Dzień czwarty
Konferencja o Słudze Pańskim
Z Pieśni nad Pieśniami (2;8-14)
Z Księgi Izajasza – Trzecia pieśń o Słudze Pańskim: Pan wspiera Sługę w prześladowaniach (50, 4-9)
Pan Bóg mnie obdarzył
językiem wymownym,
bym umiał pomóc
strudzonemu krzepiącym słowem.
Każdego rana pobudza me ucho,
bym słuchał jak uczniowie.
Pan Bóg otworzył mi ucho,
a ja się nie oparłem
ani się nie cofnąłem.
Podałem grzbiet mój bijącym
i policzki moje rwącym mi brodę.
Nie zasłoniłem mej twarzy
przed zniewagami i opluciem.
Pan Bóg mnie wspomaga,
dlatego jestem nieczuły na obelgi,
dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz
i wiem, że wstydu nie doznam.
Blisko jest Ten, który mnie uniewinni.
Kto się odważy toczyć spór ze mną?
Wystąpmy razem!
Kto jest moim oskarżycielem?
Niech się zbliży do mnie!
Oto Pan Bóg mnie wspomaga.
Któż mnie potępi?
Wszyscy razem pójdą w strzępy jak odzież,
mól ich pożre.
Fragment z Pieśni nad Pieśniami (2, 8-14) opisujący w tak przepiękny sposób Oblubieńca i Jego wezwanie miłości do oblubienicy wydawać się może, że jest zupełnie niezwiązany z opisem z Izajasza, który odnoszony jest do Jezusa umęczonego na Krzyżu. Dlaczego więc właśnie dzisiaj czytamy te dwa fragmenty razem? Co one mają wspólnego?
Wczoraj nasze serca szły w tęsknocie za Bogiem. Poszukiwaliśmy Go. Spragnione dusze chciały spotkać się z Bogiem, dotknąć Go, doświadczyć miłości. Mówiliśmy o tym, że aby tęsknić i pragnąć trzeba było być wcześniej już dotkniętym miłością. Trzeba było doświadczyć wcześniej tej miłości, aby wiedzieć, za czym tęsknić. I rzeczywiście dusze nasze poszukiwały Boga. Rozglądając się wszędzie widziały ślady Jego miłości. Wszystko, całe otoczenie, cały świat mówi człowiekowi o Bożej miłości – i to miłości niepojętej, miłości wielkiej, nieskończonej – a jednak dusza zraniona miłością, choć widzi te ślady miłości, nie potrafi zaspokoić swego pragnienia. Bo są to tylko ślady miłości, a ona pragnie samego Oblubieńca.
W Pieśni nad Pieśniami w przepiękny sposób opisane jest, jak oblubienica wyczekuje swego Oblubieńca. Potem, jak szuka Go, tęskni. W końcu widzi Go i podziwia Jego piękno. Ale i Oblubieniec nie pozostaje dłużny. To On ją pięknymi słowami przyzywa, niejako wabi zapraszając do miłości. Można zachwycić się tymi słowami. To są rzeczywiście przepiękne utwory miłosne. Oblubieńcem duszy jest Jezus, zakochany w sposób niewyobrażalny, do szaleństwa. To On dotyka duszę miłością, a dusza doświadcza tego wołania, wabienia, tego zaproszenia. On prowadząc ją w głąb miłości ukazuje jej, czym jest miłość. Uczy duszę prawdy o miłości. A dotykając ją coraz bardziej, obejmując swoją miłością sprawia, że dusza otwiera się na miłość Boga. Jej dotychczasowe wyobrażenia o miłości zmieniają się. Ona dopiero teraz widzi, czym jest prawdziwa miłość. Zakochuje się coraz bardziej w Bogu, coraz bardziej do Niego lgnie. On w coraz większym stopniu zajmuje jej serce. Wszystkie myśli, wszystkie pragnienia i dążenia, wszystko dusza kieruje do Niego. Jego miłość pochłania ją. Poznając wszystkie odcienie miłości, poznaje jej prawdziwość. Poznaje, czym jest miłość. I wtedy dostrzega swego Oblubieńca, swego Umiłowanego, który prowadzony niczym baranek na rzeź, łagodny, poddaje się straszliwej męczarni, torturom i idzie na krzyż. Dusza, która już w dużym stopniu poznała miłość, umiłowała swego Oblubieńca i Jemu odpowiedziała, idzie krok w krok za Nim. Ona już nie jest osobą, która przygląda się, patrzy z zewnątrz. Owszem, wzrusza się i przeżywa te cierpienia, ale jest na zewnątrz. Dusza, która umiłowała, idzie za swoim Oblubieńcem. I kiedy staje pod Krzyżem ponownie słyszy słowa miłości, które pociągają jej serce, słowa tak słodkie, będące dokładnie słowami z Pieśni nad Pieśniami. Ona z Krzyża słyszy pieśń miłości. Jest to tak piękna pieśń, tak cudowna, że dusza nie słyszy już niczego innego i nie widzi niczego innego, ale pociągnięta ta pieśnią wchodzi na Krzyż. Widząc swego Umiłowanego w tak straszliwym stanie, łączy się z Nim. Jej oczy z miłością patrzą na Jego Rany, na Jego Krew. I ona również rozpoczyna swoją pieśń miłości. W Pieśni nad Pieśniami można przeczytać kilka fragmentów, w których właśnie oblubienica opisuje piękno Oblubieńca. Ona z Krzyża wyśpiewuje tę pieśń. Bo chociaż cierpi razem z Oblubieńcem, chociaż doświadcza Jego bólu i zdaje sobie sprawę z ogromu tego cierpienia, to widzi pięknym Tego, którego umiłowała, bo piękno Jego jest w miłości. Krew, rany, choć tak straszliwie pokrywają całe Ciało są niczym cudowna muzyka, woń, która przyzywa woń miłości. Oblubienica widzi tylko piękno. Patrząc na Ciało swego Umiłowanego, patrząc na Jego twarz zmasakrowaną, patrząc na rany w dłoniach i stopach, widząc poszarpaną skórę, wyśpiewuje swoją pieśń miłości na przemian z Oblubieńcem. Wtedy ona przemienia się w Niego, a On również wyśpiewuje pieśń miłości sławiąc jej piękno.
Spróbujmy przeczytać fragmenty Pieśni nad Pieśniami, w których Oblubieniec i oblubienica opisują wzajemnie siebie. I spróbujmy spojrzeć na to właśnie oczami zakochanych. Nie patrzmy oczami ciała, ale sercem. Wtedy miłość porwie nasze serca i zobaczymy w innym świetle Krzyż Jezusa. Zrozumiemy wtedy, czym zachwycali się Święci. Zrozumiemy, że można pragnąć Krzyża, Jezusa Ukrzyżowanego, że można pragnąć wejść razem z Nim na Krzyż i zjednoczyć się w miłości, że można pragnąć Jego Ran i Jego Krwi; że można pragnąć!
Konferencja o Słudze Pańskim cz. 2
Boże zaproszenie do zjednoczenia z Bogiem jest niezwykłym wyrazem miłości Boga do człowieka. W różnym stopniu różnym duszom Bóg daje swoją bliskość i jednoczy ze Sobą. Każda dusza ma swoją drogę i w inny sposób ma przygotowany udział życia w zjednoczeniu. Niemniej jednak do każdej duszy Jezus mówi: Oblubienico Moja, przyjdź! Do każdej duszy Jezus mówi słowami miłości z Krzyża i każdą pragnie mieć w bliskości swojej. Trudne to jest do pojęcia, ale Jezus każdą duszę, jako swoją oblubienicę pragnie złączyć ze Sobą na Krzyżu.
Dlaczego właśnie na Krzyżu? Otóż, czy tego pragniemy czy nie, czy na to się zgadzamy czy nie, czy tego się lękamy czy nie, to Krzyż stał się jedyną bramą, przez którą mamy przystęp do Boga Ojca. Krzyż i Ofiara Jezusa stały się Nowym Przymierzem dla każdego człowieka, ustanowionym nowym Prawem, poprzez które człowiek został uwolniony z grzechu pierworodnego, a nabył na nowo swoje dziedzictwo utracone przez grzech. Ponownie Chrystus ustanowił każdego z nas dzieckiem Boga. Ponownie mamy wszystkie prawa dziecka i wszystkie prawa dziedzica. Dlatego tym, którzy otwierają się na miłość, którzy dotknięci łaską podążają za nią, Jezus ukazuje pełnię miłości płynącej z Krzyża, bo tylko tam jest pełnia. Tylko tam jest cała miłość. Doświadczać dusza może niezwykłego piękna miłości i niezwykłej rozkoszy w zjednoczeniu z Jezusem na Krzyżu. Każdy ma w tym swoje uczestnictwo. Bez względu na stan duszy uczestniczy w tym miłosnym zjednoczeniu poprzez Sakrament Eucharystii.
Dzisiaj spróbujmy bardziej świadomie uczestniczyć w Eucharystii i przyjmując Jezusa do swego serca, Jego Ciało i Krew uświadamiajmy sobie, iż w ten sposób Jezus jednoczy nas ze Sobą. A poprzez to zjednoczenie jesteśmy zanurzani w głębię rzeczywistości Boga, jesteśmy zanurzani w Nim samym stając się dziedzicami. Spróbujmy otworzyć swoje serca na to, co niewyobrażalne, co tak tajemnicze, tak niepojęte, tak cudowne i tak wspaniałe. Uczestniczymy w Ofierze. Stopieni z Jezusem włączeni jesteśmy w Jego Ofiarę. Razem Jezus i my jesteśmy wtedy składani w Ofierze Bogu Ojcu. Nie tylko otrzymujemy nowe Prawo, ale poprzez Ofiarę wypraszamy jeszcze dla innych również otrzymanie tego dziedzictwa.
Jak wielkie to wyróżnienie i jak wielkie to wybranie! Jak niezwykła to musi być miłość skoro Bóg, który jest Stwórcą wszechświata, potężny, ponad wszystko, Wszechmocny dzieli tak wielkie Dzieło z małym człowiekiem, pozwalając mu uczestniczyć w tym Dziele i zanurzając człowieka w nim. Jak cudowna to miłość, skoro człowiek poprzez samo uczestnictwo tylko nabiera niejako cech Boskich. Wywyższony do godności dziecka samego Boga staje przed Nim prawie że będąc Mu równym. To prawda, tylko Bóg posiada mądrość, moc, miłość, ale wywyższając człowieka czyni go niczym Bóg. I człowiek uczestniczy w chwale samego Boga. Uczestniczy we wszystkim, co jest własnością Boga. W przyszłości, w wieczności nasze uczestnictwo będzie pełne i wtedy Jego moc stanie się również naszą mocą. Możliwości, które posiada Bóg będą i naszymi. Zgodność naszych serc, zgodność dusz naszych z Jego Duchem sprawiać będzie, że wszystko cokolwiek czynić będziemy, będzie zgodne z Jego wolą. A posiadać będziemy niezwykłe możliwości. Jednak radość nasza płynąć będzie z tego, że Bóg zjednoczył nas ze Sobą poprzez Ofiarę swojego Syna. Ze względu na tę Ofiarę i tylko na tę Ofiarę zrozumiemy wartość swoją, którą otrzymaliśmy od Boga. Nic nie może równać się tej wartości otrzymanej dzięki śmierci Chrystusa na Krzyżu.
Rozradujmy nasze serca tym cudownym zaproszeniem Boga, zaproszeniem naszych dusz na Krzyż, by na Krzyżu poślubić je, napełniając Boską miłością i dając uczestnictwo w swojej chwale.
Medytacja o Krzyżu
W tej Godzinie Bożego Miłosierdzia postarajmy się stanąć pod Krzyżem i zagłębić się w Bożą miłość. Mając jeszcze w pamięci opisy Oblubieńca i oblubienicy z Pieśni nad Pieśniami wpatrujmy się w Jezusa na Krzyżu rozważając także fragment z Izajasza. W swoich sercach wzbudźmy miłość. Niech będzie ona odpowiedzią na miłość, która płynie do nas z Krzyża. Niech w naszych uszach brzmią jeszcze słowa Oblubieńca, który wzywa oblubienicę, woła ją, który słowami pełnymi miłości zaprasza ją. Niech nasze serca doznają wzruszenia, że oto Bóg tak rozmiłował się w nas, tak zakochany w nas zdolny był do szaleństwa, do czynu niezwykłego. On zrezygnował całkowicie ze swojej chwały, ze swego Bóstwa i stał się człowiekiem. A w swym człowieczeństwie poniżony został całkowicie, ogołocony został ze wszystkiego. Zdecydował się na to wszystko tylko ze względu na miłość do nas.
