2,23-28)
17 stycznia 2012
omówimy dwie sprawy. I jedna i druga bardzo ważna dla nas. Dzisiaj w pierwszym
czytaniu słuchaliśmy o namaszczeniu Dawida na króla. Czy zauważyliśmy, iż mowa
była o Duchu Świętym, który opanował serce Dawida od chwili namaszczenia? Na ile znamy historię Dawida,
potem jako króla, to wiemy, iż z jednej strony był zwykłym człowiekiem, mającym
swoje słabości, z drugiej zaś strony, rzeczywiście prowadzonym przez Ducha
Świętego. Pragniemy zwrócić naszą uwagę właśnie na ten fakt. Dawid był
człowiekiem, w którym słabości czasami brały górę. Jednocześnie namaszczenie na
króla sprawiło, iż poddawał się prowadzeniu Ducha Świętego i kochał Boga. Jego
miłość możemy wyczytać chociażby z Psalmów. Jego miłość możemy wyczytać z
historii o jego życiu. Jego miłość do Boga, możemy wyczytać z Pisma świętego,
dostrzec jego walkę pomiędzy tym co ludzkie w duszy ludzkiej, a tym co Boże. I
zobaczyć możemy zwycięstwa Ducha Bożego, okupione czasami cierpieniem. Król
Dawid był uznawany za rzeczywiście wielkiego króla.
Jak ten
fragment ma się do nas, dusz najmniejszych? Tak jak Dawid zostaliśmy wypatrzeni
spośród różnych dusz, wybrani i namaszczeni. Jako członkowie jednej wspólnoty
korzystamy z łaski namaszczenia. Spróbujmy to dobrze zrozumieć – mówimy o wspólnocie.
Bóg wybrał wspólnotę dusz najmniejszych i ją namaścił. I każdy, kto czuje się
członkiem tej wspólnoty ma prawo czuć się namaszczonym przez Boga i ma prawo
czuć się prowadzonym przez Ducha Świętego. Niekoniecznie musi to oznaczać, iż
każdy z nas indywidualnie doświadczył tego namaszczenia na sobie, na swojej
duszy, ale mamy przyjąć prawdę o tym przez wiarę, że Bóg błogosławi tej
wspólnocie, udziela jej łaski, jak rzadko której. Ta łaska jest dowodem
namaszczenia. I my, jako połączeni w jedno, korzystamy z tej łaski. Czy to rozumiemy?
Łączność między nami, zjednoczenie naszych dusz jest bardzo istotne. Im
bardziej jesteśmy zjednoczeni duchowo, tym niejako bardziej możemy korzystać z
łaski, jaką otrzymała ta wspólnota, z namaszczenia Duchem Świętym, a więc z
tego Bożego prowadzenia wspólnoty i wszystkich jej członków. Dlatego tak ważne
jest, byśmy każdy z osobna i wszyscy razem dążyli do jedności. Najpierw do
jedności z Bogiem, a ta jedność z Bogiem zbliży nas do siebie nawzajem, uczyni
jedno nasze serce i duszę. A im bardziej będziemy zjednoczeni, tym bardziej
będziemy mogli korzystać z łaski namaszczenia i z konsekwencji tego
namaszczenia.
Z jednej
strony, z tak cudownej, niebywałej łaski prowadzenia przez Ducha Świętego korzysta
cała wspólnota, ale z drugiej strony, każdy z nas z osobna. Im bardziej dusza jednoczy
się z pozostałymi, tym bardziej jeszcze indywidualnie korzysta z namaszczenia i
z prowadzenia wspólnoty. Zatem ważnym jest, by każdy z nas uwierzył w
namaszczenie wspólnoty, by dążył do zjednoczenia z Bogiem i do zjednoczenia z
duszami we wspólnocie. By miał świadomość uczestniczenia w niebywałej łasce
wybraństwa. Można to przyrównać do wspomnianego wybrania Dawida i namaszczenia
go na króla. Nas również Bóg wybrał, byśmy byli królewiczami – synami, córkami
Boga, orędownikami Jego miłości, apostołami, świadkami miłości. Całą wspólnotę dusz
najmniejszych na to przeznaczył, oczekując iż od nas płomień miłości rozejdzie
się na całą ziemię. Król Dawid był znany wśród ludów ówczesnych, a i zauważmy,
że później bardzo często w Piśmie świętym wspomina się króla Dawida i nawiązuje
się do jego panowania, do słów.
Druga sprawa,
o której pragniemy dzisiaj mówić, a właściwie przypomnieć sobie, to fragment
dzisiejszej Ewangelii, a szczególnie słowa, iż nie człowiek został stworzony dla szabatu, ale szabat dla człowieka.
Nadal tkwimy jeszcze bardzo mocno w przeświadczeniu, iż musimy wykonać pewne
rytuały przed Bogiem, aby Boga zadowolić i przez to osiągnąć świętość, chcemy
niejako być w porządku wobec Boga. Bardzo sztywno trzymamy się, często
ustalonych przez samych siebie, np. modlitw, pewnych zasad, postów, wyrzeczeń,
do tego stopnia, że to samo staje się dla nas bożkiem, a brakuje nam w sercu
miłości i zrozumienia sensu modlitwy, wyrzeczenia, postu, ofiary. Bóg pozwala
na objawienia, chociażby objawienia Maryjne w różnych miejscach świata. Sam
niekiedy również przychodzi do człowieka, by podać człowiekowi kolejną
modlitwę, akt strzelisty, kolejny sposób na obudzenie serc. I różne
nabożeństwa, różne modlitwy, różne sposoby ofiarowywania się człowieka Bogu
mają służyć zbliżeniu serca ludzkiego do Serca Bożego, mają służyć ożywieniu
wiary wśród ludzi, ożywieniu miłości do Boga. Ale człowiek często tego nie
rozumie i zamiast ożywiać swoją miłość, to bardziej zasklepia się w swoim
niewłaściwym rozumieniu relacji z Bogiem, traktując Go jako księgowego, z
którym musi się rozliczyć z ilości odbytych praktyk. I zamiast rozwijać się w
miłości, czyni zupełnie coś odwrotnego. Staje się więźniem tychże praktyk,
niewolnikiem szabatu, tak jak byli niewolnikami szabatu Żydzi. Bóg daje nam te różne
możliwości, byśmy mogli się do Niego zbliżyć, byśmy mogli Go poznać, pokochać,
by dusze, które idą na potępienie miały szanse jeszcze się nawrócić, by mogły
zobaczyć oblicze Boga pełne miłosierdzia. Teoretycznie my to wiemy, w praktyce
jednak często widać niepokój naszych serc, kiedy nie zdążymy odmówić jakiejś
modlitwy, lub nie możemy odbyć jakiejś praktyki religijnej.
Św. Augustyn
powiedział coś bardzo mądrego: Kochaj i
czyń, co chcesz. Nie oznacza to współczesnego hasła: Róbta co chceta. Oznacza to, że jeśli człowiek kocha, to może
czynić wszystko, bowiem w jego sercu prawdziwa, Boża miłość prowadzi go i
pokazuje mu kolejne kroki. I człowiek, który prawdziwie kocha nie będzie czynił
nikomu krzywdy, będzie wybierał dobro drugiego człowieka. Rozkochany człowiek w
Bogu będzie pragnął czynić tylko to, co spodoba się Bogu. I niech czyni to,
niech czyni to, co mu dyktuje wtedy serce przepełnione miłością, bo serce
dyktować mu będzie tylko czyny pełne miłości. Więc i my najpierw postarajmy się
o miłość w sercu, a potem czyńmy, co chcemy. Nie bądźmy zniewoleni tym, co
jeszcze tak bardzo tkwi w nas, tym starym sposobem myślenia o Bogu.
Codziennie
wieczorem, kiedy maleńkie dziecko idzie spać mama to dziecko tuli do piersi. Maleńkie dziecko lubi czasem coś
opowiedzieć mamie, a czasem zasypia od razu. Czasem wystarczy tylko buziak, a
czasem potrzebny jest smoczek, albo coś do picia. Nie ma w codziennym
zasypianiu dziecka rutyny, nie ma stałych szablonów, ale dziecko kocha swoją
mamę i całym sobą wyraża miłość. Jednego dnia powie jej o tym poprzez sam fakt,
że się przytuli i ucałuje, a drugiego dnia wyrazi to opowiadaniem o swoim całym
dniu, następnego poprosi, żeby mama dała mu pić, a potem żeby go przytuliła, bo
wtedy czuje się bezpiecznie. Każdy wieczór jest troszeczkę inny, ale za każdym
razem mama kocha swoje dziecko wyrażając tę miłość i dziecko kocha swoją mamę.
I zasypia w jej objęciach, w jej obecności, kochając nieustannie. Pamiętaj,
abyś i ty nie popadł w jakąś sztywną rutynę, chociażby samej wieczornej
modlitwy. Możesz przesłać buziaka swojemu Ojcu na dobranoc. I to będzie twoja
modlitwa. Możesz z wielką miłością pomyśleć ileż Bóg podarował ci tego dnia
swoich łask. Innym razem pomyśl sobie, że te wszystkie rzeczy i wydarzenia,
które miały miejsce w ciągu kończącego się dnia, to były Jego buziaki dla
ciebie. Podziękuj Mu za to. A kiedy jesteś bardzo zmęczony, i kiedy prawdziwie
zasypiasz na stojąco, to pamiętaj, że Bóg Ojciec nie jest strażnikiem, który
pilnuje, żebyś ukląkł i odmówił pacierz. Bóg patrzy na ciebie z miłością i
widzi twoje zmęczenie, lub też twoją chorobę. I On wręcz pragnie, żebyś tylko
zwrócił do Niego swoje serce, popatrzył w głębi swojej duszy na Niego i
powiedział Mu: kocham Ciebie i zasnął
w Jego objęciach otulony Bożą miłością. I to będzie twoja modlitwa, bo twoje
serce będzie kochało cały czas. To nie twoje usta mają wypowiadać stale słowa
jakiejś modlitwy, to twoje serce ma się modlić i spotykać z Bogiem. I nawet,
gdybyś już przestał odmawiać różańce, koronki, litanie, pacierze, a po prostu
kochał całym sercem i wpatrywał się w Boga, to dla Boga będzie to
najcudowniejszą modlitwą jednoczącą ciebie z Nim.
Nie bądź niewolnikiem szabatu. Bóg dał ci wszystko jako pomoc, byś mógł
dążyć do zjednoczenia z Nim, ale jeżeli coś czyni ciebie niewolnikiem, to
musisz rozważyć czy nie popełniasz jakiegoś błędu, czy przypadkiem w twoim
sercu nie zabrakło miłości. I zacznij od nowa – poproś o tę miłość, poproś o
Ducha Świętego i Bóg ciebie namaści. I będziesz kochał, jak Dawid. Będąc
zwykłym człowiekiem, będziesz kochał Boga.
Dzisiaj
złóż na ołtarzu swoje serce, prosząc o miłość, prosząc o namaszczenie, prosząc
o Ducha Świętego. Po prostu prosząc o zjednoczenie twoje z Bogiem.