Ewangelia według św. Łukasza

99. Zbytnie troski (Łk 12,22-31)

Potem rzekł do swoich uczniów: „Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać. Życie bowiem więcej znaczy niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie. Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki! Któż z was przy całej swej trosce może choćby chwilę dołożyć do wieku swego życia? Jeśli więc nawet drobnej rzeczy [uczynić] nie możecie, to czemu zbytnio troszczycie się o inne? Przypatrzcie się liliom, jak rosną: nie pracują i nie przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, o ileż bardziej was, małej wiary! I wy zatem nie pytajcie, co będziecie jedli i co będziecie pili, i nie bądźcie o to niespokojni! O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie. Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane”.

Komentarz: „Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane”. Czy nie zauważamy, że słowa te są tymi samymi, co słowa skierowane do sługi Bożej siostry Konsolaty: „Ty kochaj Mnie, a Ja zajmę się całą resztą”? Jedne i drugie to słowa Jezusa, który przed wiekami i teraz niezmiennie mówi to samo. Jak ważne są te słowa, skoro Jezus je powtarza. Oczywiście dostosowuje je On do sytuacji, osoby i powołania, jednak mówią one o tym samym. Jezus nieustannie mówi do człowieka. Nieustannie poucza i daje wskazówki. Ukochał ludzkość tak bardzo, że nie przestaje zabiegać o każdą duszę. Mimo upływu wieków, mimo tak straszliwych grzechów popełnianych przez ludzi, całe grupy i narody, mimo ciągle zadawanego Mu cierpienia przez człowieka, On kocha i stara się różnymi sposobami dotrzeć do serc, by je nawrócić i przekonać do prawdziwej miłości. Jezus z miłości pragnie zbawienia każdej duszy. Każdą chce uszczęśliwić. Nad każdą pochyla się z troską i czule patrzy. O, żeby dusze wiedziały, ile razy Jezus ma łzy w oczach, gdy tak pochylony, dostrzega w sercach odrzucenie, niechęć i świadomy wybór zła. Ile razy Jego serce płacze, widząc kolejne dusze w objęciach śmierci wiecznej. Ile razy krwawi z bólu, zdając sobie sprawę z tak wielkiej liczby potępionych. Dlatego tym bardziej, tym intensywniej przemawia do nas: „Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane”.

Bóg zwraca nam uwagę na hierarchię wartości – na nasze wybory, na to, czym mamy żyć, o co zadbać, czym się zająć, a co zostawić. Dzisiaj mówi do dusz najmniejszych: „Kochajcie Mnie. To jest wasze powołanie – miłość!” Umiłowanie Boga całkowicie, do końca! To ma być nasze życie. Mamy żyć ciągłą myślą o Bogu. Mamy żyć, ciągle jednocząc się z Jezusem. Mamy adorować Go umierającego na Krzyżu! To nasze zadanie! Serca nasze powinny nieustannie kochać, pragnąć Boga, tęsknić za Nim. W dzisiejszym świecie, gdzie tak niepopularną jest wiara i życie w zgodzie z przykazaniami, my mamy stawać się oazą wiary, oazą miłości, bowiem dookoła sama pustynia. A po tym pustkowiu przechadza się szatan, zagarniając dalsze tereny. Jezus nieustannie nawołuje: „Starajcie się raczej o Jego królestwo.” Mówi wprost, iż mamy zająć się tylko Bogiem. Naszą troską powinno być współcierpienie z Jezusem. Ciągle powinniśmy myśleć o Bogu, o tym, jak ulżyć cierpiącemu na Krzyżu. Powinniśmy nieustannie opatrywać Jego rany, adorować Jego mękę, być przy Nim myślą i sercem; trwać, by samą już obecnością wspierać Boga. Mamy starać się o Jego królestwo. Nasze myśli powinny nieustannie kierować się ku Bogu, ku temu, jak jeszcze bardziej zbliżyć się do Boga. Powinniśmy zabiegać o Jego królestwo, o życie w tym królestwie, o życie w Bogu, z Bogiem. Do tego powinniśmy dążyć, o to się starać!

Wiadomą sprawą jest, iż człowiek żyje w świecie otoczony różnymi sprawami, które bardzo absorbują jego uwagę, a serce często przylega do tych rzeczy. Jednak z istoty jest duchowym, dlatego powinien dążyć do tego, co duchowe, a więc do Boga, do nieba, by jednoczyć się z Tym, który jest jego źródłem – źródłem jego życia, istnienia. Jezus zapewnia nas, iż nie musimy aż tak zabiegać o dobra ziemskie, o swój byt na ziemi, bowiem On zadba o wszystko. On chce się o nas troszczyć. Jest naszym Ojcem. Jest Stwórcą, który daje swemu stworzeniu wszystko. Karmi je i napełnia obficie wszelkim dobrem. Oczekuje jednego – otwarcia oczu na Boga, otwarcia serca i duszy. Oczekuje przyjęcia Boga jako swego jedynego Pana, Króla, jako źródła swego istnienia, źródła powstania, narodzenia, stworzenia. Oczekuje, iż człowiek zajmie się Bogiem, ufając całkowicie i do końca. Zapowiada, iż jeśli tylko człowiek zwróci się ku Bogu, jeśli będzie starał się o poznanie Go, o zbliżenie się do Niego, Bóg zatroszczy się o całe jego życie. Zbyteczne jest zatroskanie człowieka o doczesność, o trudne sprawy, bowiem Bóg tym wszystkim chce się zająć. Wystarczy, że dusza stać będzie przed Bogiem, a On z jej dłoni wyjmować będzie wszystko, z czym przyjdzie.

 Nasze życie mogłoby być proste, tylko my je komplikujemy, bowiem chcemy wszystko czynić sami i po swojemu. Spróbujmy zaufać Bogu. Spróbujmy trwać w tym zaufaniu przed Nim, starając się nie angażować serca w żadne sprawy, a jedynie Jemu je oddając. Nie przykładajmy zbytniej wagi do tego, co jest jedynie tłem dla naszego prawdziwego życia. Tłem zaś jest wszystko, co nas otacza: praca, wypoczynek, dom, pożywienie, ubranie, sprzęty, przedmioty, ulubione zajęcia i zainteresowania, przeróżne sytuacje i zdarzenia. Dosłownie wszystko ma wartość podrzędną w porównaniu z naszym celem, z naszym dążeniem – w porównaniu z Bogiem. Skoro Bóg zapewnia, iż zatroszczy się o każdy drobiazg, to dlaczego tak bardzo martwimy się o różne sprawy? Skoro mówi, iż zajmie się wszystkim, to dlaczego tak wiele czasu, sił i zdrowia poświęcamy, by zdobyć, osiągnąć, wykazać się, udowodnić innym? Dlaczego postępujemy tak, jak byśmy byli niewierzącymi? Bo przecież ci, którzy Bogu ufają, którzy wierzą w Niego, są zapewniani, iż wszystko dostaną z Jego hojnej ręki.

Sami dodajemy sobie trosk. Sami przysparzamy sobie problemów. Sami otwieramy się na pokusy i zachowujemy się tak, jak byśmy ich wręcz szukali. Żyjąc Bogiem, Jemu zostawiając troskę o nasze życie, odsuwamy od siebie różne problemy z tą troską związane. Jeśli zaś sami chcemy o wszystko zadbać, wtedy problem goni problem, a jedne trudności stwarzają następne. My wchodzimy w to wszystko a nie trwamy w bliskości Boga, bo serce nasze jest przy problemach. Nie zajmujemy się wiecznością, ale doczesnością. Bóg wie najlepiej, czego nam potrzeba. My natomiast zbyt zachłanni jesteśmy, dlatego jest w nas taki pęd, taka pazerność, taka pożądliwość; dlatego tyle sił marnujemy na coś, czego nie potrzebujemy. Gdybyśmy zaufali Bogu, nasze życie byłoby spokojniejsze, skromniejsze i szczęśliwsze. Bóg o wszystko by się troszczył, a my jedynie o to, by być blisko Niego.

Módlmy się do Ducha Świętego o zrozumienie i przyjęcie dzisiejszych słów: „Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane.” Niech błogosławieństwo całej Trójcy Świętej spłynie na nas i nas poprowadzi. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

3 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Wszelkie zdolnosci, umiejetnosci, talenty, wiedza,wszystko jest darem Boga. My sami z siebie nie jestesmy zdolni do niczego, jestesmy bezuzyteczni. Uwazac sie za nicosc aby nie popasc w pyche bo „kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł”. Albo: „niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego.Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśli otrzymałeś, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał?”. Tak to rozumie.

  2. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  3. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>