Ewangelia według św. Łukasza

121. Dobry użytek z pieniądza (Łk 16,9-13)

Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.

Komentarz: „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny: a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?” We wszystkim należy zachować wierność Bogu. Cokolwiek robimy, jakiekolwiek życie prowadzimy, bez względu na to, jaką mamy pracę, jakie przed nami stoją zadania, mamy być wierni Bogu. Nieprawdą jest, iż osoba zakonna, zamknięta na przykład w klasztorze klauzurowym, poświęcająca większą część czasu na modlitwę za świat, ma życie łatwiejsze w dążeniu do Boga niż osoba pracująca w świecie. Jej życie jest inne, ale nie łatwiejsze w dążeniu do świętości. Nie ma lepszego czy trudniejszego życia. Bóg daje powołanie każdemu człowiekowi i daje ku jego realizacji siły, warunki, możliwości. To, co u drugiej osoby wydaje się nam łatwiejsze, dla nas, którzy mamy inne powołanie, mogłoby się okazać ciężarem nie do uniesienia. I na odwrót. Bo nasza droga jest inna. My do naszej zostaliśmy stworzeni i powołani.

Na drodze życia otrzymujemy od Boga pewne środki, by realizować swoje powołanie. To nasze zdolności, charaktery, temperamenty i osobowość. To okoliczności, otoczenie, to ludzie i przedmioty; całe środowisko, w którym żyjemy. Od tego, jak będziemy zarządzać otrzymanym potencjałem, zależy późniejsze nasze życie. Najważniejsza jest wierność Bogu we wszystkim, na każdej drodze, przy realizacji jakiegokolwiek zadania, przy rozwiązywaniu różnych problemów, mimo przeróżnych sytuacji. Jezus mówi, iż jeśli w tych drobnych sprawach okażemy wierność Bogu, to i w wielkich będziemy Mu wierni. Jeśli w zarządzie niegodziwą mamoną nie okażemy wierności, kto nam powierzy prawdziwe dobro? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okażemy się wierni, kto nam da nasze?

Czym jest to prawdziwe dobro? Czym jest to nasze dobro w odróżnienie od cudzego? Teraz żyjemy niejako na wygnaniu, życie ziemskie nie jest celem samym w sobie. Jest jedynie czasem przejściowym do innego – wiecznego. Jest ono chwilką w porównaniu z wiecznością. W dodatku, przez skażenie grzechem nie jest życiem w pełni, nie jest życiem prawdziwym. Jest to „cudze dobro”, „niegodziwa mamona”. Jednak otrzymaliśmy je w zarząd, by poprzez uczciwe, wierne zarządzanie wykazać się gotowością do przyjęcia prawdy, do przyjęcia prawdziwego życia, naszego życia, do którego stworzył nas Bóg – do życia w zjednoczeniu z Miłością.

Wierność, o której mówi Jezus, dotyczy Boga, a nie majątku, którym zarządzamy. To Bogu mamy dochowywać wierności w każdej sekundzie naszego życia. W myślach mamy być Mu wierni, w słowach i w czynach. Mamona, cudze dobro, świat zewnętrzny nie mogą nas tak pochłonąć, tak pociągnąć, że zaczniemy służyć im zamiast Bogu. Niestety tak dzieje się najczęściej, iż człowiek zapomina, po co się narodził i kto jest jego prawdziwym Panem i Bogiem. Zaczyna służyć mamonie i ją przyjmuje sobie za bożka. Bardzo szybko zatraca siebie w materii i nie rozumie tego, co z ducha pochodzi, mimo że z Ducha sam został poczęty i do życia w duchu powołany. Dlatego Bóg daje pomoc, by człowiek, mimo tak wielkiego naporu zła, pozostał Mu wierny.

Dla nas, dusz najmniejszych, tą pomocą jest nieustający akt miłości. Na przestrzeni wieków człowiek otrzymywał różne formy duchowości, różne drogi, różną pomoc. Dostosowana była do czasów, ludzi, potrzeb. Teraz w sposób szczególny Bóg podkreśla konieczność trwania w miłości. Daje nam narzędzie, które nam w tym pomoże. Jest ono dostosowane do czasów, w jakich żyjemy: czasów wielkich skrótów, wielkiego pędu, zabiegania, czasów życia bez Boga, a więc bez miłości. Trwanie w akcie miłości jest antidotum na bolączki współczesności, na szerzące się zło, na panowanie szatana. Nieustający akt miłości stawia w centrum Jezusa i Maryję. Otwiera duszę na miłość i wprowadza ją w Dzieło Zbawcze, jakie przeprowadza sam Bóg, toteż jest królowaniem Boga w sercu człowieka. Tego potrzeba ludziom dzisiejszych czasów.

Dusze najmniejsze otrzymały zatem narzędzie naprawy świata, nawrócenia świata. Spoczywa na nas wielka odpowiedzialność. Mając w sercu „Jezu, Maryjo kocham Was, ratujcie dusze!”, zarządzajmy cudzym dobrem. Bądźmy wierni Bogu poprzez wierność miłości wyrażanej tą krótką modlitwą. Bądźmy wierni powołaniu w każdej sekundzie odpowiadając na wołanie świata: „Jezu, Maryjo kocham Was, ratujcie dusze!” Bądźmy wierni! Aby Bóg mógł wobec nas również dochować wierności i tak, jak przyrzeka, obdarować nas prawdziwym dobrem, które już czeka na nas i jest naszą własnością od początku stworzenia. Aby mógł dokonać zjednoczenia w miłości. Aby niebo było naszym domem, celem wędrówki, miejscem wiecznego szczęścia, przebywania, zanurzania w miłości. Aby było świątynią, w której po wieczność będziemy oddawać cześć Bogu, wychwalać Go i dzielić się miłością. Aby stało się dla nas rajem wiecznym, ogrodem cudownym, w którym rozkwitniemy w pełni i okażemy w całej krasie piękno, jakim Bóg nas obdarzył.

Niech prowadzi nas Duch Święty, da siły i wytrwałość. Niech oświeci swoją mądrością i da poznanie, czym jest wierność Bogu, czym dobro cudze i własne. Niech błogosławi nas cała Trójca Święta. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

2 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  2. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>