Rozważania

Nr. 40  Uroczystość Objawienia Pańskiego. 6 stycznia

Przeżywamy
dzisiaj wielką uroczystość. Pragnę, by wraz z wami doświadczyć Objawienia Boga.
Postarajmy się, by nasze serca prawdziwie dzisiaj spotkały się z Nim i
doświadczyły Jego miłości. By ta Miłość naszym sercom ukazała prawdę o Sobie. By
ukazała, kim jest Bóg. Przeżyjmy tę Uroczystość jak nigdy dotąd. Aby nie tylko
było to spotkanie z Trzema Królami, ale by prawdziwie było to spotkanie przede
wszystkim z Bogiem, który objawia się całemu światu jako Ten Jedyny Król, jako
Ten prawdziwy Bóg, Stwórca, jako Ten, który przychodzi do każdego człowieka. 
Postarajmy się
i dzisiaj otworzyć swoje serca. I prośmy Ducha Świętego, by On pomógł nam w tej
otwartości, by poprowadził nasze serca, by w tym spotkaniu jak najmniej było
tego, co człowiecze, ale by przede wszystkim w tym spotkaniu był Bóg. A to,
czego doznają nasze serca, by pozostawiło w nich ślad na zawsze, by zbliżyło nas
do Boga.
Różaniec, cz. radosna
Tajemnica I: Zwiastowanie NMP
Do tego
wydarzenia Serce Maryi nieustannie powraca. Ona stale zanurza się w tej
cudownej chwili, kiedy Bóg poprzez swojego wysłannika objawił Jej swoją miłość.
To niezwykłe wyznanie miłości. Takiego wyznania człowiek może jedynie pragnąć,
może sobie marzyć. A nawet w marzeniach Maryja nie była nigdy tak śmiała, aby
pomyśleć, iż Bóg uczyni Jej tak wielką łaskę, czyniąc swoją Oblubienicą i Matką
Syna.
Podczas
Zwiastowania Bóg objawił Sercu Maryi miłość niepojętą. Takiej miłości Jej Serce
nie znało. To miłość, której ludzkie serce nie jest w stanie nawet znieść,
jeśli nie jest przygotowane; miłość, którą pozna każda dusza już w Niebie. To Objawienie
tej miłości dało Sercu Maryi ogromne poznanie Boga, choć do tej pory Bóg
okazywał Jej swoją miłość, obdarzał łaską, formował Jej Serce przygotowując do
tego spotkania, to jednak ta chwila, ten moment był niezwykły. I choć do tej
pory Bóg wydawał się Maryi bardzo bliski, kochała Go całym sercem i pragnęła
żyć tylko dla Niego, to jednak dopiero to Objawienie dało Jej Sercu ogromne
zrozumienie samego Boga i Jego planu Zbawienia.
Tajemnica II: Nawiedzenie św.
Elżbiety
To następne
spotkanie Boga z człowiekiem i objawienie się miłości Bożej do człowieka,
objawienie się niezwykłości tej miłości. Maryja pod natchnieniem Ducha Świętego
poszła do Elżbiety. Czuła wyraźnie, że ma do niej iść. To już nie tylko ludzkie
współczucie, chęć pomocy swojej krewnej w podeszłym wieku. Jej pójściem
kierował Duch Święty. I to Duch Święty przynaglał Jej Serce, aby dojść, aby
spotkać. To spotkanie było niezwykłe, bowiem spotkały się serca dwóch Niewiast.
Obie objęte zostały miłością Ducha Świętego, obie zostały włączone w tę miłość
i zjednoczone. Jednocześnie doszło do spotkania dzieci: Boga Jezusa i Jego
Proroka Jana. To niezwykłe spotkanie, bowiem zainicjowane przez Boga i przez
Boga poprowadzone. Bóg był w tym spotkaniu. Bóg był wewnątrz i Bóg otaczał, Bóg
przenikał. To Duch Święty dał zrozumienie Elżbiecie, Kogo Maryja nosi pod
Sercem. To Duch Święty uczynił Jana już pełnym Ducha Świętego w łonie matki. To
Jezus niejako przywitał swojego poprzednika. To miłość Boża przeniknęła serca
wszystkich i połączyła te serca. I w sercach obudziła się wielka radość. A
jednocześnie ta miłość, która objawiła się, przyniosła poznanie każdemu z grona
tych Osób. Święta Elżbieta zrozumiała, Kogo Maryja nosi pod Sercem. Bóg dał jej
zrozumienie, Kim jest Jezus. Po Świętym Józefie, ona jest tą, która wierzyła,
iż jest to Mesjasz. Trzecią osobą jest mąż Elżbiety. I on został dopuszczony do
tej tajemnicy. Był przecież świętym kapłanem.
