Święto św. Jana Apostoła i Ewangelisty – 27 stycznia

jan-apoatol-2A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych. Uczniowie zatem powrócili znowu do siebie. (J 20, 1-10)

Komentarz: Co takiego wydarza się w tym fragmencie Ewangelii? Maria Magdalena wczesnym rankiem pobiegła do grobu. Poszła tam z innymi kobietami. O tym czytamy w pozostałych Ewangeliach. Jak wielka musiała być miłość ich do Jezusa, że zdecydowały się pójść mimo, iż grób zamykał ciężki kamień- nie do odsunięcia przez słabe niewiasty. Jakaż musiała być w nich tęsknota, skoro poszły wcześnie rano. Jeszcze przed wszystkimi. Nie czekały na apostołów, na innych mężczyzn. Ileż musiało być w nich smutku- niosły przecież wonności, aby namaścić Ciało Jezusa. One nie szły spotkać Zmartwychwstałego.

Pomimo zapowiedzi Jezusa, Jego przyjaciele nie rozumieli słów o Zmartwychwstaniu. Pogrążeni byli w wielkiej żałobie, w wielkim smutku graniczącym z rozpaczą. Po tych długich, ciągnących się niemalże w nieskończoność godzinach, kobiety mogły w końcu pójść, by namaścić wonnościami Ciało. Ból, cierpienie ściskało ich serca. Od piątku żyły w dziwnym stanie. Zresztą trudno to nazwać życiem. W pamięci ciągle była męka i śmierć Jezusa. Powracały do nich wydarzenia z ostatnich trzech lat. Przed oczami miały Jezusa, który nauczał, by za chwilę widzieć Go zalanego krwią, ubiczowanego. Znowu pojawiał się uśmiechnięty, pełen łagodności i dobroci, by ustąpić miejsca strasznemu widokowi Krzyża. W uszach brzmiały na przemian Jego słowa pełne miłości i jęki, które wydawał podczas przybijania do Krzyża.

Niewiasty „zanurzone” były całe w tych wydarzeniach, wspomnieniach, w Jezusie. Szły gnane potrzebą serca, a nie rozsądkiem. Gdy przyszły, zastały kamień odsunięty, a sam grób był pusty. Przestraszyły się. Lecz nadal nie przypuszczały, że Jezus mógł zmartwychwstać. Maria Magdalena szybko pobiegła do Piotra i Jana, aby powiadomić ich o tym, co zobaczyły.  Zinterpretowała to w następujący sposób: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”.  Uczniowie zaniepokoili się. Pobiegli, aby na własne oczy przekonać się, co się dzieje. Biegli, spieszyli się. Jan młodszy przybiegł wprawdzie pierwszy, ale nie wszedł do środka. Jedynie nachylił się i zajrzał. Zobaczył leżące płótna. Zaraz też przybył Piotr i wszedł do środka. Ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Po chwili wszedł Jan. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych. Czytaj dalej

Boże Narodzenie 2016

zyczeniaNiech w Święta Bożego Narodzenia

Bóg obdarzy Was swoim błogosławieństwem.
Niech umocni Wasze trwanie w zjednoczeniu z Bogiem.
Niech umacnia na drodze umiłowania Boga i człowieka.

Niech Boża Miłość obejmie Was i wyraża się we wszystkim,

cokolwiek doświadczać będziecie.

