Rozpoczynając
Wielki Post w Roku Miłości spróbujmy uświadamiać sobie, czym jest Boża Miłość.
Po prostu, otwórzmy serca na Miłość. Teraz jest czas na doświadczenie Miłości.
Czas na to, abyśmy zostali napełnieni Miłością, by potem tą Miłością żyć. Aby
ta Miłość mogła objawiać się w nas. Jednak nie stanie się to, jeśli w tym
czasie zajmować się będziemy własnymi sprawami. A więc z ufnością i pokojem w
sercu pozwólmy Bogu i Jego Matce Maryi zająć się nami. Któż, jak nie Bóg, najlepiej
je zna i najlepiej rozwiąże wszystkie problemy. A nasze myśli i niepokoje teraz
niczemu nie posłużą dobremu i nie pozwolą otworzyć się na Boga pełnego miłości.
Bóg
kocha ciebie! Kocha tak mocną miłością, wielką, tak nieskończoną, że nie możesz
sobie tego wyobrazić, nie możesz tego zrozumieć. Kocha ciebie pomimo twojej
grzeszności. Właściwie to właśnie ze względu na twoją małość, słabość,
grzeszność kocha ciebie tak bardzo. Tak, jak matka i ojciec, patrząc na swoje
maleństwo, widząc nieporadność ruchów, ciągłe upadki przy próbach chodzenia, widząc
niewłaściwe słowa, dziwne sformułowania w sercu czują wielką miłość do swojego
dziecka. Rodzi się jeszcze większa tkliwość. Tak samo Bóg widząc naszą słabość,
widząc twoją słabość, twoją grzeszność rozczula się nad tobą, nad tym, jak
bardzo jesteś słaby i jak bardzo potrzebujesz Jego miłości. Tak więc twoja
słabość to powód ku temu, by z Serca Bożego rozlewało się jeszcze większe
miłosierdzie i jeszcze większa miłość. Dlatego rozraduj się, że
jesteś słaby, rozraduj się, że jesteś nikim. Rozraduj się, że stale upadasz.
Choć wydaje ci się to absurdalne – ty się rozraduj, bo możesz liczyć na moc,
potęgę, miłość, miłosierdzie Boga, na wielką Jego łaskawość. Czy potrzebowałbyś
Boga, gdybyś był silny i mocny? Nie. Ale ponieważ jesteś słaby to potrzebujesz
Boga, potrzebujesz Jego miłości. Miłości pełnej miłosierdzia. O tej miłości będziemy
mówić i przygotowywać twoje serce do przyjmowania tej miłości. Skoro już
ustaliliśmy, że twoja słabość i grzeszność, to tylko jeszcze większy powód do miłości
miłosiernej Boga, więc nie zajmuj się teraz swoją słabością, ale zajmij się tą
miłością. Ciesz się, że Bóg pochyla się nad tobą, aby dać ci tę miłość, aby
obdarzać cię miłosierdziem.
Bóg jest miłością. Ty o tym wiesz, o
tym wie twój umysł. Ale twoje serce? Czy twoje serce wie, że Bóg jest miłością?
Twoje serce się lęka. Twoje serce tak często się trwoży. Twoje serce nie wie,
że Bóg jest miłością. Intelektem poznałeś dużo, twój umysł posiadł wiedzę. Ale
ta wiedza na nic ci się zdaje. Bo to sercem poznajesz Boga. Bo to serce pozwala
ci wierzyć i ufać. Bo serce wraz z duszą wprowadza ciebie w Świat Ducha. Nie
umysł! Dlatego teraz Bóg i Jego Matka w sposób szczególny chcą zająć się twoim
sercem. A ty pomóż Im w tym. Pomóż Ojcu i Matce Niebieskiej zająć się twoim
sercem. Tak więc odrzuć całą wiedzę, jaką masz w sobie, na nic ci się zda.
Otwórz serce. A ponieważ nie jest to tak proste, ponieważ stale odczuwasz
wątpliwości i stale rozpraszasz się, dlatego powtórz za tę krótką modlitwę.
„Boże mój, Duchu Święty, proszę Cię, przyjdź
z łaską otwarcia mojego serca. Jestem tak słaby, że nie potrafię władać własnym
sercem. I ono stale się trwoży, stale się lęka, boi się. A często strach
ogarnia je całe. Nie potrafię nad sobą zapanować. Jestem zbyt mały, aby kochać,
aby wierzyć, aby ufać. Dlatego proszę Ciebie, Duchu Święty, przyjdź do mojego
serca. Daję Ci moja wolę, Daję Ci prawo do mojego serca. Otwórz je i wlej
miłość, wlej ufność, wlej wiarę, daj nadzieję. A nade wszystko zlej Swój pokój,
aby moje serce pełne pokoju mogło przyjmować Twoją obecność. Proszę, przyjdź,
Duchu Święty, zawładnij moim sercem, abym mógł słuchać Twego Słowa, przyjmować
Twoje pouczenie, abym żył Twoimi wskazówkami, abym mógł otwierać się na Twój
świat Bożej miłości. Przyjdź Duchu Święty.”
Czym
ma być Wielki Post dla Ciebie?
Otóż stale mówimy o miłości. Bóg poucza ciebie,
czym jest miłość, pokazuje ci w historii Izraela w jaki sposób objawiał swoją
miłość wybranemu narodowi. Poprzez życie Jezusa w całej pełni ta miłość się
objawiła. Ale ty, aby tę miłość poznawać, aby przyjmować objawienie tej
miłości, musisz swoje serce przygotować. Dlatego Wielki Post ma być trudem
otwierania serca na Bożą miłość. Nie narzucaj więc sobie jakichkolwiek postów,
jakichkolwiek wyrzeczeń, dodatkowych czynności, modlitwy – nie. Nie w tym
rzecz. Ty masz w tym roku spróbować w czasie Wielkiego Postu podjąć wysiłek
otwarcia serca na miłość. To nie jest łatwe ale Ty masz podejmować ten wysiłek.
Podejmować próby ciągłego otwierania serca. Czy rozumiesz? Ten trud, ten
wysiłek będzie twoim wyrzeczeniem, twoim postem w tym okresie. Nic innego. Ciągła
próba, ciągły wysiłek, ciągłe powstawanie. W tym jest sens, bo to jest
formowanie, kształtowanie swojego wnętrza, swojego serca. Bardzo często do tej
pory podejmowałeś jakieś wyrzeczenia w okresie Wielkiego Postu. W pewien sposób
to kształtowało ciebie. Ale bardziej byłeś nastawiony intelektualnie. I
bardziej to twój umysł o tym myślał, pamiętał. Ty się denerwowałeś, gdy ci to
nie wychodziło. Próbowałeś jeszcze raz, czasem rezygnowałeś, byłeś zniechęcony.
Ale miłości w tym było niewiele. A zatem ten czas, czas Wielkiego Postu, który
z jednej strony wydaje się długim, a jednak jest krótkim, niech służy
nieustannym próbom otwierania serca na miłość. Wiesz, dlaczego? Dlatego, ze u
kresu tego Wielkiego Postu przyjdzie taki czas, taki moment, taka chwila, kiedy
Bóg objawi ci pełnię swojej miłości. I ty musisz być przygotowany na przyjęcie
tej miłości, na pełnię tej miłości. Dlatego teraz, idąc małymi kroczkami,
będziesz podejmował wysiłek. To będzie cię kosztowało. Będziesz się denerwował,
bo nie będzie ci wychodziło. Ale nie możesz myśleć o sobie, że znowu ci się nie
udało. Ty masz powstać, powiedzieć: „Jezu,
nie potrafię, pomóż mi. Oblej mnie swoja Krwią, Potem, swoimi Łzami. Oczyść
moje serce. Chcę spróbować jeszcze raz. Poprowadź mnie na drogę miłości.”
A
w czym będzie się objawiać to otwieranie serca?
W prostych sprawach. Pierwsza
rzecz, to wysiłek, aby przyjmować Bożą miłość w Słowie, w Piśmie Świętym. Widzisz,
ty to już wiesz. A jednak nie zawsze przyjmujesz. A więc od dzisiaj w okresie
Wielkiego Postu będziesz podejmował ten wysiłek otwierania serca na miłość Boga
płynącą z Pisma Świętego, z rozważań, które Duch Święty kieruje do Ciebie. Czy
wiesz, że Bóg, dyktując te rozważania, ma na myśli ciebie? Czy wiesz, że te
słowa skierowane są właśnie do ciebie. I są to słowa pełne miłości. Kiedy Bóg
dyktuje te słowa rozczula się i ze łzami w oczach, podaje kolejne wyrazy,
pragnąc, abyś ty kolejny wyraz przyjął sercem. Aby twoje serce rozczuliło się
czytając te słowa, abyś ty cały wzruszył się tymi słowami i przyjął je, a w ten
sposób przyjął Jego miłość. Bo słowa te dyktowane są z wielką miłością. Ale
wiedz, że najważniejsze jest Pismo Święte, słowa w Piśmie Świętym. Tak więc
czytaj najpierw sam kolejny fragment z Ewangelii. I staraj się sercem te słowa
przyjąć. Staraj znaleźć się w tej sytuacji, w tym wydarzeniu, staraj się oczami
duszy zobaczyć Jezusa, który mówi do ciebie te słowa, staraj się zobaczyć
otoczenie, ludzi…
Staraj
się. Zobacz, cały czas mówimy „staraj się”, „próbuj” – bo to będą tylko próby.
I nie wszystko ci będzie wychodzić. Ale to nie szkodzi. Ojciec i matka podnoszą
swoje dziecko do góry z radością, gdy ono próbuje wstać, gdy próbuje usiąść na
fotel, gdy próbuje wejść na kolejny stopień. I rodzice to dziecko podnoszą i
sadzają na fotelu, stawiają na kolejny stopień, biorą w ramiona, w objęcia i
całują z radością. Nagradzają w ten sposób wysiłek dziecka. I otrzymuje ono to,
do czego dążyło. I wcale nie własnym wysiłkiem, tylko dzięki ramionom ojca. I
ty tak samo, dzięki ramionom Ojca Niebieskiego będziesz doświadczał miłości
czytając Pismo Święte. A kiedy przeczytasz, tuląc to Słowo do swojego serca,
całując Pismo Święte, kiedy już sam rozważysz, podejmij komentarz, który podaje
Bóg i czytaj go. I znowu otwieraj serce na to Słowo, na to rozważanie. Otwieraj
serce. To pierwszy krok ku miłości, ku otwarciu serca na miłość.
Krok
następny. Jakże dużo ci Bóg daje. On sam przychodzi do Ciebie w Eucharystii.
Skoro Bóg przychodzi specjalnie do ciebie, każdego dnia schodzi z Nieba, ze
swojego Tronu, opuszcza aniołów i świętych, aby być w twoim sercu – czyż możesz
odrzucić tę miłość? Dlatego podejmij trud codziennego uczestnictwa we Mszy
Świętej. Niektórzy z nas czynią tak od pewnego czasu. Niektórzy jeszcze nie. Postarajmy
się. Bóg, Sama Miłość, schodzi na ołtarz, prawdziwy, żywy Bóg opuszcza cuda Nieba
aby przyjść do twojej duszy, która jest jak grota, ciemna, brudna, pełna
robactwa. A jednak Bóg wybiera tę grotę. Co za cud miłości! A więc przyjmuj tę
miłość w cudzie Eucharystii i postaraj się codziennie uczestniczyć we Mszy Świętej.
Oczywiście pamiętając o tym, że obowiązek rodzinny jest pierwszy. A potem Eucharystia.
Ale może spróbuj swój czas zorganizować w ten sposób, aby mimo obowiązków być,
spotkać się z Jezusem. Może to być wcześnie rano, może to być późny wieczór.
Ale postaraj się znaleźć ten czas na codzienne spotkanie z Jezusem w
Eucharystii. Czyż można to odrzucić? Każdy dzień bez Jezusa, bez Eucharystii
można by uznać za stracony. Natomiast jeśli nie możesz rzeczywiście
uczestniczyć we Mszy Świętej, jest możliwość przyjęcia duchowo Jezusa. Uklęknij
wtedy w skupieniu, wyznaj swoją małość i grzeszność, a potem wyznaj swe pragnienie
iż pomimo tej małości, słabości i grzeszności pragniesz Boga, pragniesz się z
Nim spotkać. I zaproś Jezusa. Poproś by została ci udzielona Komunia duchowa,
poproś o to, by Bóg dał Ci tę łaskę. Zawierzając się Maryi doznasz Jej
obecności, Jej pomocy. Jeśli również zaprosisz Matkę Bożą, Ona przyjmie Jezusa
w twoim sercu, ugości Go pełnią miłości. Jezus gościć będzie w tobie, a Maryja
razem z Nim.
Kolejny
krok w czasie Wielkiego Postu, krok ku miłości to miłość czynna. To próba
kochania w każdym momencie, w każdym wydarzeniu, każdej osoby. To jest bardzo
trudne. I będziesz stale upadał. Nastaw się, że będą upadki. Nie denerwuj na
siebie, że ci nie wychodzi. W ogóle nie zajmuj się sobą ale Bogiem. Spróbuj
spojrzeć na swoich bliskich oczami Boga. Popatrz na swojego męża, na swoją
żonę, na swoje dzieci, rodziców, na swoje rodzeństwo. Popatrz na wszystkich
swoich bliskich i na znajomych oczami Boga. Myśl, w jaki sposób Bóg popatrzyłby
na nich w tym momencie, w tej sytuacji, w tym zdarzeniu. Pomyśl, jakby odpowiedział,
jakby zareagował. Powiedz, czy twoja reakcja, twoja odpowiedź, może same myśli
– czy są miłością. Czy te myśli twoje, lub twoje słowa, lub twoje czyny rodzą
miłość? Czy ty odpowiadasz miłością? Czy wokół ciebie triumfuje miłość? To będzie
trudne, bowiem doznawać będziesz zranień. Bardzo często otoczenie rani ciebie,
ty je również. Ranicie siebie nawzajem. Ważnym jest aby chociaż jedna strona
zaczęła przyjmować te zranienia z miłością i odpowiadała z miłością. W ten
sposób zacznie triumfować miłość. W ten sposób ty będziesz iść krokami miłości.
A jeśli ci się nie uda? Tak też będzie. To wtedy przepraszaj Jezusa, proś o
miłosierdzie, o Jego Zdroje i o Ducha Miłości. Po prostu proś, tak jak robi to
dziecko. Mówi do ojca, do matki – daj. Mamusiu daj! Tatusiu daj! Tatuś daje,
mama daje. I Duch Święty da! W twoje serce da miłość. Da ci wytrwałość. Da
męstwo w okazywaniu miłości. Bo tego męstwa ci brakuje. Da ci cierpliwość w
znoszeniu z miłością twoich bliskich. Da ci wszelką potrzebną łaskę. Tylko
proś!
Kolejny
krok ku otwieraniu się na miłość to spotkanie osobiste z Jezusem, z Bogiem, z Maryją.
Czyli modlitwa. Twój bezpośredni kontakt. Twoje otwarcie serca na Bożą obecność
przy tobie. W różnym czasie, o różnej porze dnia. To jest bardzo ważne! Ponieważ
otwierając swoje serce, tak jak potrafisz, ale szczerze, z prostotą, bez
udawania kogoś innego – stajesz twarzą w twarz z Bogiem. Bo stajesz ty, taki
jaki jesteś, naprzeciwko Boga. Pamiętaj, aby to było szczere. Pamiętaj, aby to
było proste. Nie udawane, nie wymyślone modlitwy, nie silenie się na nie
wiadomo jakie słowa. Po prostu uklęknij ty, słaby, nędzny, czasem zdenerwowany,
czasem smutny, czasem zawiedziony – ale ty. Ty masz uklęknąć! Nie twoja maska!
Nie twoje wyobrażenie o sobie, nie to jakim byś chciał być, ale ty, jaki
jesteś. Bóg nie chce spotykać się z maską. Bóg nie chce spotykać się z twoją
wyobraźnią. On chce spotkać się z tobą. Bo On ciebie zna bardzo dobrze. Lepiej
niż ty. I właśnie takiego ciebie kocha. Właśnie takiego. Nie maskę, nie
wyobrażenie, nie pragnienie bycia kimś innym. On kocha ciebie. Z twoją pychą,
egoizmem, z twoją samowolą. Kocha ciebie z twoją miłością własną. Kocha ciebie
takiego, jakim jesteś. I bardzo pragnie dotknąć twego serca miłością. I to
stanięcie w prawdzie, w prostocie może trwać sekundę, dwie – ale będzie
prawdziwym spotkaniem z Bogiem. I Bóg dotknie ciebie miłością. W ciągu dnia
takich spotkań może być wiele. Może to być chwila w pracy, kiedy na momencik po
prostu staniesz i powiesz: „Boże, nie potrafię,
już nie mam siły i nie dam rady. Pomóż mi.” I Bóg dotknie ciebie miłością.
Może to być w domu, kiedy już nie dajesz rady, kiedy dzieci tak bardzo zranią
twoje serce, powiesz: „Boże, tak nie
potrafię ich kochać, kiedy tak bardzo mnie ranią. Pomóż mi.” I Bóg dotknie ciebie miłością. W relacjach z
ludźmi, różnymi ludźmi. Kiedy poczujesz się smutny, odrzucony, lub kiedy
będziesz radosny – stań przed Bogiem, na tę chwilę, na ten moment, wystarczy, i
powiedz Bogu o tym, co masz w sercu. I poproś by dotknął ciebie miłością. Te
dotknięcia miłością będą twoją siłą na kolejne minuty i godziny życia w danym
dniu. Te dotknięcia miłością są bardzo ważne.
Niektórzy
z nas podejmują cogodzinną modlitwę. To są też spotkania z Bogiem. Jednak
często nasz trud i wysiłek czynią serca zamkniętymi. Czujemy nieraz ciężar tej
cogodzinnej modlitwy. Nie o to chodzi. Chodzi o twoje spotkanie z miłością. O
spotkanie z Bogiem, który jest miłością, którego kochasz i którego pragniesz.
Niech ta modlitwa będzie krótką. Jeśli ciąży ci ta modlitwa, jeśli jest za długa,
jeśli nie potrafisz, to po prostu stań przed nim i powiedz: „Boże mój, nie potrafię pomodlić się, nie
potrafię do Ciebie mówić. Ale chciałbym, abyś dotknął mnie miłością. Zobacz na
moje serce, które jest tak słabe i dotknij je miłością, wzmocnij je. Popatrz na
tę sytuację, na te wydarzenia i dotknij swoją miłością. Rozwiąż problemy. Otocz
mnie miłością. Niech Twoja miłość zatriumfuje, niech ona będzie wokół mnie i
niech ona mnie poprowadzi. Przepraszam Ciebie, że nie potrafię kochać, ale
jestem duszą najmniejszą i najsłabszą. Kochaj we mnie. Proszę Cię, Duchu
Święty, kochaj we mnie, bo ja nie potrafię.” Pamiętaj, bądź szczery. Zawsze
bądź sobą. Jeśli tak czujesz, to powiedz Bogu „Nie umiem się modlić, a ta modlitwa jest dla mnie ciężarem, pomóż mi.” Jeśli ci się nie chce, powiedz: „Panie Boże, nie chce mi się teraz modlić.
Ale wiesz, chciałbym, chciałbym chcieć. Chciałbym, by moje serce pragnęło
kochać. Chciałbym, by moje serce tęskniło za Tobą. Chciałbym, aby moje serce
wyrywało się do Ciebie, a nie potrafię tego wzbudzić w sobie. Daj mi tę
tęsknotę, daj mi to pragnienie. Daj mi miłowanie Ciebie.” I pamiętaj, bądź
szczery, pamiętaj mów o tym, co masz w sercu. Nigdy nie udawaj. I proś. Duch
Święty tobą pokieruje, Duch Święty ciebie poprowadzi, ciebie wypełni. I będzie
kochał w tobie.
W
ten sposób podejmować będziemy trud miłości, trud poznawania miłości, trud kochania,
trud kroczenia drogą miłości. Takim dużym wzmocnieniem dla nas będą dni skupienia
i Wieczerniki. Starajmy się w nich
uczestniczyć. Tam Bóg w szczególny sposób zlewa na nas miłość i umacnia serca,
daje łaski, obdarzając nimi nie tylko nas, ale wszystkich, którzy z nami się
łączą duchowo, wszystkich naszych bliskich, znajomych, wszystkich, których przynosimy
w sercu. Wszyscy objęci są łaskami. Ziemia cała zaznaje wielości łask. Nie
zapominajmy o dniach skupienia i Wieczernikach.
