Rozważania

Nr. 137  „…dał im dziesięć min i rzekł do nich: Zarabiajcie nimi, aż wrócę” (Łk 19,11-28)

Dzisiaj jeszcze raz zwrócimy uwagę na
wielką dobroć Boga i wielką Jego hojność.
Bóg każdemu człowiekowi dał
życie, a więc każdego stworzył, by mógł cieszyć się wiecznie Bożą miłością.
Każdego też obdarzył różnymi darami, łaskami, by mógł przez swoje życie przejść
tak, aby miłość otworzyła przed nim drzwi wieczności. 
  • Każdy człowiek otrzymał minę, każdy człowiek
    otrzymał talenty, każdy człowiek otrzymał dary i łaski. 
  • Te dary i łaski mają pomóc człowiekowi w
    poznawaniu Boga i otwieraniu się na Niebo. 
  • Te dary, błogosławieństwo Boże, łaski mają pomóc
    człowiekowi na jego konkretnej drodze, a każdy idzie nieco inną drogą. 
  • To, co Bóg złożył w człowieku jest dokładnie dla
    tego człowieka przeznaczone i właśnie temu człowiekowi jest potrzebne, by szedł
    do Nieba. 
  • To, co Bóg złożył w człowieku jest darem dla
    niego, ale poprzez te dary człowiek może wypełnić swoje powołanie wobec całego
    Kościoła i służyć Kościołowi. 
  • Realizacja powołania wprowadza człowieka do
    Nieba. W zależności od pełni realizacji, człowiek taką pełnię otrzymuje w
    Niebie. 
  • To, co człowiek otrzymuje od Boga jest dokładnie
    tym, czego potrzebuje. Nie jest to ani za dużo, ani za mało – dokładnie tyle,
    ile potrzebuje. 
Jednak spojrzenie człowieka na to, co
otrzymał najczęściej jest inne,
ponieważ człowiek ma swoje pragnienia,
realizuje swoją wolę, więc wiecznie od Boga oczekuje różnych rzeczy i wiecznie
prosi o różne łaski. Nie zawsze zastanawia się nad tym, czy to, o co prosi
rzeczywiście jest wolą Bożą i czy przysłuży się realizacji woli Bożej. Bardzo
często człowiek przywiązuje się do tego, o co prosi. Nie potrafi zmienić
swojego sposobu myślenia i prosić w pewnej wolności od przywiązania do tego,
czego pragnie, czego chciałby. A prośba duszy, która żyje wolą Bożą jest
prośbą, w której zawsze zawarty jest element: Jeśli Ty tego chcesz Boże. Niech Twoja wola wypełni się we mnie.
Człowiek zazwyczaj nie dostrzega darów
Bożych.
Nie widzi tego wielkiego obdarowania. Jeśli dostrzega, to niewielką
ich ilość, zazwyczaj coś takiego bardzo widocznego, dużego. Zwłaszcza wtedy
zauważy, kiedy ktoś mu pokaże palcem. Natomiast nie zauważa, nie widzi darów,
które otrzymuje codziennie; darów, które otrzymuje w każdym momencie dnia i
nocy. Ale zawsze dostrzega to, czego mu brakuje; to, co jest zgodne z jego
wolą; to, co mu przeszkadza lub też utrudnia realizację swoich pragnień.
Dostrzega to jako coś złego, no i rozpoczyna słać do Nieba prośby.
Bardzo często dusza nie rozumie, że to, co
się wydarzyło w jej życiu, brak, który ona spostrzega: spraw, rzeczy, osób,
łask – jej zdaniem brak – może być wolą Bożą, ponieważ Bóg w inny sposób
prowadzi duszę niż ona sobie to wyobraża. Może też Bóg pragnie dać co innego
lub więcej niż dusza do tej pory się spodziewała. 
Dusze bardzo często są zaślepione.
Proszą o coś, co w ich mniemaniu jest bardzo ważne dla ich życia, a Bóg
przygotował dla tych dusz coś o wiele bogatszego, coś o wiele większego,
wartościowszego. Jednak dusza tak jest zamknięta w swoim pragnieniu posiadania
tego drobiazgu, iż nie zauważa, że Bóg już jej daje coś o wiele większego. Ale
by otrzymała wielki dar Bóg chce jej zabrać ten maleńki, bo jest jej niepotrzebny.
Ona kurczowo się go trzyma – nie chce oddać. Jej krótkowzroczność sprawia, że w
tym zabieraniu danej sprawy, rzeczy, łaski, nie potrafi dostrzec woli Bożej.
Nie widzi perspektywicznie, a więc nie widzi w oddali wielkiego daru, wielkiej
łaski, która już na nią czeka.
Bardzo często dusze przeżywają smutek,
niepokój, czasem popadają w rozpacz,
ponieważ wydaje im się, że zostały
pozbawione czegoś ważnego. Nieraz wydaje im się, że te życiowe dramaty
całkowicie burzą ich dotychczasowe życie, że się już z nich nie podniosą, że to
już jest koniec, wszystko legło w gruzach. Popadają w czarną rozpacz. Nie
widzą, że Bóg w zamian daje duszom o wiele więcej. Gdy pogodzą się z tą stratą
– tak jak to odczuwają – po jakimś czasie widzą, że ich życie zmieniło się. I
zmieniło się na lepsze, one zyskały bardzo dużo.
Bóg każdemu z nas wkłada w dłonie taką
minę, talent.
Każdy z nas otrzymuje po to, by zarządzać, dysponować, ale by
czynić to w sposób rozsądny i w wolności przed Bogiem, w pokorze, nie
przywiązując się do swoich wyobrażeń o swoim życiu, swojej drodze i swojej
świętości. DOPIERO WTEDY CZŁOWIEK MOŻE WŁAŚCIWIE ROZPORZĄDZAĆ BOŻYMI ŁASKAMI,
DARAMI, GDY NIE TRZYMA SIĘ KURCZOWO SWOJEJ WOLI, GDY POZWALA BOGU, BY TO ON
KSZTAŁTOWAŁ JEGO ŻYCIE WEDŁUG SWOJEGO POMYSŁU, a nie według pomysłu człowieka. 
Nie jest to łatwe, aby tak dać się
prowadzić Bogu,
by całkowicie zrezygnować ze swojego pomysłu na życie, ze
swojego pomysłu na kolejny dzień, ze swoich planów chociażby na następną
godzinę. Kiedy człowiek nie może zrealizować tego co zaplanował w ciągu dnia,
często nie potrafi odnaleźć się w tej nowej sytuacji, która burzy jego
porządek. Często się denerwuje, traci cierpliwość. Wraz z brakiem cierpliwości
pojawia się w jego sercu zło, ponieważ nie potrafi reagować spokojnie na to, co
się wydarza. Podejmuje więc decyzje, wypowiada słowa, w których nie ma miłości.
Jest niecierpliwość, jest gniew, zdenerwowanie, jest pośpiech.
Każdego dnia można by przyjąć, iż Bóg daje
człowiekowi minę.
Każdego dnia poprzez zgodę na wolę Bożą i pokorną służbę
można pomnażać ten dar – otrzymane łaski – lub też można kurczowo trzymać i
wieczorem Bogu oddać to, co się otrzymało. Brak rozmnożenia oznacza jak gdyby
ubytek jeszcze. Spróbujmy przyrównać to do pieniądza i do inflacji. Jeśli
trzymamy 100 zł cały czas w domu schowane gdzieś w skarbonce, po 10 latach te
100 zł, choć wydaje się nam, że jest nadal tą setką, tak naprawdę nie
przedstawia tej samej wartości, jaką miało 10 lat wcześniej. Wydawać by się
mogło, że przecież człowiek nie zmniejszył wartości pieniądza, a jednak za tę kwotę
kupi o wiele mniej. 
To, co otrzymujemy mamy pomnażać: 
– by móc wzrastać, 
– by nasza wiara się umocniła, 
– by nasza miłość była większa, 
– by nasza dusza wchodziła na
kolejny stopień doskonałości, 
– byśmy zbliżali się do
świętości. 
KIEDY STOI SIĘ W MIEJSCU, CZŁOWIEK
SIĘ COFA. ABY SIĘ ROZWIJAĆ, TRZEBA PRÓBOWAĆ IŚĆ NAPRZÓD. 
Każdego dnia czyniąc rachunek sumienia,
analizując cały dzień – czyniąc
to oczywiście na klęczkach, przed Bogiem – można zobaczyć, na ile rzeczywiście
człowiek pomnożył Boży dar, a na ile nie potrafił skorzystać z Bożej łaski i zasklepiony
w samym sobie i w swoich pragnieniach nie otworzył się na Obecność Boga? Ale
nawet wtedy, kiedy człowiek nie pomnożył daru, to zauważenie tego, przyjęcie i
refleksja nad tym jest swego rodzaju zyskiem człowieka. I to już w jakiś sposób
formuje go. Podjęcie pewnych postanowień też pomaga, by następnego dnia
pamiętając o swoich postanowieniach uczynić krok naprzód. Człowiek każdego
dnia powinien zbliżyć się, choć odrobinę, do Boga. Kolejny dzień jest tym
drobiazgiem, który Bóg daje. Po pewnym czasie, kiedy kończy się życie na ziemi,
Bóg patrząc na te drobiazgi, a więc na przeżyte dni, stwierdza: Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej
rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami! (Łk
19,17) i zaprasza do swojego
Królestwa. Całe Niebo należy do duszy tylko dlatego, że człowiek przeżywał
każdy dzień przyjmując wolę Bożą i starając się współpracować z łaską, którą
otrzymywał. Współpracując pomnażał tę łaskę, a więc w jego życiu pomnażane było
dobro. I chociaż nie musiał rozumieć wszystkiego, co się działo w jego życiu,
nie musiał widzieć sensu wielu spraw, szczególnie tych trudnych, to jednak
przyjmował je ufając, że w tym jest dobro dane przez Boga. 
Dusza, która w ten sposób stara się patrzeć
na swoje życie i na każdy dzień, otrzymuje łaskę,
by zobaczyć wielkość i ilość
darów. Dusza taka zaczyna widzieć. Widząc zadziwia się. Do tej pory też
otrzymywała, ale dopiero teraz widzi, że to wszystko jest łaską, darem, znakiem
Bożej miłości, płynie z Bożego Serca. Zaczyna wiązać fakty i widzi, że: 
– spotkanie jakiejś osoby, to dar
Boży; 
– rozmowa, wydawałoby się
przypadkowa – dar Boży; 
– coś, co otrzymała – dar Boży;
– chociażby wyjście na przystanek
wcześniej i wcześniej autobus przyjechał – dar Boży;
– spóźniła się, a jednak zdążyła,
bo autobus się również spóźnił – dar Boży.
Wszystko, wszystko okazuje się być darem
Bożym,
Jego łaską, Jego troską o człowieka, Jego opieką. Tych darów jest
nieskończenie wiele każdego dnia. Nawet wtedy, kiedy człowiekowi wydaje się, że
wszystko stracił, że nic się już nie powiodło, że przed nim nie ma przyszłości,
okazuje się w pewnym momencie, że Bóg wyprowadza na prostą. Z tego, co wydawało
się być dnem naraz człowiek zyskuje o wiele, wiele więcej. Jego serce napełnia
się wielką ufnością, nadzieją. Patrzy przed siebie, na swoją drogę i widzi ją
jasną i piękną, choć przed momentem była tak czarna i tak przygnębiająca. 
Warto próbować z wiarą spoglądać na każdy
dzień, na każde wydarzenie, na każde spotkanie, by zacząć dostrzegać te
pojedyncze dary i łaski – od najdrobniejszych do wielkich, by nie być niczym
maleńki człowieczek, który siedzi w swoim małym domku i modli się do Boga o to,
by dał mu większy dom. Jest tak przywiązany do myśli o większym domu, że nie
widzi, iż Bóg obok jego małego domku zbudował dla niego wielki pałac. Drzwi
stoją otworem, Bóg zaprasza, ale człowiek tak zajęty swoim pragnieniem i swoją
prośbą, zamknięty w tym, czego pragnie, nie widzi, że Bóg, choć nie realizuje
jego prośby, a więc nie daje mu większego domu, to daje mu o wiele więcej, o
wiele piękniejszy dar. 
Tylko trzeba: 
– zrezygnować z tego, co
człowiekowi wydaje się być godne pożądania,
– zrezygnować ze swoich pragnień,
przywiązań do swoich pragnień,
– pozwolić Bogu, by to On
poprowadził przez życie i obdarował tym, co On uzna za dobre dla duszy.
Złóżmy serca na Ołtarzu, prosząc, by
Bóg pokierował nimi tak, jak On chce; by zabrał przywiązania i by otworzył serca
na Bożą łaskę, na Boże dary; by zobaczyć w swoim życiu to wielkie obdarowanie;
by zobaczyć, iż jest się codziennie zasypywanym prezentami od Boga.
 
Modlitwa
 
Mój Jezu! Dziękuję Ci, że przyjąłeś
taką maleńką Eucharystyczną Postać. Dzięki temu mogę Ciebie przyjąć do serca.
Tak maleńki mieścisz się w moich dłoniach i mogę Ciebie tulić. Myślę, Jezu, że
Ty pragniesz, aby Ciebie tulić, chcesz być kochany. Odpowiadam na Twoje
pragnienia – kocham Ciebie! Tak, jak potrafię. I przytulam Ciebie do mojego
serca. Dziękuję Ci! 
Wydajesz się być tak bezbronny – mała
Hostia. A przecież jesteś Wszechmocny! Jesteś Stwórcą całego świata, a tak
maleńki oddajesz się mnie – Twojemu stworzeniu. Kocham Ciebie Jezu! 
Gdy patrzę na Ciebie, wzrasta we mnie
wielka czułość. Pragnę Ciebie tulić, pragnę Ciebie chronić, pragnę Ciebie
nosić w moim sercu cały czas. Chciałabym nieustannie do Ciebie przemawiać,
wszystko z Tobą realizować. Czuję Jezu, że Ty mnie kochasz i że Twoja miłość
jest nieograniczona. Ta miłość bije z Najświętszego Sakramentu. Jak to
cudownie, że przyjąłeś Postać małej, białej Hostii. Nabieram śmiałości, aby do
Ciebie podchodzić, aby na Ciebie patrzeć. Gdybyś objawiał się mi takim, jakim
jesteś naprawdę, nie miałabym tej śmiałości i zapewne byłabym przerażona. A
tak: 
– z każdą chwilą kocham Ciebie więcej, 
– z każdą chwilą moja czułość do Ciebie wzrasta, 
– z każdą chwilą pragnę oddać się Tobie coraz bardziej 
– i z każdą chwilą chcę do Ciebie należeć. 
Dziękuję Ci
Jezu za wiarę, za to, że patrząc na Hostię widzę Ciebie. Nie dziwię się, ale
wierzę, że jesteś – Ty cały. Za to Ci dziękuję. Nie pojmuję jak to jest, jak to
się stało. Ale ja wiem, żeś Ty Bóg, choć Postać tak mizerna, to Wszechmocny,
Potężny Król i Stwórca. Kocham Ciebie Jezu!
 
***
 Mój
Jezu! Zstąpiłeś do mojego serca. Jesteś we mnie, a jednocześnie wiem, że
cała zanurzam się w Tobie. Obejmujesz mnie swoją miłością. Twoja miłość
przenika mnie, otacza. Cała tonę w Twojej miłości. Cała się w nią przemieniam.
Objawiasz mi cudowny świat – to miłość; świat, którego nie umiem określić, nie
umiem nazwać, ale to miłość. Jest piękny, pełen światła – to miłość. Jest
czysty, nieskalany – to miłość. Wprowadzasz mnie w ten świat i upodabniasz mnie
do niego, a ja nie mam słów, aby Cię uwielbić i Ci za to podziękować. Wiem
Jezu, to wszystko czynisz Ty, Który przyszedłeś do mojego serca. To Twoja
miłość, świętość, czystość dokonują tego z moją duszą. Za chwilę znowu stanę
się tym, kim jestem na co dzień. Ale ten moment, kiedy jednoczysz się z moją
duszą, kiedy przebóstwiasz ją – o Panie, niech ta chwila trwa długo. Kiedyż,
mój Boże, będę mogła już tak pozostać w Tobie cała? Bądź Ty we mnie! Tak po
ludzku niepojęte, a tak cudowne, tak piękne. Proszę, pozostaw mi choć
wspomnienie tego zjednoczenia. Niech moje serce, kiedy przypomni sobie, dozna
wzruszenia. Ty wiesz Jezu, że u mnie z pamięcią krucho i piękna tego przeżycia
nie potrafię w sobie wywołać. Udziel mi łaski, abym pamiętała, aby moje serce
za każdym razem było poruszone i za każdym razem zatęskniło do Ciebie ogromnie.
Za każdym razem, kiedy spojrzę na Ciebie, proszę dotknij mnie tą czułością tak
piękną, miłością tak cudowną. 
Każesz mi żyć na ziemi a otwierasz Niebo i
je pokazujesz. Dlaczego to czynisz? Dajesz zasmakować miłości Twojej, a
potem pozostawiasz mnie na ziemi pozbawionej miłości. Boże udziel mi łaski,
abym nieustannie kochała Ciebie, cały czas w Ciebie się wpatrywała, abym
tęskniła za Tobą i nigdy, nigdy od Ciebie się nie odwróciła. Proszę, pozwól mi
Jezu trwać przed Tobą nieustannie, adorować Ciebie w moim sercu, tulić i cała
do Ciebie należeć. Proszę, udziel mi tej łaski. Pobłogosław mnie Jezu!
 
Refleksja
 
Dusza powinna z radością przyjmować
codziennie dar od Boga. Świadomość, iż Bóg obdarowuje duszę codziennie
swoją Obecnością, swoją łaską, swoim błogosławieństwem powinno uskrzydlać duszę
i sprawiać, że ona wszystko czyni dla Niego; wszystko czyni z myślą o Nim, ze
względu na Niego. 
Jakże często dusze żyją w smutku i
przygnębieniu. Ranią tym Boga, ponieważ nie ma dnia, nie ma chwili, aby Bóg
nie obdarowywał duszy swoim miłującym spojrzeniem, swoją łaską. KAŻDA CHWILA
JEST DAREM BOGA DLA CIEBIE I W KAŻDEJ BÓG PRAGNIE TWEGO DOBRA, w każdej chce
przybliżyć ciebie ku wieczności, ku zbawieniu. Więc zgadzaj się na każdą
chwilę i na to, co ona niesie, bo jest dobrem, które spływa z Bożego Serca i
które zbliża ciebie ku Niebu.
Błogosławię was – W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót