Słuchamy
codziennie Słowa Bożego. Sami czytamy Pismo święte. Często odbieramy je jako
coś, co wydarzyło się kiedyś, komuś. Jako coś, co może przydarzyć się tylko
nielicznym. Dzisiaj pragniemy sobie uzmysłowić, iż Bóg kieruje swoje Słowo,
wezwania do każdego z nas. Kieruje w taki sposób, iż oczekuje, że potraktujemy
to Słowo poważnie. Tak jak potraktował Samuel. Oczywiście, wydarzenie opisane
dzisiaj w czytaniu jest niezwykłe. Samuel słyszy głos Boga. Ponieważ przedtem
nie miał tego doświadczenia, myśli, iż to Heli go woła. Dlatego za każdym
razem, kiedy słyszy to wezwanie, biegnie do swojego opiekuna. Dopiero za
kolejnym razem, pouczony przez Helego, odpowiada Bogu. I od tej pory Bóg
posługiwał się nim, czyniąc go prorokiem.
To wydarzenie,
choć tak niezwykłe, pokazuje, iż każdy człowiek wezwany jest do tego, by
słuchać głosu Bożego. Słuchać i poważnie traktować. Bo można słuchać, ale
traktować nieco z przymrużeniem oka, nie do końca je traktując poważnie. I
przyznamy, że często sami tak traktujemy Słowo Boże. To prawda, nam może się
wydawać trudniejszym to słuchanie i wypełnianie Słowa Bożego. Samuel słyszał w
sposób niezwykły. A my, tak się nam przynajmniej wydaje, musimy się nieco
natrudzić, aby zrozumieć głos Boga przemawiającego w różnych sytuacjach, w
różnych zdarzeniach do nas. A jednak będę upierał się przy tym, iż każdy z nas,
skoro jest powołany, by słuchać głosu Bożego, ma do tego odpowiednie narzędzie.
Bóg go wyposażył w uszy duszy, w oczy duszy, wyposażył serce w pewną wrażliwość
na Świat Duchowy. Gdyby nie oczekiwał od człowieka słuchania, to by nie
wyposażał go odpowiednio. Skoro oczekuje, to dał mu ku temu możliwości. I to
nie wybranym – jednej, dwu, trzem osobom, dał te możliwości każdemu. Skoro
przemawia do człowieka, to po to, by człowiek usłyszał. Skoro daje znaki, to po
to, by je człowiek zobaczył. Nie czynił by tego po próżnicy. Aniołowie nie
potrzebują tych znaków i tych słów, oni widzą Boga twarzą w twarz. To wszystko
potrzebne jest człowiekowi.
Dlatego
chciałbym, byśmy dzisiaj od nowa popatrzyli na to, co Bóg mówi do nas, a
właściwie na sam fakt, iż do nas przemawia Bóg. Oczywiście, łatwiej jest
przyjąć to, iż Bóg przemawia, kiedy słyszymy je za pośrednictwem charyzmatu,
ale Bóg przemawia do nas o wiele częściej. Bóg
z nami rozmawia. Każdego dnia mówi do nas od momentu kiedy się przebudzimy.
Mówi do nas poprzez przyrodę, poprzez wschodzące słońce, które rozjaśnia niebo i
poprzez chmury, które to słońce zakrywają i czynią niebo zachmurzonym. Mówi do
nas poprzez deszcz, śnieg, poprzez niską i wysoką temperaturę. Mówi do nas
poprzez współmałżonka, członka rodziny.
Poprzez jego uśmiech, ale i czasem gorzkie słowo. Mówi do nas poprzez sąsiadów,
których spotykamy rano i mówi poprzez tych, z którymi przebywamy w ciągu dnia,
chociażby w pracy. Mówi do nas poprzez zdarzenia, i te oczekiwane, i te
nieoczekiwane, te które burzą harmonogram dnia i te, które zostały zaplanowane.
Mówi do nas, kiedy na moment staniemy, wyciszymy serce, kiedy wypowiadamy akt
miłości, kiedy odmawiamy Koronkę lub inną modlitwę. Mówi do nas w Eucharystii,
szczególnie poprzez znak swojego Ciała i swojej Krwi. Mówi do nas nieustannie.
Nie ma chwili,
żeby Bóg nie przemawiał do człowieka. A o czym mówi? O miłości. Mówi o tym, iż
specjalnie zbudził słońce tego dnia z miłości do ciebie. I dał deszcz, aby
oblać ciebie swoimi łaskami. I przysłał sąsiada, aby życzył ci dobrego dnia,
lub też, abyś ty otrzymał łaskę wsparcia go dobrym słowem. Mówi do nas poprzez
każde zdarzenie, iż kocha ciebie. A to, co się dzieje, jest wyrazem Jego
miłości i służył tobie, abyś ty się doskonalił. Abyś ty otwierał serce, abyś ty
podążał ku miłości, abyś ty się zbawił. Och, gdybyś tak jednego dnia potrafił
odczytać wszystkie znaki miłości, które Bóg tobie daje, odczytać każde Jego
Słowo, pod koniec dnia twoje serce przepełnione miłością, radością, zachwytem
uniosłoby się do Nieba. Żywcem byś tam poszedł, z radości.