To spotkanie,
to objawienie miłości dało również poznanie Janowi, który od tego momentu
rozwijając się w łonie swej matki, pełen Ducha już zgłębiał Boże tajemnice. I
od momentu swoich narodzin był tym, którego serce przygotowywane było do
przepowiadania przyjścia Mesjasza. Od dziecka był duszą natchnioną. Od dziecka
jego oczy patrzyły w głąb ducha. I rozumiał o wiele więcej niż rozumieją
teologowie, którzy studiują pisma, księgi, mądre księgi Kościoła. To Bóg
poprzez Objawienie dał mu to poznanie.
Postarajmy
się, odmawiając tę dziesiątkę różańca oczami serca zobaczyć to spotkanie,
znaleźć się w centrum tego spotkania, by miłość Boga objęła również nas;
miłość, która niesie poznanie Boga.
Tajemnica III: Narodzenie Pana Jezusa
Do
tego wydarzenia szczególnie gorąco wszyscy czujmy się zaproszeni. Ono
nieustannie trwa w Sercu Maryi i raduje się Jej Serce, gdy doświadcza Narodzin
Jezusa. Bardzo trudno jest opowiedzieć, w jaki sposób to się dokonało, ponieważ
to, czego doświadczała Maryja było przeżyciem mistycznym; ponieważ to, co stało
się Jej udziałem było tak przeniknięte Duchem Bożym, tak bardzo przepojone
miłością, że rozum nie znajduje słów na wyrażenie piękna tego wydarzenia. 
Ta
maleńka Grota, to miejsce tak ubogie, tak nędzne. I równie Maryja i Józef ubodzy
jak to miejsce, doświadczyli bogactwa największego. Sam Bóg zstąpił do Nich.
Sam Bóg w swoim Majestacie, wielkości, pięknie. Cała Grota pojaśniała od Jego
świętości. A Jego miłość objęła Maryję i zniknęłam w tych objęciach, w tym
świetle, w tej świętości, w tej chwale, w Bogu. Jej Serce zjednoczyło się z
Sercem Boga, miłość Jej z miłością Boga. I przyjęła w ramiona Jezusa.
Niezapomniana chwila, nie do wyrażenia. Miłość ucieleśniła się. Ta nieskończona,
doskonała, czysta miłość ucieleśniła się i była w ramionach Matki. Owoc miłości
Boga do człowieka w Jej ramionach, zwykłej Niewiasty, nic nie znaczącej,
ubogiej. Serce Maryi nie posiadało się ze szczęścia. Zrozumiała wtedy, że Jezus
jest Jej największym Skarbem, jest Jej życiem, że nie ma już swojego życia.
Życiem Maryi jest to Maleńkie Dziecię – Bóg. Żyje tylko dla Niego, każdy Jej
oddech – dla Niego, każde Jej spojrzenie – dla Niego, każdy Jej wysiłek – dla
Niego, każde poruszenie Serca – dla Niego, każdy krok – dla Niego. Wszystko dla
Boga, nic dla siebie. Wobec tak wielkiej miłości byłaby złodziejem, gdyby
uczyniła coś dla siebie; byłaby niewdzięczną, gdyby choć jeden oddech uczyniła
dla siebie. Całą siebie oddała Bogu w tym niepojętym zrozumieniu Jego miłości i
Daru miłości. Trudno jest wytłumaczyć, trzeba to przeżyć, aby zrozumieć zarówno
to obdarowanie, jak i to pragnienie serca, by odwzajemnić ten Dar. Maryja od
tego momentu w pełni świadomie żyła w każdej sekundzie cała dla Boga.
Tajemnica IV: Ofiarowanie
W to Objawienie
i poznanie, kim jest Bóg, kim jest Jezus włączane są po kolei następne osoby.
Tym razem Bóg obdarza poznaniem zarówno Symeona, jak i Annę. Te wydarzenia mają
miejsce szczególnie dlatego, aby zarówno Serce Maryi i Józefa, jak i serca nasze
mogły rozumieć ważność Narodzin Boga. Kiedy Bóg przychodzi na ziemię jest to
przecież coś tak niezwykłego i wyjątkowego, że nic nie może pozostać obojętne.
