W sobotę, 19 września 1846 r., Matka Najświętsza ukazała się dwojgu dzieciom pochodzącym z Corps w Alpach francuskich: jedenastoletniemu Maksyminowi Giraud i prawie piętnastoletniej Melanii Calvat, którzy pilnowali swoich krów na hali należącej do La Salette, na górze Planeau, na wysokości 1800 metrów. W kotlinie strumyka spostrzegli nagle kulę ognia – „jakby tam spadło słońce”. W oślepiającej jasności rozpoznali siedzącą kobietę z łokciami opartymi na kolanach i z twarzą ukrytą w dłoniach. Piękna Pani podniosła się i powiedziała do nich po francusku: „Zbliżcie się, moje dzieci, nie bójcie się, jestem tu po to, by wam opowiedzieć wielką nowinę”. Więcej…>>
Archiwa kategorii: Ogólne
Święto św. Stanisława Kostki, zakonnika, patrona Polski
Stanisław urodził się w Rostkowie na Mazowszu w końcu grudnia 1550 roku. Wychowany w atmosferze religijnej, odznaczał się głęboką pobożnością. Razem z bratem został wysłany do szkół jezuickich w Wiedniu. Cudownie uzdrowiony z ciężkiej choroby przez Matkę Najświętszą, postanowił wstąpić do Towarzystwa Jezusowego. Opuścił więc potajemnie Wiedeń w roku 1567 roku i przez Dylingę udał się do Rzymu, gdzie został przyjęty do nowicjatu przez św. Franciszka Borgiasza. Zmarł w Rzymie w nocy z 14 na 15 sierpnia 1568 roku w opinii świętości. Został zaliczony w poczet świętych przez papieża Benedykta XIII w roku 1726. W dniu jego Święta poruszymy temat bardzo ważny, a mianowicie: trwałość podejmowanych działań, poczynań, trwałość tego, co wybiera dusza.
Człowiek uczy się dokonywać wyborów. Uczy się od dziecka. Rodzice pokazują dziecku dobro i zło. Mówią o tym, co trzeba wybierać. Kształtują sumienie dziecka. Chcą, aby sumienie dziecku podpowiadało, jak w życiu postępować. I właściwie ukształtowane sumienie niepokoi człowieka wtedy, kiedy dzieje się coś niedobrego, kiedy dokonuje niewłaściwych wyborów. Sumienie pomaga człowiekowi określić dobro i zło. To sumienie popycha człowieka, by uporządkował swoją relację z Bogiem, by oczyścił się przed Bogiem.
Człowiek w swoim życiu ma dokonywać wyborów, które poprowadzą go ku życiu wiecznemu. Jednak trudno człowiekowi jest się obejść bez różnych przedmiotów, rzeczy, spraw, zdarzeń, ponieważ żyje nimi tutaj na ziemi, sprawiają mu one radość, dają poczucie swobody, wolności, bezpieczeństwa. Z różnych powodów człowiek korzysta z rzeczy, ze spraw, z różnych relacji, stosunków. Nie zastanawia się przy tym, czy to, co wybiera jest dobre. Rodzice zazwyczaj kształtując sumienie dziecka wyjaśniają, co w postępowaniu dziecka jest dobre, co złe. Jednak nie każdy rodzic kształtuje to sumienie i określa wartość uczynków, wyborów ze względu na wieczność. Posługując się dekalogiem człowiek ma uformowane sumienie. I każdy z nas patrząc na przykazania Boże właściwie się ich trzyma. A jednak wybory nasze nie zawsze służą naszej wieczności. To trudne określać wszystko pod kątem wieczności, czy wybór prowadzi duszę do wieczności. Przy prostych wydarzeniach: prawda, kłamstwo, uczciwość i nieuczciwość, człowiek wie, co należy wybrać. Ale żyjąc, jest tak uwikłany w różne rzeczy i sprawy, codzienność nieustannie coś mu jeszcze podrzuca i człowiek nie myśli o tym, iż tak naprawdę wszystko może służyć jego kroczeniu ku wieczności lub też odwrotnie, może prowadzić go gdzie indziej. Dobrze byłoby, aby podejmując swoje obowiązki, codzienne obowiązki, zastanawiać się, na ile wykonuję je tak, by osiągnąć poprzez ich wypełnianie wieczność. Patrząc na różne inne sprawy, które nie są konieczne, na ile mam je podejmować, na ile one poprowadzą mnie ku wieczności. Dokonując zakupów, wybierając jakieś spotkania, planując sobie popołudnie wolne, znowu należy zastanowić się, na ile to, co wybieram poprowadzi ku wieczności.
