Adoracja Najświętszego Sakramentu – wersja 1
Mój Jezu! Klękam przed Tobą i chylę czoło do samej ziemi. Nie śmiem, Panie, podnieść wzroku. Czuję i widzę Twoją obecność tutaj, obecność Boga, obecność Stwórcy, obecność Króla, Pana. Widzę też obecność Miłości. Całą drżę, Boże, przed Twoim Majestatem, przed Twoją Potęgą, pięknem, Twoją mocą. Moje serce doznaje wzruszenia, bo czuje Twoją miłość. Umysł nie potrafi jej objąć, ogarnąć, zrozumieć Twojej obecności, ale moje serce doświadcza jej. Moje serce widzi, moje serce czuje, moje serce słyszy.
Wybacz mi, Panie, że nie potrafię, jak należy uwielbić Ciebie, oddać Tobie chwałę. Ale Ty widzisz, co dzieje się w sercu – ono korzy się przed Tobą w wielkim oddaniu, uwielbieniu i miłości. Kocham Ciebie, Boże!
***
Jezu mój! Twoja Ofiara jest cudowna. Zachwycam się Twoją miłością. Cudem dla mnie jest Twoje otwarte Serce. Każda kropla Twojej Krwi porusza mnie. Jak mam wyrazić moją wdzięczność i zachwyt, skoro żadne słowo nie jest w stanie oddać ani Tobie chwały, ani nie jest w stanie opisać, czym jest Twoje Serce, czym jest Twoja Krew?
- Dziękuję Ci, że mogę klęczeć przed Tobą wpatrując się w Twoje Serce!
- Dziękuję Ci, że mogę być przed Tobą, gdy Ty na mnie zlewasz swoją Krew!
- Dziękuję Ci za to, że zapraszasz mnie do wnętrza swego Serca!
- Dziękuję Ci za to, że Twoje Serce jest tak rzeczywiste, Twoje zaproszenie prawdziwe!
- Dziękuję Ci, Jezu! Kocham Ciebie i uwielbiam!
***
Jesteś moją Miłością. Ja wiem, Jezu, że to stwierdzenie nie jest wiele warte, bo moja miłość jest maleńka, moje serce jest słabe. Ciągle jestem dzieckiem bezradnym, bezsilnym, upadającym. Takie dziecko nie potrafi prawdziwie kochać, a jednak, Panie, obdarowujesz mnie tak hojnie. Przyjmujesz dla mnie Krzyż, poddajesz swoje dłonie i stopy, by je przybić. Umierasz na Krzyżu! Twoja miłość porywa mnie. Moje serce nie może inaczej odpowiedzieć, jak tylko wyznaniem miłości. Skoro Ty – Bóg oddajesz swoje życie za mnie, za takie nic – Panie mój – jak bardzo cenną muszę być w Twoich oczach, jak ważną jestem dla Ciebie. Chcę odpowiedzieć miłością. Ufam, że skoro jestem tak ważna dla Ciebie, to i moja miłość też jest ważna. Ty pragniesz mojej miłości – tej zwykłej, ludzkiej, marnej, mizernej. Daję Ci ją, Jezu. W moim sercu rodzi się wielka zuchwałość. Myśląc o Twojej miłości do mnie dochodzę do wniosku, że skoro dajesz tak wiele, skoro pragniesz mego serca, to chcesz, kiedy je posiądziesz, przemienić je, uczynić tak pięknym jak Twoje. Ufam, Jezu, że tak będziesz czynić. Pragnę tego i będę Cię o to prosić. A ośmielać mnie będzie Twój Krzyż, Twoje Serce i Twoja Krew na Ołtarzu. W innym przypadku nie miałabym tak zuchwałej śmiałości, wiedząc, Kim jesteś Ty i kim jestem ja. Chociaż nadal wydaje mi się to niepojęte, żebyś Ty – Bóg ukochał taką miernotę jak ja, to Twój Krzyż, Twoje Ciało i Twoja Krew na Ołtarzu przemawiają do mnie, przekonują mnie. Będę ufać Twemu Krzyżowi, będę ufać Tobie na Ołtarzu i odsunę wszystkie ludzkie myśli i uwierzę, że nawet takie nic może zostać przepełnione Twoją miłością i być świętą. Uwielbiam Ciebie, Boże!
