106. Wniebowstąpienie (Mk 16,19-20)
Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.
Komentarz: „Oni (…) poszli i głosili Ewangelię wszędzie (…)”. Słowa te, mówiące o pierwszych apostołach Jezusa, dzisiaj dotyczą nas – dusz najmniejszych. To nas Pan posyła, by głosić Jego Dobrą Nowinę i zapewnia, iż będzie potwierdzał nasze świadectwo znakami.
Bardzo często ludzie błędnie rozumieją pojęcie głoszenie Ewangelii. Uważają, że jest to oparta na Piśmie Świętym forma katechezy lub kazania, które wygłasza zazwyczaj kapłan; ewentualnie jakaś konferencja przygotowana przez osoby świeckie. To bardzo ograniczone pojmowanie, zawężone do bezpośredniego rozumienia tych słów. Zgodnie z nauką Kościoła każdy wierzący powołany jest do apostolstwa. Mocą chrztu św. oraz sakramentu bierzmowania został powołany do życia prawdami wiary i dawania o tym świadectwa. Obdarzony Duchem Świętym, umocniony i wyposażony w potrzebne ku temu umiejętności, ma obowiązek być świadkiem wiary i wsparciem Kościoła.
Słowa nakazu głoszenia Ewangelii Pan Jezus skierował do apostołów. Apostoł – to ten który spotkał Chrystusa Zmartwychwstałego i otrzymał misję dzielenia się Dobrą Nowiną. Jako dusze maleńkie kroczymy drogą miłości. Wskazuje ją nam sam Jezus. Czyni to poprzez świętych Kościoła katolickiego, poprzez słowo zawarte w Piśmie Świętym, ale również bezpośrednio w sercach, udzielając im łaski odczytywania swego powołania. My już spotkaliśmy Zmartwychwstałego Jezusa. To On powołał nas na tę drogę i nieustannie przekonuje o swojej miłości do każdej duszy najmniejszej. Wskazał ten szlak św. Teresce od Dzieciątka Jezus, zaprosił na niego również s. Konsolatę Betrone. Poprzez świętych, którzy stali się patronami dusz najmniejszych, Jezus prowadzi Dzieło Odnowy całego Kościoła. Nie ulega więc wątpliwości, iż jako najmniejsi jesteśmy apostołami.
Pan sam przygotowuje każdą duszę maleńką, wyposaża ją odpowiednio i posyła, by głosiła Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Na czym ma polegać ta misja? Otóż nie tylko na dosłownym wypełnianiu znaczenia tych słów. Ten apostolat obejmuje całe życie duszy, wszystkie jego sfery. To właśnie życiem mamy dawać świadectwo wiary i miłości. Poprzez czyny miłosierne, jakimi są nie tylko konkretne działania fizyczne na rzecz potrzebujących, ale i modlitwa, wyrzeczenia, cierpienie. Mamy świadczyć o Bożym miłosierdziu i wykazywać wielką ufność w ten największy Boski przymiot. Dusza cała ma przemieniać się w miłość, bo Bóg, który zamieszkał w jej sercu jest Miłością.
Przyjrzyjmy się jeszcze słowom: „(…)a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły”. To opis tego, co działo się w życiu apostołów. Skoro i my jesteśmy apostołami, możemy spodziewać się tego samego. Kroczymy drogą miłości już pewien czas. Doświadczamy na niej cudownego wręcz prowadzenia Bożego. Sam fakt wejścia na ten szlak wiąże się z wielką łaską. To w jaki sposób Bóg kieruje naszą wspólnotą, nakreślając kolejne kroki, jest również darem nieba. Właściwe przyjmowanie i odpowiedź na wszystko, co otrzymujemy, skłania Serce Boże do udzielania następnych łask. Obdarowanie nas zdrojami miłosiernymi Jezusa i uczynienie ich szafarzami – to wyraz Bożego zaufania, iż godni jesteśmy tego miana, tego wyróżnienia. Nasze oddanie się w opiekę Matce Najświętszej, uznanie siebie za Jej dzieci oraz przyjęcie Niepokalanego Serca jako Wieczernika Modlitwy, stało się ostatecznym krokiem, który otworzył dla nas na stałe Serce Boga. Nieustannie ukryci w Jej ramionach, mamy tam cudowne schronienie, które zapewnia nam ciągły wylew Bożego miłosierdzia na nasze serca i dusze. Maryja – jako Matka Miłosierdzia – dysponuje nim do woli i udziela go szczególnie obficie tym, którzy pragną być Jej dziećmi. Wielu z nas doświadcza w swoim życiu cudownej opieki Maryi, zauważa Boże dary i odczuwa Jego prowadzenie. I chociaż zmiany następują powoli, to jednak są widoczne, a przyjmowane z wiarą i ufnością stają się trwałe.
Łaska spływa obficie na każdego z nas, bez wyjątku. Im bardziej otwarte jest serce, tym zobaczyć może więcej. Brak otwartości utrudnia dostrzeganie darów. Jezus, jak czytamy w dzisiejszym fragmencie Ewangelii, potwierdza nasze świadectwo – kroczenie drogą miłości – swoimi znakami. Byśmy mogli pełniej realizować otrzymane powołanie, obdarzył nas łaską rozpoczęcia nowego życia razem z Nim. Bóg Ojciec pragnie związać nas z Jezusem bardzo ściśle, abyśmy towarzysząc Mu we wszystkim, czerpali jak najwięcej. Stajemy się uczestnikami Jego życia – jak Matka Najświętsza, jak dwunastu apostołów. Przez samą obecność Jezusa i nasze towarzyszenie Mu, zostaliśmy Jego uczniami, potem – apostołami, by w końcu przejść przez śmierć ku zmartwychwstaniu.
Czeka nas, mówiąc zwykłym ludzkim językiem, wielka przygoda, do której już teraz Bóg zaprasza wszystkie dusze najmniejsze. To będzie przygoda naszego życia, bowiem poprowadzi nas do Bożego Serca – samego centrum Jego miłości i miłosierdzia! Celem jest nasza przemiana w miłość i zbawienie dusz! Celem jest wielkie zwycięstwo miłości – najpierw w naszych sercach, a poprzez nie również w innych, następnych, kolejnych, tak by ten triumf objął cały świat! Po to Jezus rozesłał apostołów – aby głosili światu wielkie orędzie miłości Bożej! Dlatego też posyła i nas, oczekując ciągłego podejmowania wysiłków, poświęcania swoich sił i swego czasu, rezygnacji z siebie, aż po śmierć własnego „ja”. To wielkie posłannictwo, misja ogromnej wagi i przepiękne powołanie! Otrzymujemy od Boga pełne błogosławieństwo, by je wypełnić. On sam będzie współdziałał z nami i potwierdzał nasze świadectwo znakami.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.