Rozpoczynamy ten Nowy Rok wraz ze Świętą Rodziną – Nowonarodzonym Jezusem, Maryją i Józefem. Maryja zawsze w pierwszym dniu Nowego Roku wita razem z nami ten Nowy Czas. Jest patronką tego szczególnego dnia i chce wypraszać błogosławieństwo dla nas wszystkich. Jej jako pierwszej się zawierzamy, by prowadziła nas do Jezusa.– tymi słowami nasz kapelan, ks. Paweł, rozpoczął Wieczernik Sylwestrowy, który tym razem odbył się w kościele pw. Św. Arnolda w Olsztynie – Redykajnach, gdzie znajduje się nasz Dom. Cieszyliśmy się, że możemy w tę noc modlić się razem z mieszkańcami tej parafii.
Do tej cichutkiej świątyni, położonej tuż przy lesie, przyszliśmy już nocą, tak jak ubodzy pasterze do groty betlejemskiej. I podobnie jak oni, przyszliśmy, aby z radością oddać cześć Bogu, który zstąpił na ziemię i całkowicie nam się ofiarował w maleńkiej postaci Niemowlęcia. Również i my złożyliśmy Jezusowi swoje małe dary i całych siebie. Złożyliśmy naszą wdzięczność za mijający rok i nadzieje na ten nadchodzący.
Również i my wpatrywaliśmy się w tę wyjątkową Rodzinę – młodą Matkę, szczęśliwą i rozpromienioną, tulącą swoje Dzieciątko i rozradowanego Józefa, tak bardzo przejętego swoją rolą. Dobrze nam było w tej pięknej grocie podczas modlitwy różańcowej – tak blisko Świętej Rodziny, tak blisko żłóbka. Dobrze nam było, spokojnie i bezpiecznie, gdy na ołtarz przyszedł Jezus w Najświętszym Sakramencie – w tym niewielkim kawałku białego chleba. Tak prosto i skromnie jak w grocie w Betlejem, a jednocześnie w tak wielkim, królewskim majestacie. Przyszedłeś, Jezu, z miłości do nas, aby nas zbawić, aby przywrócić każdemu z nas utracone synostwo, obdarzyć królewską szatą dziecka Bożego. Wybrałeś ubogi żłób w podbetlejemskiej grocie na miejsce swego urodzenia, a na miejsce swej śmierci krzyż na kalwarii. Mogłeś uczynić inaczej, ale Ty w swojej mądrości, wybrałeś to, co małe i wzgardzone w oczach świata, aby przez to lepiej ukazać nam swą nieograniczoną miłość miłosierną. Dziś zwiastujesz nam, że Bóg jest miłością. Kocha każdego z nas miłością dziecka, nie oceniając, jakie ono jest, tylko je kochając całą potęgą rodzicielskiej miłości. Bóg Ojciec wie, że jesteśmy grzeszni, zna wszystkie nasze słabości, mimo to nas nie przekreśla, nie potępia. Przeciwnie, pochyla się nad nami i swym miłosierdziem pragnie uleczyć nasze rany.
Te słowa, które popłynęły z ust kapłana podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, to była taka Dobra Nowina na Nowy Rok. Prawdziwe orędzie niesamowitej miłości Boga do człowieka – miłości czystej, wiernej, miłości ofiarnej, miłości, która nigdy się nie skończy. Miłości, która czeka na człowieka, która szuka człowieka, która wychodzi mu naprzeciw. Która czyni WSZYSTKO, aby człowiek przyjął zbawienie. Aby przyjął Miłość.
Próg czasu przekroczyliśmy uczestnicząc w Eucharystii.
Kiedy zastanawiamy się, jaki będzie ten rok, to uczymy się od Maryi dostrzegać w życiu naznaczonym zwykłymi dniami, czas łaski. Nasze zwykłe dni w tym Nowym Roku znów będą naznaczone religijnymi świętami, Wieczernikami, spotkaniami z Bogiem, słuchaniem Słowa Bożego i tą cudowna Bożą obecnością. Będzie to więc znów czas łaski – dla każdego z nas i całej naszej wspólnoty. Trzeba nam tylko otwartych oczu i serc, by móc tej łaski głęboko doświadczyć.- usłyszeliśmy w czasie homilii.
Ksiądz Paweł zaprosił nas do refleksji nad tym, co było:
Pomyślmy jaki był ten miniony rok dla rozwoju naszego ducha? Niewątpliwie było wiele łaski, dobra i miłości, za które dziękujemy Bogu. Ale czy staliśmy się dojrzalsi a więc jednakowoż młodsi duchowo, bardziej święci i ożywieni miłością Bożą? Czy nasze serce okrywa Boży pokój, bo spoczywa już ono w Bogu? Czy może jest jeszcze wewnętrznie rozszczepione, podzielone między Boga i bożki? A może tak dogłębnie nie odnalazło jeszcze Boga? Być może stwierdzimy uczciwie, że miniony rok nie był dla nas zbyt owocny duchowo. Może zawiedliśmy Boga, siebie, bliskich. Może straciliśmy kolejną szansę na wzrost ducha, a za mocno hołdowaliśmy swojemu ciału, swoim przyziemnym pragnieniom i słabościom.
Pierwszy dzień Nowego Roku wnosi jednak nową nadzieję. W życiu duchowym nie ma miejsca na rezygnację. Dla człowieka, który zmierza do Boga, żaden czas nie jest stracony. Nawet czas, po ludzku, najbardziej bezsensowny i nieudany może prowadzić do głębokiej przemiany, do dobrych z czasem duchowych owoców, do których Jezus nieprzerwanie daje nam światło. Każdy dzień jest wyrazem nadziei, którą przede wszystkim w nas pokłada Pan Bóg. Ale też my sami i ci, z którymi żyjemy, oczekujemy od nas samych więcej dobra, serca, uważności, wierności i miłości. Tego wszystkiego życzymy sobie na wszystkie nowe dni. Niech uczy nas tego Maryja z Józefem, niech daje nam moc narodzone nam Dziecię Jezus, Światłość dla całego świata. Niech Bóg nam błogosławi i darzy swoim pokojem.
Podczas Eucharystii zaczęły nas dobiegać odgłosy z zewnątrz – wybuchy fajerwerków i petard. Coraz więcej i więcej, ale Boży pokój panujący w tym Sylwestrowym Wieczerniku, w tej pięknej Grocie, był o Niebo lepszy! O Niebo lepsze było błogosławieństwo, które na nas spływało i Słowo, które nas karmiło. O Niebo lepszy był widok Maryi, Świętej Bożej Rodzicielki, promieniującej pięknem czystej miłości i Jej delikatny uśmiech. O Niebo lepsze były gwiazdy nad Betlejem.
A na koniec krótki list od Janki z Sokółki, która wraz z Moniką, Magdą i Helge wracała z Olsztyna do domu 1 stycznia:
Ufam, że to jest piękny uśmiech Dobrego Ojca w Niebie dla całej wspólnoty dusz maleńkich. Takie tęcze towarzyszyły nam prawie do połowy drogi. Kolory niekiedy były delikatne, to znów robiły się bardziej intensywne. Miałam wrażenie, że niebo otuliło wszystkie miejsca Wieczernikowych Modlitw.
Po poświęceniu Naszego Domu zdążyliśmy na wieczernik do Gietrzwałdu a na Niebie była tęcza.JMKWRD
Chwała Panu za wszystkie dobrodziejstwa okazywane naszej wspólnocie.!!!!! Może ktoś pamięta tęczę 16 sierpnia 2014 roku przed wieczernikiem w Gietrzwałdzie tak było nad źrôdełkiem.