Rozważania

Nr. 53  „…Weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata” (Mt 25,31-46)

Kolejny dzień
Wielkiego Postu. Dopiero zaczynaliśmy, a już jest kolejny dzień, niedługo minie
tydzień.
Dobrze byłoby zrobić rachunek sumienia na ile te kilka dni prawdziwie
wykorzystało się dla dobra dusz. Czy podczas tych dni zbliżyliśmy się do Boga?
Niektórzy sądzą, że to początek Wielkiego Postu, przed nami jeszcze tyle dni… A
jednak zwracamy uwagę na to, że każdy dzień jest cenny i że każdy dany jest
przez Boga po to, aby zbliżać się do Niego. A jeśli Bóg udziela łaski, to
odważysz się ją marnować? Jeśli Bóg otwiera swoje Serce przed tobą i zaprasza,
czy będziesz odmawiał? Czy przez te kilka dni skorzystałeś z zaproszenia, czy
odmówiłeś? Czy były może takie chwile, kiedy odmawiałeś, odwracałeś się, bo
zajęty byłeś swoimi sprawami? 
Cały czas będziemy
podkreślać tę wielką wagę każdego dnia podczas Wielkiego Postu.
Każdy jest
cenny, każdy jest darem Boga, każdy naznaczony łaską. Jeśli Bóg w taki sposób
traktuje ten czas w Kościele, to znaczy, że prawdziwie jest on ważny; to
znaczy, że twoje serce powinno się przejąć tym czasem, powinno zostać
poruszone. To znaczy, że przygotowujesz się do niezwykłych wydarzeń. Człowiek
do najważniejszych wydarzeń swojego życia przygotowuje się nieraz bardzo długo.
Zawsze przygotowujemy się, chociażby do Chrztu Świętego, wtedy kiedy chrzcimy
swoje dzieci lub też jesteśmy rodzicami chrzestnymi. Przygotowujemy swoje
dzieci do kolejnych sakramentów: do Pierwszej Komunii Świętej – cały rok
szkolny dzieci przygotowują się do tego wydarzenia; potem młodzież przygotowuje
się do Bierzmowania. Ile też przygotowań jest do ślubu. Plany są często bardzo,
bardzo odległe, trwają miesiącami, a nawet niekiedy i latami. To są ważne
wydarzenia w naszym życiu.
Ale to
wydarzenie, które ma miejsce w tym okresie liturgicznym Kościoła,
czyli Święte Triduum
Paschalne jest tysiąckroć ważniejsze. Gdyby nie to Triduum nie byłoby sakramentów
świętych. Dlatego ogromnie ważne jest, by przygotować się do wspólnego z
Jezusem przeżywania Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Ważne jest, by
przygotować serce na spotkanie z Bogiem, na objawienie Jego miłości. Wszelkie
ludzkie wyobrażenia o tym jak ważne jest to wydarzenie, jak ważna jest Boża
miłość, jak wielki wpływ ma na człowieka, są niczym wobec samej Bożej miłości,
wobec jej objawienia w Męce, Śmierci Jezusa. Wszystko co ludzkie, jest niczym.
Dopiero w wieczności zrozumiemy wielkość i znaczenie tego wydarzenia. Niemniej
jednak należy przygotowywać serce. To jest wręcz obowiązkiem każdego kto
wierzy, kto przyjmuje sakramenty św. To świadectwo wiary, gdy przygotowujesz
się poprzez Wielki Post do Triduum Paschalnego. To twoja postawa wyraża,
świadczy o twojej wierze. To ty stajesz się w ten sposób całym wyrażeniem wiary
w Boga.
Na czym ma
polegać ta postawa, na czym polegają te przygotowania?
Już troszkę o tym mówiliśmy.
