Nr. 4 Królestwo Boże podobne jest do zaczynu włożonego do mąki. (Łk 13,18-21)
Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne
jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż
wszystko się zakwasiło (Łk 13,18-21). Królestwo Boże podobne jest do
zaczynu włożonego do mąki. Dzisiaj to porównanie skierowane jest do nas.
jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż
wszystko się zakwasiło (Łk 13,18-21). Królestwo Boże podobne jest do
zaczynu włożonego do mąki. Dzisiaj to porównanie skierowane jest do nas.
Czymże jest
ten zaczyn i czy rzeczywiście tak wielkie jest jego znaczenie? Wystarczy
niewielka ilość zaczynu, aby można było wyrobić kolejne bochenki chleba. Za
każdym razem, kiedy gospodyni piecze chleb pozostawia niewielką część na
następny raz, aby ta mała cząstka mogła zakwasić całość. I tak powtarza się
stale ta czynność zakwaszania i za każdym razem z tego ciasta rzeczywiście jest
chleb. Dzięki temu zaczynowi, który został po poprzednim pieczeniu chleba, po
poprzednim wyrabianiu ciasta, można powiedzieć, że ten zaczyn niejako pamięta
początki, kiedy gospodyni pierwszy raz wypiekała chleb. Można powiedzieć, że
ten chleb teraz upieczony ma wiele wspólnego z tym pierwszym bochenkiem
wypieczonym dawno temu, bo przecież zaczyn cały czas był przekazywany.
ten zaczyn i czy rzeczywiście tak wielkie jest jego znaczenie? Wystarczy
niewielka ilość zaczynu, aby można było wyrobić kolejne bochenki chleba. Za
każdym razem, kiedy gospodyni piecze chleb pozostawia niewielką część na
następny raz, aby ta mała cząstka mogła zakwasić całość. I tak powtarza się
stale ta czynność zakwaszania i za każdym razem z tego ciasta rzeczywiście jest
chleb. Dzięki temu zaczynowi, który został po poprzednim pieczeniu chleba, po
poprzednim wyrabianiu ciasta, można powiedzieć, że ten zaczyn niejako pamięta
początki, kiedy gospodyni pierwszy raz wypiekała chleb. Można powiedzieć, że
ten chleb teraz upieczony ma wiele wspólnego z tym pierwszym bochenkiem
wypieczonym dawno temu, bo przecież zaczyn cały czas był przekazywany.
Jesteśmy
zaczynem, maleńką cząstką, jednak dobry zaczyn nie musi być duży, nie musi być
jego duża ilość, wystarczy niewiele, a całe ciasto zostanie zakwaszone i z
całego ciasta powstanie chleb. Mamy być zaczynem, prawdziwym zaczynem, tak, aby
inne dusze przejęły od nas miłość, wiarę i przyniosły oczekiwane owoce. Jakim
jesteśmy zaczynem? Czy rzeczywiście zaczynem gotowym? Czy zaczynem, który może
wpływać na środowisko? Jakie jest nasze źródło, a więc ten pierwszy zaczyn,
pierwszy bochen chleba, pierwsze wyrobione ciasto? Poprzez porównanie można by
sięgnąć w głąb naszej historii i dojść aż do początków, a więc do Apostołów,
oni byli tym pierwszym zaczynem. Czy nie jest to wspaniałe, że z pokolenia na
pokolenie ten zaczyn był przekazywany w sercach i duszach ludzkich? Czy nie
jest to wspaniałe, że stanowimy wspólnotę ze wszystkimi poprzednimi pokoleniami
aż do Apostołów włącznie? Mamy coś wspólnego – ten zaczyn – ta wiara, ta
miłość, ten Duch. W sercach powinna rodzić się wdzięczność za to od kogo się
wywodzimy, z kim mamy tę łączność, to coś wspólnego, od kogo otrzymaliśmy.
