7. „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi…” (Łk 10,21-24).
Szczęściem jest nasze wspólne przebywanie, nasza wspólna modlitwa. Gdy spotykamy się i modlimy, zaczynamy pragnąć więcej, jeszcze bardziej kochać, bardziej słuchać i żyć w jedności z Bogiem. Maryja całe swoje ziemskie życie przeżywała w ogromnym pragnieniu Boga, miłowania Go ponad wszystko, pragnieniem jednoczenia się z Nim w sposób, w jaki może jednoczyć się dusza w Niebie. I w nas te pragnienia odnajdujemy i wciąż staramy się je realizować.
W tym rozważaniu uświadamiać będziemy sobie jeszcze raz to, jak wielkie dobro, łaskę Bóg wyświadcza nam, duszom maleńkim. Słowa z Ewangelii: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Łk 10,21-24), wielbią Boga za obdarowanie największymi skarbami dusz maleńkich, a zakrycie tych skarbów przed duszami wielkimi, bogatymi w nieco innym znaczeniu. Ten fragment będziemy dzisiaj rozważali. To Słowo skierowane jest do nas, a więc mamy je przyjąć z wiarą, że właśnie Jezus wielbi Boga za to, co czyni w nas, we wspólnocie; za to, co objawia nam i wspólnocie; za to, w jaki sposób prowadzi każdego z nas. Jezus wielbi Ojca! Sam Jezus wielbi Boga Ojca! A czy my wielbimy Boga Ojca za wspólnotę? Za wszystkie łaski, jakimi Bóg obdarza naszą wspólnotę każdego dnia? Czy w ogóle dostrzegamy te łaski? Czy dostrzegamy objawiającą się miłość pośród nas? Czy dostrzegamy miłość, która objawia się w naszym życiu, w naszych rodzinach? Czy może widzimy tylko to, co jest trudne, co jest smutne? Tak zazwyczaj jest, że człowiek bardziej dostrzega trudności, natomiast nie zawsze potrafi zobaczyć dobro, jakie go spotyka. Krótko cieszy się dobrem, a długo rozpacza nad trudnościami. A my, czy dostrzegamy dobro, łaskę, miłość, błogosławieństwo Boga nad nami? Czy dostrzegamy? A może trochę się przyzwyczailiśmy i uznajemy, że tak ma być? Może nam troszkę spowszedniało to dobro, ta łaska, bowiem codziennie ją otrzymujemy, to znaczy, że Bóg musi tak dawać?
Dzisiaj uwielbijmy Boga, bo prawdziwie jest pośród nas, prawdziwie jest w naszych sercach, prawdziwie Jezus w każdym z nas zamieszkał i prawdziwie nasze serca stały się monstrancjami żywego Najświętszego Sakramentu, samego Boga. Pomijając już wszystkie dotychczasowe łaski – czy dostrzegamy ten Dar? Czy Go doceniamy? Czy nasze serca z radością przyjęły Jezusa? Czy przygotowaliśmy swoje serca na to przyjście? Czy staramy się o to, by nasze serca były czyste, święte? Czy staramy się w każdym momencie dbać, by niczym nie zasmucić Jezusa, niczym nie zranić, niczym nie zabrudzić duszy? Czy Jezus, który jest w nas, jest naszą największą Miłością? Czy prawdziwie jest Gościem najcudowniejszym, upragnionym i utęsknionym? Czy może przyzwyczailiśmy się do tego, że do nas tak często przychodzi? Czy rozumiemy to wyróżnienie, tę niezwykłość przyjścia właśnie teraz, czy rozumiemy tę Obecność, którą Bóg przyrównuje do obecności Jezusa w Matce brzemiennej?
Jezus jest tak blisko ciebie, bo jest w tobie, jest w twoim sercu. Cały Bóg! Zapragnął zamieszkać w tobie. I nie straszne Mu było, jakie znajdzie warunki w zamieszkaniu twego serca. Kiedy ty masz skorzystać z jakiejś gościny, kiedy jedziesz na dni skupienia, rekolekcje, pielgrzymkę, jakże ważne dla ciebie są warunki w jakich masz nocować. I wybierasz, i oceniasz, i krytykujesz, i okazujesz swoje niezadowolenie. Pomyśl, jakim Jezus znajduje twoje serce? Dwa tysiące lat temu narodził się w grocie wykorzystywanej przez pasterzy, a więc w grocie wcale nie przypominającej komnaty pałacu królewskiego. Czy twoje serce przypomina chociaż grotę? Czy raczej miejsce niegodne przebywania człowieka? Czym jest twoje serce? Czy już stało się pałacem, świątynią? Na ile świadomie przyjąłeś Jezusa do czystego serca, a na ile zapomniałeś, aby przygotować serce na Jego przyjście, na Jego przyjęcie? Na ile On cieszy się czystością twoją, świętością, a na ile smuci się, patrząc na brak czystości i świętości? Gdy ty miałbyś spędzić noc gdzieś w oborze, pewno byś z obrzydzeniem patrzył na miejsce, gdzie masz spać. Do czego przyrównasz swoje serce? Przecież Bóg ma przebywać w nim w sposób szczególny przez cały Adwent. Czy uczyniłeś świętym swoje serce, aby było godne Świętego?
A Jezus wysławia Ojca za to wszystko, czym obdarowuje ciebie. On nie wytyka tobie stanu twojego serca. On wielbi Ojca za to wszystko, co objawia nam Bóg, czym obdarza. Gdybyś choć odrobinę pojął, czym jest to przyjście Jezusa teraz, czym jest to zamieszkanie Jego w tobie, abyś niósł Jezusa światu i objawiał światu Boga, nie powstawałbyś z kolan, tylko pokornie trwał na modlitwie, chylił czoło do ziemi, całował stopy Jezusa i wyznawał pokornie, żeś nie godzien; i dziękowałbyś, i wielbiłbyś, i doświadczałbyś w sercu z jednej strony wielkiej radości, rozkoszy, jakiej nigdy nie doświadczałeś; a z drugiej bardzo jasno uświadamiałbyś sobie, że niegodny jesteś takiego Gościa. Czy są w tobie te uczucia? Czy ta łaska i to błogosławieństwo, jakim Bóg obdarza ciebie, wspólnotę, czy ci nie spowszedniało?
Podczas Eucharystii połóż na Ołtarzu swoje serce z tą prośbą, aby Jezus zalał twoje serce swoją Krwią i oczyścił je; z tą prośbą, aby dał ci zrozumienie, jak wielkim Darem jest Bóg dla twojej duszy; jak wielka to łaska; jak bardzo niegodny jesteś tej łaski. Niech Bóg udzieli ci swego Ducha, abyś uwielbił Boga za dobroć Jego, za objawiającą się tobie miłość. I niech rozpocznie się nowe życie w tobie, prawdziwie z Jezusem, z tą świadomością Boga w sercu.
Modlitwa po Komunii św.
Uwielbiam Ciebie, Jezu! Twoja obecność, Twoje przyjście do duszy sprawia, że moja dusza czuje się onieśmielona, że dusza drży wobec całego Twojego Majestatu. Uwielbiam Ciebie, Jezu! Zachwycam się tym Darem, pojąć nie mogę. Ty, Bóg, a przychodzisz do maleńkiej duszy, jakże to możliwe? Dlaczego? I mówisz jej o miłości, o obdarowaniu, o Krzyżu, o cierpieniu, o zbawieniu. I dusza pojąć nie może, choć przeczuwa wielkość daru. Uwielbiam Ciebie, Jezu w Twojej świętej obecności we mnie, w każdej duszy najmniejszej. Uwielbiam Ciebie, Jezu ukrzyżowany, który jesteś w duszy. Uwielbiam Ciebie, Jezu Zbawicielu, który nawiedzasz duszę. Uwielbiam Ciebie, Jezu Zmartwychwstały, który odwiedzasz duszę. Uwielbiam Ciebie, Trójco Przenajświętsza! Boże Jedyny, który gościsz w mym sercu! Uwielbiam Ciebie, Boże! Twoją Wszechmoc! Uwielbiam Ciebie, Jezu!
Panie mój! Wobec Twojej obecności, wobec Daru, jaki czynisz duszy mojej, z samego siebie nie umiem już nic powiedzieć; nie pojmuję; to zbyt wielki Dar. Proszę, uzdolnij serca naszych dusz, aby potrafiły przyjąć Dar, Ciebie całego; Ciebie Boga, Ciebie Stwórcę, Ciebie Ojca, Ciebie Syna, Ciebie Ducha Świętego. Dopomóż, aby choć maleńki błysk świadomości miała każda dusza Kogo gości w sobie. I wybacz nam, że nie rozumiemy, że nie doceniamy tego Daru, że nie potrafimy należycie podziękować, uwielbić, że jesteśmy niczym wobec Ciebie, wobec tego wszystkiego, co otrzymujemy. Jakakolwiek odpowiedź i tak jest niczym. Wybacz nam i dopomóż, żebyśmy nie ranili Ciebie brakiem miłości, żebyśmy nie zasmucali Ciebie zapominaniem o Tobie mieszkającym w nas. Dopomóż, daj dobrą pamięć, daj czyste serce, otwartą duszę, udziel Ducha miłości. Och!, spraw, żeby każda dusza odpowiedziała na Twoje zamieszkanie w niej. Udziel każdemu z nas, wszystkim, którzy jednoczą się z nami, wszystkim duszom najmniejszym Twojego błogosławieństwo. Niech odczują wszyscy, którzy należą do wspólnoty, że im błogosławisz, że udzielasz im tych łask, o które prosimy. Pobłogosław nas, Jezu!
Kochać Jezusa, trwać przy Nim, pielęgnować Go i Adorować!
Niech miłość nieustannie gości w nas, byśmy tą miłością obejmowali Jezusa. Niech w naszym sercu, w duszy, w naszym umyśle, w całym naszym jestestwie będzie tylko jedno – kochać Jezusa, trwać przy Nim, pielęgnować Go, Adorować Go. Otrzymaliśmy od Boga nieskończony Dar, nieskończenie wielki, nieskończenie piękny, niepojęty, którego nie potrafimy zrozumieć, docenić, ale możemy aktem woli wyrażać swoją miłość, swoje uwielbienie, pragnienie, by oddać Bogu chwałę. Człowiek nie jest w stanie trwać nieustannie w uwielbieniu, sekunda po sekundzie, cały dzień, noc, kolejny dzień. Jesteśmy za mali na to, ale możemy wyrażać pragnienie trwania naszą wolą. I to czyńmy. Za każdym razem, kiedy Bóg udzieli tej łaski, iż przypomnimy sobie, że Jezus jest w nas, wyznawajmy Mu miłość i Adorujmy Go; i rozważajmy ten niepojęty Dar miłości, jaki otrzymaliśmy – samego Boga! Niech ta myśl o Jego obecności stale nas zadziwia i zachwyca; niech wprowadza nas w głęboką modlitwę i zjednoczenie z Bogiem. A Maryja Matka brzemienna niech nam towarzyszy i błogosławi.