Zatrzymamy się dzisiaj chwilę nad przyczyną, dla której Bóg zapragnął wylać tak wielkie miłosierdzie na cały świat poprzez ustanowienie Roku Miłosierdzia. To będzie jedynie jeden z aspektów tej sprawy, ale uświadomienie sobie właśnie jednej z przyczyn jest ważne, aby usposobić swoje serce i aby wiedzieć, czego się strzec i co czynić.
W naszej wspólnocie wiele razy mówiliśmy, że świat coraz bardziej pogrąża się w grzechu, że aktualny czas wydaje się być właściwie czasem panowania szatana. I tak jest w rzeczywistości. We wszystkich państwach dzieje się bardzo dużo złego. Zło króluje, opanowało już tak wiele dziedzin życia człowieka. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że człowiek zupełnie nie przyjmuje do wiadomości, że podlega szatanowi, że czyni to, co szatan mu dyktuje, że ulega jego pokusom. Człowiek w swoim życiu nie widzi podstępów szatańskich. Żyje wygodnie według swoich zachcianek i nie ma ochoty zastanawiać się nad tajemnicą życia. Następuje ogromny zalew zła na ludzkość. Można to przyrównać do powodzi, która pochłania wszystko, albo np. do szarańczy, która potrafi zniszczyć wszystkie uprawy w bardzo krótkim czasie, przenosi się na następne, i na następne, niszcząc wszystko, pozostawiając za sobą głód, a więc śmierć. Ludzkie serca właśnie tak wyglądają, jak po jakiejś straszliwej nawałnicy, powodzi, po przejściu takiej szarańczy – tylko śmierć. Nie trzeba daleko sięgać, wystarczy, że spojrzymy na swój kraj i na to, co się teraz dzieje po wyborach – szatan szaleje. Trzyma się przeróżnych sposobów, aby tylko nie oddać władzy, aby tylko mieć możliwość wpływania na bardzo ważne decyzje w państwie. I będą przeróżne szaleństwa, niszczące dobro. Patrząc na to, co się dzieje można by załamać ręce – czekaliśmy tak długo, wydawać by się mogło mamy swoich ludzi, wierzących, o prawych sercach, mądrych, zmieni się coś na lepsze, a szatan uniemożliwia.
Bóg poprzez Papieża ogłosił Rok Miłosierdzia. Został on zapowiedziany już wcześniej. I zobaczmy, że przeróżne wydarzenia w Europie i w samej Polsce pokazują, że ten Rok jest bardzo potrzebny. Bóg odpowiedział na potrzeby ludzkości. Tam, gdzie wylewa się grzech, gdzie tak bardzo pojawia się zło, w ogromnej ilości, tam Bóg wylewa swoje miłosierdzie, daje swoją łaskę. Nie wystarczy jednak stwierdzić: mamy Rok Łaski, Rok Miłosierdzia, założyć ręce i nic nie czynić. Trzeba przyjąć Boże miłosierdzie. Trzeba poprzez serce pozwolić Bożemu Miłosierdziu rozlewać się na świat, aby zamysły Boże mogły się realizować. Mówiliśmy już przecież – obiad może być przygotowany, podany, ale człowiek ze swej strony musi choćby chwycić łyżkę i zacząć jeść, aby napełnić żołądek. Zupa sama nie wniknie do żołądka. Ludzie mają podane wszystko, Bóg wszystko przygotował i wszystko daje. Trzeba, aby człowiek zobaczył wielką łaskę Boga, aby zrozumiał, że teraz ma daną wielką szansę, że musi skorzystać z tego czasu. Chociaż rok wydaje się długim, przeminie szybko, szybciej niż się tego spodziewamy. Wielu obejrzy się za siebie i zdziwi się, że to już. Wielu pomyśli: szkoda, nie zdążyłem. Mija już drugi dzień Roku Miłosierdzia, ile z tego czasu każdy z nas prawdziwie wykorzystał na to, by łaska Bożego Miłosierdzia rozlała się na dusze? Ile czasu zostało zmarnowanego? To nie jest rok ustanowiony, jak to często bywa, przez jakieś organizacje, rok poświęcony jakiejś osobie, nawet znanej. To nie jest taki rok. TO JEST ROK MIŁOSIERDZIA, GDZIE KAŻDEGO DNIA I KAŻDEJ NOCY, O KAŻDEJ GODZINIE I MINUCIE, BÓG OTWIERA SWOJE SERCE I WYLEWA SWOJE MIŁOSIERDZIE, ABY OBDARZYĆ NIM WSZYSTKIE DUSZE, ABY JE RATOWAĆ.
Każdego dnia postanówmy sobie robić rachunek sumienia, na ile pozwoliliśmy Bogu tego dnia, by Jego miłosierdzie poprzez nasze serca rozlało się na innych. Róbmy to skrupulatnie, abyśmy uświadomili sobie godzina po godzinie, czy prawdziwie niczego nie zmarnowaliśmy. Bóg obdarowuje wielką łaską, jest niezwykle hojny. Ale zawsze, kiedy Bóg tak obdarowuje, kiedy uświadamia duszy o tym obdarowaniu, kiedy powołuje duszę, by się nią posłużyć, to również oczekuje od niej odpowiedzialności za wypełnienie woli Bożej. Do tej pory, kiedy Bóg zapraszał nas do kolejnego etapu, kiedy składał swoje dary w naszych sercach, kiedy powoływał, zbliżał do swojego Serca, jednoczył, dawał jednocześnie pewne zadania, cieszyliśmy się, w jakimś stopniu przyjmowaliśmy, ale mało było w nas poczucia odpowiedzialności. Teraz to zbyt poważna sprawa, aby znowu lekko potraktować Boże dary, aby zdziwić się, nawet zachwycić, kilka dni poprzeżywać, a potem powrócić do swojego życia. Teraz każdego dnia Bóg oczekuje, że nasze serca będą nieustannie otwarte, by On mógł światu objawiać swoją miłość, swoje miłosierdzie. A rachunek sumienia potrzebny jest nam, abyśmy nie porzucili tej drogi, nie pozostawili jej, nie zapomnieli o niej.
Mając na uwadze swój kraj, tych, którzy stoją u władzy, mając na myśli tych, których serca są prawe, sprawiedliwe i chcą dobra dla Polski, mając na uwadze przeróżne problemy, często bardzo poważne i bardzo trudne do rozwiązania w naszym kraju – TRWAJMY PRZED BOGIEM POD KRZYŻEM, OTWIERAJMY SERCA I POZWALAJMY BOGU, BY JEGO ŁASKA PRZEPŁYWAŁA PRZEZ NAS.
Mając na uwadze to, co się dzieje w innych krajach, myśląc o straszliwym panoszeniu się szatana poprzez państwa islamskie, pamiętając o wszystkich prześladowanych, o wszystkich żyjących na terenach przeróżnych konfliktów, działań wojennych, pamiętając o żyjących w krajach totalitaryzmu, którzy nie mogą wyrażać głośno swoich myśli i poglądów, pamiętając o wszystkich głodujących, których prawa do życia, do nauki, do pracy są całkowicie niszczone, nieuwzględniane, łamane, pamiętając o dzieciach żyjących na ulicach, o dzieciach, którym zabito rodziców, o dzieciach porzuconych, wykorzystywanych – OTWIERAJMY SWOJE SERCA.
Nie wystarczy roku, gdybyśmy chcieli o wszystkich myśleć, wszystkich wyliczać, każdego po kolei przedstawiać Bogu. Ale my nie musimy nawet o wszystkim wiedzieć, nie musimy Bogu przedstawiać każdego zła, wystarczy, że swoim sercem obejmiemy całą ludzkość, że klękać będziemy pod Krzyżem, wypraszając dla całej ludzkości miłosierdzie Boże.