Z ogromną wdzięcznością za okazane nam dobro 

oraz z zapewnieniem o modlitwie 

Ks. Tadeusz i Dusze Maleńkie

Bóg zstępuje, bo kocha i spragniony jest twego serca

Bóg w swej wielkiej nieskończonej miłości okazuje miłosierdzie człowiekowi. Pozostawia cały swój Majestat, swoją wielkość, zniża się do człowieka. Widząc dobrze, że człowiek nic nie może dać i w żaden sposób nie może zbliżyć się do Niego, Bóg sam zbliża się do człowieka. Nie zważa na straszliwą nędzę ludzką, która objawia się nieustannie w człowieku, ale obdarza człowieka swoją miłością. Jego miłość odpowiada na każdą ludzką potrzebę, na każdą ludzką słabość i na każdą ludzką nędzę. Odpowiedzią Boga nieustannie jest miłość. Choćbyśmy popełnili wszystkie możliwe grzechy, choćbyśmy wykazali się wszystkimi możliwymi słabościami i jakkolwiek wielka byłaby nasza nieprawość, Bóg zstępuje na ziemię specjalnie dla ciebie. Zstępuje, bo kocha, bo to On jest spragniony twego serca, bo to On tęskni za tobą, bo to On ciebie wyglądał przez ten cały czas. To On nawoływał ciebie i szukał, to On spieszy się bardzo, z niecierpliwością biegnie do ciebie, aby ci powiedzieć: Kocham ciebie, Moje dziecko. Pozwól, że to Ja wezmę ciebie w objęcia, pozwól, że będę ciebie tulić i będę ci mówić, że cię kocham. Bo to ty potrzebujesz Mojej miłości, bo jesteś Moim dzieckiem i potrzebujesz mnie. Jesteś oblubienicą i potrzebujesz mnie. Jesteś najmniejszą duszą, słabością samą i potrzebujesz mnie, a Ja kocham ciebie.

Pozwólmy objąć się tej Miłości, pozwólmy przyjść Bogu do swoich serc. Już nie rozważajmy nad swoją słabością i nędzą, nie myślmy już o tym, myślmy już tylko o Bogu i o tym, że On się bardzo śpieszy, On już biegnie, aby wziąć cię w swoje objęcia.  Czytaj dalej

Bóg przychodzi, aby w każdym z nas odrodzić swoje życie

Tak niewiele czasu zostało już do Bożego Narodzenia, tego wydarzenia, na które czekamy. Spróbujmy sobie dzisiaj znowu uświadomić na kogo czekamy. Co przyniesie Bóg schodzący na ziemię? Nie przychodzi przecież bez powodu. Przyjście Boga nie jest przyjściem zwykłego człowieka, a więc jest to wydarzenie na miarę wszechczasów, musi wiązać się z czymś ważnym, najważniejszym dla całej ludzkości.

Tak, Bóg przychodzi, aby w każdym z nas odrodzić swoje życie. Czym jest Boże życie w duszy? Tego tak naprawdę żaden człowiek nie jest do końca świadomy, nawet najmądrzejsi nie rozumieją tak do końca. Wiemy, w jaki sposób Bóg przynosi swoje życie – poprzez swoją mękę i śmierć. Ale do tego jeszcze trzeba dołożyć jeden fakt – zmartwychwstanie. Zmartwychwstanie jest pieczęcią, która zamyka całość wydarzenia męki i śmierci. Bez zmartwychwstania nie byłoby życia wiecznego. Jednak, czym jest to życie, które Bóg przynosi każdemu człowiekowi? Czy chodzi tylko o życie po śmierci? Czy człowiek nie jest w stanie doświadczyć życia Bożego w sobie, żyjąc na ziemi? Wspaniałe jest to, że Bóg przynosi życie, którym obdarza człowieka już tu na ziemi. Chociaż człowiek nie jest w stanie pojąć, czym jest Boże życie, nie jest w stanie docenić wartości tego niezwykłego daru, mimo to Bóg obdarza człowieka nim. Pozwala człowiekowi w różny sposób doświadczyć swego życia w nim samym. Daje swego Ducha i chociażby Apostołowie doświadczają obecności Ducha Jezusowego w sobie. Im bardziej człowiek otwiera się na życie Boga w duszy, tym bardziej upodabnia się do Niego i przyjmuje to, co wiąże się z życiem Bożym, a więc miłość, pokój, radość, poznanie.

Gdy spojrzymy na życie Maryi i obdarowanie Jej życiem Bożym, możemy zobaczyć pełnię tego życie w Niej. Możemy też zobaczyć, do czego prowadzi przyjęcie daru życia Bożego. Święci obdarowani są w Niebie tym życiem w sposób niebywały. Uczestniczą w życiu Boga już w Niebie w sposób pełny i świadomy. A to uczestnictwo wprowadza Świętych we wszystko, co jest przejawem życia Bożego. A więc Święci nie żyją sami dla siebie w Niebie, tak jak Bóg nie żyje sam dla siebie, ale nieustannie udziela się człowiekowi, nieustannie obdarowuje człowieka łaską, czuwa nad nim, go chroni, prowadzi, nieustannie wylewa Zdroje Miłosierne, nieustannie zbawia. We wszystkim tym mają swoje uczestnictwo Święci, w których już jest pełne życie Boże. I my na ziemi, choć jeszcze nie w pełni, a jednak możemy w dużym stopniu, przyjmując to życie uczestniczyć w Nim, doświadczając, przeżywając zupełnie inaczej swoją drogę na ziemi. Możemy już tu być zanurzeni w Bogi i podobnie, jak Święci, uczestniczyć w Jego życiu, we wszystkich przejawach życia Bożego. Czytaj dalej

Zrozumieć jedność pomiędzy Maleńkim Jezusem a Jezusem na Krzyżu

Wspólnie oczekujemy na Jezusa. Staramy uświadamiać sobie, Kim On jest. Naród wybrany czekał na Mesjasza. Różne były jego wyobrażenia o Nim, w jaki sposób wybawi naród wybrany. W sposób wręcz radykalny różniły się od tego, kim rzeczywiście jest Mesjasz, Zbawiciel. Gdy Jezus już przyszedł, ci którzy czekali na swoje wyobrażenie Mesjasza, odrzucili Jezusa, bo nie pasował do ich oczekiwań, do ich wyobrażeń.

A jak jest z naszymi sercami? Na kogo czekamy? Bowiem przyjść ma Zbawiciel. Każdy z nas wie, co oznacza Zbawiciel, każdy wie, w jaki sposób Jezus dokona Zbawienia. Bardzo często dusze podczas Adwentu oczekują jedynie na Maleńkiego Jezusa, odsuwając od siebie myśl o tym, Kim On jest naprawdę – odsuwają myśl o Krzyżu, o męce, o śmierci. Wydaje im się, że jest to coś sprzecznego z oczekiwaniem na Narodziny Jezusa, że to są dwie różne osoby, że nie można cieszyć się oczekując na Jezusa Ukrzyżowanego. Jakże dusze te są w błędzie. Dusza zakochana w Bogu, ona rozumie cudowną jedność pomiędzy Maleńkim Jezusem a Jezusem na Krzyżu. W duszy tej nie powstaje żadna sprzeczność i nie zmniejsza się miłość, radość oczekiwania, gdy myśli o Jezusie Ukrzyżowanym, bowiem dusza, która prawdziwie miłuje Jezusa nazywa Go swoim Oblubieńcem. Jezus konający jest prawdziwym Oblubieńcem dusz. Na Krzyżu Jezus poślubia duszę. Krzyż jest łożem miłości, jest ołtarzem, na którym składana jest Ofiara miłości. Nigdzie indziej Bóg tak nie ukazuje potęgi swojej miłości do duszy, jak na Krzyżu.

Modląc się i zanurzając się w Boże Tajemnice starajmy się swoje serca pobudzić do oczekiwania z wielką tęsknotą, z wielką miłością na Jezusa Ukrzyżowanego. Starajmy się pobudzić swoje serca do wielkiego pragnienia, by przyjąć takiego Jezusa. Niech w naszych sercach będzie wielka miłość, która niejako przyciągać Go będzie tu na ziemię, będzie Go niejako przyspieszać, by jak najszybciej przyszedł, bo są dusze, które Go kochają całą mocą swoich serc, które pragną Go przyjąć do swego wnętrza takim, jakim jest naprawdę, nie wyznaczając Mu granic swoją wyobraźnią, nie ograniczając Go żadną swoją słabością.  Czytaj dalej

Już jest ten czas, aby serce zajęło się tylko czekaniem na Narodzenie Boga

Wspólnie oczekujemy na ten szczególnie radosny czas, na to wydarzenie, które odmieni nas i odmieni ziemię. Wspólnie oczekujemy przygotowując serca, bo najważniejsze jest przygotowanie serc, usposobienie duszy, najważniejsza otwartość na Świat Duchowy. To już niedługo, gdy Jezus zrodzony z Maryi będzie gościł w każdym z nas. Każdemu z nas Ona przekaże Jezusa i każdy z nas będzie mógł wziąć Go w objęcia. To prawda, za Jej pośrednictwem otrzymamy Jezusa, ale otrzymamy Go. I na ten czas już należy rozradować się. Już teraz nasze serca mogą z radością wypatrywać, z niecierpliwością i z miłością. Nasze serca powinny być czułe, wrażliwe na to przyjście, powinny już drżeć z niecierpliwości. Serce Elżbiety, która nosiła Jana, było również wcześniej przygotowane i to serce było otwarte na Bożą miłość. To dlatego, gdy Elżbieta spotkała się z Maryją, jej serce zadrżało z radości. I to jej serce wyczuło obecność Boga. Jej serce zrozumiało zachowanie jej syna w jej łonie. Gdyby jej serce nie było przygotowane, niczego by nie zrozumiała. I rozradowała się widząc Maryję i poznając sytuację, w jakiej Maryja się znalazła. Poznając, iż oto oczekiwany Mesjasz, tak długo, przyjdzie na ziemię.

Nasze serca, jeśli są przygotowane, jeśli zapragnęły tego spotkania, to już zapraszając Maryję do swojego wnętrza, już mogą doświadczać Bożej obecności. Ta wrażliwość serca na obecność Boga bierze się najpierw z łaski, ale również z odpowiedzi duszy na łaskę. Jeśli zapraszaliśmy Maryję, jeśli zapraszaliśmy Jezusa, jeśli wyrażaliśmy pragnienie spotkania, tęsknoty za Nim, jeśli wołaliśmy: „Przybądź Panie”, jeśli podejmowaliśmy ten wysiłek, by nieustannie wpatrywać się w Boga, by trwać w akcie miłości, to Bóg udzielił tej łaski i uwrażliwił nasze serca na swoją obecność. Zatem teraz możemy już być, jak takie małe dzieci, które siedzą przy swojej mamie, mamie będącej w stanie błogosławionym, które przytulają się do jej kolan i słuchają jej opowieści o braciszku, który ma się urodzić, które słuchają z wielkim zainteresowaniem jej słów, wychwytując każde słowo schodzące z jej ust. Dzieci te czekają z radością. Dzieci te całe otwarte są na przyjście, na to narodzenie ich braciszka. Maryja chciałaby, byśmy my byli takimi dziećmi, które już teraz siedzą u stóp swojej Mamy, wpatrując się w Nią czekają na Jezusa. Abyśmy my byli takimi dziećmi, które z wielką ochotą, z wielkim zainteresowaniem słuchają opowieści o Jezusie. Abyśmy poprzez to słuchanie już pokochali nowego Braciszka. Abyśmy z radością myśleli w jaki sposób będziemy się Nim zajmować, jak będziemy Mamie pomagać przy opiece nad Braciszkiem, w jaki sposób okażemy Mu miłość. Czytaj dalej

Tajemnice radosne Różańca św. na Adwent

I Tajemnica: Zwiastowanie

Bóg tak uformował duszę Maryi, że od narodzin żyła w otwarciu na Boży świat. Od dzieciństwa umiłowała Boga i Jej Serce należało do Niego. Żyła z Nim w tak wielkiej bliskości, że Jego świat, Jego rzeczywistość były dla Maryi realne. Bogu poświęciła wszystko. Nie wyobrażała sobie innego życia, jak tylko w Nim, w ukryciu. To otwarcie się na Boga, otwarcie serca owocuje niezwykłymi wydarzeniami w życiu duszy. Bowiem dusza taka doznaje Zwiastowania, to znaczy doznaje wielkiego umiłowania przez Boga, który poprzez tę duszę pragnie wydać owoce. Tym owocem jest Jezus. Wtedy, gdy dusza rzeczywiście otwiera się na Boga, kiedy pragnie Go, kiedy tęskni, kiedy kocha, wtedy miłość Boża łączy się z duszą i rodzi się w duszy życie, rodzi się Jezus, Jego Życie w duszy. To cudowne, niepojęte. Dusza taka żyje z Jezusem ukrytym w niej, żyje w każdej chwili z Nim, w każdej sekundzie jest w Nim, z Nim, dla Niego. Kocha Go i jest kochana. Otwierajmy swoje serca, aby miłość Boża zaowocowała życiem Jezusa w nas. 

II Tajemnica: Nawiedzenie św. Elżbiety

Dusza, która żyje w zjednoczeniu z Bogiem, otwiera się na świat Boga. Dusza taka żyje już inaczej. Ona ma w sobie myśli Boże, ona realizuje Boże plany. Dusza taka niesie to Boże życie innym ludziom. Choć żyje ze swoim umiłowanym w duszy, w ukryciu, to jednak promieniuje miłością i Boże światło rozjaśnia i dotyka swoim światłem inne serca. Dusza taka nawet nie myśląc o tym, niesie innym duszom Boga, miłość, pokój, ukojenie, pocieszenie. Spotkanie z taką duszą jest radością dla innych. Dusza, która żyje z Bogiem, która w swoim wnętrzu adoruje Boga, która otwarta jest na Boga, dusza taka nosi w sobie Niebo i to Niebo niesie całemu światu. Inne dusze, które również otwierają się na Bożą rzeczywistość, wyczuwają Bożą obecność.

Starajmy się otworzyć serca, aby to Boże życie, które w nas rodzi się, aby ono mogło promieniować na wszystkich wokół, na nasze otoczenie. Abyśmy tak jak Maryja stali się duszami niosącymi Jezusa i samym życiem zwiastującymi innym tę niezwykłą wieść, że oto Bóg Zbawiciel ma się narodzić. Czytaj dalej

„Naraz ukazał mu się anioł Pański” (Sdz 13,2-7.24-25a; Łk 1,5-25)

Dzisiejsze słowa z Pisma Św. mówią o wydarzeniach niezwykłych (Sdz 13,2-7.24-25a; Łk 1,5-25). Pokazują sceny, w których posłaniec Boży przynosi pewną wiadomość człowiekowi. To spotkanie z Aniołem zdaje się być dla człowieka czymś cudownym, niespotykanym, wręcz wprowadza w zadziwienie, w zachwyt, a czasem nawet w przestrach. Jednak jest ono spotkaniem z kimś, kto przynosi wieść od samego Boga, bowiem Anioł przemawia zawsze w Jego imieniu. Podobnych spotkań z wysłannikami Boga, jak to ukazują nam karty Pisma św., było więcej, a reakcje poszczególnych osób na nie były różne. Gdybyśmy przyjrzeli się i porównali reakcje różnych osób na te spotkania z Aniołami, moglibyśmy zobaczyć, iż najpełniejsze spotkanie, które przyniosło pełnię Bożych łask, to spotkanie Anioła Gabriela przychodzącego do Maryi, by zwiastować Jej niezwykłą, wspaniałą Nowinę. Usposobienie i przygotowanie serca do takiego spotkania z Aniołem jest bardzo ważne, bowiem od niego zależy na ile człowiek przyjmie tę niezwykłą prawdę, niezwykłą wiadomość od Boga.

Choć spotkania z Aniołami nie należą do tak częstych, to spróbujmy dzisiaj my sami przygotować się na takie właśnie spotkanie. Już niedługo bowiem będziemy uczestniczyć w wydarzeniach niezwykłych, a serca nasze powinny być przygotowane do właśnie tych wydarzeń. Wracając do dzisiejszych czytań zauważamy, że reakcja człowieka na omawiane tu spotkanie może być bardzo różna. I tak Zachariasz nie dał wiary: „Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku” (Łk 1,18). Tak po ludzku rzecz biorąc nie ma co się dziwić. Starszy człowiek, już właściwie u schyłku życia, słyszy wiadomość, że zostanie ojcem. Ponosi niejako konsekwencje swojego braku wiary pozostając od tej pory niemy aż do chwili narodzin syna. Natomiast Matka Samsona dała wiarę usłyszanym słowom. Pełna radości poszła do męża, aby przekazać mu tę wspaniałą wiadomość (por. Sdz 13,6). Spotkania z Aniołami doświadczyli również pastuszkowie (por. Łk 2,8-14). Oni napełnieni radością, zabrali ze sobą to, co mieli i przyszli do Jezusa, aby złożyć Jemu dary. Przyjęli z wiarą tę niezwykłą wieść. Podobne spotkania z Aniołami miały też inne osoby, chociażby prorocy. I także oni w tych spotkaniach doświadczali różnych rzeczy; byli niekiedy wręcz przymuszani przez Anioła do wiary, lub poprzez jakieś doświadczenie, jakieś wydarzenie przyjmowali autentyczność spotkania z Aniołem. Człowiekowi bowiem trudno jest niekiedy uwierzyć w takie spotkanie i w przekazaną niezwykłą wiadomość pochodzącą z Nieba.

W tych dniach każdy z nas powinien być przygotowany na to, że Bóg pragnie przekazać nam Dobrą Nowinę; że Bóg pragnie powiedzieć nam o swojej wielkiej miłości i o Darze wypływającym z Jego miłości. Każdy z nas już jakiś czas żyje na ziemi i nasze serca przyzwyczaiły się do obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia, do czytanych w świątecznej liturgii Ewangelii. Znamy na pamięć, co po kolei się dokonywało. Dobrze byłoby, abyśmy swoje serca nieco odświeżyli, aby zbliżające się Święta Bożego Narodzenia, które będziemy przeżywać, mogły być przeżyciem nowym, niezwykłym wydarzeniem, spotkaniem z cudowną Nowiną, jaką usłyszymy; aby mogły być wielkim zadziwieniem i pójściem do Betlejemskiej Groty, by zobaczyć Bożą Dziecinę. Czytaj dalej

Spotkanie opłatkowe dla dusz maleńkich

wigilia

Zapraszamy członków Stowarzyszenia „Konsolata’ oraz wszystkich wiernych tworzących wspólnotę dusz maleńkich, na spotkanie opłatkowe, które odbędzie się w najbliższą niedzielę, tj. 17 grudnia 2016 r. o godz. 12.00 w siedzibie naszego stowarzyszenia w Olsztynie. Po modlitwie wspólna wigilia w sali kominkowej. Wszyscy, którzy czują się maleńkimi, na to spotkanie są zaproszeni. Swoją obecność na tym spotkaniu zapowiedział Pasterz Kościoła Warmińskiego ks. Abp Józef Górzyński.

ks. Tadeusz Pawluk
Kapelan stowarzyszenia „Konsolata”

Rekolekcje Adwentowe – Bóg objawia swoją miłość w łasce zjednoczenia

AsyżBóg objawia człowiekowi swoją miłość. Czyni to nieustannie. W każdym momencie miłość Boża obejmuje, wylewa się na świat i w każdym momencie go ratuje. Całe stworzenie żyje zanurzone w miłości. Niestety, świat nie widzi tej miłości. Bóg kocha miłością oblubieńczą każdą duszę. Do każdej niejako wysyła zaproszenie do zjednoczenia z Nim. Każdą z nich pragnie przytulić do swojego Serca i każdą poprowadzić do wieczności, do życia w miłości. Prawdą jest, że dostępujemy teraz szczególnej łaski, mogąc słuchać o miłości oblubieńczej Boga i przygotowywać się na jej przyjęcie. Jednak to nie znaczy, że tylko nas Bóg obdarza tą miłością. Obdarza nią każdą duszę. Chociaż Bóg w swej Istocie nie może być nieszczęśliwy, ponieważ On jest szczęściem i przebywanie z Nim jest szczęściem, to jednak Bóg tęskniąc za duszami doznaje cierpienia z powodu tego, iż dusze nie rozpoznają Jego miłości, nie widzą i nie odpowiadają na nią.

Dzięki Bożej łasce przygotowujemy się teraz na to, by w każdym z nas została zrodzona miłość oblubieńcza. Miłość, która jest cudowna i niezwykła. Przygotowujemy się, by każdy z nas mógł tą miłością żyć. Bóg od pewnego czasu uświadamia nam naszą rolę w Kościele i powierza w nim konkretne zadania. Duszom trudno jest przyjąć, zrozumieć, żyć myślą, iż jakość ich życia z Bogiem wpływa na jakość życia innych dusz w Kościele. Jednak na tyle, na ile dusza ma tego świadomość powinna czynić wszelkie starania, by żyć w jedności z Bogiem ze względu na miłość do Niego, ale i starać się kochać dusze, kochać Kościół. Życie duszy, która odpowiada na miłość jest życiem zbliżającym się do pełni, to znaczy, dusza taka żyje tak, jak tego Bóg pragnie dla niej i dla Kościoła. Ona sobą, miłością, swoim świętym życiem obejmuje cały Kościół jednocześnie zanurzając się nieustannie w Bożym Sercu.

Kiedy jakaś dusza wkracza na drogę rozwoju duchowego, nie zawsze potrafi ogarnąć swoim umysłem tego ogromu spraw, o jakich słyszy, a które są ważne, na które trzeba zwrócić uwagę. Dusza, która jednoczy się z Bogiem nie ma tego problemu. Jej serce otwarte na spotkanie z Bogiem, na Obecność Boga, po prostu przyjmuje to, co w nim składa Bóg i żyje tym, co Bóg daje w jej serce. Taka dusza otwarta jest na Ducha Świętego. Czytaj dalej