Rozważania

Nr. 42  Dzień skupienia w Różanymstoku cz. I. 11 stycznia

Bóg kocha
każdego człowieka.
Gdyby tak nie było, nie stwarzałby go. Najpierw ukochał,
dopiero potem stworzył. Każdy z nas został zrodzony z miłości niepojętej,
wielkiej, miłości nieskończonej i tak niezwykłej, że Bóg zdolny był oddać swoje
życie za ciebie. Bóg zrodził ciebie, abyś kosztował Jego miłości. Bóg stworzył
człowieka, aby kosztował Jego miłości. Grzech jednak zerwał tę więź między
człowiekiem a Bogiem i uniemożliwił człowiekowi kosztować tej miłości tak, jak
Bóg tego dla niego pragnął. Nie mógł zjednoczyć się z Bogiem, aby miłość Boża
objęła wszystko, aby wypełniła człowieka, przeniknęła go i zjednoczyła z
Bogiem. Dlatego Bóg posłał swojego Syna, aby na powrót ta więź została
stworzona, aby człowiek mógł kosztować Bożej miłości, aby mogło mieć to miejsce
przez całą wieczność. Tak cenny jesteś w Jego oczach, że Bóg poświęcił życie
swojego Syna, Syna Jednorodzonego, Syna Bożego, doskonałego Świętego, aby to,
co nie święte, to, co grzeszne mogło znowu otrzymać prawdziwe życie, stać się
świętym, aby każdy człowiek mógł stać się jak Jezus – synem, córką Boga. To
prawdziwie niezwykła miłość i tylko Bóg zdolny jest tak kochać. Każdy człowiek
przez Jezusa został zbawiony. Każdemu Bóg w ten sposób, poprzez Krzyż, wyznaje
swoją miłość. Każdemu człowiekowi! Bóg niejako pokazuje Krzyż i mówi: Spójrz, jak ciebie kocham! Po wieczność.
Krzyż powinien wystarczyć człowiekowi jako największy dowód miłości. I serce
otwarte przyjmuje to wyznanie miłości, bowiem dostrzega w krzyżu niezwykłość
miłości Bożej i jej wielkość. 
Niestety takich
serc otwartych na Bożą miłość objawiającą się w Krzyżu jest niewiele.
Większość
ludzi patrzy dość obojętnie na Krzyż, który stał się dla nich tak zwykłym
znakiem, tak powszednim, że nie dostrzegają w nim głębi Bożej miłości. Przed
Krzyżem nie stają zadziwieni i w zachwycie. A co gorsze, często pod Krzyżem
klękają zniechęceni, z obowiązku, raniąc w ten sposób Boga. Jednak są i tacy,
tak jak powiedzieliśmy, którzy otwierają się na szczere wyznanie Bożej miłości
i dostrzegają w pewnym stopniu głębię Krzyża, widząc w Nim samego Boga, Jego
miłość, uczucie skierowane do człowieka. Ta otwartość serca od razu w Bogu
wywołuje pewną reakcję. Bóg odpowiada na każde, najmniejsze, najdrobniejsze
poruszenie duszy ku Niemu. I duszom, które widzi, iż dostrzegają w Krzyżu coś
więcej niż tylko zewnętrzny znak, który wielu tak bardzo spowszedniał, pragnie
dać więcej. 
To niezwykłe i
niezrozumiałe dla nas
, ale Bóg zanim jeszcze pocznie dusze już wybiera sobie
te, którym chce objawić więcej i dać zrozumienie głębi swojej miłości. To są
dusze wybrane. I gdy one za swojego ziemskiego życia odpowiadają na to wybranie,
spojrzą na Krzyż z jakąś czułością, z miłością, Bóg z radością wylewa na nie swoją
miłość. 
To, że znaleźliśmy
się tutaj
jest też swego rodzaju wybraniem przez Boga. Gdybyśmy byli tylko tzw.
niedzielnymi katolikami, nie przyjechalibyśmy na dzień skupienia, nie
poświęcilibyśmy swojego czasu, wysiłku na duchową formację, nie organizowalibyśmy
sobie tak tego czasu i nie podejmowali trudu samej podróży, by się tutaj
znaleźć, nie zdecydowalibyśmy się na modlitwę w zimnym kościele. Ale nasze
dusze pragną czegoś więcej. Nasze dusze pragną zbliżenia się do Boga. Nasze
pragnienia są odpowiedzią na to, co wcześniej już Bóg wobec nas zaplanował. On
prawdziwie wybrał nas. Najpierw wybrał, potem stworzył. Stwarzał z tą myślą o
wybraństwie. To niezwykłe być wybraną duszą przez Boga, duszą szczególnie
umiłowaną, duszą, na której nieustannie spoczywa Jego łaskawe spojrzenie. Spojrzenie
Boga pełne miłości, a takie spoczywa na każdym z nas.
To prawda, że
różne były nasze drogi do dzisiejszego dnia.
Żyjemy w różnych rodzinach,
sytuacjach rodzinnych, przeżywamy różne problemy, trudności. Ale to nie
przeszkadza temu, aby Bóg wybrał sobie każdego z nas do życia w większej
bliskości z Nim. Myślisz sobie, że twoje życie było tak pokręcone, tyle złego
się wydarzyło, jak to możliwe, aby Bóg wybierał mnie. A jednak! Życie nie
wszystkich Świętych przebiegało od samego początku, od dzieciństwa w
zjednoczeniu z Bogiem. Iluż było takich Świętych, którzy nawracali się dopiero w
swej dorosłości. I Bóg musiał pozwolić na jakieś szczególne wydarzenie, aby
poruszyć ich serce, aby im pokazać swoją miłość, na którą wcześniej nie chcieli
spojrzeć. Ty jesteś małą duszą, a więc zwykłym małym człowieczkiem. Już samo
to, ta małość, ta słabość jest powodem, dla którego Bóg patrzy na ciebie z
czułością, bo czyż nie patrzy się z czułością na maleńkie dzieci? Czyż matka i
ojciec nie patrzą z wielką czułością na swoje maleństwo? To prawda, swoją osobą
absorbuje cały czas rodziców. Często są zmęczeni, ale wystarczy, że maleństwo
zapłacze, są już przy nim. To prawda, dużo wysiłku, dużo czasu potrzeba, aby
dobrze troszczyć się o swoje dziecko. I to dziecko takie małe, nie potrafi
jeszcze odwdzięczyć się, podziękować. Ono tylko bierze. Otrzymuje miłość od
swoich rodziców pod każdą postacią. Każdy gest, każda czynność przy dziecku,
wszystko jest wyrazem miłości rodziców do dziecka. A dziecko po prostu
przyjmuje. To jest jego prawo, jest przecież maleństwem. 
I ty jesteś
takim maleństwem,
które wymaga sporo pracy, które jest rzeczywiście niezdarne,
przy którym trzeba wszystko zrobić. Ale ileż czułości, ileż tkliwości wzbudzasz
w Sercu Boga, dlatego, że jesteś takim maleństwem? Nie dlatego, że jesteś
dorosły, dojrzały, samodzielny, samowystarczalny, ale właśnie dlatego, że
jesteś bezradny, dlatego, że nic nie potrafisz, dlatego, że nic ci nie wychodzi
i swojego życia nie potrafisz dobrze przeżyć. Dlatego w Sercu Boga wzbudzasz
tak wielką tkliwość i czułość. A ponieważ ciebie wybrał, to ciebie szczególnie
hołubi i jako swoje maleńkie dziecko już obdarza całym królestwem, bo przecież
jesteś królewskim dzieckiem, dzieckiem Boga. I Bóg nosi ciebie w swoich rękach
i pokazuje ci swoje królestwo. Tylko ty jako to maleńkie dziecko nic nie
rozumiesz. A On opowiada ci, jak wielkie jest to królestwo, jak piękne, jak
bogate i jak ty będziesz żył w nim kiedy dorośniesz, czym jeszcze Bóg Ojciec
ciebie obdaruje. I wszystko dostaniesz w dziedzictwo. Wszystko dla ciebie. Ale
tak jak to maleńkie dziecko nie rozumie tego, co mu rodzice opowiadają o
przyszłości, tak ty nie rozumiesz tego, co Bóg do ciebie mówi o pięknie Jego królestwa,
które należy do ciebie. 
