Zakończenie rekolekcji i Wieczernik

Zakończenie rekolekcji i Wieczernik :: 20 sierpnia 2007

Dzisiaj oczekuję czegoś od was. Pragnę, dzieci, stać się prawdziwie waszą Matką, prawdziwie waszą Przewodniczką. Stąd to zawierzenie. Jeżeli oddasz Mi, dziecko, wszystko. Jeżeli oddasz Mi serce, duszę, ciało, swój rozum, swoją wolę. Jeżeli oddasz Mi swoją rodzinę, swoje dobra wszelkie, swoją pracę, swoje przyzwyczajenia, swoje przyjemności, swoje nawyki, swoje pragnienia, swoje marzenia, swoje lęki, obawy. Dziecko, jeżeli zawierzysz Mi całego siebie wraz ze swoimi słabościami, z całą nędzą swoją to Ja, dziecko, Mój Duch zamieszka w duszy twojej. I od tego momentu będę czynić wszystko Ja. To Ja w twojej duszy będę kochać Jezusa. Będę do Niego przemawiać najczulszymi słowami miłości. Będę Go adorować w twojej duszy. Będę Go pocieszać na Jego Krzyżu. Będę śpiewać Mu o miłości aktem miłości. To Ja, dziecko, będę mówić z twoimi bliskimi. To Ja będę pokornie przyjmować wszystkie złe słowa. To Ja, dziecko, będę podnosić ciebie gdy upadniesz. To Ja będę nieść cię do Jezusa, aby cię pocieszył. To Ja, dziecko, w twojej duszy będę kochać wszystkich tak, aby Dzieło, które prowadzę wraz z Synem mogło rosnąć, rozrastać się na cały świat. To również Ja, dziecko, zajmę się twoją rodziną, twoimi sprawami wraz z Moim Synem. Wystarczy, dziecko, że zawierzysz Mi siebie. Wystarczy, dziecko, że będziesz kochać. Tylko tego potrzeba. Wszystkim innym zajmę się Ja wraz z Synem. Nie musisz się lękać. Nie znaczy to, że od razu wszystkie problemy twoje będą rozwiązane, a ty będziesz chodził w chmurach cały w świętości. Musisz spodziewać się dnia zwykłego, codzienności szarej, ale w tej codzienności masz kochać, w tej codzienności masz Mi się zawierzyć codziennie. W tej codzienności masz się jednoczyć z Jezusem. To na tym polega, dziecko. Kochać w swoim szarym życiu i żyć w tym życiu, w którym zostałeś postawiony wypełniając swoje obowiązki, obowiązki swego stanu. Ale ze Mną, dziecko i z Jezusem będziesz miał inne życie. To życie będzie miało inny wymiar. To życie nabierze miłości. Więcej>>

 

Przyjdźcie do Mnie Boga Miłosierdzia

Przyjdźcie do Mnie Boga Miłosierdzia :: 18 lipca 2007

Ja Jezus Chrystus, twój Król i Pan przychodzę do ciebie teraz, duszo umiłowana. Spójrz na Mnie. Na Moim ciele są stale oznaki męki. Ja stale od nowa jestem krzyżowany, bity, torturowany. Ludzie stale Mnie opluwają, szydzą ze Mnie, wyśmiewają Mnie. Ciągle bluźnią, wobec Mnie używają wulgarnych, obraźliwych wyzwisk. Słowa, gesty, uczucia – to, co ludzie wobec Mnie okazują, to wszystko ciągle rani Mnie, rozdziera ciało, wyrywa ze stawów kości, policzkuje, kopie, torturuje, biczuje. Córko Moja. Pragnę, abyś przekazała dzieciom Moim, że w Sercu Moim nie ma nienawiści, w Sercu Moim nie ma gniewu, złości, agresji. Serce Moje jest jak jagnię łagodne, jak źródło czyste, jak kryształ przejrzyste. Mimo obłudy i zakłamania wielu, mimo ciągłych upadków i załamań dusz, mimo grzechów ciężkich waszych, Moje Serce pozostaje nadal dla wszystkich zdrojem miłosierdzia. O dzieci Moje! Moje Serce jest samą miłością. Choćbyście popełniły najcięższe zbrodnie, choćbyście całe życie swoje przepędziły źle czyniąc, grzesząc, to wiedzcie, że wystarczy jedno spojrzenie wasze w Moim kierunku, jedno wasze westchnienie do Mnie, a z Serca Mego wypływa na was zdrój zmartwychwstania waszego, balsam oczyszczający, woda odżywcza, uzdrawiająca. To miłosierdzie Moje. Nie ma ono dna, nie ma brzegów. Nawet ocean ma swoje brzegi i ograniczoną ilość wód. Moje miłosierdzie jest głębsze niż ocean, większe niż kosmos. Nie ma ono ograniczeń, nie stawia warunków, oprócz jednego: zaufaj Mi, zaufaj Memu miłosierdziu. I powierz duszę swoją znękaną, duszę zbolałą Mnie – Bogu Miłosiernemu. Powierz swój ból istnienia, swoją rozpacz – Mnie Miłosierdziu samemu. Powierz swoją nienawiść do siebie samego z powodu własnych grzechów, powierz swoje zniechęcenia z powodu ciągłych upadków, powierz niepokój o przyszłość – temu, który z miłością patrzy na ciebie nieustannie. Jestem jak matka, która opatruje rany swemu małemu dziecku. Poszło tam, gdzie zakazała i wróciło z płaczem. Matka opatrzy, przytuli, przebaczy. Bo kocha. Ja, dziecko, także. Choć cierpię z powodu twoich upadków, choć twoje upadki odczuwam w swoim ciele, to czekam na twój powrót, aby z czułością opatrzyć rany twej duszy, aby przytulić twoją duszę i zanurzyć w miłości Mego Serca. O dzieci Moje! Przyjdźcie do Mnie wszystkie, bo spragniony jestem obecności waszej przy Mnie. Przyjdźcie do Serca Mojego, bo miłosierdziem jestem, miłosierdzie rozdaję, miłosierdziem was karmić będę. Przyjdźcie, umiłowane dusze Moje, abym mógł obdarzyć was miłosierdziem, wypełnić nim i przez was przekazać innym. Przyjdźcie dusze Moje umiłowane. Bóg Miłosierdzia.

 

Bóg Wszechmogący do naszego Narodu

Bóg Wszechmogący do naszego Narodu :: 18 lipca 2007

Jakże słabi jesteście. Jakże mali. Jakże serca wasze powolne i leniwe. Dusze wasze powoli, po części sprzedajecie złu. Powoli, po części zabijacie, krzyżujecie Boga swego. Powoli, po części idzie na marne, ku ruinie dom wasz – wasza Ojczyzna. Ty tego nie widzisz, ludu Mój! Ty tego nie czujesz, ludu Mój! Jesteś jak we śnie, jak w amoku. Zamknąłeś duszę swoją, aby ci nie przeszkadzała. Odrzuciłeś serce twoje, aby ci nie było zawadą. Zatrzasnąłeś drzwi sumienia swego, aby cię nie niepokoiło! Ile tak wytrzymasz? Ile tak będziesz dręczyć samego siebie? Narodzie Mój! Czy rzeczywiście uważasz, że bez wiary można żyć? Czy naprawdę myślisz, że wystarczy odwrócić oczy od łez cudzych, aby przestały płynąć? Czy nie pozostały w tobie resztki ludzkich uczuć? Łzy matek dzieci opuszczających kraj będą ci wyrzutem sumienia. Łzy matek córek zabijających dzieci w swoich łonach będą ci wyrzutem sumienia. Łzy matek dzieci głodnych, szukających wsparcia na ulicy będą ci wyrzutem sumienia. Łzy matek, których dzieci bez przyszłości schodzić będą na margines życia, będą ci wyrzutem sumienia. Łzy matek, ojców, dzieci żyjących w kraju niewolniczym, w kraju kłamstwa i poddańczej służalczości wobec innych narodów będą ci wyrzutem sumienia. Łzy tych matek dojdą do Nieba. Niebo poruszone łzami upomni się o dzieci swoje. O narodzie! Strzeż się! Strzeż się dnia, kiedy Niebo przybierze oblicze sprawiedliwości. Kiedy zasłoni swoje oblicze miłosierne. Tego dnia drżeć będziesz ze strachu, konać będziesz ze strachu, łkać będziesz ze strachu. Bo Bóg upomni się o dzieci swoje. Bo Bóg upomni się i ujmie się za ich krzywdą. Już teraz narodzie Mój, padnij na kolana i proś o zmiłowanie. Czytaj więcej i drukuj>>

 

Dalsze wołanie do Narodu

Dalsze wołanie do Narodu :: 17 lipca 2007

Narodzie Mój! Umiłowany Mój ludu! Wybrałem cię, bo przez wieki byłeś Mi wierny. Bo ukochałeś Matkę Moją i czciłeś Ją jako swoją Panią, Hetmankę, Królową. Bo z twego łona wyszło wielu świętych. Bo w tobie znalazłem żywą wiarę, oddanie i umiłowanie prawdy. Bo z ciebie wyszedł ten, który przeprowadził Kościół Mój w nowe tysiąclecie, a który w sposób szczególny odznaczył się w tych czasach miłością do Boga, cierpieniem dla Niego, umiłowaniem każdego bez względu na przekonania, rasę, kolor skóry. To On, Jan Paweł II pokazał ludziom na całym świecie, że można kochać Boga jawnie, żyć Nim i nie wstydzić się Go i być przy tym wielkim człowiekiem. Teraz ten Papież, który wyniósł na ołtarze tylu świętych, sam będąc również świętym, wstawia się za wami. To On wyprosił wam wydłużenie czasu łaski. On wraz z Matką Moją, której jest umiłowanym synem, stale oręduje za wami, wypraszając nowe łaski. Dzieci Moje. Moje ramiona rozpostarte na Krzyżu mdleją. Moje nogi przybite do Krzyża drętwieją. Serce Moje nie ma sił pracować tak długo umęczone ciągłymi razami, jakie Mi zadajecie. Miłuję was dzieci Moje, nad miarę. Miłuję was dzieci Moje, miłością iście szaleńczą. Umiłowałem was po sam Krzyż. A wy karmicie Mnie goryczą obojętności, piołunem odrzucenia, ostem nienawiści. Wy dzieci Moje chłoszczecie Mnie słowem złośliwym, smagacie kłamstwem, uderzacie pozorami dobra, pod którym kryje się zło. Na Moją miłość odpowiadacie sprytną mową, w której ukryte są kłamstwa, pod waszym uśmiechem kryje się napięcie, a wasz wzrok ucieka gdzieś, gdy patrzę na was.Czytaj więcej i drukuj>>

 

Do Narodu i Kapłanów

Do Narodu i Kapłanów:: 15 lipca 2007

Jam jest Pan Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Jam jest Bóg Abrahama, Izaaka, Jakuba. Jam Bóg Mojżesza. Ja Stworzyciel Nieba i ziemi. Powołałem do życia pierwszych rodziców. Dałem im liczne potomstwo, które rozrosło się w naród izraelski. Ten naród prowadziłem i opiekowałem się nim przez wieki. Teraz przemawiam do ciebie. Nakłoń swoje ucho, otwórz serce. Ja mówić będę, ty masz słuchać. Ja Pan Bóg twój, Król świata, Pan Zastępów Niebieskich, Alfa i Omega, Początek i Koniec. Wzywam cię narodzie Mój, abyś oddał chwałę Bogu swemu. Ukorz się przed Bogiem swoim. Przyznaj się do grzechów swoich. Źle postępujesz. Źle czynisz. Zło zawładnęło sercem twoim. Złe myśli królują w umyśle twoim. Odszedłeś ode Mnie, Pana swego, dlatego źle ci się wiedzie. Narodzie Mój umiłowany! Czymże jest dla ciebie Krzyż? Czymże męka twego Boga? Kimże Ja jestem teraz dla ciebie? Spójrz wstecz. Patrz na historię swoją. Czy ona cię niczego nie nauczyła? Czy znowu narodzie Mój, niewola ma być twoim udziałem? Czy znowu dzieci twoje mają ginąć z głodu? Czy tułaczka ich po świecie, wygnanie ma być ich codziennością? Narodzie Mój! Kogo chcesz mieć za pana? Kogo chcesz mieć za swojego władcę? Czy chcesz króla, który folgując twoim zachciankom pozwoli na biedę i nędzę? Czy chcesz króla, który pozwoli, aby cię sprzedano? Czy chcesz władcę, który pozwoli, aby zabijano dzieci twoje? Czy chcesz króla, który pozwoli, aby twoje dzieci były deprawowane? Czy pozwolisz na to, aby wartości, które przez wieki były najważniejszymi dla ciebie, teraz były deptane? O, narodzie Mój! A co ze sługami Moimi? Skoro depczesz to, co święte, to i tych, co tej świętości służą też deptać będziesz? Co czynisz? Dopóki jeszcze ślepym będziesz? Kiedy obudzisz się? Oby nie za późno! Gdy będziesz w niewoli? Gdy umrze połowa twych dzieci? Gdy nędza i głód gościć będzie w domach dzieci twoich, a tylko nieliczni opływać będą w dostatek? Gdy wokół słychać będzie cichy szept szatana zacierającego ręce na kolejne dusze? Gdy Kościoły zaświecą pustkami? Kiedy się opamiętasz? Ludu Mój! Umiłowany Mój Narodzie! Gdzie wola twoja? Gdzie twoje chcenie? Gdzie wiara, wartości? Gdzie umieściłeś Boga swego? Czyżbyś schował go w zakamarki domu swego uznając Go za prywatną sprawę? Bóg, Stwórca świata nie jest twoją prywatną sprawą! Opamiętaj się! Wróć! Do Mych ołtarzy! Wróć! Do Mojej Matki! Wróć! Do Mnie samego! Wróć! Pod Mój Krzyż! Wróć! Dzieci Moje! Ludu Mój umiłowany! Wróć! Opamiętaj się! Ja Bóg, Ojciec, Syn i Duch Święty czekam na ciebie w świątyniach Moich! Czekam z miłością i miłosierdziem. Czekam ogarnięty litością dla biednych dzieci Moich. Czekam! Kapłani Moi! Na was ciąży odpowiedzialność za Kościół Mój! Do was należy prowadzenie dzieci Moich! To wy macie być światłem świata, solą ziemi! To wy macie wskazywać dzieciom Moim drogę! Do was należy upominanie, gdy idą złą drogą. Do was również należy słuchanie Mego głosu. Oczyśćcie wasze serca! Tylko serca czyste, otwarte słyszą Mój głos, rozumieją Mnie i słuchają! Proszę was, oczyśćcie wasze serca! Przyjdźcie do Mnie i przyprowadźcie dzieci Moje! Razem pokłońcie się Mej Matce. Oddajcie Jej hołd jako waszej Królowej. Potem padnijcie na kolana przede Mną ukrytym w Najświętszym Sakramencie. Oddajcie cześć, chwałę i uwielbijcie Boga jako swego Króla! Uczyńcie to razem! Wszyscy kapłani wraz z wiernymi. Niech uczyni to cały naród Mój! Dzieci w kraju i poza jego granicami. Na całym świecie, ludu Mój, we wszystkich Kościołach, gdzie rozbrzmiewa twój język, przyjmij Mnie na swego Króla, Matkę Moją na Królową. Zawieś obrazy nasze w domach. Módl się w rodzinach. Póki jest czas. Ja ześlę łaski na ciebie. Ja Pan obdarzę cię wtedy błogosławieństwem pokoju, dostatku, rozumu. Staniesz się silny i potężny. Będziesz przywódcą innych narodów. One pójdą za tobą, twoim śladem. A triumf Mój obejmie całą ziemię. Ja Pan, Bóg twój, Król świata błogosławię cię narodzie Mój umiłowany i wzywam do nawrócenia. Twój Bóg.

