Modlitwa za przyczyną św. Jana Bosko

SANYO DIGITAL CAMERA

W dniach poprzedzających liturgiczne Wspomnienie św. Jana Bosko, które przypada 31 stycznia upraszajmy przez Jego wstawiennictwo potrzebne nam łaski. Więcej…>>

Księże Bosko,

od najmłodszych lat z wiarą odpowiadałeś na Boży głos,
każdego dnia coraz bardziej poznając swoje powołanie
oraz miejsce w społeczeństwie i Kościele.
Chociaż nie obce były Ci trud i przeciwności,
zawsze z dobrocią i życzliwością
podchodziłeś do każdego człowieka,

Uproś nam u Ojca w niebie
łaskę pogodnej i pełnej miłości postawy na co dzień.
Pragniemy, tak jak Ty, nasze życie powierzać Stwórcy.
Wierzymy, że w Jego dłoniach,
doskonałego Garncarza,
nasz wysiłek i zaangażowanie nabiorą pięknych
i niepowtarzalnych kształtów
na Jego chwałę i dla pożytku człowieka.
Prowadź nas drogami twojego Mistrza,
naszego Dobrego Pasterza,
abyśmy i my potrafili odnaleźć nasze powołanie
we wspólnocie Kościoła
i mogli razem uczestniczyć w Uczcie Zbawiciela
na końcu czasów. Amen.

Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało

„Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało”  (Łk 10, 2). Patrząc na stan współczesnego Kościoła, na ilość kapłanów w różnych krajach, rzeczywiście robotników jest mało. Można i na pewno trzeba te słowa odnosić do kapłanów. Liczba robotników Pańskich, którzy powinni być wysłani na żniwo jest zbyt mała i z każdym rokiem maleje. Państwa, które jakiś czas temu uchodziły za chrześcijańskie, które w niektórych wiekach były wielkimi mocarstwami, gdzie większość osób była wierzących, a głos Kościoła był głosem decydującym, teraz cierpią na brak kapłanów, stają się wtórnie pogańskimi.

Żniwo wielkie. O, jak bardzo człowiek potrzebuje Boga. Każda dusza, bez względu na to, czy jest to dusza uznająca wiarę w Boga czy też nie, każda potrzebuje Boga. Każdy człowiek bez względu na to, czy przyznaje się do wiary czy też uważa siebie za osobę niewierzącą, a nawet walczącą z Kościołem, każdy potrzebuje Boga. Każde serce ludzkie spragnione jest miłości Bożej, a więc miłości doskonałej, takiej, jaką jest Bóg. Tej miłości człowiek szuka, choć nieudolnie. Chce takiej miłości doświadczyć w relacji ludzkiej i nie doświadcza. Bardzo często człowiek nie uświadamia sobie potrzeby miłości doskonałej i szuka zaspokojenia swego serca zupełnie gdzie indziej. Myśli, że ten niepokój, który cały czas w nim jest, uda się jakoś złagodzić dążąc do przeróżnych celów. Jedni realizują się w karierze zawodowej, inni sięgają po władzę, starają się zarobić jak najwięcej pieniędzy, urządzają dom, kupują najnowsze, najdroższe sprzęty, jeszcze inni spędzają wolny czas w jakichś drogich kurortach, hotelach, jeżdżą za granicę na drogie wycieczki. Realizują swoje pragnienia, których do końca nie rozumieją, źle je sobie tłumaczą i w związku z tym nieustannie nadal doświadczają braku spełnienia, nie mają pokoju w sercu. I zastanawiają się, dlaczego chociaż osiągnęli to, czego pragnęli, nadal nie są zadowoleni. Sięgają dalej, więcej, wyżej i stale jest nie to. Dziwią się, że to, do czego dążą nie daje im szczęścia, a relacje z bliskimi nie układają się tak, jakby tego chcieli. Każdy człowiek w głębi swojej duszy, nieraz bardzo głęboko, ma ukryte pragnienie, by należeć do Boga, który jest czułym, miłującym, wszechmocnym Ojcem. Każda dusza spragniona jest miłości ojcowskiej, która wytycza pewne ramy, a jednocześnie, która przebacza. Każdy spragniony jest miłości miłosiernej, która jest wyrozumiała dla ludzkich słabości. Każdy pragnie miłości, która dla niego poświęci wszystko. Nie szkodzi, że człowiek nie deklaruje głośno takich pragnień. Nie szkodzi, że otwarcie mówi o swoim ateizmie, iż owszem wierzy, ale nie praktykuje. W głębi serca każdy człowiek spragniony jest miłości – Bożej miłości – a szuka jej nie tam gdzie trzeba. Skoro żniwo wielkie, ale robotników brakuje, Bóg posyła nie tylko kapłanów. Bóg posyła różne dusze, bo każda dusza, która otwiera się na miłość Bożą, prawdziwie przyjmuje ją i stara się nią żyć, może być robotnikiem, żniwiarzem, apostołem, uczniem Jezusa. Każda taka dusza może być posłana do tych, którzy miłości Bożej nie znają, a przecież spragnieni są jej, choć sobie tego nie uświadamiają.

