Rozdział V
Doskonałość życia miłości w doskonałości nieustającego aktu miłości
Wstęp
Konieczne jest słowo wprowadzające, aby osoby, pragnące naśladować siostrę Konsolatę w zdobywaniu najwyższej doskonałości, do której ona została wezwana przez Boga na drodze miłości, nie przerażały się. Na pierwszym miejscu należy zauważyć, iż nie trzeba dziwić się, że Jezus wzywa ludzi do najwyższej doskonałości, skoro w Ewangelii powiedział: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48).
Następnie należy podkreślić, że to, iż Jezus zaproponował siostrze Konsolacie tak wzniosłą świętość, nie oznacza, że osiągnęła ją ona w sposób absolutny i definitywny, tak że nie pozostało jej już nic w tym względzie do zrobienia. Siostra Konsolata podczas całego swego życia nie zaprzestała nigdy wysiłku, co dowodzi, że nigdy nie uważała, iż osiągnęła już najwyższy szczyt, chociaż ten, na który weszła, był wzniosły.
Płynie z tego wniosek – i to jest trzecia uwaga – że u Boga liczy się nie tyle sukces, który zależy wyłącznie od Niego, co wysiłek człowieka, który naprawdę chce się poprawić oraz skutecznie i niestrudzenie pracuje nad sobą, zawsze podtrzymywany oczywiście przez łaskę Bożą, której nie może mu zabraknąć. Łaska ta nie jest udzielana wszystkim w jednakowej mierze, ale według miłosiernych planów Bożych. Siostra Konsolata została wybrana przez Boga, by wskazywać światu drogę życia nieustannym aktem miłości ku Niemu. Ona jako pierwsza miała przejść tą drogą. Zrozumiałe jest więc, że Bóg obdarzył ją łaskami nadzwyczajnymi w odniesieniu do jej powołania i misji, aby mógł ją w ten sposób ukazać jako wzór wszystkim duszom wezwanym do jej naśladowania.
Jest więc jasne, że Boże wymagania odnoszące się do siostry Konsolaty nie są w jednakowym stopniu skierowane do wszystkich ludzi, nawet jeśli są oni wezwani do kroczenia tą samą drogą. Wystarczy, że będą wpatrywać się w przykład dany im przez Boga w osobie siostry Konsolaty i starać się, odpowiadając wspaniałomyślnie na głos łaski, naśladować ją, zawsze pamiętając, że Bóg nagradza nie sukces, ale wysiłek.
Ciągłość miłości w nieustannym akcie miłości
Doskonałość miłości polega na czystości, dzięki której kocha się Boga dla Niego samego, i przede wszystkim na ciągłości efektywnej. Chodzi o miłość aktualną, a nie tylko habitualną. Do tego więc musi dążyć każdy, pragnący doskonalić się coraz bardziej w życiu miłości. W jaki sposób urzeczywistniać taką ciągłość? Jezus przez siostrę Konsolatę wskazuje praktyczny sposób, dostępny wszystkim ludziom dobrej woli. Jest nim nieustanny akt miłości.
Już w poprzednich pouczeniach, w których Jezus mówi do siostry Konsolaty o wewnętrznym charakterze miłości do Niego, zawsze odnosi się do aktu miłości. Powiedział do niej wyraźnie (22 sierpnia 1935 r.):
W tym ustawicznym kontakcie ze Mną, będącym wynikiem trwania w miłości, zauważysz małe niedoskonałości, które chciałyby cię odciągnąć od tej Bożej jedności, ale tyje oddalisz; i dzień stanie się w ten sposób ustawicznym pulsowaniem miłości, od chwili obudzenia się aż do zaśnięcia, więcej, będzie trwać wiecznie.
Innym razem, odnosząc się do faktu, że siostra Konsolata cieszyła się odczuwalną obecnością Jezusa we własnym sercu (widziała Go w postaci „Najświętszego Serca’- jak na obrazach – lub Ukrzyżowanego), mówił do niej (29 października 1935 r.):
Nie tylko twoja cela jest dla ciebie tabernakulum, w którym zawsze znajdujesz Jezusa – Jego Boskie Serce albo jako Ukrzyżowanego – ale ty sama bądź tabernakulum, gdziekolwiek się znajdujesz.
I tak jak do swojej celi pozwalasz wejść jedynie nieustannemu aktowi miłości, tak samo, gdziekolwiek się znajdujesz, jakąkolwiek pracą jesteś zajęta, niech twoje serce trwa w nieustannej miłości.
Także normy dotyczące milczenia, jakie jej podał Jezus, miały na celu jedynie to, aby od niej otrzymać ciągłość miłości. O rekreacji powiedział (12 listopada 1935 r.):
Widzisz, Konsolato, dopóki trwasz we Mnie poprzez ustawiczny akt miłości, żyjesz życiem cudownym, Bożym. Wtedy wierzysz w całą objawioną ci przyszłość, żadna wątpliwość nie dotyka twojej duszy.
Ale kiedy podczas rekreacji opuszczasz Mnie i pogrążasz się w rozmowach ze stworzeniami, wtedy czujesz się i ty tylko biednym stworzeniem, a po zakończeniu rekreacji w duszy twojej powstaje wątpliwość: czy to wszystko, tak wielkie, co czuję w sobie, nie jest przypadkiem złudzeniem? Dlatego więc nie opuszczaj Mnie więcej dla stworzenia, nawet na dwadzieścia minut. Mów, albo raczej odpowiadaj, tymczasem jednak sercem kochaj.
Nasuwa się pytanie, do jakiego stopnia siostra Konsolata osiągnęła w sobie tę ciągłość miłości? Ciągłość efektywna i absolutna nie jest możliwa do osiągnięcia dla stworzenia bez Bożego przywileju.
Taki przywilej miała z pewnością Najświętsza Maryja Panna i może także św. Józef, chociaż w różnym stopniu intensywności. Jeśli chodzi o siostrę Konsolatę, powiemy, że tak jak Jezus niezmordowanie prosił ją o nieustanny akt miłości, tak również ona nie pominęła żadnego wysiłku, aby odpowiedzieć w sposób możliwie najdoskonalszy na Boże żądania.
W dzienniku, pod datą 16 września 1935 roku, w związku z ciągłością aktu miłości, znajdujemy następujące stwierdzenie Jezusa:
Widzisz, od dnia obłóczyn, kiedy zażądałem go od ciebie, nie osiągnęłaś jeszcze tego, by dawać mi go zawsze; jeden czy drugi dzień, owszem, ale było ich niewiele.
Jak z tego wynika, już wtedy (od obłóczyn minęło pięć lat) siostra Konsolata doszła, przynajmniej w niektóre dni, do efektywnego praktykowania nieustannego zjednoczenia z Jezusem. Jeśli w większej części dni były jeszcze puste chwile, trwały one bardzo krótko i prawie zawsze nie były w pełni dobrowohie 98. Jednakże i one powinny zniknąć całkowicie, dlatego Jezus mówił do niej:
Otóż, co jest ci potrzebne, abyś mogła być ze Mną nieustannie zjednoczona? Podwójne milczenie myśli i słów w stosunku do wszystkich oraz widzieć Mnie we wszystkich i wszystkich traktować jak Mnie.
Ja będę myślał przez ciebie, będę mówił przez ciebie, będę pisał przez ciebie, a ty troszcz się jedynie o to, by Mnie kochać, ale kochać zawsze; i niech to będzie jedyna twoja mys”l, gdy tylko wstaniesz rano aż do zaśnięcia wieczorem.
Przywiązując większą wagę do dziewictwa umysłu, koniecznego dla praktykowania nieustannego aktu miłości, wyjaśniał jej (25 listopada 1935 r.):
Akt miłości jest jak pociąg pośpieszny, poruszający się po szynach; jeśli tory są zajęte myślami bezużytecznymi, pociąg nie może jechać i musi się zatrzymać.
Widzisz, jak bardzo potrzebne ci jest dziewictwo umysłu! Żadnej więcej myśli, ani jednej. Jak wiele pokoju, nieprawdaż, Konsolato? Tylko Ja w twoim umyśle.
Osoba, która poświęciła się Miłości poprzez nieustanny akt miłości, musi ćwiczyć się bez skrupułów, ale wspaniałomyślnie i zdecydowanie, w milczeniu zewnętrznym i wewnętrznym, mając zawsze na uwadze wartość aktu miłości. Musi do siebie odnosić następujące słowa Jezusa (13 września 1935 r.):
Konsolato, czas, jaki ci pozostał do końca życia, poświęciłem cały jako jeden akt miłości ku Mnie. Jeśli przestaniesz kochać, by pójść za jakąś myślą, by wypowiedzieć jakieś zdanie, niekoniecznie potrzebne, popełnisz wobec Miłości kradzież.
Tak doskonała stałość miłości wprowadza duszę w stan ciągłej immolacji [nieustannego składania siebie w ofierze – przyp. tłum.]. Jezus nie ukrywał tego przed siostrą Konsolatą (15 listopada 1935 r.):
Konsolato, Jezus wziął na ramiona krzyż i skierował się na Kalwarię. Czy wiesz, jaki jest twój krzyż? Nie utracić ani jednego aktu miłości. To będzie odtąd na przyszłość twoim programem. Nie chodzi o to, że sam akt miłości jest krzyżem; krzyżem jest nie utracić żadnego, niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdujesz. Jezus jednak pomaga ci dźwigać wszystkie inne krzyże.
Daję ci krzyż: nie strać ani jednego „Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze!”, ale daję ci także łaskę niesienia tego krzyża wiernie aż do ostatniego tchnienia.
Kocham cię, Konsolato, ten zaś krzyż, który wkładam na twoje ramiona, unicestwia w tobie wszystko, gdy prowadzi cię do skrupulatnego zachowywania każdego drobnego punktu Reguły, Konstytucji, Dyrektorium.
Następnego dnia, podejmując ten sam temat, Jezus dodał:
Podoba ci się krzyż, który ci dałem? Jesteś zadowolona? (…) Jest on bardzo płodny. Dla Mnie i dla dusz krzyż miłości jest płodniejszy od każdego innego krzyża.
Właśnie to ciche, ale nieustanne zaparcie się siebie z miłości sprawi, że siostra Konsolata stanie się rzeczywistą ofiarą miłości. Odpowiadając na Boże żądanie, złożyła siebie jako dar ofiarny w dniu swojej uroczystej profesji (8 kwietnia 1934 r.). Jednakże oficjalna konsekracja ofiary przez Jezusa miała miejsce dopiero w pierwszy piątek grudnia 1935 roku. Jezus uroczyście utwierdził ją w nieustannym akcie miłości ku Niemu, a ona wyraziła na to zgodę.
W wieczór poprzedzający pierwszy piątek, podczas Godziny świętej, przygotowując serce siostry Konsolaty do nowego aktu konsekracyjnego, Jezus powiedział:
Konsolato, czy Jezusowe pragnienie miłości, Jego żądanie zadośćuczynienia za twoich [braci i siostry] nie mówi ci wszystkiego?
Tak, Ja dałem tobie wszystko, teraz ty daj wszystko Mnie: całą twoją miłość, wszystkie uderzenia twego serca trwającego w nieustannej miłości. Nie chcę niczego innego, ponieważ tylko w tym nieustannym akcie miłości dajesz mi wszystko, wszystko dla ciebie i dla twoich [braci].
Oto, w czym chcę, abyś okazała Mi swoją wierność i wspaniałomyślność: w całkowitym wyrzeczeniu się wszelkiej myśli, wszelkiego słowa, aby nie przerywać nigdy swojej pieśni miłości. Zawsze kochać, akceptując wszystkie konsekwencje, nigdy nie przestając.
Wiem, że to słodko wyniszcza, zabija moją Konsolatę… oto ofiara miłości!
Następnie, odpowiadając na zrozumiały niepokój siostry Konsolaty, lękającej się ciągle o to, że nie odpowiada w pełni na Boże plany, i wyrzucającej sobie małe i niedobrowolne niewierności w miłości, Jezus z ojcowską czułością mówił do niej:
Konsolato, moja wszechmoc jest wielka; udzieli ci łaski, abyś mogła dać mi to, o co cię proszę (por. Pwt 30,11.14).
Chcesz mego błogosławieństwa, aby wyzwoliło twoją wolę, które uczyniłoby cię nieustępliwą, abyś mogła w końcu wytrwać, nie przerywając nigdy tego aktu miłości żadną myślą czy słowem?
Otóż tak, błogosławię ci i już go więcej nie przerwiesz: oto mój dar dla ciebie, dar pierwszego piątku grudnia.
Rankiem następnego dnia Jezus dokonał obiecanej konsekracji; wszystko odbyło się we wnętrzu siostry Konsolaty, w jej duszy. Na zewnątrz nie było niczego nadzwyczajnego:
Dziś konsekruję cię jako ofiarę miłości. Nie ranię cię strzałą, ale rozpalam cię w milczeniu, i nawet gdybyś chciała zrezygnować ze zjednoczenia ze Mną, nie potrajisz już tego zrobić.
Czas, który ci jeszcze pozostał do końca życia, od dziś aż do ostatniej godziny, złączymy z tym nieustannym aktem miłości. Bądź przekonana, że w nim dajesz mi wszystko.
Tak, Konsolato, zlekceważymy, zdepczemy każdą przeszkodę i będziemy kochać zawsze, nieustannie, aż do ostatniego tchnienia… Ja biorę na siebie odpowiedzialność za to.
Odpowiedzialność, jaką Jezus wziął na siebie za ciągłość miłości w siostrze Konsolacie, nie oznacza spokojnego posiadania tego daru przez duszę. Nigdy tak nie będzie. Jednakże ogarnięta konsekracyjnym ogniem miłości,będzie się odtąd czuła mocniejsza w całopaleniu miłości. Już w czerwcu 1936 roku, na święto Najświętszego Serca Jezusa, siostra Konsolata czuła się gotowa, by złożyć ślub nieustannego aktu miłości. To Jezus chciał tego od niej. Przygotowała się do tego żarliwą Nowenną, medytując codziennie nad jedną z konferencji ojca Matteo Crawley do zakonnic”. Tego rodzaju ślubu nie można oczywiście zlekceważyć. Zdawała sobie z tego sprawę ona, która codziennie doświadczała, ile kosztuje naturę nie utracić w ciągu dnia ani jednej chwili. Na początku Nowenny napisała (10 czerwca 1936 r.):
„W pracowni tego ranka byłam sama, ale czułam się złączona z Sercem Jezusa. Choć pragnęłam związać się z Nim oficjalnie (otrzymawszy pozwolenie ojca duchownego) ślubem niezmarnowania ani jednego aktu miłości, to jednak natura, przeciwna temu ślubowi, który ją całkowicie krzyżuje, próbowała stawiać opór. Zaczynam rozumieć, że nieustanny akt miłości oddaje wszystko Bogu, ponieważ Jemu składa w ofierze myśli, słowa, wyobraźnię itd. To jest śmierć natury!”.
Znajdujemy się więc nie wobec jakiegoś chwilowego entuzjazmu, ale wobec świadomości ślubu, który krzyżuje, co potwierdza sam. Jezus. 13 czerwca, podczas jednej ze wspomnianych konferencji, siostrę Konsolatę zastanowiło zdanie: „Bądźcie dzielne jak Najświętsza Maryja; uczcie się śpiewać zwłaszcza wtedy, gdy jesteście ukrzyżowane z Jezusem”. I oto Jezus powiedział jej w sercu:
Taką cię chcę i dlatego w piątek, gdy Miłość złoży cię całkowicie w ofierze, ty połączysz się ze Mną ślubem nie utracenia ani jednego aktu miłości. Chcę cię taką, zawsze taką.
Wieczorem 18 czerwca, w wigilię święta, złożyła ten wymagający ślub.
„Tego wieczoru, w chórze, wystawiony był Jezus [w Najświętszym Sakramencie – przyp. tłum.]. Pomyślałam, że podarunki daje się w wigilię świąt. Jutro jest Jego święto, święto Jego Serca. (…) Medytacja mówiła o Sercu, które tak bardzo umiłowało ludzi, którzy odpłacają Mu się jedynie niewdzięcznością. Dusza moja, wyznaję, nie była gotowa złożyć wymaganego ode mnie ślubu miłości. Ukorzyłam się, wyznałam Boskiemu Sercu winy, których nie mogłam złożyć u stóp Jego ministra”‚, było mi z tego powodu przykro. ( … ) Walka ustąpiła głębokiemu pokojowi. Poprosiłam o pomoc moich świętych Patronów. Potem Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu uwielbianemu, przez wstawiennictwo mojej Mateńki Niepokalanej i św. Józefa, w całkowitym zawierzeniu Sercu Jezusa, złożyłam ślub nieustannego aktu miłości, bez jakiejkolwiek chwili ulgi ani przy stole, ani przy pracy, ani podczas rekreacji. ( … ) Radość wewnętrzna i pełna pokoju ufność, że zostanie mi dane wytrwać [w tym ślubie – przyp. tłum.], i tyle innych darów wypełniły moją duszę. Jezu, ufam Tobie!”.
Zwróćmy uwagę na zakres, jaki daje swojemu ślubowi siostra Konsolata. Akt miłości ma być tak nieustanny, że nie pozwoli sobie ona nigdy na jakąkolwiek chwilę odpoczynku, w jakiejkolwiek chwili dnia. Z pewnością potrzeba do tego szczególnego powołania Bożego, które jest właśnie powołaniem do miłości, a także szczególnej łaski. Łaski tej nie odmawiał Pan wybranej przez siebie duszy, by przekazać światu naukę i praktykę nieustannego aktu miłości.
Nie zmienia to faktu, że złożony przez nią ślub był czymś więcej niż zwykłym dźwiganiem krzyża. Polegał na pozostawaniu na krzyżu, aby na nim składać ofiarę całopalną miłości. „Dzisiaj – napisała w dzienniczku (23 maja 1936 r.) – ustawicznie odczuwałam pragnienie cierpienia, a wieczorem, kładąc się na spoczynek, zrozumiałam: <<O, gdybym poznała, jak cenny jest jeden akt miłości! ( … ) I zrozumiałam, że to ten nieustający akt miłości wyniszczy mnie, doprowadzając wszystko do pełni>>.
Po tym, jak złożyła ślub, Jezus powiedział jej wyraźnie (8 lipca 1936 r.):
Teraz już nie dźwigaj krzyża, ale żyj na krzyżu, trwaj na krzyżu poprzez nieustanny akt miłości. Odwagi, Konsolato!
To wszystko wymagało heroizmu, jednakże siostra Konsolata nie bała się tego. „Czy jest heroiczna – pytała siebie (16 września 1936 r.) – moja wierność nieustannemu aktowi miłości? Nie. Co mam czynić, by taką się stała?”. Boska odpowiedź była następująca: Trzeba chcieć, mocno chcieć, zawsze chcieć!
Był to prawdziwy program życia duchowego siostry Konsolaty. Program ten streściła w następujących słowach: „Prawdziwie Ciebie kochać, Jezu, to raczej umrzeć, aniżeli pozwolić na jakąkolwiek bezużyteczną myśl; raczej umrzeć, niż nieproszona wypowiedzieć niepotrzebne zdanie; raczej umrzeć, niż przerwać akt miłości”.
W tym, co mówiła i pisała, była głęboko szczera.
Dziewictwo miłości w dziewictwie aktu miłości
Powiedzieliśmy, że nikt nie może praktykować nieustannego aktu miłości bez ścisłego milczenia myśli i słów. Dodajmy, że nieustanny akt miłości jest z kolei bardzo wielką pomocą (nieodzowną dla większości osób), by utrzymać się zarówno w dziewictwie myśli, nie pozwalając im na rozproszenia, jak również w dziewictwie serca, nie pozwalając na zwrócenie się ku jakimś rzeczom ziemskim, a także w dziewictwie języka, utrzymując duszę w ciągłym i pełnym cnoty milczeniu.
Jeśli chodzi o dziewictwo umysłu i języka, Jezus mówił jej (16 września 1936 r.):
( … ) trzeba, abyś tak panowała nad swoimi myślami i słowami, by szatan nie mógł niczego przeciw tobie zdziałać. To zaś panowanie nad sobą daje ci akt miłości.
Odnośnie do dziewictwa serca (1 grudnia 1935 r.): Tylko ciągłość aktu miłości zapewnia dziewictwo twemu sercu.
Jednakże Jezus żądał od siostry Konsolaty nie tylko ciągłości aktu miłości, ale także dziewictwa aktu miłości. Tak więc nie tylko tego, by nie straciła w ciągu dnia ani jednego „Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze” (sercem), ale również, aby nie odrywała nigdy umysłu od tej miłości. To jest prawdziwe dziewictwo miłości.
Już 17 października 1935 roku, ostrzegając siostrę Konsolatę przed nieprzyjaciółmi w odniesieniu do ciągłości aktu miłości, Jezus mówił do niej:
Widzisz, nieprzyjaciel chce ci przeszkodzić w nieustannym życiu miłością. Oto jest powód tej wyczerpującej walki myśli. Jemu wystarczy jakakolwiek myśl, nawet dobra, bylebyś nie kochała.
Przechodząc z kolei do wyjaśnienia jej, na czym polega dziewictwo miłości, mówił (6 grudnia 1935 r.):
Czy wiesz, na czym polega czystość twego aktu miłości? Na tym, byś nie mieszała z nim nawet jednej myśli, ponieważ możesz w tym samym czasie kochać sercem, a umysłem myśleć o czymś innym.
Otóż, czystość aktu miłości wyklucza wszelką • myśl, wymaga dziewictwa umysłu. Zrozumiałaś? Takiej miłości chcę od ciebie.
Nie bój się jednak, pomogę ci dać mi ją w całej czystości. W ten sposób, nie dopuszczając niczego innego, kochając Mnie, dajesz mi wszystko.
Jezus wyjaśniał jej również, jak to się dzieje, że myśli obce miłości mogą przyćmić czystość aktu miłości (6 grudnia 1935 r.):
Widzisz, do myśli, także dobrych, które przenikają cię, zawsze wchodzi coś z miłości własnej, z upodobania w sobie, i w ten sposób oszpecają one akt miłości.
Jeśli jednak ty, ufając ślepo, że la pamiętam i będę pamiętał o wszystkim, nie pozwolisz nawet na jedną myśl, to twój akt miłości będzie odznaczał się czystością dziewiczą.
W odpowiedzi na uczynioną przez siostrę Konsolatę obietnicę, że chce być wierna dziewictwu miłości, tak dodawał jej odwagi (8 grudnia 1935 r.): Przyrzekasz mi dziewictwo miłości, Ja zaś w zamian obiecuję ci, że je skrupulatnie zachowasz.
Nieco później Jezus umocni ją w łasce ciągłości aktu miłości i w dziewictwie miłości. Jednakże nawet ta szczególna łaska nie zwolni jej z walki i dogłębnego zaangażowania wszystkich jej sił duchowych (15 grudnia 1935 r.):
Jeśli umacniam cię w łasce odnośnie do dziewictwa miłości i twego nieustannego aktu miłości, to nie sądź, że miłość do Mnie nie będzie cię już więcej kosztowała wysiłków. Och, nie! Moje umocnienie w łasce nie wyklucza walki i wysiłku.
Walka jest cierpieniem. Dla siostry Konsolaty będzie to cierpienie ustawiczne, tak jak ustawiczna będzie walka. Oto cenny owoc dziewictwa miłości: dziewictwo cierpienia! Osoba w ten sposób utwierdzona w nieustannym akcie miłości dziewiczej potrafi skierować ku Bogu wszelką woń swoich cierpień, nie rozpraszając się w bezpłodnych narzekaniach czy niebezpiecznym skoncentrowaniu się na sobie samej. Nie przyjmuje zewnętrznie postawy ofiary i żadnej z tych umyślnie chcianych czy wyszukanych postaw, właściwych wydumanym, a nie rzeczywistym ofiarom. Wszystko to Jezus potwierdził jej, mówiąc (9 grudnia 1935 r.):
Widzisz, dziewictwo miłości idzie w parze z dziewictwem umysłu.
Kiedy dusza utwierdza się w dziewictwie miłości, nic już więcej nie może jej zaniepokoić; będzie jakby utwierdzona w pokoju.
Spójrz na Najświętszą Dziewicę u stóp krzyża. Tak, cierpi, ale ile jest godności wlej cierpieniu! Widzisz to? (…) W morzu cierpienia ani jednego uskarżania się; nie załamuje się, nie upada, nie ma nic z takich postaw. (…) Godzi się, cierpi, składa ofiarę aż do consummatum est [wypełniło się – przyp. tłum.], ze spokojem i mocą. Chcę, abyś taka była w dniach boleści, a dziewictwo miłości pomoże ci być taką.
Jezus wyjaśnił jej poza tym, dlaczego dziewictwo miłości utwierdza duszę w tak doskonałym i trwałym pokoju (10 grudnia 1935 r.):
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu” (J 8,34). Podobnie i ty, jeśli pozwolisz na jakąś myśl, jeśli nieproszona wypowiesz zdanie, pozostajesz niewolnicą twojej niewierności.
Służebnica jest niewolnicą. Niewolnictwo jest ciężarem. Oto dlaczego po jakiejś niewierności czujesz, że twoja dusza jest napełniona smutkiem i nie potrafisz podnieść się inaczej, jak tylko uciekając się do Jezusa.
I odwrotnie. Jeśli oprzesz się pokusie, jeśli jesteś wierna, czujesz się wolna, mocna i gotowa do jakiejkolwiek ofiary. Zrozumiałaś, Konsolato? Pamiętaj o tym!
Razem z mocą w cierpieniu, dziewictwo miłości daje duszy prawdziwą radość, której nikt i nic nie może jej odebrać. Jest ona jakby utwierdzona w radości, podobnie jak w pokoju (13 grudnia 1935 r.):
Konsolato, czy widzisz biel śniegu, który cię otacza? ( … ) Otóż, pozostań taka w dziewictwie umysłu, języka i serca, a cierpienie będzie dla ciebie zawsze słodkie. Ponieważ tylko niewierność sprawia ci ból, reszta – nie. Cierpienie ze względu na miłość do Jezusa i do dusz jest radością.
Odwołanie się Jezusa do bieli śniegu bardzo dobrze ukazuje inny owoc dziewictwa miłości, którym jest doprowadzenie duszy do najwyższej czystości. Chodzi przede wszystkim o czystość umysłu (2 grudnia 1935 r.):
Widzisz, kiedy ty kochasz, demon nie może wprowadzić w twoje wnętrze jakiejś złej myśli, gdyż wszystkie twoje władze są przeniknięte miłością. Jeśli jednak przestaniesz kochać, wtedy jest on to w stanie uczynić. Dlatego więc kochaj zawsze.
Dalej mówi o czystości duszy i ciała (11 czerwca 1936 r.):
To nieustanne trwanie w miłości daje ci potrójne dziewictwo: serca, ciała, ducha.
Dzieje się tak dlatego, że Jezus, wierny swoim obietnicom, wiewa wduszę, która wewnętrznie jest z Nim złączona, swoją dziewiczą czystość (25 listopada 1935 r.):
Konsolato, dziewictwo umysłu: tak, tylko Ja! (…) Dziewictwo serca: tak, tylko Ja! (…) Dziewictwo cierpienia: dla Mnie jedynie! (…) Dziewictwo języka: mów do Mnie tylko!… Dziewictwo ciała: przekazuję je tobie!
Rzeczywiście, wielka będzie. czystość duszy, która od rana do wieczora, bez przerwy; wszystkimi swoimi władzami duszy jest skoncentrowana na ustawicznym i dziewiczym akcie miłości. Urzeczywistni się to, co Jezus powiedział do siostry Konsolaty; a co odnosi się do wszystkich dusz (30 listopada 1935 r.):
Dziewictwo umysłu czyni cię piękną i nieskalaną, „Jezu Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze”, czyni cię żarliwą, jak tego pragnę!
Takimi pouczeniami, dotyczącymi dziewictwa miłości, Jezus przygotowywał siostrę Konsolatę do ślubu miłości dziewiczej. Oto fragment dzienniczka (6 sierpnia 1936 r.):
„Zrozumiałam, że Jezus pragnie miłości. Poić Go wodą brudną jest zniewagą, której nie może znieść serce oblubienicy; stąd mój akt miłości, który ma zaspokoić pragnienie Jezusa, musi osiągnąć taką czystość, która nie pozwala na pomieszanie go z jakimikolwiek myślami obcymi, nawet dobrymi. Niczemu, absolutnie niczemu nie pozwolić wejść, ale pozwolić, aby o wszystko troszczył się Jezus. ( … ) On pozwolił mi zrozumieć, że w tych dniach przygotuje mnie do ślubowania nieustannego aktu miłości dziewiczej, który wyklucza wszelką, nawet dobrą, myśl i wszelkie zdanie, ściśle niewymagane. Zrozumiałam,. że Jego pragnieniem jest, żebym złożyła ten ślub tego wieczoru, i ja go złożyłam we wnętrzu Jego Serca. Zapytał mnie, czego pragnę w zamian? A ja odpowiedziałam: Wierności w zachowywaniu go aż do śmierci. Zrozumiałam, że wziął na siebie odpowiedzialność za to, bym go zachowała”.
Jak widać, chodzi o dwa śluby, bardzo wymagające i najwyższej doskonałości101. Ma bowiem ukierunkować własne wysiłki już nie tylko ku ciągłemu aktowi miłości, ale ku czystości dziewiczej tegoż aktu, nie słabnąc nigdy w całkowitym darze z siebie w jakiejkolwiek chwili dnia. Oto ofiara miłości! „Tym, kim Jezus jest dla mnie – pisała siostra Konsolata (1 stycznia 1936 r.) – chcę także i ja być dla Niego: małą białą hostią w potrójnym dziewictwie umysłu, języka, serca!”.
I rzeczywiście jest nią, co potwierdza Jezus (19 lipca 1936 r.):
Jesteś już hostią poświęconą Miłości przez Miłość nieskończoną!
Intensywność miłości w intensywności aktu miłości
Trzecim warunkiem doskonałości miłości jest nadanie jej możliwie największej intensywności: Kochaj Pana, twego Boga… całą twoją mocą (por. Mk 12,30). Jeśli mamy kochać bliźniego, jak Jezus nas umiłował, to o ileż bardziej tą samą miłością powinniśmy kochać Jego samego, aby odpowiedzieć na Jego miłość. Jedyną miarą w miłości Boga – mówi św. Bernard – jest miłować Go bez miary112. Owo pragnienie kochania Jezusa „tak jak nikt nigdy Go nie kochał”. które jest cechą wszystkich świętych, powinno ogarniać wszystkie dusze, przynajmniej w pragnieniu i wysiłku.
Jeśli chodzi o siostrę Konsolatę, należy powiedzieć, że Jezus kochał ją najintensywniejszą miłością upodobania, na którą ona odpowiedziała również najintensywniejszą miłością. Jesteśmy przekonani, że nie jest przesadą twierdzenie, że z trudnością w hagiografii chrześcijańskiej przyszłoby znaleźć duszę, która by bardziej od siostry Konsolaty kochała Jezusa miłością nieustanną, dziewiczą i intensywną. Ograniczamy się w tym momencie do krótkich cytatów, wiążących się ściśle z rozważanym tematem, czyli nieustannym aktem miłości.
Jezus powiedział do niej (10 listopada 1936 r.):
Konsolato, nie powinnaś myśleć tylko o unikaniu braków, ale twój wysiłek musi zmierzać do tego, by kochać Jezusa do szaleństwa. Chcę być przez ciebie kochany do szaleństwa.
Kochać Jezusa aż do szaleństwa jest możliwe dzięki łasce Bożej. Jezus obiecał to siostrze Konsolacie (11 listopada 1935 r.):
Ufaj, Konsolato, Jajęstem Wszechmogący i kocham cię aż do szaleństwa, i ty także będziesz Mnie kochać do szaleństwa. Obiecuję ci to.
Jaki jest środek do osiągnięcia tak intensywnej miłości? Jest nim nieustanny akt miłości. 22 lipca 1936 roku Jezus dał odczuć siostrze Konsolacje swoje naglące wołanie: Kochaj Mnie, Konsolato, kochaj Mnie bardzo! Na jej pytanie, co ma robić, by kochać Go tak bardzo, odpowiedział: Kocha się Mnie bardzo pop rzez nieustanny akt miłości. Za kilka dni dodał (2 sierpnia 1936 r.): Poprzez nieustanny akt miłości będziesz Mnie kochać aż do szaleństwa!
Sekret polega na tym, aby ten nieustanny akt miłości połączyć z jak największą intensywnością. Najświętsza Maryja Panna również pouczała siostrę Konsolatę, jak to wynika z dziennika (14 lipca 1936r.):
„Podczas rekreacji powiedziano, że kto składa więcej ofiar, ten bardziej kocha Jezusa. Myśląc tego wieczoru podczas medytacji o tych słowach, byłam trochę smutna, ponieważ nie czynię wielkich ofiar dla Jezusa, choć pragnienie kochania Go aż do szaleństwa jest tak intensywne. Czyż więc nie jestem może godną politowania marzycielką? ( … ) Podniosłam wzrok. Przede mną znajdowała się figura Najświętszej Dziewicy. Gdy na Nią patrzyłam, przeniknęła mnie pocieszająca myśl. Co wielkiego czyniła Madonna podczas swego ziemskiego życia w Nazarecie? A przecież żadne stworzenie nie przewyższy Jej w miłości ku Bogu. Gdy myślałam o Niej, przyrzekając sobie, że będę Ją naśladować, usłyszałam: Aby bardzo kochać Jezusa, trzeba żyć nieustannym aktem miłości z jak największą intensywnością.
To, że siostra Konsolata poprzez nieustanny akt miłości kochała w sposób możliwie najintensywniejszy, można wywnioskować z faktu, że nawet Bóg musiał interweniować, aby powstrzymać ją w jej miłosnych porywach. Rzeczywiście, Bóg Ojciec mówił do niej (29 listopada 1935 r.):
Także w twoim akcie miłości zachowaj spokój, ponieważ jeśli nie będziesz postępowała spokojnie, jeśli będziesz zadawać gwałt swemu sercu, ono, wyczerpane, nie będzie w stanie kontynuować swojej pieśni.
Nie sądź, że jest mniej żarliwe, jeśli jest spokojniejsze; tę żarliwość zapewnia ciągłość trwania w miłości. Zrozumiałaś? Miłość sama z siebie jest ogniem, pozwól, aby spokojnie strawiła moją małą hostię.
Kochaj w pokoju, pozwól, by miłość spalała łagodnie, nieporywczo i gwałtownie, co upokarza cię potem i przeszkadza mi radować się twoim śpiewem.
Innym razem Jezus upominał ją:
Widzisz, Konsolato, jeśli nadal będziesz Mnie kochała ze spokojem, możesz ofiarowywać Mi ten nieustanny akt; jeśli zaś przeciwnie, będziesz chciała zmuszać swoje serce, by kochało Mnie gwałtownie, będziesz zmuszona do ztrzymywania się, bo nie będziesz miała więcej sił, aby kontynuować.
Trzeba by zresztą przytoczyć większą część jej listów, a także osobistych zapisków z dziennika, aby zrozumieć ten płomień miłości, który stopniowo rozpalał się w sercu tej wspaniałomyślnej ofiary poprzez nieustanny akt miłości. Jest jednak faktem, że jej biedne serce, zbyt małe, by pomieścić tak wielki pożar miłości, cierpiało również fizycznie.
Oto zapiski z 4 lipca 1936 roku:
„Tego wieczoru mogłam zatrzymać się nieco przed świętym tabernakulum (moje biedne serce zaczyna wyczerpywać się i nie może pomieścić pragnień i porywów miłości). Poczułam się przeniknięta nieskończoną potrzebą kochania Jezusa, który kocha mnie do szaleństwa, miłością równą szaleństwu. Poczułam też, że nieskończone pragnienia kochania Jezusa wyrażało Mu jakby inne serce obecne w moim: Serce Boże. Ono mogło wypowiadać się w nieskończoność bez udręczenia natury!”°3.
Miłość zawierzenia i nieustanny akt miłości
Jest to najwyższy wyraz życia miłości i logiczne uzupełnienie tego, co zostało powiedziane dotychczas. Akt miłości powinien być do tego stopnia nieustanny, że nie traci się dobrowolnie ani jednego w ciągu dnia, i tak dziewiczy, iż nie wkrada się weń żadna myśl. Żeby tak było, człowiek koniecznie musi doprowadzić swoją wiarę w Miłość do takiego stopnia, że jest niesiona przez Miłość tak jak piórko niesione jest przez wiatr. Inaczej mówiąc, że zdaje się bezgranicznie na Miłość, wyrzekając się nie tylko wszelkiej myśli o stworzeniach, ale także wszelkiej myśli o sobie. To jest zapomnienie o sobie, to jest śmierć dla siebie samego. Jest to rzecz trudna, mało zrozumiana przez większość ludzi, jednak konieczna, jeśli chce się, aby Jezus mógł w sposób wolny działać w duszy.
Powiedzieliśmy już, że zapomnieć o sobie i zdać się na Boga nie oznacza, że człowiek może zaniedbywać własną formację duchową, pogrążając się w nagannej obojętności. Powinien unikać kierowania się własnymi kaprysami i upodobaniami, iść natomiast w posłuszeństwie za działaniem Jezusa w nim. Hasłem Jezusa dla wszystkich dusz powołanych do wyższej doskonałości na drodze miłośći są zawsze te słowa: „Pozwól Mi działać”
Tak, pozwolić działać Jezusowi.
Nikomu bardziej niż Jemu nie leży na sercu sprawa uświęcenia duszy. Nikt, oprócz Niego, nie może jej uświęcić. Nikt, tak jak On, nie znajej prawdziwych potrzeb. Tylko On zna plany Boże wobec niej. Będąc wszechmogącym, może wszystko; będąc wiernym, dotrzymuje wszelkich obietnic. Dlaczego więc nie zaufać Mu i nie dać Mu wolnego poła, by mógł działać w duszy w sposób wolny i bez przeszkód? Dlaczego nie oddać Mu w ofierze własnego punktu widzenia, własnych myśli, dążeń, pragnień, trosk, i ufać Mu godzina po godzinie, zawierzać się Jego działaniu, które zawsze i jedynie jest uświęcające? Tego chciał Jezus od siostry Konsolaty (22 września 1935 r.):
Widzisz, Konsolato, świętość jest zapomnieniem o sobie samej we wszystkim: w myślach, pragnieniach, słowach. (…) Pozwól mi działać; Ja uczynię wszystko, ty zaś, chwila po chwili, dawaj mi z wielką miłością to, o co cię proszę,
Miłość zawierzenia realizuje się w praktyce w miłości uległej. Jezus, przemawiając do tłumów, przypominał im to, co zostało powiedziane przez proroków: „Wszyscy będą uczniami Pana” (Iz 54,13; J 6,45). Jezus jest jedynym nauczycielem wszystkich dusz (por. Mt 23,8); nauczycielem, który posiada wiedzę o świętości w stopniu nieskończonym oraz chce i może przekazywać ją duszy, byleby tylko ona była gotowa przyjąć pouczenie i z gotowością odpowiadała na każde Boże wezwanie, na wszelkie Boże działanie, wzywające do miłości i cierpienia, na każdy przejaw Bożej woli. Jezus mówił do siostry Konsolaty (24 września 1935 r.):
Konsolato, mam wszelkie prawa do ciebie, ty zaś masz jedno: być Mi posłuszną. Potrzebuję woli uległej, która pozwoli Mi działać, która jest gotowa na wszystko, która ufa Mi, która zawsze Mi służy, w każdej sytuacji, w pokoju i z radością.
Jezus jest Bogiem, i to, co czyni, czyni jako Bóg, a więc w sposób Boży, dobrze, czyli zawsze dla większego dobra osoby, chociaż ta nie zawsze dostrzega w sobie to Boże działanie i jego skutki (18 listopada 1935r.):
Pozwól Mi działać, a zobaczysz, że to Ja czynię wszystko i czynię dobrze, ty zaś moja mała hostio, dzięki temu dasz mi przez miłość wiele dusz.
Do tego całkowitego i ufnego zawierzenia się może doprowadzić duszę jedynie miłość. Jak mogłaby dusza wyrzec się wszelkich myśli, pragnień, osobistych trosk, gdyby nie zaufała Miłości, gdyby nie pozwoliła, by myśli, pragnienia i troski zostały wchłonięte przez miłość? Jeśli Jezus gotów jest czynić wszystko w duszy, to dzieje się tak dlatego, że ona skupia się całkowicie na miłowaniu Go. Potwierdził to sam, mówiąc do siostry Konsolaty (8 listopada 1935 r.):
Lubię sam działać w duszy. Tak już jest, że moim upodobaniem jest czynić wszystko samemu, a człowieka proszę tylko o to, by Mnie kochał.
Błąd, w który-popada wielu ludzi, polega na przekonaniu, że to oni sami siebie uświęcają. Dlatego chcą sami działać, zamiast pozwolić działać Jezusowi; chcą sami wybierać drogę, sposoby, środki itd., jednym słowem, chcą sami pouczać Mistrza. Z tego bierze się najczęściej świętość oparta na ideach i osobistych punktach widzenia, która, ponieważ nie jest świętością Jezusową – który jedynie jest Święty – nie jest świętością. On jest uświęcicielem, dusza zaś jest przez Niego tym szybciej uświęcana, im szybciej uda się jej wyrzec w drodze do świętości siebie samej; im bardziej okazuje się uległa na działanie Boskiego Mistrza, co świadczy o obecności darów Ducha Świętego. Trzeba koniecznie zrozumieć – i nie wypaczyć – to, co Jezus powiedział do siostry Konsolaty (22 sierpnia 1934 r.):
Nie myśl więcej o sobie samej, o swojej doskonałości, świętości do zdobycia, o swoich brakach, o swoich obecnych i przyszłych nędzach. Nie! Ja pomyślę o twoim uświęceniu, o twojej świętości. Ty myśl tylko o Mnie i o duszach; o Mnie, aby Mnie kochać, o ludziach, aby ich zbawić.
To jest właśnie to, co siostra Konsolata czyniła poprzez nieustanny akt miłości dziewiczej: miłość i dusze, nic ponad to. Nieustanny akt miłości – oprócz tego, że jest najskuteczniejszym środkiem do osiągnięcia doskonałej miłości, dziewictwa i intensywnej miłości – jest również najwyższym środkiem do osiągnięcia doskonałej miłości zawierzenia. Jezus mówił do siostry Konsolaty (15 października 1935 r.):
Pozwól Mi działać, pozwól, abym tylko Ja istniał; twoim niech będzie tylko nieustanny akt miłości oraz najwyższa uległość w czynieniu po prostu i zawsze tylko tego, czego Ja chcę bezpośrednio i pośrednio poprzez przełożone i siostry.
Ponieważ dusza, aby dać Jezusowi nieustanny i dziewiczy akt miłości, wyrzeka się siebie samej, aż po własne myśli, Jezus ogarnia ją swoją opieką, opieką pełną miłości, jaką nie może żadna ziemska matka otoczyć własnego dziecka, spoczywającego z miłością na jej piersi (21 maja 1936 r.):
Idź za Mną poprzez nieustanny akt miłości, dzień po dniu, godzina po godzinie, minuta po minucie; o wszystkim innym Ja pomyślę i o wszystko się zatroszczę.
Siostra Konsolata była osobą czynu. Jej świętą ambicją było tak przeżyć dzień, by wieczorem móc sobie powiedzieć, że poświęcała się całkowicie wszystkim. Pracy jej nie brakowało. Pracowała jako sekretarka, kucharka, furtianka i szewc. Zawsze była gotowa do podjęcia posług, o które ją proszono. Zdarzało się, że z powodu wielu różnych obowiązków martwiła się, że nie zdąży ze wszystkim na czas. Oto, jak upomniał ją Jezus w jednej z takich sytuacji (8 września 1936 r.):
Ucisz [w sobie] każdy głos, oprócz, „Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze!”, będąc pewna, że Ja myślę i troszczę się o wszystko, także o to, by znaleźć ci czas na naprawienie sandałów.
Widzisz, to szatan usiłuje przygnębić cię pracą i chce cię zadręczyć tym, że naraz otrzymujesz kilka różnych obowiązków. Tymczasem Ja pomyślę o wszystkim, postaram się, abyś znalazła potrzebny czas na wszystko.
W ostatnich latach siostra Konsolata przeczuwała zbliżającą się śmierć. Było więc zrozumiałe, że mimo woli zatrzymywała czasem swe myśli na okolicznościach, które będą jej towarzyszyły. Jezus zaś mówił jej (21 marca 1942 r.):
Żyj życiem całkowitego zdania się na Boga. o twojej śmierci, o jej dniu, godzinie i minucie myśli i przygotuje cię do niej Jezus, Najświętsza Maryja Dziewica i św. Józef. Ty troszcz się jedynie o to, by Mnie kochać i ratować dla Mnie dusze.
O tym, że siostra Konsolata poprzez nieustanny akt miłości dziewiczej osiągnęła wysoki stopień zdania się na Miłość, wiemy ze słów samego Jezusa (8 grudnia 1935 r.): Konsolato, raduję się w tobie, ponieważ mogę czynić wszystko, co chcę, i ponieważ Ja wszystko czynię.
Możemy jednak uczyć się także od niej. Oto niektóre jej myśli i postanowienia, które potwierdzając i objaśniając coraz lepiej ten ważny temat, uwypuklają również wewnętrzną uległość tej duszy wobec działania łaski:
„Zapomnieć o sobie, a więc nigdy już nie myśleć, nie troszczyć się o samą siebie, nigdy nie żądać, aby inni o mnie myśleli. Och, Jezus, pomyśli o wszystkim!”.
„Umrzeć to więcej nie istnieć. Otóż, myśleć o sobie, mieć nawet jakieś dobre pragnienie, troskę, mówić o sobie (także o rzeczach obojętnych) nie jest śmiercią, ale jest zachowywaniem życia dla mnie samej. To wszystko nie oznacza zawierzenia Jezusowi, a przecież On myśli i troszczy się o Konsolatę aż do najmniejszych szczegółów”.
„Przypominać sobie, że jestem dzięki miłosiernemu Bożemu wybraniu ofiarą miłości. Otóż ofiara jest istotą oddzieloną. Faktycznie, Jezus ofiarował wszystko i pozostawił mi swoją ranę boku oraz nieustanny akt miłości, nic innego. Ofiara musi umrzeć dla wszystkiego i dla siebie samej, zabiegać i troszczyć się o jedno: zawsze i tylko kochać. Wobec wszystkiego innego – wyniszczenie i obojętność. Jezu, daj mi żyć jako prawdziwej ofierze miłości, umiłować ten stan i być wspaniałomyślną, abym Ci niczego nie odbierała: ani jednej myśli, ani jednego słowa, ani jednego aktu miłości dziewiczej. Jezu, ufam Tobie!”.
„W Bożym świetle dostrzegłam, że Jezus pragnął, abym doprowadziła zawierzenie aż do granic możliwości; jednym słowem, abym zawierzyła moją duszę całkowicie, bym już więcej o tym nie myślała. Czy możliwe, że Bóg nie wystarcza Konsolacie, że Konsolata nie ufa Bogu, iż musi powierzyć Mu całkowicie własną duszę, nie wracając więcej do tego nawet jedną myślą, nawet jednym zatroskaniem? ( … ) Tak, pozwolić Mu działać i żyć we mnie, nie myśląc o czasie w odniesieniu do wszystkiego; nic, nic, tylko zawsze śpiewać, że Go kocham. Tak jakbym nie istniała więcej, a zamiast Konsolaty istniał tylko ten nieustanny akt miłości!”.
Do tego życia doskonałego zawierzenia siostra Konsolata, z woli Bożej i za zgodą ojca duchownego, zobowiązała się ślubem w święto Najświętszego Serca Jezusowego w 1937 roku następującą formułą: „Serce Jezusa, poprzez czułe Serce naszej Bożej Matki ślubuję Tobie całkowite zdanie się na Ciebie, na Twoją wolę, pewna, że Ty pomyślisz o wszystkim, aż do najmniejszych szczegółów; obiecuję Ci w całkowitym wyniszczeniu siebie samej (myśli, pragnienia itd.) starać się jedynie o oddawanie Ci nieustannego aktu miłości dziewiczej, dostrzegania i traktowania Ciebie we wszystkich, oraz że będę mówiła zawsze <<tak>> we wszystkich sprawach. Jezu, ufam Tobie!”.
Heroiczna wierność temu ślubowi zapewniła jej głęboki i trwały pokój ducha, chociaż pośród nieustannej walki. „Już nie wiem, jak to wyrazić Jezusowi – pisała później – że modląc się wypełnia się Jego świętą wolę. Czuję się tak obojętna, tak obca wszystkiemu, iż ośmielam porównać się do małego dziecka śpiącego na Sercu Bożym. Och, od dnia, w którym zdałam się na Niego, prosząc, by zechciał zająć się we wszystkim Konsolatą, cieszę się godnym pozazdroszczenia pokojem i doświadczam stałej radości. Jezus myśli o wszystkim, o wszystkim, w taki sposób, że nie mogę mieć już żadnego pragnienia. Obecne życie w zawierzeniu uwalnia mnie od zniechęcenia, gdy widzę, że nic nie daję Bogu, właśnie nic!”.
W rzeczywistości przez swój nieustanny i dziewiczy akt miłości, przez swoje „tak” wszystkim i na wszystko, dawała wszystko.
W tym doskonałym zdaniu się na Miłość, w tym nieustannym pragnieniu zbawienia wszystkich dusz, siostra Konsolata żyła, działała i zmarła. Jeszcze na łożu śmierci, gdy ciało cierpiało, a duch jęczał w udrękach wielkich ciemności, wspaniałomyślna ofiara nie przerwała nawet na chwilę swej pieśni miłości dziewiczej, dopóki z ostatnim jej oddechem „Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze!” nie przeniknęła nieba i nie uwieczniła się w nim, zgodnie z tym, co jej obiecał Jezus (7 listopada 1935 r.):
Nie, twój akt miłości nie zgaśnie z chwilą twej śmierci, ale uwieczni się w Niebie!