5. „U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary”(Mt 8,5-11)
Czy w swoim sercu troszczysz się o Jezusa? Przecież w twoim sercu mieszka Jezus! Czy, tak jak to prosił Bóg, przyjąłeś Go do swojego serca z tą myślą, aby przez cały czas Adwentu pielęgnować Jezusa, aby Go kochać najmocniej, ze wszystkich sił, aby mógł Go potem ujrzeć świat? Pamiętaj o tym w powiązaniu z dzisiejszą Ewangelią (Mt 8,5-11).
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to wspomniane zalecenie nie ma nic wspólnego z dzisiejszą Ewangelią. A jednak, jedno i drugie mówi o wierze. Ciągle Kościół zwraca uwagę wszystkich wierzących na ogromną potrzebę zgłębienia wiary, na ogromną potrzebę umocnienia swojej wiary, ale też na wielki głód wiary w duszach ludzkich, które sobie nie zdają sprawy z tego głodu.
Uczestnicząc w życiu Kościoła mamy zwracać uwagę, by ono było żywe, z angażowaniem nas całych sercami i duszami. Bowiem mamy służyć Kościołowi. Nie jesteśmy tylko tymi, którzy biorą, lecz dają samych siebie Kościołowi. Teraz przeżywamy Adwent. Każdy z nas miał to zadanie: przyjąć Jezusa do swojego serca, uczynić to z wiarą i z ufnością, że prawdziwie Jezus zamieszkał w nas, że prawdziwie Bóg w naszym sercu począł życie Boże. I to Życie dane jest nie ot tak sobie, aby jedynie nam sprawić radość, aby wzrosła nasza pycha, że oto jesteśmy wyróżnieni. Nie! To Życie nam dane jest wielkim zadaniem i odpowiedzialnością. To Życie każdego dnia mamy w sobie pielęgnować! Mamy pamiętać o Bogu, który żyje w nas! Mamy myśleć o Jezusie każdego dnia, w każdym momencie z wielką miłością, z wielką czułością, przemawiać do Niego i czekać na Niego. A nasza miłość skierowana do Jezusa rozwijać będzie nasze dusze.
A to wszystko po to, aby w dniu Bożego Narodzenia cały świat przyjął Jezusa. Ty będziesz świadkiem tego w swojej rodzinie, w swoim środowisku, ale twoja dusza służy Kościołowi. I to, w jaki sposób będziesz Jezusa pielęgnował przez cały Adwent, w jaki sposób będziesz Go kochał, otwierał się na Jego obecność w sobie, takie też to wyda owoce. Twoja postawa, twoja wiara w tym względzie sprawi, że konkretne dusze w różnych miejscach na kuli ziemskiej przyjmą Nowonarodzone Dziecię i odżyje w nich wiara. Teraz ty masz Je przyjąć z wiarą. Masz odrzucić wątpliwości i zniechęcenie i przyjąć Je z wiarą. I rozpocząć ten trud, by od rana do wieczora pamiętać o Bogu, który zamieszkuje twoje serce, tak jak pamięta o swoim dziecku matka, która je nosi pod sercem. Powiesz, matce jest łatwiej. Ona to czuje, tego doświadcza, ona wie, że nosi w sobie życie. No tak, ale ty jesteś duszą najmniejszą, która służy Kościołowi. Więc ty masz przyjąć z wiarą to zadanie i z wiarą to zadanie wypełniać, jednoczyć się z Matką Jezusa, a Ona w tobie będzie Jezusa pielęgnować. A Ona będzie tobie przypominać, iż Jezus żyje w tobie.
W Ewangelii (Mt 8,5-11) Jezus wskazuje, iż u nikogo w Izraelu nie znalazł tak wielkiej wiary. Setnikowi, który przyszedł prosić Jezusa o uzdrowienie swojego sługi wystarczyło Jego Słowo. Niepotrzebne było Jego fatygowanie się, pójście do domu, aby dotknąć i uzdrowić chorego. Setnikowi wystarczyło Słowo Jezusa, że sługa jego będzie uzdrowiony i wiedział, wierzył, że będzie zdrowy. Popatrz na tego człowieka! Popatrz, jak wielka w nim wiara! Jemu wystarcza Słowo Jezusa. Nawet nie osobiste pójście i dotknięcie, mimo, że ten człowiek jeszcze nie wiedział, kim jest tak naprawdę Jezus. Jeszcze wtedy Jezus nie dokonał swego wielkiego Dzieła Zbawczego. Ten człowiek już tak wierzył! Ty żyjesz w czasach, kiedy wszyscy wiedzą, kim jest Jezus, kiedy wiesz, czego dokonał Jezus i dokonuje nadal. Ty to wiesz!