Dzisiejsze słowa Ewangelii (Łk 10, 1-9) skierowane są, owszem, do kapłanów, do hierarchii kościelnej, by uświadomić, jak ważnym jest, by czynić wszystko, aby ilość powołań zwiększyła się. Ale SŁOWA TE SKIEROWANE SĄ RÓWNIEŻ DO WSZYSTKICH DUSZ W KOŚCIELE, ABY WSZYSTKIM UŚWIADOMIĆ, IŻ KAŻDA DUSZA JEST POWOŁANA DO APOSTOLSTWA. Każdy powołany jest, by stawać się misjonarzem. Każdy ma przecież swoje uczestnictwo w kapłaństwie i uczestniczy w nim. Owszem, w inny sposób niż kapłan – namaszczony, wyświęcony, a jednak każda dusza w Kościele jest powołana. Nie ma w Kościele duszy, która by nie była powołana do życia miłością, do dawania świadectwa o Bożej miłości i Bożym Miłosierdziu. Jeśli ktoś uważa, że nie jest do tego powołany, że nie ma być świadkiem samego Jezusa, to znaczy, że nic nie rozumie z nauki Kościoła, że nie zna nauki Jezusa.  Czytaj dalej

Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?

Spoglądając na świat, na to, co dzieje się w różnych miejscach na kuli ziemskiej możemy się dziwić, przestraszyć się takim ogromem zła. Może w naszych sercach powstać pytanie: Jak to możliwe, że jest aż tyle zła? Skąd tyle zła rodzi się w ludzkim sercu? Kiedy w naszych sercach będzie wręcz niedowierzanie, że niemożliwym jest, aby aż tyle zła było na świecie, spójrzmy na Jezusa, na to, co Jemu uczyniono. Spójrzmy na Jego mękę, na całe Jego cierpienie; nie tylko na Krzyż, ale na całe Jego cierpienie. Spójrzmy na zło, które chciało Go dosięgnąć od samego Jego narodzenia. Bóg, który jest Miłością zstąpił na ziemię, aby tę miłość jeszcze w większej obfitości rozlać na wszystkie dusze, okazać swoje miłosierdzie wobec każdej duszy, aby ratować każdego człowieka. Ten Bóg został odrzucony. Był obrażany, poniżany, strasznie torturowany. Już od samego początku Jego przyjścia na świat i potem kiedy nauczał, uzdrawiał, czynił dobrze – czyhano na Jego życie. Jak wielka była złość w sercach ludzkich, która odpowiadała nienawiścią na samą Miłość, na nieskończone Miłosierdzie!

Czasem dusze zastanawiają się, czy to możliwe, by mogło spotkać nas jeszcze coś gorszego niż to, co dzieje się na świecie. I myślą, że to niemożliwe. Spójrzmy, co człowiek czynił wobec samego Jezusa. To, czego się dopuścił wobec Boga nie było dziełem tylko czysto ludzkim. Tak naprawdę zawładnął nim szatan i to on ukazywał swoją drapieżną, straszną twarz. A skoro dopuścił się do tak straszliwego czynu, skoro popchnął ludzi ku zadawaniu straszliwych tortur Jezusowi, aż do zabicia Go, czy teraz będzie oszczędzał ludzi? Cała złość szatana, cała jego nienawiść właśnie na tym się skupia – na zabiciu. Zabicie przede wszystkim dotyczy duszy. Oczywiście dusza jest nieśmiertelna, jej celem jest życie w Niebie, a śmierć duszy ujmujemy tutaj w pojęciu życia w piekle. Szatan w żaden sposób nie będzie się ograniczał. Nic go nie powstrzyma, jeśli widzi możliwość zdobycia kolejnych dusz, uśmiercenia ich. A ponieważ w sercu szatana jest tylko zło, tylko nienawiść, tylko złość, więc tym karmi ludzkie dusze, bo to zabija. Skoro karmi ludzkie dusze złością, nienawiścią, więc człowiek występuje przeciwko drugiemu człowiekowi. Jeśli nie jest osadzony głęboko w Bogu, nic go nie powstrzyma przed nienawiścią. Jeśli dusza nie zakosztuje miłości Boga, da się poprowadzić ku nienawiści. Ulegnie argumentacji szatana, który w sposób bardzo sprytny przemówi do duszy i przekona ją do swoich celów. Celem szatana jest śmierć każdej duszy, a więc jej odwrócenie się od Boga, odrzucenie Boga i w ten sposób następuje śmierć. Bez Boga dusza nie będzie żyła. Czytaj dalej

Kościoły stacyjne w Archidiecezji Warmińskiej

Kościoly_stacyjne_baner

Z okazji Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia w Archidiecezji Warmińskiej zostało ustanowionych 11 kościołów, w których wierni mogą uzyskać odpust zupełny pod zwykłymi warunkami:

  1. Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Fromborku,

  2. Bazylika współkatedralna św. Jakuba w Olsztynie,

  3. Sanktuarium Maryjne w Gietrzwałdzie,

  4. Sanktuarium Maryjne w Stoczku Klasztornym,

  5. Sanktuarium Maryjne  w Świętej Lipce,

  6. Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Olsztynie,

  7. Kościół Miłosierdzia Bożego i kościół św. Józefa w Olsztynie,

  8. Kolegiata w Dobrym Mieście,

  9. Kolegiata w Lidzbarku Warmińskim

10. Kolegiata w  Kętrzynie,

11. Kościół Miłosierdzia Bożego w Nidzicy.

***

Ojcze Święty,

bogaty w miłosierdzie i wielki w miłości,
wielbimy Cię z całego serca
i składamy dzięki za nadobfitość Twoich darów.
Spójrz na nas, którzy dzisiaj otworzyliśmy Drzwi Święte
i radośnie rozpoczęliśmy czas Jubileuszu.
Daj, prosimy Cię,
tym wszystkim, którzy przekroczą Drzwi Miłosierdzia,
z żalem za grzechy, odnowioną gorliwością i synowską ufnością,
naprawdę doświadczyć Twojej ojcowskiej czułości
i otrzymać łaskę przebaczenia
by byli świadkami, w słowach i czynach,
oblicza twojego Miłosierdzia,
Jezusa Chrystusa, naszego Pana,
który żyje i króluje na wieki wieków.
Amen.

(Modlitwa zaczerpnięta z Mszału, przygotowanego przez Papieski Urząd Celebracji Liturgicznych na Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP i otwarcie Drzwi Świętych.)

Za: http://liturgia.wiara.pl

Zapraszamy na pielgrzymki

pielgrzymki_rok_milosierdziaW Roku Miłosierdzia nasze stowarzyszenie wraz z Biurem Pielgrzymkowo-Turystycznym „Halina” z Rudy Śląskiej zaprasza wszystkich odwiedzających tę stronę na organizowane w najbliższym czasie pielgrzymki krajowe i zagraniczne (Kraków-Łagiewniki, Płock, Białystok, Wilno, Medjugorje, Rzym). Więcej informacji…>>

Wieczernik w Mrągowie (mp3)

W dniu wczorajszym uczestniczyliśmy w czwartym już comiesięcznym Wieczerniku Modlitwy w parafii p.w. Błogosławionego Honorata Koźmińskiego w Mrągowie. Dziękujemy wszystkim uczestnikom tego spotkania za dar wspólnej modlitwy i prawdziwej uczty duchowej. Zapraszamy też do wysłuchania fragmentów nagrań z Wieczernika.Mragowo_Adoracja_NS

