10. W okolicy Kafarnaum (Mk 1,35-39)
Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem». I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.
Komentarz: Starajmy się zawsze zobaczyć miłość w skierowanym do nas słowie Bożym. Wszystko, co Bóg czyni od stworzenia świata, jest wyrazem Jego miłości do człowieka. On sam jest Miłością. Kocha ogromnie każdą duszę i do każdej pragnie kierować swoje słowo.
To co czynił Jezus, chodząc po ziemi, również wynikało z miłości. W dzisiejszym fragmencie czytamy: „Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne i tam się modlił”. To niezmiernie ważne słowa – wskazówka dla nas. Jezus, który przecież jest Bogiem, oddalał się na miejsce odludne, aby się modlić. On – Wszechmocny, modlił się do Ojca. W swym człowieczeństwie przyjął pokorną postawę uniżenia wobec Boga Ojca. Utożsamił się tak bardzo z każdym człowiekiem, że wcielił się w ludzką postać w pełni. Konsekwencją tego była słaba natura ludzka, mimo że jako Bóg był pełen mocy i siły. Ale teraz zrezygnował ze swej Boskości dla człowieka. Czuł jednak więź z Ojcem w niebie i nieustannie modlił się.
Jego postawa była wielką nauką dla apostołów. Jest również przykładem dla duszy chcącej kroczyć drogą ku doskonałości. Zauważmy, że Jezus nie budził swych uczniów, zalecając, by się modlili. On w ciszy, niejako osłonięty nocą, wychodził sam, by w intymnej relacji Ojca i Syna szukać dla siebie i swych uczniów umocnienia. Jezus kochał Ojca w sposób doskonały. Potrzebował, a raczej pragnął tej bliskości, jakiej doświadcza dusza modląca się z oddaniem, pokorą i miłością do Boga.
Ileż ważnych wskazówek płynie z tego krótkiego fragmentu. Jezus pragnie pouczyć nas, iż każdy dzień, każde ważne zadanie należy rozpoczynać z Bogiem. W tej bliskości, jakiej doświadczamy podczas modlitwy, jesteśmy napełniani Jego łaską. Łaska zaś nie jest niczym innym jak mocą, daną nam przez Boga, do spełnienia naszego powołania danego dnia. On daje dokładnie to, co jest nam potrzebne, by tego dnia kroczyć ku zbawieniu. Nie więcej i nie mniej. Tyle ile potrzeba. Nie więcej, by nic się nie zmarnowało. Nie mniej, byśmy mogli dojść do zbawienia. Każda dusza potrzebuje bliskości Boga. Każda powinna uniżać się, pokornie podchodzić do Boga i oddawać Mu się cała w swoim człowieczeństwie. Po to, by Bóg ją uświęcił, niejako przemienił, dał jej nowe siły, wlał moc. On pragnie, by dusza doznała Jego miłości i zachwyciła się nią. By zapragnęła jej jeszcze bardziej i do niej dążyła. A to szukanie miłości i życie nią może stać się drogą, dzięki której staniemy się świętymi.
Jezus wyszedł na miejsce pustynne. Dlaczego udał się daleko od domu? Dlaczego nie modlił się tam, gdzie przebywał? To też swego rodzaju wskazówka. Bardzo ważne jest czyste pragnienie spotkania z Bogiem. Człowiek jest słaby. Kiedy otaczają go inni ludzie, często czynni różne rzeczy ze względu na nich. Wynika to z ludzkiej natury i jest trudne do pokonania. Chociaż Jezus będąc Bogiem, nie miał tej słabości, uczy nas, dając przykład. Toteż usuwał się w miejsca odludne, by tam się modlić. Ale czynił tak również dlatego, iż pragnął tej intymności w relacji z Ojcem. Potrzebował – jak potrzebuje człowiek – być tylko sam na sam z Tym, którego kochał ponad wszystko.
Umocniony, wypełniony miłością „chodził po całej Galilei, nauczając w synagogach i wyrzucając złe duchy”. Dzisiaj przychodzi do ciebie, aby powiedzieć ci o wielkiej miłości Boga do człowieka, aby ukazać ją w osobie Ojca i Syna. Pokazuje przejawy tejże miłości, by przekonać o niej duszę maleńką, słabą, pełną niepokojów i lęków. Każdego dnia Jezus chodzi i naucza. Poprzez swoje słowo daje nam wskazówki, jak żyć, aby się zbawić. Pragnie dotknąć nas tą miłością, która wylewa się również z księgi Pisma Świętego, byśmy zapragnęli jej, jak niczego innego na świecie.
Bóg chce, abyśmy zostali napełnieni Jego miłością, a w konsekwencji – przemienieni. On zna ludzką naturę. Wie jak jest słaba i nędzna. Dlatego wspiera człowieka od wieków, daje wskazówki i pouczenia, by on idąc za Jego radą, mógł, pomimo swej grzeszności, dojść do szczęścia – prawdziwej miłości. Dla niej przecież Bóg nas stworzył. Dlatego traktujmy słowo Boże jako wyraz miłości do człowieka. Przyjmujmy Jezusa w tym słowie jako Miłość, która zeszła do nas na ziemię, by w bezpośredniej relacji dotykać nas, uzdrawiać, pouczać, prowadzić, napełniać sobą, dawać szczęście, zbawiać.
Starajmy się dostrzec w żywym słowie Boga Jego niepojętą miłość. Tak też traktujmy samą Księgę Życia. Szanujmy ją i kochajmy jako samego Boga. Bowiem to co w niej zapisane, podyktowane było Jego tchnieniem, miłością i mądrością. Chociaż trudna nam się wydaje niekiedy Jego nauka, to pamiętając o tym, że płynie z miłości, przyjmujmy wszystko z wiarą i ufnością, że służy naszemu dobru, naszemu zbawieniu. Wszystko co Bóg czyni, służy temu, aby nas zbawić. Bóg jest Miłością. To Miłość zbawiła świat. Żyjmy więc tą miłością, płynącą chociażby z Jego słowa, przyjmijmy zbawienie, które On już nam podarował.
Niech Bóg błogosławi nas na czas czytania i rozważania słowa Bożego.