Miesięczne archiwum: Styczeń 2016
Zatrzymajmy się i szukajmy Gwiazdy
Objawienie Pańskie (6 stycznia 2016 r.)
Dzisiejszego dnia, w Uroczystość Objawienia Pańskiego, pozornie skupimy się na gwieździe, aby lepiej zrozumieć, kim jest Ten, który objawia się każdej duszy. Najpierw spójrzmy na Mędrców. Zobaczyli gwiazdę i odczytali, że jest to gwiazda bardzo ważnego Króla, który właśnie się narodził. Odczytali ten znak, jako tak ważny, że zdecydowali się zostawić swoje domy i zgodzili się na niewygody, podjęli trud wędrówki właściwie w nieznane. Oni nie mieli powiedziane dokładnie, gdzie mają iść, nie mieli podanego adresu. Oni szli za gwiazdą. Szli tam, gdzie prowadziła ich gwiazda. Jak mocny był impuls w ich sercu, że ludzie tacy jak oni nazywani magami, mędrcami, astrologami, królami, a więc nie prości ludzie, ale ludzie posiadającymi pewną wiedzę, zdecydowali się pójść w nieznane. Jak mocne wiarą musiały być ich serca, skoro szli i nie rezygnowali. Zauważmy, że w Ewangelii (Mt 2, 1-12) mowa jest również o tym, że gdy już po wizycie u Heroda zobaczyli gwiazdę, ucieszyli się. Oni ją wypatrywali nieustannie. To nie była zwyczajna gwiazda, dla nich była ona bardzo ważna. Nieustannie patrzyli na nią i nią się kierowali. Oni pragnęli tej gwiazdy, chcieli, by poprowadziła. I rzeczywiście zaprowadziła ich do samego Boga, do samego Króla – do prawdziwego Króla, który króluje we wszechświecie; nie tylko nad jakimś jednym narodem, ale króluje nad całym światem. Oddali Mu pokłon, tak jak należy się Królowi.
Spróbujmy odnieść to do naszych dusz. Bóg w pewnym momencie życia duszy objawia jej swoją miłość. Ona jeszcze nie do końca wie o co chodzi, a poprzez swoją małość, słabość, poprzez swoją nędzę nie potrafi w pełni odebrać tego wyznania miłości. Patrzy przez pryzmat swoich ułomności, niemniej jednak ta iskra miłości Bożej dociera do serca i dotyka go. Dusza czuje się wezwana. Pomimo słabości, które zasłaniają Boga, to wezwanie jednak jest silne. I dusza idzie za nim. Każdy z nas w którymś momencie swego życia za takim wezwaniem poszedł. To były różne wydarzenia, które prowadziły potem do różnych następstw, ale każdy z nas to wezwanie miał i za tym wezwaniem poszedł. Pójście za tym Głosem przyprowadziło nas aż do tego miejsca. Nadal jesteśmy w drodze. Nadal jesteśmy jeszcze z królami, którzy wypatrują gwiazdy i kierują się nią. Nie dotarliśmy jeszcze do żłóbka, do domu Króla. Bóg co jakiś czas dotyka naszych serc miłością, co jakiś czas daje nowe wezwanie naszym sercom, dzięki temu staramy się na nowo słuchać Go i pójść za Nim. Są takie etapy, momenty, kiedy dusza jakoś wyraźniej słyszy i znowu nabiera ochoty, by iść za Bogiem. Postanawia sobie, że od tej pory będzie inaczej postępować, będzie czegoś się wystrzegać. I dusza idzie za światłem, które zobaczyła, a które pochodzi od Boga. Mocą tego impulsu może robić kolejny krok, i kolejny, i kolejny. To wołanie Boże jest na tyle silne, że dusza podąża za Bogiem, pragnie Go. Czasem słabnie, czasem trudności zniechęcają ją, czasem czuje się wręcz pokonana przez trudy codzienności. Kiedy czyta się w Ewangelii, że Mędrcy szli za gwiazdą, czyta się to bardzo szybko. Trwa to kilka, kilkanaście sekund. Jakoś człowiek przelatuje nad ich podróżą – zatrzymujemy się na chwilę u Heroda i potem już jesteśmy u stóp Jezusa. Czasem warto zastanowić się, jak mogła wyglądać ich wędrówka, aby uświadomić sobie, że nie był to przelot samolotem, gdzie stewardessy serwują kolejne dania, troszczą się o pasażerów, a człowiek tylko siedzi i przyjmuje, ogląda piękne widoki, ewentualnie podczas lądowania trochę stresu przeżyje. To była wędrówka w nieznane, bez wygód, wędrówka drogami, które widzi się po raz pierwszy, polami, również przez lasy, przez góry, wędrówka bez oznaczonego, wytyczonego szlaku. Droga nie była szeroką, wygodną autostradą. Nie było na niej hoteli trzygwiazdkowych, nie było niczego, co mogłoby umilać podróż. A Mędrcy nie byli młodymi ludźmi w wieku 20 lat, pełni sił, wigoru, pieniędzy, jadący autostradą najlepszymi autami, zatrzymujący się w najdroższych hotelach, korzystając z pełnej obsługi personelu. Oni narażeni byli na różne niebezpieczeństwa, również na jakieś choroby chociażby. Czytaj dalej
III ORSZAK TRZECH KRÓLI Olsztyn 2016
Zapraszamy do udziału w Orszaku Trzech Króli, który 6 stycznia 2016 roku po raz trzeci przejdzie ulicami Olsztyna. Orszak przypomina o bogatej tradycji jasełkowej i zachęca przede wszystkim do wspólnego i radosnego przeżywania święta Trzech Króli. Orszak prowadzić będą trzej królowie symbolizujący trzy kontynenty Europę, Afrykę i Azję. Ich świtę stanowić będą dzieci ubrane w kolorowe stroje świadczące o przynależności do jednego z trzech orszaków. Za nimi podążać będą mieszkańcy miasta – rodziny w kolorowych koronach na głowie, śpiewając kolędy.
Celem tego przedsięwzięcia jest promowanie rodzinnego przeżywania Uroczystości Objawienia Bożego, podtrzymywanie tradycji jasełkowej, wspólne kolędowanie, tworzenie płaszczyzny dialogu międzypokoleniowego, integracja mieszkańców wszystkich dzielnic i parafii Olsztyna. Organizatorzy w tym roku przygotowali dla uczestników Orszaku ponad 5 000 śpiewników z kolędami, 8 000 koron oraz inne atrakcje, i zachęcają, by rodzice w zakresie prywatnym uszyli swoim dzieciom pelerynki (na wzór ministranckiej) w kolorze danego Króla i dołączyli do jego Orszaku. Można też przygotować strój anioła (na biało) lub gwiazdeczki (strój złoty/żółty). Zapraszamy też rodziny do wzięcia udziału w konkursie: RODZINNA „GWIAZDA BETLEJEMSKA”.
Trasa przejścia III Olsztyńskiego Orszaku podana jest na plakacie…>>
Pokłon Trzech Króli – Adoracja
Uwielbiam Ciebie Boże w Twojej niepojętej miłości, jaką objawiasz światu! Uwielbiam Ciebie w Twoim miłosierdziu, które zlewasz na świat! Uwielbiam Ciebie w niezwykłej Twojej dobroci i wyrozumiałości wobec licznych grzechów człowieka! Uwielbiam Ciebie w Twojej delikatności i łagodności, z jaką traktujesz duszę ludzką! Uwielbiam Ciebie we wszystkich znakach Twojej miłości! Uwielbiam Ciebie w każdej duszy, która przyjmuje Twoje światło i za nim idzie! W ten sposób włącza się w Twoje Dzieło, w ten sposób wyjednuje łaski dla innych dusz, uczestnicząc w tym niezwykłym, największym Twoim dziele – Dziele Zbawienia. Uwielbiam Ciebie Boże w każdej osobie, która przyjęła Dar Objawienia Twojego. Poprzez te osoby każdy może, choć trochę, poznawać Ciebie i rozumieć, choć troszeczkę, kim jesteś, Panie mój! Uwielbiam Ciebie w tym nieskończonym, wielkim Dziele Zbawczym. To Dzieło było celem Twoim, gdy zdecydowałeś się przyjść na ziemię – Zbawienie wszystkich dusz. To Twoje największe pragnienie, pragnienie Twego Serca. Uwielbiam Ciebie w tym, iż to Dzieło przeprowadzasz; w tym, że każdego człowieka zapraszasz do tego Dzieła; w tym, że wybierasz sobie dusze, którym proponujesz uczestnictwo czynne w tym Dziele. To wszystko jest wyrazem Twojej miłości i miłosierdzia. Inaczej sobie tego nie mogę wytłumaczyć. Uwielbiam Ciebie Boże!
