Zmarła śp. FELICJA KOZAKIEWICZ

Zmarła śp. FELICJA KOZAKIEWICZ – Matka Księdza prałata Stanisława Kozakiewicza

W dniu 17 października 2016 r. zmarła  Ś.+P. FELICJA KOZAKIEWICZ (1930 -2016), Matka Ks. prał. kan. dra  hab. Stanisława Kozakiewicza – Dyrektora Instytutu Kultury Chrześcijańskiej w Olsztynie oraz asystenta naszego Stowarzyszenia. Pogrzeb odbędzie się w piątek 21 października: godz. 13.15 – wyprowadzenie trumny z Domu Pogrzebowego (ul. Mariańska 4) w Olsztynie, ok. godz. 13.45 – Msza Święta pogrzebowa w bazylice współkatedralnej pw. św. Jakuba w  Olsztynie (Stare Miasto). Po Mszy Świętej ciało Zmarłej  zostanie złożone w grobowcu rodzinnym na cmentarzu komunalnym przy  ul. Poprzecznej w  Olsztynie. Za: Kuria Archidiecezji Warmińskiej

W naszych modlitwach polecajmy Miłosiernemu Bogu śp. Felicję Kozakiewicz;
Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj jej świeci. Niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.

54. Jezus w Ogrójcu – Pojmanie (J 18,1-11)

W naszych wspólnotowych rozważaniach Ewangelii według św. Jana wchodzimy w opis Męki Jezusa Chrystusa

p1210841-3To powiedziawszy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. Także i Judasz, który Go wydał, znał to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami, pochodniami i bronią. A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: «Kogo szukacie?» Odpowiedzieli Mu: «Jezusa z Nazaretu». Rzekł do nich Jezus: «Ja jestem». Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: «Ja jestem», cofnęli się i upadli na ziemię. Powtórnie ich zapytał: «Kogo szukacie?» Oni zaś powiedzieli: «Jezusa z Nazaretu». Jezus odrzekł: «Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!» Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: «Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś». Wówczas Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?» (J 18,1-11)

Komentarz: „Jezus, choć był świadomy wszystkiego, co go czeka, wyszedł im naprzeciw”. Jezus wyszedł im naprzeciw. Te słowa mówią wszystko. Co znaczy, że Jezus wyszedł im naprzeciw?
On wiedział o knowaniach Judasza. Znał plany faryzeuszów, uczonych w Piśmie. Ponieważ jest Bogiem, wiedział, co dzieje się w ich sercach. Przenikał ich dusze i umysły. Żyjąc wśród ludzi dobrze wiedział, co dzieje się wokół Niego. Znał całą sytuację w Jerozolimie. Mimo to nie planował ucieczki. On wychodził naprzeciw tym wszystkim wydarzeniom. Naprzeciw ludzkim zamysłom. Chociaż zna dobrze ludzką słabość, wręcz nędzę. Wie, jak egoistycznym jest człowiek, myśli tylko o sobie. Mimo, że widzi obrzydliwość ludzkich planów i czynów. On wyszedł im naprzeciw. Dlaczego? Patrząc na ten fragment widzimy, że to nie spryt Judasza, ani przebiegłość arcykapłanów i faryzeuszów sprawiła, że Jezus został pojmany. On dał się im pojmać. On wyszedł im naprzeciw. Gdy pytają o Niego, odpowiada: Ja jestem. A czyni to w taki sposób, że same te słowa powalają ich na ziemię. On nie ucieka. Pozwala im wstać i ponownie zapytać. W tej odpowiedzi prześladowcy doświadczają jakiejś mocy, majestatu tak potężnego, że porażeni padają na ziemię, nie mając nad sobą, swoim ciałem władzy. Mimo to Jezus nie korzysta z okazji, by uciec. On specjalnie ukazuje tę moc i pozostaje. Przyjmuje świadomie wszystko, co ma nastąpić. Gdy Piotr próbuje walczyć i wyciąga miecz, Jezus każe mu go schować. Uświadamia mu, że to plan Ojca, Jego wola. Jezus ją przyjmuje. Świadomie, dobrowolnie. Dlaczego? Czytaj dalej

Wieczernik w Różanymstoku – Różaniec (mp3)

rozanystok_2-2

Wieczernik w Szczytnie – Adoracja (mp3)

Szczytno_grudzien

Ingres nowego Metropolity Warmińskiego ks. abp. Józefa Górzyńskiego

abp_jozef_gorzynski

W dniu dzisiejszym miał miejsce w Olsztynie ingres do katedry nowego Arcybiskupa Metropolity Warmińskiego ks. dr Józefa Górzyńskiego. Przyjrzyjmy się sylwetce nowego naszego Metropolity i otoczmy go naszą modlitwą. Ks. Arcybiskup Józef urodził się 5 marca 1959 r. w Żelechowie. Święcenia kapłańskie przyjął w dniu 2 czerwca 1985 r. z rąk kardynała Józefa Glempa, prymasa Polski. Następnie po dwóch latach (1985-1987)  pracy wikariuszowskiej w parafii św. Mikołaja w Grójcu rozpoczął studia specjalistyczne z dziedziny liturgiki w Papieskim Instytucie Liturgicznym św. Anzelma w Rzymie, zakończone w 1992 r. licencjatem. Pracę doktorską na temat „Matka Boża w misterium paschalnym w świetle formularzy Okresu Paschalnego Collectio Missarium e Beata Maria Virgine” obronił w 1996 r. na Wydziale Teologii Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Po studiach został prefektem w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym św. Jana Chrzciciela w Warszawie. Jako wykładowca liturgiki prowadził pracę dydaktyczną na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie. W 2003 r. został mianowany opatem Kapituły Kolegiackiej Kampinosko – Bielańskiej, a rok później proboszczem parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Warszawie (2004-2012).  W 2012 r. kardynał Kazimierz Nycz mianował ks. Józefa Górzyńskiego moderatorem nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej w Archidiecezji Warszawskiej, a także dyrektorem Wydziału Duszpasterstwa Ogólnego Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Z racji specjalizacji w dziedzinie liturgii od lat uczestniczy w pracach wielu komisji diecezjalnych i krajowych. Święcenia biskupie przyjął dnia 7 grudnia 2013 roku w Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie z rąk Kardynała Kazimierza Nycza. Współkonsekratorami byli Arcybiskup Celestino Migliore Nuncjusz Apostolski w Polsce oraz Bp Kazimierz Romaniuk, emerytowany Biskup Diecezji Warszwsko-Praskiej. W Konferencji Episkopatu Polski Biskup Józef Górzyński przewodniczy Zespołowi Programowemu ds. Telewizyjnych Transmisji Mszy Świętej oraz Podkomisji ds. Służby Liturgicznej. Uczestniczy w pracach Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Jest delegatem Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Ministrantów oraz ds. Ruchu Odnowy w Duchu Świętym. Ojciec Święty Franciszek mianował dnia 10 lutego 2015 r. Biskupa Józefa Górzyńskiego, dotychczasowego Biskupa Pomocniczego Archidiecezji Warszawskiej, Arcybiskupem Koadiutorem Archidiecezji Warmińskiej. Kanoniczne objęcie urzędu odbyło się w Kurii Archidecezji Warmińskiej dnia 12 lutego 2015 r.  Dnia 15 października 2016 r. objął w kanoniczne posiadanie Archidiecezję Warmińską jako Arcybiskup Metropolita Warmiński. Za: strona Archidiecezji Warmińskiej

Jako zawołanie biskupie obrał słowa: AD MYSTERIUM MINISTRANDUM (do posługi Tajemnicy)

herb_biskupa

53. Prośba za przyszły Kościół (J 17,20-26)

Ponownie zapraszamy do wspólnego rozważania Ewangelii według św. Jana. Rozważany dzisiaj fragment wprowadza nas w głębsze zrozumienie Modlitwy Arcykapłańskiej Chrystusa.

p1210841-3Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich». (J 17,20-26)

Komentarz: W tych słowach każdy powinien poczuć się wyróżniony przez Jezusa. Ponieważ to właśnie każdy człowiek wierzący jest tym, który dzięki ich (apostołów) słowu uwierzył w Jezusa. Jak ważni jesteśmy dla Jezusa, skoro w takiej chwili modli się za nas. A o co się modli? Otóż modli się o jedność wszystkich wierzących. Nie jest to jednak taka zwyczajna jedność. To ma być jedność prawdziwa, jaka jest pomiędzy Osobami Boskimi w Trójcy Świętej. A ta jedność jest niebywała! To jest jedna Miłość, jeden Duch, jedna Wola. Sami ludzie nie są zdolni do takiej doskonałej jedności między sobą. Ona jest darem Boga. Dlatego o ten dar Jezus modli się gorąco dla wszystkich. Po co jednak taka jedność pomiędzy ludźmi?

