KONFERENCJE, MODLITWY I ADORACJE NA CZAS ZWYKŁY

12. „Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi?” (Mk 2,18-22)

Pan Młody jest pośród nas. Czy zauważamy obecność Boga pośród nas? W dodatku ta Obecność jest obecnością pełną radości. Ta obecność nam niesie radość. Nasze serca powinny cieszyć się Obecnością Boga. Czy pamiętamy o tym, że Bóg jest pośród nas? A Jego Obecność nieustannie zaznacza się we wszystkim.

Człowiek ma tendencję, by patrzeć w dół, by zatrzymywać swój wzrok na trudnościach, dłużej rozważa smutki niż radości. Inaczej powinien robić człowiek wierzący. Człowiek wierzący ma przede wszystkim dużo powodów do radości, a więc nie powinien chodzić smutny.

  • CUDOWNĄ RADOŚCIĄ, POWODEM DO RADOŚCI JEST PRZEDE WSZYSTKIM JEZUS ZBAWIAJĄCY DUSZE NA KRZYŻU. Znak Krzyża powinien wywoływać radość w naszych sercach. A ten znak znajduje się przecież dookoła nas, w wielu miejscach, nie tylko w domach. Znajduje się również w innych miejscach. Czy patrząc na Krzyż doświadczasz radości? Tam Bóg jest obecny. On jest obecny ze swoją łaską miłości, miłości miłosiernej, miłości oblubieńczej, miłości zbawiającej, dającej życie.
  • TEN, KTO WIERZY I KTO KOCHA BOGA PRAGNIE Z NIM PRZEBYWAĆ, UCZESTNICZY W EUCHARYSTII. To przecież wspaniały powód do radości. Podczas Eucharystii dusza spotyka się ze swoim Oblubieńcem – Pan Młody przychodzi! Dusza uczestniczy w całym Dziele Zbawienia. Podczas Eucharystii uobecniają się wydarzenia wszystkich wieków istnienia Kościoła. Obecna jest cała mądrość Kościoła, obecni są Święci, ale przede wszystkim podczas Eucharystii jest życie Boga we wszystkich wymiarach, w całej rozciągłości. Dusza uczestniczy we wszystkim, co Boże. Uczestniczy we wszystkich Jego przymiotach. To wszystko uobecnia się podczas Eucharystii. Sama radość!

Jezus jest pośród nas. Opiekuje się każdym z nas codziennie. Każdego dnia otrzymujemy dowody Jego miłości. Czy je dostrzegamy? Czy cieszymy się i dziękujemy za wszystko, co otrzymujemy? Wszystko płynie z Jego Serca. Człowiek bardziej cieszy się z tego, co mu ułatwia życie, co sprawia życie przyjemnym. To naturalne. Ale czy dostrzegamy te wszystkie przyjemności, ułatwienia, wszystkie dary i łaski? Czy dziękujemy? Ile razy dziękujemy w ciągu dnia? Czy rano dziękujemy za to, że się obudziliśmy? Że jeszcze jesteśmy sprawni? Czy dziękujemy za spotkane osoby, za uśmiech bliskiej osoby? Czy dziękujemy za wszystkie dary, za to, że możemy zrobić śniadanie, że możemy pójść do sklepu? Czy dziękujemy za pracę i za osoby, które tam spotykamy? Czy dziękujemy za to, że mamy jakieś obowiązki, które możemy wykonywać? Czy dziękujemy za to, że jesteśmy komuś potrzebni? Czy dziękujemy za każdą bliską osobę, za każdą rozmowę, za telefon od kogoś znajomego, kto zainteresował się nami, albo o coś zapytał, może poprosił? Ileż powodów do dziękczynienia! To obecność Boga. On sam przychodzi do nas poprzez te wszystkie osoby, poprzez te sytuacje. Ile razy dzisiaj podziękowałeś za osoby, za sytuacje, za wydarzenia, za wszelkie dobro, które ciebie spotkało? Czy je zauważyłeś dzisiaj? A teraz jako osoba bardziej zaangażowana w życie wspólnoty, podążająca drogą miłości, czy zauważyłeś również trudne łaski i przyjąłeś je jako łaski? Czy za nie podziękowałeś? Czy spojrzałeś na Boga i z uśmiechem podziękowałeś za każdą rzecz, sprawę, trudność, niedogodność i cierpienie? Przecież Pan Młody jest pośród nas!

Spójrzmy tak zupełnie po ludzku na Pana Młodego i na wszystko, co się wiąże z wydarzeniem dnia zaślubin. Pan Młody może mieć różne prośby i wszyscy wokół, szczególnie rodzina, starają się spełnić życzenia i pomóc Panu Młodemu w różnych sprawach. Zazwyczaj jest tak, że w ostatnim momencie pojawiają się jakieś trudności i trzeba sprawę załatwić, coś poświęcić, coś z siebie dać. Wszyscy to czynią z radością dla tego, który przeżywa swój piękny dzień. A pośród nas jest Pan Młody! Na ile ty widząc pewne potrzeby zrezygnowałeś z siebie, żeby Panu Młodemu pomóc, żeby wraz z Panem Młodym coś zrobić, żeby Pan Młody poczuł się dobrze, żeby mógł być szczęśliwy?

DUSZA, KTÓRA KOCHA, KTÓRA ZAPATRZONA JEST W BOGA, KTÓRA WSZĘDZIE DOSTRZEGA JEGO OBECNOŚĆ; W SPOSÓB SZCZEGÓLNY, KTÓRA ZACHWYCA SIĘ JEZUSEM EUCHARYSTYCZNYM, JEZUSEM UKRYTYM W NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENCIE, KTÓRA PRZEŻYWA CAŁOŚĆ DZIEŁA ZBAWIENIA, KTÓRA MIŁUJE KRZYŻ, NIE MOŻE BYĆ SMUTNA. Ona przecież jest szczęśliwa. Jest najszczęśliwsza na świecie, bowiem Pan Młody jest przy niej. Przecież każdego dnia przystępuje do Stołu Pańskiego i każdego dnia doznaje najwspanialszego cudu nad cudami – Pan Młody zstępuje do jej serca, Bóg jednoczy się z duszą. Wypełnia ją całą i przebóstwia. Dokonuje się coś niebywałego, pełnego tajemnicy. Aniołowie mogliby  zazdrościć, gdybyż mieli w sobie te uczucia, oni nie przyjmują Jezusa do serca.

A więc Jezus przychodzący do ciebie w Komunii św., jest najwspanialszym powodem, najcudowniejszym, abyś był cały radością. Czy może być coś ponad to, coś ważniejszego, coś co zabierze ci radość spotkania z Bogiem, coś co odwróci twój wzrok od Boga, od zjednoczenia z Nim? Czy może coś ciebie przygnieść do ziemi, skoro ty spotykasz się z Bogiem, Stwórcą wszechświata, twoim Królem, twoim Ojcem, Miłością twego życia; Tym, który poprzez to spotkanie obdarza ciebie życiem wiecznym? Czy jest coś, co może przeważyć szalę radości i sprawić, że będziesz się smucił, gdy Boga masz w sercu?

Bóg oczekuje jedynie, abyś patrzył na Niego, słuchał Go, szedł za Nim. Jeśli otworzysz serce, pokochasz Go, pójście za Nim jest radością, twoim pragnieniem, nie ciężarem. Spójrz na Saula – trochę posłuchał, a potem robił po swojemu, w zamian za to składał ofiary. Bóg wyjaśnia, że nie chce ofiar, nie potrzebuje ich. On wie, że dla dobra człowieka LEPSZE JEST POSŁUSZEŃSTWO BOGU. Posłuszeństwo cieszy Boga, ale tak naprawdę posłuszeństwo jest potrzebne samemu człowiekowi, bo posłuszeństwo: kształtuje duszę i zbliża do Boga.

A różnie jest z tym posłuszeństwem, JAK CZĘSTO ZAMIAST POSŁUSZEŃSTWA NAKŁADASZ NA SIEBIE JAKIEŚ CIĘŻARY. Może bierze się to z poczucia bycia „nie w porządku”? Łatwiej jest narzucić sobie jakieś wyrzeczenia, dodatkowe modlitwy w jakiejś intencji. Może jakaś praca? To jest łatwiejsze niż po prostu być posłusznym. To jest łatwiejsze niż na przykład starać się widzieć w każdej chwili obecność Boga i cieszyć się nią, starać się dostrzegać Jego obecność w trudnych chwilach i cieszyć się nimi. Łatwiej jest wyrzec się czegoś, podjąć modlitwę. Człowiek czuje się wtedy jakoś bardziej „w porządku”, bo wynagradza Bogu to, czego wcześniej nie zrobił.

A Bóg tylko czeka, abyś po prostu patrzył na Niego i Go posłuchał tak do końca. Nie puszczał mimo uszu Jego wskazań. On nie chce twoich wyrzeczeń, nie chce twoich postów, dodatkowych mnóstwa modlitw – one są Mu niepotrzebne. On sam sobie wystarcza. NATOMIAST ON PRAGNIE, ABYŚ GO SŁUCHAŁ. Dlaczego? Nie dlatego, że to jest Jemu potrzebne, ale dlatego, że ciebie kocha i wie, że GDY BĘDZIESZ MU POSŁUSZNY, WTEDY STANIESZ SIĘ ŚWIĘTYM. Będziesz mógł żyć wiecznie w Niebie ciesząc się Jego miłością. Więc nie narzucaj sobie ciężarów, nie dobieraj kolejnych balastów, nie zaliczaj nie wiadomo ile modlitw, nabożeństw. Wystarczy, że:

  • - rozradujesz się Bożą obecnością w tobie, wokół ciebie, w osobach bliskich, znajomych, Bożą obecnością tu w kaplicy podczas Eucharystii;
  • - rozradujesz się i zapłoniesz czułą miłością patrząc na Krzyż.

To naprawdę wystarczy, bo to jest miłość. WYSTARCZY KOCHAĆ! Skoro Pan Młody jest pośród nas – radujmy się! Otwórzmy swoje serca na radość płynącą z Jego obecności!

Połóżmy serca na Ołtarzu prosząc Ducha Świętego o to, by nas przekonał do radości, by otworzył nasze oczy na Bożą obecność dającą radość; na Bożą obecność w każdym momencie dnia, w każdej sprawie. Żyjmy Bogiem, a nie ziemskimi sprawami!

Dziękczynienie po Komunii św.

Jezu, moja Miłości! Dziękuję Ci, że mogę być tutaj! Dziękuję Ci, że mogę trwać u Twoich stóp! Dziękuję Ci, że mogę wpatrywać się w Ciebie! Dziękuję Ci, że jesteś we mnie! Dziękuję Ci, że doczekałam chwili, gdy zagościłeś w moim sercu, gdy zjednoczyłeś moje serce ze swoim, wypełniłeś mnie całą, przebóstwiłeś. Wiem, że jestem marnym człowiekiem. Wiem Jezu, że niczego nie widzę i nic nie rozumiem. Ja wiem Jezu, ale dla mnie, która jestem tak małą, to, co dostrzegam, choć jest niczym w porównaniu z całą rzeczywistością, to i tak to „nic” dla mnie jest wielkie. Zachwycam się tym, co choć trochę mogę zobaczyć i zrozumieć przy całym braku zrozumienia i braku pojęcia.

Dziękuję Ci Jezu! Niesiesz mi radość. Zaczynam Jezu coraz częściej doświadczać Twojej Obecności, Ciebie Jezusa Eucharystycznego. Coraz częściej pojawia się w moim sercu pragnienie, by adorować Ciebie ukrytego w Hostii. Coraz częściej Jezu, gdy patrzę na Hostię lub gdy myślę o Hostii, zalewa mnie fala miłości tak wielkiej, że pragnę, by w jednym momencie być blisko Ciebie, przyjąć Ciebie.

Dziękuję Ci Jezu! Jesteś obecny cały czas przy mnie. Jesteś obecny, bowiem Ty jesteś wszędzie i Twój Duch wypełnia wszystko. Jesteś obecny w jakiś niepojęty dla mnie sposób. Czuję tę obecność. Przychodzisz w każdej sytuacji, w każdym człowieku i przemawiasz do mnie. Kiedy moje serce jest czyste, otwiera się i prosto przyjmuję to, co się wydarza, wtedy zauważam, że mówisz do mnie, że kierujesz mną, każdym moim krokiem. Opiekujesz się, dajesz mi wszystko, troszczysz się o mnie. Widzę to Jezu. Dziękuję Ci za to! Za każdą sprawę, każdą rzecz, każde zdarzenie, każde słowo, każdą osobę, każdą chwilę. Dziękuję Ci Jezu!

Posyłasz do mnie inne dusze. One są bardziej wierne Tobie i bardziej posłuszne niż ja. Dzięki ich wierności i posłuszeństwu Tobie ja otrzymuję łaski, bo przychodzisz do mnie z dobrem poprzez te osoby, z miłością, ze swoją troską. Dziękuję Ci za wszystkich, którzy Tobie są posłuszni, którymi Ty się posługujesz.

Ileż dobra otrzymuję! Ileż dobra rozlewa się wokół mnie! Wybacz, że tak często nie dostrzegałam tego. Dzisiaj chcę Ci dziękować! Dzisiaj chcę Ciebie wielbić, bo jesteś, po prostu jesteś. A Twoja obecność tak czynna, tak aktywna, obdarzająca mnie miłością i wszystkim, co miłość niesie. Uwielbiam Ciebie Jezu!

***

Pragnę, Jezu, wpatrywać się w Ciebie. Kiedy udzielasz mi łaski, wtedy nawet nie wiem, że płynie czas, bo moje serce przytulone do Ciebie cały czas przyjmuje miłość, cały czas napełnia się Tobą. Bardzo bym pragnęła, abyś jak najczęściej udzielał mi tej łaski. Chciałabym móc częściej po prostu trwać przy Tobie wpatrzona w biel cudownej Hostii. Chciałabym Jezu, po prostu kochać, cała zamienić się w miłość, być sercem. I tak jak Ty  wylewasz swoją miłość na mnie, tak i ja chcę czynić to samo wobec Ciebie. Uzdolnij mnie, proszę do tego. Rośnie we mnie pragnienie, aby:

  • - nieustannie być przy Tobie,
  • - nieustannie trwać,
  • - nieustannie Ciebie adorować,
  • - stale oddawać Tobie hołd,
  • - ciągle korzyć się przed Tobą
  • - i pokornie chylić głowę,
  • - wszystkie myśli Ci oddawać,
  • - wszystko Tobie poświęcać,
  • - każdą chwilę spędzać z Tobą.

Jakie byłoby to cudowne! Zaradź moim słabościom, bo jestem tylko małą duszą, a to, o czym mówię, to moje wielkie pragnienie, a nie możliwości. Ty jednak możesz temu zaradzić. Cóż dla Ciebie taka jedna łaska dana małej duszy? Tym bardziej, że myślę sobie, iż sprawiłabym Ci radość, gdybym tak nieustannie wpatrywała się w Ciebie z miłością. Mój wzrok mówiłby Ci o miłości. Nie musiałabym nic mówić ustami, moje oczy powiedziałyby Ci wszystko. Moje serce przylgnęłoby do Ciebie. Och, ono by śpiewało o miłości. Ty możesz to sprawić. Wiem, że pragniesz, aby każda dusza wpatrywała się w Ciebie, chcesz, aby każda Ciebie słuchała.

Proszę, pomóż mi, abym mogła to czynić w ten sposób pełniąc Twoją wolę. Ja wiem Jezu, tak zwyczajnie po ludzku staram się argumentować moją prośbę, przecież Tobie nie potrzeba argumentów. A więc Jezu, pragnę Cię kochać i stale być z Tobą, stale być u Twoich stóp. Wystarczy mi Jezu, że będę mogła dotykać Twoich Ran na stopach i całować je, opatrywać. To będzie moim szczęściem. Proszę, udziel mi błogosławieństwa, które sprawi, że moje serce przylgnie do Ciebie już na zawsze, moje myśli będą stale przy Tobie, że cała już na zawsze należeć będę do Ciebie. Pobłogosław mnie Jezu!

Pamiętajmy!

Dusza, która kocha jest szczęśliwa. Na jej twarzy gości uśmiech. Może nie jest to wesołkowatość, ale z jej oczu płynie pokój i szczęście. Nadmierny smutek raczej może świadczyć o tym, iż

  • - dusza nie do końca ufa,
  • - nie do końca wierzy,
  • - może za mało wpatruje się w swojego Stwórcę,
  • - może jeszcze nie przylgnęła tak bardzo do Jego Ran.

Owszem, w życiu pojawiają się nieraz bardzo trudne sytuacje, ciężkie, które sprawiają, że dusza nie odczuwa aż tak wielkiej radości czy euforii. Jednak w głębi serca ona może doświadczać pokoju i radości, bowiem trwanie przed Bogiem, słuchanie Go, rozmiłowanie się w Bogu niesie w głębi duszy pokój, pewność Bożej obecności, ufność, wiarę, niesie też poczucie szczęścia i radość pomimo wszystko.

To, o czym mówimy, przyjmowanie wszystkiego jako Bożej łaski, jako daru Bożej miłości może być dla dusz trudne do przyjęcia, zrealizowania w swoim życiu. To wymaga ciągłej czujności i pracy nad sobą, ciągłego powracania, ciągłego powstawania. To jest wysiłek, jednak dusza, która kocha ten wysiłek podejmie.

  • Miłość pomaga przezwyciężać!
  • Miłość dodaje sił!
  • Miłość unosi się ponad różne rzeczy i sprawy!
  • Miłość pomaga spojrzeć troszeczkę inaczej na różne rzeczy!
  • Miłość pokazuje to, co wartościowe, to, co jest cenne, czemu warto poświęcić czas.

Starajmy się cieszyć się, że Pan Młody jest pośród nas, że Oblubieniec przyszedł i czyńmy dla Niego wszystko! Nie smućmy się, ale się radujmy!

Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>