Trzej Królowie, nazywani też Mędrcami, Magami, nie pochodzili z narodu żydowskiego, a więc nie czekali tak jak Żydzi na Mesjasza. A jednak pod natchnieniem Bożym, widząc nową Gwiazdę, szli za nią. W ich sercach Bóg odcisnął swoją obecność do tego stopnia, że zostawili wszystko, wzięli to, co mieli cenne, podjęli trud wędrówki, zdecydowali się na niebezpieczeństwa, jakie mogą pojawić się w podróży, by dotrzeć do celu. Oni wiedzieli, że ta Gwiazda oznacza Króla i to niezwykłego Króla. Do innego króla przecież nie udali się z pokłonami. Oni przyszli do Jezusa. I chociaż sami reprezentowali dosyć wysokie stanowiska, status społeczny, nie byli zwykłymi pastuszkami, nie byli zwykłymi ludźmi, pochodzili z wyższych warstw społecznych, o tym chociażby świadczą ich dary, a jednak oni oddali Bogu pokłon; pokłon, jaki oddaje się tylko królowi, pokłon do samej ziemi.
Bóg objawia siebie człowiekowi, całej ludzkości poprzez różne osoby. Każda z tych osób doświadcza tego Objawienia w jakimś zakresie. To Objawienie konkretnej osobie ma jakiś cel, jakieś zadanie. Żadna z osób, którym Nowonarodzony Bóg się objawił, nie miała pełni Objawienia. Ale gdybyśmy złożyli niejako do całości te kolejne cząstki, moglibyśmy mówić o, może nie pełnym, ale w dużym stopniu, w dużym procencie Objawieniu Bożym. Za każdym razem możemy mówić o pewnym aspekcie Objawienia Bożego. I każdy, kto miał styczność z Jezusem, doznał tego Objawienia i pewne rzeczy zrozumiał ze spraw Bożych. Każdy inne, bo każdy miał inne zadanie. Inne zdanie było Józefa, inne było zadanie chociażby Elżbiety, inne pastuszków, inne zadanie było Mędrców. Każdy jednak z nich w Jezusie zobaczył Kogoś niezwykłego, większość z tych osób widziała Boga. Choć nie do końca zdawali sobie sprawę, jak wielkie to wydarzenie, w którym uczestniczą ze względu na to, iż Jezus objawił się im jako Maleńki. Inne Objawienie było skierowane do Symeona. Wielka łaska towarzyszyła Józefowi i Maryi, bowiem Objawienie Boga nie miało końca w Ich życiu. Bóg wszedł w Ich życie i w nim pozostał. Dzięki temu Oboje mogli doświadczać wieloaspektowości tego Objawienia. Mogli doświadczać tego Objawienia w coraz to inny sposób i dopełniało się Ich poznanie Boga, bowiem On sam dawał się Im poznać.
Ta dzisiejsza Uroczystość ze względu na wspomnienie Trzech Królów, którzy przyszli oddać pokłon Bogu, jest często traktowana przez ludzi zbyt powierzchownie. Choć wspomina się pokłon tych trzech osób, niejako tłumacząc, iż w ten sposób cały świat pogański też oddał pokłon Bogu, jest to prawda, jest to niezwykła prawda o tym, iż Bóg przyszedł nie tylko do narodu wybranego, ale do całej ludzkości, jednak nasze serca mają tę Uroczystość, to Objawienie Pańskie starać się ujmować jeszcze szerzej. Dzisiaj każdy z nas powinien spotkać się osobiście z Bogiem, by doświadczyć tego Objawienia, by oddać Bogu pokłon, ale by również przeżyć niejako nowe olśnienie w swoim sercu, aby nowe światło pojawiło się w naszej wierze. Aby Bóg dał nam zrozumienie, kim On jest i jak wielka to miłość Nim kierowała, która skłoniła Boga, Stwórcę, Tego, Który jest Wszechmocny i samowystarczający, do decyzji na bezbronność wobec człowieka, a więc swego stworzenia; do tego, by oddać się w ręce ludzkie, wiedząc, co czeka Go tu na ziemi.
Zatem to Objawienie jest Objawieniem niezwykłej miłości, Objawieniem nieskończonego miłosierdzia wobec ludzkości. Jest otwarciem Bożego Serca, które nie czyni niejako żadnych zabezpieczeń, ale jako Żywe Serce daje się człowiekowi. To tak, jakby człowiek wyjął swoje serce i dał drugiemu. Ten delikatny organ, który chroniony jest przez klatkę piersiową, nie może przecież być wzięty w ręce i oddany. Bóg to uczynił. Oczywiście to symbol. Bez żadnej osłony, a więc bez tej klatki piersiowej, która daje zabezpieczenie temu delikatnemu organowi, zabezpieczenie przed wszelkim uderzeniem, przed zadawanym gwałtem, Bóg odsłonił swoje Serce oddając się w ręce ludzkie. Uczynił Siebie bezbronnym, małym dzieckiem. Przyzwolił na to, aby człowiek uczynił z Nim, co zechce.
I właśnie tej Miłości i temu Miłosierdziu oddajemy dzisiaj pokłon. Tej Miłości, która królując we wszechświecie, będąc doskonałą, wieczną, nie mającą początku, ani końca, tej Miłości oddajemy pokłon. To Ona pochyliła się nad nędzą człowieka, specjalnie się z tą nędzą zjednoczyła, by z jednej strony stać się niczym ta nędza, z drugiej – by wywyższyć, uczynić doskonałym człowieka, uświęcić, by mógł w przyszłości kosztować tego, co zastrzeżone jest tylko dla Boga, a więc wieczności. To jest to Objawienie Boga, Objawienie Pańskie. I właśnie temu Bogu oddajemy dzisiaj cześć. Pochylamy swoje czoła do samej ziemi, mając świadomość, że króluje. Choć oddaje się nam każdego dnia w tym bezbronnym, białym Opłatku, Hostii, to jest Królem Wszechmocnym.
Ta tajemnica nie jest w pełni rozumiana przez człowieka. Gdybyśmy tylko tę tajemnice pojęli, nasze życie zmieniłoby się diametralnie. Jest zbyt wielką, aby nasz umysł mógł to zrozumieć, zbyt wielką, aby serce mogło to przyjąć. Więc aktem woli przyjmijmy tę tajemnicę, pokłońmy się Bogu, chylmy czoła przed tak Wielkim, nieskończonym, niepojętym Bogiem i uwielbijmy Go w Jego miłości. Serca swoje składając dzisiaj na Ołtarzu prośmy, by Bóg choć odrobinę uchylił przed nami tej tajemnicy. Wystarczy odrobina, aby zakochać się w Bogu i zmienić swoje życie.