Wspomnienie św. Rafała Kalinowskiego, prezbitera
Jezus opowiedział przypowieść, ponieważ był blisko Jeruzalem, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi. Mówił więc: «Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się do dalekiego kraju, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: „Obracajcie nimi, aż wrócę”. Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: „Nie chcemy, żeby ten królował nad nami”. Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał. Stawił się więc pierwszy i rzekł: „Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min”. Odpowiedział mu: „Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami”. Także drugi przyszedł i rzekł: „Panie, twoja mina przyniosła pięć min”. Temu też powiedział: „I ty miej władzę nad pięciu miastami”. Następny przyszedł i rzekł: „Panie, oto twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: bierzesz, czego nie położyłeś, i żniesz, czego nie posiałeś”. Odpowiedział mu: „Według słów twoich sądzę cię, zły sługo! Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: biorę, gdzie nie położyłem, i żnę, gdzie nie posiałem. Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał”. Do obecnych zaś rzekł: „Zabierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min”. Odpowiedzieli mu: „Panie, ma już dziesięć min”. „Powiadam wam: Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach”». Po tych słowach szedł naprzód, zdążając do Jerozolimy. (Łk 19, 11-28)
Komentarz: Bóg każdego z nas stwarzając, wyposażył sowicie, byśmy przynosili owoce. Przez całe życie wspomaga, obdarza łaską. Są to te miny z przypowieści dzisiejszego fragmentu Ewangelii. Życie, jakie otrzymaliśmy, jest skarbem, cenną perłą. Należy o nie dbać, zabiegać. Nie jest jedynie zespołem zachodzących procesów chemicznych czy fizycznych. Ma swój wymiar duchowy. I do ducha dąży. Z czasem przemieni się zupełnie w duchowe. Jednak dopóki tak się nie stanie, naszym zadaniem jest czynienie wszystkiego, by życie nam dane niejako w sobie pomnażać, rozwijać. Za bazę mamy stronę cielesną swojej istoty, ale ona sama niczym jest. Potrzebuje ożywczego ducha. Tchnienie Boże miało miejsce w momencie stwarzania nas. Wtedy rozpoczęło się nasze życie. Ducha Świętego przyjęliśmy na chrzcie świętym. Minami są również inne sakramenty. To główna moc i Boża siła. Poza tym otrzymujemy nieustannie pomoc i opiekę w postaci bliskich, naszego środowiska, zdolności, ukrytych możliwości, sytuacji i zdarzeń. Chociaż nie odczytujemy tego jako Bożą łaskę, czyli kolejne miny, to nie zmienia to faktu, iż Bóg w ten sposób wspiera nas na naszej drodze życiowej.
Bóg każdemu z nas dał miny. Najważniejszą z nich jest ogólnie nasze życie, a co my zrobimy z nim, w dużej mierze zależy od nas. Na ile współpracować będziemy z łaską Bożą, pomnażając cenny skarb, na tyle potem będziemy mogli wykazać się przed Panem pomnożeniem talentów. Boże działanie w najdrobniejszych poczynaniach posiada głęboki sens. Nigdy nie jest bezmyślne. W nasze dłonie Bóg złożył wielką odpowiedzialność. Jest to odpowiedzialność za nasze życie. Jednak ono nie jest naszym. Otrzymaliśmy je od Boga i jest ono Jego własnością. Każdego dnia, w każdej chwili, otrzymujemy nową szansę uświęcenia się w naszym życiu. To nic, że zdarzenia wydają się nam zwyczajne, a ludzie dalecy od świętości; wszystko szare, wcale nie przypomina drogi wiodącej do nieba. Jednak w tej szarzyźnie człowiek ma zobaczyć łaskę płynącą z nieba, którą Bóg daje, byśmy pomnażali nasze miny, nasze talenty.
Najdrobniejsza sytuacja w domu, na ulicy, w sklepie czy w urzędzie, jest dana tobie, abyś kroczył ku świętości. Bóg pomyślał o wszystkim. Każdą sekundę twojego życia przewidział i uczynił taką, jaka dla ciebie jest najlepsza. Nie ma w twoim życiu sekund niepotrzebnych. Mogą się jedynie okazać sekundy przez ciebie zmarnowane. Przypomnij sobie, jak często narzekałeś. Jak często wydawało ci się, iż takie czy inne wydarzenia są dla ciebie jedynie złem, nie wnoszą nic dobrego w twoje życie. Jak wiele sytuacji wydawało ci się niepotrzebnych, bezsensownych. Jak często dałbyś wiele, by zmienić bieg wydarzeń. Ileż utyskiwań na bliskich. Z zazdrością patrzyłeś na znajomych. Oni mają lepsze życie, mniej problemów, zdrowsze i grzeczniejsze dzieci. Wnosiłeś pretensje do Boga o ludzi, wydarzenia, problemy. A przecież Bóg nie daje ci niczego, co nie służyłoby twojemu uświęceniu! Nie dopuszcza niczego, co miałoby zatrzymać ciebie na drodze ku Niebu. Nie zsyła cierpienia dla niego samego, ot tak, dla kaprysu. W każdej sekundzie otrzymujesz kolejną szansę na nawrócenie, na przemianę swego serca, na zwrot duszy ku Bogu! Tylko czy ty to wykorzystujesz? Czy przypadkiem nie zakopujesz swej miny, nie chowasz jej gdzieś głęboko? A może wyrzucasz jako zbędną, niepotrzebną, a wręcz przeszkadzającą tobie?
Życie dane tobie od Boga, nieustannie dotykające ciebie łaski łatwe i trudne, to wielka odpowiedzialność złożona w twoje dłonie, ponieważ w ten sposób Bóg złożył w tobie wieczność. Jego dar jest niepojęty, nie jest poznany, pełen tajemnicy; dar szczególnie cenny, bo okupiony Jego własną Krwią. A skoro poświęcił swoje życie, a więc samego Siebie, to oznacza rzecz niebywałą – wieczność, jaką tobie Bóg przygotował, nie ma ceny! Jest bezcenna. Posiada wartość, której nie da się określić. Jest tak ważna, że Bóg zdecydował się na ten krok – poświęcić życie Syna, abyś ty mógł otrzymać życie wieczne! Życie za życie! Życie Boga za twoje małe, marne, grzeszne życie po to, abyś przez Jego śmierć wszedł do wiecznego szczęścia, jakiego nie da się opowiedzieć ludzkim językiem. Podobny jesteś w dużej mierze do opisanych w powyższym fragmencie Ewangelii sług. Otrzymali miny, by nimi rozporządzać.
W Ewangelii według świętego Mateusza mowa jest o talentach jako majątku rozdanym sługom na czas nieobecności pana. Oni wszyscy nie zdają sobie sprawy z wagi sytuacji. Zarządzają majątkiem swego pana! W ich dłoniach cała majętność! Każdy otrzymał część. My też nie rozumiemy, co tak naprawdę otrzymaliśmy od Boga, czym dysponujemy. Jak wielką odpowiedzialnością obdarzył nas Bóg! Na szali położył całą naszą wieczność! Po drugiej stronie – szara codzienność, często pełna bólu, trudu i wysiłku. Trudno w niej dostrzec ten blask przyszłej wieczności, bo patrzymy tylko na siebie. Spójrzmy na Jezusa! Spójrzmy na Krzyż! To dowód, iż nasze małe krzyże, będące przecież jedno z Jego Krzyżem, niosą nam zbawienie! Zapewniają życie wieczne!
Powiemy dzisiaj: „Trudna jest ta mowa.” Jednak bez przyjęcia tej prawdy, niełatwo będzie pojąć i przyjąć własną codzienność. Nie zrozumie się odpowiedzialności za przyszłość. Nie będzie się do niej dążyło. Niech Bóg błogosławi nas. Prośmy Ducha Świętego, by to On prowadził nas przez dzisiejsze rozważanie.