106. Synowie Zebedeusza (Mt 20,20-23)
Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: «Czego pragniesz?» Rzekła Mu: «Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie». Odpowiadając Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». On rzekł do nich: «Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których mój Ojciec je przygotował».
Komentarz: Dzisiejszy fragment ukazuje nam bardzo częstą postawę ludzką. Nam również zdarza się tak zachowywać. Przeanalizujmy, z czego to wynika i o czym świadczy.
Do Jezusa podeszła matka z synami – Janem i Jakubem, prosząc: „Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie”. Zapewne dziwi nas ta prośba i w sercach pojawia się pewnego rodzaju osąd: Jak ona mogła? Taki brak pokory! Jednak my często zachowujemy się podobnie. Jesteśmy ludźmi, a więc stworzeniami skażonymi. Nosimy w sobie pragnienie posiadania tego, co najlepsze, chęć bycia zauważonym, wyróżnienia się z tłumu. Jeśli nie kontrolujemy tego, wybieramy zwykle rzeczy dorodniejsze, ładniejsze, większe; takie, które, naszym zdaniem, pod jakimś względem są lepsze od pozostałych. To ujawnia się w bardzo drobnych sprawach – poczęstunek owocami, cukierkami, miejsce przy stole w grupie osób, rzeczy, których używamy wspólnie. Zazwyczaj wybierając, bierzemy pod uwagę własną wygodę, upodobania, sympatie i antypatie, myśl o zdrowiu. W tych wyborach jesteśmy dla siebie najważniejsi. To zdarza się każdemu. Są dusze już zaawansowane w miłości bliźniego, które własną osobę usunęły na bok i starają się wybierać wszystko z myślą o dobru, upodobaniach bliźnich. Takich dusz jest jednak niewiele. Nawet w zakonach osoby poświęcone Bogu muszą ćwiczyć się w zapominaniu o sobie.
W rozważanym dzisiaj fragmencie matka wstawiała się za synami. Jej prośba dotyczyła królestwa, o którym tak często mówił Jezus. Niech nas nie dziwi ten fakt również ze względu na to, że uczniowie żyli myślą o tym królestwie. Musimy pamiętać, że oczekiwanie na Mesjasza trwało już wieki, choć wyobrażenia o Nim nie były właściwe. Oni jednak tego nie widzieli. Żyli przeświadczeniem, że Jezus uczyni coś, co sprawi, że żyć będą w nowym państwie, w którym nie będzie biedy, chorób i poczucia krzywdy. Myślenie ich było takie jak większości Żydów. Mesjasz będzie wyzwolicielem Izraela, wodzem, królem – w znaczeniu ludzkim, w sensie posiadanej władzy państwowej. Mniej myśleli o duchu, więcej o materii. Wprawdzie Jezus mówił im dokładnie, pokazywał na różne sposoby, jak ma wyglądać Jego królestwo, jednak oni nie potrafili zmienić swojego sposobu myślenia. Czasami pojawiała się iskierka świadomości. Szczególnie wtedy, gdy brał ich na bok i dodatkowo objaśniał znaczenie przypowieści. Wtedy czuli, że Jezus jest jeszcze kimś innym, niż oni sobie wyobrażają; że Jego misja na czym innym ma polegać. Dusze ich zaczynały przeczuwać, choć nie było to pełne zrozumienie. Tyle wieków oczekiwania na Mesjasza przyczyniło się do tak sztywno pojmowanego wyobrażenia o Nim, że bardzo trudno było myśleć inaczej. Jednak jakie by nie było to królestwo, jawiło im się jako coś godnego pożądania, wyjątkowego; miejsce, w którym warto się znaleźć. Człowiek z natury jest bardzo zapobiegliwy. Ich myśli biegły więc dalej. Skoro będzie tam tyle osób, dobrze by było znaleźć się gdzieś w pobliżu Jezusa. Ci dwaj uczniowie z matką woleli zawczasu zapewnić sobie dogodne miejsce.
Spójrzmy, jak to myślenie przypomina rozumowanie każdego z nas w różnych życiowych sytuacjach. Prośba ta wywołała wśród pozostałych uczniów pewnego rodzaju oburzenie: Jak oni mogli o coś takiego prosić!? Ale w sercach ich było więcej zawiści niż pokory – stąd to poruszenie. Gdyby wcześniej o tym pomyśleli, niektórzy z nich odważyliby się prosić o to samo. Widzimy tu intencje zachowań nie tylko tych dwóch, ale i pozostałych. Jesteśmy również ludźmi i mamy te same słabości. Zachowujemy się bardzo podobnie, ale często sobie tego nie uświadamiamy.
Zwróćmy uwagę na odpowiedź Jezusa. Mówi, iż nie wiedzą, o co proszą. „Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?” Uczniowie myślą o typowym ludzkim królestwie, a Jezus odpowiada im już w innych kategoriach. Ma na myśli kielich swej męki. Jednak oni nadal nie rozumieją wagi tego pytania. A Jezus niejako uzależnia od ich odpowiedzi własną, mówiącą o tym, kto zasiądzie w królestwie. I chociaż odpowiedź uczniów nie jest w pełni świadoma, Jezus potwierdza: „Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których Mój Ojciec je przygotował”. Zapowiada bardzo ważną rzecz – ich udział w Jego męce, współcierpieniu z Nim. Picie z jednego kielicha oznacza, że uczniowie doświadczać będą tego, co On. Uczestnictwo w męce Jezusa zapewni im życie w Jego królestwie, jednak to, gdzie kto zasiądzie, zależy od Ojca.
Zauważmy, na prośbę uczniów – tak pełną miłości własnej, próżności i pychy – Jezus odpowiada z całą powagą. Stara się uświadomić im znaczenie sytuacji, wagę ich prośby. Można porównać to do zachowania dzieci, które traktują jako zabawę sprawę bardzo poważną, a mama stara się im wytłumaczyć problem. Uczniowie są jeszcze niczym dzieci. Jezus traktuje ich z miłością. Nie obrusza się, nie gani, ale cierpliwie tłumaczy, na czym będzie polegał udział w Jego królestwie. Choć wie, że dopóki nie przyjdzie czas próby, oni nie zrozumieją do końca.
Otrzymujemy w tych rozważaniach pouczenia i zachętę do wejrzenia we własne serca, poznawania intencji swych czynów, stawania w prawdzie przed sobą i Bogiem. Bo dopiero wtedy będziemy mogli rozpocząć starania o własne nawrócenie. Tylko wówczas zacznie się naprawdę proces naszej przemiany. Bez prawdy nie ma nawrócenia, życia z Bogiem, kroczenia za Jezusem. Dopiero ona daje życie.
Niech Bóg błogosławi nas i obdarza Duchem Świętym, by oświecił nasze serca i dodał im odwagi spojrzenia na siebie w prawdzie. Niech spocznie na nas błogosławieństwo Ojca, Syna i Ducha Świętego.