Ks. Józef Gregorkiewicz do Wspólnoty

Ks. Józef Gregorkiewicz do Wspólnoty :: 15 lipca 2007

Do Nieba, dzieci drogie, dążcie do Nieba!. Czas, jaki pozostał jest krótki. Ale piękny to czas. Matka Boża, ta Niepokalana Dziewica, wstawia się nieustannie za wami. Jakże Ona was kocha! Jej matczyne Serce przesiąknięte jest troską o was! Ona stale błaga swego Syna o przedłużenie czasu, o łaski jeszcze liczniejsze, o Ducha Świętego! Ona stale oręduje za wami! Śmiało! Podejdźcie do Niej! Ona naprawdę was kocha! Każda dusza, każdy grzesznik może zbliżyć się do Niej bez obawy. Ona dana jest wam, dzieci, jako pośredniczka między wami a Synem. Gdybyście nie śmieli zbliżyć się do Jezusa, bo jest Bogiem, a wy tylko ludźmi, to wiedzcie, że w Niebie jest ta, która będąc człowiekiem ośmiela was i zaprasza. Ona, Pełna Łaski, najdoskonalsza z istot stworzonych na świecie, zjednoczona z Bogiem przekazuje serca wasze, dusze wasze, prośby wasze swemu Synowi. Do Niej śmiało podchodźcie. Ona czeka na was. Ona wyciąga ręce, abyście złożyli na nich siebie. Wszystko, co przechodzi przez jej ręce, nabiera jej blasku, nabiera jej piękna, nabiera Jej woni. Gdy przedstawia was Jezusowi, to On widzi w tym wszystkim piękno swej Matki, Jej prośbę za wami, Jej błagania o was i nie potrafi odmówić. Ona „zniewala” Go swoją miłością do was i do Niego. Zawierzcie swe życie Maryi! Wszystko czyńcie z Maryją!. Od rana – tylko Maryja! Ta, która nosiła w sobie tajemnicę Wcielenia, która wypełniona była cała Duchem Świętym od urodzenia, od poczęcia, ta, która razem z Synem uczestniczyła w Jego zbawczym dziele, którą On uczynił w swej wielkiej łaskawości i miłości naszą Matką, ta sama, dzieci, prosi was o wasze serca! Ona błaga was! Dajcie jej swoje serca! Ona chce towarzyszyć wam wszędzie. Ona pragnie przeprowadzić was przez trudne chwile! Ona chce uczestniczyć we wszystkim, co przeżywacie! Ona, dzieci, pragnie, abyście na powrót stały się prawdziwie dziećmi Boga! Tylko przez Nią możecie śmiało zbliżyć się do Boga! Tylko przez Nią kroczyć będziecie drogą świętości pewnie. Tylko Ona sprawia, że dusza spragniona Jezusa szybko do Niego się zbliża. Bo Jezus przyszedł na ziemię przez Maryję i dusza zbliżyć się może do Jezusa przez Maryję. Dzieci! Modlę się za wami nieustannie i wypraszam dla was łaskę oddania się Jezusowi przez zawierzenie całkowite swego życia Maryi. Módlcie się dzieci, aktem miłości! Ta pieśń Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze zbliża dusze do Matki i Syna, ale i przybliża Niebo do was. Niech ta pieśń towarzyszy waszej codzienności. Niech będzie odpowiedzią na każdą sekundę życia. Niech będzie waszym „tak” na trud, na smutek, radość, ból, cierpienie, przyjemność, łaski łatwe i trudne. Jeśli swoje życie złączycie z tą pieśnią, złączycie się z Jezusem i Maryją! Życie natomiast z Jezusem i Maryją jest już przedsionkiem Nieba na ziemi! Jest Triumfem Niepokalanego Serca Maryi i Triumfem Najświętszego Serca Jezusa! Módlmy się wspólnie dzieci o triumf tych dwóch najdroższych nam Serc, Jezusa i Maryi! Módlcie się. Jezu, Maryjo, kocham was, ratujcie dusze! Ks. Józef.

Św. s. Faustyna Kowalska do nas

Św. s. Faustyna Kowalska do nas :: 15 lipca 2007

Chcę powiedzieć, że nic na ziemi nie ma wartości. Wszystko przemija. Wszystko blednie, wszystko umiera. Wszystko traci swój blask świeżości. Dlatego nie warto do tego przywiązywać żadnej wagi. Jest jeszcze drugi powód, dla którego nie warto tego czynić. O wiele ważniejszy. To miłość Boga. Tylko dla niej warto żyć. Tylko dla niej warto swoje życie zamienić w ofiarę. Tylko dla miłości Boga warto zaprzeć się samego siebie, zapomnieć o sobie, a całkowicie zdać się na Niego, na to źródło miłości. Za życia na ziemi ponosiłam wiele cierpień. Były to cierpienia fizyczne i duchowe. Dużo cierpiałam od współtowarzyszek, od sióstr. To było szczególnie dotkliwe. Ale wszystkie te cierpienia razem wzięte niczym są wobec potęgi, ogromu, majestatu, piękna, blasku Miłości. Dla przebywania w wieczności w tej Miłości warto tę chwilę ziemskiego życia uczynić ofiarą za dusze. Warto wyrzec się siebie, swego ja, swych przyjemności, swego zdania, swego dobrego imienia. Nic nie jest w stanie opisać, żaden ludzki język, jakiego szczęścia zaznaje dusza w Niebie skąpana w miłości Boga, w Jego bliskości, pod Jego czułym spojrzeniem. Ciągle na nowo odkrywa tajemnice Miłości. Ciągle na nowo poznaje różne jej aspekty. I stale widzi, że głębia tej Miłości jest nie do przebycia, a wieczności nie stanie, aby ją przebyć, zmierzyć, zbadać, pojąć. Błogosławię cię, wspieram nieustannie moimi modlitwami. A ty umiłuj Boże miłosierdzie i dla niego podejmuj kolejne ofiary, wyrzeczenia i cierpienia. Nie spodziewaj się wielkich cierpień, czy dramatów życiowych. Nieraz trudniej jest znieść trudy szarej codzienności, małe, a liczne cierpienia, niż jedno wielkie. Bóg nie przeznaczył ciebie na wielkie cierpienie, ale naznaczył duszę twoją męstwem przyjmowania ciągłego małych cierpień, wyrzeczeń i ofiar na rzecz dusz, Dzieła, Kościoła. Wierz, że twoja najdrobniejsza „ofiarka” przyniesie pożytek Kościołowi. Bo jesteś jego częścią. Częścią jego organizmu. To, co dzieje się w ciele, odczuwa cały organizm. To, co ty uczynisz, odczuje cały Kościół. Możesz swoją postawą przysłużyć się do szybszego rozwoju Odnowy Kościoła, albo też do jego przyhamowania lub całkowitego powstrzymania. Bo jesteś jego cząstką. Będę modlić się za ciebie, aby ofiara i cierpienie były twoim szczęściem w życiu, twoim pragnieniem i tęsknotą. Aby Jezus Chrystus dał ci zakosztować słodyczy boleści swojej i pić z kielicha męki. Będę zawsze przy tobie. Przywołuj mnie, a wspierać cię będę i wypraszać potrzebne łaski. Św. s. Faustyna.

 

Wieczernik Modlitwy

Wieczernik Modlitwy:: 14 lipca 2007

Dziś przychodzę do was jako wasza Mama. Uwierzcie Mi i przyjmijcie tę prawdę, że jestem waszą Niebieską Mamą. Przychodzę do was, aby wam powiedzieć, że Mój Syn Jezus bardzo was kocha i pragnie wam pomóc. Dlatego posyła Mnie, abym was zebrała i to przekazała. Moje dzieci, Mój Syn jest Odkupicielem i waszym Zbawicielem. I tak jak On umiłował was tak i Ja was umiłowałam. Jestem pośród was i proszę, abyście oddali serca wasze Mi i Mojemu Synowi. Niech Serca Nasze staną się jedno w sercami waszymi. Tak zjednoczeni obronimy was. Szatan szaleje, nie zwracajcie na niego uwagi. Nie poświęcajcie mu czasu. On wszystko robi, abyście nim się zainteresowali, a kiedy to czynicie najmniejszą szczeliną dostaje się do waszych serc i robi spustoszenie. Zachowajcie pokój i ciszę serca. Niech wasze serca trwają na modlitwie. Wtedy wasze serca będą zjednoczone z Sercami Naszymi. Niech serca wasze nieustannie wołają: Jezu, Maryjo kocham Was, ratujcie dusze. Pracujcie nad czystością waszych serc. Drogie dzieci, jeszcze raz proszę was. Pracujcie nad czystością waszych serc. Niech Eucharystia stanie się częścią waszego dnia. Często się spowiadajcie i pomóżcie tym, którzy są od Nas daleko. Otoczcie ich modlitwą i proście Mojego Syna, aby dotknął ich swoją łaską i Jemu Zbawicielowi oddali swoje grzechy. Miłość Mojego Syna jest ponad ludzki grzech. Żaden, nawet ten najcięższy grzech nie przewyższy Jego miłości. Każdy grzech w sakramencie pokuty przyjmie z miłością. Dlatego proszę was, drogie dzieci, zrzućcie z siebie szaty wstydu, w które to szatan was przyodział i do Dzieła, bo czasu macie mało. Ja wasza Niebieska Mama i Mój ukochany Syn jesteśmy z wami. Jesteście tak drodzy naszym Sercom. Każdy z was jest odkupiony Krwią i Męką Mojego Drogiego Syna. Swoim matczynym błogosławieństwem błogosławię wszystkie serca tu zgromadzone.

 

Ile jeszcze będę krzyżowany z powodu grzechów?

Ile jeszcze będę krzyżowany z powodu grzechów?:: 12 lipca 2007

Czasu jest niewiele. Czas się kończy. Ach, dopókiż będę cierpiał odejście dzieci Moich? Ile jeszcze będę krzyżowany z powodu grzechów waszych? Dzieci Moje! Gdzie wasze opamiętanie? Gdzie wasze serca? Gdzie dusze wasze? Dzieci, czas już tak blisko końca jest, a wy jak we śnie! Dzieci! Co was obudzi, skoro Moja miłość wam nie wystarcza? Skoro Moja miłość was nie wzrusza! Skoro Moją miłość odrzucacie! Czy naprawdę oczekujecie na sprawiedliwość Moją? Czy obudzi was dopiero diabelski śmiech szatana wlokącego dusze wasze do piekła?Dzieci! Obudźcie się! Dzieci Moje! Wstańcie i przyjdźcie do Mnie! Póki jeszcze jest czas! Przyjdźcie do Mojej Mamy! Póki błaga za wami! Przyjdźcie pod Mój Krzyż! Póki przyjmuję wasze grzechy i zanurzam w miłosierdziu niezgłębionym Serca Mojego. Dzieci! Czekam na was! Dzieci Moje, kocham was! Dzieci Moje! Ja wasz Bóg, Jezus Chrystus wisząc na Krzyżu wyciągam do was Moje ręce, otwieram Serce i wylewam na świat miłość Moją. Kto ją przyjmie, szczęśliwy będzie, kto odrzuci, zapadnie w straszliwy sen śmierci. Do ciebie Moje umiłowane dziecko należy wybór. Do ciebie Mój umiłowany kapłanie należą owieczki Moje. Gdzie je poprowadzisz? Jaką drogę im wskażesz? Czy sam pójdziesz przed nimi pierwszy? Czy w twoim ręku jest kij i laska pasterska, czy może bicz próżnych słów, a może księga mądrości twoich? Czy strzeżesz Moich owieczek? Czy słuchasz ich? Czy patrzysz bacznie, gdzie idą? Bacz kapłanie Mój, aby nie stało się tak, że owieczki Moje słysząc głos Mój, pójdą za Mną, a ty zostaniesz sam. Bacz, abyś nie poszedł w złą stronę. Tobie powierzyłem stado Moje. Ciebie uczyniłem odpowiedzialnym za nie. Ciebie z tego będę rozliczał! Czy kochasz owieczki Moje? Czy słuchasz serca swego, aby wiedzieć, jak je prowadzić? Czy miłość jest twoją przewodniczką? Czy miłość wyznacza kolejne kroki Twoje? Czy miłość otwiera serce twoje na to, co dzieje się w Kościele Moim? O kapłani Moi! Synowie umiłowani! Czas, w którym przyszło wam żyć i prowadzić Kościół Mój, jest szczególny. To czas, gdzie uwidaczniają się dary Ducha Świętego. To czas, gdzie zwykli ludzie dostępują łask, czas, w którym wierni lepiej słyszą i lepiej widzą niż Moim pasterze. Baczcie Moi umiłowani kapłani, aby owieczki Moje nie prześcignęły was w drodze do Królestwa Mego. Błogosławię wszystkie owieczki Moje i was umiłowani kapłani Moi. Razem kroczcie drogą miłości do Królestwa Mojego. Niech miłość was oświeca i prowadzi. Niech was otacza i chroni przed złem. Błogosławię was owieczki Moje i umiłowani kapłani Moi. Wasz Pasterz, Jezus Chrystus.

 

Wylewam ogrom miłości Mojej na was

Wylewam ogrom miłości Mojej na was :: 12 lipca 2007

O duszo Moja czysta, posłuszna. Z wielką ochotą zanurzam nędzę twoją w miłosiernym Sercu Moim. O przyjdź, podejdź i przylgnij duszo całym sercem do Pana swego. Z radością przyjmuję cię duszo Moja i dla twej wierności słowom Moim zanurzam we Krwi swojej ciebie, Dzieło i wszystkich prowadzących i posługujących. O, jakże z ochotą to czynię i czynić będę ilekroć przychodzić z tym będziecie do Mnie. Za każdym razem wylewam ogrom miłości Mojej na was. Gdy tylko zwracacie się z tym do Mnie dzieci Moje, Ja przepełniam serca wasze nowymi łaskami. Przychodźcie do Mnie jak najczęściej, bo jestem Panem szczodrym i rozdaję ze skarbca Mojego tym, którzy chcą przyjąć. Ja czekam na was. Przychodźcie jak najczęściej wszyscy. Wasz Król, Jezus Chrystus.