Nr. 57 „Kroczmy razem dalej dla dobra Kościoła i ludzkości” (Benedykt XVI)
Wielu z nas,
gdy usłyszało informację Papieża Benedykta XVI o tym, że pragnie zrezygnować z
urzędu, poczuło w swoim sercu smutek. Pytaliśmy, dlaczego? Poczuliśmy niepokój,
co będzie z Kościołem? Co będzie z nami? Dobrze, że jest w nas troska o
Kościół, troska o Boże Dzieło, dobrze, że w nas jest miłość do Ojca Świętego.
Należy wspierać go nadal miłością i modlitwą pełną miłości, bowiem obrał sobie
teraz bardzo trudną drogę. Nie znaczy to, że jego pontyfikat był łatwy, ale
decyzja, jaką podjął wymagała wielkiego hartu ducha i wielkiej pokory.
gdy usłyszało informację Papieża Benedykta XVI o tym, że pragnie zrezygnować z
urzędu, poczuło w swoim sercu smutek. Pytaliśmy, dlaczego? Poczuliśmy niepokój,
co będzie z Kościołem? Co będzie z nami? Dobrze, że jest w nas troska o
Kościół, troska o Boże Dzieło, dobrze, że w nas jest miłość do Ojca Świętego.
Należy wspierać go nadal miłością i modlitwą pełną miłości, bowiem obrał sobie
teraz bardzo trudną drogę. Nie znaczy to, że jego pontyfikat był łatwy, ale
decyzja, jaką podjął wymagała wielkiego hartu ducha i wielkiej pokory.
Gdy spojrzymy
na tego Papieża i na czas, w którym prowadził Kościół, zobaczymy wielką troskę
o jakość Kościoła. Nie znamy z pewnością wszystkich spraw, problemów, z jakimi
musiał się on borykać. Złożoność wielu z nich jest nie do przeniknięcia ludzkim
umysłem. Poza tym wiele spraw jest tak przerażających, że tylko osoba wielkiego
hartu ducha jest w stanie otworzyć się na właśnie te problemy, by im stawić
czoła. Papież Benedykt XVI doświadczył w czasie swojego pontyfikatu ogromnego
cierpienia, o którym wie niewielu. Ma również świadomość, wielką jasność, co do
stanu Kościoła. Z bliska mógł przyjrzeć się wszystkim mechanizmom, które
kierują Kościołem. Zobaczył i dobro, i zło. Ofiarował się Bogu, by dobro
zwyciężyło. Swoje życie oddał za Kościół. Rozważając w swoim sercu na długich
modlitwach dobro Kościoła powziął taką nie inną decyzję, uznając, że teraz w
ten sposób najlepiej przysłuży się Kościołowi. Mając świadomość tego, jakim
jest ten Kościół, jakie są jego problemy może modlić się w konkretnych sprawach
i ofiarowywać swoje cierpienie.
na tego Papieża i na czas, w którym prowadził Kościół, zobaczymy wielką troskę
o jakość Kościoła. Nie znamy z pewnością wszystkich spraw, problemów, z jakimi
musiał się on borykać. Złożoność wielu z nich jest nie do przeniknięcia ludzkim
umysłem. Poza tym wiele spraw jest tak przerażających, że tylko osoba wielkiego
hartu ducha jest w stanie otworzyć się na właśnie te problemy, by im stawić
czoła. Papież Benedykt XVI doświadczył w czasie swojego pontyfikatu ogromnego
cierpienia, o którym wie niewielu. Ma również świadomość, wielką jasność, co do
stanu Kościoła. Z bliska mógł przyjrzeć się wszystkim mechanizmom, które
kierują Kościołem. Zobaczył i dobro, i zło. Ofiarował się Bogu, by dobro
zwyciężyło. Swoje życie oddał za Kościół. Rozważając w swoim sercu na długich
modlitwach dobro Kościoła powziął taką nie inną decyzję, uznając, że teraz w
ten sposób najlepiej przysłuży się Kościołowi. Mając świadomość tego, jakim
jest ten Kościół, jakie są jego problemy może modlić się w konkretnych sprawach
i ofiarowywać swoje cierpienie.