Co znaczy, że pewne rzeczy i sprawy mogą prowadzić ku wieczności, inne natomiast nie. Oznacza to, że pewne rzeczy i sprawy w życiu danej duszy są wolą Boga, albo nie są wolą Boga. A więc myślenie nasze, dusz wybranych, powinno być takie: czy wolą Boga jest to, abym w ten sposób zaplanował swoje wolne popołudnie? Czy wolą Boga jest to, abym dokonał takich, czy innych decyzji? Decyzji nie wielkich, życiowych, decyzji codziennych, zwykłych. Czy rzeczywiście to, co chcę uczynić jest wolą Boga, czy przysłuży się wieczności? Czy poprzez ten czyn, tę decyzję, to zdarzenie, w które chcę wejść, sytuację, relacje z innymi, czy wypełniam wolę Boga, czy może służę jedynie sobie i swoim pragnieniom? Gdyby człowiek bardzo skrupulatnie zastanawiał się nad wolą Boga w jego codzienności, w każdym momencie tej codzienności, okazałoby się, że podejmuje wiele działań nie w zgodzie z wolą Boga, tak naprawdę niepotrzebnie. Marnuje czas, marnuje pieniądze. Niweczy często tę bliską relację z Bogiem lub też niweczy relacje miłości z bliskimi poprzez niewłaściwe wybory. Bowiem nie wybierając woli Boga, jedynie swoją, nie służy Bogu, a więc nie służy miłości, służy czemuś innemu. Zatem, skoro to, co wybrał nie służy miłości, to nie służy to budowaniu, tworzeniu, czemuś dobremu. Te decyzje mogą zmniejszać relacje miłości lub też nawet je burzyć. Mogą zaburzać relacje między duszą a Bogiem. Wydawać by się mogło, że taka codzienność, zwykłe sprawy, to są przecież sprawy człowieka, takie drobnostki, przecież Bóg nie zawracałby sobie głowy drobnostkami. A jednak nawet włosy na naszych głowach są policzone i żaden bez wiedzy Boga nie spadnie (por. Mt 10,30). A więc wszystko, cokolwiek wydarza się w naszym życiu i cokolwiek robimy i jakiekolwiek podejmujemy działania każdego dnia, Bóg jest tym zainteresowany, jest przy nas, czuwa. Chciałby, byśmy odnosili do Niego kolejne decyzje, byśmy radzili się Go, pytali i słuchali odpowiedzi. By nasze życie, codzienność, każda chwila, były wypełnianiem Jego woli, a więc kroczeniem ku wieczności, ku szczęściu, ku zjednoczeniu z Bogiem. Można spróbować zrobić eksperyment: jednego dnia pilnować się bardzo i nieustannie zastanawiać się nad wolą Bożą w codzienności. Okaże się to dosyć trudne przede wszystkim ze względu na to, iż okaże się, że mamy różne pragnienia, pożądamy różnych rzeczy i spraw i trudno jest z tego zrezygnować. Trudno! Kiedy człowiek podejmuje ten wysiłek zastanawiania się, dopiero wtedy dostrzega swoją samowolę wobec Boga, realizowanie swego „widzi mi się”. Okazuje się, że tak naprawdę człowiek żyje obok Boga, nie z Bogiem. I wcale nie ma ochoty pytać Go o zdanie, bo zdaje sobie sprawę z tego, że to zdanie będzie inne, odmienne od jego własnego zdania. Czytaj dalej
Liturgiczne Wspomnienie NMP Matki Bolesnej
Dzisiaj wspólnie zastanowimy się nad tym, czym jest macierzyństwo Najświętszej Maryi Panny. Czym jest fakt, iż Bóg uczynił Ją Matką Syna Swojego i Matką wszystkich ludzi? W jaki sposób nierozerwalnie łączy się to z całym Dziełem Zbawczym?
Bóg czyniąc Maryję Matką Swojego Syna uformował Jej duszę, Jej Serce, całą Jej Osobę, aby mogła służyć w sposób doskonały Bogu. To był Jego plan, taki zamysł. Zresztą nic dziwnego, przecież miał powierzyć Matce człowieczej Swojego Syna, Syna Bożego. Jakże Doskonały mógłby narodzić się w niedoskonałej naturze skażonej grzechem. Toteż dzięki wielkiej łasce Boga, Jego miłości, Jego nieskończonej mądrości, Jezus narodził się z Matki, która była Niepokalanie Poczęta. To Bóg obdarzył Maryję tą łaską, tą czystością, wolnością od grzechu.
Ale to nie jedyna łaska, jaką Maryja została obdarzona. Bóg stwarzając każdą duszę, stwarza ją po to, aby w niej mieszkać, by się z nią zjednoczyć. I tylko niedoskonałość człowieka sprawia, że żyjąc na ziemi nie doświadcza tego cudu zjednoczenia, nie przeżywa Nieba już na ziemi. Maryję Bóg uczynił czystą, nieskalaną. W związku z tym Jego zamieszkanie w duszy Maryi mogło mieć miejsce w pełni. I Bóg jednoczył Jej duszę ze Swoim Sercem. Jego miłość obejmowała całą Osobę Maryi i wypełniała Ją całą. Nie było ani najmniejszej cząstki w Niej, która nie byłaby przeniknięta Jego miłością i która by nie należała do Niego.
Bóg uczynił cud. Duch Święty tak bardzo przeniknął duszę Maryi, tak się z nią zjednoczył, że w Niej poczęty został Syn Boży. Cała świętość Boga, Jego czystość, nieskalaność – wszystko to za sprawą wybraństwa, przeznaczenia Maryi na Matkę Syna Bożego sprawiło, iż została obdarzona całą pełnią Bóstwa. Bóg obdarzył Maryję wszystkimi swoimi przymiotami, swoimi łaskami i zamknął niejako w Swoim Sercu. Poprzez to zjednoczenie miłości Serc, poprzez to zjednoczenie w Duchu Świętym, poprzez to narodzenie, poczęcie Jezusa w Maryi, była Ona i jest zjednoczona z całą Trójcą Świętą i żyje w Niej. Ponieważ Bóg chciał przeprowadzić swoje Dzieło Zbawienia ludzkości, wybrał wcześniej Maryję na Matkę Zbawiciela. Dlatego włączył Ją w swoje życie wewnętrzne. I uczestniczyła w tym Dziele żyjąc w Bogu, mając pełnię uczestnictwa w tym wszystkim, czego dokonywał Jezus. Działo się to poprzez zjednoczenie Jej duszy, serca z Bogiem, w sposób szczególny z Jezusem, jako że był Jej Synem, ale i w sposób mistyczny z Ojcem i Duchem.
Syn Maryi doświadczał męki, cierpienia, przyjmował na siebie cały grzech ludzkości. I wszystko to niósł aż na szczyt doskonałej miłości, by tam w tej doskonałej miłości zanurzyć. Maryja będąc zjednoczoną i żyjąc wewnątrz Trójcy Świętej, wraz ze swoim Synem niosła całą ludzkość i wraz z Synem zanurzała tę ludzkość w miłości i miłosierdziu Boga. Uczestniczyła całą sobą fizycznie i duchowo, psychicznie w całej męce Boga, męce Jezusa, ale i w wielkim cierpieniu Boga Ojca i Ducha Świętego. Bowiem cały Bóg dokonywał tego zbawienia, nie tylko Syn. Cały Bóg doświadczał cierpienia, bólu, okazywał miłość i zanurzał całą ludzkość w miłosierdziu. Czytaj dalej
Zawierzenie duszy najmniejszej Krzyżowi Chrystusowemu
Jezu, Mój Zbawicielu. Oto przychodzę do Ciebie jako dusza najmniejsza pod Twój Krzyż. I ofiaruję Ci swoje serce. Niech stanę się dla Ciebie ofiarą całopalną. Niech spalę się w płomieniach Twojej Miłości tak, abym przemienił(a) się w miłość, stał(a) się prawdziwie czystą miłością, nie pozostawiając dla siebie niczego.
Jezu, daję Ci moją duszę, daję Ci moje dłonie i stopy, abyś przebić mógł je swoimi gwoźdźmi, abym wisiał(a) na Krzyżu razem z Tobą, przyjmując na siebie wraz z Tobą cały ciężar Krzyża. Jezu, daję Ci siebie, bym mógł(a) przysłaniać Twoje plecy podczas Twojego biczowania. Bym mógł(a) uczestniczyć w ten sposób w Twej męce. Moje serce ścielę pod Twoje stopy podczas Drogi Krzyżowej, abyś idąc wysłaną drogą miłości nie potykał się. A gdy upadniesz, aby ten upadek nie był tak bolesny, bo podtrzyma Cię miłość duszy najmniejszej. Jezu, daję Ci serce moje, abyś mógł obetrzeć nim Twarz, aby w sercu mym odbiło się Twoje Oblicze.
Jezu, opłakuję Twoje cierpienie i Twój ból towarzysząc Ci nieustannie. Pragnę być przy Tobie cały czas, trwać pod Krzyżem. Znając swoją słabość, niemożność czynienia czegokolwiek dobrego, proszę Cię Jezu, umocnij mnie swoją Krwią, Potem i Łzami, zlej swoją łaskę tak obficie spływającą z Krzyża i spraw, aby moje serce stało się mężne, dusza odważna i otwarta na Ciebie.
Klęcząc u stóp Twoich proszę połóż duszę moją na Twoje rany. Niech koi Twój ból, a jednocześnie zanurzona w Twoich Zdrojach, Jezu, zostanie obmyta i stanie się wiecznie czysta, aby stawała się wiecznie mężna i odważna, pragnąc również, abyś ją nieustannie uzdrawiał, pragnąc, Jezu, aby skąpana w Twojej Krwi przemieniała się w Ciebie.
Jezu, proszę również, niech serce moje dotknie ran Twojej głowy. Niech serce moje otuli Twoją głowę, niech Twój ból się zmniejszy, Jezu. Niech Twoje Serce poczuje bicie mego małego serca i niech dozna pocieszenia w chwili tak strasznej męki. Chcę cały czas trwać przy Tobie, przy Twoim Sercu, nieustannie Ciebie pocieszając. Być Twoją radością, Jezu, tak jak dla rodziców jest ich dziecko biegające wokół nich. Dusza moja niech trwa przy Tobie, adoruje Ciebie, kocha i wielbi, pociesza, całuje i tuli Twoje rany, opatruje i pocałunkami zbiera Krew, Pot, Łzy, chowając głęboko do swego serca, wielbi je. I oddaje cześć. I składa hołd.
Jezu, w sercach dusz najmniejszych najwięcej na świecie jesteś uczczony, uwielbiony i kochany. Przyjmij, Jezu, moją duszę jako maleńki promyk miłości, który przecież Ty sam rozpaliłeś w mym sercu. Przyjmij go, jako Twoją miłość. Jako Twoją największą miłość. Przecież pragniesz tego, Jezu, aby dusze najmniejsze nieustannie były przy Tobie, przytulone do Krzyża, wytrwały przy nim i uczestniczyły w cudownym dziele zbawienia ludzkości.
Jakże hojnym jesteś Dawcą, cudownym Bogiem, Stwórcą, bo pozwalasz tak małym i tak nędznym istotom uczestniczyć w tym, co dokonujesz na świecie. Bo wybrałeś sobie takie nic do takiego wielkiego dzieła, do takiej miłości. I obdarzasz wszystkim, dajesz wszystko w zamian za to nic.
Uwielbiam Ciebie, Boże, Trójco Święta. Uwielbiam Ciebie Ojcze, Synu i Duchu Święty. Wysławiam Twoją dobroć, wysławiam Twoją mądrość, Twoją miłość, wielką łaskawość, hojność. Bądź uwielbiony Boże w tych maleńkich sercach, które pragną oddawać się Tobie całkowicie, do Ciebie całkowicie należeć, żyć tylko dla Ciebie, aby w przyszłości, Jezu, zjednoczyć się z Tobą w sposób doskonały. O to proszę Cię, Jezu, za pośrednictwem Maryi, która cały czas nas prowadzi do Ciebie.
Pobłogosław nas ze swojego Krzyża. Niech spłynie na wszystkie serca dusz najmniejszych Twoja łaska, Twoje błogosławieństwo miłosierdzia. Amen.
Podwyższenie Krzyża św. w Medjugorje (mp3)
W niedzielę 10 września 2017 r. w Medjugorje miały miejsce parafialne obchody Podwyższenia Krzyża Chrystusowego. Uroczystej Mszy św. na górze Kriżevać przewodniczył Fra Antonio Šakota, wikariusz w parafii St. Piotra i Pawła w Mostarze.
Święto Podwyższenia Krzyża Świętego w Medziugorju tradycyjnie obchodzone w pierwszą niedzielę po Narodzenia NMP. zostało zainspirowane przez byłego proboszcza ks Bernardina Smoljana na cześć Świętego Roku Odkupienia 1933/34. Pomimo biedy parafian, na wzgórzu nad Medjugorje zbudowano monumentalny krzyż. Na skrzyżowaniu jego ramion wbudowano relikwie Krzyża Jezusa, otrzymane z Rzymu. Pierwsza Msza w tym miejscu została odprawiona 16 marca 1934. W tym dniu zmieniła się też nazwa wzgórza – zamiast nazwy Šipovac odtąd jest nazywane Górą Krzyża. We wrześniu 1935 roku, biskup Alojzije Misic ustanowił święto Podwyższenia Krzyża św. na pierwszą niedzielę po święcie Narodzenia NMP. Aż do roku 1981 było to święto parafii Medjugorje i przyjaciół z sąsiednich wsi, ale od 1981 roku, stało się świętem pielgrzymów z całego świata. W tym roku w obchodach tego święta uczestniczyła także nasza wspólnota, której przedstawiciele pielgrzymowali do Medjugorje. Zapraszamy do wysłuchania nagrań zarejestrowanych podczas nabożeństw.
1. Kazanie z 9 września 2017 r.:
2. Kazanie z 10 września 2017 r.
3. Modlitwa o uzdrowienie:
4. Adoracja Najświętszego Sakramentu:
Podczas rekolekcji Bóg przyszedł do nas ze swoją łaską – Rekolekcje w Różanymstoku
Dziękujemy w dniu dzisiejszym za czas kolejnych rekolekcji, które w mijającym tygodniu odprawialiśmy w gronie dusz najmniejszych w Różanynstoku. Dla uczestników rekolekcji był to owocny czas trwania w zjednoczeniu z Bogiem. Bóg widzi, że człowiekowi jest trudno żyć w jedności z Nim. Dlatego On sam przychodzi z pomocą, ze swoją łaską. Pragnie współczesnemu człowiekowi pomóc powrócić do swego Pana. To co się dzieje na świecie – również pośród nas, w naszym otoczeniu – często sprawia, że człowiek zupełnie „traci głowę” i odwraca się od Boga. W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest zapragnąć, a następnie dążyć ku zjednoczeniu duszy z Bogiem. Niełatwo być przy Nim tak naprawdę, tak do końca i traktować wiarę poważnie. Bóg pragnie, aby każdy z nas odnowił w sobie Jego Oblicze, aby zaczął traktować Go jako Osobę żyjącą, realną; jako Kogoś, kto ciebie bardzo pokochał i kto pragnie z tobą żyć w zjednoczeniu. W otwieraniu naszych serc na jedność z Bogiem z pomocą przychodzi Matka Najświętsza. Jej Serca Bóg dotknął tak mocno, tak bardzo doświadczył swoją miłością, że zakochała się w Nim, otworzyła na Jego miłość i doświadczała Bożej obecności. Otwierała się na żywego Boga cały czas – najpierw jako dziecko, potem młoda dziewczyna i wreszcie kobieta. Nieustannie żyła w zjednoczeniu z Nim. To łaska i miłość Boża dokonała tego. Teraz Maryja wstawia się za nami u Boga i prosi o to samo dla każdego z nas. I każdy został niemalże wezwany, aby przyjąć dar zjednoczenia z Nim. Podczas rekolekcji byliśmy niczym lud, który gromadził się wokół Jezusa, o którym czytamy w Ewangelii. Wszyscy spragnieni chcieli słuchać Go. Potrzebowali pocieszenia, pokrzepienia, miłości, uzdrowienia. I szli do Jezusa. On dał im wszystko. Nakarmił ich dusze i ich ciała. To samo Bóg czynił w tych dniach dla nas. Chciał zaspokoić nasze potrzeby. Pragnął napełnić nasze serca miłością, dotknąć naszych dusz Duchem Świętym. A skoro On nas zaprosił, to znaczy, że zatroszczył się o wszystko – dla nas i naszych rodzin. Pozostawiamy więc swoje troski. Oddajemy je Bogu za pośrednictwem Maryi. Od tej pory pragniemy radować się Bożą miłością, która otacza nas, która nas wypełnia. A nasze serca z wdzięczności za wszystko co dokonało się i dokonywać się będzie, śpiewają Bogu cześć, chwałę, uwielbienie.
Dziękujemy Bogu za Jego wspaniałomyślność – Wieczernik w Różanymstoku
Wraz z Matką Bożą, królującą w Sanktuarium Maryjnym w Różanymstoku, z wielką radością przeżywamy w dniu dzisiejszym kolejny Wieczernik Modlitwy, dziękując Bogu i wielbiąc Go za Jego wspaniałomyślność, Jego miłość, dobroć, za Jego hojność. Wspólnoty trwające nieustannie na modlitwie przed Bogiem obdarowywane są wciąż na nowo Jego miłością, a dary Bożej miłości są wielkie i stale nowe. Jego dary nieustannie czynią także i nasze serca bogatymi, innymi; nie zwykłymi, ale świętymi. Cieszmy się, bo Bóg upodobał sobie w naszej Wspólnocie i w każdym z nas, bo to On – jak ufamy – wybrał nas. Bóg nas gromadzi, Bóg nas prowadzi. Byliśmy w Jego Sercu od samego początku, kiedy jeszcze nie było nas na świecie. Kiedy Bóg dopiero stwarzał świat, już byliśmy w Jego Sercu, już byliśmy w Jego zamyśle. Bóg wszystko wiedząc, znając przyszłość zaplanował, by powołać do życia takie dusze, które poprzez otwartość serca, poprzez ufność, poprzez przyjęcie miłości Bożej staną się światłami w tym świecie, który opanowany został ciemnościami. Dusze maleńkie mają stać się zarzewiem miłości, dzięki którym Bóg będzie mógł rozpalać w różnych miejscach na ziemi wspaniałe, wielkie ogniska miłości tak, aby płonąc zapalały, zarażały Bożą miłością następne dusze. Tak więc i dzisiejszy Wieczernik Różanostocki jest czasem świętowania, dziękczynienia, uwielbienia Boga za wszystko, co czyni wobec nas, czego dokonuje poprzez nas. Dziękujemy jednocześnie wszystkim uczestnikom spotkania: kapłanom, siostrom zakonnym i wszystkim wiernym za współtworzenie Wieczernika i za podejmowany trud jego przygotowania i poprowadzenia.
Dziękujemy za poruszenie naszych serc – Wieczernik w Czerwińsku
Po raz kolejny spotkaliśmy się jak co miesiąc, w pierwszą sobotę miesiąca, na Wieczerniku Modlitwy w Czerwińsku nad Wisłą, by za przyczyną Matki Bożej Pocieszenia, królującej w tamtejszym Sanktuarium, wypraszać wszelkie łaski i w duchu zawierzenia i wynagrodzenia uczcić Jej Niepokalane Serce. Dziękujemy szczególnie Gospodarzom – Salezjanom za ich gościnność i kapłańską posługę, a szczególnie ks. Jackowi za dzisiejszą, poruszającą serca, homilię. Całej wspólnocie modlących się dziękujemy za ich świadectwo wielkiego umiłowania Maryi, naszej Matki. Niech Bóg też błogosławi tym, którzy podjęli jakąkolwiek posługę podczas tego spotkania. Zapraszamy też do wysłuchania dzisiejszej homilii.
Orędzie Matki Bożej z Medziugorje z 2 września 2017 roku
„Drogie dzieci!
Kto mógłby lepiej ode Mnie mówić wam o miłości i bólu mojego Syna? Żyłam z Nim, cierpiałam z Nim. Żyjąc życiem ziemskim, odczuwałam ból, bo byłam matką. Mój Syn umiłował myśli i dzieła Ojca Niebieskiego, prawdziwego Boga. I, tak jak Mi mówił, przyszedł, by was odkupić. Swój ból skrywałam w miłości, a wy, dzieci moje, wy macie liczne pytania. Nie pojmujecie bólu. Nie pojmujecie, że musicie przyjąć ból i nieść go w miłości Bożej. Każda ludzka istota doświadczy tego w mniejszej lub większej mierze. Ale z pokojem w duszy i w stanie miłości istnieje nadzieja – to jest mój Syn, Bóg, zrodzony z Boga. Jego słowa są nasieniem życia wiecznego. Zasiane w dobrych duszach przyniesie liczne owoce. Mój Syn znosił ból, bo wziął na siebie wasze grzechy. Dlatego wy, dzieci moje, apostołowie mojej miłości, wy, którzy cierpicie, wiedzcie, że wasze bóle staną się światłem i chwałą. Dzieci moje, dokąd znosicie ból, dokąd cierpicie. Niebo wnika w was, a wy wszystkim dokoła was dajecie nieco Nieba i wiele nadziei. Dziękuję wam”.
Nasz wyjazd do Medjugorje nie jest przypadkiem
Już w najbliższy poniedziałek wyruszamy na kolejną naszą wspólnotową pielgrzymkę do Medjugorje (Bośnia i Hercegowina). Zapraszamy was wszystkich do duchowego przygotowania się na ten wyjazd. Informujemy jednocześnie, że istnieje możliwość dołączenia do grupy pielgrzymów udających się na tę pielgrzymkę. Kontakt dla osób zainteresowanych: tel. Hania – 23 662 29 48 lub http://www.halina.com.pl/
To nie kolejny wyjazd turystyczny, to nie kolejna pielgrzymka. To wyjście nasze naprzeciw Boga, to otwarcie ramion i ich wyciągnięcie do Nieba, by przyjąć zdroje miłosierne w tym miejscu tak szczególnie spływające na nas. To czas wzrostu naszego duchowego. Czas poznawania siebie, poznawania miłości miłosiernej i przyjęcia jej. Bóg pragnie, abyśmy my jako dzieci Maryi, zwrócili naszą uwagę na Nią jako niewiastę, jako duszę, dzięki której dokonało się zbawienie. Jej całkowite poddanie się woli Ojca przyniosło światu odkupienie win, przyniosło uwolnienie świata od zmazy grzechu pierworodnego, przyniosło samego Boga, który pozostał z nami „po wszystkie dni, aż do skończenia świata.” Bóg daje nam czas, byśmy uświadomili sobie wielkie, nieopisane znaczenie Maryi w zbawczym dziele Boga. Abyśmy