nam swego błogosławieństwa.
Niech w naszych sercach będzie nieustanne dziękczynienie
Mówiąc po ludzku – jesteśmy wybrańcami losu, szczęściarzami, wygraliśmy los na loterii. Bóg obdarza nas tak wielkimi łaskami, Bóg obdarza nas tak wielkim swoim błogosławieństwem. W tak wspaniały, cudowny sposób prowadzi nasze dusze i otwiera przed nami swój świat ducha. Otwiera nasze oczy, otwiera nasze uszy, byśmy mogli przejrzeć, byśmy mogli usłyszeć, byśmy mogli poruszać się w prawdziwym świecie, w wiecznym świecie, a nie w świecie, który skończy się, jest złudzeniem, który trwa tylko chwilkę.
Niech w naszych sercach zrodzi się wielka wdzięczność Bogu za to co czyni wobec nas, naszej wspólnoty. Niech w naszych sercach będzie nieustanne dziękczynienie. Nie traktujmy tych darów, tych łask jako czegoś, co się nam należy, ponieważ na to wszystko niczym sobie nie zasłużyliśmy, bo nie bylibyśmy w stanie nawet na najmniejszą cząstkę tych łask zasłużyć. Płyną one z Miłości. Okazujmy Bogu wdzięczność w swoich sercach, stale dziękujmy. Niech nasze serca nieustannie trwają przed Bogiem w pokornym uniżeniu dziękując, wielbiąc, wysławiając Boga. Bo niejedno serce, niejedna dusza pragnęłaby widzieć i słyszeć to, co my widzimy i słyszymy. Niejedna święta dusza pragnęłaby tak otrzymywać, jak my otrzymujemy. Niejedna dusza poniosła ogromne cierpienia, by doświadczyć to, co nam dane jest za darmo.
Tak więc, nie zmarnujmy tak wielkich darów poprzez brak wdzięczności w swoim sercu, poprzez lekceważenie, traktowanie jako czegoś zwykłego, co się nam należy. Wdzięczność nasza pobudzać będzie Boże Serce do jeszcze większej hojności, jeszcze bardziej będzie to Serce otwierać. I chociaż prawie nic z tego nie rozumiemy i prawie niczego nie dostrzegamy, to z wiarą dziękujmy za nieskończoność łask, to ufnie swoje serca nakłaniajmy do dziękczynienia, bo nigdy nie będziemy dziękować za dużo. Bóg jest hojniejszy od naszego dziękczynienia. Zatem – nigdy za dużo uwielbienia Boga.