Pierwsi Apostołowie otrzymali Ducha od Jezusa. Pierwsi Apostołowie byli tym
wyrobionym ciastem przez samego Jezusa. To było naprawdę dobrze wyrobione
ciasto, a więc i zaczyn doskonały. Poczujmy tę łączność z Apostołami, poczujmy
w sobie tę cząstkę z nimi. Została nam przekazana ta najlepsza cząstka, a więc
ich wiara, ich miłość, ich ofiara, ich zapał, ich odwaga. To zostało
przekazane, niejako odziedziczyliśmy to od Apostołów; poprzez różne pokolenia.
zaczynem, maleńką cząstką, jednak dobry zaczyn nie musi być duży, nie musi być
jego duża ilość, wystarczy niewiele, a całe ciasto zostanie zakwaszone i z
całego ciasta powstanie chleb. Mamy być zaczynem, prawdziwym zaczynem, tak, aby
inne dusze przejęły od nas miłość, wiarę i przyniosły oczekiwane owoce. Jakim
jesteśmy zaczynem? Czy rzeczywiście zaczynem gotowym? Czy zaczynem, który może
wpływać na środowisko? Jakie jest nasze źródło, a więc ten pierwszy zaczyn,
pierwszy bochen chleba, pierwsze wyrobione ciasto? Poprzez porównanie można by
sięgnąć w głąb naszej historii i dojść aż do początków, a więc do Apostołów,
oni byli tym pierwszym zaczynem. Czy nie jest to wspaniałe, że z pokolenia na
pokolenie ten zaczyn był przekazywany w sercach i duszach ludzkich? Czy nie
jest to wspaniałe, że stanowimy wspólnotę ze wszystkimi poprzednimi pokoleniami
aż do Apostołów włącznie? Mamy coś wspólnego – ten zaczyn – ta wiara, ta
miłość, ten Duch. W sercach powinna rodzić się wdzięczność za to od kogo się
wywodzimy, z kim mamy tę łączność, to coś wspólnego, od kogo otrzymaliśmy.
Pierwsi Apostołowie otrzymali Ducha od Jezusa. Pierwsi Apostołowie byli tym
wyrobionym ciastem przez samego Jezusa. To było naprawdę dobrze wyrobione
ciasto, a więc i zaczyn doskonały. Poczujmy tę łączność z Apostołami, poczujmy
w sobie tę cząstkę z nimi. Została nam przekazana ta najlepsza cząstka, a więc
ich wiara, ich miłość, ich ofiara, ich zapał, ich odwaga. To zostało
przekazane, niejako odziedziczyliśmy to od Apostołów; poprzez różne pokolenia.
Czy nie
wspaniałe to? Jakże Bóg jest mądry, jakże dobry, że daje nam takie wspaniałe
dary, że ubogaca nasze serca najcenniejszymi darami. Chociaż niczym nie
zasłużyliśmy, niczym nie zapracowaliśmy sobie na to, Bóg i tak obdarza nas tym,
co najcenniejsze. Powinniśmy czuć się wyróżnieni. To prawda, każdy
chrześcijanin powinien czuć się wyróżniony, każdy odziedziczył, otrzymał, każdy
niejako dysponuje tą spuścizną po Apostołach, ale nie każdy to sobie
uświadamia, nie każdemu Bóg pokazuje palcem na to, co staje się udziałem duszy.