Tym bardziej Bóg przygotowuje wcześniej niektóre dusze na zrozumienie
przynajmniej części swego planu Zbawienia. I to zrozumienie tego planu
Zbawienia posiada w jakimś stopniu i Symeon, i Anna. Oni odnajdują w tym
spotkaniu z Jezusem samego Mesjasza i odczytują w tym spotkaniu Bożą miłość –
miłość skierowaną nie tylko do nich, miłość skierowaną do narodu wybranego. Rozumieją
wielkość wydarzenia, widzą ogrom miłosierdzia, jakie Bóg okazuje człowiekowi.
Jednocześnie rozumieją, iż ta miłość przychodząca do człowieka niesie ze sobą
konieczność poniesienia Ofiary. Sama miłość jest miłością ofiarną. A
jednocześnie tych, których włącza w swoje Dzieło również włącza w pełni, a więc
czyni ich miłość również miłością ofiarną. Od samego momentu Zwiastowania Serce
Maryi przeczuwało ofiarę, jaką Ona musi złożyć. Teraz Bóg niejako utwierdził Maryję
w tym przeczuciu. On przygotował Ją. I następne lata były dalszym
przygotowaniem do tej największej ofiary, którą i Ona złożyła.
Jeśli postaramy
się otworzyć na tę scenę, również i my doświadczymy Bożego Objawienia,
objawienia się miłości i miłosierdzia wobec nas. A jednocześnie zrozumiemy, iż
odpowiedzią naszą na to objawienie ma być miłość ta najwyższa, ta największa,
najdoskonalsza, miłość ofiarna. Kiedy człowiek pojmuje, choć w pewnym stopniu,
jak wielką jest miłość Boga, nie może inaczej odpowiedzieć, tylko sobą samym,
do końca ofiarowując się Bogu z miłości.
Tajemnica V: Znalezienie
Również i do
tego wydarzenia poczujmy się wszyscy zaproszeni, ponieważ jest ono ważne.
Maryja razem z Józefem na sposób ludzki myśleli i czynili, tak jak Im dyktowały
Ich ludzkie serca. Byli pełni niepokoju. Zdawali sobie sprawę, że Bóg powierzył
Ich opiece swojego Syna, a Oni Go zgubili. Bóg pozwolił, aby trwało to czas
jakiś, zanim Go odnaleźli. Była to dla Maryi i Józefa wielka nauka. Jeszcze raz
Bóg uświadomił Im, kim jest Jego Syn, kim jest Jezus, tak naprawdę, do kogo
należy? Nie jest Ich własnością, ani odrobinę. To prawda, wiedzieli o tym i gdy
się narodził, ofiarowali Go Bogu, uznając, że jest Jego Synem i tylko Bóg ma do
Niego prawo. A Oni …? Oni tylko są narzędziami, sługami. Oni tylko mają opiekować
się Jezusem, kochając Go najgoręcej, dbając o Niego, troszcząc się. Ale Ich
Serca tak przylgnęły do Niego, że kochali Go również tą ludzką miłością i po
ludzku odczuwali niepokój o to, co się z Nim dzieje. Odnaleźli Go tam, gdzie
jest miejsce Boga szczególne. Odnaleźli Go w świątyni.
To
charakterystyczne, bo gdzież można znaleźć Boga? W świątyni. Gdzie ma być Jego
Syn? W świątyni. I do kogo należy? Jezus należy do Ojca. A jednocześnie jest to
również znak dany, iż przyszedł do wszystkich, aby każdy, kto do Niego się
zwróci, mógł zostać zbawiony. Każdy przecież może przyjść do świątyni, każdy
może modlić się, wzywać Jego Imienia. On nie jest Maryi ani Józefa. To i dla Ich
Serc i dla naszych bardzo ważne Objawienie Bożej miłości, które niesie
zrozumienie, kim jest Bóg. Ich Serca zrozumiały, ale czy nasze rozumieją? On
specjalnie pozostał tam, niejako gubiąc się Rodzicom, abyśmy wiedzieli, że
zawsze Go odnajdziemy w świątyni i abyśmy zawsze Go tam szukali. Abyśmy
wiedzieli, że zawsze jest gotowy rozmawiać, odpowiadać na pytania, zawsze jest
w sprawach Ojca, we wszystkich Bożych sprawach. I każdy może przyjść. 
Wprowadzenie do Mszy św.
Całe życie
Jezusa można rozważać pod kątem Objawienia Bożej miłości, przyjścia Boga do
człowieka. I każdy etap Jego życia będzie dawał poznanie samego Boga,
zrozumienie Jego tajemnic. Gdybyśmy chcieli tak czynić, nie starczyłoby nam
życia, abyśmy tak wspólnie tutaj rozważali, minuta po minucie, godzina po
godzinie, Jego życie. Ale możemy rozważać to, co jest sednem, istotą Objawienia
Bożego; to, co było celem przyjścia Jezusa na świat. To możemy czynić każdego
dnia, podczas każdej Eucharystii. I wystarczy, jeśli dusza będzie rzeczywiście
zagłębiać się w tę tajemnicę Objawienia Bożej miłości na Krzyżu, jeśli dusza
prawdziwie otworzy się na to Objawienie, pozna Boga, zrozumie. Oczywiście na
miarę tej duszy, bo Bóg nie da się objąć umysłem, ogarnąć, pojąć. Ale swoim
duszom wybranym, które pragną Go poznać i są wytrwałe w tym pragnieniu, w tym
dążeniu, Bóg objawia swoją miłość. Z tym Objawieniem idzie poznanie samego
Boga. I dusze te niczego już innego nie pragną jak tylko zjednoczyć się z tą
miłością.
Więc dzisiaj
poczujmy się zaproszeni do tego spotkania, do poznania Boga w Eucharystii,
abyśmy mogli razem jeszcze raz rozważać, czym jest to Objawienie? Jaki ma sens?
Co niesie człowiekowi? I w czym najpełniej się wyraża, w czym człowiek może
uczestniczyć. Przygotujmy serca do tego spotkania.
Kazanie
Trzej
Królowie, nazywani też Mędrcami, Magami, to kolejne osoby, które mają swój
udział w Objawieniu Boga
i pełnią jakąś rolę w tym Objawieniu. Te osoby nie
były z narodu żydowskiego, a więc nie czekali tak jak Żydzi na Mesjasza. A
jednak pod natchnieniem Bożym, widząc nową Gwiazdę, szli za nią. W ich sercach
Bóg odcisnął swoją obecność do tego stopnia, że zostawili wszystko, wzięli to,
co mieli cenne, podjęli trud wędrówki, zdecydowali się na niebezpieczeństwa,
jakie mogą pojawić się w podróży, by dotrzeć do celu. Oni wiedzieli, że ta
Gwiazda oznacza Króla i to niezwykłego Króla. Do innego króla przecież nie
udali się z pokłonami. Oni przyszli do Jezusa. I chociaż sami reprezentowali
dosyć wysokie stanowiska, status społeczny, nie byli zwykłymi pastuszkami, nie
byli zwykłymi ludźmi, pochodzili z wyższych warstw społecznych, o tym chociażby
świadczą ich dary, a jednak oni oddali Bogu pokłon; pokłon, jaki oddaje się
tylko królowi, pokłon do samej ziemi.
Bóg objawia
siebie człowiekowi, całej ludzkości poprzez różne osoby
. Każda z tych osób
doświadcza tego Objawienia w jakimś zakresie. To Objawienie konkretnej osobie
ma jakiś cel, jakieś zadanie. Żadna z osób, chociażby z tych, o których
mówiliśmy, ale nie tylko; osób, którym Nowonarodzony Bóg się objawił, było więcej,
nie o wszystkich wspomina Ewangelia; żadna z tych osób nie miała pełni
Objawienia. Ale gdybyśmy złożyli niejako do całości te kolejne cząstki,
moglibyśmy mówić o, może nie pełnym, ale w dużym stopniu, w dużym procencie
Objawieniu Bożym. Za każdym razem możemy mówić o pewnym aspekcie Objawienia
Bożego. I każdy, kto miał styczność z Jezusem, doznał tego Objawienia i pewne
rzeczy zrozumiał ze spraw Bożych. Każdy inne, bo każdy miał inne zadanie. Inne
zdanie było Józefa, inne było zadanie chociażby Elżbiety, inne pastuszków, inne
zadanie było Mędrców. Każdy jednak z nich w Jezusie zobaczył Kogoś niezwykłego,
większość z tych osób widziała Boga. Choć nie do końca zdawali sobie sprawę,
jak wielkie to wydarzenie, w którym uczestniczą ze względu na to, iż Jezus
objawił się im jako Maleńki. Inne Objawienie było skierowane do Symeona. Wielka
łaska towarzyszyła Józefowi i Maryi, bowiem Objawienie Boga nie miało końca w
Ich życiu. Bóg wszedł w Ich życie i w nim pozostał. Dzięki temu Oboje mogli
doświadczać wieloaspektowości tego Objawienia. Mogli doświadczać tego
Objawienia w coraz to inny sposób i dopełniało się Ich poznanie Boga, bowiem On
sam dawał się Im poznać.
Ta dzisiejsza
Uroczystość
ze względu na wspomnienie Trzech Królów, którzy przyszli oddać
pokłon Bogu, jest często traktowana przez ludzi zbyt powierzchownie. Choć
wspomina się pokłon tych trzech osób, niejako tłumacząc, iż w ten sposób cały
świat pogański też oddał pokłon Bogu, jest to prawda, jest to niezwykła prawda
o tym, iż Bóg przyszedł nie tylko do narodu wybranego, ale do całej ludzkości,
jednak nasze serca mają tę Uroczystość, to Objawienie Pańskie starać się
ujmować jeszcze szerzej. Dzisiaj każdy z nas powinien spotkać się osobiście z
Bogiem, by doświadczyć tego Objawienia, by oddać Bogu pokłon, ale by również
przeżyć niejako nowe olśnienie w swoim sercu, aby nowe światło pojawiło się w
naszej wierze. Aby Bóg dał nam zrozumienie, kim On jest i jak wielka to miłość
Nim kierowała, która skłoniła Boga, Stwórcę, Tego, Który jest Wszechmocny i
samowystarczający, do decyzji na bezbronność wobec człowieka, a więc swego
stworzenia; do tego, by oddać się w ręce ludzkie, wiedząc, co czeka Go tu na
ziemi.
Zatem to
Objawienie jest Objawieniem niezwykłej miłości
, Objawieniem nieskończonego
miłosierdzia wobec ludzkości. Jest otwarciem Bożego Serca, które nie czyni
niejako żadnych zabezpieczeń, ale jako Żywe Serce daje się człowiekowi. To tak,
jakby człowiek wyjął swoje serce i dał drugiemu. Ten delikatny organ, który
chroniony jest przez klatkę piersiową, nie może przecież być wzięty w ręce i
oddany. Bóg to uczynił. Oczywiście to symbol. Bez żadnej osłony, a więc bez tej
klatki piersiowej, która daje zabezpieczenie temu delikatnemu organowi,
zabezpieczenie przed wszelkim uderzeniem, przed zadawanym gwałtem, Bóg odsłonił
swoje Serce oddając się w ręce ludzkie. Uczynił Siebie bezbronnym, małym
dzieckiem. Przyzwolił na to, aby człowiek uczynił z Nim, co zechce.
I właśnie tej
Miłości i temu Miłosierdziu oddajemy dzisiaj pokłon
. Tej Miłości, która
królując we wszechświecie, będąc doskonałą, wieczną, nie mającą początku, ani
końca, tej Miłości oddajemy pokłon. To Ona pochyliła się nad nędzą człowieka,
specjalnie się z tą nędzą zjednoczyła, by z jednej strony stać się niczym ta
nędza, z drugiej – by wywyższyć, uczynić doskonałym człowieka, uświęcić, by
mógł w przyszłości kosztować tego, co zastrzeżone jest tylko dla Boga, a więc
wieczności. To jest to Objawienie Boga, Objawienie Pańskie. I właśnie temu Bogu
oddajemy dzisiaj cześć. Pochylamy swoje czoła do samej ziemi, mając świadomość,
że króluje. Choć oddaje się nam każdego dnia w tym bezbronnym, białym Opłatku,
Hostii, to jest Królem Wszechmocnym.
Ta tajemnica
nie jest w pełni rozumiana przez człowieka.
Gdybyśmy tylko tę tajemnice pojęli,
nasze życie zmieniłoby się diametralnie. Jest zbyt wielką, aby nasz umysł mógł
to zrozumieć, zbyt wielką, aby serce mogło to przyjąć. Więc aktem woli przyjmijmy
tę tajemnicę, pokłońmy się Bogu, chylmy czoła przed tak Wielkim, nieskończonym,
niepojętym Bogiem i uwielbijmy Go w Jego miłości. Serca swoje składając dzisiaj
na Ołtarzu prośmy, by Bóg choć odrobinę uchylił przed nami tej tajemnicy.