Nie patrzmy jednak tylko oczami ciała, w sposób zewnętrzny. Niech w Adoracji Krzyża otworzą się nasze serca i wnikną w tajemnicę miłości ofiarnej. Niech nasze dusze próbują przeniknąć świat duchowy, aby zobaczyć jak wielka to tajemnica, jak wielkie wydarzenie – śmierć Jezusa na Krzyżu. Niech ta wielka, potężna, nieskończona miłość – Miłość ukrzyżowana – niech obejmie nas i niech ona nas wprowadzi w tę nieskończoność, w wymiar Boga. Niech rozświetli nasze dusze, byśmy mogli pojąć to, co jest tak cudowne i tak niepojęte. Niech doznają wzruszenia nasze dusze i z miłości, której doświadczą i na którą odpowiedzą, niech rozpływają się przed swoim Bogiem, obejmując Krzyż, obejmując Jezusa, miłośnie śpiewając Mu pieśni uwielbienia, adorując Go, dziękując Mu.
Pozwólmy naszym duszom zanurzać się w Tajemnicy Zbawienia, pozostawiając na boku nasze umysły, bo one na niewiele nam się zdadzą. To Dzieło Boże, nie dzieło ludzkie, więc nie jest ono na miarę ludzkiego rozumu. Tylko serce otwarte, a jednocześnie pokorne i uniżone przed Bogiem, jest w stanie dzięki Bożej łasce wniknąć w Tajemnice Zbawcze. Dusza, której dane jest zanurzać się w te tajemnice doznaje szczęścia. Dopiero ona rozumie, jak wielkie to Dzieło. Ona zanurza się w nieskończoność, widzi bezmiar. Widzi przestrzenie z jednej strony cudowne i piękne, z drugiej – przerażające wręcz swoją wielkością, swoim ogromem. I serce truchleje, pada przed Bogiem i ze wzruszenia nie jest w stanie wypowiedzieć słowa. A Bóg obejmuje tę duszę swoją miłością unosząc ją i zanurzając w swojej chwale. Rozum ludzki nie jest zdolny, by to pojąć, więc niech nasze serca będą aktywne, nie umysły.
Wprowadzenie do Modlitwy Różańcowej za zmarłych
Jezus miłością oblubieńczą umiłował wszystkie dusze. Każda jest oblubienicą, za którą On wygląda, której szuka, którą woła, za każdą tęskni, o każdej myśli i o każdą się troszczy. Każda jest tak umiłowana, jakby była jedyną na świecie. Za każdą poszedł na Krzyż, każdą zbawił, każdej oddał swoje życie.
Człowiek w inny sposób myśli o tych, którzy żyją na ziemi i o tych, którzy są w czyśćcu, robiąc jakąś ogromną różnicę pomiędzy duszami. A przecież dusze te są umiłowanymi tak samo jak my. Są umiłowanymi w sposób szczególny i Jezus spogląda na nie z wielką czułością. One teraz, kiedy są w czyśćcu cierpią za swoje przewinienia, ale w ten sposób wynagradzają Bogu zło uczynione na ziemi. Jezus te dusze miłuje nieskończoną miłością i na te dusze czeka, aby przyjąć je wszystkie do Nieba. Każda z nich jest oblubienicą, na którą czeka z wielką tęsknotą, z wielką miłością, z wielkim pragnieniem połączenia się już na wieki. To trudne jest nawet do wyobrażenia, do opisania, jak wielka czułość jest w spojrzeniu Jezusa, kiedy spogląda na te dusze. Jak wielka tęsknota w Nim, jak wielkie pragnienie, aby już dusze te wydoskonalone mogły połączyć się z Nim.
Modląc się za te dusze sprawiamy wielką radość Bogu, ponieważ nasza modlitwa przyspiesza moment zjednoczenia z Bogiem, a więc Oblubieniec może z radością szybciej połączyć się ze swoją oblubienicą. Dlatego niech nasza modlitwa będzie czyniona z radością, ze świadomością niezwykłego umiłowania tych dusz przez Boga. Nigdy nie czyńmy różnicy pomiędzy sobą a tymi duszami, ale razem stawajmy przed Bogiem, modląc się za siebie nawzajem. Wielką radością Boga jest jedność wszystkich dusz, wzajemne umiłowanie, połączenie i wspólne zwracanie się do Boga. Cóż z tego, że oczy naszego ciała nie widzą tych dusz. Zapomnijmy o zmysłach swego ciała i zanurzmy się we własnej duszy, by otworzyć zmysły duszy i odbierać nimi rzeczywistość, która nas otacza i która jest bardziej realną od wszystkiego, co dostrzegamy. Módlmy się radując, że sprawiamy Bogu radość, miłując swego Oblubieńca i ciesząc się, że oblubienice będą mogły się z Nim połączyć.