Taka jedność rodzi przepiękne owoce miłości. Owoce te są widoczne dla innych. Dzięki jedności zwykli wierzący stają się świadkami Jezusa, tak jak apostołowie. Żyją Bogiem, niosą Słowo, niejako kontynuują misję samego Jezusa! Świat potrzebuje miłości. Spragniony jest miłości! Choruje z braku miłości! To, co dzieje się obecnie w  świecie, to wynik braku miłości! Wszyscy wierzący mają swoim życiem przekonać świat o miłości Boga do człowieka. A objawiła się ona w pełni w Jezusie. Mają zatem przekonać, że Bóg wysłał Jezusa- swego Syna do ludzi, by Ten objawił im prawdziwe Oblicze Boga, a jest nim Miłość. Jezus wypełnił swoją misję w sposób doskonały dzięki zjednoczeniu z Ojcem. Teraz prosi za każdym z nas, byśmy i my mogli swoją misję wypełnić tak, jak On. Jezus dał wszystko, czego potrzebujemy do naszego zadania. Czytaj dalej

Wspomnienie św. Teresy od Jezusa

teresa_wielkaPrzyglądając się różnym Świętym dziwimy się ich drodze, czasem zachwycamy się ich postawą, czasem troszkę zazdrośnie patrzymy na dary, którymi Bóg ich obdarzył. Widzimy ich świętość oraz to, jak bardzo nasze serca odległe są od takiej świętości. Patrzymy na ich duchowość i często wydaje się nam niezrozumiała, inna niż nasza. A jednak Świętych coś łączy – łączy Bóg, osobiste doświadczenie Boga, który w różny sposób przemawiając do duszy zaprasza ją do zjednoczenia.

Różne są drogi ku temu zjednoczeniu, różne są powołania, różne są dary, którymi Bóg obdarza dusze. U jednych dary te są widoczne na zewnątrz, u innych – ukryte w sercu. Jedne są bardziej upragnione przez zwykłe dusze, bo wydają im się dowodem świętości; inne mniej, bo wydają się przepełnione cierpieniem, przynoszące ból. A jednak, kiedy spojrzymy na Świętych, kiedy będziemy próbować zgłębiać istotę ich świętości, zobaczymy, że niewiele się różnią. To prawda, że Święci między sobą różnią się, chociażby powołaniem, zadaniem w Kościele – jednych Bóg uczynił wielkimi doktorami, innych bardzo zwykłymi duszami, wręcz niewykształconymi. Jednym swoją mądrość wlał wprost do serca, a innych poprowadził drogą kształcenia. I zdobywali pewną wiedzę opierając się na łasce, ale posiadając pewne zdolności, pewne możliwości, które Bóg im dał.

Spójrzmy na św. Teresę. Jej duchowość zdaje się być trudną dla wielu z nas, jej pisma wydają się być niezrozumiałe dla wielu dusz. Zdaje się duszom, że poruszają taką głębię zbyt trudnym językiem, że nie zagłębiają się w te teksty. A często jest tak, że i my przeżywamy dokładnie to samo, co przeżywała św. Teresa. Nasza droga niewiele się różni od jej drogi. Naprzeciw Wielkiej Teresy stawia się małą, ale to nie znaczy, że jej drogi są w opozycji, że są całkowicie inne. Sł. B. s. Konsolata też nie szła inną drogą. Czytaj dalej

52. Prośba za uczniów (J 17,6-19)

Zapraszamy do dalszego rozważania rozdziału 17 Ewangelii według św. Jana

p1210841-3Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo. Ale teraz idę do Ciebie i tak mówię, będąc jeszcze na świecie, aby moją radość mieli w sobie w całej pełni. Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie. (J 17,6-19)

Komentarz: Uczestniczymy dzisiaj nadal w rozmowie Jezusa z Ojcem. Nadal znajdujemy się w tej cudownej przestrzeni relacji Ojciec- Syn. W miłości bez granic, doskonałej w swym pięknie, w swej mocy i nieskończoności. Jezus mówi Ojcu, iż objawił ludziom Jego imię. Czyżby do tej pory nie znali imienia Boga, który ich prowadził, dał przykazania, wielokrotnie ratował z opresji? Teoretycznie znali. Ale w praktyce- nie. Powiedzieliśmy wcześniej, że poznać, znaczy doświadczyć, doznać przemiany, przyjąć  do serca i odpowiedzieć na MIŁOŚĆ. Wtedy następuje poznanie. Spójrzmy na świętych. Oni poznali. Wiemy to po ich postawie życiowej. Już tu na ziemi żyli miłością przemienieni w Jezusa. Nie wszyscy z nich byli wykształceni w teologii. Nie mówi się o nich- teologowie, ale mówi się: ci, którzy umiłowali. Mówi się: czystego serca. Mówi się: całkowicie oddani Bogu. Wiedza i wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy, chociaż wśród świętych są i takie osoby. Wróćmy do Ewangelii, którą dzisiaj rozważamy. Jezus objawił ludziom imię Ojca. Jakie jest zatem Jego imię, skoro tyle pokoleń narodu wybranego Go nie zna? Jak to możliwe? Jezus przyszedł na ziemię, by ukazać ludziom prawdę o Bogu. Przedstawić kogoś, znaczy podać imię. Imię Boga to MIŁOŚĆ. Całym swoim ziemskim życiem Jezus objawia MIŁOŚĆ. Po to przyszedł, by ukazać prawdziwe oblicze Ojca. By zmienić ten skrzywiony obraz, jaki mieli Izraelici. Czyni to od momentu poczęcia. Już w Zwiastowaniu można oglądać pełne miłości oblicze Boga. W życiu Maryi tak ściśle związanym z życiem Jezusa widzimy MIŁOŚĆ Bożą. W Jezusie, który będąc w łonie Matki udziela Ducha Świętego Janowi- synowi Elżbiety, też będącemu w łonie swej matki- widzimy objawienie MIŁOŚCI. To objawienie, które z każdym dniem coraz bardziej rozjaśnia całą ziemię, osiąga swoje apogeum na Krzyżu. W Jezusie objawione zostaje imię Boga- MIŁOŚĆ. Izraelici nadawali Bogu różne imiona. Przewijało się również spojrzenie na relację Bóg- człowiek jak na relację oblubieńców. Mimo to Żydzi zazwyczaj nie mieli tak bliskiej i ścisłej relacji z Bogiem. Kładli nacisk na wypełnianie licznych nakazów Prawa i rozliczanie się z nich. Brakowało w tym prawdziwej miłości. Bardziej przypominało rozliczanie się z fiskusem. Czytaj dalej

Cud słońca w Fatimie (film)

W chwili objawień Najświętszej Maryi Panny, Łucja de Jesus, Franciszek i Hiacynta Marto mieli po dziesięć, dziewięć i siedem lat. Cała trójka mieszkała w Aljustrel, w miejscu należącym do parafii fatimskiej. Objawienia miały miejsce na małym skrawku ziemi należącym do rodziców Łucji, nazywanym Cova da Iria, i znajdującym się dwa i pół kilometra od Fatimy na drodze do Leirii. Matka Boża ukazała się im na krzewie zwanym ilex, będącym karłowatą odmianą dębu, mierzącym nieco ponad metr wysokości. Franciszek widział Maryję, lecz Jej nie słyszał. Hiacynta Ją widziała i słyszała. Łucja natomiast widziała, słyszała i rozmawiała z Nią. Objawienia miały miejsce około południa.

(…) Ostatnie, szóste objawienie NMP w Fatimie dokonało się 13 października 1917 r. Mimo deszczu i zimna w dolinie zgromadziło się 70 tys. ludzi oczekujących na cud. Cudem słońca Matka Boża potwierdziła prawdziwość swoich objawień. Podczas tego objawienia powiedziała: „Przyszłam upomnieć ludzkość, aby zmieniała życie i nie zasmucała Boga ciężkimi grzechami. Niech ludzie codziennie odmawiają Różaniec i pokutują za grzechy”. Więcej…>>

Odpowiedzmy miłością na Orędzie z Fatimy

fatima2_2012Czy wiemy, na czym polega świętość trójki fatimskich dzieci, które przyjęły Orędzie Maryi i od tylu lat może być to Orędzie rozpowszechniane na całym świecie? Czy rozumiemy, dlaczego właśnie tę trójkę wybrał Bóg? I dlaczego właśnie poprzez takie małe serca Bóg zechciał po raz kolejny rozciągnąć skrzydła nad ludzkością, aby ją uchronić, przestrzec? Dzieci te nie posiadały wiedzy, wykształcenia, nie były szczególnie inteligentne czy mądre. Nawet ich wiara nie należała do zbyt dojrzałych. Czym zatem kierował się Bóg, wybierając te dzieci? Bóg patrzył na ich serca. Wybrał dzieci o prostych i szczerych sercach, o umysłach nieskażonych wiedzą. Wybrał Sobie dzieci, które przed objawieniami nawet zbytnio się nie modliły. Odmawiając Różaniec chciały, żeby szybciej im to szło, więc wypowiadały tylko pierwsze słowa: Zdrowaś Maryjo, Zdrowaś Maryjo, Zdrowaś Maryjo…, bo nie chciało im się odmawiać całej modlitwy. A jednak właśnie te serca Bóg wybrał. W tych sercach Bóg zobaczył miłość, pokorę, posłuszeństwo, wielką szczerość i otwartość. Nie byłoby możliwe rozpowszechnienie Objawienia w Fatimie, nie byłoby kolejnych wydarzeń, gdyby nie takie serca, gotowe kochać miłością doskonałą. Czy wiemy, że miłość tych dzieci była miłością zbliżoną do miłości doskonałej?
Dziwimy się, jak takie małe dzieci, z biednych rodzin, bez wykształcenia, mogą kochać dojrzałą miłością? Mogą. Łaska Boża trafiła na podatny grunt i ukształtowała w nich miłość. Doskonałość miłości w tych dzieciach polegała na tym, że była to miłość ofiarna. Ich ofiara sięgała szczytu. Wyobraźmy sobie małe dzieci z rodzin bardzo biednych, które przez cały dzień muszą wypasać owce i siedzą gdzieś daleko od swojego domu, jest gorąco, a one dla Jezusa, dla Maryi wyrzekają się nawet kropli wody, a swój kawałek chleba oddają innym. Przecież one same są głodne, bardzo spragnione i umęczone. Od momentu objawienia się im Matki Bożej, modlą się na Różańcu z ogromnym zaangażowaniem. Zawsze, gdy przychodzi czas modlitwy klękają i modlą się. I mimo zastraszenia ze strony władz, mimo gróźb, które dla takich dzieci były naprawdę straszliwym przeżyciem, nie zaprzeczają swojej wierze i temu, czego doświadczyły. Godzą się być pogardzane, wyśmiewane, godzą się na złośliwe, nieprzyjemne komentarze ludzi dorosłych. Początkowo bardzo przeżywają, że nie wszyscy rodzice wierzą im od razu, ale nie wyrzucają z serca tego, co się w nich pojawiło. Łaska Boga zstąpiła na właściwy grunt. To tak jakby deszcz zrosił ziemię, która już była zasiana, już była przygotowana i dzięki kroplom deszczu, a potem słońcu, które ogrzało ziemię rozwinęły się przepiękne rośliny – wykiełkowały, rozwinęły się, zakwitły i zaowocowały. A stało się to bardzo szybko. Dzieci te bardzo szybko dojrzały w swojej wierze i w miłości, niemalże prędkością kosmiczną za życia osiągnęły świętość. Od chwili Objawień ich życie przemieniło się w nieustanną ofiarę, wyrzeczenie. A wszystko to robiły dla Boga i Jego Matki, dzięki miłości. Miłość tak umocniła te serca, tak je uformowała, że każdy z nas może patrzeć z podziwem na dojrzałą świętość tych dzieci. Miłość była motorem do ich wyrzeczeń, do zgody na cierpienie różnego typu, do nieustannej modlitwy. Miłość też uczyniła ich mądrymi. Ich odpowiedzi w swej prostocie i szczerości zawierały mądrość Bożą. Ich czyste serca sprawiły, że w nich mądrość Boża mogła się objawić. Dwójka z nich w niedługim czasie wypełniła swoje zadanie na ziemi i cieszy się Niebem. Trzecia musiała jeszcze przez lata wypełniać Boże powołanie, które otrzymała, aby dopełnić wszystkiego, co zostało przez Boga zaplanowane – dopełnić wobec Objawień, wobec Kościoła i wobec własnej duszy również. Ale i ona cieszy się już Niebem. Czytaj dalej