Wystarczy odrobina, aby zakochać się w Bogu i zmienić swoje życie.
Adoracja
Moje Słodkie
Dzieciątko!
Jakie to szczęście, że mogę Ciebie trzymać w objęciach, że mogę
podziwiać cud Boga, Maleńkiego Dziecka. Jak niezwykłym szczęściem obdarzył mnie
Twój Ojciec, że mogę Ciebie brać w objęcia, że mogę tulić Ciebie i pieścić.
Mogę przyglądać się Tobie i uśmiechać się do Ciebie. A Ty odpowiadasz również uśmiechem.
Jakie to szczęście, że mogę wszędzie Ciebie nosić, że jesteś ze mną w każdym
momencie, że nigdy się nie rozstajemy. Mój Bóg, mój Pan jest ze mną. Mój
Syneczek jest ze mną. Moje Słoneczko, kocham Ciebie. Dziękuję Bogu za ten
cudowny Skarb, jaki mi powierzył. Wielbię Go i wysławiam. I po wieki czynić to
będę, bo niczym nie odwdzięczę się Bogu za ten Dar Miłości.
Uwielbiam
Ciebie Boże w Twojej niepojętej miłości, jaką objawiasz światu!
Uwielbiam
Ciebie w Twoim miłosierdziu, które zlewasz na świat! Uwielbiam Ciebie w
niezwykłej Twojej dobroci i wyrozumiałości wobec licznych grzechów człowieka!
Uwielbiam Ciebie w Twojej delikatności i łagodności, z jaką traktujesz duszę
ludzką! Uwielbiam Ciebie we wszystkich znakach Twojej miłości! Uwielbiam Ciebie
w każdej duszy, która przyjmuje Twoje światło i za nim idzie! W ten sposób
włącza się w Twoje Dzieło, w ten sposób wyjednuje łaski dla innych dusz,
uczestnicząc w tym niezwykłym, największym Twoim dziele – Dziele Zbawienia.
Uwielbiam Ciebie Boże w każdej osobie, która przyjęła Dar Objawienia Twojego.
Poprzez te osoby każdy może, choć trochę, poznawać Ciebie i rozumieć, choć
troszeczkę, kim jesteś, Panie mój! Uwielbiam Ciebie w tym nieskończonym,
wielkim Dziele Zbawczym. To Dzieło było celem Twoim, gdy zdecydowałeś się
przyjść na ziemię – Zbawienie wszystkich dusz. To Twoje największe pragnienie,
pragnienie Twego Serca. Uwielbiam Ciebie w tym, iż to Dzieło przeprowadzasz; w
tym, że każdego człowieka zapraszasz do tego Dzieła; w tym, że wybierasz sobie
dusze, którym proponujesz uczestnictwo czynne w tym Dziele. To wszystko jest
wyrazem Twojej miłości i miłosierdzia. Inaczej sobie tego nie mogę wytłumaczyć.
Uwielbiam Ciebie Boże!
O, Panie nasz!
Tak maleńkim duszom, tak słabym objawiasz tak wspaniałe tajemnice,
prawdy tak
wielkie, a przecież ze względu na swoją małość, nie jesteśmy w stanie wszystkiego
pojąć. Nasze umysły nie potrafią objąć tego wszystkiego. To jest również
niezwykłe, że Ty takie wspaniałości składasz przed taką marnością. Panie mój!
Przecież my nie potrafimy nic z tym zrobić. Nie potrafimy przyjąć i żyć. Nie
potrafimy nawet serca otworzyć na te cuda, o których mówisz. To, co nasze jest
tak marne, tak nędzne, a Ty jesteś tak Doskonały, tak Wielki. Jednak Twój Dar
ośmiela nas na tyle, że pragniemy Ciebie prosić. Chcemy złożyć Ci w darze to,
co jest nasze. Nie mamy bogactw, zresztą, wszystkie bogactwa świata i tak są
Twoje, więc złożymy Ci w darze nasze serca, takie, jakie są. Nie mamy innych,
mamy takie małe i takie słabe serca. Ale szczerze pragniemy Tobie je dać,
ufając, że powodowany miłością sprawisz, iż nasze serca, choć nic nie pojmują i
nie mają żadnych sił, to jednak Twoją mocą otworzą się na Twoją miłość, która im
się objawia. I choć w maleńkiej cząstce przyjmą tę miłość. Gdyby nie Twoje
przyjście na ziemię, gdyby nie ten największy dowód Twojej miłości, jakim jest
Krzyż, nie śmielibyśmy prosić Ciebie o to. Ale to Twoja miłość nas ośmiela.
