Ewangelia z komentarzem

Dzień Powszedni albo wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Guadalupe

Jezus powiedział do tłumów: «Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu, a zdobywają je ludzie gwałtowni. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie uznać, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha!» (Mt 11, 11-15)

Komentarz: Jan będąc pod natchnieniem Ducha Świętego, nieustannie obcując z Bogiem, mając duszę ukształtowaną już w łonie matki, teraz dawał wyraz swego szczytu w rozwoju duchowym. Nazywany przez jednych prorokiem, przez innych szaleńcem budził niepokój. Nie pozwalał sercom ludzkim gnuśnieć w starym. On zapowiadał przyjście nowego. Dlatego też chrzcił ludzi, by wyznając swe grzechy, będąc obmytymi wodą z błogosławieństwem Janowym, mogli przygotować serca na przyjęcie Mesjasza.

On od dziecka sercem czuł, kim jest Jezus. Kochał Go ogromnie, a jego miłość była świętą. Ta miłość w jego sercu przemawiała do niego. To ona objawiała mu prawdę o Jezusie. Był wielkim prorokiem. On żyjąc przecież jeszcze w starym świecie, starych zwyczajach żydowskich, ich pojmowaniu świata i praw Bożych, dzięki łasce Ducha Świętego przepowiadał nadejście Nowego i do tego Nowego przygotowywał ludzi. Dzięki Bogu dane mu było przeczucie – poznanie istoty mesjańskiej misji Chrystusa, chociaż sposób, charakter nie były mu do końca objawione.

Żyjąc z dala od ludzi, wychowując się w oderwaniu od świata, za to w bliskim kontakcie z naturą, a sercem doświadczając bliskości stwórcy, poznawał Prawdę. Bóg dawał mu siebie poznawać. Czyste serce przyjmowało otwarcie wszystko. Dzięki temu mógł on nie będąc skażonym „faryzeizmem” patrzeć nowym spojrzeniem na zapowiedzi mesjańskie i przyjmować wszystko, co o Mesjaszu powie mu Duch Święty. Jest, zatem tym, który w starym świecie żyjąc patrzył już dalej w nowy świat i do niego przygotowywał.

Jednak z chwilą przyjścia Jezusa i rozpoczęcia swojej działalności, Jan czuł, iż jego misja dobiega końca. Nie tylko, że nie czuł zawiści, iż ludzie zamiast do niego, szli teraz za Jezusem. On otwarcie o Nim mówił, wskazywał na Niego jako Mesjasza i zachęcał do słuchania Go. Dlatego Jezus po odejściu uczniów Janowych, zaczął pouczać ludzi i zadawać pytania, z których płynęła nauka. Po co przychodzą na pustynię do Jana? Dlaczego przychodzą i proszą o chrzest? Co jest przyczyną? Dlaczego tak tłumnie do niego przybywają? Co mają w sercu? Czego od niego oczekują? Czy zastanowili się? Czy zdają sobie sprawę, kim jest Jan? Jan jest wielkim, bowiem odrzucając to, co stare, spojrzał nowym spojrzeniem na Pisma i w nich zobaczył Jezusa. Jezusa, którego kochał, do którego jego serce stale się wyrywało, do którego tęsknił. A jednocześnie w swej wielkiej pokorze i uległości Bogu nie śmiał iść za Nim, bowiem czuł, iż jego misją jest przygotować serca ludzi na przyjście Chrystusa.

Co za zaparcie się siebie! Jaka siła woli! Każdy z nas pobiegłby od razu, wiedząc, kim jest Jezus, znając Go i kochając tak, jak Jan. A on usuwał się coraz bardziej w cień, by mogła zajaśnieć gwiazda Mesjasza. On na nią pokazywał. Co za wspaniały przykład pokory wobec Jezusa! Z chwilą Jego przyjścia Jan ustępuje Mu miejsca. Znika coraz bardziej. Mimo, że przez wielu uznany był za proroka, kogoś świętego, natchnionego. To dla niego było zupełnie nieważne. On uznał siebie za tego, kto ma zapowiedzieć przyjście Mesjasza. Gdy ten się zjawił, Jan usunął się zupełnie.

To przykład dla nas. Przykład niesamowitej pokory. Bardzo często trudno nam zejść z piedestału, na którym ludzie nas postawili, albo sami zdobyliśmy. Bardzo trudno jest zrezygnować z siebie i uznać Chrystusa za tego, który jest właściwym twórcą dobra naszego, naszych dobrych myśli i dobrych słów, dobrych postaw i uczynków. Bardzo chętnie wskazujemy na siebie, przypominamy innym o sobie, chwalimy siebie, a w sercu rośnie pycha. Wtedy nie ustępujemy miejsca Bogu, tylko sami je zajmujemy. Bóg w nas nie może dokonywać swoich dzieł. Jezus w nas nie może rozpocząć swojej działalności.
Zaprawdę Jan jest prorokiem do tej pory niepoznanym do końca. Jest wielkim, choć najmniejszym. Żył w starym, ale w sercu miał nowe. Żył w świecie starego prawa, starego przymierza, ale pokazywał na nowe i do niego przygotowywał ludzi. Zaprawdę wielkim był prorokiem. Rozważmy w swoim sercu ten fragment. Zatrzymajmy się przez chwilę przy Janie, który nauczał i chrzcił. Niech jego słowa o konieczności nawrócenia i przygotowania serca na przyjęcie Mesjasza, tak bardzo aktualne obecnie, dotkną naszych dusz, poruszą je, ożywią. Bowiem słowa jego, tak, jak wszystkie słowa w Piśmie św. są żywe, aktualne i porywające dusze. Niech jego postawa uniżenia i pokory wobec Jezusa będzie dla nas wzorem, by uczynić miejsce dla Boga w swym sercu.
Niech Boże błogosławieństwo będzie pomocą dla nas na czas tych rozważań.