A mówi ci to w
różny sposób.
Mówi poprzez kapłanów, sakramenty, Pismo św., czy poprzez inne
osoby. Mówi ci poprzez przynależność do tej Wspólnoty, mówi poprzez przyrodę,
przemawia do ciebie w głębi twego serca. Ale ty cały czas jesteś maleńkim dzieckiem
i nadal nie wiele rozumiesz. Dzisiaj Bóg pragnie również przed tobą roztoczyć
piękną wizję twojej przyszłości. Postaraj się aktem woli otworzyć swoje serce.
Poproś Boga, aby udzielił ci swego Ducha, który wleje w ciebie Bożą mądrość.
Otóż jesteś umiłowaną, wybraną duszą Boga. To znaczy, że Bóg zapragnął abyś poznał
i kosztował Jego daru miłości w stopniu większym niż większość dusz. Chce, aby
twoja dusza zbliżała się do Niego i żyła w Jego bliskości, należąc już tylko do
Niego. To jest niezwykłe. Ten Wielki Bóg, Pan, Stwórca i maleńka dusza,
stworzenie. I Ten Wielki Pan i Władca pragnie zjednoczenia z twoją duszą, z
tobą. A to zjednoczenie – to przelanie swojego życia w ciebie, to zlanie się
miłości Jego i twojej, to wypełnienie całej twojej duszy, twojego serca, całej
twojej istoty Jego miłością do tego stopnia, że już trudno będzie odróżnić
gdzie jeszcze Bóg, a gdzie już dusza, bo będziecie jedno.
I tak, już
widzę pierwsze wątpliwości, a nawet obawy.
Czego się boisz duszo? Boga, który z
miłości do ciebie dał sobie przybić dłonie i stopy do Krzyża? Czego się boisz?
Boga, który na Krzyżu oddał tobie życie swoje? A cóż znaczy to oddanie życia?
Oznacza to, że Jego Boskie, wieczne życie zostało darowane tobie, bo ty je masz
krótkie tu na ziemi. Takim dysponujesz, a On daje ci swoje Boskie. Boskie życie
wieczne, doskonałe, w miłości! Nie znasz tego życia. Jest cudowne i niezwykłe.
Czego się obawiasz? Że nie masz czasu?
Moi kochani!
Większość Świętych to najbardziej zapracowane osoby, ponieważ ich świętość, ich
zjednoczenie z Bogiem nie było wynikiem ciągłego klęczenia przed Bogiem w
kościele. Ich zjednoczenie było zjednoczeniem duszy z Bogiem w całym ich życiu,
w codzienności. Oni żyli z Bogiem wykonując swoje obowiązki. Ich serce należało
do Boga. I wstając rano rozpoczynali dzień z Bogiem. Z Nim wykonywali wszystkie
czynności od samego rana, z Nim pracowali, z Nim odpoczywali, z Nim się modlili,
z Nim czynili wszystko. A gdy się kładli spać, prosili swojego Anioła Stróża,
aby on podczas ich snu modlił się w ich imieniu, bo bardzo chcieli nieustannie
należeć do Boga, wielbić Go, kochać Go. Owszem, w pewnym momencie dusza, która
kosztuje Bożej miłości pragnęłaby zostawić wszystko, aby rzucić się na kolana i
życie spędzić przed Najświętszym Sakramentem. Ale nie jest to dane zbyt wielu
duszom. Większość z nich ma spełniać swoje codzienne obowiązki, trwając jedynie
sercem przy Bogu.
Czyli taka
świętość jest możliwa dla ciebie,
bowiem wstając rano możesz wypowiadać słowa
aktu miłości i słać łóżko i myć się, przygotowywać śniadanie, sprzątać, pracować,
a sercem trwać przy Bogu. Mieć tę świadomość, że wszystko, najdrobniejsza
czynność, nawet twój oddech, twoje mrugnięcie oczami jest wyrazem miłości.
Czynisz to, bo kochasz Boga, Jemu poświęcasz wszystko. A że jesteś duszą
maleńką, są to więc takie małe dowody miłości. Twój oddech, twoje słowo – to
jest twoja miłość; czynności, które starasz się wykonać jak najlepiej – z
miłości do Boga; uśmiech okazany drugiej osobie, choć niekoniecznie miałabyś na
to ochotę – z miłości do Boga; przemilczenie, nie komentowanie jakichś zdań,
opinii drugiej osoby – z miłości do Boga. 
To są
drobnostki, ale w ten sposób możesz trwać w zjednoczeniu z Bogiem.
I nawet się
nie spostrzeżesz, kiedy Bóg przyciągnie ciebie do Siebie tak bardzo, że kosztować
będziesz cudu Bożej miłości, rozkoszy Nieba, bo On nigdy nie pozostaje dłużny.
I kiedy widzi starania duszy, wynagradza tysiąckrotnie. I twój maleńki wysiłek
nijak się ma do tych łask, które będą na ciebie spływać, do tej miłości, która
będzie obejmować twoją duszę. Uwierz, Jego miłość jest nieograniczona i nie
mieści się w żadnych ludzkich wyobrażeniach. Przechodzi wszystko, wszelkie
oczekiwania ludzkie. Zaskoczy ciebie, zadziwi, a czasem rozraduje. Będziesz
szczęśliwy, bo Bóg stworzył ciebie z miłości i do miłości. I wybrał ciebie,
abyś żył w bliskości Jego Serca, abyś doznawał tej miłości. Jeśli uwierzysz w
tę miłość, jeśli jej zapragniesz, jeśli będziesz starał się odpowiedzieć na tę
miłość, Bóg przygotował dla ciebie coś wspaniałego. Duszom, które odpowiadają
na Boże wezwanie, które otwierają się na miłość, które zaczynają podążać za
Bogiem, duszom tym daje coś więcej. Bóg te dusze przygotowuje sobie jako swoje
oblubienice, aby je zaślubić. Bóg jest Oblubieńcem, dusza oblubienicą. I Bóg w
pewnym momencie życia duszy zaprasza ją do zjednoczenia. W życiu Świętych były
takie zadziwiające, zachwycające wydarzenia: zaręczyny duchowe, zaślubiny z
Bogiem. W różny sposób dusze te doświadczały tego. 
Również i dla
ciebie Bóg zapragnął takiego zjednoczenia.
W jaki sposób się to dokona to Jego
sprawa, Jego zamysł. Choć można wyodrębnić pewne cechy wspólne takich zaręczyn,
potem zaślubin, to jednak każda dusza nieco inaczej tego doświadcza, bo każda
jest inna. Jedno jest pewne. Bóg zakochał się w tobie, darzy ciebie
nieskończoną miłością i zaprasza ciebie do wielkiej zażyłości ze Sobą. Czy
otworzysz przed Nim swoje serce? Czy odpowiesz na to zaproszenie? Czy pójdziesz
za Nim? Jeśli zapragniesz takiego zjednoczenia, rozradujesz Jego Serce. I sam rozpocznie
przygotowania, bo przecież zaślubiny nie mogą się od być tak od zaraz,
natychmiast. Trzeba się przygotować! I Bóg przygotuje twoje serce, abyś duszo
mogła poślubić swego Oblubieńca.
Dzisiaj na
Ołtarzu złóż swoją duszę
z tym, co jest w tobie, ze wszystkimi myślami,
pragnieniami, obawami. Wszystko połóż na Ołtarzu, aby Ofiara Jezusa złączona z
twoją duszą została przedstawiona Bogu, aby twoja dusza, dzięki tej Ofierze
mogła być czysta i stanąć przed Bogiem jako Jego dziecko, aby Bóg mógł sam
przekonywać ciebie o swojej miłości do ciebie. 
Adoracja
Najświętszego Sakramentu
Uwielbiamy
Ciebie Jezu!
Jakże cudownym jesteś Gościem w naszej duszy! To, co czynisz w
nas, to, o czym mówisz wykracza poza wszelkie nasze wyobrażenia, poza wszelkie
pojęcia. To zbyt wielkie Boże. Nasze serca są zbyt małe, aby mogły objąć to.
Panie nasz! Twoje pragnienie zaślubienia duszy onieśmiela nas. Ty Bóg Wielki,
nieskończony, Stwórca, Król! A my…? dusze najmniejsze. Twoje zaproszenie do
miłości, do zjednoczenia, do zaślubin, o Panie, sprawia, że dusza drży. Ta
miłość tak wielka niemalże przeraża duszę. To zaproszenie sprawia, że dusza
jeszcze bardziej pochyla się przed Tobą, jeszcze bardziej korzy się przed swoim
Bogiem. Kimże jest dusza, że Ty, Bóg sobie ją wybrałeś, że roztaczasz przed nią
tak cudowną perspektywę? Przecież niczym nie zasłużyła sobie na to, nic takiego
nie uczyniła. Jedyne, co potrafi to ulegać swoim słabościom. A Ciebie jednak to
nie zraża. Przyszedłeś i jesteś na Ołtarzu przepiękny, doskonały Oblubieniec.
Panie! Twoja obecność jest dowodem tej miłości, zaproszenia, Twego pragnienia
zaślubienia duszy. Ty po prostu jesteś, otwierasz ramiona i zapraszasz. Panie
mój! Umysł miesza się wobec tak cudownej Boskiej Obecności, wobec tej
rzeczywistości, która objawia się duszy. Spójrz, Panie, dusza zbyt mała, nic nie
rozumie i lęka się. Taki bezmiar miłości, nieskończoność tak wielka! To zbyt
wielkie dla duszy. Pozwól Jezu, że będzie teraz przed Tobą trwać. Schyliwszy
głowę do samej ziemi, oddajemy Ci cześć. Uznajemy Ciebie za naszego Króla.
Uznajemy Ciebie za naszego jedynego Boga. Będziemy Ciebie wielbić. A Ty
udzielaj nam swojego Ducha, aby pomagał oswoić się z tą myślą tak niepojętą,
tak cudowną. Bądź uwielbiony Jezu!
To Twoje
umiłowanie, Jezu,
dla duszy jest czymś niepojętym, jest czymś przepięknym. A
jednak ona, znając jedynie ludzką miłość, waha się, wątpi, zastanawia się, jak
to możliwe. Wybacz duszy, jest tak bardzo mała, a jej wzrok, Jezu, skierowany
stale ku ziemi, ku sprawom, problemom, niestety nauczył duszę zajmować się
przede wszystkim tym, co doczesne, co ziemskie, a więc ograniczone, skończone.
Dlatego tak trudno duszy jest przyjmować to, co wieczne, co nie do ogarnięcia.
To, Jezu, wymyka się wszelkim pojęciom. Dusza wolałaby wszystko dotknąć,
zmierzyć i zważyć. Wtedy wydawałoby jej się, że już jest pewna. Wybacz duszy,
że chciałaby ująć Ciebie w swoje ramy tak nędzne, tak marne. A przecież Ciebie
nie da się ująć w żadne ramy, w żadne schematy, nie da się zmierzyć, nie da się
określić. Ty wymykasz się wszelkim ludzkim wyobrażeniom, wszystkiemu, co
człowiecze. Wybacz duszy, Jezu! To jej małość sprawia, że nie potrafi przyjąć
tak cudownej prawdy, prawdy o Twojej miłości, że nie potrafi tej miłości zrozumieć,
że nie potrafi jej docenić, że nie dowierza, iż teraz cały czas jesteś obecny,
piękny, ubrany w szaty Oblubieńca, oczekujący na duszę. O, wybacz, Jezu!
Wybacz! To nasza ludzka słabość, to nasza ludzka nędza, ale w głębi naszych
dusz, w głębi naszego jestestwa istnieje to odwieczne pragnienie zjednoczenia z
Tobą. Bo przecież to Ty stworzyłeś nasze dusze z Twojego Ducha, dałeś nam
cząstkę Siebie, aby to zjednoczenie było możliwe, abyśmy mieli w sobie tęsknotę
za nieskończonością, za doskonałą miłością. I tam w głębi naszych dusz rodzi
się wielkie wołanie do Ciebie, wielkie pragnienie, aby przyjść do Ciebie, aby
się zbliżyć, aby otworzyć serca, aby nasze serca się złączyły. O Jezu! Pomóż!
Udziel swojego Ducha. Aby Duch odsłonił to, co było zakryte tak długo, aby
wydobył z nas tę tęsknotę, to pragnienie, aby naszym oczom ukazał to, co jest w
głębi naszych dusz – tę wieczność, nieskończoność, to pragnienie miłości, Twoje
życie. Ukaż nam Jezu i pozwól niejako połączyć się z tym, co jest w głębi nas.
Jezu mój!
Jakże trudno pojąć jest to,
w jaki sposób stworzyłeś człowieka. Z jednej strony
wydaje się, że jest tak niewielki wobec stworzonego całego wszechświata. Jest
niczym. Nawet przyrównanie go do pyłku jest nieadekwatne, jest bowiem mniejszy
milion razy od pyłku w kosmosie. A z drugiej strony, Jezu, temu pyłkowi dałeś
duszę – cud, cząstkę Boskości po to, aby człowiek był większy od stworzenia
całego. Aby dzięki Twojej łasce mógł stawać się niemalże równy Tobie, bo Ty
jednocząc się z nim, dzięki tej cudownej Boskiej cząstce, którą dałeś
człowiekowi, zanurzasz go w sobie, przenikasz go, przemieniasz i przebóstwiasz.
I nie ma już granicy. Człowiek zanurzony w Twojej miłości, całkowicie nią
przemieniony, promienieje nią, promienieje Tobą. A Święci w Niebie czyż nie
kosztują tego doskonałego zjednoczenia! To zadziwiające, choć nadal każdy z
nich jest przecież odrębny, to jednak w Tobie, zjednoczeni z Tobą, są jedno. I
od Ciebie otrzymują tę doskonałość, tę świętość, tę czystość i Twoją miłością
obejmują cały świat. O Jezu! Czymże jest człowiek, że obdarzasz go samym Sobą.
Niepojęta jest Twoja miłość!
Jezu! Bardzo
trudno nam pojąć Twoją miłość.
Nasz umysł się miesza. Nawet nie możemy myśleć o
Twojej miłości, bo gdy próbujemy spojrzeć na jej wielkość, musimy z niej zrezygnować.
To nie na nasze umysły. Ale Ty Jezu mówisz, aby otworzyć serce, ponieważ ono jest
w stanie przyjąć tę miłość, więc otwieramy serca przed Tobą. Pozostawiamy na
boku nasze myśli, a otwieramy przed Tobą serca, ufając, że Ty przygotowałeś je,
aby choć nie rozumieją, przyjęły Ciebie, Twoją miłość i odpowiedziały na nią.
Prosimy, udziel nam swojego Ducha, który przekona nasze serca o Twojej miłości,
który nasze serca przynagli do otwartości, który sprawi, że każdy z nas z
wielką radością otworzy się przed Tobą i z zachwytem, zadziwieniem przyjmie
Twoją miłość. Prosimy, Jezu udziel nam, swojego Ducha. 
Pozwól teraz, maleńka duszo, że przedstawię Ci pewien obraz. Otóż, jeśli otworzysz oczy
swojej duszy, to zobaczysz tutaj na Ołtarzu Jezusa, Oblubieńca twojego w
przepięknej złocistej szacie godowej. Twój Oblubieniec cały czas ma otwarte
ramiona w geście zaproszenia. On wyciąga dłoń, aby uchwycić twoją rękę i
podprowadzić do Siebie. On oczekuje na duszę wybraną. Kiedy będziesz gotowa,
zapyta ciebie, czy zechcesz oddać Mu całe życie, swoje serce, całą siebie. On
zapyta, ponieważ choć jest Bogiem i wszystko stworzył i wszystko jest w Nim i
do Niego należy, to jednak Tobie dał wolność z miłości i pragnie, abyś dokonała
wolnego wyboru. Jeśli zdecydujesz się oddać Mu siebie, to tylko z miłości.
Jeśli powiesz Mu „tak”, nie
wyobrażasz nawet sobie, jak Jego Serce napełni się w jednym momencie wielką,
ogromną radością. I Jego Serce wyleje na ciebie nieskończoną miłość, Zdroje
łask, obdarzając ciebie, tak jak obdarza oblubieniec drogimi prezentami, tak On
obdarza ciebie całym bogactwem Nieba. I przedstawi ci swoje królestwo, mówiąc,
że oto wszystko jest dla ciebie. A kiedy przyjmiesz, kiedy będziesz wraz z Nim
kroczyć cudowną drogą zjednoczenia w miłości, przyjdzie czas, aby pokazał ci
to, co najcenniejsze, to, co największe, to, co nie ma sobie równego. Zaprosi
cię na szczyt zjednoczenia. I pokaże ci swój Krzyż. Tam w Niebie Krzyż jest
najpiękniejszy. Żaden artysta rzeźbiarz nie potrafi wyrzeźbić tak pięknego
krzyża i tak go ozdobić. Żadne złoto, żadne cenne kruszce, nic nie jest w
stanie uczynić krzyża tak pięknym, jaki jest w Niebie, jak wielką chwałą jest
otoczony, jak jest wywyższony. Jezus zaprosi ciebie do tego najwyższego
zjednoczenia, na sam szczyt. I weźmie ciebie i Ty wraz z Nim, jeśli się na to
zgodzisz, zawiśniesz na Krzyżu. On delikatnie weźmie twoje dłonie i obejmując
swoimi pozwoli przybić do Krzyża. Twoje stopy wraz z Jego stopami będą przybite
jednym gwoździem. Jedna korona cierniowa oplatać będzie wasze głowy. I jedno
Serce w was będzie biło dla dusz. I wylewać będzie miłosierdzie i miłość na
cały Kościół. Jest to powołanie do najwyższego zjednoczenia z Bogiem. Tylko
niektóre dusze Bóg zaprasza na same szczyty. Bóg również wśród swoich wybranych
zaprasza jedne bliżej, inne jeszcze bliżej, a niektóre do tak doskonałego
zjednoczenia w Krzyżu. Zanim jednak Bóg zaprosi ciebie, najpierw otworzy przed
tobą swoje Serce, ukazując miłość, zaprosi do zaślubin i założy ci obrączkę na
rękę. Dopiero potem będzie przygotowywał do dalszych kroków w zależności od
Jego planu wobec ciebie, w zależności od twojej otwartości i odpowiedzi na Jego
zaproszenie, w zależności od tego, jak bardzo będziesz kochać. Pamiętaj, że ty
jesteś tylko małą duszą, natomiast Bóg jest Inicjatorem w zjednoczeniu i Wykonawcą.
Ty możesz otworzyć się na to, zapragnąć i czekać. To Bóg dokonuje tego cudu. 
Jezu! Zapragnąłeś przedstawić wybranym przez Ciebie duszom, jakie są
plany Twego Serca.
Zapragnąłeś pokazać, co dla nich przygotowałeś. Zechciałeś
obdarzyć je tak wielką miłością, aż po zjednoczenie. Dla duszy jest to tak
niezwykła wiadomość, tak niezwykłe przeżycie, że potrzebuje czasu, aby to
wszystko w sobie jeszcze przemyśleć, by rozważyć, by zastanowić się nad Twoją
miłością, nad tym, czego od duszy oczekujesz. Daj tym duszom troszkę czasu. A w
tym czasie udzielaj swojej łaski, rozjaśniaj głębiny duszy światłem swojej
mądrości, pomagaj przyjmować, pomagaj otwierać się na Twoją rzeczywistość.
Udzielaj swojego Ducha, by one potrafiły otworzyć się na to niezwykle
zaproszenie ku zjednoczeniu. Pomóż im w tych rozmyślaniach w Twojej obecności.
Pobłogosław im, aby cokolwiek będą myśleć było zgodne z Twoją wolą. Ty
poprowadź je w rozmyślaniach, modlitwie, adoracji, w podejmowanych decyzjach.
Pobłogosław nas, Jezu.


<-- Powrót