128. Przykład z drzewa figowego (Mt 24,32-35)
«(…) A od figowego drzewa uczcie się przez podobieństwo! Gdy jego gałązka staje się soczysta i liście wypuszcza, poznajecie, że zbliża się lato. Tak samo i wy, kiedy ujrzycie to wszystko, wiedzcie, że blisko jest, we drzwiach. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą (…)».
Komentarz: Zatrzymajmy się dzisiaj nad tym fragmentem: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”. Rozważaliśmy już, czym jest słowo Boga. Ono jest wieczne. Zgłębiajmy nadal tę prawdę.
Bóg jest Duchem. Cały jest Miłością, która nieustannie promieniuje na świat, obejmuje go i przenika. Jednocześnie świat zanurzony jest w Bogu, w Jego Sercu. Nic poza Nim nie istnieje. Bo tylko Bóg stwarza, tylko On daje życie, tylko w Nim to życie trwa. Bóg jest wieczny, nie ma początku ani końca. Stwierdzenie to dotyczy czasu, ale można też odnieść je do wielkości Boga. Jest nieograniczony. Nie da się Go pojąć. Jak już powiedzieliśmy, jest samą Miłością, w której chodzimy, żyjemy, umieramy.
Bóg jest Słowem. I to określenie ma swoją niepojętą głębię. Słowo pojmowane jest przez człowieka jako wyraz, który można wypowiedzieć, usłyszeć, napisać i przeczytać. Niesie ze sobą jakieś wyobrażenie rzeczywistości. Gdy powiemy słowo, na przykład: „dom”, to w swojej wyobraźni każdy widzi budynek mieszkalny lub też swoją rodzinę, miejsce gdzie spędził lata dzieciństwa. Słowa wywołują w nas pewne emocje, uczucia. Mogą wpływać na nasze samopoczucie. Jednak słowo Boga jest czymś głębszym. Ono jest Nim samym. Bóg całym sobą wypowiada słowo. To wypowiadanie też nie jest tym samym, co u człowieka. Człowiek używa narządów mowy, aby wypowiedzieć chociażby jeden wyraz. Bierze w tym udział również mózg, który umożliwia artykułowanie myśli. Bóg nie wypowiada słowa ustami, głosem. Jego słowa są w Nim – wystarczy, że pomyśli, a to staje się. Jak wielką więc mają moc! Ale również głęboki sens. Nigdy nie są niepotrzebnymi. Wypowiadanie przez Boga słowa jest stawaniem się rzeczywistości. Gdy Bóg mówi na przykład: „drzewo”, z nasienia kiełkuje mały pęd, który rośnie, rozwija się, wypuszcza liście, nowe pędy i powoli nabiera kształtu drzewa. Powiedziane przez nas słowo jedynie wzbudzi w myśli drugiej osoby obraz drzewa. Bóg natomiast wypowiada się niejako poprzez stwarzanie. My nie słyszymy słowa: „drzewo”, ale od razu je widzimy w rzeczywistości.
Do pierwszych rodziców skierowane zostało słowo o pokonaniu szatana przez Syna Bożego. Słowo Boga nie poszło na wiatr. Ono stało się Ciałem. W ludzkim pojęciu czasu oczekiwanie na to trwało bardzo długo – tysiące lat. Bóg inaczej odbiera czas. On doświadcza niejako jednocześnie, nieustannie wszystkiego. To stwierdzenie jest jedynie próbą wytłumaczenia. Bowiem człowiekowi trudno jest pojąć inny wymiar czasoprzestrzeni. Musiałby stworzyć inne pojęcia, aby określić odbieranie poczucia czasu przez Boga.
Nie na tym jednak będziemy się dzisiaj koncentrować. Zatrzymamy się natomiast na Słowie Wcielonym. Jest Nim Jezus. Jak piękne to było Słowo, skoro na ziemi pojawił się Syn Boga. Jakże wielka to musiała być miłość, skoro ucieleśniła się na ziemi. To niepojęta tajemnica dla ludzkiego umysłu, iż Bóg cały ucieleśnił się w wypowiadanym przez siebie Słowie. I chociaż wszystko jest w Nim, a poza Nim nic nie istnieje, to teraz On, poprzez swoje Słowo, pojawił się w widocznej postaci na ziemi. Można powiedzieć, że w samym Bogu, w Jego wnętrzu nastąpiło ucieleśnienie się miłości – Słowa „Jezus”.
To Słowo Odwieczne w pewnym momencie dziejów ludzkości objawiło się człowiekowi, chociaż istniało od wieków. Było w Bogu i było Bogiem. Jednak, jak już powiedzieliśmy, Jego wymiar czasoprzestrzeni jest inny niż człowieka. Dlatego to, co wieczne u Boga, dla człowieka, który zawsze ma jakiś początek, również kiedyś się pojawia. Poczęcie w momencie Zwiastowania jest dla potrzeb ludzkiego rozumu tym początkiem Słowa Wcielonego.
To niepojęte ucieleśnienie się Miłości zmieniło świat. Jezus na ziemi również wypowiadał słowo i stawała się nowa rzeczywistość. Choroby znikały, problemy przestawały istnieć, ludzie uwalniani byli z opętań, zmarli ożywali. Żadne z Jego słów nie poszło na marne. Każde stwarzało rzeczywistość, o której mówił. Bo było to słowo Boga.
Wszystkie przepowiednie proroków natchnionych Duchem Świętym w osobie Jezusa spełniały się. Słowo Boga wypowiadane przez wieki do narodu wybranego, teraz ucieleśniało się. Żadne nie było nic nieznaczącym. Wszystkie żyły w Jezusie. Dlatego Jego wypowiedź: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą” należy przyjąć z wiarą, z ufnością, jako coś pewnego. A zapowiedzi powtórnego przyjścia Jezusa – jako wypływające z Bożego Serca, dyktowane miłością. To już jest rzeczywistością. Jednak człowiek w swej ograniczoności nie potrafi tego dostrzec. Bóg wypowiedział i cały czas wypowiada słowa. Są One wyrazem Jego miłości. Zatem jesteśmy nią otoczeni. Stworzeni zostaliśmy z miłości i do miłości. Bóg stale wypowiada do nas słowa miłości, dzięki czemu świat nadal istnieje. Dziękujmy Mu, bądźmy wdzięczni za każdy przejaw Jego miłości. Patrząc na świat, na przyrodę, kontemplujmy Boże słowo, nieograniczoną Bożą mądrość i miłość. Dziękujmy za dokonujące się zbawienie świata poprzez Słowo. I trwajmy w miłości.
Niech Duch Święty poprowadzi nasze dzisiejsze rozważanie. Niech nas napełni swoją mądrością, da głębsze poznanie – przez pryzmat miłości. Niech poruszy serca. Niech nas pobłogosławi samo Słowo Wcielone na czas tych rozważań.