110. Jezus w świątyni (Mt 21,12-17)
A Jezus wszedł do świątyni i wyrzucił wszystkich sprzedających i kupujących w świątyni; powywracał stoły zmieniających pieniądze oraz ławki tych, którzy sprzedawali gołębie. I rzekł do nich: «Napisane jest: Mój dom ma być domem modlitwy, a wy czynicie z niego jaskinię zbójców». W świątyni podeszli do Niego niewidomi i chromi, i uzdrowił ich. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie – widząc cuda, które uczynił, i dzieci wołające w świątyni: «Hosanna Synowi Dawida» – oburzyli się i rzekli do Niego: «Słyszysz, co one mówią?» A Jezus im odpowiedział: «Tak jest. Czy nigdy nie czytaliście: Z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę?» Z tym ich zostawił, wyszedł poza miasto do Betanii i tam zanocował.
Komentarz: Oto fragment Ewangelii bardzo ważny dla nas. Rozważymy go dzisiaj, ukazując niezwykłą wagę świątyni – domu Bożego.
Świątynią u Żydów był nie tylko sam budynek, w którym się modlono. To był cały zespół budowli, dziedzińce, otaczające kolumny, miejsca przeznaczone do oczyszczeń, do zabijania ofiarnych baranków. Wszystko to razem stanowiło świątynię. Jezus tego dnia wszedł na dziedziniec. Tam zobaczył coś, co stało się już niemalże normą – kupców handlujących swym towarem. Kierowała nimi zwykła kupiecka zasada o docieraniu do klienta. A potencjalnych klientów najwięcej można było spotkać właśnie w świątyni. Co gorsze, ludzie ci – zarówno handlujący, jak i kupujący – nie widzieli w tym nic zdrożnego. Działo się tak od dawna. Jezus zareagował bardzo stanowczo. „Wyrzucił wszystkich sprzedających i kupujących w świątyni; powywracał stoły zmieniających pieniądze oraz ławki tych, którzy sprzedawali gołębie”. Być może dziwi nas takie zachowanie. Dotąd był przecież łagodny, spokojny, można by rzec – zrównoważony, a tu taka stanowczość, porywczość, zdecydowanie. Dlaczego Jezus nie zachował się tak jak do tej pory? Gdzie Jego cierpliwość i łagodność?
Weźmy pod uwagę miejsce, którego dotyczyła cała sprawa. To świątynia. Tu chodziło o dom Jego Ojca, dom Boga. Jak ważnym jest zachowanie należytego szacunku dla tego miejsca, pokazuje nam dzisiaj właśnie Jezus. Do wszystkich tych, którzy nie uszanowali świątyni, powiedział: „Napisane jest: Mój dom ma być miejscem modlitwy, a wy czynicie z niego jaskinię zbójców”. Co za mocne słowa – jaskinia zbójców – miejsce, gdzie żyli ludzie bardzo grzeszni, trudniący się rabunkiem, zabójstwami; gdzie rozdzielali łupy zdobyte nieuczciwą i złą drogą. Jezus porównał handlujących z ludźmi bardzo złymi, a ich handel uznał za rzecz nieuczciwą, złą, karygodną, bo odbywającą się w miejscu przeznaczonym dla Boga. Jednoznacznie podkreślił, iż świątynia jest miejscem modlitwy. To miejsce święte, bo tu schodzi Święty, uniża się, spotyka ze swoim ludem. Pamiętamy zapewne te słowa: „Gorliwość o dom Twój, Boże, pochłania mnie”. (J 2,17)
Takiej postawy Jezus oczekuje od nas – najmniejszych. Wymaga większej świadomości odnośnie tego, czym jest świątynia. To miejsce nie tylko poświęcone Bogu podczas uroczystej jej konsekracji. Jest ono na wskroś przeniknięte Bożą obecnością, bowiem tam codziennie, kilka razy w ciągu dnia, dokonuje się niebywały cud przeistoczenia. Bóg swoją mocą przemienia zwykły chleb i wino w swoje prawdziwe Ciało i Krew. Staje pośród nas żywy Bóg. Sama Jego obecność uświęca miejsce, do którego zszedł. Z Najświętszego Sakramentu promieniuje świętość we wszystkich kierunkach. Dotyka ludzi i wszystkiego, co znajduje się w świątyni. Uświęca w ten sposób wszystkich i wszystko. Obejmuje swoją miłością i miłosierdziem. Przenika, przebóstwia, oczyszcza. Dokonuje się to w świecie ducha. Dla ludzkich oczu jest niewidoczne, ale dusze czyste, oddane Bogu, miłujące Go niezmiernie, odczuwają to, doświadczają na różne sposoby. Bóg udziela im tej łaski. Obdarza nią każdego, kto stara się żyć w czystości i dążyć do świętości, kto ukochał Go ponad wszystko.
