Gdzie znaleźć zapewnienie, że rzeczywiście Boże Królestwo należy do nas? (por. Łk 12, 23). Zapewnieniem jest Krzyż. Innego zapewnienia nie mamy. Innego świadectwa, które byłoby tak namacalne, widoczne, nie mamy. Krzyż jest niezaprzeczalnym znakiem umiejscowionym w historii. Żaden naukowiec nie może zaprzeczyć Krzyżowi Jezusa Chrystusa. Właśnie Jezus cierpiący i umierający na Krzyżu jest znakiem zapewniającym nas o naszym dziedzictwie; o tym, że Bóg nas uczynił swoimi dziećmi, królewiczami, królewnami; że właśnie nam podarował wszystko, co należy do Niego. Krzyż jest tego zapewnieniem, a klękanie pod Krzyżem, trwanie, wpatrywanie się w Krzyż, rozważanie Męki Jezusa pozwala człowiekowi w szybki sposób przybliżyć się i spotkać się z Bogiem. Krzyż otwiera przestrzenie w duszy ludzkiej, których człowiek sam nie rozpoznaje, o których istnieniu nawet często nie wie. Krzyż jest bramą, przez którą Bóg przyszedł do człowieka i przez którą jednocześnie człowiek idzie do Boga. W Krzyżu spotyka się człowiek i Bóg. Rzeczywistość Krzyża dotykając serca ludzkiego dokonuje w tym sercu niezwykłych zmian. Otwiera to serce na świat duchowy, na obecność Boga. Sprawia, że dusza ta po prostu obcuje z Bogiem. A w zależności od łaski, jakiej Bóg udziela, ta bliskość z Bogiem jest większa lub mniejsza, ale zawsze jest to bliskość, jest to spotkanie, przebywanie w Bogu.
AKT ZAWIERZENIAPARAFII
MATCE BOŻEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ KRÓLOWEJ POLSKI z okazji 1050. rocznicy Chrztu Polski
Wielka Boga-Człowieka Matko, Niepokalana Dziewico Maryjo, Matko Kościoła i Królowo Polski, Matko naszego zawierzenia! W obliczu Boga, w Trójcy Świętej Jedynego, oddajemy dzisiaj w Twoją wieczystą i macierzyńską niewolę miłości naszą parafię, kapłanów, osoby konsekrowane, małżeństwa i rodziny, ojców i matki, dzieci i młodzież, ludzi starszych, chorych i samotnych, wspólnoty, grupy i wszystkie dzieci Boże. Jesteśmy przekonani, że Ty, o Bogurodzico Maryjo, jesteś dla każdego z nas przedziwną pomocą i obroną na drogach chrzcielnej wierności Chrystusowi. Oddani Tobie w niewolę pragniemy czynić w naszym życiu osobistym, rodzinnym i parafialnym nie wolę własną, ale wolę Twoją i Twojego Syna. Postanawiamy, jak najwierniej naśladować przykład Twojego życia: Twoją wiarę, nadzieję i miłość, wyrażające się w służbie Bogu i ludziom, w trosce o zbawienie każdego człowieka. Matko Boga i człowieka, oddając się Tobie, przyrzekamy coraz bardziej rozwijać w każdym z nas osobiście przymierze chrzcielne z Bogiem. Chcemy otwierać się na światło wiary, która rodzi się ze słuchania Bożego Słowa i owocuje świadectwem życia. Pragniemy głosić Ewangelię przez przykład życia zakorzenionego w Chrystusie i przeżywanego w codzienności, przez zaangażowanie w pracę, kulturę, sztukę i naukę, przez wypełnianie obowiązków rodzinnych, społecznych. Chcemy stać się budowniczymi pokoju w rodzinie, parafii, Ojczyźnie i świecie. Przyjmij, nasza Matko i Królowo Polski, ten akt zawierzenia i oddania naszej parafii. Niech będzie on odpowiedzią na Twoją matczyną miłość do naszego Narodu i każdego z nas. Niech w Twoim Niepokalanym Sercu na nowo odsłoni się dla wszystkich światło zbawczej nadziei. Amen.
Dwa Przykazania Miłości Jezus podaje nam jako istotę, jako najważniejsze ze wszystkich Bożych przykazań, pouczeń, wskazań danych człowiekowi na przestrzeni wieków. Mówi, że to jest całe sedno, to jest cały sens Prawa, które tak bardzo Żydzi starali się przestrzegać, cały sens nauczania wszystkich Proroków, do których Żydzi się odwoływali. Dlaczego właśnie wtedy Jezus to mówi? Otóż dlatego, że naród wybrany, mając przykazania Boże nie angażował serca, duszy i umysłu, aby całym sobą żyć dla Boga. W tych przykazaniach człowiek jakby ustępuje miejsca, dając pierwsze miejsce Bogu i zaraz potem bliźniemu. To zupełnie inny sposób patrzenia na siebie i na świat niż czynili to Żydzi, którzy przede wszystkim we własnych siłach, czynach widzieli swoje zbawienie. Skupieni na sobie, na wypełnianiu wszystkich przykazań, które sobie wręcz sami nałożyli, talk naprawdę nie kierowali swego serca, duszy, umysłu ku Bogu. Chociaż mówili, że tak czynią. Teoretycznie ich modły, ich poczynania skierowane były do Boga, ale tak naprawdę w tym wszystkim realizowali samych siebie, traktując Boga jako surowego sędziego, z którym muszą się rozliczyć z wypełniania tych wszystkich nakazów. A mieli ich bardzo dużo. Sami wręcz w tym wszystkim zaczynali się gubić. Ilość praw, które tak koniecznie chcieli stosować, zaczynała im samym przeszkadzać. Sami w tym wszystkim chwilami nie potrafili odnaleźć istoty, tego co najważniejsze. W ich relacji do Boga brakowało miłości. Raczej stawali przed Bogiem jako ci, którzy pracują u Boga, są Jego urzędnikami lub też niewolnikami, są sługami, a Bóg jest surowym sędzią i każdy Żyd musi się wykazać w wypełnieniu wszystkiego, co należy do Jego obowiązków. Tymczasem Jezus wskazuje na to, co najważniejsze – na miłość Boga i miłość bliźniego.
Podczas rekolekcji dzieliliśmy się tym, co jest w naszych sercach, dzieliliśmy się doświadczeniem, tym, co szczególnie zwróciło naszą uwagę, co szczególnie nas wzruszyło, dotknęło, co szczególnie było ważne dla nas w związku z tymi rekolekcjami. Dzieląc się tym doświadczeniem z rekolekcji pragniemy, aby i inne osoby mogły jeszcze w sobie odnaleźć pewne rzeczy, lepiej zrozumieć lub też zobaczyć, że dokładnie takie samo doświadczenie dotknęło również i ich serca. Ufamy, iż w ten sposób wiara nasza będzie się budować, umacniać. Będziemy jeszcze bardziej się napełniać radością. Zobaczymy, że Bóg działa w sercach ludzkich – w naszym sercu i w innych sercach. Ci, którzy niedowierzają temu, co się wydarzyło słysząc, że inni również doświadczają podobnych rzeczy, uwierzą, zaufają, będą pełni nadziei.
Podczas Wieczernika w Gietrzwałdzie dziękowaliśmy Bogu za święty czas rekolekcji, za każde słowo, za miłość, którą otrzymywaliśmy, a która wylewała się na nas w tak wielkiej obfitości. Stając przed Bogiem uwielbialiśmy i wysławialiśmy Go, radując się, że jesteśmy synami Bożymi, dziećmi Jego, że jesteśmy dziedzicami, że otrzymaliśmy wszystko. Pamiętając o tym, co przeżywaliśmy, co rozważaliśmy, klękaliśmy przed Bogiem, ofiarując wszystko, co jest nasze, całe życie, aby Bóg wypełnił nasze serca Sobą, aby w naszych sercach była pełnia Boga. Prosiliśmy Ducha Świętego, aby to On modlił się w nas i aby to On uwielbiał, aby to On dziękował, On śpiewał, abyśmy poprzez chwałę oddawaną Bogu, cześć, poprzez uwielbienie prawdziwie rozradowali i Boskie Serce, który radując się, widząc wdzięczność swoich dzieci jeszcze bardziej obdarza je swoją miłością i przeróżnymi łaskami.
Zbliżają się do końca kolejne rekolekcje organizowane w ramach naszej wspólnotowej formacji duchowej. Dziękujemy Bogu i Matce Najświętszej za obecną turę, jak i poprzednie tury rekolekcji, które odbywały się w obydwu miesiącach letnich, a w których ogółem uczestniczyło ok. 200 osób. Zapraszamy Was wszystkich do wspólnego dziękczynienia za ten święty czas przeżywany we Wspólnocie Dusz Najmniejszych, sprzyjający doskonaleniu naszych serc w Miłości Bożej. Zgromadźmy się licznie na jutrzejszym Wieczerniku Modlitwy u stóp Pani Gietrzwałdzkiej, by wspólnym uwielbieniem; modlitwą i śpiewem wyrazić to co czują nasze, ubogacone Bożą łaską serca. Przypominamy, że jutrzejszy Wieczernik odbędzie się w Bazylice Gietrzwałdzkiej, początek spotkania o godz. 17:20.
Potrzeba jedynie otworzyć serce. Zanurzeni jesteśmy w miłości. Przebywamy w Bogu. Jedynie z naszej strony jest zamknięcie, mur, który uniemożliwia nam bliskie spotkanie z Bogiem. A Bóg jest w nas, Bóg w nas żyje, Bóg jest naszym życiem, a my jesteśmy w Bogu. Jak wielką i niepojętą miłością Bóg obdarza swoje stworzenie skoro całe stworzenie jest w Bogu, a Bóg je wypełnia, skoro wszystko przeniknięte jest Bogiem? W jak cudowny sposób Bóg wywyższa człowieka skoro tchnął w niego swoje życie? Skoro uczynił go swoim mieszkaniem? Skoro zdecydował się umrzeć, aby człowiek mógł żyć? Skoro nieustannie w każdym momencie, w każdej tysięcznej sekundzie Jego życie przenika nas, dając nam nieustannie nowe życie? Wszystko, cokolwiek wydarza się w naszym życiu jest Jego troską o nas, opieką, Jego mocą i siłą, Jego wsparciem, Jego prowadzeniem, Jego miłością i miłosierdziem. Dziękujmy więc Bogu za Jego miłość, która czyni to wszystko i z pomocą Matki Najświętszej starajmy się otworzyć na nią. Po prostu starajmy się stanąć przed Bogiem.
Trzeba przebić swoją skorupkę, aby zrozumieć, że my żyjemy w obecności Boga, że On jest pośród nas, tylko nasza ślepota nie pozwala nam Go dostrzec, a serca zamknięte nie potrafią Go doświadczyć, poczuć. Bóg staje między nami, ukazuje swoje rany i mówi: Włóż palec, włóż rękę swoją w bok Mój. To wszystko dzieje się. Trzeba mocno zapragnąć, trzeba oczekiwać z niecierpliwością, trzeba wpatrywać się w swego Boga, trzeba wołać do Niego, rozmawiać z Nim. Trzeba Go w końcu zacząć traktować jak kogoś bliskiego, z którym żyje się codziennie, w każdym momencie, a nie tylko w kaplicy, w kościele, na wspólnej modlitwie, ale zawsze i wszędzie. Wtedy serce będzie w stanie przyjąć tę łaskę doświadczenia Bożej obecności. Wtedy w sercu głęboko będzie pewność, że oto Bóg jest. W sercu będzie miłość, która wszędzie rozpozna Boga i we wszystkim zobaczy Jego miłość do człowieka.
Bóg zaprasza duszę do pięknej relacji miłości oblubieńczej. Kształtuje taką duszę przeprowadzając ją przez kolejne etapy tej miłości, pokazując i ucząc ją tej miłości. To miłość rzeźbi tę duszę. Początkowo dusza ta zauroczona miłością, czując się wezwana przez Boga, podąża za Nim. I szuka Go, i tęskni. Przeżywa piękne chwile spotkań, chwile zjednoczenia, coraz bardziej wchodzi w ścisłą zażyłość z Bogiem. Bóg daje jej rozumieć pewne rzeczy, a ona uczy się, czym jest prawdziwa miłość. Bóg jednocześnie podprowadza tę duszę pod Krzyż. Uwrażliwiając ją na swoje natchnienia uczy ją, czym jest Krzyż. Początkowo dusza widzi przede wszystkim mękę, widzi cierpienie Jezusa. Dzięki łasce, jaką otrzymuje może w pewnym stopniu współcierpieć z Jezusem. Jednocześnie jest cały czas przez Boga formowana. Cały czas jest niejako uczona, czym jest miłość. I dochodzi do takiego momentu, kiedy ona widzi nie tylko cierpienie w Krzyżu, nie tylko to, co takie zewnętrzne i widoczne od razu na pierwszy rzut oka, ale ona zaczyna widzieć wielkie znaczenie Krzyża – znaczenie cierpienia, męki Jezusa, Jego śmierci. A będąc jednocześnie w coraz ściślejszej relacji oblubieńczej z Bogiem, zaczyna widzieć niezwykły związek pomiędzy Krzyżem a miłością oblubieńczą. Gdyby Bóg wcześniej, zanim dał jej posmakować miłości, pokazał jej miłość oblubieńczą na Krzyżu, nie potrafiłaby tego zrozumieć. Byłoby to dla niej dziwne, niezrozumiałe, a nawet mogłaby się przestraszyć. Ale ponieważ jest formowana w szkole miłości, ponieważ Sam Oblubieniec kształtuje ją, rzeźbiąc na swoje podobieństwo, ona zaczyna widzieć w Jezusie Ukrzyżowanym swego Oblubieńca. Zaczyna widzieć, że właśnie to dzięki Krzyżowi może stać się oblubienicą Boga, że właśnie na Krzyżu Jezus – Oblubieniec wyznaje jej pełnię swojej miłości. Przygotowywana przez samego Boga zaczyna dojrzewać do tego, aby umiłować Krzyż, jako Ołtarz miłości; Ołtarz, na którym zostanie połączona ze swoim Oblubieńcem. W pewnym momencie miłość tak tę duszę wypełnia i tak ją przemienia, że ona bez lęku, ale z wielkim pragnieniem jeszcze większego umiłowania i zjednoczenia z Bogiem, zaczyna wręcz prosić Boga o krzyż, prosić o zjednoczenie na krzyżu. Ona widzi, że krzyż łączy ją z Bogiem, jednoczy z Nim; że jest to najcudowniejsze, choć niepojęte łoże miłości.
Każdy z nas pragnie doświadczyć miłości Boga, pragnie zjednoczenia z Bogiem. I każdy z nas jest na innym etapie tej drogi. Każdego z nas Bóg formuje, przygotowując do tego, do czego wcześniej nas stworzył. Każda dusza ma nieco inną drogę i w innej formie, inaczej może wyglądać jej zjednoczenie z Bogiem. Niemniej jednak zawsze miłość w pewnym momencie przyprowadzi nas pod Krzyż. I pod Krzyżem będzie nas uczyć głębi znaczenia Krzyża. Czytaj dalej →
Pozwólmy swoim duszom całym zatopić się w tęsknocie, całym przemienić się w pragnienie Boga. Spróbujmy w sposób duchowy poszukiwać Go, tęskniąc za Nim, tak jak oblubienica chodzić, szukać Go, widząc wszędzie znaki Jego obecności, Jego miłości. A ta tęsknota, to pragnienie, choć chwilami będą zdawać się być ogromnymi i przynoszącymi cierpienie, to jednak będą też słodyczą naszych dusz. Bo w samej tej tęsknocie, w tym pragnieniu jest miłość. Jest też w tym obecność Boga, choć dusza sobie tego nie uświadamia. To Bóg, który w niej mieszka tak ją dotyka swoją miłością, tak ją przywołuje, tak ją pociąga, że ona nie może znaleźć sobie miejsca, ona pragnie swego Boga. Pragnie cała zanurzyć się w Jego objęciach, aby w tych objęciach zniknąć. I my, będąc gdziekolwiek, starajmy się cały czas powracać do tej tęsknoty za Bogiem. Starajmy modlić się słowami Psalmu 63, słowami Pieśni nad Pieśniami. Powtarzajmy je w swoim sercu. A one jako, że są natchnione będą nas prowadzić, będą nasze dusze unosić za Umiłowanym.
Psalm 63
Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje Ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody. W świątyni tak się wpatruję w Ciebie, bym ujrzał Twoją potęgę i chwałę. Skoro łaska Twoja lepsza jest od życia, moje wargi będą Cię sławić.
Ze względu na zło, które tak bardzo zakorzenia się w życiu człowieka, tak bardzo go otacza, tak wnika we wszystko, we wszelką ludzką działalność, w każdą sferę życia, potrzeba dusz, które będą przeciwstawiać się temu, żyjąc inaczej. A więc żyjąc miłością oblubieńczą, żyjąc wiarą w taką miłość. I naprzeciw siebie staną niejako dwa obozy. Jeden, gdzie zło pochłania wszystko, wciąga dusze pożerając żywcem. I z drugiej strony miłość Boga i dusze, które pozwalają ponieść się tej miłości, pozwalają się tej miłości porwać i w związku z tym, choć żyją w świecie, nie są oblepione brudem tego świata. A miłość, której służą, która przenika je i przez nie przechodzi do innych, może sprawić, iż pociągnięte zostaną i inne dusze żyjące w świecie. Prawdziwą bronią, ochroną, antidotum na to, co się dzieje jest miłość Boga, ponieważ ona obejmuje całość. Ona, jako jedyna przenika wszystko, wie wszystko, rozumie wszystko i to ona wykrywa źródło zła. To ona to źródło potrafi wskazać. Ona pokazuje odmienne życie od tego, do którego wciąga człowieka zło. To miłość jest lekarstwem. Przemienić się musi człowiek, aby móc przemieniać wszystko wokół siebie. Można zmieniać przyrodę, ale jeśli człowiek się nie przemieni, nadal będzie dążył do samozniszczenia. Jedynie miłość jest siłą, która jest w stanie ratować człowieka.
Jako wspólnota dusz najmniejszych jesteśmy zaproszeni do życia miłością, by w ten sposób przyczyniać się do wylewu miłości na świat, do rozprowadzania tego lekarstwa w dzisiejszym świecie, którego tak bardzo wszyscy potrzebują. Ważnym jest, aby wierzyć tej miłości, zaufać i być wytrwałym.
Strona korzysta z plików cookies zgodnie z polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookies w Twojej przeglądarce.polityka prywatności