O, Panie nasz! Tak maleńkim duszom, tak słabym objawiasz tak wspaniałe tajemnice, prawdy tak wielkie, a przecież ze względu na swoją małość, nie jesteśmy w stanie wszystkiego pojąć. Nasze umysły nie potrafią objąć tego wszystkiego. To jest również niezwykłe, że Ty takie wspaniałości składasz przed taką marnością. Panie mój! Przecież my nie potrafimy nic z tym zrobić. Nie potrafimy przyjąć i żyć. Nie potrafimy nawet serca otworzyć na te cuda, o których mówisz. To, co nasze jest tak marne, tak nędzne, a Ty jesteś tak Doskonały, tak Wielki. Jednak Twój Dar ośmiela nas na tyle, że pragniemy Ciebie prosić. Chcemy złożyć Ci w darze to, co jest nasze. Nie mamy bogactw, zresztą, wszystkie bogactwa świata i tak są Twoje, więc złożymy Ci w darze nasze serca, takie, jakie są. Nie mamy innych, mamy takie małe i takie słabe serca. Ale szczerze pragniemy Tobie je dać, ufając, że powodowany miłością sprawisz, iż nasze serca, choć nic nie pojmują i nie mają żadnych sił, to jednak Twoją mocą otworzą się na Twoją miłość, która im się objawia. I choć w maleńkiej cząstce przyjmą tę miłość. Gdyby nie Twoje przyjście na ziemię, gdyby nie ten największy dowód Twojej miłości, jakim jest Krzyż, nie śmielibyśmy prosić Ciebie o to. Ale to Twoja miłość nas ośmiela. Pragniemy należeć do Ciebie. Uznajemy Ciebie za Króla, Króla nie tylko całego świata, za Króla naszych serc. Bądź naszym Panem! Władaj nami! Czyń, co chcesz z nami! Należąc do Ciebie, będziemy Ci służyć. Chcemy być na każde Twoje zawołanie! Chcemy wypełnić każde Twoje polecenie, być wiernymi Twojemu Słowu! Każdemu! A nade wszystko, jakże pragnęlibyśmy poznać Twoją miłość, otworzyć się na nią i przyjąć całą jej pełnię.
O Jezu! Każda dusza kładzie teraz przed Tobą aktem woli swoje serce. I tak jak potrafi dziękuje Ci z Twój Dar i prosi, byś przyjął jej dar. Patrząc z boku można by powiedzieć, że to marna zamiana. Ty dajesz Siebie całego, a my nic nie warte serca. Ale Twoja miłość uznaje te serca za najcenniejsze dla Ciebie. I to wzrusza nas i rozradowuje, że Ty pragniesz naszych serc i że właśnie tego od nas oczekujesz, i że dla Ciebie to też jest największe szczęście przyjąć nasze serca. Więc dajemy Ci je, ciesząc się Twoją miłością, śpiewając Tobie pieśń uwielbienia.
Panie nasz i Królu! Pragniemy całkowicie należeć do Ciebie i żyć w nieustannym zjednoczeniu z Tobą. Wiemy, że te pragnienia są zbyt wielkie jak na nasze możliwości. Ale ufamy, że skoro dajesz w naszych sercach takie pragnienia, to znaczy, że będziesz je realizował. To nas ośmiela, aby Ciebie o to prosić. Ty sprawiaj, że będziemy nieustannie żyć z Tobą, że nasze oczy będą w Ciebie się wpatrywać, że nasze serca stale będą szukać Ciebie i przytulać się do Twojego Serca. Ty spraw Jezu, że miłość nasza ku Tobie będzie wzrastać. I cokolwiek będziemy czynić, to wypływać to będzie z miłości do Ciebie. W każdej sekundzie życia chcemy wyrażać naszą miłość ku Tobie, tak jak Ty wyrażasz ją ku nam. Prosimy Ciebie, abyś nam takiej mocy, takiej łaski udzielił, błogosławiąc nas. A my wyrażamy swoją ufność, wiarę w to, iż prawdziwie obecny jesteś w tej Hostii i prawdziwie nam błogosławisz.
Objawienie Pańskie
Trzej Królowie, nazywani też Mędrcami, Magami, nie pochodzili z narodu żydowskiego, a więc nie czekali tak jak Żydzi na Mesjasza. A jednak pod natchnieniem Bożym, widząc nową Gwiazdę, szli za nią. W ich sercach Bóg odcisnął swoją obecność do tego stopnia, że zostawili wszystko, wzięli to, co mieli cenne, podjęli trud wędrówki, zdecydowali się na niebezpieczeństwa, jakie mogą pojawić się w podróży, by dotrzeć do celu. Oni wiedzieli, że ta Gwiazda oznacza Króla i to niezwykłego Króla. Do innego króla przecież nie udali się z pokłonami. Oni przyszli do Jezusa. I chociaż sami reprezentowali dosyć wysokie stanowiska, status społeczny, nie byli zwykłymi pastuszkami, nie byli zwykłymi ludźmi, pochodzili z wyższych warstw społecznych, o tym chociażby świadczą ich dary, a jednak oni oddali Bogu pokłon; pokłon, jaki oddaje się tylko królowi, pokłon do samej ziemi.
Bóg objawia siebie człowiekowi, całej ludzkości poprzez różne osoby. Każda z tych osób doświadcza tego Objawienia w jakimś zakresie. To Objawienie konkretnej osobie ma jakiś cel, jakieś zadanie. Żadna z osób, którym Nowonarodzony Bóg się objawił, nie miała pełni Objawienia. Ale gdybyśmy złożyli niejako do całości te kolejne cząstki, moglibyśmy mówić o, może nie pełnym, ale w dużym stopniu, w dużym procencie Objawieniu Bożym. Za każdym razem możemy mówić o pewnym aspekcie Objawienia Bożego. I każdy, kto miał styczność z Jezusem, doznał tego Objawienia i pewne rzeczy zrozumiał ze spraw Bożych. Każdy inne, bo każdy miał inne zadanie. Inne zdanie było Józefa, inne było zadanie chociażby Elżbiety, inne pastuszków, inne zadanie było Mędrców. Każdy jednak z nich w Jezusie zobaczył Kogoś niezwykłego, większość z tych osób widziała Boga. Choć nie do końca zdawali sobie sprawę, jak wielkie to wydarzenie, w którym uczestniczą ze względu na to, iż Jezus objawił się im jako Maleńki. Inne Objawienie było skierowane do Symeona. Wielka łaska towarzyszyła Józefowi i Maryi, bowiem Objawienie Boga nie miało końca w Ich życiu. Bóg wszedł w Ich życie i w nim pozostał. Dzięki temu Oboje mogli doświadczać wieloaspektowości tego Objawienia. Mogli doświadczać tego Objawienia w coraz to inny sposób i dopełniało się Ich poznanie Boga, bowiem On sam dawał się Im poznać.
Ta dzisiejsza Uroczystość ze względu na wspomnienie Trzech Królów, którzy przyszli oddać pokłon Bogu, jest często traktowana przez ludzi zbyt powierzchownie. Choć wspomina się pokłon tych trzech osób, niejako tłumacząc, iż w ten sposób cały świat pogański też oddał pokłon Bogu, jest to prawda, jest to niezwykła prawda o tym, iż Bóg przyszedł nie tylko do narodu wybranego, ale do całej ludzkości, jednak nasze serca mają tę Uroczystość, to Objawienie Pańskie starać się ujmować jeszcze szerzej. Dzisiaj każdy z nas powinien spotkać się osobiście z Bogiem, by doświadczyć tego Objawienia, by oddać Bogu pokłon, ale by również przeżyć niejako nowe olśnienie w swoim sercu, aby nowe światło pojawiło się w naszej wierze. Aby Bóg dał nam zrozumienie, kim On jest i jak wielka to miłość Nim kierowała, która skłoniła Boga, Stwórcę, Tego, Który jest Wszechmocny i samowystarczający, do decyzji na bezbronność wobec człowieka, a więc swego stworzenia; do tego, by oddać się w ręce ludzkie, wiedząc, co czeka Go tu na ziemi.
Zatem to Objawienie jest Objawieniem niezwykłej miłości, Objawieniem nieskończonego miłosierdzia wobec ludzkości. Jest otwarciem Bożego Serca, które nie czyni niejako żadnych zabezpieczeń, ale jako Żywe Serce daje się człowiekowi. To tak, jakby człowiek wyjął swoje serce i dał drugiemu. Ten delikatny organ, który chroniony jest przez klatkę piersiową, nie może przecież być wzięty w ręce i oddany. Bóg to uczynił. Oczywiście to symbol. Bez żadnej osłony, a więc bez tej klatki piersiowej, która daje zabezpieczenie temu delikatnemu organowi, zabezpieczenie przed wszelkim uderzeniem, przed zadawanym gwałtem, Bóg odsłonił swoje Serce oddając się w ręce ludzkie. Uczynił Siebie bezbronnym, małym dzieckiem. Przyzwolił na to, aby człowiek uczynił z Nim, co zechce.
I właśnie tej Miłości i temu Miłosierdziu oddajemy dzisiaj pokłon. Tej Miłości, która królując we wszechświecie, będąc doskonałą, wieczną, nie mającą początku, ani końca, tej Miłości oddajemy pokłon. To Ona pochyliła się nad nędzą człowieka, specjalnie się z tą nędzą zjednoczyła, by z jednej strony stać się niczym ta nędza, z drugiej – by wywyższyć, uczynić doskonałym człowieka, uświęcić, by mógł w przyszłości kosztować tego, co zastrzeżone jest tylko dla Boga, a więc wieczności. To jest to Objawienie Boga, Objawienie Pańskie. I właśnie temu Bogu oddajemy dzisiaj cześć. Pochylamy swoje czoła do samej ziemi, mając świadomość, że króluje. Choć oddaje się nam każdego dnia w tym bezbronnym, białym Opłatku, Hostii, to jest Królem Wszechmocnym.
Ta tajemnica nie jest w pełni rozumiana przez człowieka. Gdybyśmy tylko tę tajemnice pojęli, nasze życie zmieniłoby się diametralnie. Jest zbyt wielką, aby nasz umysł mógł to zrozumieć, zbyt wielką, aby serce mogło to przyjąć. Więc aktem woli przyjmijmy tę tajemnicę, pokłońmy się Bogu, chylmy czoła przed tak Wielkim, nieskończonym, niepojętym Bogiem i uwielbijmy Go w Jego miłości. Serca swoje składając dzisiaj na Ołtarzu prośmy, by Bóg choć odrobinę uchylił przed nami tej tajemnicy. Wystarczy odrobina, aby zakochać się w Bogu i zmienić swoje życie.
Wieczernik Sylwestrowy – mp4
Na początku było Słowo
Czy zastanawialiśmy się, po co Bóg nas stworzył? Jaki miał cel, aby stworzyć człowieka? Jaki jest sens w istnieniu człowieka? Warto rozważać ten temat, aby zanurzając się we wnętrze samego Boga, zacząć Go uwielbiać i w ten sposób realizować to, co jest sensem istnienia.
Bóg wystarcza sam sobie. Nie potrzebuje niczego, ani nikogo, aby być szczęśliwym, aby żyć. On po prostu jest. On jest Miłością, Mądrością, Prawdą, Światłem, Pokojem. Jest też Radością. A jednak stworzył człowieka. Stworzył też inne stworzenia, ale tylko człowiekowi nadał niezwykłą godność. Chociaż cały świat całym swoim istnieniem oddaje Bogu chwałę, to jednak Bóg człowieka wyróżnił. Sensem istnienia człowieka jest oddawanie Bogu chwały, uczestniczenie w chwale Boga, życie Jego życiem, a mając je w sobie nieustanne uczestniczenie w tworzeniu, które przecież jest cechą Boga.
Bóg wyróżnił człowieka powołaniem do świętości. Dając mu wolną wolę okazał niezwykłą miłość, bowiem tylko miłość daje wolność. I tę wolność człowiek otrzymał. Wraz z wolnością otrzymał rozum i serce, w którym Bóg składa nieustannie swoje światło. Bóg udziela człowiekowi samego Siebie, wszystko, co posiada, czym jest. Tak więc udziela człowiekowi pokoju, również swojej mądrości, światła. W świetle człowiek poznaje prawdę. Stwarzając człowieka, dając mu duszę, Bóg stworzył go, jako istotę, która pragnie dobra. Żadne inne stworzenie nie ma w swojej świadomości pragnienia dobra, nie ma świadomego dążenia do dobra, a człowiek ma. Bóg zatem stwarzając człowieka złożył w nim swoje bogactwo, samego Siebie, cząstkę po cząstce ze wszystkiego, co człowiek próbuje nazywać, systematyzować, uporządkowywać. I nazywa to dobrem, pięknem, prawdą, pokojem, miłością. Mówi o jakiejś jednej stronie Bożych cech, a tak naprawdę wszystko to razem jest Bogiem. Bóg to wszystko złożył w człowieku. W ten sposób wyróżnił człowieka, wywyższył go spośród wszystkich stworzeń.
Dzisiejsze pierwsze czytanie (Syr 24, 1-2. 8-12) przepięknie mówi o Bożej mądrości. Mądrość przedstawiona została jako osoba. Bóg ją złożył w każdym człowieku, złożył w nas. Wszystko, całe Jego bogactwo złożone zostało w każdym sercu. Patrząc na to, co się dokonuje od kilku lat w naszej Wspólnocie, możemy jako wspólnota w sposób szczególny przyjąć ten fragment również do siebie. Mądrość zamieszkała pośród nas, króluje, jaśnieje, staje się naszą mocą i siłą. Tu Bóg dał jej odpocznienie, tu dał jej swój tron, tutaj ona panuje. Możemy tak powiedzieć, ponieważ Sam Bóg wybrał to miejsce, naszą Wspólnotę i Sam Bóg tu zamieszkał. Sam Bóg udziela wszelkich pouczeń, wskazówek, daje drogowskazy, kieruje, prowadzi tę wspólnotę. Dlatego dusze powinny radować się i śpiewać Bogu pieśń uwielbienia. Powinny w Psalmach i Hymnach pochwalnych oddawać Bogu cześć. Naznaczeni przez Boga tak wielką łaską, wybrani spośród wielu możemy pełniej realizować powołanie dane każdej duszy – powołanie do bycia dzieckiem Boga. Możemy lepiej otwierać się na wszystko, co Bóg nieustannie składa w sercu człowieka, by mógł iść drogą powołania, by mógł prawdziwie stawać się dzieckiem Boga. Czytaj dalej
Fotoreportaż z Wieczernika w Mrągowie
Adoracja w Godzinie Miłosierdzia
Czerwińsk nad Wisłą – Modlitwa w Godzinie Miłosierdzia:
Witaj, mój Jezu! Dziękuję Ci, że zaprosiłeś mnie, abym właśnie w tej godzinie mógł być z Tobą tak blisko. Jestem bardzo małą duszą i wiesz, Jezu, że potrzebuję Ciebie do wszystkiego. Sam niczego nie wiem i nic nie potrafię. Ufam, Jezu, że skoro zaprosiłeś mnie, to Ty dotkniesz naszych serc, bo pragniesz, aby złączyły się z Tobą i aby przyjęły Twoje życie. Ufam, Jezu, że będziesz to czynił, ja nie muszę wiedzieć jak.
Dziękuję Ci, Jezu, za to, że specjalnie dla mnie przyszedłeś, specjalnie zstąpiłeś na ziemię rodząc się jako Maleńkie Dziecię; że specjalnie dla mnie nauczałeś, uzdrawiałeś, dla mnie poszedłeś na Krzyż, umarłeś i zmartwychwstałeś. Dziękuję Ci, Jezu, że dałeś mi Kościół, w którym mogę żyć, rozwijać się, rozkwitać i owocować. W Kościele odnajduję pokarm, w Kościele jest moje życie – dziękuję Ci, Jezu!
Wszystko mi dajesz. Wszystko. Jeśli czegokolwiek ode mnie oczekujesz, najpierw wszystko dajesz. Teraz również oczekujesz mojej odpowiedzi na Twoje zaproszenie do miłości, ale najpierw uświadamiasz mi, że Ty pierwszy umiłowałeś mnie i wszystko, co czyniłeś, czyniłeś z miłości do mnie. Otoczyłeś mnie miłością, wypełniłeś miłością – wszystko to w Kościele. Dziękuję Ci, Jezu, za dar Twojej miłości. Za mały jest mój umysł i za małe serce, aby objąć wszystkie Twoje dary, aby wszystko zrozumieć. Wybacz mi więc moją małość. Wybacz memu sercu, że, gdy objawiasz mu wielkość obdarowania, nie jest w stanie objąć wszystko. I zaczyna słabnąć, Panie. Dziękuję Ci, Jezu i uwielbiam Ciebie we wszystkich darach Twojej miłości.
***
Dziękuję Ci, Jezu, za to, że pochylasz się nade mną; że nad każdą duszą pochylasz się. Nie patrzysz na ogół, na wszystkich, ale patrzysz na każdego z nas indywidualnie. Dziękuję Ci więc za to, że właśnie i nade mną pochyliło się Twoje Serce. Dziękuję Ci, że nade mną wypowiedziałeś moje imię, powołując. Dziękuję Ci, za to, że memu sercu objawiłeś, jak bardzo mnie kochasz, że dotykasz mego serca swoją czułą miłością, delikatną, choć tak mocną. Dziękuję Ci, Jezu za to, że objawiasz się memu sercu, że pozwalasz memu sercu obcować z Tobą. Otwierasz oczy i uszy mego serca, abym Ciebie mógł widzieć i słyszeć. Dziękuję Ci, Jezu za Twoje słowa, tak czułe. Dziękuję Ci za to, co czynisz z moim sercem, które doświadczając Twojej miłości pragnie Ciebie i za Tobą tęskni. Dziękuję Ci, Jezu za to, że otaczasz mnie wydarzeniami, ludźmi, środowiskiem i poprzez to wszystko wprowadzasz w samo centrum życia swojego – otwierasz moje serce na istotę życia Kościoła. Otwierasz moje serce na swoje Serce i na to, co jest w Jego wnętrzu. Ukazujesz mi swoją niepojętą miłość, jaką otaczasz Kościół. Prawdziwie, Kościół jest Twoją oblubienicą. I memu sercu dajesz również tę miłość. Nie zniechęcasz się, Jezu, tym, że jestem duszą, która nic nie rozumie, która nie potrafi podejmować dla Ciebie jakichś wielkich wyrzeczeń, ponosić ofiar. Jestem największym słabeuszem na świecie. Nie zrażasz się tym i wprowadzasz duszę moją w samo wnętrze swego Serca, w którym odnajduję Kościół, odnajduję Twoje życie, miłość Twoją i miłosierdzie. Dziękuję Ci, Jezu, bo chociaż niewiele z tego rozumiem, moje serce przeczuwa niezwykłą wielkość tego wszystkiego. Twoja miłość czyni to wszystko wobec mojej małej, biednej duszy. Dziękuję Ci, Jezu! Bądź uwielbiony! Czytaj dalej