Wprowadzenie do Adoracji Najświętszego Sakramentu
Każdy z nas doświadczył miłości w taki sposób, jaki Bóg wybrał dla danej duszy i jaki był najlepszy dla niej. Każda dusza ma swoje osobiste doświadczenie miłości i swoje osobiste rozumienie tej miłości. I każda to rozumienie odnosi do nieco czego innego. Ale wszystko to jest doświadczaniem miłości. Należy cieszyć się, że można w tak różny sposób doświadczać miłości i w tak różny sposób ją rozumieć; że różne osoby – różne wiekiem, temperamentem, wykształceniem – a jednak każda tę miłość doświadczyła i przyjęła ją. Każda w swoim życiu potrafi odczytać miłość Boga, Jego obecność. Należy pamiętać, aby nigdy nie porównywać siebie nawzajem, nie porównywać się do kogoś, ale w relacji z Bogiem uczyć się Jego miłości i patrzeć na swoją drogę, na swoje życie i w swoim życiu starać się dostrzegać tę miłość. W niczym żadna dusza nie jest gorsza czy lepsza, nie ma gorszej czy lepszej drogi, nie ma gorszego czy lepszego doświadczenia miłości. Jest po prostu inne doświadczenie, dla danej duszy najlepsze.
Podziękujmy Bogu za to, że objawia swoją miłość każdemu człowiekowi, że wyznaje swoją miłość każdej duszy, że każdą duszę zaprasza do bliskości ze Sobą, do bliskiej relacji – do relacji miłości. Każda dusza może to inaczej rozumieć, ale każda jest zaproszona. A Bóg dostosowuje swój sposób działania, swoje objawienie wobec każdej z dusz do właściwości danej duszy, do jej potrzeb. Uwielbijmy Boga za tak wielką Jego łaskawość, za tak wielkie Jego uniżenie do każdej duszy; za to, że wszystko co czyni, czyni dla dobra dusz. Uwielbijmy Go i podziękujmy Mu. Wyśpiewajmy swoją radość, swoje dziękczynienie, uwielbienie całymi sercami, starając się to czynić jak najpiękniej; starając się to czynić dla Boga, nie dla siebie czy dla kogoś.
Podsumowanie dnia
Miejmy w swoim sercu nieustannie obraz miłości oblubieńczej. Niech stale wybrzmiewają jeszcze słowa z Pieśni nad Pieśniami, ale i z Izajasza. Łączmy je w sobie dziękując Bogu za Jego nieskończoną miłość, za obdarowanie naszych dusz. Trwajmy w tej miłości, trwajmy w Bogu, radujmy się swoim Oblubieńcem. Starajmy się wejść w głąb swoich dusz, by tam patrzeć prosto w oczy swego Oblubieńca i w ten sposób z Jego oczu odczytywać Jego wolę, Jego miłość. By poprzez to wpatrywanie się w Jego oczy porozumiewać się z Nim, z Nim rozmawiać. Niech w naszych sercach rozkwita ta cudowna i tajemnicza relacja duszy do Boga – relacja miłości, relacja miłości oblubieńczej. Pozwólmy prowadzić się w tym Duchowi Świętemu. Pozwólmy się nieść na skrzydłach miłości. Bądźmy w tym nawet szaleni. Pozwólmy, by Bóg, tak jak chce, tę miłość wobec nas objawiał i uczył nas tej miłości. Pozwólmy, by to On był Przewodnikiem i Kierownikiem, by to On czynił wszystko w naszych sercach. I przyjmujmy wszystko, co będzie czynił. Pozwalajmy Mu na wszystko. Wyrażajmy swoje „tak” wobec Jego miłości, Jego obecności w nas, wobec tego wszystkiego, co nas otacza, a co jest znakiem Jego miłości, wobec tych wszystkich śladów miłości, jakie Bóg zostawia wokół nas. Radujmy się przyjmując je i kierując ponownie wzrok w głąb swojej duszy, by tam odnaleźć Umiłowanego, by tam znowu wpatrywać się w Jego twarz.