Dzisiaj mówimy o jednej tylko ze stron ustanowienia tego roku Rokiem Miłosierdzia. To tylko jeden z aspektów. Głębia mądrości Bożej jest wielka. Kościół stara się objąć wszystko, by otworzyć się na niezgłębione tajemnice tej mądrości. Kościół pragnie otwierać się na światło Ducha Świętego, by przyjmować Boga Nieskończonego, Boga Niepojętego, Boga – Tajemnicę, a jednocześnie Boga, który jest Miłością i który obdarza Kościół niezwykłymi darami. Sama obecność Boga w Kościele jest darem największym i mieści w sobie wszystkie inne. Mądrość, jakiej Bóg udziela Papieżowi, kardynałom przejawia się w decyzjach, podejmowanych kolejnych krokach, w próbach ukazania światu niezwykłej dobroci Bożej, miłości; ukazania światu, jak pięknym, wspaniałym jest Bóg. Kolejne encykliki, dokumenty wydawane przez Papieży zawierają w sobie głębię, której nie zrozumie przeciętny człowiek, ale każdy z nas z ufnością powinien podejmować każdą inicjatywę Papieża, każde słowo, każdą naukę. Duch Święty prowadzi Głowę Kościoła, Duch Święty prowadzi wielu kapłanów. W nich objawia się mądrość Boga.
Starajmy się nie zajmować własnym życiem, nie skupiać się na własnych problemach, ale starajmy się zrozumieć, że powołani jesteśmy do pełnego uczestnictwa w życiu Kościoła. W Kościele każda dusza znajduje swoje miejsce, ma swoje powołanie. Wszystkie razem tworzą Kościół, a jeśli wszystkie to powołanie odnajdują i za nim idą, dokonuje się coś cudownego – Kościół żyje w niezwykłej jedności z Bogiem i każda dusza uświęca się, każda może się z Bogiem jednoczyć. Ale jeśli jest tak, jak obecnie, kiedy tak dużo dusz, które przyjęły przynajmniej część sakramentów, które deklarując swoje uczestnictwo w Kościele, jednak nie żyje w zgodzie z Przykazaniami, nie wierzy w Boga, potrzeba innych dusz, które wszystko Bogu poświęcą. Można to przyrównać do wagi. Skoro jedna szala idzie ogromnie w dół, bo ciężar grzechów przeważa, na drugiej muszą znaleźć się dusze, które będą starać się żyć w doskonałej jedności z Bogiem, aby znowu nastąpiła równowaga, a nawet, aby przeważyć z tej strony tę szalę.
Wiele dobra dokonało się w ostatnich latach od Soboru Watykańskiego II. Wiele dobra zauważono, ustanowiono, przyjęto. Ale też nie wszystko jest realizowane. Pewne rzeczy są spłycane, inne wykrzywiane. By Kościół mógł zakwitnąć, rozwinąć się, trzeba na nowo otworzyć się na Ducha Świętego, na obecność Boga w Kościele. TRZEBA ZACZĄĆ AUTENTYCZNIE ŻYĆ BOGIEM, A NIE TYLKO MÓWIĆ O TYM. Potrzeba tak wiele, ale pierwszą i podstawową sprawą jest OTWARCIE SWEGO SERCA NA MIŁOŚĆ BOŻĄ, NA MIŁOSIERDZIE I POZWOLENIE, BY BÓG TĘ MIŁOŚĆ I MIŁOSIERDZIE ROZLEWAŁ NIEUSTANNIE. Przecież my mamy cudowne narzędzie, aby tak czynić – mamy akt miłości, który trochę zaniechaliśmy.
Świat zajęty jest sobą, a skoro tak bardzo świat zajęty jest sobą, to muszą pojawić się dusze, które zajmą się Bogiem. Czy odpowiemy Bogu na to wezwanie?
- Czy rzeczywiście jesteśmy zdolni, by w końcu porzucić wiele ze swoich spraw, którymi się interesujemy, a które nie mają znaczenia?
- Czy rzeczywiście będziemy na tyle silni, by zrezygnować z samych siebie?
- Czy rzeczywiście na tyle kochamy Boga, by zrezygnować z miłości własnej i zacząć żyć dla Niego?
- Czy gotowi jesteśmy, by każdego dnia, w każdej godzinie zajmować się sprawami Bożymi, a nie swoimi?
- Czy jesteśmy gotowi, by stać się głupimi w oczach świata, by posiąść mądrość prawdziwą?
- Czy jesteśmy gotowi, by walczyć o każdą minutę tego Roku Miłosierdzia, by w każdej walczyć o dusze?
Tak wiele dusz w Kościele, nawet, jeżeli usłyszało o Roku Miłosierdzia nie zastanawia się, co on oznacza. Również wśród kapłanów, wśród osób konsekrowanych jest wiele, które nie rozumieją głębi, ważności tego Roku. Więc my otwórzmy swoje serca i pozwólmy Bogu uczynić je narzędziami miłosierdzia. Pozwólmy swoim duszom stawać się narzędziami miłości. Zrozumiejmy w końcu i przyjmijmy do serca, że Bóg wobec nas ma swój plan, że wybrał każdego z nas. Uwierzmy, że Bóg chce się nami posłużyć. Ten Rok jest niezwykle ważny dla całego świata. Od sposobu jego przeżycia zależą losy świata i my możemy mieć na to wpływ.
Połóżmy swoje serca na Ołtarzu i poprośmy Ducha Świętego, by wyjaśniał, tłumaczył nam znaczenie tego Roku – wyjaśniał nam nasze zadanie i przekonywał do podjęcia tej drogi. Prośmy Ducha Świętego o Jego mądrość w naszych sercach.
Modlitwa
Jak to dobrze, Jezu, że jesteś. Twoja obecność napełnia moje serce pokojem, ufnością. Panie mój, przerażająca jest wizja tego, czym żyje teraz świat. Przerażające jest to, w jakim stopniu szatan zapanował nad ludzkimi sercami, przerażające jest piekło, do którego szatan prowadzi. Ale w Tobie, Boże, odnajduję pokój, nadzieję i ufność. Ty rozjaśniasz te wszystkie ciemności, które czyni szatan. Kiedy patrzę na Ciebie, Jezu, na Ołtarzu, na Twoją Krew, na Twoje Ciało, moje serce jest bezpieczne, pełne pokoju. Wtedy wiem, że Ty jesteś Panem, że Ty królujesz i Ty zwyciężasz. Ty jesteś odpowiedzią na moje pytania, obawy i lęki. Ty, Jezu! Gdy ukazałeś mi tak straszliwą wizję współczesnego świata, Panie, byłem przerażony, ale potem zobaczyłem: kapłan podnosił Twoje Ciało i Twoją Krew i wszystko, cała ciemność musiała zniknąć, bo Ty jesteś Królem, Ty jesteś naszym ratunkiem, Ty jesteś naszym pokojem, naszym życiem, naszą obroną, tarczą, naszym zamkiem warownym – Ty jesteś, Boże! Nie rozumiem tak wielu rzeczy, nie wiem też, jak mam postępować, czego oczekujesz ode mnie. Tak wielu rzeczy nie wiem, ale w Tobie będę się skrywać, będę tulić się do Twojego Krzyża, przyjmować Twoje Ciało i Krew i ufam, że Ty będziesz czynił wszystko.
Ufam Tobie, Boże, wierzę i pragnę cały żyć dla Ciebie, wszystko Tobie poświęcić. Kocham Ciebie, Jezu!