Pragniemy należeć do Ciebie. Uznajemy Ciebie za Króla, Króla nie tylko całego
świata, za Króla naszych serc. Bądź naszym Panem! Władaj nami! Czyń, co chcesz
z nami! Należąc do Ciebie, będziemy Ci służyć. Chcemy być na każde Twoje
zawołanie! Chcemy wypełnić każde Twoje polecenie, być wiernymi Twojemu Słowu!
Każdemu! A nade wszystko, jakże pragnęlibyśmy poznać Twoją miłość, otworzyć się
na nią i przyjąć całą jej pełnię.
O Jezu! Każda
dusza kładzie teraz przed Tobą aktem woli swoje serce.
I tak jak potrafi
dziękuje Ci z Twój Dar i prosi, byś przyjął jej dar. Patrząc z boku można by
powiedzieć, że to marna zamiana. Ty dajesz Siebie całego, a my nic nie warte
serca. Ale Twoja miłość uznaje te serca za najcenniejsze dla Ciebie. I to
wzrusza nas i rozradowuje, że Ty pragniesz naszych serc i że właśnie tego od
nas oczekujesz, i że dla Ciebie to też jest największe szczęście przyjąć nasze
serca. Więc dajemy Ci je, ciesząc się Twoją miłością, śpiewając Tobie pieśń
uwielbienia.
Panie nasz i
Królu! Pragniemy całkowicie należeć do Ciebie i żyć w nieustannym zjednoczeniu
z Tobą.
Wiemy, że te pragnienia są zbyt wielkie jak na nasze możliwości. Ale
ufamy, że skoro dajesz w naszych sercach takie pragnienia, to znaczy, że
będziesz je realizował. To nas ośmiela, aby Ciebie o to prosić. Ty sprawiaj, że
będziemy nieustannie żyć z Tobą, że nasze oczy będą w Ciebie się wpatrywać, że
nasze serca stale będą szukać Ciebie i przytulać się do Twojego Serca. Ty spraw
Jezu, że miłość nasza ku Tobie będzie wzrastać. I cokolwiek będziemy czynić, to
wypływać to będzie z miłości do Ciebie. W każdej sekundzie życia chcemy wyrażać
naszą miłość ku Tobie, tak jak Ty wyrażasz ją ku nam. Prosimy Ciebie, abyś nam
takiej mocy, takiej łaski udzielił, błogosławiąc nas. A my wyrażamy swoją
ufność, wiarę w to, iż prawdziwie obecny jesteś w tej Hostii i prawdziwie nam
błogosławisz.
Refleksja
Przeżyliśmy
dzisiaj razem piękne chwile. Nasze serca otrzymały niezwykły Skarb, raczej
uświadomiły sobie, iż ten Skarb otrzymały. Warto rozważać Objawienie Pańskie,
warto zagłębiać się w te tajemnice, aby lepiej rozumieć samego Boga, ale i
lepiej też zrozumieć samego siebie. Kiedy człowiek poznaje Bożą miłość, kiedy
przed jego oczami duszy otwiera się ten cudowny, niesłychany świat Bożej
miłości, wtedy człowiek zaczyna również lepiej rozumieć, kim jest wobec Boga i
co powinien czynić, aby być posłuszny swemu powołaniu; aby czynić to, do czego
Bóg stworzył człowieka. A Bóg stworzył każdego człowieka do uwielbienia Boga,
do oddania Mu chwały, do miłowania Go. Człowiek musi najpierw poznać Boga,
zachwycić się Jego miłością, wtedy dopiero jego serce porwane będzie do tej
miłości i do uwielbienia. Różnych rzeczy w życiu można się nauczyć, posiąść
wszelką wiedzę, a jednak tego człowiek o własnych siłach nie jest w stanie się
nauczyć, wyrobić w sobie taką umiejętność. Dlatego tym bardziej warto rozważać
Objawienie Pańskie, by Duch Święty otwierał przed duszą tę cudowną
rzeczywistość Bożej miłości i by dusza tą łaską uniesiona zaczęła Boga wielbić
i kochać Go miłością ofiarną.
Błogosławię was – w Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót