Rozważania

Nr. 74  „Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła…” (J 3,16-21)

„Kto spełnia
wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są
dokonane w Bogu” (J 3,21) Słowa te można zastosować do wielu życiowych spraw,
właściwie do wszystkiego w życiu duszy, do różnych relacji miedzy ludźmi, do
relacji między duszą a Bogiem.
Dusza została stworzona przez Boga, który
jest jedynym źródłem prawdy.
Wszystko, co nie pochodzi od Boga nie może nazywać
się prawdą. Człowiek często używa tego słowa „prawda” w różnych okolicznościach.
Niestety jakże często słowo to nie oddaje tego, czym powinno być. Bóg Jedyny
jest prawdą, źródłem prawdy i wszystko, co jest zgodne z Bogiem jest tą prawdą.
Dusza zrodzona z Boga ma za zadanie jednoczyć się z prawdą. I gdy stara się to
czynić, wtedy doświadcza pokoju. Jeśli oddala się od prawdy, wtedy wkrada się
niepokój do duszy. A więc świadectwem życia w prawdzie jest pokój – Boży
pokój – obejmujący duszę. Pokój Boży jest darem, jest łaską, jest pomocą dla
duszy w rozeznawaniu tego, co jest zgodne z wolą Bożą, z Bogiem, a co nie. Niepokój
wskazuje duszy, iż oddala się ona od prawdy. 
Bardzo często dusza broni się przed prawdą,
właściwie przed uznaniem prawdy i wtedy doświadcza niepokoju.
Są pewne mechanizmy,
które człowiekowi pomagają zepchnąć w podświadomość pewne rzeczy, z którymi
człowiek nie chce się zgodzić, o których nie chce pamiętać, o których chce
zapomnieć, niemniej jednak choć wydaje mu się, że uzyskał jakiś tam pokój, to
ta prawda – Boża prawda – która chce, by człowiek ją przyjął, ta Boża prawda
daje o sobie znać. I w niektórych momentach życia, nieraz w sytuacjach
niespodziewanych wychodzi na wierzch. Życie prawdą nie jest takie łatwe dla
duszy, ponieważ dusza została skażona grzechem. Jakże jest odwrotnością,
przeciwieństwem Boga, przeciwieństwem wszystkiego, co jest Boże, co stanowi o
Bogu. Ponieważ człowiek ma skłonność do czynienia zła, do grzechu, dlatego
często trudno jest mu tak jasno zobaczyć prawdę. Są w człowieku różne
mechanizmy, które starają się tę prawdę ukryć, odsunąć, przedstawić w nieco
innym świetle, dlatego, że jest to wygodniejsze dla człowieka, łatwiejsze;
dlatego, że człowiek może wtedy realizować swoje zamiary, swoje plany, swoje
pragnienia. 
Każdy człowiek codziennie boryka się z tym
przyznaniem do prawdy i odrzuceniem prawdy.
Każdy człowiek codziennie ma
szansę niejako dotyku prawdy i często z tej szansy nie korzysta. Ta prawda
dotyczy spraw przeróżnych. Mogą to być drobiazgi podczas chociażby rozmowy z
drugim człowiekiem, kiedy zwycięża w człowieku chociażby jego ambicja i
człowiek z tego względu, by zaspokoić swoje pragnienia, usuwa prawdę na bok.
Nie muszą to być sprawy wielkie dotyczące ogólnie życia, dotyczące spraw
zawodowych; mogą to być sprawy naprawdę nieistotne pojawiające się nawet w
trakcie przypadkowych spotkań. Niestety słabość człowieka jest ogromna i
bardziej skłonny jest człowiek do tego, by żyć tym, co nazywa on swoją prawdą,
swoim pragnieniem, swoją wolą niż prawdą Bożą. 
To dzieje się również w naszych sercach. To
dzieje się w naszych rodzinach, w naszym środowisku, to dzieje się w naszej
Wspólnocie.
Trudno nawet tutaj mówić o złej woli, chociaż i ta odgrywa dużą
rolę w wyborach. A człowiek nieustannie dokonuje wyborów. Każde słowo, czyn
wymaga dokonania wyboru. I zawsze wtedy człowiek ma alternatywę: czy staje w
prawdzie, czy wybiera coś innego? Często dusze mówią, iż przecież nie krzywdzę nikogo, a więc czasem
mogą nieco minąć się z prawdą i w ten sposób zrealizują swoje jakieś tam
zamiary. Niestety, nawet wtedy, kiedy nikomu dusza nie szkodzi, nikogo nie
krzywdzi, nawet wtedy, kiedy nikt nie widzi, nie odkrywa tego grzechu, a więc
minięcia się z prawdą, nawet wtedy dusza przecież odwraca się od prawdy. A Prawdą jest Bóg. Często też zdarza
się, że człowiek nie chce uznać prawdy, choć czuje niepokój, a jednak broni
się ze wszystkich sił. Dzieje się to między innymi dlatego, iż trudno jest
przyznać się przed samym sobą do różnych słabości, do tego, że się nie jest
doskonałym; człowiek broni swojej opinii o sobie samym. Broni przed sobą i broni
przed innymi. Zawsze chce wypaść w lepszym świetle niż faktycznie sobą to
reprezentuje.
Prawda o Bogu jest piękną, doskonałą,
zachwycającą. Prawda o człowieku jest smutną, bywa obrzydliwą i oglądana nie w
świetle Bożym może przyczynić się do rozpaczy, do załamania.
Dusza dążąca
do świętości charakteryzuje się tym, iż pragnie prawdy. Dla niej
przestaje być ważna opinia otoczenia, a najważniejsza staje się prawda; to, co
widzi Bóg; to, w jaki sposób Bóg widzi duszę. A więc dusza chce stawać w
świetle prawdy, w świetle obecności Bożej. Nie oznacza to, że takim duszom
łatwo przychodzi to stawanie w prawdzie. Są dusze, które starają się to czynić
ogromnym wysiłkiem, wyrzeczeniem i wiąże się to w nich z wielką duchowa walką.
Jednak ważne jest to, iż dążą do prawdy. Te poczynania, starania, by być w
prawdzie przynoszą owoce. Dusza staje się czysta. Dusza staje w świetle Bożej
obecności, prześwietlana jest prawdą i dokonując coraz częściej właściwych
wyborów, a więc dokonując wyboru prawdy – żyje tą prawdą. Coraz rzadziej
wybiera kłamstwo. I chociaż może mieć do końca życia przeróżne pokusy, takie
jak dotychczas, i chociaż w niej nadal tkwią różne słabości, to z każdym
wyborem prawdy staje się silniejsza i łatwiej jej tę prawdę wybierać.
Niekiedy dzieje się tak, że dusze postępują
w doskonałości, wchodzą na kolejny szczebel rozwoju duchowego.
Bóg udziela łaski
i poznają stopniowo różne swoje słabości, starają się pracować nad sobą. I
rzeczywiście osiągają pewien etap, Boża łaska działa. Jednak Bóg chce w duszach
tych rozjaśnić wszystkie zakamarki. Chce, aby cała dusza została wypełniona
Jego światłem. I gdy rozjaśnia swoim światłem poszczególne pokoje duszy,
człowiek w pewnym momencie spostrzega coś, czego się nie spodziewał lub
też, czego nie chciałby widzieć; coś, do czego nie chce się przyznać;
coś, co dla niego może jest bolesne lub też w jego mniemaniu świadczy o
wielkiej grzeszności lub też coś, co wydawało się człowiekowi, że już dawno się
z tym uporał, a tu naraz okazuje się, że nie. Dusza naraz widzi, dzięki łasce
Boga coś, z czym trudno jej się pogodzić, do czego nie chce się przyznać nawet
przed sama sobą. Jest to dla niej szczególna trudność, chociaż do tej pory,
współpracując z łaską, starała się pracować nad różnymi swoimi słabościami;
widząc różne starała się pokonywać te słabości. Dochodzi do pewnego etapu, do
pewnego momentu i nie potrafi naraz pokonać tego kolejnego stopnia. I wtedy
dusze różnie się zachowują. Niekiedy mimo, iż przeszły już długą drogę,
mimo, że osiągnęły już jakiś stopień w rozwoju duchowym, nie potrafią
przyjąć kolejnej prawdy i cofają się. Niestety tak jest, iż każde
odwrócenie się od prawdy jest cofaniem się. Bóg prowadzi duszę niejako
oświetlając jej kolejny krok. Oznacza to, iż pokazuje w tym kolejnym kroku
różne rzeczy, które dusza musi pokonać, nad którymi musi pracować, musi
osiągnąć. Ale samo to światło, to rozjaśnienie jest łaską. Bóg wie dokładnie,
który fragment duszy rozświetlić, aby pokazać, co jest do zrobienia. I wie, że
właśnie na ten moment dusza, dzięki Jego wsparciu może się z tym uporać. Jednak
nie zawsze dusza ufnie podchodzi do tej rozświetlonej prawdy, bo ta prawda może
być dla niej niewygodna lub bolesna. I choć do tej pory podejmowała tę łaskę i
pokornie przyjmowała prawdę i starała się w Bożym świetle kroczyć drogą prawdy,
to jednak przychodzi ten moment, kiedy jest to bardzo trudne i dusza nie
przyjmuje, zaprzecza prawdzie.
Ale są też dusze, które, choć kosztuje je
to bardzo dużo, jednak pokornie stają przed Bogiem.
Wiąże się to z
wyrzeczeniem się samego siebie, wiąże się to często ze śmiercią swego
„ja”, z jakąś jego cząstką, która bardzo mocno tkwiła w duszy, do której ta
dusza była bardzo mocno przywiązana, która była bardzo ważna dla niej, a czego
dusza do tej pory nie widziała. U każdej duszy może to być zupełnie inna rzecz,
zupełnie inna sprawa. To, co u jednych jest mało ważne, u drugich okazuje się
tak ważne, że dusza nie potrafi przyjąć prawdy. Każda dusza nad czym innym musi
pracować. Ważne jest by, gdy przychodzi taki moment, starać się stanąć przed
Bogiem i wypowiedzieć to, iż widzę, ale trudno mi się na to zgodzić; widzę, ale
nie chcę tego przyjąć lub też nawet nie zgadzam się z tym. Dane jest mi to,
pokazane, ale Boże, jest to dla mnie bolesne, ja tego nie mogę zobaczyć, udziel
mi łaski zobaczenia i przyjęcia. Może
to być naprawdę bardzo trudne. Oznacza to, że to był ten główny oścień w duszy,
który w dużej mierze przeszkadza duszy kroczyć naprzód. Tak, jak powiedzieliśmy,
w każdej duszy może to być zupełnie co
innego. Inna dusza widząc zmagania tej może się dziwić, że taka drobnostka
stanowi tak wielki problem. Ona sama może mieć wielki problem z czymś innym, co
dla innej duszy okazuje się drobnostką.
Pomocą w stawaniu w prawdzie jest pokora. O
pokorę należy się modlić, prosić nieustannie Boga, by w pokorze stawać przed
Nim, by w pokorze słuchać, by w pokorze patrzeć na siebie, w pokorze przyjmować
o sobie opinie, w pokorze przyjmować światło Boga dane do duszy, które
pokazuje, uwypukla to, co nam wydaje się tak bolesne. Pokora! Choćby dusza
całą sobą nie mogła zgodzić się na to, co jest jej pokazywane, dane, choćby
cała się buntowała przed tym, prosi Boga o pokorę i o to by mogła
ujrzeć prawdę. Jeśli będzie prosić, Bóg sprawi, że dusza w końcu zobaczy
Jego oczami prawdę. 
Patrzenie duszy jest wypaczone. Bóg może
posługiwać się innymi i ukazywać duszy tę prawdę, ale również przecież
posługuje się duszami słabymi. A więc chociaż posługuje się tą drugą duszą, to
ta druga dusza może przekazać tę prawdę w sposób nieco skażony przez swoje
słabości. Dlatego należy prosić o pokorę. Pokora jest tym, co najpełniej
przepuszcza Boże światło. Gdybyśmy porównywali chociażby do naczyń, to
właśnie pokora jest tym czystym kryształem, przez który może przejść
światło. Bez pokory, to naczynie jest zamglone, zadymione, przyciemnione,
zamazane, zabrudzone, zabłocone. Pokora sprawia, ż naczynie jest przeźroczyste
i dlatego Boże światło może dotrzeć do duszy. Łaska dociera do duszy. Pomaga
duszy w przyjęciu prawdy, nawet tej, która była tak trudna do przyjęcia, która
wydawała się wręcz niemożliwą do przyjęcia, przed którą dusza się buntowała.
Dusza, kiedy trudno jej przyjąć prawdę, może modlić się o pokorę, a nie o to,
by przyjąć to, co jest jej ukazywane. Może modlić się o to, by miała pokorę i
poprzez tę pokorę mogła zobaczyć prawdę Bożą.
Dlaczego tak ważne jest to życie prawdą, to
przyjmowanie prawdy?
Dlatego, że tylko wtedy dusza staje prawdziwie przed
Bogiem. Tylko wtedy znikają miedzy Bogiem a człowiekiem te różne mury,
maski, zasłony i dusza rzeczywiście zbliża się do Boga. Prawda sprawia, że
dusza otwiera się, jest wolna, nosi w sobie pokój Boży i przyjmuje całą sobą,
niejako wchłania Bożą łaskę, Bożą obecność, Bożą miłość. Dusza żyjąca prawdą,
dusza, która uświęca się dzięki tej prawdzie, dusza, która przyjmuje Boże życie
do swojego wnętrza. To życie prawdą jest niezwykle ważne, stawanie w prawdzie,
przyjmowanie prawdy, choć często jest bardzo trudne.
Złóżmy swoje serca na Ołtarzu prosząc o
pokorę, byśmy potrafili z pokorą przyjmować Bożą łaskę w jakikolwiek ona sposób
by się objawiała.
Byśmy z tą pokorą potrafili w zwykłej szarej codzienności
widzieć i przyjmować prawdę, choćby tę, która wydaje się tak mało istotna, tak
nieważna, a jednak w drobiazgach trzeba być wiernym, by potem i w wielkich
sprawach również dochować wierności.
Modlitwa duszy najmniejszej
Kłaniam Ci się
Jezu do samej ziemi. Całuję Twoje stopy, całuję rany na Twoich stopach.
Wyznaję, że jesteś moim Panem, moim Królem, moim Stwórcą. Ja natomiast jestem
Twoim sługą, niewolnikiem, Twoją własnością. Chcę Jezu, pragnę tego z miłości.
To mój wolny wybór. Pragnę Boże stawać przed Tobą w prawdzie. A tą pierwszą i
podstawową prawdą jest to, że Ty jesteś Wszechmogący Bóg, a ja Twoje stworzenie.
Ty jesteś Doskonały, Święty, czysty, ja jestem zaprzeczeniem Twoim. Ty jesteś
Wszechmocny, a ja bezsilny. Pragnę Boże, przyjąć tę prawdę, bo dopiero wtedy,
kiedy ją przyjmę, będę mogła rozpocząć drogę ku zjednoczeniu z Tobą. Dopiero
wtedy, kiedy zrozumiem, kim jestem wobec Ciebie wtedy będę mogła widzieć,
rozumieć więcej i prawdziwie z Tobą się spotykać. Jednak trudna jest prawda do
przyjęcia, ponieważ jestem człowiekiem – słabym człowiekiem – który o sobie ma
bardzo wygórowane mniemanie. Dlatego tak trudno jest, gdy widzi się prawdę w
Twoim świetle, tak trudno jest czasem pogodzić się z nią, bo ona obala moje
wyobrażenia o sobie. Ona strąca z tronu moja pychę. A tak bardzo chciałabym,
aby trwał mój obraz o mnie, we mnie. Więc proszę Ciebie Jezu, byś udzielił mi
pokory, abyś pomagał mi przyjmować z pokorą to, co zaczynają widzieć moje oczy.
