Rozważania

Nr. 1  Orędzie na Nowy Rok 2011

Orędzie na Nowy Rok 2011
„W Komunii z Bogiem”

 

Drodzy Najmniejsi!
Zakończyliśmy stary rok 2010, który przezywaliśmy w naszej Wspólnocie
jako Rok Miłości. Cały miniony rok poznawaliśmy Boże Oblicze, którym
jest MIŁOŚĆ. Przez wszystkie dni 2010 roku tak szczególnie próbowaliśmy
tę miłość poznawać, przybliżać się do niej, żyć tą miłością, realizować
powołanie swoje, jakim też przecież jest miłość. Teraz rozpoczyna się
czas na to, byśmy już w pewien sposób znając miłość Boga starali się żyć
z tą miłością w zjednoczeniu. Starali się swoje serce całkowicie tej
miłości oddać, starali się te serca zjednoczyć z Sercem Boga tak, by
prawdziwie Bóg żył w nas a my w Bogu. Wchodzimy w nowy rok, który będzie
dla nas czasem, gdy bardziej świadomi, poświęcając, dając z siebie
więcej rzeczywiście zaczniemy realizować wszystko to, o czym mówimy na
spotkaniach formacyjnych. A mówimy o miłości, mówimy o królestwie
miłości, mówimy o Jezusie, który objawia nam Ojca, pokazuje drogę, drogę
poprzez dźwiganie krzyża codzienności. Rozpoczynamy czas wykazania
pewnej dojrzałości, aby odpowiedzieć prawdziwie na Boże wezwanie, by
rzeczywiście żyć w jedności z Bożą Miłością.

Będzie to następny rok, może nie tak bardzo różniący się od pozostałych
w sposób zewnętrzny, jednak będziemy w nim starać się bardziej otwierać
serce na Bożą obecność, która jest pośród nas. Będziemy starali się
bardziej ufać i wierzyć w to, że Jezus w nas żyje. Przecież Bóg Ojciec
złożył w nas swojego Syna. Tak więc, czujemy się zachęceni do tego, by z
większą świadomością, z większym swoim nastawieniem woli, swoim
wysiłkiem i trudem starać się żyć z Jezusem, który jest obecny w nas.
Aby żyć ze świadomością, iż w naszych serach jest Jezus w objęciach
Matki. Aby wiedzieć, że Ona nieustannie przygarnia nas, jako swoje
dzieci i pokazuje nam Jezusa.

Te słowa nie są dla nas jedynie symbolicznymi. Nie chcemy, aby tak było.
Pragniemy w swoich sercach naprawdę dostrzec Matkę z Dzieciątkiem na
ręku. Matkę, która ma nie tylko to maleńkie Dzieciątko. Matkę, która
otoczona jest gromadką dzieci. Wszyscy jesteśmy Jej dziećmi, którym
pragnie pokazywać Jezusa i uczyć jak Go kochać. Tak jak to czyni każda
mama, gdy ma swoje dzieci mniejsze, większe i to najmniejsze. Ona chce,
abyśmy spróbowali nieustannie o Jezusie myśleć, wpatrywać się w Niego,
pamiętając iż jest mały, że rośnie. Myśląc o tym, co robi w danym
momencie jako dziecko, uczestniczyć w Jego rozwoju. Nie będzie to łatwe,
jednak Bóg błogosławi duszom, które otwierają się, które próbują,
podejmują wysiłek. Bóg błogosławi duszom, które ze swej strony wykazują
chęć i ciągle próbują realizować to, co Bóg mówi. I chociaż czasami
wydawać się nam będzie, że nasze wysiłki spełzają na niczym, że nie
potrafimy sobie wyobrazić Jezusa maleńkiego, nie potrafimy domyśleć się
co może teraz czynić, to jednak w ten sposób starajmy się być,
uczestniczyć w Jego życiu, a Bóg nam pobłogosławi. Nawet nie zauważymy
kiedy nasze serca będą bliżej Boga, będą więcej czuć, doświadczać, będą
bardziej wrażliwe. Człowiek ma podejmować wysiłek, człowiek ma próbować
na tyle na ile potrafi, ile może, na ile ma sił. Ma stale próbować. A
Bóg błogosławi, bo Bóg czyni wszystko. To On udziela łaski. Świętymi
stajemy się nie ze względu na swoje działania, zdolności, ze względu na
swoją doskonałość. Nie posiadamy nic swojego, nie mamy nic co nie
należałoby do Boga. Więc nie naszą zasługą będzie świętość i Niebo.
Świętość i Niebo, wieczność jest darem Boga, Jego wielką łaską, wyrazem
Jego wielkiej miłości.


<-- Powrót