Rozważania

Nr. 17  Przyjmij swoje powołanie!

(W oparciu o Ag
2,20-23)

 

Rekolekcje Wielkopostne – konferencja 5

          
Z księgi proroka Aggeusza, rozdział 2,20-23
Po raz drugi Pan skierował te słowa do
Aggeusza dnia dwudziestego czwartego [tego] miesiąca: „Powiedz to
namiestnikowi Judy Zorobabelowi: Ja poruszę niebiosa i ziemię, przewrócę trony
królestw i pokruszę potęgę władczych narodów, przewrócę rydwan i jego woźnicę;
padną konie i ich jeźdźcy, każdy polegnie od miecza swego brata. W tym dniu –
wyrocznia Pana Zastępów – wezmę ciebie, sługo mój, Zorobabelu, synu Szealtiela
– wyrocznia Pana – i uczynię z ciebie jakby sygnet, bo sobie upodobałem w
tobie” – wyrocznia Pana Zastępów.

 

„Uczynię z ciebie jakby sygnet, bo sobie
upodobałem w tobie – wyrocznia Pana.”
Bóg swoje słowa kieruje do nas już
kolejny dzień. Przygotowuje nas do przyjęcia Miłości pełnej wyrażonej w sposób
doskonały w Krzyżu. Wczoraj poprosił nas, abyśmy swoje dusze oczyścili w
Sakramencie Pojednania. Dzisiaj mówi nam: „Uczynię
z ciebie jakby sygnet, bo sobie upodobałem w tobie.”  Wszystkie słowa, pouczenia, wskazania płyną z
Miłości. Płyną z Serca, które pragnie dla nas samego szczęścia. Te rekolekcje,
to kolejne stopnie wchodzenia na drogę prawdziwej wiary, na drogę zjednoczenia
z Bogiem, drogę życia w jedności z Bożą wolą. Takie życie niesie poznanie. A
poznanie niesie umiłowanie, to zaś prowadzi do jeszcze ściślejszych relacji ze
Stwórcą.

Dzisiaj
pragniemy mówić o naszym powołaniu. O naszym przeznaczeniu.
Świętość to nasz
cel i droga. Osiągniemy ją dzięki Miłości. Można by niejako postawić znak
równości między świętością a miłością. Świętym jest Bóg, a On jest Miłością.
Cały jest Święty. Cały jest Miłością. Trudno jest rozdzielać jedno od drugiego.
Czyni się to jedynie dla potrzeb ludzkiego umysłu. Zatem naszym celem – Bóg.
Święty. Bóg Miłość. Ale to nie wszystko. W niebie są różne „stopnie świętości”,
„kręgi bliskości” z Bogiem, uczestniczenia w chwale. Chciałbym, abyśmy zdali
sobie sprawę, iż jesteśmy wezwani do szczególnej zażyłości z Bogiem. Uczyni nas
niczym sygnet noszony na palcu, niczym diadem na głowie, niczym diament w Jego
koronie. Będziemy stale przy Nim. Stale z Nim. A jednocześnie będziemy
szczególnie cennymi dla Boga. Bowiem sygnet, diadem, szlachetny kamień w
koronie oznaczają coś szczególnie drogiego, wartościowego, cennego. Jaśnieć
będziemy blaskiem świętości. Wyróżniać się będziemy. Bowiem rzeczy te jako
klejnoty noszone są przez władcę. One podkreślają Jego władzę, mówią o Jego
potędze, nakazują wobec niego poddanie się, uniżenie. W koronie umieszcza się
najpiękniejsze klejnoty i najdroższe. Mają przecież być na głowie Króla! Swym
wyglądem i wartością mają Jemu oddawać chwałę. Sygnet noszony na palcu lub
wieszany na szyi również nie był ze zwykłej miedzi. Władca nosił tylko to, co
najcenniejsze! Teraz nas powołuje byśmy byli niczym sygnet. Byśmy byli niczym
diadem na Jego głowie. Bóg chce nas uczynić perłą, diamentem w swojej koronie.
My mamy się doskonalić. My mamy się hartować! My mamy dać się wypalać w piecu
niczym złoto. By prawdziwie stać się najcenniejszym kruszcem w królewskich
insygniach władzy. Nasza świętość zaś, oddawać będzie Bogu wieczną chwałę.
Miłość, w jaką nas przemieni, będzie głosić moc i potęgę Bożej Miłości. My cali
staniemy się świadectwem Bożej Miłości. Zamieni nas w Miłość.

Stoimy na
początku drogi. Być może dziwi to niektórych z nas, po co mówimy o przyszłości
tak dalekiej, skoro dopiero co rozpoczęta budowa świątyni duszy i na razie
niewiele widać z tej mającej nastać świetności. Bóg chce jednak, abyśmy
wiedzieli, po co nas stworzył, do czego dążymy, jaki jest cel naszej ziemskiej
wędrówki. Wiedząc to, możemy bardziej świadomie podejmować pewne kroki, doskonalić
się, dążyć do realizacji Bożych planów wobec nas. Bóg chciałby też, abyśmy
poprzez tę świadomość bycia wybranymi do takiej bliskości z Bogiem, zachwycili
się swoim powołaniem! Bowiem jest to prawdziwie cudowne, móc być kamieniem
cennym w koronie Boga. Stale na głowie. Stale jako ozdoba. Stale podkreślając
Kim jest Ten, w koronie którego jesteśmy najpiękniejszą perłą. Stale
oddawać  Mu w ten sposób chwałę i
uczestniczyć w Jego chwale!

Bóg powołuje nas
zatem, dusze przez Niego umiłowane, do tego, byśmy nabierali wartości wypalane
będąc w ogniu. Powołuje nas, byśmy stawali się drogocennymi kamieniami. By mógł
umieścić nas na swoim palcu i w swojej koronie! Powołuje nas do życia w
bliskości z Bogiem, do wielkiej z Nim zażyłości. Niech dokona się zjednoczenie
duszy z Duchem Bożym. Niech nikt z nas nie wycofuje się twierdząc, a przez to
twierdzenie zasmucając Boga i obrażając, iż jest niegodzien takiego
wyróżnienia. To Bóg nas powołuje, więc to On wie do czego nas stworzył. Nie
lękaj się duszo mała, słaba i drżąca. Nie obawiaj się i nie rań więcej Serca Bożego
swoją niepewnością, wątpliwościami i niedowiarstwem. Oto bowiem On stąpił na
ziemię, by ją odnowić. Oto Jego wybrałeś na budowniczego świątyni swej duszy. I
chociaż w swoim rozwoju bardziej przypominasz niemowlę, to On obiecuje ci, iż
zostaniesz świętym – dojrzałym, ukształtowanym doskonale, uformowanym niczym
odlew ze złota. Pozwól Mu formować ciebie. Pozwól Mu ciebie kształtować.
Pozwól, aby to Bóg rzeźbił ciebie. On jest Mistrzem. Ty jesteś materiałem:
nieoszlifowanym diamentem, złotem wydobytym ze skały, perłą tkwiącą jeszcze w
muszli. Teraz potrzeba dużo pracy by wydobyć piękno w tobie ukryte, trzeba
zobaczyć w tym kawałku skały przyszły kształt diamentu, w tym kruszcu –
najwyższej próby złoto, w tej muszli, perłę największą. Bóg w tobie to widzi.
Dla Niego już teraz cennym jesteś. Kocha ciebie i właśnie poprzez Miłość będzie
ciebie formował. Poddawaj Mu się tylko. Poddawaj się Jego Miłości. On pokona
wszelkie przeciwności, abyś ty został świętym.

Niech Bóg błogosławi ciebie. Przyjmij swoje powołanie.


<-- Powrót