Módlmy się i kochajmy. I małymi kroczkami iść będziemy ku pełni miłości. Zaznamy
trudu, jakiego zaznawał Jezus kiedy chodził po ziemi. Będziemy uczestniczyć
razem z Nim w chodzeniu od miasta do miasta, od wsi do wsi. Będziemy patrzeć na
Jezusa, który przygarnia ludzi potrzebujących, ludzi, którzy potrzebują
pocieszenia, którzy potrzebują uzdrowienia ducha, uzdrowienia ciała. Będziemy
uczestniczyć w tej miłości, miłości w Sercu Jezusa, który mówi kazania, który
głosi naukę, który poucza. Będziemy uczestniczyć w Jego Sercu, w miłości, która
mimo trudu, mimo skwaru, mimo zmęczenia idzie dalej, by znowu o tej miłości
mówić. Będziemy uczestniczyć w miłości rozdzielającej chleb i ryby. Będziemy
również w tej miłości, która troszczy się o świątynię Pańską, w której sercu aż
grzeje miłość. By świątynia Pańska była zachowana w wielkiej miłości, czci, w
wielkim szacunku. Będziemy uczestniczyć w miłości, która przygotowuje swoich
uczniów, apostołów, swoje otoczenie do najważniejszego, do Triduum Paschalnego.
Jezus przecież uczył swoich apostołów, mówił im, przygotowywał ich do tego
dnia, do tego wydarzenia. Nie wszystkie serca potrafiły to przyjmować. My też
nie wszystko będziemy rozumieć. A jednak słuchajmy, patrzmy, kroczmy, idźmy
razem z Jezusem. Otwierajmy się na miłość. W swoim życiu, w swojej codzienności
będziemy poznawać różne aspekty miłości. Zobaczymy, że w jednym miejscu
zaznawać będziemy miłości Jezusa, który przychodzi leczyć, w innym, w którym
przychodzi Jezus i uzdrawia nas Swoim Słowem, przemawia do naszych serc. W
jeszcze innym spotkamy się z Nim w Eucharystii, zjednoczymy. Jezus uczyć nas
będzie miłości, która przebacza, która troszczy się, która ofiarowuje siebie,
która zapomina o sobie dla dobra drugiej osoby. Która cierpi, a mimo to kocha.
Takiej miłości będzie nas uczył Jezus, jeżeli pójdziemy tymi krokami, o których
mówimy. I to będzie nasz trud otwierania się na miłość. Próba pójścia tymi krokami,
kroczenia tą miłością.
To
będzie nasz Wielki Post. I on przygotuje nasze serca na cud miłości pełnej,
miłości ukrzyżowanej, która dała całą siebie dla nas. Do tego przygotowywane
będą nasze serca, abyśmy dojrzeli do miłości ofiarnej. Abyśmy upodobnili się do
Jezusa, do Jego Serca. Aby uformowana została w nas ta miłość, abyśmy stali się
podobni do Syna Bożego. Aby Bóg Ojciec przyjął nas jako swojego pierworodnego
Syna.
W
każdym świętym człowieku Bóg widzi swojego Syna. Bowiem każdy święty w swoim
życiu upodabnia się do Jezusa w miłości. Miłość kształtuje serce i duszę
takiego świętego. Jeśli prosi Maryję o pomoc, Ona pomaga. Pomaga w tym
kształtowaniu. Ukrywa takiego świętego w swoim Sercu. A w Sercu Maryi jest
najwłaściwsza forma. Wszak najpierw w Jej Sercu uformował się Syn Boży, Jezus.
I Jej Serce pozostało taka formą dla każdego dziecka, dla każdego dziecka
Bożego. I Maryja pragnie nas formować na Jezusa, na kształt Jego. To jest cel naszego
życia, być uformowanym, być jak Jezus, być miłością jak Jezus. Aby nas Bóg przyjął,
jako miłość, jako swojego Syna, jako duszę z Synem zjednoczoną, upodobnioną do
Niego. By w wieczności żyć w zjednoczeniu z Bogiem, z całą Trójcą Świętą. By
zlać, stopić się z Duchem Miłości, by zniknąć w miłości, stać się miłością. By
kochać, przyjmować i dawać. By trwać. By być miłością.