Nie każdemu Bóg uświadamia to cudowne dziedzictwo duchowe i nie każdemu mówi o
tej łączności duchowej. Wiele dusz przeżyło swoje ziemskie życie nie mając za
grosz tej świadomości jaką mamy my. My mamy świadomość niezwykłości darów
otrzymywanych od Boga. Mamy świadomość uczestnictwa naszego w wielkim Dziele,
świadomość życia w Kościele, który jest niesłychaną łaską dla duszy. Teraz
jeszcze ta łączność z Apostołami, przejęcie od nich tego zaczynu, najlepszej
cząstki ich samych.
wspaniałe to? Jakże Bóg jest mądry, jakże dobry, że daje nam takie wspaniałe
dary, że ubogaca nasze serca najcenniejszymi darami. Chociaż niczym nie
zasłużyliśmy, niczym nie zapracowaliśmy sobie na to, Bóg i tak obdarza nas tym,
co najcenniejsze. Powinniśmy czuć się wyróżnieni. To prawda, każdy
chrześcijanin powinien czuć się wyróżniony, każdy odziedziczył, otrzymał, każdy
niejako dysponuje tą spuścizną po Apostołach, ale nie każdy to sobie
uświadamia, nie każdemu Bóg pokazuje palcem na to, co staje się udziałem duszy.
Nie każdemu Bóg uświadamia to cudowne dziedzictwo duchowe i nie każdemu mówi o
tej łączności duchowej. Wiele dusz przeżyło swoje ziemskie życie nie mając za
grosz tej świadomości jaką mamy my. My mamy świadomość niezwykłości darów
otrzymywanych od Boga. Mamy świadomość uczestnictwa naszego w wielkim Dziele,
świadomość życia w Kościele, który jest niesłychaną łaską dla duszy. Teraz
jeszcze ta łączność z Apostołami, przejęcie od nich tego zaczynu, najlepszej
cząstki ich samych.
Cóż oznacza
to, co odziedziczyliśmy po nich? Ten zaczyn, czymże on jest dla nas? To ich
miłość; miłość do Jezusa; to ich poznanie Jezusa i rozumienie Go; to ich wiara;
to tak wielka miłość, że skłoniła ich do poświęcenia swojego życia, a więc to
ich ofiara; zazwyczaj męczeństwo. Gdybyśmy zagłębili się w to poznawanie
Apostołów i tego co działo się z ich sercami zrozumielibyśmy, jak niesamowity
dar jest złożony w nas, jak niesamowitym jest ten zaczyn, który został nam
przekazany. Spójrzmy na Apostołów; najpierw poznawanie Jezusa, dochodzenia do
tego Kim On jest, trud rezygnacji z własnych wyobrażeń o tym, kim On może być,
jakie mieć znaczenia dla narodu wybranego, poprzez Mękę Jezusa, Śmierć, po Jego
Zmartwychwstanie, a potem Zesłanie Ducha. Spójrzmy na ich życie, na ich
cierpienie, przeobrażenie, na ich walkę z samymi sobą, a potem całkowite
poświęcenie życia, by głosić Królestwo Niebieskie, Dobrą Nowinę o zbawieniu. Trudno
jest zrozumieć życie drugiego człowieka, można jedynie używając swojej
wyobraźni starać się wczuć. Jednak trochę możemy zrozumieć ich dusze, ich
przeobrażenie, ich cierpienie, ich doskonalenie się, wydoskonalenie do tego
stopnia, że stali się niczym Chrystus i w większości ponieśli śmierć męczeńską.
To duchowa spuścizna dana nam; to ten zaczyn, który w nas złożony może
przyczynić się do naszej przemiany, do naszego rozwoju, do naszego doskonalenia
się. Może się przyczynić, znaczy to, że sam fakt przejęcia tego zaczynu nie
znaczy, iż staniemy się niczym ten zaczyn. Trzeba do tego zaczynu dać mąki,
trzeba wymieszać. Co to znaczy? By to duchowe dziedzictwo mogło nas przemienić
musi dotknąć niejako głębi naszych dusz, naszych serc. Musimy więc otworzyć
dusze, otworzyć serca i zapragnąć przyjąć ten zaczyn. Musimy starać się
zagłębiać w ten zaczyn, rozważać i prosić Boga, by nastąpiło zakwaszenie całego
ciasta, by cała nasza dusza przejęła tę duchowość Apostołów, tego Ducha, by
została przeniknięta cała, przemieniona.