Dzisiaj mamy kolejny fragment podany, który bardzo dobrze ilustruje to, jak
powinno serce przygotowywać się na spotkanie z Bogiem (Mt 25,31-46). Bardzo
powierzchownie często dusza przyjmuje wskazania Boże o miłości bliźniego, o
których jest mowa w tym fragmencie Ewangelii. Jest to dość lekko traktowane,
bez głębszego zastanowienia się i dusza bardziej skłonna jest do zastanawiania
się nad miłością Boga do ludzi, mniej natomiast nad tym, na ile ona sama tę
miłość realizuje – miłość do Boga poprzez miłowanie bliźniego. Dusza bardziej
skłonna jest widzieć u innych brak tej miłości, w sobie braku tego nie zauważa.
A miłość ta przejawia się w drobnostkach, w drobnych gestach, w słowach i w
czynach. 
Słyszymy
wezwanie do modlitwy, do postu i do jałmużny.
Miłość bliźniego jest bardzo
ściśle powiązana właśnie z tymi trzema, bowiem, aby prawdziwie kochać trzeba
mieć siłę, potrafić zrezygnować z siebie. To jest taki podstawowy warunek – by
kochać, trzeba rezygnować z siebie, a więc – post. By kochać prawdziwie, trzeba
dawać siebie. To kolejny warunek, to jałmużna. 
Dlaczego
należy to czynić?
Dzisiaj Jezus bardzo wyraźnie mówi dlaczego Bóg nakazuje
miłość bliźniego. Otóż, w każdym, w każdej duszy mieszka Bóg. Spojrzenie
człowieka na drugą osobę jest również zazwyczaj powierzchowne. Patrzymy oczami
ciała i widzimy tylko to, co zewnętrzne, a więc widzimy tylko człowieka. W
związku z tym widzimy jego słabości. Sami jesteśmy słabi; nasze słabości górują
nad nami i tym bardziej przeszkadzają nam w zobaczeniu Boga w drugiej osobie. A
jednak Jezus wyraźnie mówi – cokolwiek uczyniliście jednemu człowiekowi, jednej
duszy, to uczyniliście to Jezusowi; cokolwiek uczyniliście. Łatwiej jest na
przykład rzucić jakąś jałmużnę biednej osobie stojącej pod kościołem; łatwiej
jest uśmiechnąć się, chociażby do obcej osoby, kiedy spotykamy ją gdzieś przy
okazji załatwiania jakichś spraw. O wiele trudniej jest dać samego siebie w
swoim środowisku, w swojej rodzinie; tak dać, aby nie podkreślać tego faktu
dawania; tak dać, aby tej drugiej stronie nie wyrzucać, że oto my się
ofiarujemy, my rezygnujemy z siebie, a ta druga strona, cóż robi? Najtrudniej,
wbrew pozorom, okazywać prawdziwą miłość bliźniego wśród bliskich. 
A Jezus mówi –
cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych…, 
cokolwiek uczyniliście
jakiejś duszy. Liczy się wszystko; w jaki sposób chociażby podajesz herbatę
współmałżonkowi; w jaki sposób witasz współmałżonka; w jaki sposób rano
reagujesz na jego humory; w jaki sposób odpowiadasz na jego prośby lub też na
jego słowa, może nie zawsze przyjemne; w jaki sposób reagujesz na jego błędy; w
jaki sposób reagujesz na jego słabości, które bardzo dobrze znasz, a które
ciebie drażnią. Liczy się każde spojrzenie. Liczy się każda sekunda, w której
możesz odpowiedzieć z uśmiechem, a odpowiadasz zupełnie inaczej. Liczy się
każdy gest, czy wykonujesz ten gest z miłością, łagodnie, czy ze
zdenerwowaniem, z niecierpliwością, dając do zrozumienia swoje emocje. Liczy
się wszystko. Cokolwiek uczyniliście jednej z dusz, uczyniliście Jezusowi.
To zaproszenie
do modlitwy, do postu, jałmużny nie jest takie proste.
Wymaga od człowieka
prawdziwego samozaparcia, wymaga wytrwałości, wymaga siły, wymaga ogromnej
pracy, wymaga ciągłego powracania myślą do tego, wymaga pamiętania o tym. Czy w
ciągu tych kilku dni udało się nam stale pamiętać o modlitwie, o poście, o
jałmużnie? Czy w ciągu tych kilku dni prawdziwie byliśmy tylko dla Boga?
Zrezygnowaliśmy całkowicie z siebie w relacjach nie tylko z Bogiem bezpośrednio
na modlitwie – w relacjach z ludźmi, w których mieszka Bóg? Czy w tych
relacjach stawaliśmy się dla innych miłością, dobrem, miłosierdziem? Czy
oddawaliśmy siebie innym? Czy mieliśmy odwagę, siły rozdać siebie, połamać, tak
jak się łamie chleb i rozdaje? 
Wydaje się, że
to dopiero początek Wielkiego Postu, a minęło już sześć dni.
Czy każda sekunda
w tych dniach została należycie wykorzystana? Czy w ciągu tych sześciu dni nasze
serce zbliżyło się do Boga, otworzyło się na Jego obecność? Czy zobaczyliśmy
Jego miłość, czy poznaliśmy głębiej ten wyraz miłości? Czy zobaczyliśmy mękę
Jego? Czy dotknęliśmy Jego ran? Czy przytuliliście się do tych ran? Czas łaski
oznacza, że Bóg niejako ułatwia duszy to spotkanie ze sobą, daje taką łaskę, by
dusza bez większego wysiłku mogła spotkać się z Bogiem. Czy z tej łaski
skorzystaliśmy? Bóg cały czas ma otwarte ramiona, Jezus klęczy w Ogrójcu, wisi
na Krzyżu, kona. 
Dopiero
początek, ale dni płyną bardzo szybko.
Zajęci swoimi sprawami możemy nawet nie
zauważyć, gdy upłynie ten czas. Dlatego dzisiaj Bóg uprzytamnia nam to, jak
bardzo ważny jest każdy dzień, w każdym dniu – każda godzina, w godzinie – minuta,
a w minucie – sekunda. Starajmy się każdą przeżywać z Bogiem. Dla wytrwałych
Bóg przygotował wielką nagrodę, serca będą tej nagrody doświadczać, dusze będą
tę nagrodę otrzymywać. Warto podjąć wysiłek. 
Należy mieć na
uwadze nie tylko ten cel pośredni, a więc przeżycie Świętego Triduum Paschalnego
teraz w tym roku, należy mieć na uwadze cel ostateczny, a więc życie wieczne.

Ten czas Wielkiego Postu, to również czas przygotowania duszy do życia
wiecznego. Czas dany przez Boga. Czas przepełniony łaską. Skorzystajmy z tego
czasu mając na uwadze życie wieczne, aby później znaleźć się w gronie owiec, w
gronie tych, których Jezus zaprosi do siebie, do których się przyzna, którym
podziękuje. 
Połóżmy swoje
serca na ołtarzu i poprośmy, by Duch Święty uświadamiał nam
niezwykłość tego
czasu, wagę tego czasu, aby nam uświadomił jak cenna jest każda sekunda, aby w
końcu nam pomógł każdą sekundę wykorzystać właściwie i nie zmarnować żadnej
łaski. 
Adoracja
Jezu mój! Umiłowany
mój!
Jakaż to radość, że znowu gościsz w moim sercu! Jakie to szczęście, że przychodzisz.
Wybacz mi, że za bardzo nie mam co Ci ofiarować, tylko słabości, tylko małość
moją. Niczego innego nie posiadam. A Ty przychodzisz z najwspanialszymi
prezentami, jak prawdziwy Oblubieniec z dowodami miłości dla swojej
oblubienicy. Dziękuję Ci za Twoją miłość, która obejmuje moje serce, przenika
je i doświadczam rozkoszy, których nie da się wyrazić; słodycz wypełnia serce. 
O, Panie mój!
Jakiż to wspaniały dar móc doświadczać w sercu Twoją miłość.
Dziękuję Ci za
Twoją obecność. Przecież wcale nie musisz przychodzić, a jednak tak ukochałeś
również moje serce, że przychodzisz, w dodatku z wielką ochotą i radością. I ja
doświadczam tej radości, a moje serce tą radością się zaraża od Ciebie i w moim
sercu pojawiają się wielkie pragnienia, by iść do Ciebie, by należeć do Ciebie,
by być dla Ciebie, żyć dla Ciebie. Dziękuję Ci za to, że czynisz nasze relacje
coraz prostszymi, za to, że moje serce może tak zwyczajnie, po prostu radować
się Tobą. Dziękuję Ci, że wystarczają Ci moje zwykłe, proste modlitwy, że nie
oczekujesz ode mnie wielkich mądrości; ja ich nie posiadam. Dziękuję Ci, że
cieszysz się tą moją małą miłością do Ciebie i za to, że bierzesz ją jak
najcenniejszy skarb. Dziękuję Ci! To niepojęte dla mnie, że tak cenisz sobie
moją miłość, jest dla Ciebie najważniejsza. Dziękuję Ci Jezu!
Jezu mój!
Jesteś moją miłością! I we mnie, Boże, rodzą się wielkie tęsknoty za Tobą,

wzbudzasz we mnie wielkie pragnienie bycia z Tobą. To niepojęte jak w takim
małym sercu, w tak małej duszy mogą pomieścić się tak wielkie pragnienia. Tak
bardzo tęsknię za Tobą, Boże! Dajesz mi siebie, przychodzisz, pozwalasz odczuć
swoją obecność, a to zamiast koić moje pragnienia, jeszcze je zwiększa i
jeszcze bardziej cierpię, jeszcze bardziej kocham, a jednak nie oddałabym tych
chwil za nic. Jakże to zrozumieć, Boże? Moja dusza bez Ciebie nie może żyć,
umieram. Panie mój podtrzymaj mnie swoją łaską, spojrzyj łaskawie na mnie.
Wystarczy jedno spojrzenie, abym żyła. Wyciągnij swoją rękę i podnieś moją
duszę, która spragniona Ciebie nie może żyć.
O, Boże mój!
Jakże zrozumieć to wszystko, co czynisz z moją duszą?
Rozbudzasz ją, wzniecasz
miłość tak wielką, tak wielką tęsknotę za Tobą, a jednak zostawiasz ją tu na
ziemi, sam przebywając w Niebie. Jakże to, Boże? Dobrze, mój Umiłowany. Jeśli
taka jest Twoja wola, pozostanę tu, aby kochać Ciebie coraz bardziej i
cierpieć. Jeśli taka jest Twoja wola będę tęsknić, a moje serce będzie
rozrywane tą tęsknotą za Tobą. Zgadzam się na wszystko. Moim pragnieniem jest
kochać jeszcze bardziej i jeszcze więcej. Wszystko wydaje mi się za mało,
wszystko wydaje się niczym. Wobec Twojej miłości czymże jest moja miłość?
Niczym. A więc pragnę kochać i cierpieć z miłości do Ciebie, a Ty kiedy
zechcesz wypełnisz moje serce doskonałą miłością i otworzysz przede mną bramy
Nieba; wtedy, kiedy uznasz, że moje serce gotowe jest, by poznać pełnię Twojej
miłości. A do tego czasu udzielaj mi łaski, abym nigdy  Ciebie nie zasmuciła, abym nigdy nie
spojrzała na nikogo, abym mój wzrok był stale skierowany do Ciebie. Abym nigdy,
Boże, nie zdradziła Ciebie, ale zawsze kochała największą miłością. Udzielaj mi
łaski, abym całą sobą należała do Ciebie, nie do ludzi, nie do rzeczy, nie do
sytuacji, ale do Ciebie. Pragnę, Boże, wszystkiego tego, czego Ty pragniesz dla
mnie i przyjmuję wszystko z Twojej ręki jako wyraz Twojej miłości i wielką
Twoją łaskę. Wierzę i ufam Tobie, a Ty pamiętaj, że kocham Ciebie, że bardzo
tęsknię, więc nie pozostawiaj mnie samej, ale odwiedzaj mnie. Przychodź w tym
cudownym Sakramencie Ołtarza, aby moja dusza mogła zaznawać ukojenia. W Twoich
objęciach, Panie, jestem najszczęśliwsza. Bądź uwielbiony, Boże!
Mój Umiłowany!
Moje serce pragnie cały czas być przy Tobie.
Jakże pragnęłabym nieustannie móc
tulić się do Ciebie, wpatrując się w Twoje oczy, dotykając Twojego Serca czuć
Jego bicie. Wiem jednak, Jezu, że życie tutaj na ziemi, to nie tylko ten czas,
kiedy moja dusza przyjmuje od Ciebie miłość i zaznaje rozkoszy; to również
czas, kiedy moja dusza ma w sposób szczególny tę Twoją miłość dawać. Ja to rozumiem,
ale Ty wiesz, że z wykonaniem tego jest trudniej. Ufam, Jezu, że Ty mi w tym
pomożesz. Gdybyś chciał, abym o własnych siłach kochała, stworzyłbyś mnie inną,
dałbyś mi wielkie serce, dałbyś mi posturę herosa. I  wtedy miałabym siły kochać, potrafiłabym to
czynić. Skoro jednak uczyniłeś mnie taką małą, za co jestem Ci bardzo
wdzięczna, będę oczekiwać od Ciebie, że Ty będziesz za mnie kochał, że Ty za
mnie będziesz dzielił się Twoją miłością i Ty będziesz moją siłą, i
wytrwałością, Ty będziesz moją cierpliwością. Będziesz wszystkim, bo przecież
takie nic jak ja nie jest w stanie
uczynić cokolwiek dobrego. Daję Ci więc moje serce, daję Ci moje ręce, mój
umysł, całą siebie, abyś posługując się mną kochał innych i czynił dobro. 
Proszę, Jezu,
na znak, że przyjmujesz moją modlitwę, pobłogosław i uczyń to, o co proszę. 
Refleksja
Miłość
bliźniego jest swego rodzaju sprawdzianem miłości do Boga. Na ile dusza
prawdziwie kocha Boga, na tyle żyje miłością bliźniego. Miłość duszy pobudza ją
do czynów pełnych miłości w stosunku do bliźnich. To co robi wypływa z miłości.
Jeśli intencje płyną z miłości, czyny wyrażają tą miłość. Nie należy mylić
jednak tego z inną postawą. Zdarza się tak, że w duszy brakuje miłości, a jej
zewnętrzne czyny powodowane są czym innym, choć wydaje się, że wyrażają miłość
bliźniego. Często zdarza się nam czynić coś nawet dobrego, ale głęboko w sercu
intencje nie są do końca czyste. Spróbujmy zadbać o czystość naszych intencji,
o to, by prawdziwie to co robimy wypływało z miłości do Boga i z miłości do
bliźniego. Starajmy się o czystość naszych myśli już po tym uczynku miłości,
aby stale w naszych sercach oddawana była chwała Bogu; nie kradnijmy tej
chwały. Jeśli my, tu na ziemi oddawać będziemy chwałę Bogu, to później, w
Niebie Bóg nam tę chwałę odda. On niejako podziękuje nam za to dobro, które
czyniliśmy na ziemi. Jeśli zaś już na ziemi będziemy tę chwałę sobie
przypisywać, nie otrzymamy jej w Niebie. Dlatego tak ważne jest dbanie o
czystość intencji, czystość myśli. To co czynimy, to co mówimy niech będzie
powodowane miłością. Może tak być wtedy, gdy będziemy starali się żyć cały czas
z Bogiem, gdy będziemy wpatrywać się cały czas w Boga, gdy będziemy myśleli o
Nim, gdy będziemy klęczeli pod Jego Krzyżem nieustannie; gdy będziemy Jemu
ofiarowywali samych siebie i wszystko, co należy do nas; gdy będziemy
rezygnować z siebie; gdy będziemy uśmiercać swoje ja, by żył w nas Jezus; gdy będziemy nieustannie Mu dziękować za
wszystko w naszym życiu, wierząc, że wszystko co dobre jest Jego dziełem w nas;
wierząc, że wszystko co nas spotyka jest Jego łaską dla nas; ufając, że On ze
wszystkiego co znowu zepsuliśmy, może wyprowadzić dobro, jeśli wszystko Mu oddamy.
Błogosławię was – w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót