127. Obowiązek przebaczenia (Łk 17,3-4)
Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu! I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: „Żałuję tego”, przebacz mu!
Komentarz: Prawdziwa miłość ma w swoim założeniu przebaczanie. Jest po prostu miłosierna. Natomiast miłosierdzie jest czymś więcej niż samym przebaczeniem. Spójrzmy na Jezusa. On nie tylko przebaczył swoim oprawcom i nie tylko przebacza nam nieustannie. Jezus zalewa łaską rany, jakie sami sobie zadajemy grzechem. Oprócz przebaczenia obdarza jeszcze zdrojami, samym sobą. Nie tylko uzdrawia, obmywa, ale wylewa jeszcze większą miłość, widząc skruchę i żal za grzechy. A czyni to za każdym razem, gdy po upadku prosimy o przebaczenie. Zauważmy, że jego dłonie i stopy nie zostały jedynie przywiązane do krzyża. One zostały przybite. Na zawsze przebite gwoździami. Jezus Zmartwychwstały ma ślady ran na swoim ciele. One są otwarte nieustannie, bo na zawsze otwarta jest droga do nieba, droga zbawienia.
Jezus nie postawił granicy, do której przebacza nam grzech. On przebacza nieskończoną ilość razy. I nieskończoną ilość razy okazuje miłosierdzie. Znamienne jest to, że podczas całej męki przyjmuje zniewagi i ciosy bez słowa skargi, bez stawiania warunków, wykazując się wręcz niepojętą cierpliwością. Krew tryskająca na żołnierzy, na tłumy zgromadzone na drodze krzyżowej, jest właśnie wyrazem tego miłosierdzia. Jest jego znakiem. Człowiek zadaje Bogu ranę, a Bóg odpowiada łaską! To niepojęta tajemnica Bożego miłosierdzia. Człowiek zadaje Bogu wielki ból, a Bóg w zamian obmywa go swoją krwią, która ma moc oczyszczenia, uzdrowienia, przywrócenia do życia, do zbawienia.
Jak wielka musi być Boża miłość, skoro czyni takie rzeczy! Jak wielką posiada moc! Czym jest miłość, skoro zdolna jest do takich rzeczy? Jest przymiotem Boga, Jego bytem, Jego istotą. Miłość prawdziwa to Bóg. Człowiek nie jest zdolny tak kochać. Jednak zbliżając się do Boga, doskonaląc się w świętości, przyjmuje od Boga pewne znamiona Jego miłości. Sam będąc zupełnie niezdolnym do doskonałej miłości, otrzymuje ją od Boga. Ponieważ jest niedoskonały, może jedynie w pewnym procencie otworzyć się na nią i przyjąć. To przyjęcie sprawia, że człowiek nabiera kształtu Bożego. Boża miłość zaczyna w nim dochodzić do głosu. Oczywiście dzieje się tak na tyle, na ile człowiek pozwoli na to. W ten sposób objawia się w nim życie Boga. Bóg w nim kocha inne dusze. Moc tej miłości coraz bardziej ujawnia się w nim, działa i promieniuje. Człowiek nabiera nowych sił, dzięki którym jest w stanie przebaczać, a nawet okazywać miłosierdzie, czyli nie tylko darować komuś winę, ale jeszcze wobec niego czynić dobro większe niż zło, które dotknęło go ze strony tego człowieka.
To jest niezwykle ważne, aby wyjść do ludzi z większą miłością niż doznało się od nich cierpienia. Aby ta miłość zwyciężyła zło i jeszcze zasiała wiele ziaren dobra. By dobro mogło zakrólować. Takie postępowanie daje siły człowiekowi, by przebaczyć następnym razem, gdy doznało się ponownie czegoś złego. Jeśli i tym razem nasza miłość będzie większa niż zło, jeśli okażemy miłosierdzie, znowu zatriumfuje dobro i rozrośnie się królestwo miłości w nas i wokół nas. I tak zataczać będzie coraz większe kręgi, obejmować kolejne serca i formować dusze, przemieniając je oraz nas.
Z tego powodu bardzo ważne jest przebaczanie. Ono nie tylko jest dobrem wobec tych, którym przebaczamy. Ono jest dobrem dla naszych dusz. Dzięki czynionemu miłosierdziu wobec innych, sami dostępujemy Bożego miłosierdzia. Doznajemy dobra, które nas otacza i staje się nawet naszą twierdzą. Ono w nas jest coraz mocniejsze i pomaga nam trwać przy Bogu, czyniąc kolejne dobro i okazując miłosierdzie. A przebaczając innym, sami otrzymujemy przebaczenie. Okazując miłosierdzie, sami tego miłosierdzia dostępujemy. Czyniąc dobro, otaczamy się dobrem. Stajemy się mocni Bożą miłością, która króluje w nas i w naszych bliskich.
To niezwykła Boża logika, ekonomia miłości – dawać, by jeszcze więcej posiadać. Okazywać miłość innym, by samemu jej zaznawać w coraz większym wymiarze. Dzielić się dobrem, by ono mnożyło się w nas. Ponieważ nie zawsze jest to łatwe, by okazywać miłość i miłosierdzie swoim bliskim, musimy trwać u samego Źródła, czyli zjednoczyć się z Krzyżem, zanurzać się w ranach Jezusa, obmywać się Jego zdrojami. A to uczynić może jedynie Ta, która była i jest tak zjednoczona ze Źródłem, że sama stała się Matką Miłosierdzia. Dlatego po raz kolejny powracamy do tego, o czym już mówiliśmy – zawierzenie się Maryi jest jedyną pewną drogą do zjednoczenia z Jej Synem, a więc do zbawienia. Bowiem w konsekwencji dusza należąca do Maryi doskonali się na drodze świętości i bardzo szybko osiąga doskonałość w miłości.
Módlmy się, abyśmy trwali w zawierzeniu życia Maryi. Módlmy się, abyśmy napełniali się Bożym miłosierdziem. Módlmy się, aby w nas rozrastało się Królestwo Miłości. Módlmy się, abyśmy potrafili, mieli siły nieustannie przebaczać i okazywać miłosierdzie. Módlmy się o zrozumienie, czym jest przebaczenie i miłosierdzie oraz jakie niesie skutki dla naszych dusz. Módlmy się, byśmy szybko postępowali w szkole Maryi, na drodze miłości i miłosierdzia. Módlmy się do Ducha Świętego, by prowadził nasze dusze wprost w ramiona Matki. Módlmy się, by Matka wypraszała nam Ducha miłości. Módlmy się, bowiem modlitwa jest jednoczeniem się z Bogiem i przynosi duszy najwięcej łask.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.
Trafiłam na ten fragment w momencie kiedy przeżywam kryzys w relacji z partnerem, który mnie zranił. Mam wątpliwości czy powinnam kontynuować naszą relację. Fragment w którym Jezus zapłakał przyniósł mi pewne ukojenie. Mimo to nie wiem czy powinnam zapowiedzi ciężkich chwil traktować jako zapowiedź końca, czy zapowiedź ciężkiej pracy w odbudowie. Docenię każdą odpowiedź i podpowiedź.
Czytałam wiele rozważań,i nawet są ciekawe,ale mam jedno zastrzeżenie. Wiem że pycha jest zła, ale dlaczego mamy uznawać się za nicość,za nic nie wartych? Dlaczego mamy mieć niską samoocenę? Bóg nas kocha, a jeśli kogoś kochamy,to czy nie chcielibyśmy żeby kochana przez nas osoba była osobą pewną siebie, kochała też i siebie (nie tylko innych) i dbała nie tylko o potrzeby innych ale swoje własne też? To prawda że pycha to grzech, ale nie zgodzę się z tym żeby miłość też i do siebie,nie tylko do innych była czymś złym.(mówię tutaj o zdrowej miłości do siebie). Czy to nie jest takie popadanie ze skrajności w skrajność?