***
Jezu! Jestem duszą maleńką, najmniejszą, najsłabszą. Wzbudzasz we mnie tak wielkie pragnienia, dajesz poznać swoją wielką miłość. Ufam, że Ty będziesz te pragnienia realizował. Tylko Ty możesz wzbudzać takie pragnienia. Jestem za mała, aby je realizować. Jestem za mała na wszystko, ale Ty jesteś Potężny, Wszechmocny i kochasz mnie.
Proszę, pobłogosław nas. Niech to błogosławieństwo szczególnie dotknie każde serce. Niech każde zostanie poruszone, by stało się już inne, by nie było tym samym, ale by zostało przemienione. Niech każde będzie już Twoim, niech będzie uległe Tobie, a Ty poprowadź je przez te kolejne dni. Pobłogosław nas, Jezu!
Adoracja Najświętszego Sakramentu – wersja 2
Uwielbiam Ciebie, Boże! Wpatruję się w biel Twego Ciała, w czerwień Twojej Krwi i doznaję zadziwienia, zachwytu. Uświadamiasz mi, że Twoje Ciało jest we mnie, Twoja Krew jest we mnie. Przebóstwiasz mnie i przemieniasz moje ciało w swoje. We mnie płynie Twoja Krew. Pragnienie mego serca, by być przemienioną, by we mnie była Twoja Krew, spełnia się. Jezu mój, dziękuję Ci! Czynisz coś tak niezwykłego w tak prosty sposób. Uwielbiam Ciebie, Boże!
***
Uwielbiam Ciebie, Boże, który przychodzisz do mnie – duszy tak małej i tak słabej.
Uwielbiam Ciebie, który nie zrażasz się moją nędzą, grzesznością, nicością, ale przychodzisz.
Uwielbiam Cię, Jezu, który schodzisz na Ołtarz, sprawujesz Ofiarę, dajesz Ciało i Krew, abym ja – nic nieznacząca dusza – mogła korzystać z tej Ofiary, przyjmować samego Boga, być zbawioną.
Uwielbiam Ciebie, Boże, bo niepojęta jest Twoja miłość, niepojęta dobroć Twego Serca, niepojęte są dla mnie wszystkie Twoje działania, bo wszystkie mówią o miłości nieskończonej, jakiej moje ludzkie serce nie zna.
Uwielbiam Ciebie, Jezu, Miłości największa, najdoskonalsza! Miłości niepojęta! Miłości nieogarniona! Miłości niestworzona! Mocy moja! Potęgo moja! Mądrości! Uwielbiam Ciebie! Wywyższam Ciebie! Kocham Ciebie! Pragnę Ciebie!
Twoja bliskość, Panie, onieśmiela mnie. Moje serce drży ze wzruszenia. W tak niezwykły sposób przychodzisz do mnie, obejmujesz moją duszę, aby ją posiąść. Już nie wiem, Boże, co się dzieje z moją duszą. Nic nie rozumiem, nie widzę i nie słyszę. Jestem tylko w Tobie, objęta Twoją miłością, przeniknięta nią, przemieniona. Cudowne światło wypełnia moją duszę. Wiem, że to jesteś Ty. Nie mówisz mi o tym, ale jednak ja wiem. Uwielbiam Ciebie, Boże, który zachwycasz, który zadziwiasz mnie, onieśmielasz. Bądź uwielbiony, Boże!
***
Zbliżasz mnie do Siebie, Jezu. Przygarniasz mnie. Nie tylko Ty jesteś bliski mnie, ale i mnie czynisz bliską Tobie. Moje serce zaczyna odczuwać bicie Twojego serca. W moim sercu pojawiają się Twoje uczucia, we mnie są Twoje pragnienia, Twoje myśli. O, moja Miłości! Dajesz mi poznać, zrozumieć, w jaki sposób patrzysz na świat. To, co widzę, Panie mój, jest straszne. Moje serce cierpi razem z Tobą. Pragnę Cię przepraszać za to wszystko, co czynią dusze.
Jezu! Pragnę Jezu, pragnę Tobie służyć. Daję Ci całą siebie, czyń ze mną, co zechcesz. Nie chcę, Boże, abyś tak cierpiał. Nie chcę tego zła, które dokonuje się w ludzkich sercach. Wyrzekam się zła. Chcę, aby moje serce też było wolne. Chcę być Ci posłuszna całkowicie i we wszystkim. Chcę Cię kochać, miłością moją opatrywać Twoje Rany, koić Twój ból, wynagradzać Twoje cierpienie. Wiem bardzo dobrze, Boże, kim jestem. Dajesz mi to do zrozumienia od jakiegoś czasu. Wiem, że o własnych siłach niczego nie dokonam. Ale wiem też, że gdy będę Ci całkowicie posłuszna, Ty możesz dokonać wielkich rzeczy poprzez moją duszę. Wiem, że moje serce może Ci służyć nie na miarę wielkich świętych, nie na miarę wielkich męczenników, ale na miarę małego kwiatka, który swą wonią będzie Ciebie wielbił. Będzie sobie rósł gdzieś ukryty pośród innych, wielkich, pięknych kwiatów, ale będzie spełniał swą rolę w całym systemie przyrody. Będzie karmił pszczoły i motyle, będzie przyjmował promienie słońca i oddawał je w swoich barwach i w swojej woli całej przyrodzie. A potem wyda nasiona jeszcze mniejsze niż on sam, ale spełni swoje zadanie. Chociaż nikt nie zauważy tego małego kwiatka, bo niewidoczny, ukryty, ale Ty będziesz widział go, bo on Tobie będzie służył. Przecież w przyrodzie potrzebna jest i mała mrówka, i wielki słoń, i potężny wiatr, i kropla wody. Więc ufam, że jeśli poddam się Twojej woli, to ona wypełni się we mnie. Należeć będę do Ciebie cała. Zanurzę się w Tobie po wieczność, zjednoczę się z Tobą. O, Panie mój! Uwielbiam Ciebie! Wywyższam! Kocham Ciebie!
***
Wiem, Boże, że wielkich świętych powołujesz do wielkich zadań, wielkich męczenników do wielkiego męczeństwa. A ja jestem mała. Ale to moje małe zadanie, które przewidziałeś w swoim Dziele Zbawczym, jak na mnie, jest i tak wielkie, nieskończone. Będę liczyć na Ciebie. Będę oczekiwać od Ciebie wszystkiego. Ufać będę Tobie! Wierzyć Ci będę, Panie mój! Nieustannie będę w Ciebie wpatrzona, bo Ty jesteś jedynym Źródłem moim, Jedynym tchnieniem, Jedyną mocą, Jedyną siłą. Bez Ciebie nic, a z Tobą wszystko. Proszę, Jezu, pobłogosław mi na moją drogę, aby wypełniła się we mnie Twoja wola.
Adoracja Krzyża Świętego w Godzinie Miłosierdzia
Dar Krwi Chrystusa jest wielkim Darem, którego człowiek nie docenia. Człowiekowi trudno jest uwierzyć, trudno jest przyjąć, trudno zrozumieć. Serce, które współczuje z Jezusem, które z ufnością otwiera się i tuli się do Serca Jezusowego przejmuje z Serca Jezusowego to współodczuwanie. Gdy serce z ufnością, bez żadnego kombinowania stara się otwierać na rzeczywistość Boga, Bóg udziela łaski i ludzkie serce jest w stanie doświadczać bliskości Bożego Serca, obdarowania Krwią. Serca wybrane czują, doświadczają więcej. Poprzez doświadczenie, poprzez otwarcie się na Bożą obecność, serca te zaczynają rozumieć, czym jest Dar. Zawsze jednak najpierw przychodzi doświadczenie i poprzez doświadczenie pełniejsze rozumienie Daru.