***
Dokonujesz, Boże, wielkich rzeczy w nas, w naszej Wspólnocie. Czynisz tak wiele. Otrzymujemy tak dużo pouczeń. Wczoraj również wydarzyło się tak dużo. Nie nadążam za tym. Trudno mi, Jezu, wszystko spamiętać. Piękny był wczoraj dzień – mówiłeś do nas, Twoja Mama nas pouczała, zachwycałem się tym wszystkim, co otrzymujemy, tym wszystkim, do czego jesteśmy zaproszeni, w czym uczestniczymy. Zachwycałem się mądrością Twoją, tym wszystkim, co planujesz, co czynisz, co organizujesz. Ale wobec tego wszystkiego, co jest tak wielkie, co przerasta mnie, czuję się bardzo maleńki, jakże często zagubiony. Ty wiesz, Boże, że nie mam dobrej pamięci i prawie od razu zapominam, co mówiłeś. W sercu pozostaje jakiś ogólny zarys, czasem jakieś jedno wskazanie, a reszty nie pamiętam. Ufam, że skoro takiego mnie stworzyłeś, to znaczy, że właśnie taki mogę dojść do zbawienia, że widocznie nie potrzebna mi pamięć, by zostać świętym. Ale wiesz, chciałbym być Tobie posłuszny. Chciałbym, ale tak wielu rzeczy nie pamiętam, tak wielu nie rozumiem. Proszę, pozwól mi skryć się w ramionach Matki, być Jej dzieckiem. Ona będzie się modlić w moim imieniu. Ufam też, że Mama mi przypomni, wyjaśni, poprowadzi mnie. Gdybym miał sam pozostać o własnych siłach, zagubiłbym się, albo jak dziecko rozpłakałbym się, nie wiedząc, co robić. A tak ufam, że Twoja Mama wszystkim po kolei się zajmie i mi pomoże, bo ja nic nie wiem, Boże, i nic nie rozumiem. Nie mam sił i nie potrafię.
Pragnę też, Jezu, żyć wtulony w Twój Krzyż. Chciałbym móc przytulić się tak mocno do Twoich Ran. Chciałbym trwać wtulony w Twoje stopy, bo rozumiem, że Twoje miłosierdzie wtedy będzie mnie nieustannie obejmować i spływać do mojego serca, Twoja Krew będzie mnie zalewać. Nie będę niczego robić, będę tylko trwać, tylko kochać, będę tylko Ciebie adorować. Ufam, Boże, że to wystarczy. Nie nadaję się do niczego innego. Nie mam na tyle mądrości, by iść i głosić Twoje Słowo, Twoją miłość. Nie mam mądrości, by rozstrzygać spory i konflikty. Nie potrafię pięknie mówić, by przemawiać do najważniejszych tego świata, aby ich pouczać. Nie włączam się w politykę, bo jej nie rozumiem. Nie mam też „żyłki” do interesów, a więc nie będę pomnażać bogactwa, nie potrafię tego. Nie mam nic, Boże, co służyłoby mi w tym świecie, abym coś czynił, po ludzku działał. Ale dałeś mi serce i w tym sercu zamieszkałeś. I nieustannie wołasz mnie, więc ufam, że mam Ci służyć moim sercem, że to ma być moje powołanie, nic innego. Nie bardzo to jeszcze rozumiem, a tak po ludzku może to się wydawać niewiele warte. Ale ja ufam, że skoro Ty zamieszkujesz moje serce, to jest to coś najważniejszego. Skoro z mego serca pragniesz dawać światu miłość i miłosierdzie, to ja Ci chcę służyć moim sercem. Nie wiem jak, ale już Tobie pozostawiam to, bo Ty wiesz. Ty jesteś Wszechmocny, więc poradzisz sobie i z moją głupotą, i z brakiem wszelkich umiejętności, ze wszystkim, z moją nędzą i słabościami.
Dziękuję Ci, Boże, że właśnie w ten sposób mogę Ci służyć – moim sercem. I proszę Ciebie, abyś pomagał mi zrozumieć, jak mam żyć, by wypełnić powołanie, które mi dałeś. Pragnę z całego serca wypełnić dokładnie Twoją wolę wobec mnie. Kocham Ciebie, Boże!
***
Kiedy myślę o wczorajszym dniu, o tym, że otworzyłeś, Boże, drzwi Nieba, by wylewać na cały świat miłosierdzie swoje i to przez cały rok, jestem zadziwiony. Czuję w tym nieskończoność. Tak wielkie znaczenie jest tego Roku Miłosierdzia, że to nie mieści mi się w głowie. Zadziwiam się Twoją mądrością, jak wszystko przewidujesz, wszystko planujesz, układasz i czynisz wszystko z wielką mądrością, a przy tym z miłością. Kiedy mam do załatwienia kilka spraw, trudno mi wszystko pogodzić i muszę podjąć pewien wysiłek, by wszystko zgrać, wszystko poukładać, żeby wszystko było dobrze, A Ty, Panie, kiedy patrzę zanurzając się w głąb wydarzeń, w ich istotę, wymowę, widzę tak wielką Twoją mądrość, która rządzi światem, tak wielką Twoją miłość, która podtrzymuje ten świat przy życiu, tak wielkie miłosierdzie, które nas ratuje. Gdybym chciał zgłębić tajemnice ustanowienia tego Jubileuszowego Roku, widzę, że nie daję rady, ponieważ powiązałeś tak wiele spraw właśnie w tym Roku. Całe życie Kościoła, wszystko, co się w nim działo od pewnego czasu, wszystkie podejmowane kroki, inicjatywy, dzieła, wszystko to łączysz, a jednocześnie odpowiadasz na to, co dzieje się w świecie, co dzieje się w ludzkich sercach. Twoja odpowiedź jest wszechogarniająca wszystko – i ducha, i materię, i każdą sferę życia. A ja nawet nie potrafię wysłowić się właściwie, aby wyrazić swoją wdzięczność, podziw, zachwyt dla Twojej mądrości i miłości.
Dziękuję Ci, Boże za wszystko, co czynisz; również za to, że nie zważasz na taką ograniczoność mojego umysłu i mego serca. Pomimo, że nic nie rozumiem, Ty nadal obdarzasz mnie swoją łaską. Pomimo, że nie mogę docenić wielkości obdarowania, Ty nadal zlewasz nadobfitość tych łask. Dziękuję Ci za to wszystko, Jezu!
Pragnę Ciebie prosić, abyś mnie prowadził. Skoro chcesz, aby starać się nie zmarnować żadnej godziny, to pomóż mi otworzyć serce tak, aby ciągle żyć aktem miłości, aby ciągle przyjmować Twoje miłosierdzie, aby ciągle pamiętać o duszach. Pomóż mi żyć tak, abym wszystko robił z myślą o ratowaniu dusz. Pomóż mi żyć już tylko dla Ciebie. Proszę Ciebie, Jezu, pobłogosław mnie.
Refleksja
Miejmy świadomość, jak ważny jest ten Rok Miłosierdzia, że jest on wyrazem Bożej miłości wobec ludzkości. Poczujmy się odpowiedzialni za to, w jaki sposób Kościół będzie przeżywał ten Rok. Niech każdy z nas poczuje się maleńką cząstką Kościoła, od której jednak dużo zależy. Starajmy się nie czynić niczego o własnych siłach, nie opierajmy się na sobie, ale całkowicie zaufajmy Bogu. Nie zastanawiajmy się nad tym, że nie rozumiemy, że to może być skomplikowane albo za trudne. Podejmowanie Dzieła Bożego polega właśnie na tym, że dusza zaproszona przez Boga do uczestnictwa w Jego życiu, pozwala się nieść. Ona sama nie jest w stanie uczestniczyć w Bożym życiu, realizować Boże plany, dokonywać Bożych dzieł, ale gdy zaufa, gdy pozwoli Bogu działać w niej, gdy otworzy się na Jego miłość, wtedy Bóg dokonuje wszystkiego w niej i przez nią.
I my pozwólmy się poprowadzić, pozwólmy Bogu działać. Niech On włączy nas w nurt swego życia i wszystko, co w tym życiu jest stanie się również i naszym udziałem. Bóg będzie wszystko czynił, dokonywał rzeczy wielkich, a my będziemy się tylko zadziwiać i wielbić Boga. Błogosławię was na tej drodze – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Dziękuję Ci Boże za miłość która spłynęła na mnie podczas czytania rozważań o Roku Miłosierdzia Bożego. Pozwól mi Panie, abym mogła być użytecznym narzędziem łaski aby całe dobro spłynęło przeze mnie na rodziny – samotne matki z dziećmi którymi opiekujemy się w parafii podczas jutrzejszej wigilii. Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki TAK TAK TAK….. to jak w tej piosence pragnę dziękować Ci Panie za ten piękny czas przygotowania do spotkania z Tobą .