Duchowe drogowskazy na nowy rok
Jezus przynosi naszym sercom pokój, bo jest Księciem Pokoju. Przynosi nam miłość, abyśmy mogli żyć miłością. Przynosi nam wytrwałość, abyśmy podążali za Nim każdego dnia. Każde serce dotyka swoją miłością i w ten sposób pociąga ku Sobie. Sprawia, że nasze serca będą pragnąć Go, będą patrzeć, wyglądać za Nim. On pragnie nasze serca złączyć ze Swoim, więzami miłości pragnie je związać. Chce, byśmy tak umiłowali, abyśmy potrafili rezygnować z samych siebie, aby żyć dla Niego. To Jego pragnienie jest podyktowane miłością, ponieważ On wie, że dopiero wtedy, gdy z Nim zwiążemy swe życie, doświadczymy szczęścia i spełnienia.
Rok, który już minął był bardzo ważnym w życiu naszej wspólnoty. Dokonało się tak wiele. Ten, który nastaje będzie kontynuacją i pogłębieniem zjednoczenia każdej duszy z Jezusem. Droga, którą nas Bóg prowadzi, to droga zjednoczenia. Każdy, kto przychodzi do tej wspólnoty powołany jest na tę drogę. Słowa pouczeń skierowane są do wszystkich serc w tej wspólnocie. Zatem, ten rok, w który wkraczamy prowadzeni przez samego Boga, będzie rokiem wielkiej miłości – miłości oblubieńczej. Każda dusza będzie poznawała miłość oblubieńczą Boga do niej. Będzie też zaproszona, by na tę miłość odpowiedzieć i by poznawać głębię jej tajemnicy. Razem jako wspólnota wchodząc w głębię Serca Boga, w głębię tajemnic Jego miłości i odpowiadając na liczne łaski, jakie On przygotował dla nas, będziemy źródłem w Kościele, z którego wypływać będzie miłość. Będziemy tymi, poprzez których Bóg będzie mógł objawiać światu swoją miłość i miłosierdzie. Oblicze Jego miłości jest nierozerwalnie złączone z miłosierdziem. On chce posłużyć się też naszą wspólnotą, by cały Kościół mógł doświadczać Jego miłosierdzia, Jego miłości, poznawać Boga, który jest miłością i wylewa na cały świat swoje miłosierdzie. Każde serce, które przyjmuje łaskę zjednoczenia poznaje oblicze Bożej miłości, poznaje Boże miłosierdzie, rozumie lepiej, w czym wyraża się Jego miłość, a przez to może stawać się przekaźnikiem Bożej miłości i miłosierdzia.
Jezus zaprasza nas do życia w zjednoczeniu w jeszcze większej bliskości niż do tej pory. Udziela łask każdej duszy, która odpowie na to zaproszenie i każdą włącza w dzieło zbawienia. Teraz wyrazem tego dzieła jest ustanowiony w Kościele Rok Miłosierdzia. Dusza, która otwiera się na Jego miłość, która podaje Mu dłoń, aby kroczyć razem z Nim w tym Roku, uczestniczyć będzie w sposób czynny w objawianiu się światu Oblicza Bożego Miłosierdzia, stanie się narzędziem, którym Bóg będzie się posługiwał. Czytaj dalej