9. Oto moja matka i moi bracia (Mk 3,31-35)
Dzisiejsze fragmenty z Pisma św. poruszają jedną szczególnie ważną rzecz, a mianowicie pełnienie woli Boga. Jak ważne jest, by słuchając Boga pełnić Jego wolę, świadczy to, iż o pełnieniu woli Bożej czytamy i w Starym, i Nowym Testamencie.
Czym jest pełnienie woli Bożej i dlaczego jest tak ważne? Jezus dzisiaj daje pewną wskazówkę. Ta dusza jest mu szczególnie bliska, szczególnie umiłowana, która pełni wolę Bożą. Przyrównuje taką duszę do Matki, do rodzeństwa, a więc do kogoś szczególnie bliskiego; do kogoś, z kim łączą Go więzy krwi, więzy rodzinne. Rodzina stanowi pewną jedność. Wszyscy ze sobą są połączeni – łączy wspólna historia, przodkowie, wspólne geny, tradycja rodzinna, a więc to ktoś bliski. Ktoś, kto pochodzi z rodziny jest kimś szczególnie bliskim – bliskim sercu, umiłowanym. I dusza, która pełni wolę Bożą jest szczególnie umiłowaną.
Dlaczego właśnie taka dusza, która pełni wolę Boga otrzymuje łaskę traktowania w taki szczególny sposób? Każdy człowiek powołany został, by żyć w taki sposób, do jakiego stworzył go Bóg. Każdy otrzymał od Boga pewne dary – o tym już mówiliśmy – i każdy najpełniej się zrealizuje, gdy pójdzie drogą wytyczoną przez Boga. A pełnia realizacji nie dotyczy tylko jednej duszy i nie tylko jej służy; pełnia służy wielkiej budowli – całemu Kościołowi. Kościół składa się z wielu, wielu dusz, jeśli przyrównać do budowli – z wielu, wielu cegieł, z wielu różnych elementów. Gdy każdy z tych elementów jest na swoim miejscu może spełniać zadanie, dla którego w danym miejscu został ułożony i włączony do budowli. Dusza pełniąc wolę Bożą nie tylko dąży do własnej świętości, do zjednoczenia z Bogiem, do szczęścia, nie żyje tylko dla siebie, ale stopień doskonałości, jaki uzyskuje jest udoskonalaniem całej budowli, całego Kościoła. Stąd wypływa wielka odpowiedzialność każdej duszy za swoje życie i za życie Kościoła.
Bóg poczyna wszystko z miłości. Jezus z miłości do człowieka poszedł na Krzyż i z miłości do ludzi, których uwolnił od grzechu pierworodnego, dał Sobie przebić bok, by zrodzony został Kościół, w którym życie Jezusa będzie się uobecniało i dzięki temu życiu każdy z członków Kościoła to życie będzie posiadał. Dla Jezusa, który oddał życie nie tylko za każdego pojedynczego człowieka, ale za cały Kościół, Kościół stanowi niezwykłą wartość. Nie na darmo nazywany jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, a swoje ciało się kocha. Jezus Kościół obejmuje szczególną troską, miłością. Poprzez Kościół obdarza dusze wszelkimi łaskami, wszelkimi potrzebnymi darami. Dusza włączając się w życie Jezusa, otwierając się na Jego miłość, przyjmując dar zjednoczenia otwiera swoje serce na szczególny stosunek Jezusa do Kościoła. To, co jest w Sercu Jezusa rodzi się w sercu duszy. Ona patrzy na Kościół oczami Jezusa i pragnie dobra Kościoła. Żyje już nie tylko dla siebie, już nie tylko, by uświęcić samą siebie, ale by został uświęcony, umocniony, zjednoczony Kościół. Jezus taką duszę, która w tak głęboki sposób pojmuje powołanie, miłuje szczególnie. Ta dusza jest Mu szczególnie bliska, ponieważ ona przejmuje od Jezusa Jego troskę, Jego miłość do Kościoła. Dlatego dzisiaj Jezus mówi do nas, że właśnie taka dusza jest Mu matką, siostrą, czy bratem.
Bardzo dobrze rozumieli to głębokie powołanie duszy właściwie wszyscy założyciele zgromadzeń, zakonów, bowiem ich działaniom przyświecała myśl, by żyć dla Kościoła, by poprzez ofiarę z własnego życia w różny sposób oddać wszystko na rzecz Kościoła jako Mistycznego Ciała Chrystusa; oddać z miłości do Boga i z miłości do dusz. Patrząc na te święte dusze możemy zauważyć wspólną cechę – umiłowanie Kościoła. Nawet i dzisiejszy Patron – bł. Jerzy Matulewicz wyrażał swoją miłość do Kościoła – Matki i modlił się, by mógł cały spalać się, zużywać się w pracy na rzecz Kościoła[1]. Przyrównywał siebie samego do ścierki, którą używa się, by robić porządek, sprzątać i która poprzez to używanie cała się zdziera. Prosił Boga, by używał go niczym takiej ścierki i by potem odłożył, gdy nie będzie już potrzebna, bo chce całe swoje życie poświęcić na rzecz Kościoła. Takie powołanie otrzymuje nie tylko dusza, która już jest uznana za świętą, ale każda dusza i każda na swej drodze życia na swoją miarę i otrzymane dary, łaski ma poświęcać siebie na rzecz Kościoła. My również nie jesteśmy z tego wyłączeni.
Uświadomienie sobie, iż jest się członkiem Kościoła, odpowiedzialnym za Kościół jest bardzo ważne, ale jeszcze nie wystarcza, by podjąć się prawdziwie Bożego Dzieła i w ten sposób ubogacić Kościół. Trzeba czegoś więcej. Potrzeba umiłowania Kościoła jako Matki, jako cząstki Ciała Chrystusa, a więc umiłowania Chrystusa i głębokiego zrozumienia Jego wielkiej łączności, Jego zjednoczenia z Kościołem. Gdy umiłuje się prawdziwie Chrystusa i kiedy rozważając, czym jest Kościół otrzyma się światło od Boga i umiłuje się ten Kościół, dopiero wtedy człowiek zdolny jest poświęcić życie. Jeden poświęca życie w jednorazowym akcie, ale większość poświęca to życie pracując lata całe na rzecz Kościoła, rezygnując z własnych pragnień czy marzeń, poświęcając swoje zdrowie, swoją rodzinę – wszystko oddając z miłości. Z miłości jest się zdolnym poświęcić wszystko dla Kościoła i nie ma w sercu człowieka poczucia żalu czy pretensji do losu. Nie ma poczucia zawiedzenia, że się coś straciło, gdy ogląda się wstecz. Nieco inaczej często jest z jakimiś ideami niezwiązanymi z Bogiem, kiedy człowiek poświęca siebie i potem często widzi, że przegrał swoje życie. W przypadku poświęcenia swego życia z miłości do Boga, a co za tym idzie do Kościoła, jest w sercu poczucie spełnienia. Jest pewność, pokój, że to jest właściwa droga, że uczestniczy się najlepiej jak się potrafi w życiu samego Boga. Każdego dnia należy przyglądać się swojemu życiu, by zobaczyć, na ile ten kolejny dzień był dniem poświęconym Bogu, oddanym Kościołowi.
W jaki sposób dusza najmniejsza może służyć Kościołowi? Bardzo prosto można stwierdzić, trudniej zrealizować – po prostu ŻYJĄC MIŁOŚCIĄ. O życiu miłością była mowa w wielu pouczeniach i za każdym razem chodzi o zjednoczenie z Bogiem. Za każdym razem mowa jest o oddaniu swego życia Bogu, każdej sfery, by należała ona do Boga. Mowa jest o wyborach Boga, Jego woli, miłości każdego dnia i w każdej chwili. PRAWDZIWE ŻYCIE MIŁOŚCIĄ, W PEŁNI, W KAŻDYM CALU, W KAŻDEJ SFERZE, W KAŻDEJ SEKUNDZIE JEST PEŁNIENIEM WOLI BOŻEJ I PRZYNOSI KOŚCIOŁOWI NAJWIĘKSZE SKARBY. Co czynią osoby, które zamykają się w klasztorze nie wychodząc z niego? One życie swoje poświęcają Bogu modląc się np. za kapłanów, za inne dusze konsekrowane, za cały Kościół. W swojej modlitwie i zwykłej pracy w zakonie spalają się płonąc niczym żertwy, należąc całkowicie do Boga. Ale i my każdego dnia w swoim świeckim życiu możemy stawać się takimi żertwami, by Jego wola mogła wypełniać się w nas, by Kościół zyskiwał na jedności, na mocy, by umacniał się miłością. Jeśli ktoś twierdzi, że trzeba zamknąć się w klasztorze, by poświęcić swoje życie Bogu, myli się. Swoje życie Bogu można poświęcić żyjąc w każdym stanie i wykonując różne zawody, wypełniając różne powołania. Ten, kto chce żyć dla Boga stara się mieć ciągle na uwadze wolę Boga, dobro Kościoła i z miłości do Boga i Kościoła stara się dokonywać wyborów.
Połóżmy swoje serca na Ołtarzu prosząc, by Duch Święty pomagał nam poznawać wolę Bożą i by dawał siły do jej wypełniania.
Dziękczynienie po Komunii św.
Jezu mój! Nie są łatwe Twoje słowa i wczoraj, i dzisiaj. Kiedy mówisz o odpowiedzialności za Kościół, nie są to łatwe słowa dla mnie. Trudno jest takiej zwyczajnej duszy zrozumieć, w jaki sposób może służyć Kościołowi, w jaki sposób uczestniczy w Twoim życiu i służy swoim życiem Kościołowi. Łatwiej jest zrozumieć tę służbę i odpowiedzialność za Kościół w życiu dusz konsekrowanych. Ale w życiu dusz, takich jak moja, trudno jest przyjąć ogromną zależność pomiędzy Kościołem a duszą; zrozumieć wpływ duszy na jakość Kościoła. Potrzebuję, Boże, Twojej pomocy w tym, Twojej łaski, by otworzyły się oczy mojej duszy, bym mógł zobaczyć moje miejsce w Kościele, moją drogę, moje powołanie w kontekście służby Kościołowi. Proszę, udziel mi swego Ducha, abym mógł lepiej zrozumieć, ale też abym mógł przyjąć to, co mówisz, co mam nadzieję zrozumieć. Udziel mi swego Ducha!
***
Wprowadzasz mnie, Boże, na drogę życia z Tobą. Moje serce wypełniasz miłością i do miłości przekonujesz mnie. Powoli formujesz moje serce, aby mogło lepiej rozumieć Twoje prawdy. Kiedy patrzę wstecz widzę rozwój, widzę siebie na początku drogi jako takie małe dziecko, które niewiele rozumie, ale które Ty poprowadziłeś za rękę. Przez cały czas kształtujesz, wychowujesz, pouczasz. Od pewnego momentu zacząłeś ukazywać mi Kościół, zacząłeś otwierać moje oczy. Choć wiedziałem o Kościele, przecież żyłem i żyję w nim, to zacząłem patrzeć na Kościół inaczej. Jednak za każdym razem, kiedy dajesz memu sercu zrozumieć Twój stosunek, Twoją miłość do Kościoła, jestem zadziwiony. Poznaję coraz bardziej głębię tej miłości i widzę, że Ty pragniesz włączyć mnie w tę miłość. Ty chcesz, abym patrzył na Kościół Twoimi oczami i abym kochał Kościół tak, jak Ty kochasz. Do tej pory czułem się przede wszystkim dzieckiem, ale kiedy mówisz mi o Kościele, odnoszę wrażenie, że pragniesz, aby moja miłość do Ciebie dojrzała. Chcesz, abym obejmował swoją miłością Kościół, czując w sercu odpowiedzialność, abym zaczął troszczyć się o Kościół. Nie tylko czerpać z niego ciesząc się, że jestem dzieckiem Kościoła, że otrzymuję, że mogę w nim wzrastać i że czerpię z całego bogactwa życia dusz. Mam zacząć świadomie dawać coś z siebie Kościołowi. Widzę też, że przemieniasz miłość moją do Ciebie. Jeszcze jakiś czas temu nie mogłem zrozumieć, czego oczekujesz ode mnie w relacji do Kościoła. Teraz, kiedy moja dusza jest już w jakimś stopniu uformowana, kiedy miłość, którą mam w sercu jest również przez Ciebie ukształtowana, dzięki Twojej łasce moje serce otwiera się i na umiłowanie Kościoła. Ta miłość jest miłością odpowiedzialną.
O, mój Panie! Jak dużo dajesz mi zrozumieć! Jak wielkie jest to, czego oczekujesz od duszy! Jakim wyróżnieniem obdarzasz duszę pragnąc, by ona zanurzona w Twoim życiu, czerpiąc z Twego życia udzielała tego życia Kościołowi! Nadal Cię proszę, udziel mi swej mądrości. Skoro już uświadomiłeś mi, że mam kochać Kościół, skoro ukazałeś mi, iż Kościół jest moją Matką i wlewasz w moje serce miłość do Kościoła, ukaż mi proszę, jak mam realizować swoje życie w Kościele, by stać się wartościową cząstką; by stać się taką cegiełką, która posłuszna Tobie będzie w odpowiednim miejscu Kościoła, podtrzymując budowlę, biorąc udział w jej pięknie. Proszę, udziel mi swego Ducha!
***
Panie mój! Nieustannie powracasz do słów o powołaniu, o posłuszeństwie, o pójściu za Tobą i odrzuceniu wszystkiego innego. Dajesz mi w sposób pełniejszy zrozumieć mój udział w życiu Kościoła. Wiem, że nie mam pełni zrozumienia, ale w jakimś stopniu rozumiem, jak ma wyglądać moje życie, by było życiem poświęconym Tobie. Dajesz mi zrozumieć, jakie masz oczekiwania wobec mnie. Rozumiem je, choć nie wszystkie są łatwe. W moim sercu złożyłeś pragnienie być Tobie wiernym, posłusznym. Wiem, że to łaska, bo ja w sobie tej wierności i posłuszeństwa nie posiadam. Pojawiły się w pewnym momencie jako dar Twój. Zaraz potem zacząłeś pouczać mnie, jak ma wyglądać moje życie, moja codzienność, co w niej jest najważniejsze, czego oczekujesz. O, Panie mój, dzięki Twojej łasce rozpocząłem drogę wypełniania Twojej woli, życia takiego, jakiego Ty ode mnie chcesz. Kłamałbym, gdybym powiedział, że nie wiem, przynajmniej w pewnym stopniu, co mam czynić.
Panie mój! Składając we mnie pragnienie realizacji powołania, wypełnienia Twojej woli, pokazując, na czym moje życie ma polegać, dałeś mi też siłę, by spełniać Twoje oczekiwania. Dajesz mi zachętę w sercu. Otrzymuję tak wiele. To, co ukazujesz, ukazujesz stopniowo i Twoje oczekiwania poznaję stopniowo, niejako po kolei, abym starając się wypełniać jedne, po pewnym czasie mógł również zająć się następnymi. Po kolei rezygnowałem z różnych rzeczy i spraw, które przedtem były dla mnie tak ważne, bez których nawet nie wyobrażałem sobie życia. Widzę, że Ty już od dłuższego czasu prowadzisz mnie drogą oddania swego życia Tobie i służenia Kościołowi, tyle, że dopiero od niedawna uświadamiasz mi, że właśnie to jest to życie. I ukazujesz mi tak wielką odpowiedzialność, jaką każdy z nas ponosi za Kościół.
Pragnę, Boże, jeszcze bardziej żyć tylko dla Ciebie. Pragnę słuchać Cię we wszystkim. Chcę iść za Tobą. Rezygnuję z tego wszystkiego, z czego jeszcze do tej pory nie zrezygnowałem. Dziękuję Ci, że dajesz mi wiarę, że to wszystko ma sens, że jest prawdą. Dziękuję Ci też za przekonanie, że choć jestem zwykłą duszą żyjącą w świecie, mogę być pożyteczną cząstką Kościoła, mogę coś z siebie dać. Dziękuję Ci, że ukazujesz mi, iż możliwym jest moje uświęcenie, że ja też mogę cały się Tobie ofiarować i mogę całe moje życie Tobie poświęcić, że mogę żyć w zjednoczeniu z Tobą. Do tej pory dawałeś mi przykłady Świętych. Wydawały mis się takie odległe, piękne, ale nie dla duszy żyjącej w świecie. A teraz widzę, że Ty pokazywałeś mi ich zjednoczenie z Tobą, ich miłość i że miłość jest najważniejsza. Ona jednoczy duszę z Tobą. A przecież ja też mogę kochać.
Panie mój, udzielaj mi łaski, abym kochał Ciebie ponad życie i abym mógł poprzez miłość wypełniać Twoją wolę i przysłużyć się Kościołowi. Proszę Ciebie, udziel mi swego błogosławieństwa umacniając mnie w ten sposób w moich pragnieniach i postanowieniach, w moim rozumieniu. Proszę, udziel mi swego błogosławieństwa.
Pamiętajmy!
My jesteśmy matką, braćmi, siostrami Jezusa, gdy wypełniamy wolę Bożą. Starajmy się zrozumieć te słowa. One są skierowane do nas. Rozważajmy nasze miejsce w Kościele i podejmujmy powołanie; drogę, jaką nam wytyczył Bóg. Bądźmy w tym odważni, bo wszystko otrzymaliśmy, by wypełnić swoje powołanie. Z niczego nie rezygnujmy, ale ze wszystkich sił starajmy się być wierni obranej drodze.
Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.