W
tej konferencji chciałbym zwrócić uwagę na potrzebę budzenia w nas większej świadomość
tego, w jaki sposób Bóg przeprowadza Dzieło Najmniejszych. Ważnym jest, by
każdy z nas miał tę świadomość iż Dzieło to przeprowadzane jest w sercach
naszych. Dopóki serce się nie otworzy, nie będzie szło za wskazaniami Bożymi,
nie będzie mogło uczestniczyć w tym Dziele. Nie ma to Dzieło na razie jakiejś
formy zewnętrznej. Ono jest wewnątrz człowieka, w sercu, gdzie Bóg dokonuje naszej
przemiany. Bóg nasze serca prowadzi i w nie wlewa miłość. Tą miłością zmienia
je i jej obecnością uświęca. Serca przemienione, uświęcone zmieniają oblicze
świata. Natomiast nie uczestniczą w tym Dziele serca nie zmienione, nie przemienione,
nie przyjmujące miłości. Bóg złożył w nas Miłość Miłosierną. Ale niektórzy z
grona obdarowanych tą Miłością spodziewają się niesamowitych zmian w swoim
życiu, niesamowitych zjawisk. Wydaje im się, że naraz całkowicie zmieni się ich
życie.
To
nie tak. Wszystko w tym Dziele odbywa się stopniowo. Aby serce zostało zmienione,
musi minąć jakiś czas, a ono samo musi przejść swego rodzaju cierpienie
umierania i rodzenia się na nowo. To ma być nasz trud, nasz wysiłek podejmowany
codziennie, od rana do wieczora. Próba, ciągła próba życia tymi wskazaniami,
próba zwyciężania miłością tego, co w nas jest jej brakiem. Próba oddawania
kierownictwa swojego życia Bogu, Miłości, Miłosierdziu – w każdej sytuacji.
Mówimy o tym od tak długiego czasu, iż w każdej sekundzie swojego życia, w
każdej chwili, kiedy cokolwiek myślimy, mówimy, przebywamy gdzieś, mamy coś
wykonać – mamy wszystko powierzać Miłości. Myśleć o Miłości. Zastanawiać się,
czy to będzie miłością, wyrazem miłości, przejawem tej miłości. Jeśli nie – mamy
tego nie mówić, nie czynić, pozostawić to, nie zajmować się tym. Na tym będzie
polegał Tryumf Miłości w naszym życiu. Kiedy Miłość ta będzie tryumfować, Boże
Miłosierdzie będzie rozlewane w naszym sercu i wokół, ponieważ my, postępując
zgodnie z Miłością będziemy Miłosierdziem. Jedno z drugim jest związane.
Nie
ma oddzielnie Miłosierdzia, oddzielnie Miłości. To jest jedno – tylko ukazane w
pewnych aspektach, z pewnej strony. Ale jest to jedność. Bóg jest jeden i On
jest Miłością. A ta Miłość jest Miłosierna, jest cierpliwa, jest wyrozumiała.
Jest pełna troski, pełna opieki, pełna czułości, tkliwości. Ta Miłość jest
delikatna. Ta Miłość jest bardzo wrażliwa. Ta Miłość jest współczująca. Ta
Miłość przebacza. To wszystko jest Miłością, to wyraz Miłości. Bóg jest
Miłością, jest jeden, cały czas ten sam. A jednocześnie tak niepojęty, tak
niezbadany. Tak trudno Go pojąć. Tyle czasu, przecież, Kościół istnieje, tyle
czasu, przecież, ludzkość wierzy w Boga, a jednak nie zna tego Boga. Bo jest to
niemożliwe, by Go poznać. A jednak Bóg daje się poznawać. Owszem, jest to
cząstka, mała – bo człowiek jest zbyt mały, aby poznawać pełnię Boga. Ale, by
Bóg zwyciężał w sercu, to trzeba to serce otwierać, starać się, prosić,
podejmować trud, wysiłek. Cały czas się zwracać, żyć Bogiem. Po to mamy
nieustający akt miłości, by jednoczył nas z Bogiem cały czas. Po to jest ta
cogodzinna modlitwa, rachunek sumienia, by stale się oczyszczać w Zdrojach Miłosiernych.
Po to są te Zdroje i ta modlitwa. Przecież cały czas wtedy trwamy przy Bogu,
jednoczymy się z Nim, oczyszczamy się. A oczyszczone serce może pełniej
przyjmować Bożą Miłość, a więc się uświęcać. I to cały czas jest to koło
zamknięte, jedno z drugim powiązane. Tym należy żyć.
A
Bóg dokonuje już Tryumfu Miłości, już zwycięża. To, co się dokonało przez kilka
lat w tej Wspólnocie jest wielkie, choć tego nie widzimy. Człowiecze serce jest
tak słabe, dusza tak mała, grzeszność człowieka tak wielka, że naprawdę,
dokonywanie wszelkich zmian odbywa się powoli, ale za to głęboko. I te zmiany
zachodzą, powoli, systematycznie zachodzą. I ten Tryumf Miłości Miłosiernej już
się rozpoczął. Zapoczątkowany, ale się rozpoczął, powoli, stopniowo, ale idzie
i kroczy. Owoce będą widoczne. Już powoli je dostrzegamy.
Spróbujmy
uświadomić sobie tę prawdę, aby jeszcze raz nakłaniać samych siebie do bycia
posłusznymi tym wskazaniom, do tego, by nie oczekiwać sensacji, by nie oczekiwać
rzeczy niesamowitych, ale by wejść w głąb swojego serca i tam spotykać się z
Bogiem. Bo tam ma dokonywać się ta przemiana. Tam, w głębi serca mamy stać się
duchowymi, mamy stać się duszami żyjącymi w Świecie Ducha, zjednoczonymi z
Bogiem, w tym będzie ten Tryumf.
Tak
jeszcze zapominamy o tym. Przyjeżdżamy na dni skupienia, albo na Wieczernik. Trwamy przy tym przez jakiś czas. Krótki
czas. Po czym upadamy, zapominamy. Myślimy, że przyjazd na Wieczernik, na dni skupienia to będzie takie
automatyczne naładowanie się i po tym już Bóg wszystkiego dokona. Musimy mieć
otwarte serca. Bóg na siłę nie przemieni naszego życia. Na siłę nie będzie
przeprowadzał Tryumfu. Człowiek musi ze swej strony podjąć trud. Musi otworzyć
serce, próbować powstawać i nieustannie modlić się, współpracować z łaską, która
tak obficie rozlewa się na nas.
Tak
często chcemy, aby Bóg dokonał cudu. Owszem, dokona, ale w otwartych sercach.
On nie będzie gwałcił naszej wolności, naszych wyborów. On czeka, przychodzi,
chce dać, ale nie zawsze te dłonie są wyciągnięte. Czyli cały czas powracamy do
tego samego. Dzieci są małe, uczą się poprzez powtarzanie, poprzez ciągłe powtarzanie.
Dziecko uczy się, nabiera wprawy, zapamiętuje i zaczyna w sobie, wewnątrz, mieć
dane postawy i przyzwyczajenia, nawyki. I tak samo my; jeden szybciej, drugi
wolniej. W końcu zaczniemy żyć tą cudowną prawdą o Miłości, która zwycięża w
nas; w nas ma być zwycięstwem; w nas się to zwycięstwo ma dokonać.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań. Niech
Duch Święty nas prowadzi.