Decyzja jego
jest niezwykła. Nie jest codzienną decyzją podejmowaną przez wielu papieży. I
tę decyzję należy przyjąć ze spokojem serca, z powagą, ze zrozumieniem, przede
wszystkim z miłością. Ta postawa Ojca Świętego powinna w naszych sercach
wzbudzić rozwagę nad Kościołem, powinna ukierunkować nasze myślenie na to, co
jest najważniejsze, powinna nasze działania poprowadzić ku temu samemu, co
czyni Ojciec Święty. On dzięki ogromnej czystości serca, pokorze, dzięki
ciągłemu zbliżaniu się do Boga, dzięki wytrwałemu dążeniu do zjednoczenia z
Bogiem, mógł w sposób najlepszy pokierować Kościołem, a swoje przemyślenia
wyrażał w wielu kazaniach, pouczeniach, wydanych dokumentach. Kontynuuje w ten
sposób drogę wytyczoną przez Poprzednika bł. Jana Pawła II, jednocześnie
jeszcze bardziej zagłębiając się i wskazując na sprawy najbardziej istotne. Na
swoich barkach dźwigał ciężar, którego człowiek unieść nie jest w stanie.
Dzięki zjednoczeniu z Bogiem ten ciężar dźwigał. Sam Bóg podtrzymywał jego
ramiona i udzielał mu swego Ducha. Teraz uznawszy, iż jego droga ma przyjąć
nieco inny wymiar pragnie służyć Kościołowi najlepiej jak potrafi ze wszystkich
swoich sił. Nie pozostawia Kościoła, pozostaje w samym jego centrum, ponieważ
sercem Kościoła, z którego płynie życie, siła, są dusze zjednoczone z Bogiem,
oddające mu swoje życie, dusze modlące się za Kościół, poświęcające wszystko,
ofiarowujące swoje cierpienie. A więc i ten Papież również będzie w centrum
Kościoła, a poprzez jego serce, jego duszę Bóg będzie Kościół umacniał i dawał mu
nowe życie.
jest niezwykła. Nie jest codzienną decyzją podejmowaną przez wielu papieży. I
tę decyzję należy przyjąć ze spokojem serca, z powagą, ze zrozumieniem, przede
wszystkim z miłością. Ta postawa Ojca Świętego powinna w naszych sercach
wzbudzić rozwagę nad Kościołem, powinna ukierunkować nasze myślenie na to, co
jest najważniejsze, powinna nasze działania poprowadzić ku temu samemu, co
czyni Ojciec Święty. On dzięki ogromnej czystości serca, pokorze, dzięki
ciągłemu zbliżaniu się do Boga, dzięki wytrwałemu dążeniu do zjednoczenia z
Bogiem, mógł w sposób najlepszy pokierować Kościołem, a swoje przemyślenia
wyrażał w wielu kazaniach, pouczeniach, wydanych dokumentach. Kontynuuje w ten
sposób drogę wytyczoną przez Poprzednika bł. Jana Pawła II, jednocześnie
jeszcze bardziej zagłębiając się i wskazując na sprawy najbardziej istotne. Na
swoich barkach dźwigał ciężar, którego człowiek unieść nie jest w stanie.
