123. Zniszczenie świątyni (Mt 24,1-3)
Gdy Jezus szedł po wyjściu ze świątyni, podeszli do Niego uczniowie, aby Mu pokazać budowle świątyni. Lecz On rzekł do nich: «Widzicie to wszystko? Zaprawdę, powiadam wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony». A gdy siedział na Górze Oliwnej, podeszli do Niego uczniowie i pytali na osobności: «Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?».
Komentarz: Jezus przypatrywał się świątyni. Była mu bliska, tak jak bliską była wszystkim Żydom. Podczas gdy uczniowie zwracali uwagę na jej piękno i okazałość, On myślą sięgał przyszłości. Smutek spowijał Jego serce, gdyż ta świątynia wybudowana na cześć Boga, w której mieszkał On sam, miała zostać pustą z powodu ludzkich czynów – z powodu tego, jak przyjmują Jezusa ci, którzy na Niego tak długo czekali; co z Nim uczynią i jakie będą tego konsekwencje.
To, co Żydzi uczynią z Synem Bożym, stanie się również ze świątynią. Jest to głęboka zależność. Budowla ta była świętą, bo poświęconą Bogu, On ją uświęcał swoją obecnością. W niej odbywały się modły, składano ofiary Bogu, błagano o przebaczenie grzechów. Tam oddawano Bogu hołd i uznawano Go za Pasterza całego narodu izraelskiego; proszono o rychłe przyjście Mesjasza. Gdy jednak Bóg zszedł do nich na ziemię, oni Go nie przyjęli. Spiskowali przeciw Niemu. Jezus jest Synem Boga i przyszedł do nich w Jego imieniu, dlatego odrzucenie Go równało się odrzuceniu Boga. To, co dokonało się na Golgocie, dosięgło także świątyni. Zabicie Boga równoznaczne było z opuszczeniem przez Niego tego miejsca. Objawiło się w przerażających, wręcz niewytłumaczalnych zjawiskach. Popękały ściany i stropy w wielu miejscach, pootwierały się grobowce, z których powychodzili zmarli. Fragmenty posadzki zapadły się. Szczególnie znaczące było rozdarcie zasłony Przybytku na dwoje. Bóg w ten sposób niejako zaznaczył swoje odejście.
Świątynia, jaką jest Jezus, została zniszczona, więc dom Boga Ojca również nie mógł pozostać nietknięty. Doznał tego samego. Widzimy tutaj szczególne powiązanie pomiędzy Bogiem zamieszkującym świątynię – budowlę, a świątynią, jaką jest Jezus – Jego Syn. Czy zauważamy tę zależność? Bóg Ojciec i Bóg Syn są jedno. Ojciec zamieszkuje Serce swego Syna, który jest Jego świątynią. Analogicznie spójrzmy na siebie samych. Każdy jest przybranym synem, córką Boga. Jednocześnie – bratem, siostrą, Jezusa. Każdy jest świątynią Ducha Świętego, a więc Bóg mieszka w nim.
Fragment dzisiejszej Ewangelii zwraca naszą uwagę na to, jak świat ducha objawia swoją obecność w świecie materialnym. Zjawiska zachodzące podczas konania Jezusa oraz w momencie Jego śmierci, były wyrazem wstrząsu w świecie ducha. Wielkie zło, które z całą swoją mocą atakowało i starało się zawładnąć światem, zostało pokonane przez Najwyższe Dobro. Była to niewyobrażalna walka mocy ciemności ze światłością. To nie mogło dokonać się po cichu, w sposób niezauważalny. Bóg Ojciec nie mógł pozostać obojętnym na to, co zrobiono ze świątynią ciała Jego Syna. Poruszony został cały wszechświat. Konsekwencje dotykają całej ludzkości. A ci, którzy przyczynili się do tej zbrodni, otrzymali zapowiedź, iż „nie zostanie tu kamień na kamieniu”. Kiedy Bóg Ojciec ujął się za swym Synem, cała ziemia doznała wstrząsu. Potem zaś Jerozolima doświadczyła zniszczenia, dokonanego ręką ludzką. To było dopełnienie całości zagłady. I o tym również Jezus mówił. Musimy wiedzieć, że Bóg zawsze ujmuje się za swoją świątynią. Nie można w jakikolwiek sposób przyczyniać się do jej niszczenia, bezczeszczenia. Dotyczy to również świątyni, jaką jest każda dusza, każdy człowiek.
Skoro dla Boga stanowimy tak wielką wartość, że zgodził się, aby Jego Syn został zabity za nas, to każde nastawanie na życie, w jakiejkolwiek formie, jest niszczeniem świątyni Boga. Możemy być pewni, że Bóg nie pozostanie wobec tego obojętny. Kto niszczy świątynię swego ciała lub tę, jaką jest drugi człowiek, winien jest kary. Współcześnie ludzie czynią to bardzo często – w coraz bardziej wyrafinowany sposób, a Bóg – Syn doznaje ogromnego cierpienia. Prawo ustanawiane przez poszczególne kraje również coraz bardziej sprzeciwia się Bożemu i legalizuje zbrodnie. Ale i my swoimi przekonaniami, uleganiem wpływom świata, postawami przyczyniamy się do niszczenia samych siebie.
O, jakże często bezcześcimy swoje dusze, w których mieszka Bóg. Jak często obrażamy Go w ten sposób, odrzucamy, a nawet zabijamy. Wtedy stajemy się opuszczonymi świątyniami – jak ta w Jerozolimie. Spójrzmy na nią. Po odejściu Boga, nie pozostał po niej kamień na kamieniu. Niech ten obraz dokonujących się zniszczeń w świątyni Jerozolimskiej podczas śmierci Jezusa oraz jej straszne spustoszenie jakiś czas potem, będzie dla nas ostrzeżeniem. Niech da nam dzisiaj powód do zastanowienia się nad tym, na ile my szanujemy własne świątynie. Czy w nas Jezus doznaje czci, uwielbienia? Czy Bóg, który zamieszkuje nasze dusze jest przyjmowany z miłością i szacunkiem? Czy jesteśmy świątynią żywego Boga?
Nie obruszajmy się aż tak bardzo na zachowanie Żydów, które przyczyniło się do zniszczenia świątyni, bowiem my bardzo często postępujemy podobnie względem swego ciała. Człowiek nie szanuje go, dopuszcza się coraz straszniejszych grzechów, a szatan sprytnie potrafi przedstawić mu w intelektualnych wywodach, że to wszystko jest zgodne z naturą, że jest dobrem. Jego bezczelność sięga zenitu, gdy podkreśla nieodzowność, konieczność takich czy innych grzesznych zachowań. A czyni to wszystko, aby zniszczyć nas jako świątynie Boga. Wie bowiem, iż wystarczy pozbawić nas tej godności, abyśmy doznali totalnego spustoszenia.
W dzisiejszym rozważaniu zwróciliśmy uwagę na to, iż jesteśmy świątyniami Ducha Świętego, a nasze zachowania i postawy mogą przyczynić się do jej upadku. Mówiliśmy też o zabiciu Jezusa – świątyni Ojca oraz konsekwencji tej zbrodni. Przypomnijmy – Bóg opuścił świątynię jerozolimską, co miało swój wyraz w jej całkowitym zniszczeniu – najpierw przez trzęsienie ziemi podczas śmierci Jezusa, a potem ręką ludzką – przez pogan. Zaznaczyliśmy również, iż Bóg ujmuje się za swoją świątynią i biada temu, kto ją niszczy. Nikomu nie wolno więc tknąć tej, którą jest każdy człowiek, ze względu na mieszkającego w niej Boga.
Zechciejmy dzisiaj głęboko zastanowić się nad naszą postawą wobec własnej duszy i ciała. Niech Duch Święty obdarzy nas swoją mądrością.