to, co odziedziczyliśmy po nich? Ten zaczyn, czymże on jest dla nas? To ich
miłość; miłość do Jezusa; to ich poznanie Jezusa i rozumienie Go; to ich wiara;
to tak wielka miłość, że skłoniła ich do poświęcenia swojego życia, a więc to
ich ofiara; zazwyczaj męczeństwo. Gdybyśmy zagłębili się w to poznawanie
Apostołów i tego co działo się z ich sercami zrozumielibyśmy, jak niesamowity
dar jest złożony w nas, jak niesamowitym jest ten zaczyn, który został nam
przekazany. Spójrzmy na Apostołów; najpierw poznawanie Jezusa, dochodzenia do
tego Kim On jest, trud rezygnacji z własnych wyobrażeń o tym, kim On może być,
jakie mieć znaczenia dla narodu wybranego, poprzez Mękę Jezusa, Śmierć, po Jego
Zmartwychwstanie, a potem Zesłanie Ducha. Spójrzmy na ich życie, na ich
cierpienie, przeobrażenie, na ich walkę z samymi sobą, a potem całkowite
poświęcenie życia, by głosić Królestwo Niebieskie, Dobrą Nowinę o zbawieniu. Trudno
jest zrozumieć życie drugiego człowieka, można jedynie używając swojej
wyobraźni starać się wczuć. Jednak trochę możemy zrozumieć ich dusze, ich
przeobrażenie, ich cierpienie, ich doskonalenie się, wydoskonalenie do tego
stopnia, że stali się niczym Chrystus i w większości ponieśli śmierć męczeńską.
To duchowa spuścizna dana nam; to ten zaczyn, który w nas złożony może
przyczynić się do naszej przemiany, do naszego rozwoju, do naszego doskonalenia
się. Może się przyczynić, znaczy to, że sam fakt przejęcia tego zaczynu nie
znaczy, iż staniemy się niczym ten zaczyn. Trzeba do tego zaczynu dać mąki,
trzeba wymieszać. Co to znaczy? By to duchowe dziedzictwo mogło nas przemienić
musi dotknąć niejako głębi naszych dusz, naszych serc. Musimy więc otworzyć
dusze, otworzyć serca i zapragnąć przyjąć ten zaczyn. Musimy starać się
zagłębiać w ten zaczyn, rozważać i prosić Boga, by nastąpiło zakwaszenie całego
ciasta, by cała nasza dusza przejęła tę duchowość Apostołów, tego Ducha, by
została przeniknięta cała, przemieniona.
Wiemy
przecież, że świat duchowy istnieje. To nie świat duchów, jak to się często współcześnie
mówi, źle interpretując świat duchowy. Świat duchowy, to niezwykła
rzeczywistość, w której dusza może poruszać się i odnajdywać dla siebie
bogactwo, pokarm, impuls do rozwoju, może się ubogacać, dzięki temu wzrastać,
może poznawać Boga, może się uświęcać, może stawać się mocną, by wyruszyć jak
Apostołowie na wielką ewangelizację. To otwarcie się na świat duchowy to nie
zabawa w duszki, potwory, których tak pełno teraz w różnych filmach i programach. To może być
dla duszy przepiękna rzeczywistość, która ubogaca życie, przepiękny świat, inny
od tego, którym człowiek się otacza; świat posiadający niesłychaną głębię.
Człowiek do tej pory stara się poznać stworzony świat przez Boga; poznaje
przyrodę, schodzi głęboko gdzieś na dno oceanów, żeby poznawać życie; dociera
gdzieś w głąb dżungli, żeby poznawać życie. I nadal naukowcy twierdzą, że jest
jeszcze mnóstwo nie odkrytych gatunków roślin i zwierząt, że jeszcze przed
człowiekiem stoi wiele tajemnic. To co odkryte, to wielkie bogactwo fauny i
flory jest i tak niczym wobec niesłychanej głębi i bogactwa świata duchowego.
Zachwycamy się krajobrazami, niezwykłymi zjawiskami w przyrodzie, z
przyjemnością oglądamy filmy geograficzne, przyrodnicze, zawsze można
dowiedzieć się czegoś nowego, a jednak to wszystko wobec świata duchowego, jego
piękna, złożoności, głębi, mądrości, to wszystko jest jeszcze nic.
przecież, że świat duchowy istnieje. To nie świat duchów, jak to się często współcześnie
mówi, źle interpretując świat duchowy. Świat duchowy, to niezwykła
rzeczywistość, w której dusza może poruszać się i odnajdywać dla siebie
bogactwo, pokarm, impuls do rozwoju, może się ubogacać, dzięki temu wzrastać,
może poznawać Boga, może się uświęcać, może stawać się mocną, by wyruszyć jak
Apostołowie na wielką ewangelizację. To otwarcie się na świat duchowy to nie
zabawa w duszki, potwory, których tak pełno teraz w różnych filmach i programach. To może być
dla duszy przepiękna rzeczywistość, która ubogaca życie, przepiękny świat, inny
od tego, którym człowiek się otacza; świat posiadający niesłychaną głębię.
Człowiek do tej pory stara się poznać stworzony świat przez Boga; poznaje
przyrodę, schodzi głęboko gdzieś na dno oceanów, żeby poznawać życie; dociera
gdzieś w głąb dżungli, żeby poznawać życie. I nadal naukowcy twierdzą, że jest
jeszcze mnóstwo nie odkrytych gatunków roślin i zwierząt, że jeszcze przed
człowiekiem stoi wiele tajemnic. To co odkryte, to wielkie bogactwo fauny i
flory jest i tak niczym wobec niesłychanej głębi i bogactwa świata duchowego.
Zachwycamy się krajobrazami, niezwykłymi zjawiskami w przyrodzie, z
przyjemnością oglądamy filmy geograficzne, przyrodnicze, zawsze można
dowiedzieć się czegoś nowego, a jednak to wszystko wobec świata duchowego, jego
piękna, złożoności, głębi, mądrości, to wszystko jest jeszcze nic.
My możemy w
tym wszystkim uczestniczyć otwierając się w sposób rozsądny na świat Ducha,
otwierając się z miłością; otwierając się, bo w sercu jest ogromne pragnienie
Boga, wtedy należy otwierać się na świat Ducha. Nie w poszukiwaniu sensacji i
niesamowitych rzeczy, ale w poszukiwaniu Boga, którego dusza kocha i pragnie z
całego serca. Zaczyn, o którym mówimy, a więc to wszystko, co jest duchową
spuścizną jeszcze od czasów Apostołów, to wszystko jest niejako w zasięgu ręki.
Ten zaczyn ubogacany później jeszcze duchowością kolejnych pokoleń, Świętych,
dorobkiem Kościoła, jest czymś niezwykłym, co może sprawić, że dusza bardzo
szybko będzie postępować na tej drodze doskonałości. Bóg pragnie przed duszą
otwierać to bogactwo, dawać jej, niejako nakładać na nią te przepiękne szaty,
przystrajać ją w te szaty, w te klejnoty, aby i ona mogła się cieszyć i
rozumieć Kim jest Bóg i kim jest ona sama; aby dusza mogła doskonaląc się
również stawać się dla następnych dusz tym zaczynem; by jej duch, to czym ona
się staje, to co pojmuje i czym zaczyna żyć, by i ona również przekazała to
dalej; by fakt doskonalenia się duszy niejako procentował w świecie Ducha
wielkim dobrem, bogactwem przekazywanym dalej.
tym wszystkim uczestniczyć otwierając się w sposób rozsądny na świat Ducha,
otwierając się z miłością; otwierając się, bo w sercu jest ogromne pragnienie
Boga, wtedy należy otwierać się na świat Ducha. Nie w poszukiwaniu sensacji i
niesamowitych rzeczy, ale w poszukiwaniu Boga, którego dusza kocha i pragnie z
całego serca. Zaczyn, o którym mówimy, a więc to wszystko, co jest duchową
spuścizną jeszcze od czasów Apostołów, to wszystko jest niejako w zasięgu ręki.
Ten zaczyn ubogacany później jeszcze duchowością kolejnych pokoleń, Świętych,
dorobkiem Kościoła, jest czymś niezwykłym, co może sprawić, że dusza bardzo
szybko będzie postępować na tej drodze doskonałości. Bóg pragnie przed duszą
otwierać to bogactwo, dawać jej, niejako nakładać na nią te przepiękne szaty,
przystrajać ją w te szaty, w te klejnoty, aby i ona mogła się cieszyć i
rozumieć Kim jest Bóg i kim jest ona sama; aby dusza mogła doskonaląc się
również stawać się dla następnych dusz tym zaczynem; by jej duch, to czym ona
się staje, to co pojmuje i czym zaczyna żyć, by i ona również przekazała to
dalej; by fakt doskonalenia się duszy niejako procentował w świecie Ducha
wielkim dobrem, bogactwem przekazywanym dalej.
Z jednej
strony temat ten może się wydawać trudnym, bo rzeczywiście zgłębić świat Ducha
nie jest prosto, jest to łaska dana od Boga. Jednak z drugiej strony dusza
pokorna, dusza prosta przyjmuje to dziedzictwo, tę świadomość otwierając się na
Ducha i ubogacając się tym wszystkim, niejako od razu, automatycznie dalej
przekazuje innym duszom, żyjąc Duchem promienieje nim na innych i przekazuje
również pokoleniom. A więc dusza nie czyni czegoś sama z tą świadomością, że
oto teraz przekazuje coś, ale poprzez fakt zjednoczenia z Bogiem i życia w
Duchu ona promienieje na świat Duchowy, ubogacając ten świat, inne dusze. Jest
zaczynem, który pozostawia kobieta, aby następnym razem móc wyrobić ciasto na
chleb, by znowu to ciasto było zakwaszone i rzeczywiście z tego chleb został
wypieczony.
strony temat ten może się wydawać trudnym, bo rzeczywiście zgłębić świat Ducha
nie jest prosto, jest to łaska dana od Boga. Jednak z drugiej strony dusza
pokorna, dusza prosta przyjmuje to dziedzictwo, tę świadomość otwierając się na
Ducha i ubogacając się tym wszystkim, niejako od razu, automatycznie dalej
przekazuje innym duszom, żyjąc Duchem promienieje nim na innych i przekazuje
również pokoleniom. A więc dusza nie czyni czegoś sama z tą świadomością, że
oto teraz przekazuje coś, ale poprzez fakt zjednoczenia z Bogiem i życia w
Duchu ona promienieje na świat Duchowy, ubogacając ten świat, inne dusze. Jest
zaczynem, który pozostawia kobieta, aby następnym razem móc wyrobić ciasto na
chleb, by znowu to ciasto było zakwaszone i rzeczywiście z tego chleb został
wypieczony.
Połóżmy na
ołtarzu swoje dusze i prośmy, aby Bóg złożył w nie zaczyn, całe bogactwo Kościoła
począwszy od Apostołów, całe to dziedzictwo i prośmy też, abyśmy potrafili otworzyć się na ten dar. Dziękujmy za to, co
otrzymujemy, za tę niezwykłość darów, choć nie widzimy, to przyjmijmy prawdę, o
której tu mowa: …ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce
człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go
miłują (1 Kor 2,9).
ołtarzu swoje dusze i prośmy, aby Bóg złożył w nie zaczyn, całe bogactwo Kościoła
począwszy od Apostołów, całe to dziedzictwo i prośmy też, abyśmy potrafili otworzyć się na ten dar. Dziękujmy za to, co
otrzymujemy, za tę niezwykłość darów, choć nie widzimy, to przyjmijmy prawdę, o
której tu mowa: …ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce
człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go
miłują (1 Kor 2,9).
Modlitwa
Jezu mój!
Trwam w zachwycie nad wszystkimi cudami, którymi otaczasz duszę, cudami,
którymi ją obdarzasz. Zachwycam się całym dziedzictwem Ducha, które składasz w
duszy. Niepojęte jest to, jak wielkim jest to bogactwo. O Panie mój! To przekracza
ludzki umysł, aby objąć. Dziękuję Ci. Jakże cudowne jest. Jakże cudowny jesteś
Ty. Rzeczywiście, Ty sam wypełniasz duszę, Twoje Królestwo wypełnia duszę. Twoja mądrość
wypełnia duszę. Wszystko, całe poznanie jakie staje się udziałem duszy, dusz na
przestrzeni wieków, teraz wypełnia nasze dusze. Uwielbiam Ciebie, Boże!
Uwielbiamy Ciebie, Boże! Uwielbiamy we wszystkim, co jesteśmy w stanie pojąć,
zrozumieć. Uwielbiamy Ciebie w Twojej miłości, mądrości, dobroci. Uwielbiamy w
Twoim oddaniu życia za każdego z nas, a jednocześnie wiemy, że nasze pojęcie o
Twojej miłości, czy o Twoim miłosierdziu nijak się ma do tego, jaki Ty naprawdę
jesteś. Przewyższasz wszelkie pojęcie, zrozumienie. Wszystko, co Twoje jest
nieskończenie piękniejsze, większe, doskonalsze. Dusza kiedy rozważa, to w
pewnym momencie wobec wielkości Twojej zaczyna słabnąć, nie jest w stanie
patrzeć, rozważać, ani pojmować; jest za mała, za słaba. Dziękujemy Ci, Jezu,
że pomimo to, Ty odsłaniasz przed nami tajemnice Nieba, że Ty prowadzisz nas do
tych tajemnic, że pozwalasz nam choć trochę zrozumieć jak cudownie jesteśmy
obdarowani. Pragniemy Ci dziękować i wielbić Ciebie. Dajesz nam, Jezu, dotykać
swoich tajemnic; sprawiasz, że nasze serca doświadczają niezwykłości Twojej
obecności; ocieramy się o Twoją nieskończoność, kosztujemy miłości Twojego
daru, tak wspaniałego, a przy tym jakże kruchymi jesteśmy naczyniami, które Ty
wypełniasz. Panie nasz, jakże jesteśmy kruchymi naczyniami. Proszę, uchwyć nas
w swoje dłonie, niech Twoje dłonie chronią naszą kruchość. Daj nam swoje
błogosławieństwo, byśmy mogli pomimo tej słabości, kruchości iść w życie razem
z Tobą, niosąc w sercu Ciebie i żyjąc z Tobą. Prosimy, pobłogosław nas, Jezu.
Trwam w zachwycie nad wszystkimi cudami, którymi otaczasz duszę, cudami,
którymi ją obdarzasz. Zachwycam się całym dziedzictwem Ducha, które składasz w
duszy. Niepojęte jest to, jak wielkim jest to bogactwo. O Panie mój! To przekracza
ludzki umysł, aby objąć. Dziękuję Ci. Jakże cudowne jest. Jakże cudowny jesteś
Ty. Rzeczywiście, Ty sam wypełniasz duszę, Twoje Królestwo wypełnia duszę. Twoja mądrość
wypełnia duszę. Wszystko, całe poznanie jakie staje się udziałem duszy, dusz na
przestrzeni wieków, teraz wypełnia nasze dusze. Uwielbiam Ciebie, Boże!