Bóg wybiera sobie także niektóre dusze na swoją świątynię. Wprawdzie Pismo św. każdego człowieka nazywa świątynią Boga, bo w każdym On zamieszkuje, jednak wiedzmy, że powołuje niektórych do ściślejszego ze sobą obcowania i im udziela tej cudownej łaski nieustannego swego zamieszkiwania w nich. Taka dusza staje się niczym kościół, który nieustannie nawiedza Bóg podczas Eucharystii. Jest ona przez Boga wręcz wyróżniona ciągłym obcowaniem z Nim. On przebywa w niej i daje jej to poznać. Wszystko, co się z tym wiąże, jest jej udziałem. Bowiem Bóg, wybierając sobie taką duszę, udziela jej niezwykłej obfitości łask. Największą zaś łaską jest nieustanne uświęcanie, przebóstwienie. Dusza stale jest przenikana Bożą obecnością, Bożą rzeczywistością, Jego Duchem. Wszyscy powinniśmy tego doświadczać, skoro jesteśmy świątynią Boga, jednak nie każdy adoruje Go w swoim wnętrzu.
I tu dochodzimy do bardzo ważnej sprawy, która dotyczy zarówno świątyni – budowli, jak i świątyni – duszy. Otóż jeśli Bóg w jakimś miejscu nie doznaje należytej czci i szacunku, wtedy przebywanie tam nie jest Mu miłe. Gdzie zaś jest kochany, wielbiony, adorowany – tam w sposób szczególny się udziela. Bo łaski, które daje, są przyjmowane, a nie marnowane. Tak jest ze świątynią – miejscem, tak też jest ze świątynią duszy. Jeśli dusza bardzo umiłuje swego Oblubieńca i adoruje Go w swym wnętrzu, jeśli Jezus czuje się kochany, stale jest zapraszany, to czyż nie skorzysta z zaproszenia? On szczególnie obdarzy tę duszę miłością. Bo Jego Serce samo otwiera się, gdy doznaje czci, hołdu i uwielbienia. Do takiej duszy z radością idzie, niemalże wyrywając się z rąk kapłańskich. Z niecierpliwością, z drżeniem, sam wychodzi, by jak najszybciej spotkać się ze swoją miłością – duszą, która Go kocha. A Jego otwarte, rozradowane Serce rozpływa się w nadmiarze łask wylewanych na nią. Tak też dzieje się w kościele, w którym szczególnie Bóg doświadcza czci i umiłowania. Te świątynie są wyróżnione przez Boga i wierni nawiedzający je doznają przeróżnych dowodów Jego obecności, opieki i łask.
Fragment ten można by rozważać pod różnym kątem, bowiem poruszonych jest tu kilka problemów. Dzisiaj zwróćmy uwagę na te dwie sprawy – samą świątynię, jej świętość – ze względu na Boga ją zamieszkującego – oraz na fakt, że taką świątynią są również nasze dusze. I tutaj podkreślmy jeszcze jedną rzecz. Jezus wykazał staranie o świątynię swego Ojca. I taką samą troskę mamy przejawiać także my. Mamy kochać to miejsce, a miłość podyktuje nam sposób zachowania. Musimy też dbać o świątynię swej duszy. O nią również troszczy się Jezus. Czy wiemy, że On zabiega o nasze dusze dokładnie tak samo jak o tę świątynię? Z pewnym wyjątkiem. Czeka na nasze przyzwolenie. Pali Go wielkie pragnienie każdej duszy, chciałby świętości wszystkich. Jednak uczynił nas wolnymi, zrobił to z miłości i czeka, aż zaprosimy Go, pozwolimy, aby zadbał o to szczególne miejsce w nas, miejsce święte – duszę.
Niech Bóg błogosławi nas na czas rozważań. Niech obdarzy Duchem Świętym, by On udzielił nam łaski zrozumienia świętości świątyni – zarówno tej, do której chodzimy się modlić, przyjmować Ciało Jezusa, jak i tej, która jest w nas. Niech On przekonuje o żywej obecności Boga we wszystkich świątyniach. Niech pomoże tego doświadczyć.