Ewangelia według św. Łukasza

125. Bogacz i ubogi Łazarz (Łk 16,19-31)

Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”. Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać”. Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca! Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”. Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą”.

Komentarz: „Choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą.” Smutna to prawda, przygnębiająca serce Boga, iż są dzieci, które uparcie tkwią w grzechu. Patrząc na historię, możemy zobaczyć wiele przykładów, gdzie człowiek, widząc ewidentne znaki z Nieba, twierdzi, iż to nieprawda. Cała historia Kościoła Chrystusowego jest pełna takich wydarzeń. Zarówno pojedynczych jednostek, jak i całych grup społecznych.

Taka postawa upartego zapierania się, iż nie widzi się w danym znaku tego, co on przedstawia, jest grzechem przeciwko Bogu. Jest jawnym odrzucaniem Go. Współczesny świat pełen jest takich bogaczy i jego braci z dzisiejszej przypowieści. Pomimo wielowiekowej tradycji, pomimo całego duchowego bogactwa Kościoła, ludzie odchodzą coraz bardziej od Boga. Szczycąc się rozumem, rozwojem cywilizacyjnym, żyją, jakby nie posiedli podstawowej wiedzy, podstawowego poznania, jakby nie słyszeli o Bogu, o wierze, o zmartwychwstaniu. Traktują dziesięcioro przykazań jako coś narzuconego człowiekowi przez Kościół, choć wynikają one z naturalnego prawa, moralności, z podstawowego systemu wartości ogólnie przyjętego przez ludzkość. Są niejako wpisane we wnętrze człowieka. Chociaż podane przez Boga, to uznawane przez wieki jako ogólnoludzkie dobro, obejmujące wszystkich – zarówno wierzących, jak i niewierzących. Przyjęcie ich i respektowanie, umiejscowienie w pewnej formie również w prawie narodowym, świadczyły o przynależności do cywilizowanego świata. Odróżniało to państwo od pozostałej części świata, będącej poza rozwojem cywilizacyjnym.

Niestety obecnie tendencja jest odwrotna. Państwa na wysokim poziomie rozwoju odchodzą od tego, co w swoim czasie ludzkim uczyniło ich prawo. Niejako na powrót prawo staje się nieludzkie. Następuje odczłowieczenie prawa, które przecież powinno służyć dobru człowieka. Odejście od Bożych przykazań sprawia, że odchodzi się od człowieka, bowiem przykazania Boże dane mu były po to, by żył godnie, szanując Boga, drugiego człowieka i siebie. Wyzbywszy się tego szacunku, człowiek nie szanuje żadnych świętości, bo nie szanuje siebie. Bez przykazań staje się szaleńcem, który sam siebie doprowadza do zniszczenia, do samozagłady.

Bóg jednak nie pozostawia człowieka samemu sobie. Daje różne znaki, którymi chce zwrócić jego uwagę na sprawy najistotniejsze w życiu. Tymi wysyłanymi sygnałami  pragnie naprowadzić go znowu na właściwą drogę, na której znakami porządkującymi ruch są przykazania. Zauważmy, iż wszelkie objawienia zwracają uwagę człowieka na konieczność nawrócenia, powrotu do życia zgodnie z Dziesięciorgiem Przykazań. Tylko takie życie jest Bożym i niesie zbawienie wieczne, prawdziwe szczęście. Dane człowiekowi kilka tysięcy lat temu, niezmienione przez wieki, przykazania są kolumną, filarem podtrzymującym całą świątynię duszy. Czy można zmieniać fundamenty już wybudowanej budowli? Czy można wymieniać chociażby niektóre elementy, by nie osłabić całości? Właśnie ta stałość, niezmienność świadczy o wielkości, o wadze, o mądrości przykazań. Zostały tak określone, że są ponadczasowe. To, co tworzy człowiek, jest relatywne, co jakiś czas zmienia się i trzeba do tych zmian dopasowywać prawa, życie, obyczaje. To, co tworzy Bóg, jest wieczne, niezmienne i zawiera w sobie mądrość bezwzględną.

Bóg niekiedy dla zwrócenia uwagi człowieka czyni znaki nadnaturalne. Wie, że to niezwykle przyciąga ludzki wzrok. Jednak nie czyni tego dla samego znaku. Bóg skupia uwagę ludzi na objawieniu, w którym ukazuje ludzkie błędy i podaje drogę wyjścia z nich. Zawsze wtedy wskazuje na przykazania, na konieczność nawrócenia. Niekiedy pozwala, by człowiek odczuł konsekwencje swojego grzechu. Dzieje się tak wtedy, gdy człowiek uparcie tkwi przy swoim zdaniu, gdy nie chce zawrócić z drogi potępienia. W wymiarze całych narodów i kontynentów są to wielkie dramaty wynikające z wojen, kataklizmów, chorób, epidemii, klęsk żywiołowych i innych wydarzeń, które są cierpieniem danego narodu lub kilku narodów. W dobie komputeryzacji i tak łatwej łączności międzynarodowej, w dobie dysponowania coraz groźniejszą bronią obejmującą swym zasięgiem całą kulę ziemską, te konsekwencje mogą mieć i mają również coraz rozleglejszy wymiar. Te tzw. znaki czasów powinny skłonić człowieka do refleksji i zmiany swego postępowania. Niestety człowiekowi i tego jest za mało. Powtarza za bogaczem: „Lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Niestety, tutaj człowiek słyszy odpowiedź:, „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą.”

Jezus zwraca naszą uwagę na to, że najważniejsze są przykazania Boże. One prowadzą człowieka do zbawienia. Są podstawą. Nie należy szukać niesamowitości, specjalnych przekazów i znaków z Nieba, żeby żyć w wiecznej szczęśliwości. Nie oczekujmy, że zjawi się przed nami chociażby święty z Nieba, by wskazać nam inną drogę do świętości. Wszyscy święci mieli ten sam fundament – Dekalog. Na tym fundamencie zbudowali swoją świętość.

Zatem patrzmy na znaki czasów, powracajmy do objawień, a we wszystkim zobaczmy miłość Boga, który stara się różnymi sposobami dotrzeć do naszych serc. Sięgnijmy do przykazań Bożych. Na nowo przyjmijmy je do swojego życia i starajmy się je w nim realizować, żeby nie zdarzyło się nam tak, jak bogaczowi, żebyśmy nie usłyszeli, że mieliśmy Mojżesza i Proroków, a nie posłuchaliśmy. Otrzymaliśmy więcej, bowiem Bóg poprzez znaki nawoływał nas do nawrócenia. Przypominał o Dekalogu. My woleliśmy ziemskie przyjemności, ludzkie aspiracje, propozycje świata, niż sięgać do niepopularnej, niewygodnej etyki chrześcijańskiej.

Módlmy się, aby zstąpił Duch Święty i odnowił oblicze tej ziemi, która odrzuca Dekalog, a w ten sposób odrzuca Boga, świadomie wybierając konsekwencje swego wyboru. Módlmy się, a Bóg będzie nam błogosławił.

2 myśli nt. „Ewangelia według św. Łukasza

  1. Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.

  2. Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>