Uwielbiamy Ciebie, Boże! Uwielbiamy we wszystkim, co jesteśmy w stanie pojąć,
zrozumieć. Uwielbiamy Ciebie w Twojej miłości, mądrości, dobroci. Uwielbiamy w
Twoim oddaniu życia za każdego z nas, a jednocześnie wiemy, że nasze pojęcie o
Twojej miłości, czy o Twoim miłosierdziu nijak się ma do tego, jaki Ty naprawdę
jesteś. Przewyższasz wszelkie pojęcie, zrozumienie. Wszystko, co Twoje jest
nieskończenie piękniejsze, większe, doskonalsze. Dusza kiedy rozważa, to w
pewnym momencie wobec wielkości Twojej zaczyna słabnąć, nie jest w stanie
patrzeć, rozważać, ani pojmować; jest za mała, za słaba. Dziękujemy Ci, Jezu,
że pomimo to, Ty odsłaniasz przed nami tajemnice Nieba, że Ty prowadzisz nas do
tych tajemnic, że pozwalasz nam choć trochę zrozumieć jak cudownie jesteśmy
obdarowani. Pragniemy Ci dziękować i wielbić Ciebie. Dajesz nam, Jezu, dotykać
swoich tajemnic; sprawiasz, że nasze serca doświadczają niezwykłości Twojej
obecności; ocieramy się o Twoją nieskończoność, kosztujemy miłości Twojego
daru, tak wspaniałego, a przy tym jakże kruchymi jesteśmy naczyniami, które Ty
wypełniasz. Panie nasz, jakże jesteśmy kruchymi naczyniami. Proszę, uchwyć nas
w swoje dłonie, niech Twoje dłonie chronią naszą kruchość. Daj nam swoje
błogosławieństwo, byśmy mogli pomimo tej słabości, kruchości iść w życie razem
z Tobą, niosąc w sercu Ciebie i żyjąc z Tobą. Prosimy, pobłogosław nas, Jezu.
Warto zapamiętać!
Bogactwo Ducha
stoi przed drzwiami naszych serc. Bóg zaprasza nas, byśmy w ten świat weszli i
z tego bogactwa korzystali. To jest proste i trudne zarazem, ale skoro Bóg
zaprasza, to znaczy, że to jest dla nas. Kiedy spróbujemy otwierać się na to
bogactwo, zobaczymy, że złączeni jesteśmy jednym Duchem z innymi duszami; że
ich doświadczenie, ich przeżycia są takie same jak nasze, bo to ten sam Duch
poruszał ich serca i porusza teraz nasze. I my tak jak inne dusze możemy
zachwycić się Bogiem i każdego dnia możemy poznawać Boga; i każdego dnia
będziemy zadziwieni. Spróbujmy otwierać serce na to dziedzictwo duchowe, abyśmy
i my tym zaczynem napełnieni, przemienieni mogli na innych promieniować tym
samym Duchem, byśmy i my stali się tym zaczynem.
stoi przed drzwiami naszych serc. Bóg zaprasza nas, byśmy w ten świat weszli i
z tego bogactwa korzystali. To jest proste i trudne zarazem, ale skoro Bóg
zaprasza, to znaczy, że to jest dla nas. Kiedy spróbujemy otwierać się na to
bogactwo, zobaczymy, że złączeni jesteśmy jednym Duchem z innymi duszami; że
ich doświadczenie, ich przeżycia są takie same jak nasze, bo to ten sam Duch
poruszał ich serca i porusza teraz nasze. I my tak jak inne dusze możemy
zachwycić się Bogiem i każdego dnia możemy poznawać Boga; i każdego dnia
będziemy zadziwieni. Spróbujmy otwierać serce na to dziedzictwo duchowe, abyśmy
i my tym zaczynem napełnieni, przemienieni mogli na innych promieniować tym
samym Duchem, byśmy i my stali się tym zaczynem.
Błogosławię was – W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.