Nie zapominaj o drobnych ofiarach

 Nie zapominaj o drobnych ofiarach  :: 10 listopada 2007

Św. Tereska: „Czy ofiarowałaś dzisiaj Jezusowi jakieś drobne dary, wyrzeczenia, cierpienie? Jeśli nie, uczyń to teraz. W Świecie Ducha możesz Bogu ofiarować również przeszłość. W Bogu nie ma przeszłości, ani przyszłości. Jest wieczne teraz. Pomyśl o dzisiejszym dniu. Złóż Mu drobne ofiary z siebie. Staraj się codziennie uzbierać, choć maleńki bukiecik zwykłych, małych, polnych kwiatków. Jesteś małą, więc nie sil się na zbieranie dorodnych, szlachetnych kwiatów. Ty sięgnij po drobne, niezauważane. Jakże one cieszą Jezusa. Tak mało ludzie zwracają uwagę na szarą codzienność. Tak mało widzą w tej codzienności okazji do ofiar. Trudzą się, cierpią, denerwują, niecierpliwią, obrażają się, planują, przeżywają frustracje. A wystarczyłoby ofiarować siebie w różnych trudnych sytuacjach i nie byłoby nerwów, strachu czy złości. Te przyjęte cierpienia, trudne sytuacje, to kwiatki polne ofiarowane Jezusowi. Ciebie tylko na to stać, boś mała. Wielkim świętym pozostaw piękne i szlachetne irysy, róże, lilie. Ile takich pięknych kwiatów można nazrywać? Niewiele. Jeden kwiat tworzy już piękno i zachwyca. Jednak ty przyjmij, że będziesz ofiarowywać drobne kwiatki polne, przez nikogo niezauważane. Pogardzane. Ty nimi nie pogardzaj. Ty je zrywaj dla Jezusa. Ofiarowuj je z radością. Na bieżąco, ale i wieczorem, gdy krótko uczynisz rachunek sumienia. Ileż radości przysporzysz Jezusowi. Wszystko, co małe, wzbudza w sercu czułość i tkliwość. Podobnie jest z Jezusem. Gdy zobaczy małą duszę, niczym dziecka, które swej mamie przyniósł maleńkie stokroteczki, który trzymał te kwiatki już nieco pogniecione w zaciśniętej małej dłoni, a wśród tych kwiatków znalazły się pączki, ale i przekwitnięte kwiatki, to Jezus przyjmie tę duszę. Przyjmie z czułością i tkliwością te biedne niekiedy zwiędnięte kwiatki, bo zebrane i przyniesione zostały z miłości. On przyjmie te twoje ofiarki i kochać cię będzie niewspółmiernie więcej od wartości twoich ofiar. On wynagradza tysiąckroć więcej. Nie zapominaj o drobnych ofiarach. Siostrzyczko mała. Będę ci podpowiadać, kiedy masz możliwość ofiarowania się swemu Oblubieńcowi. Będę pokazywać ci te drobne kwiatki. Błogosławię cię. Św. Teresa.”

 

Niech serca wasze napełnią się radością

 Niech serca wasze napełnią się radością  :: 9 listopada 2007

„Witam was, dzieci Moje w samym Sercu Nieba – w Moim matczynym Sercu. Wy znacie to miejsce, a niektórzy z was byli tu wielokrotnie. Wasze serca znajdują tu zawsze pokój, miłość, pokrzepienie i siłę do dalszej pracy w Winnicy Jezusa. Cieszę się, że przybyliście na Moje zaproszenie bez ociągania. Cieszę się, że odpowiadacie całym sercem, otwartą duszą na powołanie. Również i tym razem, dzieci umiłowane, nie odejdziecie z pustymi rękami. Mój Oblubieniec pragnie przygotować was do wielkiej pracy apostolskiej. Wasze zadania są różne. Ale dopiero połączone razem, wydadzą wielkie owoce. Dlatego Bóg połączył serca wasze i dusze, myśli i wolę, aby z tych kilku gron wytłoczyć wielość soku najprzedniejszego. Jedno grono – za mało. Razem stanowicie pełnię smaku i aromatu. A Bóg uczyni z was klarowne wino, które przemieni w Krew swoją składając na ołtarzu miłości miłosiernej. I w ten sposób dokona się zjednoczenie ofiary Jezusa z waszą, czyniąc ją doskonałą i miłą Ojcu. Dzieci! Niech serca wasze napełnią się radością. Niech w tej radości otworzą się szeroko tak, aby już nigdy się nie zamknąć. Niech będą na wzór Jezusa wydanego oprawcom: otwarte, szczere, bezbronne, pokorne, oddane do końca Bogu Ojcu.”

 

Starajcie się cali stanąć przed Bogiem

 Starajcie się cali stanąć przed Bogiem  :: 8 listopada 2007

Zatkajcie uszy, zamknijcie oczy. Odizolujcie się od świata materii. Spróbujcie potrwać tylko przed Bogiem, pobyć z Nim. Trochę to potrwa zanim wyciszycie swoje zmysły, bo one cały czas do tego momentu były bombardowane. Jednak wy, którzy już żyjecie na pograniczu tych dwóch światów, możecie doświadczyć tej ciszy myśli i ciszy serca. Kiedy będziecie trwali jeszcze dłużej, doświadczycie, Moi kochani, Mojej obecności. Doświadczenie to będzie doświadczeniem całego waszego jestestwa, spotkaniem całej waszej istoty z Bogiem niepoznawalnym. Staniecie w obliczu Stwórcy. Będzie to doznanie duchowe, a słowa nie będą wtedy potrzebne. Starajcie się w tym wytrwać. Cisza, jaka was ogarnie, wspierać będzie spotkanie waszego ducha z Duchem Boga. Może być wam trudno w pierwszym momencie, gdy zmysły ciała będą „zamknięte”, a w głowie pojawiać się będą różne myśli. Wszystko oddajcie Mnie. Starajcie się cali stanąć przed Bogiem. Całym sobą należeć do Niego. A chociażby miał ten stan trwać długo, nie odchodźcie. Wszak nie siebie szukacie na modlitwie tylko Boga. Nie z waszymi myślami i pragnieniami chcecie się spotkać tylko z Bogiem. Ja oczyszczać będę wasze umysły. Ja oczyszczę pragnienia i intencje. Tak oczyszczeni staniecie przede Mną – waszym Bogiem. Wtedy to, gdy wasz duch wolny będzie od waszych słabości, spotkacie się dusza w duszę z Bogiem, twarzą w twarz, serce w serce. Może być to chwila, moment, może potrwać dłużej. Może być to po długim oczekiwaniu, na sam koniec modlitwy, a może już na początku. Każda dusza i każde serce jest inne. I nieco inne wobec każdej duszy Bóg ma zamysły. Dlatego nie porównujcie i nie patrzcie w kategoriach: lepszy, gorszy. Bóg udziela się duszom jak chce i kiedy chce. Nie lubi być szufladkowany i przymuszany. Pozwólcie we własnym sercu Bogu na działanie według Jego woli. Otwórzcie się na działanie Moje w was. Pozwólcie, że to Ja poprowadzę tę modlitwę. Czasem może być trudno. Niekiedy będziecie chcieli zakończyć, jednak wytrwajcie. Wszystko przyjmujcie jako łaskę i obecność Boga, który w ten sposób wam towarzyszy. Wszystko jest Jego łaską, wyrazem Jego miłości, ucieleśnieniem Jego obecności. Błogosławię wam, dzieci Moje wybrane wśród wielu. Błogosławię i oczekuję, że będziecie wytrwali w tej szkole Ducha ukrytej w samym Sercu Maryi. Niech już teraz serce wasze cieszy się myślą spotkania w Wieczerniku Serca Maryi. Cieszcie się na ten czas pełen umocnień i pouczeń. Niech każdy z was: i ten, co fizycznie się tam znajdzie, i ten, który łączyć się będzie duchowo, przyjmie ten czas jako dany przez Niebo, ale również jako wam zadany. Nie można zmarnować ani minuty. Tam, Moje dzieci, staniecie się apostołami Ducha Świętego na wzór apostołów pierwszej Pięćdziesiątnicy. A udzielać się wam będę Ja – Duch Święty, poprzez Matkę Jezusa – Maryję, tak, jak to było 2000 lat temu. Możecie nawet przybrać sobie imiona apostołów, aby byli na ten czas waszymi opiekunami, patronami. Będą was tym bardziej wspierać i pouczać. A że byli ludźmi prostymi, to i prostota ich i ufność oraz otwartość będzie wam nauką i pomocą.

 

Trwanie w Bogu chroni was przed grzechem

 Trwanie w Bogu chroni was przed grzechem  :: 7 listopada 2007

Sercem Nieba jest Niepokalana! Dziewica Przeczysta, Niewiasta wybrana spośród wielu świętych niewiast. Jednak Ona okazała się być tą jedyną godną dźwigać brzemię Syna Człowieczego. O, dzieci! Ja Duch rozmiłowałem się w Maryi! Jej czystość przewyższa wszelką czystość. Jest porównywalna z czystością anielską, ale ją również przewyższa. Albowiem, natura ludzka jest inna niż natura aniołów. Ona musiała pokonywać skazę natury ludzkiej, mimo, że była Niepokalana. Żyjąc wśród ludzi grzesznych, stale była na grzech narażona. Mimo to nigdy nie popełniła najmniejszego grzechu. Ona stale była zanurzona w Bogu. Spójrzcie dzieci. Trwanie w Bogu chroni was przed grzechem. Dlatego stale nawołuję: trwajcie w nieustającym akcie miłości, stale adorujcie Jezusa Chrystusa. Nieustannie kryjcie się w Sercu Matki, bo Ona jest ukryta w Bogu. To ma głęboki sens! To ukrycie nie jest alegorią! Jest faktem, jest rzeczywistością, która również może was dotyczyć. Dzieci! Żyjecie w świecie materialnym, który odciąga od Ducha. On wręcz Jemu zaprzecza! Dlatego tak trudno wam wejść w Świat Duchowy. Jednak przy odrobinie dobrej woli, możecie z pomocą Maryi w tym Świecie żyć, poruszać się i doświadczać obecności istot duchowych. Jesteście nimi otoczeni. Och, dzieci! Pragnę nakłonić was, zachęcić do spojrzenia na Świat Ducha. Pragnę zachęcić, abyście zajrzeli do tego Świata i próbowali nim żyć. Aby to uczynić, trzeba zamknąć oczy i uszy ciała. Ale nie chodzi tu o fizyczne zamknięcie oczu, czy zatkanie uszu. Chodzi o coś innego. Macie przestać interesować się tym światem. I to w sposób dosłowny. Każde spojrzenie na cokolwiek może pobudzić wasze zainteresowanie, wywołać wspomnienie, wywołać pragnienie, chęć posiadania, chęć większej wiedzy. Po prostu pobudzi waszą wyobraźnię, pamięć, zagra na strunach pożądania, wywoła lęk, frustrację lub radość. Każda usłyszana wiadomość czyni to samo z waszymi umysłami i sercami. Tacy już jesteście. Cali na zewnątrz. Chcę, abyście spróbowali być cali wewnątrz.

 

To Miłość prawdziwa! To Jezus!

 To Miłość prawdziwa! To Jezus!  :: 6 listopada 2007

Święty Jan: Ja pokochałem Mego Nauczyciela czystą, chłopięcą miłością. Ta Miłość kazała mi wszystko zostawić i zaufać tylko Jezusowi! Kochałem tak bardzo, że wyczuwałem stany Jego Serca. Ja wyczuwałem więcej, niż On mówił. To miłość dawała mi tę możliwość. Moja otwartość, szczerość, prostota i czystość wzbudziły w Miłości tak wielkie uczucie do mnie, że Jezus wyróżniał mnie wśród apostołów. Ja tę miłość Jego czułem całym sobą. To ona kazała mi ufać do końca, wierzyć do końca mimo straszliwego bólu, mimo cierpienia. To Miłość również dawała w sercu nadzieję, to Ona sprawiała, że mimo cierpienia, podnosiłem głowę i modliłem się do Boga. Czy wiesz, że tę Miłość jaka była w sercu moim do Jezusa trudno jest do czegokolwiek przyrównać? Byli święci, którzy taką Miłością rozkochali się w Nim. To Miłość pełna dziecięcej ufności i prostoty. To Miłość całkowitego oddania siebie Jezusowi. To Miłość zapatrzona w Jego oczy, ruchy, słuchająca Jego głosu i słów. To Miłość przewidująca Jego potrzeby i prośby. To Miłość czująca bicie Jego Serca i odczuwająca wszystkie jego poruszenia. Tę Miłość Jezus przyjął i odwzajemnił. O, Jakże byłem szczęśliwy, gdy byłem blisko Mojego Mistrza! Jaki byłem szczęśliwy, gdy mogłem opierać głowę na Jego piersi. Czułem Miłość obejmującą mnie, spływającą prosto do serca. To były szczęśliwe dni, gdy tak oparty mogłem słuchać Jego głosu pełnego ciepła, gdy słuchałem Jego opowiadań, przypowieści, pouczeń. Nie wszystko wtedy rozumiałem. Ale czułem Jego moc w tym, czułem Prawdę! Czułem, że wszystko, co mówi przepojone jest Miłością. On, Jezus Chrystus był, jest Miłością!. Tę Miłość czuło się przebywając w Jego towarzystwie, słyszało się w Jego głosie, wypływała z Jego słów, była w Jego ruchach i wypełniała Jego postać. To Miłość nas – apostołów, wezwała i zaprosiła do podjęcia nowego życia. To Miłość uczyła nas wszystkiego, pouczała, karciła, upominała, pocieszała. To Miłość, To Miłość sama! O, jakże ludzie nie znają Miłości! Jakże o Niej mało myślą! Jakże w swoich myślach, słowach, czynach bezczeszczą i obrażają. A ta Miłość tak czystą jest, tak dobrą, tak czułą, tak oddaną, ofiarną, wierną. Ta Miłość jest tak wielką i tak pełną mocy! Trudno Ją opisać, ale serce może Ją poczuć. Wtedy płacze ze szczęścia, rozpływa się w Niej, ale opowiedzieć o Niej nie jest w stanie. Ja, za ziemskiego życia doświadczyłem tej Miłości i tobie życzę, abyś ty również mogła Jej doświadczać i Ją odwzajemniać. Pamiętaj, tylko Miłość! Tylko Miłość! Nic więcej! Nic innego się ni liczy! Tylko Miłość! Błogosławię cię. Czasem skieruję do ciebie słowo. Bóg pragnie, abyś poznała Prawdę. Abyś poznawała Miłość.

 

Jezus jest Miłością wcieloną

Jezus jest Miłością wcieloną  :: 5 listopada 2007

Święty Jan:  Jezus jest Miłością wcieloną, oczekiwanym Mesjaszem od wieków. Jest Miłością Odwieczną złączoną z Ojcem i stwarzającą życie. Jest tą Miłością, która zeszła na ziemię. To Bóg objawił siebie w Synu – Miłości. To Miłość Stwórcy, która wyrażała się w stwarzanym świecie, teraz ucieleśniła się w Jezusie. Bo Jezus jest ucieleśnioną Miłością Ojca. Miłość ta, choć tak długo oczekiwana, nie została przez ludzkość rozpoznana. To jest dramat ludzkości. Ludzkość cierpi. Pragnie tej Miłości, bez Niej nie potrafi żyć, a jednak Jej nie rozpoznaje i odrzuca. Co za ból samego Boga! Co za cierpienie Miłości! Miłość ta, choć przyszła do swojej własności, do swego stworzenia, nie została przyjęta. Nie została pokochana. Była znienawidzona i zabita! Miłość nie była kochana! Jaki to dramat Miłości! Jaki dramat człowieka, który odrzuca to, co jest mu niezbędne do życia, na co oczekiwał tyle lat, a teraz ma bielmo na oczach i nie rozpoznaje ani znaków, ani samej Miłości! Ta Miłość to Jezus! Miłość to Bóg! Ta Miłość wybrała nas – apostołów. Ta Miłość wybiera stale i powołuje. Ta Miłość wybrała również ciebie. Ona dotknęła twego serca, ty odpowiedziałaś na to powołanie. Doświadczyłaś Miłości, zapragnęłaś Jej i już nie potrafisz bez Niej żyć.

 

Iskra ta już się tli !

Iskra ta już się tli ! :: 4 listopada 2007

Iskrą, która wyjdzie z Polski, będzie Miłość zalewająca kraje sąsiednie, a z czasem świat. Miłość ta, pojawiająca się w sercach ludzi wierzących, będących świętymi już tu na ziemi. Czas pojawienia się Iskry już trwa. Nie ogranicza się on do chwili. On Jest. Nie dotyczy jednej osoby, jednej duszy. Zarzewiem pod tę Iskrę była św. s. Faustyna, ks. Jerzy Popiełuszko, Kardynał Stefan Wyszyński, Papież Jan Paweł II i wielu innych świętych, nie zawsze znanych. To osoby konsekrowane, żyjące w ukryciu, to ludzie świeccy przyjmujący styl życia Maryi w Nazarecie. To święci z czasów wojny. Iskra ta już się tli. A kolejne dusze przyjmujące płomień Mej Miłości stają się drzewcem pod tym płomieniem. Ci, którzy Moją Miłość przyjmują, którzy na nią odpowiadają, którzy całkowicie poświęcają życie Bogu Miłości, są tą Iskrą. Bo to w nich życie Moje rozpala się wielkim płomieniem, który dotyka i zaraża następne dusze. To Ja jestem Miłością. To Ja jestem Płomieniem. Kto Mnie przyjmuje, rozpala się Moim Płomieniem Miłości. Staje się Iskrą Moją. A choć iskra sama w sobie maleńką jest, to żar jej ogromny, gdy trafi na grunt podatny, może spowodować pożar. Wieczerniki Modlitwy są gruntem przygotowującym serca i dusze, aby Moja Iskra mogła wzbudzać w nich płomienie Miłości. Tu w Wieczernikach Modlitwy ogrodnikiem jest Maryja. To Ona te serca i dusze usposabia, to Ona je przemienia, Ona sprawia, że stają się podatne na działanie Mego żaru. Ona uprawia ten grunt, który przyjmuje Boży żar, Bożą Iskrę. Ona potem podkłada kolejne drewna, kolejne gałęzie, aby płomień zwiększał się i dawał kolejne iskry. Można rzec, że Iskrą jest Miłość Boga, a tą, która przygotowuje grunt jest Maryja. Święci zaś są żarem podtrzymującym palący się płomień Bożej Miłości. Są paliwem, które podsyca ten ogień. Są nośnikami Iskier Bożych, od których rozpalają się coraz większe ogniska.

 

Apel Jasnogórski

Apel Jasnogórski :: 4 listopada 2007

Apel Jasnogórski. Matka Boża była uśmiechnięta. Miała takie dobre, czułe spojrzenie. Jak prawdziwa Mama patrząca z czułością i miłością na swoje dzieci?

„Błogosławię was, dzieci Moje. Jesteście w Moim Sercu. Czujcie się bezpiecznie. Dzieci. Dzieci Moje! Tulę was z miłością! Jesteście radością Moją i Mojego Syna. Patrzę na was i uśmiecham się. Jesteście jak małe dzieci, które wybierają się na wycieczkę z mamą. Są pełne niepokoju, ale i oczekiwania, pragnienia. Idą z mamą. Mama zna całą wyprawę, wie wszystko, ma przygotowane to, co trzeba. Jest spokojna o przebieg wycieczki i cieszy się patrząc na swoje dzieci. Tak Ja patrzę na was. Miłuję was. Trwajcie na modlitwie, trwajcie we Mnie, w Moim Sercu. Zaufajcie Mi, Ja was poprowadzę. Duch Święty czuwa. Błogosławię was, Moje dzieci.”

 

Wieczernik w Czerwińsku

Wieczernik w Czerwińsku :: 3 listopada 2007

Drogie dzieci! Wzywam was, abyście swoje serca otworzyli na Mojego Ducha. Jego pragnę wam dziś udzielić. Pragnę Nim wypełnić serca wasze. Pragnę, aby On, Duch Mój, pomógł wam zjednoczyć się ze Mną. Aby serca wasze prowadził i je uświęcał. Aby modlił się w was, kiedy wy stajecie się słabi i zapominacie o modlitwie oraz o wołaniu: Jezu, Maryjo kocham Was, ratujcie dusze! To co uda się wypracować sercom waszym, słabość wasza pogubi, stajecie się letni i trudno jest wam odnaleźć drogę do modlitwy i do Mnie. Wzywam was, abyście z powagą przyjmowali każde Moje słowo, gdyż czas jaki wam pozostał do nawrócenia i zjednoczenia się ze Mną jest bardzo krótki. Jak poradzicie sobie, kiedy dotkną was doświadczenia? Jak poradzicie sobie, kiedy serca wasze nie będą przygotowane na wydarzenia jakie stoją u drzwi waszych? Wzywam was, wzywam rodziny wasze do trwania na modlitwie, do trwania na wołaniu: Jezu, Maryjo kocham Was, ratujcie dusze! Wzywam was do nawrócenia, do wyzbycia się grzechów waszych i słabości waszych. Drogie dzieci, pragnę serc waszych czystych, rozmodlonych i czuwających. Błogosławię serca wasze.

 

Obrazy z Wieczernika w Czerwińsku

Obrazy z Wieczernika w Czerwińsku :: 3 listopada 2007

W chwili wystawienia Najświętszego Sakramentu wyszedł Jezus w białej szacie, o pięknych zapatrzonych w dal oczach. Był to wzrok smutny, strapiony. Przez czas odmawiania pierwszej tajemnicy różańca, Jezus rozglądał się, wciąż czegoś szukał smutnymi oczyma. Kiedy rozważaliśmy drugą tajemnicę – Nawiedzenie, przed Jezusem stanęła Maryja i na Jego ręce składała bukiety białych kwiatów. Było ich bardzo dużo. Pytałam, co one oznaczają. Nagle po prawej stronie Maryi, dokładnie w miejscu, z którego Maryja brała bukiety stanęła św. s. Faustyna i uśmiechnięty Papież Jan Paweł II. Siostra Faustyna odpowiedziała mi, że to ufność. Wówczas zrozumiałam,że Maryja, św. Faustyna i Papież Jan Paweł II upraszają dla nas dar ufności, który w kolejnej tajemnicy Jezus rozrzucał wśród stojącego tłumu. Znaczną część kwiatów podawał poza obręb tej świątyni. Był radosny, chciał podawać te kwiaty aż po krańce ziemi. W tajemnicy Ofiarowania, zatroskana Maryja stanęła obok Jezusa i swoją ręką wskazywała dwie grupy ludzi stojących na uboczu: pierwsza grupa to ludzie młodzi, zagubieni, nieporadni, a druga – to ludzie biedni, odsunięci, pogardzani, bezdomni. W piątej tajemnicy Maryja odwiedzała rodziny w ich domach. Nie pomijała żadnego domu. Kiedy wróciła do Jezusa, ten wyciągnął swoje ręce i długo się modlił. Po tej modlitwie zobaczyłam Jezusa idącego na koniec świątyni, gdzie był zastawiony stół, nakryty białym obrusem, by mógł spotkać się ze swoimi wybranymi i naznaczonymi poprzez złote nakrycia na głowy dziećmi, widziałam jak niewielu wysunęło się nieśmiało z tłumu. Zobaczyłam smutek Jezusa, że tak naprawdę Jemu nie ufamy. wielbią Go nasze języki, a sercom brak wiary i ufności. On pragnie z nami obcować jak z Apostołami, tak bardzo nas ukochał. Pragnie nam rozdzielać zadania, pragnie do nas mówić. W czasie Eucharystii podczas śpiewu Święty, Święty… widziałam różne chóry Aniołów jak składały Jezusowi hołd kłaniając się przed ołtarzem i stawały za plecami kapłanów. Kiedy mówiliśmy Ojcze nasz… po słowach „Bądź wola Twoja” usłyszałam słowa: nie pełnicie jej bo nie ufacie. Adorowałam przyjętego w Eucharystii Jezusa, by zadośćuczynić za brak ufności, Jezus powiedział mi, że jest hojny i do wielu serc ją dzisiaj wlewa. Powiedział też, że jak św. Faustyna i Jan Paweł II otworzyli swoje serca i zaufali tak jest to możliwe dla każdego serca. Podczas odmawiania koronki do Bożego miłosierdzia był przed nami Jezus miłosierny, promienie Jego miłosierdzia rozchodziły się po całej świątyni. W pewnym momencie moja głowa została zanurzona w ranie Jego Serca, było tam wiele miejsca. Byłam zdziwiona jak wielkie jest Serce Jezusa. Przechodzący i błogosławiący z krzyża Jezus wylewał ogrom łask na nas. Poczułam to poprzez ciepło kręgosłupa i zrozumiałam, że Pan umacnia mój kręgosłup wiary i czułam, że umacnia wielu pośród nas. Kiedy Jezus błogosławił nas od ołtarza, na krzyżu pojawiło się mnóstwo złotych, różnej długości promieni, które przenikały nas. Trwało to jeszcze przez czas kapłańskiego błogosławieństwa. Niech będzie Bóg uwielbiony w tym co uczynił dziś dla każdego z nas.