A więc Bóg oczekuje od ciebie wiary, przyjęcia z wiarą na czas Adwentu tego szczególnego zadania po to, by ukazać światu Boga, by liczne dusze przyjęły Jezusa, by On mógł narodzić się w sercach wielu osób na całym świecie. By prawdziwie wszelkie ciemności i mroki tego świata zostały rozświetlone Jezusem, by w smutek, nędzę i cierpienie człowieka wszedł Bóg. By tym, którzy się strasznie pogubili w swoim życiu, którzy nie widzą celu, którzy błądzą nieustannie i podejmują kolejne fałszywe kroki, złe decyzje, by wszystkim ludziom zajaśniał Chrystus. Aby naraz odkryli Tego, Który jest, Który miłuje i Który daje życie, Który zbawia, Który króluje. Od ciebie, duszy najmniejszej zależy bardzo dużo. Od twojej postawy, twego zaangażowania, twojej wiary, twojej walki z wątpliwościami, twojego wysiłku w ciągłym jednoczeniu się z Jezusem, twojego wysiłku w realizacji tego, o czym mówi Bóg, od ciebie dużo zależy.
Życie w jedności z Bogiem rodzi kolejne życie. Nie wyda życia ten, kto go w sobie nie ma. Jeśli chcesz wydać kolejne życie, sam musisz żyć. A więc musisz mieć prawdziwe Życie w sobie. Bóg je złożył w tobie. Ty musisz w to uwierzyć i nie traktować tego zbyt lekko. Tak to już jest, że dusze dosyć lekko traktują różne sprawy związane z wiarą, ponieważ to, czego nie widać, to, co się wydaje tak mało realne, tym człowiek się aż tak mocno nie przejmuje; bo przecież nie widać; bo przecież tak do końca nie wiadomo jak to jest; nic się nie stanie, jeśli raz czy dwa razy sobie pofolguje. Dusza najmniejsza podejmuje trud jednoczenia z Jezusem w swoim sercu od momentu przebudzenia do zaśnięcia. Dusza najmniejsza właśnie w tym ma swój wysiłek i swój wielki wkład w ratowanie dusz, iż wszystko poświęca na jednoczenie się z Jezusem. Żyje aktem miłości, żyje miłością.
Spójrzmy na Patronkę dzieła najmniejszych, sł. B. s. Konsolatę Betrone. Poprzez trwanie w akcie miłości doszła do szczytu doskonałości. Pod koniec swojego życia trwała w nim nieustannie, prawdziwie, cały czas skupiona, cały czas wewnątrz swojej duszy. Nawet wtedy, gdy rozmawiała z innymi osobami, ona trwała w akcie miłości. A po rozmowie natychmiast powracała do wnętrza duszy swojej i wyśpiewywała akt miłości. Czy chodziła, czy siedziała, gdy była chora, gdy leżała – nieustannie trwała w akcie miłości (patrz Orędzie Miłości Serca Jezusa do świata). To jest wysiłek, poświęcenie, to przypłaca się życiem. Święci przypłacają to życiem. Ale jak wielkie wydają przez to owoce? Warto dla uratowania chociażby jednej duszy, bo przecież każdy akt miłości ratuje duszę, zdobyć się na ten wysiłek. A wszyscy razem możemy uratować nie tylko jedną ale mnóstwo kolejnych dusz.
Święta Bożego Narodzenia jakże często są dla Boga przyczyną smutku, bowiem człowiek nie dostrzega istoty tych Świąt. Nie widzi rodzącego się Boga. Człowiek widzi co innego. Nie przeżywa tych Świąt jako Świąt Bożego Narodzenia, a nazwa ta jest traktowana przez niego bardzo pobieżnie, ogólnikowo, bez zastanawiania się nad sensem każdego słowa. Dusza najmniejsza niech rozważa, co oznaczają słowa: Święta Bożego Narodzenia. A zagłębianie się w to rozważanie da duszy bardzo wiele.
Więc, trwajmy przy Jezusie! Pielęgnujmy Go! Czyńmy to z wiarą! Wyśpiewujmy akt miłości! Myślmy o duszach, które, gdy nadejdą Święta Bożego Narodzenia zobaczą rodzącego się Boga. W nich na nowo odżyje wiara. I cieszmy się, że przyczynimy się do tego. Nie zniechęcajmy się, tylko trwajmy w nieustannej Adoracji Jezusa, od rana do wieczora. Również w nocy, gdy się przebudzimy – adorujmy Jezusa. Jego Matka Maryja będzie nam towarzyszyć.
Modlitwa po Komunii św.
Jezu mój! Dziękuję Ci, że zdecydowałeś się przyjść do ludzkiego serca, choć to serce jest słabe, choć tak bardzo dalekie od doskonałości, choć przypomina bardziej stajnię niż pałace. Dziękuję Ci! Ty swoją Osobą to miejsce, do którego przychodzisz, a więc serce ludzkie, uświęcasz. Ty sprawiasz, że serce wtedy przypomina świątynię. Jaśnieje Twoim blaskiem, jest piękne Twoją Obecnością. I chociaż do tej pory mogło być ciemne, smutne, to jednak Ty sprawiasz, że jaśnieje, że jest radosne, że jest to najpiękniejsze miejsce.
Uwielbiam Ciebie, Boże, w tym darze uczynionym dla człowieka, w Twoim przyjściu do niego! Uwielbiam Ciebie, który przyjmujesz postać maleńkiego Dzieciątka, aby każdy człowiek mógł Ciebie wziąć w objęcia. Dziękuję Ci za to, że w tak prosty sposób dajesz człowiekowi możliwość obcowania ze sobą, że w ten prosty sposób burzysz wszelkie mury, bariery i przepaści. Dzięki Twojemu przyjściu każdy człowiek może być blisko Ciebie, obcować z Tobą, dotykać, tulić.
Dziękuję Ci, że przyjmujesz postać Hostii. Ona zadziwia mnie, zachwyca. Jest najcudowniejsza. O Panie mój! Jakże piękną jest Hostia! Kiedy patrzy się na Nią oczami duszy, człowiek widzi cuda. Już nie widać jedynie białego Chleba, widać cud Twojej Obecności. W tej małej Hostii kryje się całe Twoje piękno, cała Twoja moc, Twoje panowanie, kryje się cały akt stwórczy, kryje się Twoja miłość i dokonuje się Twoje Zbawienie. Zbawiasz ludzkość. W tej maleńkiej Hostii jesteś cały zraniony na Krzyżu. Ta mała Hostia jest tętniącym Życiem, Sercem Twoim. Niepojęte piękno przedstawia Hostia. Uwielbiam Ciebie Boże w tej świętej Postaci, który ukrywasz się w ten sposób, aby móc dać siebie człowiekowi. Bądź uwielbiony Boże!
Mój Jezu! Jakąkolwiek przybierzesz postać, widzę Ciebie pięknym. Gdy przychodzisz do mnie jako mój Zbawiciel – jesteś piękny. Gdy objawiasz mi się na Krzyżu – jesteś piękny. Gdy przychodzisz jako Król pełen chwały – jesteś piękny. A gdy cicho mówisz mojej duszy słowa miłości – jesteś piękny. Moja dusza zawsze widzi Ciebie pięknym i zawsze doznaje wzruszenia, kiedy Ty przychodzisz. Nie potrafię, Panie, wychwalać Twojego piękna! Nie potrafię! Ale moja dusza, dzięki Twemu przyjściu otwiera się na Twoją Obecność, doznaje wzruszenia i poprzez ten stan cała modli się, choć może nie wypowiedzieć ani słowa. Najcudowniejsze, Panie, są te spotkania bez słów, kiedy mówi miłość, kiedy Twoja Obecność sprawia, że dusza kocha, dusza śpiewa o miłości. I ten śpiew jest inny niż ludzkie śpiewanie. Ten śpiew unosi duszę do Ciebie i jednoczy z Tobą. I wtedy Jezu, jesteśmy jedno. I chociaż znikam w Tobie, wiem, że istnieję naprawdę. Dopiero wtedy istnieję naprawdę. Dopiero wtedy żyję pełnią. Dopiero wtedy jestem sobą, tym, kim mnie stworzyłeś. Dopiero wtedy wypełniam Twoją wolę i realizuję to powołanie, które mi dałeś, gdy znikam, w Tobie. Uwielbiam ciebie Panie!
Piękny jesteś Boże i Twój Duch, który porusza struny naszego serca, czyni to również w sposób piękny. Zadziwiamy się działaniem Twojego Ducha. W naszych sercach brzmi jeszcze Jego muzyka. Nasze serca pragną trwać, pragną wielbić Ciebie, stale chcą to czynić. Udziel nam swojej mocy, udziel wytrwałości, udziel miłości. Niech nasze serca cały czas Ciebie wielbią, adorują, kochają aż do następnego spotkania w Eucharystii, gdy znowu napełnieni Twoją mocą na nowo rozpoczniemy nasz śpiew miłości. Pobłogosław nas Jezu.
Pielęgnujmy Życie, by ukazało się światu
Bóg powierza nam tak piękne zadanie. To, czego od nas oczekuje z jednej strony może wydawać się trudne, wymaga wysiłku. Ale jednocześnie jest wielkim szczęściem dla duszy. Jeśli zgłębimy te słowa, że Jezus żyje w nas, w naszych sercach, że Bóg począł swoje życie w nas, a my mamy je pielęgnować, to powinniśmy chodzić radośni przez cały Adwent. Powinniśmy wielbić Boga, dziękować Mu, bo ten Dar jest wielki. Nikt sobie nie zasłużył na taki Dar. Nikt z ludzi nie jest zdolny zasłużyć sobie na taki Dar. Mimo to, Bóg złożył w nas swojego Syna i prosi, byśmy Go adorowali, kochali, pielęgnowali. Byśmy Go nosili w swoim sercu stale zaglądając do Niego. Trwajmy w akcie miłości! Pielęgnujmy Życie, by ukazało się światu, by inne dusze mogły również rozradować się Objawieniem się Boga w ich życiu.