Więc, abyśmy mogli więcej zrozumieć, najpierw musimy otworzyć serca. Trzeba być jak dziecko, by doświadczyć obecności Boga – prostym, szczerym. Trzeba z dziecięca ufnością podchodzić do Boga, nie brać ze sobą całego bagażu człowieka dorosłego, nie brać też bagażu całej swojej wiedzy, choćby o sobie samym, ale tak jak dziecko przyjmować miłość i tak jak dziecko szczerze odpowiadać miłością, nie patrząc na to, że robi się to nieudolnie, że ta miłość jest rzeczywiście bardzo mała, że tej miłości towarzyszą ludzkie słabości. Dopiero wtedy, gdy człowiek doświadczy obecności Boga, kiedy doświadczy zbliżenia do Bożego Serca, kiedy doświadczy obmycia Krwią, napełnienia Krwią, wtedy zaczyna rozumieć, czym jest Dar Boży, zaczyna rozumieć, jak wielkim jest ten Dar.
Dzisiaj spróbujmy zbliżyć się do Krzyża, do Serca Jezusa. Spróbujmy uczynić to z dziecięca prostotą, ufnością, spróbujmy wyrażać swoją miłość. I oczekujmy, iż Bóg wedle swojej woli będzie obdarzał serca. Nie oczekujmy rzeczy niebywałych. Często człowiek wyobraża sobie, w jaki sposób powinno wyglądać spotkanie z Bogiem, w jaki sposób powinno wyglądać spotkanie duszy z Bogiem, myśli o tym, jak tego doznają mistycy. A kiedy przychodzi do duszy Bóg, bagatelizują to spotkanie, bo nie zgadza się ono z wyobrażeniami. Człowiek nie dowierza, wydaje mu się, że to jest zbyt prosto, aby mogło być możliwe. A jednak Bóg wybiera sobie swój sposób, by przyjść do duszy. I tak jak wybrał nieustanne przychodzenie na Ołtarz, że codziennie każda dusza może przyjąć Boga do swojego serca – jest to prosty sposób, tak prosty, tak oczywisty, że dusze nie potrafią uwierzyć, rzadko kiedy zdarza się dusza głęboko wierząca w obecność Boga w Najświętszym Sakramencie, przeżywająca autentycznie spotkanie z rzeczywistym Bogiem – tak i teraz to spotkanie może być bardzo prostym spotkaniem. Starajmy się nie przeoczyć tego spotkania.
Na czas wspólnej Adoracji, wspólnej modlitwy, wspólnych rozważań błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Jezu! Największa moja Miłości! Zabrałeś moje serce. Przytuliłeś moje serce do swojego. Zawładnąłeś nim na zawsze. Od kiedy należę do Ciebie, w moim sercu jest ciągła tęsknota, ciągłe pragnienie, aby być jak najbliżej Ciebie. Odkąd moje serce spotkało Ciebie, pragnę nieustannie patrzeć na Ciebie wiszącego na Krzyżu, tulić się do Twoich stóp i adorować Twoje Rany. Kiedy przychodzisz do mnie, doznaję wzruszenia. Nie potrafię wtedy spokojnie myśleć o Tobie. Od razu łzy płyną mi po twarzy. To są łzy szczęścia, łzy miłości, wzruszenia, łzy radości, łzy współcierpienia z Tobą.
Pragnę, Jezu, być całkowicie Twoja. Pragnę, by we mnie płynęła Twoja Krew – nieustannie! Nie wystarcza mi, Jezu, spotkanie z Tobą raz w ciągu dnia podczas Eucharystii – ja chcę nieustannie być z Tobą! Nie wystarcza mi, Jezu, że podczas Eucharystii przychodzisz do mnie pod Postacią Chleba i Wina, łączy się Twoje Ciało i Krew z moim ciałem i krwią. Ja wiem, Jezu, że Ty przebóstwiasz mnie i dokonujesz czegoś niepojętego. Ja pragnę tego nieustannie! Wierzę, że jeśli klękam przed Tobą pod Krzyżem i otwieram swoje serce, to Ty wlewasz do mojego serca całą swoją Krew, a wraz z nią całą swoją miłość. Nie potrafię, Jezu, naukowo udowodnić i wytłumaczyć jak to się dzieje, ale wiem, że czynisz to z każdym sercem, które szczerze otwiera się przed Tobą.
Dlatego teraz znowu tulę się do Ciebie. Jestem bliziutko, tak, aby serce moje dotykało Twojego. U Ciebie wszystko jest możliwe. Moje serce tuli się do Ciebie i otwiera się. Wierzę, Jezu, że Ty przelewasz we mnie całą swoją Krew. Twoja miłość jest we mnie. Wierzę, że w tym momencie należę do Ciebie, jestem z Tobą zespolona, bo przecież we mnie jest miłość Twoja, Twoja Krew, a serca nasze są złączone tak bardzo, że już nie wyodrębnisz Twojego i mojego – jest jedno. Nie rozumiem, Boże, wszystkich Twoich zamysłów, nie rozumiem wielkości Twego Dzieła i nie wiem, dlaczego właśnie mnie wybrałeś. Nie rozumiem, ale wiem, że Ty mnie kochasz miłością, której pojąć nie potrafię, o której nie mogę myśleć bez wzruszenia i że ja też pragnę Ciebie kochać. Nic nie potrafię, Jezu. Nie mam w sobie mocy wielkich ludzi, nie mam w sobie mądrości naukowców, jestem nikim, Jezu, ale kocham Ciebie. A Ty – tylko dla Ciebie z wiadomych względów – posługujesz się mną i obdarzasz mnie tak hojnie.
Uwielbiam Jezu, Twoją Krew. Jest dla mnie największym cudem, świętością największą. Jest miłością moją. Kocham Twoją Krew. I choć nie rozumiem, co przygotowałeś dla mnie, czcić będę, wielbić Twoją Krew, dziękować Ci, błogosławić.
Staje przed Tobą jako Twoje dziecię dusza mała i słaba. Wiem, że Twoje Dzieło jest wielkie, a Ty jesteś Bogiem Potężnym. To wszystko uświadamia mi, jak niezwykłym Darem jest Twoja Krew dla mnie; Darem, na który nie jestem w stanie zasłużyć, zapracować, nie jestem w stanie wyprosić, nic nie jestem w stanie uczynić; Dar, którego nie jestem w stanie docenić. Nie znam pełnej wartości, wiem tylko, że jest wielkim, nieskończonym. Kiedy myślę, Jezu, że Ty Bóg, Stwórca, Zbawiciel obdarzasz mnie swoją Krwią, zapraszasz do tak wielkiej bliskości ze Sobą i zanurzasz w swojej Krwi, nie jestem w stanie już myśleć o niczym, zajmować się czymkolwiek. Mogę wtedy tylko klęczeć przed Tobą, mogę tylko trwać przed Tobą w wielkim uniżeniu i kochać, i wielbić, i dziękować.
Dzisiaj, Jezu, pokazałeś mi obrzydliwość grzechów ludzkich, obrzydliwość tego, co dzieje się w całym świecie. Uświadomiłeś, jak bardzo obraża to Twoją miłość, jak bardzo rani Twoje Serce. Wiem, Jezu, że nie mogę odsuwać się od tego, że ja również w jakimś stopniu jestem odpowiedzialna za to, co się dzieje. Pragnę, Jezu, odpowiedzieć na to, co mi pokazujesz. Ale Ty mówisz mi bardzo stanowczo, że jeśli wejdę na Twoją drogę, jeśli pójdę za Tobą, to nie będzie to spokojna droga, a moje serce będzie ciągle doświadczało niepokoju.
Kiedy sięgam po Pismo Święte, widzę Boga. Ty sam dajesz o Sobie świadectwo. Mówisz, że przed Tobą, ani po Tobie nie ma żadnego innego, że Ty jesteś Stwórcą i Ty jesteś Panem, i Ty władasz, i od Ciebie wszystko pochodzi i do Ciebie wszystko powraca. W Tobie jest moc i siła. Czuję, Boże, nade mną Twoją wszechmoc, Twoją wielkość tak bardzo, że moja dusza lęka się. Ale potem, Jezu, tulisz mnie do Krzyża, moje serce przytulasz do swojego i wypełniasz swoją Krwią. Jak małe dziecię może to wszystko zrozumieć! Jak małe dziecię może to pojąć!
Oddaję się Tobie, Jezu, nie rozumiejąc zbyt wiele, mając serce wypełnione wielkim pragnieniem, pragnieniem Ciebie, lękając się Twego Majestatu i wielkości, a jednocześnie tęskniąc za Twoją miłością, Twoim Sercem, tuląc się do Ciebie. Weź moje serce. Czyń z moim sercem, co zechcesz. Ufam Tobie! Ufam Twojej miłości! Nie wiem, Jezu, co mi przygotowałeś, ale ufam i wiem, że to, co pochodzi od Ciebie jest najlepsze, najpiękniejsze – jest życiem.
- Bądź, więc uwielbiony, Jezu!
- Bądź uwielbiona Krwi Chrystusowa, która spływasz teraz na nas, obmywając nas i wypełniając nasze serca!
- Płyń, Krwi Chrystusowa, w naszych żyłach!
- Niech tętni w nas życie Jezusa!
- Niech rozjaśnia nasze dusze!
- Niech czyni jasnymi nasze umysły, byśmy mogli służyć Jezusowi najlepiej jak potrafimy!
- Bądź uwielbiony, Jezu!
Adoracja Najświętszego Sakramentu – wersja 3
Dziękuję Ci, Jezu, że mogę klęczeć przed Tobą. Dziękuję Ci, że mogę trwać u stóp Twego Krzyża, tak blisko Twoich stóp. Dziękuję Ci, że mogę wpatrywać się w Twoje Rany, patrzeć na spływającą Krew. Dziękuję Ci, że mogę patrzeć na Twoje przebite dłonie, stopy. Dziękuję, że mogę patrzeć na Twoją głowę poranioną cierniami. Dziękuję Ci, Jezu za to, ze pozwalasz mi patrzeć na siebie, choć tak bardzo cierpisz, choć tak bardzo jesteś obolały, jednak pozwalasz. Wiesz, że Twój widok dla mnie jest piękny. Umacnia mnie, moje serce porusza. Sprawia, że wzrasta we mnie miłość i pragnienie zjednoczenia. Twój widok, Jezu, nie odstrasza mnie, ale przyciąga. Twój widok, Jezu, sprawia, że powstają we mnie uczucia, których czasami boję się wyrazić, bo wydają się zbyt zuchwałe, zbyt zuchwałe dla takiej małej duszy. Kocham Ciebie, Jezu! Uwielbiam Ciebie! Pragnę Ciebie!
***
Dziękuję Ci, Jezu! Znowu jesteś tak blisko, że mogę dotknąć Twoich Ran i znowu Ty zapraszasz mnie, by to czynić. Znowu nie mogę pojąc Twojej miłości tak wielkiej, która zaprasza mnie do Twoich Ran. Dotykam, Jezu, Ran Twoich stóp. Czynię to delikatnie, całuję je. Pozwól, że przytulę się do nich. Kocham, Jezu, Twoje stopy! Kocham Twoje Rany! Każdą cząstkę Twego Ciała miłuję, adoruję.
Panie mój! Pozwól, że zroszę łzami Twoje Rany. Pozwól, że ucałuję je wszystkie. Pozwól, że będę tulić się do każdej z nich. Jakże pragnę zanurzyć się w Twoich Ranach, tak zjednoczyć się z Tobą, by stać się jedno. Wybacz mi, Jezu, moje zuchwałe pragnienia. Kocham Ciebie! Pragnę Ciebie! Tęsknię za Tobą! Przyjmij mnie, Jezu!
Kiedy klęczę przed Tobą, Jezu, kiedy Ty jesteś tak blisko, kiedy zapraszasz mnie do takiej bliskości, wtedy wszystko przestaje być ważne. Jesteś Ty i ja. Wtedy nie myślę o niczym, nie ma we mnie wątpliwości. Jesteś Ty i ja. Są to najpiękniejsze chwile:
- chwile, gdy moje serce tuli się do Twojego,
- chwile, w których moje serce zalewane jest miłością.
Moje serce budzi się wtedy. W moim sercu jest miłość, jakiej nie znam, miłość tak cudowna, tak wielka, tak czuła i tak delikatna; miłość skierowana do Ciebie. Ja wiem, Jezu, sama nie potrafię kochać taką miłością, nie potrafię wzbudzić w sobie takiej miłości. Ale dzięki Tobie, dzięki Twojej bliskości i Twojej łasce w tych momentach czuję miłość w sobie i kocham. Są to najszczęśliwsze chwile, gdy mogę kochać tą miłością.
Ty obdarowujesz mnie jeszcze bardziej, co rusz nowymi darami i zapraszasz mnie w głąb swoich Ran. Zapraszasz mnie do swojego wnętrza i ukazujesz życie, jakiego nie ma na ziemi; życie, które jest cudem, szczęściem. Panie mój! Jakże Cię uwielbić, jak podziękować, jak kochać? Wszystko za mało. To cud nad cudami. Pragnę tego życia.
Panie! Czyń, co chcesz ze mną. Zanurz mnie w swoim życiu. Cokolwiek trzeba uczynić, czyń, abym żyła Twoim życiem, abym miała je w sobie, abym mogła nieść je innym duszom. Och, gdyby inni mogli zobaczyć Twoje życie, doświadczyć go. Przemień mnie Jezu i czyń, co chcesz. Chcę tego, co Ty. Godzę się na wszystko, Jezu. Nie wyobrażam sobie żyć tak jak dotychczas. Nie wyobrażam sobie, Jezu, by marnować czas na to wszystko, na co do tej pory marnowałam swoje życie, bo to wszystko było nic nie warte – same śmieci. Tylko Twoje życie jest największa wartością. Twoje życie jest najcudowniejsze i daje pełnię szczęścia, radości. Niech będzie uwielbione Twoje życie Boże w każdym z nas!
***
Mój Jezu! Jakże powrócić do rzeczywistości materialnej, do świata, który otacza moje ciało, skoro ukazujesz mi tak cudowny swój świat, świat duchowy. Dlaczego to czynisz, a potem każesz wracać. Czuję, Jezu, jakbyś mnie odpychał ode siebie, bo znowu muszę zaznawać tego, co ziemskie. Dałeś zakosztować Nieba i znowu umieszczasz na ziemi. Ale w sercu pozostałą pamięć i tęsknota, Boże mój, tak wielka.
Proszę, daj mi teraz siłę, by znowu stąpać po ziemi, by znowu patrzeć na to wszystko, co moje oczy dawniej uznawały z piękno, a teraz cóż może równać się z pięknem Twoim, z pięknem Twego życia. Pomóż mojej duszy, bo umrze bez Ciebie, bo umrze z pragnienia i tęsknoty, bo umrze nie mogąc oglądać Twego Nieba, bo umrze nie mogąc dotykać Twoich Ran. Moja dusza umrze bez Ciebie Boże. Już czuję, że jest we mnie umieranie, bo oddalasz się Panie mój. Ty wiesz, że nie ma we mnie nic, co by podtrzymywało życie – Twoje życie. Ty musisz je podtrzymać. Musisz pozostać ze mną, abym żyła, abym, mogła żyć na wygnaniu, chyba, że pragniesz, abym, podążała za Tobą prosto do Nieba. Wiem jednak, że to byłoby zbyt wielkie szczęście.
Pozostań ze mną, Jezu! Jeśli pragniesz, abym żyła, pozostań! Pobłogosław nas Jezu!
Adoracja Krzyża Świętego w Godzinie Miłosierdzia – wersja 2
Bóg udziela łaski niezwykłej mocy, udziela swojej Krwi, bo to przecież ona przelana na Krzyżu pokonała szatana. Krew Jezusa – święta, Krew pełna mocy jest tym, czego diabeł szczególnie nienawidzi i czego się boi. Ze wszystkich sił będzie omijał, a gdy natrafi na duszę, która szczególnie czci Krew Jezusa, w jakiś sposób jest obdarowana tą Krwią, najpierw będzie ją próbował od tego odciągnąć, ale będzie bał się zbliżyć. Nic tej duszy nie uczyni.
Jezus obdarowuje nas niezwykłym Darem – swoją Krwią. Ten Dar jest tak niezwykły, że zazwyczaj dusze mają tendencję, by traktować bardzo powierzchownie ten Dar, jak gdyby ujmując mu wielkości i mocy. Dar Ciała i Krwi pojawia się codziennie na każdej Mszy św., a więc nie ma tu żadnej sprzeczności z Kościołem i nie ma w tym nic, co mogłoby budzić niepokój. Bóg obdarza człowieka swoim Ciałem i swoją Krwią. W przypadku tej Wspólnoty Bóg oczekując od grona dusz uczestnictwa w wielkim zadaniu pragnie te dusze szczególnie umocnić, naznaczając je swoją Krwią w ten sposób, by z jednej strony chronić przed atakami złego, ale z drugiej strony, by obdarzyć tym wszystkim, co niesie ze sobą Krew Jezusa, Krew Boga. Czym jest Krew Boga będziemy jeszcze mówić.
Ponadto Bóg zaprasza każdego z nas do mistycznego zanurzenia się w Ranach Jezusa, szczególnie w Ranie boku, by w tej Ranie odnaleźć Serce Boga i by w Sercu odnaleźć najcudowniejsze miejsce naszego przebywania, zamieszkania; miejsce, gdzie będziemy odnajdywać pokój, siłę, moc, a przede wszystkim miejsce, z którego czerpać będziemy życie.
Spróbujmy przez chwilę osobistej modlitwy tutaj przed Krzyżem rozważyć, czym jest ten dar i przyjąć go na swoją miarę, tak jak potrafimy. Niech to będzie nasze osobiste spotkanie z Jezusem, a więc nasze słowo skierowane do Niego i posłuchanie, co On mówi do nas. Niech to nie będzie osobiste spotkanie z Jezusem, krótka chwila, ale jakże może być owocna. Bogu nie potrzeba dużo czasu, aby duszę poruszyć, dotknąć. Nieraz największe poruszenia są niejako poza czasem. To, co w wymiarze ludzkim wydaje się, że trwało chwilę, sekundę, dwie, dusza doświadcza przebywając w świecie ducha dłużej, a nieraz bywa i odwrotnie. A więc spróbujmy teraz przez krótką chwilę adorować Jezusa, Jego Krew, spotkać się z Nim.
***
Dziękuję Ci, Jezu! Nie wiem jak, Jezu, wypowiedzieć moja wdzięczność za to, co czynisz z moim sercem, za to, co czynisz dla mnie. Jestem przecież nikim i nic dla Ciebie nie zrobiłam. Nie podjęłam żadnego wysiłku, żadnego trudu dla Ciebie. A Ty ukochałeś mnie tak bardzo, że zgodziłeś się i na Mękę i na śmierć. Ja nadal jestem niewdzięczna, a Ty tym się nie zrażasz, tylko przychodzisz do mnie. Pokazujesz swoje Rany, obmywasz mnie w swojej Krwi, zalewasz mnie nią, a potem bierzesz moje serce i przytulasz do swojego. Objęta Twoja miłością nie znam już świata, niczego nie widzę i nie słyszę, tylko Ciebie. Chciałabym powiedzieć, Jezu, że nie wiem, dlaczego to czynisz. Ale ja wiem – to jest miłość. Tak wielka i niepojęta, tak cudowna, tak wspaniała, że każe Tobie, który jesteś Wszechmocą, Stwórcą, pochylać się nad taką biedą, która jest niczym. Miłość nakłania Cię do tego, by obdarzać mnie takimi znakami miłości, tak hojnie, tak obficie. To obdarowanie jest tak wielkie, że choć widzę i słyszę, choć czuję, Panie mój, wierzyć mi się nie chce, czy na pewno do mnie kierujesz tę miłość, bo jest zbyt wielka. Przeraża swoją wielkością i mocą. Czasem chciałabym się schować przed Tobą. Próbuję to robić, a Ty ścigasz mnie swoją miłością stale pokazując, że mnie kochasz. Pragnę, mój Jezu, Ty wiesz, jak bardzo pragnę, by Twoja Krew krążyła we mnie. Ty wiesz, jak bardzo pragnę, by Twoje Serce było moim. Ty wiesz, jak pragnę upodobnienia do Ciebie. Nie mogę sobie znaleźć miejsca tutaj na ziemi. Nic mi nie odpowiada, nie cieszy, choć tyle pięknych rzeczy widzę i doświadczam. Wszystko obojętnieje, a wręcz staje się obrzydliwością wobec Twego piękna, wobec Twojej miłości, wobec obdarowania Tobą. Kocham Ciebie, Jezu i cała się Tobie oddaję.