Wiem, że jest to wielką łaską dla mnie, że w ogóle zaczynam cos widzieć,
dlatego tym bardziej doceniając tę łaskę pragnę przyjąć. Pomóż mi proszę
przyjmować. Pomóż mi to czynić z pokorą. Pomóż mi pogodzić się z tym, że nie
jestem taka, jaką wyobrażałam siebie dotychczas. Pomóż mi przyjąć prawdę o sobie.
Wierzę, że w świetle Twojej miłości, Twego miłosierdzia będzie to dla mnie o
wiele prostsze, łatwiejsze. Mówisz: prawda wyzwala. Ufam, że kiedy przyjmę prawdę moja dusza poczuje uniesienie,
które zbliża do Ciebie. Proszę, udziel mi pokory, abym przyjmowała prawdę.
Panie mój!
Jakże cudowne jest Twoje Serce! Ono ukazuje mi piękną przyszłość. Przedstawiasz
mi, iż wtedy, kiedy dusza przyjmuje prawdę, kiedy pokornie zgadza się na nią,
kiedy niweczy sama siebie rezygnując z tego, co było dotychczas, co o sobie
sądziła, wtedy wprowadzasz duszę w niezwykle życie w bliskości swego Serca.
Dusza doświadcza Twojego życia, bowiem rezygnuje z siebie, ze swego życia, ze
swego wyobrażenia o tym życiu, ze wszystkiego, co swoje, aby przyjąć prawdę. Ty
wprowadzasz ją w swoje życie, bo ono jest Prawdą. Dusza doznaje szczęścia,
doznaje pokoju, doświadcza wolności. Panie nasz! Pomóż nam podjąć decyzję o
życiu prawdą. Pomóż podjąć decyzję na rezygnację z samych siebie. Pomóż nam
podjąć decyzję, by żyć w pokorze. Pomóż nam, byśmy godzili się na to, co Ty
proponujesz, co pokazujesz, co jednak często zaprzecza nam, naszym
wyobrażeniom. Pomóż nam, Boże, być pokornymi wobec Ciebie, wobec Prawdy. Być
pokornymi! Potrzebujemy do tego Twojej łaski, Twojej pomocy. Sami nie potrafimy
przyjąć prawdy; już nie mówiąc o tym, że nie potrafimy zobaczyć jej. Udziel nam
swego błogosławieństwa, abyśmy rozpoczęli kroczenie drogą prawdy. Byśmy
widzieli na każdym kroku prawdę i starali się nią żyć. Byśmy starali się żyć
nią w swoim sercu, wyrażać ją słowami, wprowadzać czynnie w życie. Pomagaj nam
w tym, udzielaj siły, pobłogosław nas Jezu.
Warto zapamiętać!
Często pouczenia, jakie są kierowane do nas nie są prostymi w
realizacji. Nieraz zdają się przerastać nasze siły, nasze możliwości. Mimo to,
starajmy się klękać przed Bogiem w pokorze prosząc by On realizował w nas swoją
wolę. Oddawajmy Mu swoją, oddawajmy Bogu samych siebie i mówmy, iż może czynić
z nami co zechce. W ten sposób Bóg będzie mógł realizować swoje zamiary,
również te pouczenia w nas – On sam. Nie jest proste realizować wszystko od
początku do końca, pamiętać o wszystkim. Nie jest proste, kiedy codziennie, co
drugi dzień słyszy się kolejną naukę, a poprzeczka podnoszona jest coraz wyżej.
Ale to nie my o własnych siłach mamy tej poprzeczki dosięgnąć. Cała sprawa
polega na tym, iż mamy się uniżyć, a nie próbować sami wejść na górę. Mamy
uniżyć się tak bardzo, by Bóg mógł nas podnieść do tych wymagań. Uniżenie się
przed Bogiem daje Bogu duszę w Jego ręce tak, iż dusza pozwala niejako Bogu na
wszystko, co tylko Bóg zechce czynić. A więc i my w tej pokorze uniżmy się i
niejako, dajmy pozwolenie Bogu, by czynił wszystko, a więc by zrealizował swoje
życie w nas. Powierzmy się Matce Najświętszej, prosząc by towarzyszyła nam
zawsze, niech razem z nami idzie tą drogą. Upraszajmy Jej wstawiennictwa i
prośmy o błogosławieństwo. + W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót