12. Zadania uczniów (Mt 5,13-16)
Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.
Komentarz: Wbrew pozorom ten fragment skierowany jest właśnie do nas – umiłowanych przez Boga dusz maleńkich. Jesteśmy solą tej ziemi. To istota powołania. Choć sól w potrawie nie jest widoczna, ma istotne znaczenie. Nadaje smak całemu daniu. Jej brak sprawia, że potrawa może być trudna do przełknięcia i czasem trzeba ją nawet wyrzucić.
Nasza postawa – wierna, pokorna, cicha służba – czyni więcej dobra niż cokolwiek innego. Jezus pragnie, byśmy zdali sobie sprawę z wagi naszego powołania. Powinniśmy modlić się o wiarę w to, co do nas kieruje. On oczekuje naszego trwania w prawdzie. Liczy na wierność Krzyżowi, miłość do Jego ran i zdrojów krwi, potu i łez. Prosi nas o cichość i łagodność, prostotę postępowania zawsze i wszędzie, o życie ukryte dla Niego i z Nim. Pragnie czystości naszych myśli, języka i serca; nieustającego aktu miłości, który pomoże realizować to, do czego nas powołuje. Oczekuje od nas całkowitej rezygnacji z siebie, śmierci wobec świata, a poświęcenia życia Bogu – do końca i na zawsze. Prosi o to, co zapewnia nam Boże błogosławieństwo.
Czystość i świętość naszych dusz są tą solą, tym światłem, które nawet w ciemnościach świeci. Dusze najmniejsze, nawet te żyjące w największym ukryciu, są dla innych ludzi wielkim świadectwem miłości Boga do człowieka. Stają się świadkami Bożego miłosierdzia. Poprzez nie, jak poprzez kanały, przepływa łaska z nieba wprost do dusz grzeszników, zbolałej ludzkości. Jak przez przewody płynie prąd i zasila odbiorniki – różne urządzenia, sprzęty, żarówki, tak poprzez te serca płynie na ziemię miłość Boga. Rozświetla dusze najmniejsze, czyniąc je swymi źródłami. Żyjąc Bogiem, one świecą Jego miłością, niosą ją do ludzi. I nie ma tu żadnej sprzeczności z życiem cichym, ukrytym. Bowiem nie chodzi o robienie czegokolwiek na pokaz. Wszystko tak czynione, jest tylko zewnętrzne, nie płynie z głębi, nie jest prawdziwym życiem duszy.
Stajemy się świadkami swego Boga, gdy żyjemy w głębi serca Jego miłością, kiedy przykazania wyryte są w naszych duszach, a Jego Krzyż staje się naszym. Dopiero to, czym napełnione jest serce i dusza, czyni nas prawdziwymi świadkami. Jeśli żyjemy miłością, stajemy się prawdziwie świadkami Miłości. Gdy dusze nasze rozświetla prawda Boża – jesteśmy świadkami tejże prawdy i świecimy światłem samego Boga. Ale jeśli wypełnieni jesteśmy czymś innym, jeśli naszym pokarmem, życiem nie jest miłość, prawda, Bóg – to czyimi świadkami jesteśmy?
Przyjmijmy dzisiaj ponownie Jezusa Chrystusa jako swego Pana, Mistrza, Nauczyciela. Niech Jego miłość stanie się pokarmem naszej duszy. Niech rozkocha się serce w Oblubieńcu z nieba. Stańmy się świadkami wnoszącymi w ciemność świata światło miłości i miłosierdzia. Nasyćmy się Jego zdrojami miłosiernymi, zaczerpnijmy z tego niezgłębionego źródła, byśmy poprzez swoją cichość, łagodność, pokorę, miłość, stali się świadkami Boga. Aby ludzie, widząc nasze dobre uczynki płynące z głębi serca, chwalili Ojca, który jest w niebie, uświęcali się i sami zapragnęli dążyć do doskonałości. A błogosławieństwo Boga wszechmogącego spoczywać będzie na nas.