uzmysłowili sobie wagę złączenia swej woli z Wolą Boga, co skutkuje pokonaniem zła, wyzwoleniem ludzkości spod jego jarzma, rozlewem miłości miłosiernej na świat i powstaniem Kościoła, w którym żyjemy i dzięki któremu możemy kroczyć ku świętości. To jeszcze nie wszystko. To przyjęcie Woli Ojca dało nam Matkę- dosłownie i w przenośni. Na tę wolę zgodziła się Maryja i zgodził się Jezus. Mamy, zatem najlepszą Matkę- samą Matkę Boga, która Go zrodziła. Staliśmy się rodzeństwem Jezusa, braćmi i siostrami, a jednocześnie dziećmi samego Boga. To prawda, którą głosić należy całemu światu. Jesteśmy dziećmi Boga. Poprzez Maryję, Matkę Jezusa całe dziedzictwo Ojca przechodzi na nas. Tym dziedzictwem jest Niebo odzyskane dla nas przez Jezusa na Krzyżu. Toteż można powiedzieć, że Jego Krzyż, cierpienie, śmierć i Zmartwychwstanie przywróciło nas Bogu Ojcu, od nowa uczyniło Jego dziećmi. A że Bóg jest wieczny, tak i życie nasze zyskało tę wieczność. Bowiem dzieci dziedziczą wszystko po rodzicach. Po Bogu Ojcu odziedziczyliśmy życie wieczne, po Jezusie mamy zdroje miłosierne, Matka Jezusa zaś stała się pośredniczką między ludźmi, a Nim, by tym bardziej otwierać serca na przyjęcie Ojca i Jego Syna Jezusa łask. Ona- Matka- przychodzi na ziemię, by uczyć swe dzieci życia w Rodzinie. Życia w Bożej Rodzinie, gdzie Ojcem jest Bóg, a Maryja Matką. Jezusa zaś mamy za Brata i Zbawiciela.
Z pozwolenia samego Boga, co jest wyrazem Jego miłość, Maryja schodzi do nas od tylu lat i przestrzega, naucza, prowadzi. Tak, jak matka- uczy swe dzieci miłości, dba o nasz rozwój. Zatroskana o losy świata, mając na uwadze cierpienie Jezusa, na widok tego, co czynią ludzie, widząc smutek samego Boga i ramię sprawiedliwości, które powoli wznoszone jest ku górze, uprosiła dla nas czas łaski, w którym Bóg okazuje swoje miłosierdzie, pozwala doświadczyć w większym stopniu Bożej łaskawości, łagodności, dobroci i przebaczenia. Ten czas objawień, trwający już trzydzieści sześć lat, jest objawiającym się Bożym miłosierdziem wobec ludzkości. Jest czasem danym na nawrócenie, na odrodzenie, na powrót ku przykazaniom Boga. Czasem, aby przygotować serca i dusze, aby dokonać wewnętrznej przemiany, aby otworzyć się na Bożą rzeczywistość. Bowiem teraz jeszcze, gdy dusze otwierają się w pełnej wolności, z własnej woli, doświadczają łaski uzdrowienia. Potem natomiast, gdy doświadczą mocy i siły Boga, a Świat Ducha ukarze im się, gdy będą miały zamknięte serca, będzie to dla nich bolesnym doświadczeniem.
Bóg pragnie, abyśmy uświadomili sobie, iż objawienia, pouczenia są wyrazem Bożej miłości, są zlewającym się na nas miłosierdziem Bożym. Miłość dyktuje Bogu Ojcu ustanowienie tego czasu, otwarcie Nieba i zesłanie Matki, by gościła pośród nas tak długo. Uznał, że Matka najlepiej przygotuje dzieci na czas trudny, czas będący próbą dla wielu serc. Uznał również, że Matka jest najbliższą dziecku osobą, a więc jego serce najszybciej przyjmie Jej pouczenia i ostrzeżenia. A łagodność Matki i delikatność sprawią, że serce dziecka nie przerazi się, a otworzy z radością na miłość. Czytaj dalej