Bóg mówi
wprost do twojego serca, tylko to serce jest zajęte tak różnymi sprawami, że
nie słyszy, a Bóg naprawdę mówi. Mówi co masz czynić, jak postąpić, jak się
odezwać, jakim słowem, co wybrać, co jest dobrem. Mówi do ciebie po imieniu,
tak jak do Samuela. Bóg mówi, tylko człowiek nie chce słuchać. A mowa Boga jest
przepiękna. I kiedy człowiek jej słucha i idzie za nią, doświadcza pokoju w
sercu. I wie, ma pewność, że to właściwa droga. Czasami odczuwa tę obecność
Bożą przy sobie w sposób szczególny. Wtedy człowiek dostrzega sens wydarzeń,
sens kolejności pewnych wydarzeń. Potrafi zobaczyć mądrość Bożą, przejawiającą
się z minuty na minutę. I w tym wielbi Boga, zachwyca się Nim i jego serce
wypełnia się miłością. Taki człowiek, taka dusza, z jednej strony cała wypełnia
się miłością, będąc radością Boga, z drugiej zaś jest przyczyną rozlewu łaski
na swoje otoczenie, bo staje się duszą, która słuchając Boga, wypełniając Jego
wolę, odpowiadając na Jego wołanie, zaczyna żyć Bogiem odzwierciedlając Go w
sobie. Jeśli postępuje zgodnie z Jego wolą, czyni to, czego oczekuje Bóg, czyni
dobro, rozdaje miłość. Jest tym, kim chce go widzieć Bóg, kim stworzył, do
czego powołał. Trzeba jedynie zacząć słuchać. A usłyszawszy, tak jak Samuel,
odpowiadać.
Zauważmy, że
Samuel nie leżał na swoim posłaniu, kiedy usłyszał głos. Nie zawołał do Helego
– tak, słucham ciebie. On poszedł,
zerwał się ze swojego posłania. Kiedy mówił do niego Bóg, kiedy już wiedział,
że przemawia do niego Bóg, nie leżał wygodnie na posłaniu, stał, przyjął godną
pozycję i mówił z Bogiem. A więc potraktował poważnie Słowo Boga. Natomiast
często dusze maleńkie przypominają dziecko, które, gdy słyszy wołanie mamy, to
w swoim pokoju nadal się bawi i woła – tak,
zaraz. Takie dziecko nie odpowiada. Słyszy, ale nie odpowiada właściwie na
wołanie mamy, nie idzie do mamy. Ono wie, że to mama. I my wiemy, że to głos
Boga, ale nie idziemy. Ze swojego pokoju wołamy, że zaraz, że tak, oczywiście, ale nie ma w nas tego powstania i
pójścia. Tego brakuje. Bo to powstanie i pójście świadczy o poważnym
traktowaniu Słowa, wezwania.
Słowo, które
słyszymy, owszem, potrafimy się nim zachwycić, rozważać, ale często jest tak,
iż pozostaje ono w sferze rozważań. Nie ma poważnego potraktowania Słowa, jako
żywej obecności Boga przy nas. Kiedy w swoim sercu słyszymy wezwanie, to, aby
potraktować poważnie Boga, należałoby Mu odpowiedzieć, spojrzeć na Niego,
zwrócić swoją uwagę ku Niemu i odpowiedzieć. W relacjach ludzkich oznacza to
szacunek. Że przerywa się swoje czynności, patrzy się na osobę, która mówi i
odpowiada się jej. Bowiem odpowiadanie plecami odwróconymi, odpowiadanie, kiedy
jest się czymś zajętym, nawet nie spojrzenie na tę osobę, jest jej
lekceważeniem. Nie traktujmy tak Boga i Jego Słowa. Bóg jest w naszym życiu obecny o wiele bardziej realnie, żywo,
niż cokolwiek innego, niż ktokolwiek inny.
Tak więc, weźmy
sobie za wzór Samuela, który wstał i odpowiedział: „Mów, bo sługa Twój słucha”. Zacznijmy traktować poważnie to, co
słyszymy. Traktujmy samego Boga poważnie. Nie tylko wtedy, kiedy jesteśmy
razem, we Wspólnocie, kiedy się modlimy, uczestniczymy chociażby w Eucharystii.
Tak, wtedy jest łatwiej. Traktujmy Boga poważnie na co dzień, we wszystkich
swoich obowiązkach, bo On wtedy też jest i też woła nas po imieniu. Bóg wtedy
jest obecny przy nas.
Samuel, będąc
posłuszny swemu opiekunowi, odpowiedział na głos Boga tak, jak mu przykazał
Heli i stał się wielkim prorokiem. Zasłynął w swoim kraju. Jeśli my zaczniemy
poważnie traktować Słowo Boga i będziemy odpowiadać bez lekceważenia, również
staniemy się tymi, kim nas stworzył Bóg. I do czego powołał. Samuel, poprzez
wypełnienie woli Bożej, mógł stać się narzędziem Boga. I do tej pory czytamy o
nim i rozważamy fragmenty Pisma świętego mówiące o tym proroku. Bóg pragnie
czynić także wielkie rzeczy posługując się nami. Odpowiedzmy Bogu bardzo
poważnie na Jego wołanie. Odpowiedzmy z odpowiedzialnością za swoje słowo.
Potraktujmy Boga poważnie i konsekwentnie potem postępujmy, zgodnie ze swoją
odpowiedzią, a Bóg posłuży się nami, tak jak posługiwał się innymi prorokami i
ludźmi zjednoczonymi z Nim, ludźmi świętymi.
Postarajmy się dzisiaj na ten głos Boga odpowiedzieć we wnętrzu swojego
serca. Poprośmy Ducha Świętego, by pomógł nam, by jeszcze bardziej rozjaśnił nasze
serca, byśmy mogli to zrozumieć, przede wszystkim przyjąć. Niech oddanie
swojego serca na ołtarzu Bogu będzie odpowiedzią każdego z nas na wołanie po
imieniu. Ale kładąc serce na ołtarzu, traktujmy Boga poważnie. Nie jest to
zabawa. Ty w ten sposób odpowiadasz Bogu: „Mów,
sługa Twój słucha”. I słuchaj, staraj się usłyszeć, zobaczyć i wypełniać
wolę Bożą, a Bóg będzie ci błogosławił.