Przykazanie miłości Boga i bliźniego obejmuje także tych, którzy odeszli

p1210586Istnienie świata duchowego nie można udowodnić w sposób naukowy, a jednak ludzie wierzący otwierając się na rzeczywistość Boga, równocześnie otwierają się na całą rzeczywistość duchową. Spotkanie z Bogiem owocuje też poczuciem, że istnieje coś więcej niż świat dostrzegalny zmysłami. A kiedy dusza coraz bardziej zagłębia się w obecność Boga, kiedy otwiera się na Jego miłość i poznaje tę miłość pragnie coraz więcej, coraz bardziej uczestniczyć w życiu samego Boga. Wtedy też zaczyna rozumieć i w sercu rodzi się pewność, że prawdziwie w rzeczywistości Boga, w Jego świecie jest niezmiernie dużo istot, które Bóg stworzył i które służą Mu z wielką radością. A potem zaczyna również rozumieć, że ci, którzy żyli wcześniej na ziemi żyją nadal, ale w innym wymiarze – żyją w świecie duchowym. Dusza, która poznaje miłość Boga, która kroczy ku Bogu, łączy się z Nim, ma w sercu coraz większą pewność, iż dusze ludzkie przebywają w świecie duchowym, może nie widzialnym dla oczu ludzkich, ale jednak w świecie bardzo realnym.

Dusza zdobywa taką pewność. Zanurzając się w miłość, otrzymując łaskę kochania, współpracując z tą łaską, kocha. Najpierw swoją miłością zwraca się przede wszystkim ku Bogu, potem Bóg uczy ją kochać bliźnich. I w pewnym czasie zaczyna dostrzegać swoich braci i siostry w duszach, które są już po drugiej stronie. Miłość, która rodzi się w duszy obejmuje właśnie ten świat, świat nieznany. Obejmuje dusze żyjące w czyśćcu i dusze cieszące się oglądaniem Boga w Niebie. Zaczyna rozumieć, że to bracia i siostry, że są to bliskie osoby, choć przecież nieznane. Większość z nich żyła wcześniej, dawno, dawno temu, nieraz setki lat temu, a jednak wszyscy stanowią jedną rodzinę. Jeśli dusza otwiera się jeszcze bardziej na tę łaskę miłości, jeśli wytrwale stara się iść za tą łaską, pragnie okazać swoją miłość duszom czyśćcowym poprzez modlitwę w ich intencji, poprzez różne prośby kierowane za ich pośrednictwem do Boga. I duszom świętym również pragnie okazać miłość, bo czuje bliskość z tymi duszami. Czuje też, że te wszystkie dusze mogą opiekować się nią, przecież są starszym rodzeństwem. I rodzi się taka nić porozumienia, jakaś więź, która istniała już wcześniej, ale dusza nie odczuwała tego, nie rozumiała. Dopiero teraz, kiedy miłość zbliża ją coraz bardziej ku Bogu, widzi, że ta miłość oplata wszystkie dusze. I wszystkie stanowią jedną wielką rodzinę Bożą. Czytaj dalej

Święto wspólnoty – 2016 r.

newsletter_2Tegoroczne Święto naszej wspólnoty przebiegało w klimacie radosnego spotkania zorganizowanego w domu dusz najmniejszych w Olsztynie. Już od samego sobotniego poranka zaczęli przybywać do nas pierwsi goście i to nie tylko z bliska, ale nawet z dalekich miejscowości naszego kraju. Po przedpołudniowej kawie i krótkich obradach Zarządu naszego stowarzyszenia zgromadziliśmy się bardzo licznie na wspólnej Eucharystii, której przewodniczył nasz drogi solenizant ks. Tadeusz. Przy ołtarzu wraz z kapłanami; ks. Leszkiem, ks. Januszem i ks. Krzysztofem zgromadziło się też wielu przedstawicieli z grona uczestników naszych spotkań. Liturgię ubogaciło okolicznościowe słowo, które do obecnych skierował ks. prał. Krzysztof Bielawny, dyrektor Archidiecezjalnego Domu Rekolekcyjnego w Gietrzwałdzie. W drugiej części wspólnego Święta wszyscy uczestnicy zgromadzili się na okolicznościowej agapie, podczas której również można było doświadczyć wiele radości i wspólnotowego entuzjazmu. Bardzo dziękujemy wszystkim Wam za przygotowanie i przeprowadzenie tego niezapomnianego spotkania. Wszystkim za wszystko składamy staropolskie Bóg zapłać! Więcej…>>

59. Oto Człowiek (J 19,1-13)

 Ponownie zapraszamy do wspólnego rozważania Ewangelii według św. Jana. Dzisiejszy fragment rozpoczyna 19 rozdział tej księgi.

p1210841-3Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: «Witaj, Królu Żydowski!» I policzkowali Go. A Piłat ponownie wyszedł na zewnątrz i przemówił do nich: «Oto wyprowadzam Go do was na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy». Jezus więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym. Piłat rzekł do nich: «Oto Człowiek». Gdy Go ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołali: «Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!» Rzekł do nich Piłat: «Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem nie znajduję w Nim winy». Odpowiedzieli mu Żydzi: «My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym». Gdy Piłat usłyszał te słowa, uląkł się jeszcze bardziej. Wszedł znów do pretorium i zapytał Jezusa: «Skąd Ty jesteś?» Jezus jednak nie dał mu odpowiedzi. Rzekł więc Piłat do Niego: «Nie chcesz mówić ze mną? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzą Ciebie ukrzyżować?» Jezus odpowiedział: «Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie». Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić. Żydzi jednak zawołali: «Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi». (J 19,1-13)

Komentarz: Jezus został wydany na ubiczowanie. To straszna, nieludzka kara, która często kończyła się śmiercią skazanego. Piłat niby stwierdza niewinność Jezusa, ale każe Go ubiczować. Niby nie znajduje w Nim winy, a wydaje Go na śmierć krzyżową. Żydzi przyglądają się biczowaniu. Kapłani uczestniczą w wykonaniu wyroku. Ich serca pozostają niewzruszone. Jak bardzo musiały być zatwardziałe! Gdzie podziała się zwykła, ludzka wrażliwość?

Trwają straszne tortury zadawane Jezusowi. Człowiek przestaje być ludzki. Pozwala, by w nim samym nastąpiło jakieś zezwierzęcenie. W okrutny sposób traktuje samego Boga. Jedni zadają Jezusowi te męki, drudzy przyglądają się temu niewzruszenie. Oni zresztą byli inicjatorami tych wydarzeń. Nie pozwalają w swoich sercach dojść do głosu sumieniom. Trudno zrozumieć, jak bardzo trzeba być bezdusznym, aby pragnąć dla kogoś takich tortur, przyglądać się im z zadowoleniem i czekać na śmierć skazanego. Czytaj dalej

58. Przesłuchanie (J 18,33-40)

Kolejny fragment z Ewangelii według św. Jana, z rozdziału 18 mówi o Jezusie Królu. Zapraszamy całą Wspólnotę do wspólnego rozważania.

p1210841-3Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł do Niego: «Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?» Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?» Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?» Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu». Rzekł do Niego Piłat: «Cóż to jest prawda?» To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: «Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego [więźnia]. Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla Żydowskiego?» Oni zaś powtórnie zawołali: «Nie tego, lecz Barabasza!» A Barabasz był zbrodniarzem. (J 18,33-40)

Komentarz: Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.”

Jezus jest Królem. Jest to prawda niepodważalna. Prawda odwieczna przenikająca wszystkie wieki istnienia ludzkości. Prawda tak głęboka w swej treści, że trudno jest podczas jednego rozważania całkowicie wyczerpać omawiany temat. Możemy jedynie lekko zbliżyć się do tego tematu, bowiem, co znaczy, że Jezus jest Królem, poznamy dopiero w wieczności. Niemniej jednak to stwierdzenie: „Jezus jest Królem” jest niezmiernie istotne, ponieważ właśnie o to rozbija się rozumowanie Żydów i o tę prawdę potykają się Żydzi niejako tracąc wręcz przywilej swego wybraństwa.

Jest to zadziwiające, bowiem od wieków Izrael widział w Bogu swego Króla. Wyznawał w Nim swego Króla. Wiele tekstów Starego Testamentu ukazuje tę relację Bóg- Król i naród wybrany, którym On włada. W psalmach i innych księgach naród zwraca się do Boga, swego Króla, aby ten miał go w swojej opiece. I Bóg dawał dowody takiej opieki niekiedy nawet w sposób nadzwyczajny. W przymierzu zawartym przez Boga z Izraelem podkreślane jest to najwyższe panowanie Boga jako Króla, jako tego, który daje narodowi swoje prawa, który może też je egzekwować. Natomiast Izrael to naród Boga. Wybrany przez Niego, obdarzony szczególnymi względami, otaczany przez Niego opieką, troską, chroniony przed złem i wybawiany z różnych opresji. Przez pokolenia nie znali innego Króla, jedynie w Bogu go widzieli. Dopiero z czasem zaczęto namaszczać wybranego człowieka na króla narodu. Jednak nadal Bóg był ponad nim, ponad narodem. Był Jego Pasterzem, Panem, Przewodnikiem, Obrońcą, Opiekunem, Sędzią. To On dawał prawa. Czytaj dalej

Najnowsze wiadomości z życia Wspólnoty

Zapraszamy Was do przeczytania najnowszych wiadomości z życia naszej małej wspólnoty, tworzonej w domu dusz najmniejszych w Olsztynie. Przyjmijcie też naszą wdzięczność za okazywane nam wciąż dobro i nasze zapewnienie o naszej modlitwie.

newsletter_1Dziękujemy Wam za Waszą modlitwę i ofiarność, o którą Was nieustannie prosimy, bo dzięki niej mogliśmy rozpocząć już trzeci rok naszego wspólnego trwania na modlitwie oraz podejmowania pracy na rzecz naszego wspólnego Dzieła Najmniejszych w tworzonym od 2014 r. Ośrodku formacyjnym dla dusz najmniejszych w Olsztynie. To dzięki Wam utrwala się w naszych maleńkich sercach ciągła potrzeba trwania na drodze wspólnego powołania i podejmowania prac na rzecz całej Wspólnoty. Wy jesteście dla nas Tymi, którym pragniemy nadal wypraszać potrzebne łaski i służyć w wielorakich zadaniach wynikających z naszego powołania. Więcej…>>

Wielka to tajemnica – związek Chrystusa z Kościołem (Ef 5,21-33)

Jezus_UkrzyzowanyMiłość Boga do każdej duszy jest miłością największą, niepojętą, cudowną, przepiękną. Jest miłością porównywaną przez człowieka do przyjaźni, do małżeństwa. Jezus miłując człowieka zaprasza go do niezwykle bliskiej relacji ze Sobą. Bóg każdego z nas zaprasza do niezwykłej relacji miłości ze Sobą. Relacja miłości ma być tak ścisła, że dusze mają uczestniczyć w życiu Boga, a Bóg pragnie objawiać duszy tajemnice swego Serca. To niezwykłe zaproszenie. Nie trzeba się dziwić, że Bóg zaprasza duszę do takiej relacji. Na Krzyżu Jezus dał największy dowód miłości do każdej duszy, z miłości do każdej duszy zrodził Kościół i każdą duszę w Kościele umieścił. Zrodzony przez Siebie Kościół umiłował, bo jest miejscem życia dusz, miejscem ich rozwoju. Kościół to dusze, które go tworzą i każda z nich jest szczególnie umiłowaną, jest Jego oblubienicą, tak jak oblubienicą jest cały Kościół. Jezus umiłował Kościół, umiłował każdą duszę, więc nie trzeba się dziwić, że za wszelką cenę pragnie każdą duszę uratować. Dał już najwyższą cenę – swoje życie, a teraz widząc, że dusze niweczą Jego Ofiarę, że bardzo często nieświadome rezygnują z niezwykłego daru miłości, podejmuje różne starania, by uświadomić duszom, że są kochane i że w relacji miłości Boga z duszą odnajdą swoje prawdziwe szczęście i prawdziwe życie.

Nas Jezus umiłował szczególnie i z miłości do nas wprowadza nas w tajemnice swego Serca. Chce, abyśmy poznali, co jest w Jego Sercu. Chce z nami dzielić to, co jest w Nim. Chce naszego uczestnictwa dokładnie w tym, co jest w Jego Sercu. Jest cierpienie – pragnie uczestnictwa w cierpieniu. Ale jest też ratowanie dusz – pragnie uczestnictwa w ratowaniu dusz. Są i inne tajemnice, one również przed nami z czasem staną się jawnymi, jeśli przyjmiemy z wiarą, z ufnością Boże zapewnienie o pragnieniu Serca Bożego nawiązania z nami relacji miłości oblubieńczej; więcej niż oblubieńczej – miłości Boskiej. To Bóg będzie tą relacją kierował, On będzie uczył nas tej miłości. Piękna, cudowna i wielka to tajemnica – związek Chrystusa z Kościołem, miłość, która łączy Chrystusa z Jego Mistycznym Ciałem. Warto zastanawiać się nad tą relacją, by dzięki Duchowi Świętemu, poznając trochę prawdy z tej relacji, poczuć w sercu wielką wdzięczność do Boga, umiłować Go jeszcze bardziej. Mając taką świadomość, módlmy się, wierząc, że w ten sposób uczestniczymy w życiu samego Jezusa, że odpowiadamy na pragnienia Jego Serca i że w zjednoczeniu z Jego Sercem ratujemy dusze. Czytaj dalej

57. Przed Piłatem (J 18, 28-32)

Całą wspólnotę zapraszamy do rozważenia kolejnego fragmentu

z Ewangelii św. Jana.

p1210841-3Od Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium. A było to wczesnym rankiem. Oni sami jednak nie weszli do pretorium, aby się nie skalać, lecz aby móc spożyć Paschę. Dlatego Piłat wyszedł do nich na zewnątrz i rzekł: «Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi?» W odpowiedzi rzekli do niego: «Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie». Piłat więc rzekł do nich: «Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa!» Odpowiedzieli mu Żydzi: «Nam nie wolno nikogo zabić». Tak miało się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział, jaką śmiercią miał umrzeć.  (J 18, 28-32)

Komentarz: Czy zastanowiłeś się kiedyś nad tymi słowami: Oni sami jednak nie weszli do pretorium, aby się nie skalać, lecz aby móc spożyć Paschę. Żydzi przestrzegali wielu różnych nakazów, aby zachować rytualną czystość. Byli w tym bardzo dokładni, wręcz drobiazgowi. Zwracali na to uwagę do tego stopnia, że zapominali o istocie samej czystości. Po co się ją zachowuje. Przecież nie dla niej samej. Tym ostatecznym celem jest Bóg- Doskonale Czysty- Święty. Przed Nim stając chcę być czysty. W tym wymiarze duchowym. To moje serce ma być czyste. A jego czystość bierze się z zachowywania przykazań Bożych, z posłuszeństwa Bogu i wierności Jemu.  Niestety Żydzi o tym zapominali, przedkładając mechaniczne wypełnianie pewnych zakazów związanych z rytualną czystością nad prawdziwą czystość serca.

W tym fragmencie przyszli do Piłata w jednym celu- by uzyskać oficjalne przyzwolenie na zabicie Jezusa. I to zabicie poprzez ukrzyżowanie, a więc hańbiące człowieka, odbierające mu w oczach ludzkich wszelką godność. Przyszli nie w przekonaniu o prawdziwiej winie Jezusa, ale by Go uciszyć. By w końcu zamilkł i nie nękał ich sumień. W ich sercach była chęć zamordowania niewinnego człowieka. Ta myśl powstała już wcześniej. Dojrzewała w nich, by w końcu nabrać kształtu konkretnych działań. Ich zamiar był z gruntu zły- grzeszny. Tak więc samym tym zamysłem już się skalali. Nie byli czyści. Oni jednak nie zwracali na to uwagi, bo w ich pojęciu, by zachować czystość należy spełnić pewne wymogi prawa- czysto zewnętrzne. Przyszli do Piłata, ale nie weszli do pretorium, aby się nie skalać. Co za obłuda! Powzięli myśl, aby zamordować niewinnego człowieka- a więc ich serca już skalał grzech, ale nie wejdą do pretorium, by móc spożyć Paschę. Oni po tym morderstwie planują spokojnie oddać się obrzędom religijnym, w których m.in. śpiewa się psalmy na cześć Boga, wysławiające Jego dobroć wobec Izraela!

W rozmowie z Piłatem brną dalej w swoim grzechu mówiąc: „Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie”. Kłamstwo pociąga kolejne kłamstwo. Grzech pociąga za sobą kolejny grzech. Nie mówią prawdy o motywach swojego postępowania. Chcą za wszelką cenę uzyskać to, po co przyszli. Gdy Piłat odrzekł, by osądzili według swojego prawa, oni odpowiadają: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Ich celem jest zabicie Jezusa poprzez ukrzyżowanie, a u Rzymian właśnie taką karę śmierci stosowano powszechnie. Żydzi nie mogą tego zrobić sami, ale mogą to zrobić rękami Rzymian. Do tego dążyli. Czytaj dalej

Zapraszamy do wspólnej modlitwy różańcowej (mp3)

Codziennie zapraszamy do uczestnictwa w Nabożeństwie Różańcowym. W naszej wspólnej modlitwie obejmujemy wszystkich, którzy uczestniczą w życiu i działalności naszej wspólnoty, którzy duchowo i materialnie wspierają naszą działalność i czerpią z duchowości wspólnoty dusz najmniejszych. Łączymy w tej modlitwie wszystkie intencje Kościoła i te skryte w naszych sercach.

Niepokalane_Poczecie

Tajemnice Bolesne Różańca św.:

56. Zaparcie się Piotra (J 18, 15-18; 25-27)

Kontynuujemy nasze wspólnotowe rozważanie Ewangelii według św. Jana. Dzisiejszy fragment mówi o zaparciu się apostoła Piotra

p1210841-3A szedł za Jezusem Szymon Piotr razem z innym uczniem. Uczeń ten był znany arcykapłanowi i dlatego wszedł za Jezusem na dziedziniec arcykapłana, podczas gdy Piotr zatrzymał się przed bramą na zewnątrz. Wszedł więc ów drugi uczeń, znany arcykapłanowi, pomówił z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna rzekła do Piotra: «Czy może i ty jesteś jednym spośród uczniów tego człowieka?» On odpowiedział: «Nie jestem». A ponieważ było zimno, strażnicy i słudzy rozpaliwszy ognisko stali przy nim i grzali się. Wśród nich stał także Piotr i grzał się [przy ogniu] (…) A Szymon Piotr stał i grzał się [przy ogniu]. Powiedzieli wówczas do niego: «Czy i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów?» On zaprzeczył mówiąc: «Nie jestem». Jeden ze sług arcykapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, rzekł: «Czyż nie ciebie widziałem razem z Nim w ogrodzie?» Piotr znowu zaprzeczył i natychmiast kogut zapiał. (J 18, 15-18; 25-27)

Komentarz: Dzisiejszy fragment jest naznaczony dramatem. Wielkim dramatem człowieka, który przegrywa ze swoim strachem, który poznaje swoją nicość. Św. Piotr, bo o nim mowa, umiłował Jezusa ponad wszystko. Widzimy to w dalszej jego działalności po Zesłaniu Ducha Świętego aż do jego męczeńskiej śmierci. Jednak zanim stał się tym Piotrem, Piotrem- Opoką, był zwykłym człowiekiem, miotanym emocjami, namiętnościami, ulegającym słabościom. Prawdą jest, że od początku umiłował Jezusa. Jednak jego miłość była niedojrzała. Oparta jedynie na jego ludzkiej naturze nie stanowiła podpory, siły, by stawiać czoła przeciwnościom. Jego zapewnienia o miłości dawane Jezusowi podczas Ostatniej Wieczerzy, były szczere. On rzeczywiście był przekonany, że zdolny jest oddać życie za Jezusa, czy też razem z Nim. W św. Piotrze nigdy nie było fałszu, czy zakłamania. To, co robił, robił szczerze. Faktem jest, że nie zawsze panował nad swoimi emocjami, co czasami przysparzało mu kłopotów. Wielokrotnie też przepraszał swego umiłowanego Przyjaciela za swoją porywczość. Trzy lata trwała formacja jego całej osoby. Zwieńczeniem tej formacji było to dramatyczne przeżycie, o którym dzisiaj czytamy. Ono pozwoliło Piotrowi dosięgnąć całej PRAWDY o sobie, o swoim człowieczeństwie. Dotknął najtajniejszych głębin swego ludzkiego „ja”. Uświadomił sobie, kim tak naprawdę jest.

Gdy szedł za pojmanym Jezusem, przeżywał lęk o Niego. Widział sposób traktowania Go. Bardzo był tym poruszony, zdenerwowany, przerażony. Jego umiłowany Mistrz był poniżany jak najgorszy przestępca. Cała otoczka, ilość zbrojnych żołnierzy, pośpiech z jakim Go gnano, tłum ludzi, którzy nie wyglądali na przyjaciół, obecność faryzeuszy, pojawiający się arcykapłani, groźne okrzyki, przekleństwa kierowane w stronę Jezusa, sprawiały że jego serce coraz bardziej ściskało się w bólu.  Bał się o Jezusa. Kochał Go tak jak potrafił najwięcej. Czuł się bezradny wobec tego, co się działo. Sam jeden nic nie mógł poradzić. Jezus zresztą powiedział, że idzie wypełnić wolę Ojca. Jezus poddał się temu. Piotr widział twarze pełne nienawiści do Jezusa, słyszał złowrogie okrzyki. Gnany miłością chciał być jak najbliżej swego Przyjaciela. Wszędzie jednak napotykał ludzi, którzy złorzeczyli Jezusowi, mówili o Nim straszne rzeczy. Wzmagał się w nim strach o to, co zrobią z Jezusem. Coraz bardziej też bał się tego, co stanie się z tymi, którzy chodzili z Nim. Co będzie z nim- z Piotrem? Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Chciał zostać, aby być blisko Jezusa, aby znać kolejne wydarzenia. Z drugiej strony bał się, aby nie odkryli, że jest Jego towarzyszem, uczniem. Swoim smutkiem bijącym z całej postaci zwrócił uwagę jednej, potem drugiej osoby. Zaczęto mu się przyglądać. Nie brał udziału w złośliwych uwagach dotyczących osoby Jezusa, nie przeklinał i nie złorzeczył. Tym bardziej był podejrzany. Gdy zaczęto głośno pytać, czy przypadkiem nie jest jednym z tych, którzy chodzili za Jezusem, zaczął się wypierać. Strach urósł do niebotycznych rozmiarów. Przerażenie ogarnęło całego Piotra. Nie był w stanie już logicznie myśleć, zresztą, nie był w stanie w ogóle myśleć. Cały był strachem przemieszanym z bólem. Chciał uciec, skryć się, chciał się obronić. Obronić się za wszelką cenę. W takiej chwili górę nad nim wzięła jego słaba ludzka natura. Zaparł się Jezusa. Zaprzeczał, jakoby miał Go znać, z Nim chodzić. Przekonywał, że nie jest jednym z Jego towarzyszy, zaprzeczał ze wszystkich sił… I wtedy zapiał kogut. Czytaj dalej

55. Jezus przed swoimi sędziami (J 18,12-14; 19-24)

To kolejny fragment z Ewangelii według św. Jana, który dzisiaj wspólnie rozważymy

p1210841-3Wówczas kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi pojmali Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański. Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że warto, aby jeden człowiek zginął za naród. 

Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: «Ja przemawiałem jawnie przed światem. Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego. Dlaczego Mnie pytasz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Oto oni wiedzą, co powiedziałem». Gdy to powiedział, jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa, mówiąc: «Tak odpowiadasz arcykapłanowi?» Odrzekł mu Jezus: «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?» Następnie Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza. (J 18,12-14; 19-24)

Komentarz: Na początek pragnę zwrócić waszą uwagę na ilość osób, które przyszły pojmać Jezusa. Mowa o tym jest już we wcześniejszym fragmencie. Judasz przyszedł po Jezusa z kohortą i strażnikami od arcykapłanów i faryzeuszy. Sama kohorta będąca pododdziałem legionu rzymskiego liczyła od 500 do 1000 żołnierzy. Gdyby nawet liczba zbrojnych zawarła się na tym najniższym pułapie ok.500 do 600 ludzi, każdy z bronią, to i tak ilość ich jest spora. Być może arcykapłani i faryzeusze obawiali się, że Jezus nie będzie sam. Zazwyczaj był w gronie apostołów. Bywali z Nim Jego uczniowie. Jednak Judasz dobrze wiedział, kto będzie z Jezusem. Była to garstka prostych ludzi, bez broni, zupełnie nie nastawionych do walki. Przyszli do ogrodu w zupełnie innym celu. Oczywiście arcykapłani mogli obawiać się, że gdy inni wyznawcy Jezusa, którzy też mogli przebywać w ogrodzie, dowiedzą się o pojmaniu, będą chcieli Go bronić, odbić. Mogli obawiać się rozruchów w mieście. Jednak dla utrzymania porządku w mieście też wysłano następne oddziały wojska. Dlaczego zatem taka ilość żołnierzy, by złapać jednego człowieka? W dodatku człowieka, który nigdy nie wykazywał postawy agresywnej, nie dążył do objęcia władzy, nie tworzył wokół siebie zbrojnych oddziałów, nie wzywał do buntu. Człowieka nastawionego do wszystkich pokojowo. Głoszącego miłość, dobro, przebaczenie. Uzdrawiającego, pocieszającego smutnych, pomagającego biednym.

Judasz i arcykapłani nie byli ślepi. Widzieli znaki, jakie czynił Jezus. Doświadczali Jego mocy. Oni bali się Go. Bali się nie tylko Jego słów, w których wyczuwali prawdę. Oni obawiali się, że Jezus użyje swojej mocy, aby się bronić. Widzieli też miłość, cześć i szacunek, jakim był otaczany. Widzieli wdzięczność ludzi biednych, którzy zaznali dobra od Niego. Podejrzewali, że przynajmniej niektórzy z nich mogą stanąć w Jego obronie. Chcieli schwytać Jezusa i Go zabić, ale się Go bali. Stąd ta ilość żołnierzy, która miała im zapewnić przewagę. Czytaj dalej