Dzięki zjednoczeniu z Bogiem ten ciężar dźwigał. Sam Bóg podtrzymywał jego
ramiona i udzielał mu swego Ducha. Teraz uznawszy, iż jego droga ma przyjąć
nieco inny wymiar pragnie służyć Kościołowi najlepiej jak potrafi ze wszystkich
swoich sił. Nie pozostawia Kościoła, pozostaje w samym jego centrum, ponieważ
sercem Kościoła, z którego płynie życie, siła, są dusze zjednoczone z Bogiem,
oddające mu swoje życie, dusze modlące się za Kościół, poświęcające wszystko,
ofiarowujące swoje cierpienie. A więc i ten Papież również będzie w centrum
Kościoła, a poprzez jego serce, jego duszę Bóg będzie Kościół umacniał i dawał mu
nowe życie.
Poza tym Benedykt XVI swoją postawą pokazuje również
nam drogę. Czy nie przypomina ona naszej drogi, na której nie wielkie czyny,
nie głośna działalność, ale zjednoczenie z Życiem, zjednoczenie z Miłością,
oddanie siebie całego Bogu za dusze, poświęcenie wszystkiego, nieustanna
modlitwa, pokora, zupełne podeptanie miłości własnej, rezygnacja ze wszystkiego,
co ludzkie – jest istotą naszego powołania? To droga jedyna, która może przynieść
Kościołowi odrodzenie, która pomoże Kościołowi przetrwać trudny czas. To droga,
na której pokonany zostanie szatan, który trzęsie Kościołem i wnika w jego
struktury. Nic nie pomoże roztrząsanie i dyskutowanie nad tym, co dzieje się w
Kościele, jak być powinno. A więc nie włączajmy się w żadne dyskusje. Nie
przyjmujmy do serca tego, co w świecie mówi się o Kościele. Nie zajmujmy tym
swego umysłu. Wiele jeszcze będzie się mówić. Wiele złego usłyszymy i wiele
złego dziać się będzie. Nasze serca mają być zjednoczone z Bogiem. Dzięki temu
zjednoczeniu będą mocne i będą źródłami miłości, prawdy, Bożego życia. I choć
jesteśmy niczym maleńkie iskierki, gdy te maleńkie iskierki włożymy do
lampionu, może on rozjaśnić duże pomieszczenie. Bądźmy takimi iskierkami w
Kościele, aby wnętrze Kościoła zajaśniało prawdą, miłością, życiem. Tego Bożego
światła, boi się szatan, więc nie mamy się czego lękać, gdy trwamy na modlitwie
jednocząc się z Bogiem. To jedyne, co możemy czynić, co chroni nas, co daje
życie Kościołowi, co go odradza. To nasza droga, a jednocześnie zadanie, które
każdemu z nas powierza Bóg. A więc mamy poczuć się również odpowiedzialni, by
to zadanie wykonać całym sercem, wkładając w nie wszystkie swoje siły,
ofiarowując samych siebie do końca.
nam drogę. Czy nie przypomina ona naszej drogi, na której nie wielkie czyny,
nie głośna działalność, ale zjednoczenie z Życiem, zjednoczenie z Miłością,
oddanie siebie całego Bogu za dusze, poświęcenie wszystkiego, nieustanna
modlitwa, pokora, zupełne podeptanie miłości własnej, rezygnacja ze wszystkiego,
co ludzkie – jest istotą naszego powołania? To droga jedyna, która może przynieść
Kościołowi odrodzenie, która pomoże Kościołowi przetrwać trudny czas. To droga,
na której pokonany zostanie szatan, który trzęsie Kościołem i wnika w jego
struktury. Nic nie pomoże roztrząsanie i dyskutowanie nad tym, co dzieje się w
Kościele, jak być powinno. A więc nie włączajmy się w żadne dyskusje. Nie
przyjmujmy do serca tego, co w świecie mówi się o Kościele. Nie zajmujmy tym
swego umysłu. Wiele jeszcze będzie się mówić. Wiele złego usłyszymy i wiele
złego dziać się będzie. Nasze serca mają być zjednoczone z Bogiem. Dzięki temu
zjednoczeniu będą mocne i będą źródłami miłości, prawdy, Bożego życia. I choć
jesteśmy niczym maleńkie iskierki, gdy te maleńkie iskierki włożymy do
lampionu, może on rozjaśnić duże pomieszczenie. Bądźmy takimi iskierkami w
Kościele, aby wnętrze Kościoła zajaśniało prawdą, miłością, życiem. Tego Bożego
światła, boi się szatan, więc nie mamy się czego lękać, gdy trwamy na modlitwie
jednocząc się z Bogiem. To jedyne, co możemy czynić, co chroni nas, co daje
życie Kościołowi, co go odradza. To nasza droga, a jednocześnie zadanie, które
każdemu z nas powierza Bóg. A więc mamy poczuć się również odpowiedzialni, by
to zadanie wykonać całym sercem, wkładając w nie wszystkie swoje siły,
ofiarowując samych siebie do końca.
Podziękujmy
Bogu za Papieża Benedykta XVI. Niech on w naszych sercach pozostanie dłużej.
Pamiętajmy o nim w codziennej modlitwie, łączmy się z nim duchowo. On łączyć
się będzie z nami, ze wszystkimi duszami. Niech czuje od nas modlitewne
wsparcie. Niech doświadcza miłości, bo wybrał trudniejszą drogę. Nasze serca
niech ofiarują się Bogu, przyjmując dar Miłości i wszystko, co z tym darem się
wiąże; wszystko, czym jest miłość, jaka jest miłość, aby ta pełnia miłości
zagościła w nas. Aby miłość pomogła nam realizować nasze powołanie.
Bogu za Papieża Benedykta XVI. Niech on w naszych sercach pozostanie dłużej.
Pamiętajmy o nim w codziennej modlitwie, łączmy się z nim duchowo. On łączyć
się będzie z nami, ze wszystkimi duszami. Niech czuje od nas modlitewne
wsparcie. Niech doświadcza miłości, bo wybrał trudniejszą drogę. Nasze serca
niech ofiarują się Bogu, przyjmując dar Miłości i wszystko, co z tym darem się
wiąże; wszystko, czym jest miłość, jaka jest miłość, aby ta pełnia miłości
zagościła w nas. Aby miłość pomogła nam realizować nasze powołanie.
Modlitwa duszy najmniejszej
Mój Boże!
Padam przed Tobą na twarz i oddaję cześć Tobie Najwyższy. Tyś jest moim Bogiem,
moim Królem, Ty jesteś Mądrością, Prawdą, jesteś Nieskończony. Ja jestem duszą
maleńką, która niewiele rozumie, a jednak tej duszy maleńkiej objawiasz siebie.
Nie zważasz na to, że jest za mała, aby zrozumieć to, co jej pokazujesz, co
uświadamiasz. Pragnę Ciebie uwielbiać Boże, we wszystkim, czym obdarzasz moją
duszę. We wszystkim, co staje się jasnością mojej duszy i w tym również, czego
moja dusza pojąć nie może. Pragnę Ciebie uwielbiać w tym, co jest radością moją
i w tym, co wyciska łzy z oczu. Pragnę Ciebie uwielbiać za wielką Twoją
łaskawość, dobroć i za hojność Twoją, z jaką wylewasz łaski na nas. Pragnę
Ciebie uwielbiać za Twoją miłość, w jej najdoskonalszej formie – w Ofierze.
Pragnę Ciebie uwielbiać Boże!
Padam przed Tobą na twarz i oddaję cześć Tobie Najwyższy. Tyś jest moim Bogiem,
moim Królem, Ty jesteś Mądrością, Prawdą, jesteś Nieskończony. Ja jestem duszą
maleńką, która niewiele rozumie, a jednak tej duszy maleńkiej objawiasz siebie.
Nie zważasz na to, że jest za mała, aby zrozumieć to, co jej pokazujesz, co
uświadamiasz. Pragnę Ciebie uwielbiać Boże, we wszystkim, czym obdarzasz moją
duszę. We wszystkim, co staje się jasnością mojej duszy i w tym również, czego
moja dusza pojąć nie może. Pragnę Ciebie uwielbiać w tym, co jest radością moją
i w tym, co wyciska łzy z oczu. Pragnę Ciebie uwielbiać za wielką Twoją
łaskawość, dobroć i za hojność Twoją, z jaką wylewasz łaski na nas. Pragnę
Ciebie uwielbiać za Twoją miłość, w jej najdoskonalszej formie – w Ofierze.
Pragnę Ciebie uwielbiać Boże!
Pragnę Ciebie
uwielbiać Boże, bo choć jestem maleńką duszą, dajesz mi uczestnictwo w Twoim
Dziele Zbawczym. Choć jestem najsłabszą duszą, kładziesz w moim sercu wszystkie
trudne sprawy swego Kościoła i doświadczam ciężaru tych spraw. Pragnę Ciebie
uwielbiać, bo włączasz każdego z nas, abyśmy wszyscy razem unieśli ten ciężar,
jaki dźwiga Ojciec Święty, by razem z nim modlić się za Kościół i walczyć o
zwycięstwo Twoje. Uwielbiam Cię, choć tak wielu rzeczy nie rozumiem, ale w swym
sercu doświadczam wielkiej łaski. Wszystko, co dzieje się z moją duszą staje
się za Twoją przyczyną. Wszystko, co w mojej duszy się dokonuje to dzięki
Tobie. Pragnę wszystko Tobie oddać i poświęcić. Chcę Ci służyć. Nie chcę
pozostawiać sobie niczego. Chcę całą sobą należeć do Ciebie. A ponieważ Twoim
wielkim cierpieniem są ci, którzy w łonie Twego Kościoła swym brakiem miłości,
różnymi knowaniami, wielką złością, egoizmem i pychą niszczą od wewnątrz
Kościół, więc pragnę prosić Ciebie, abyś wziął moją wolę. Daję Ci prawo
posługiwania się mną, jak tylko zechcesz. Niech Twoja wola wypełnia się we
mnie. Ja swoją oddaję Tobie. Nie chcę od tej pory zadawać Tobie cierpień choćby
najmniejszym przewinieniem. Nie chcę Ciebie ranić, nie chcę w ten sposób
osłabiać Kościoła. Więc proszę, niech najpierw umrę nim czymkolwiek Ciebie
zranię. Zabierz mi życie, jeśli bym miała czymkolwiek Ciebie zasmucić i osłabić
Kościół.
uwielbiać Boże, bo choć jestem maleńką duszą, dajesz mi uczestnictwo w Twoim
Dziele Zbawczym. Choć jestem najsłabszą duszą, kładziesz w moim sercu wszystkie
trudne sprawy swego Kościoła i doświadczam ciężaru tych spraw. Pragnę Ciebie
uwielbiać, bo włączasz każdego z nas, abyśmy wszyscy razem unieśli ten ciężar,
jaki dźwiga Ojciec Święty, by razem z nim modlić się za Kościół i walczyć o
zwycięstwo Twoje. Uwielbiam Cię, choć tak wielu rzeczy nie rozumiem, ale w swym
sercu doświadczam wielkiej łaski. Wszystko, co dzieje się z moją duszą staje
się za Twoją przyczyną. Wszystko, co w mojej duszy się dokonuje to dzięki
Tobie. Pragnę wszystko Tobie oddać i poświęcić. Chcę Ci służyć. Nie chcę
pozostawiać sobie niczego. Chcę całą sobą należeć do Ciebie. A ponieważ Twoim
wielkim cierpieniem są ci, którzy w łonie Twego Kościoła swym brakiem miłości,
różnymi knowaniami, wielką złością, egoizmem i pychą niszczą od wewnątrz
Kościół, więc pragnę prosić Ciebie, abyś wziął moją wolę. Daję Ci prawo
posługiwania się mną, jak tylko zechcesz. Niech Twoja wola wypełnia się we
mnie. Ja swoją oddaję Tobie. Nie chcę od tej pory zadawać Tobie cierpień choćby
najmniejszym przewinieniem. Nie chcę Ciebie ranić, nie chcę w ten sposób
osłabiać Kościoła. Więc proszę, niech najpierw umrę nim czymkolwiek Ciebie
zranię. Zabierz mi życie, jeśli bym miała czymkolwiek Ciebie zasmucić i osłabić
Kościół.
Proszę Ciebie
Jezu, abyś dawał mi siły, bym zrealizowała to, co dzisiaj Tobie przyrzekam
proszę, abyś dawał mi wytrwałość, abyś mnie umacniał i prowadził. Wierzę, że Ty
wypełnisz we mnie swoją wolę. Proszę, abyś udzielał mi swego Ducha, który
będzie mi podpowiadać każdego dania i w każdej godzinie, jak najlepiej Tobie
służyć. Przypominaj mi o tej odpowiedzialności za Kościół, abym nigdy z tej
drogi nie zeszła. A moje życie należy do Ciebie i odbierz mi je, gdybym kiedyś
dobrowolnie chciała sprzeciwić się tej drodze. Proszę pobłogosław i dotknij
serc naszych, by to, o co się modlimy stało się w naszych sercach życiem.
Jezu, abyś dawał mi siły, bym zrealizowała to, co dzisiaj Tobie przyrzekam
proszę, abyś dawał mi wytrwałość, abyś mnie umacniał i prowadził. Wierzę, że Ty
wypełnisz we mnie swoją wolę. Proszę, abyś udzielał mi swego Ducha, który
będzie mi podpowiadać każdego dania i w każdej godzinie, jak najlepiej Tobie
służyć. Przypominaj mi o tej odpowiedzialności za Kościół, abym nigdy z tej
drogi nie zeszła. A moje życie należy do Ciebie i odbierz mi je, gdybym kiedyś
dobrowolnie chciała sprzeciwić się tej drodze. Proszę pobłogosław i dotknij
serc naszych, by to, o co się modlimy stało się w naszych sercach życiem.
Zadanie dla duszy najmniejszej
Jednoczmy się razem
w modlitwie. Niech nasze serca przepełnione miłością obejmują Kościół. Miejmy w
swoich sercach Papieża Benedykta XVI. Uświadamiajmy sobie stale, że on łączy
się razem z nami, że razem modlimy się o triumf miłości w Kościele. Niech nasze
serca staną się ofiarą całopalną za Kościół. Niech staną się żertwami na
Ołtarzu Bożej Miłości. Miejmy w sobie to poczucie odpowiedzialności. Otrzymaliśmy
tak wiele. Czas, by zacząć dawać, by dzielić się tym, co się otrzymuje. A
czynić to możemy sercem. A czynić to możemy poprzez zjednoczenie z Bogiem,
poprzez ciągłe starania realizacji pouczeń, jakie otrzymujemy, ze wszystkich
swoich sił.
w modlitwie. Niech nasze serca przepełnione miłością obejmują Kościół. Miejmy w
swoich sercach Papieża Benedykta XVI. Uświadamiajmy sobie stale, że on łączy
się razem z nami, że razem modlimy się o triumf miłości w Kościele. Niech nasze
serca staną się ofiarą całopalną za Kościół. Niech staną się żertwami na
Ołtarzu Bożej Miłości. Miejmy w sobie to poczucie odpowiedzialności. Otrzymaliśmy
tak wiele. Czas, by zacząć dawać, by dzielić się tym, co się otrzymuje. A
czynić to możemy sercem. A czynić to możemy poprzez zjednoczenie z Bogiem,
poprzez ciągłe starania realizacji pouczeń, jakie otrzymujemy, ze wszystkich
swoich sił.
Błogosławię was – w Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.