1. Adoracja Najświętszego Sakramentu:

2. Pieśni w wykonaniu zespołu „Najmniejsi”:

Pielgrzymki formą ewangelizacji i spotkaniem z miłosierdziem

Pielgrzymki to szczególnie wymowny wyraz wiary Ludu Bożego – podkreślił Papież Franciszek, spotykając się w Auli Pawła VI na Watykanie z rektorami sanktuariów i innymi osobami działającymi w ruchu pielgrzymkowym…

Ta religijność ludowa jest autentyczną formą ewangelizacji, którą trzeba zawsze popierać i Papiez_o_pielgrzymkachdowartościowywać, nie pomniejszając jej znaczenia. W sanktuariach bowiem nasi ludzie żyją swą głęboką duchowością, tą pobożnością, która od wieków kształtowała wiarę przez nabożeństwa proste, ale bardzo znaczące. Pomyślmy, jak gorąca jest w tych miejscach modlitwa do Chrystusa Ukrzyżowanego albo różańcowa czy też Droga Krzyżowa. Błędem byłoby uważać, że idący w pielgrzymce żyją duchowością «masową», a nie osobistą. W rzeczywistości pielgrzym niesie z sobą swoją historię, swoją wiarę, blaski i cienie własnego życia. Każdy nosi w sercu szczególne pragnienie i modlitwę w jakiejś określonej intencji. Kto wchodzi do sanktuarium, czuje od razu, że jest u siebie w domu, przyjęty, zrozumiany i wsparty” – powiedział Papież.

(…) Ojciec Święty wyznał, że w sanktuariach naprawdę dotyka się ręką Bożego miłosierdzia, a szczególnie doświadcza tego kapłan, kiedy tam spowiada. Wskazał na znaczenie, jakie ma przyjmowanie pielgrzymów, które musi być serdeczne i wymaga także, jak zauważył, dużo cierpliwości. Podkreślił, że sposób przyjęcia jest decydujący dla ewangelizacji.

„Pielgrzym, który przybywa do sanktuarium, jest często zmęczony, głodny, spragniony… Niejednokrotnie ten stan fizyczny jest również odbiciem sytuacji wewnętrznej. Dlatego tego człowieka trzeba dobrze przyjąć zarówno w sensie materialnym, jak duchowym. Ważne jest, aby pielgrzym, który wchodzi w progi sanktuarium, czuł się potraktowany nie jak gość, ale jak członek rodziny. Musi poczuć się u siebie w domu, doznać, że się na niego czeka, że się go kocha i patrzy na niego oczyma miłosierdzia. Oby każdy – młody czy stary, bogaty czy biedny, chory i cierpiący czy turysta kierujący się ciekawością – spotkał się z należnym przyjęciem, bo w każdym jest serce, które szuka Boga, nieraz nie zdając sobie z tego w pełni sprawy” – powiedział Papież.

Czytaj całość…>>

Lepsze jest posłuszeństwo od ofiary

W życiu duszy powołanej przez Boga bardzo ważnym jest posłuszeństwo. Jak ważnym, możemy zobaczyć dzisiaj w pierwszym czytaniu (1 Sm 15, 16-23). Konsekwencje nieposłuszeństwa mogą być bardzo dramatyczne. Sam Bóg wybrał Saula, nakazał namaścić na króla i dawał mu wskazówki poprzez Samuela. Niestety król nie był posłuszny. I Bóg wybrał Sobie innego króla. Nieposłuszeństwo Saula potem miało swoje konsekwencje w dalszym jego postępowaniu i czynieniu zła, bo kiedy człowiek nie słucha Boga z każdym krokiem coraz bardziej pogrąża się w grzechu. Jest coraz słabszym i coraz trudniej mu wybierać dobro. Słuchając pierwszego czytania i uświadamiając sobie późniejsze dzieje Saula, wydaje się nam, że jego przykład nas nie dotyczy, że nasze życie jest inne, inny nasz sposób postępowania, a przynajmniej nasze poczynania nie mają aż takiego wymiaru, więc i konsekwencje nie będą aż tak drastyczne. A jednak dobrze byłoby przyjrzeć się analogii, aby zrozumieć, że przykład Saula jest dzisiaj dany właśnie nam.

W wybraniu zazwyczaj człowiek widzi tylko stronę zewnętrzną – Saul został królem, władcą narodu, miał pewne bogactwa, dużo przywilejów, praw, decydował o wielu sprawach. Potem to wszystko traci. A my? Cóż, szare życie, dom, praca, a więc gdzie tu porównanie? Trzeba spojrzeć w sposób duchowy, bowiem największym bogactwem dla człowieka jest dusza. Bóg umiłował ciebie i dla ciebie poświęcił swojego Syna, a więc zapłacił najwyższą cenę za ciebie. W ten sposób wywyższył ciebie i namaścił na swoje dziecko, niczym na pierworodnego syna. Jest to wyróżnieniem, wybraniem, tym, co najważniejsze. Celem życia człowieka jest połączenie się z Bogiem, który usynowił każdego z nas, by w końcu po śmierci żyć prawdziwie jako syn, córka Boga w zjednoczeniu z Nim. Nieposłuszeństwo Saula miało tragiczne konsekwencje. Nieposłuszeństwo duszy wobec Boga też ma bardzo poważne konsekwencje. Można stracić wszystko – można zatracić duszę.

Zatem dusza, która doświadcza powołania do życia doskonalszego, która doświadcza wezwania na pewną drogę duchową powinna starać się słuchać. A potem powinna starać się realizować tę drogę tak, jak rozumie. Jednak dusze popełniają często pewien błąd, bowiem wchodzą na nową drogę, ale ciągną za sobą cały swój bagaż, całe swoje dotychczasowe życie, wszystko to, co dotychczas było ich doświadczeniem, co było udziałem ich serca, ich duszy. Wszystko to cały czas im towarzyszy. Ich nawyki, przyzwyczajenia również są razem z nimi. Człowiek cały, ze wszystkim, co posiada i ze wszystkim, co stanowi wchodzi na nową drogę. I niekiedy dziwi się, dlaczego tak powoli kroczy do przodu, dlaczego tak ciężko. Gdyby się obejrzał, zobaczyłby, że za sobą ciągnie wielki bagaż. Trudno jest człowiekowi iść do przodu, jeśli ciągnie za sobą cały wagon wszystkiego, co nazbierał przez całe życie. Serce cały czas po staremu wszystko przyjmuje. Umysł po staremu rozpatruje i rozważa. Duszy trudno jest iść za nowym, bo stare jeszcze bardzo mocno gniecie i utrudnia pójście naprzód. W Piśmie Świętym czytamy, że rozpocząć nowe życie trzeba w sposób definitywny, stanowczy, pozostawiając za sobą to, co stare. Nie da się do starego serca wlać nowego życia i ze starym połączyć nowe. Nie da się myśląc po staremu iść nową drogą, bo się po prostu nią nie pójdzie; pójdzie się starą. Serce nie otworzy się w pełni na Boga i nie przyjmie Go w pełni, jeśli w sercu króluje zupełnie co innego, jeśli zajęte jest zupełnie innymi sprawami. To jest po prostu niemożliwe. Dlatego Jezus upomina, wzywa, by pozostawić wszystko, co stare, by oczyścić serce i spojrzeć na Boga, przyjąć Jego miłość, przyjąć Jego samego, żyć Nim bez oglądania się na to, co było. Człowiek przyzwyczaja się do tego, co jest, nawet, jeśli jest niewygodne. A kiedy pojawia się nowe, często myśli o tym z obawą, bo tego „nowego” tak do końca nie zna. Wydaje mu się bezpieczniejsze to, co stare, chociaż czasem przeszkadza, przygniata niż to, co nowe, którego się nie zna. A jednak Jezus prosi, abyśmy pozostawili wszystko, co stare. Czytaj dalej

W naszych sercach Bóg złożył swoją miłość

W naszych sercach Bóg złożył swoją miłość. I właściwie to jedno stwierdzenie powinno wystarczyć nam za całą naukę i pokierować naszym życiem. Gdyby serca były otwarte, z tego stwierdzenia wyprowadziłyby całe powołanie, zobaczyłyby przed sobą całą drogę. Zastanawiając się nad tym, iż Bóg w naszych sercach złożył całą swoją miłość, powinniśmy trwać przed Bogiem w wielkim zachwycie, w wielkim uwielbieniu, w wielkim dziękczynieniu. Żebyż serca ludzkie były proste, dziecięce, nie komplikowałyby niczego, a fakt, iż Bóg swoją miłość składa w ludzkim sercu potrafiłyby przyjąć w sposób oczywisty. Każde słowo niesie ze sobą treść, ale odbiorca ma różne doświadczenia życiowe i różne treści podkłada pod różne pojęcia. Gdy serce jest czyste, otwarte, gdy z ufnością patrzy na Boga, wtedy Słowo Boga przyjmuje dokładnie takim, jakie ono jest. I to Słowo przemienia serce w sposób niezwykły, wręcz cudowny.

Spróbujmy rozważyć to jedno zdanie: Bóg w naszych sercach złożył całą swoją miłość. Jeśli to zdanie niczego nie czyni w naszych sercach, może warto pomyśleć o sakramencie pokuty i pojednania, jako o pierwszym kroku. Potem, gdy serce zostanie już oczyszczone dobrze by było przystąpić do Komunii św., a czas pomiędzy spowiedzią a Komunią św. niech będzie jak najkrótszy. Dlaczego? Aby zachować czystość serca w miarę jak największą. Co prawda człowiek nie jest machiną, ma w sobie uczucia, wiecznie o czymś myśli (co ma swoje dobre i złe strony, ponieważ będąc słabym te myśli są różne), mimo to, jeśli zaraz po spowiedzi następuje Eucharystia i przystąpienie do Ołtarza Miłości, wtedy jest największe prawdopodobieństwo, że czystym sercem przyjmie się Boga. On Sam udzielając się duszy wleje w nią mądrość swoją. Uwrażliwi duszę i w zależności od Bożej łaski, Bożych zamiarów i od naszej prośby będziemy mogli otworzyć się na to stwierdzenie: Bóg w naszych sercach złożył całą swoją miłość. To zdanie jest kluczem do zrozumienia tego, co ma się wydarzać we Wspólnocie, co mamy czynić i co Bóg pragnie czynić poprzez Wspólnotę w Kościele.

Bóg złożył w nasze serca całą swoją miłość – to znaczy Sam przyszedł do nas, samego Siebie złożył w Ofierze w naszych sercach. Sam Bóg zamieszkał w twoim sercu. Cała Trójca Święta zamieszkuje twoją duszę, towarzyszy ci nieustannie. Gdy wypowiadasz jakiekolwiek słowo, najpierw słowo to przechodzi przez Serce Boga, dopiero potem idzie do osoby, do której je skierowałeś. Jakakolwiek twoja myśl trafia do Serca Boga. Jakikolwiek czyn, jego intencja najpierw trafia do Serca Boga, potem dopiero tę czynność wykonujesz. W zależności od tego, jakie to słowo, jaka intencja, jaka myśl – wyznajesz tym słowem, myślą, czynem miłość Bogu albo okazujesz brak miłości. Cokolwiek czynisz, czynisz przed Jego obliczem, wobec Niego, w Jego obecności, bo Bóg całą swoją miłość złożył w twoim sercu, a więc On sam zamieszkał w tobie. Uczynił to tylko dlatego, że umiłował ciebie już na samym początku, zanim ciebie stworzył i chce, abyś był szczęśliwy. Na czym polega to szczęście? Na tym, by stawać się tak jak Bóg. Co to oznacza? Być miłością. A prawdziwa, Boża miłość zaś nieustannie udziela się. W tym jest jej ogromne szczęście – w udzielaniu się, w ciągłej wymianie miłości. Czytaj dalej

Wieczernik w Gietrzwałdzie (mp3)

Gietrzwald_styczen_16Gietrzwałd, 16 stycznia 2016 r. – Adoracja Najświętszego Sakramentu:

Gietrzwałd, 16 stycznia 2016 r. – kazanie ks. Tadeusza, moderatora wspólnoty: